Admirałowie wyobraźni. 100 lat polskiej ilustracji w książkach dla dzieci praca zbiorowa 9,2
ocenił(a) na 83 lata temu Czysta, dziecięca radość obcowania z książką. Pierwszy raz miałam w rękach album, którego czytanie było dla mnie taką samą frajdą, jak oglądanie . Zwykle kupuję albumu o sztuce dla reprodukcji, właściwie im mniej tekstu tym lepiej, ale nie w tym przypadku. Wydawnictwo Dwie Siostry wpadło na oryginalny i bardzo trafny sposób opisania historii polskiej ilustracji dziecięcej od dwudziestolecia międzywojennego do dzisiaj. Nie ma tu przewidywalnego podziału na rozdziały poświęcone poszczególnym twórcom ilustracji, jak w innych tego typu publikacjach, które pojawiły się w ostatnim czasie ( "Ilustratorki i ilustratorzy" Barbary Gawryluk czy "Nie ma się co obrażać " Patryka Mogilnickiego) Są hasła i pasujące do nich ilustracje niekoniecznie w porządku chronologicznym. Mamy tu 100 haseł, między inymi : Abstrakcja, Akwarela, Diabły, Horror vacui, Odmęty i okręty, Smoki, Surrealizm, Miasta, Zoo, a nawet Nagość. Dzięki temu łatwiej prześledzić rozwój ilustracji dziecięcej , oraz bogactwo technik plastycznych, jakie stosowali nasi utalentowani artyści. Teksty objaśniające hasła napisało jedenaścioro wybitnych znawców sztuki ilustratorskiej i literatury dla dzieci. Niektórzy z nich sami parają się tymi dziedzinami i w każdym tekście daje się wyczuć ogromną pasję i miłość do książki dziecięcej. Dla mnie najzabawniejsze były teksty napisane przez Tomasza Brodę., ale to chyba nic dziwnego, skoro pan dr hab. jest ośmiokrotnym laureatem Międzynarodowej Wystawy Satyrykon. Na dowód ciętego poczucia humoru pana Tomasza cytuję fragment tekstu o Andersenie:
" Z takimi kompleksami to tylko zaszyć się w jakiejś norze i pisać. Co ja mówię : pisać - zasuwać jak kombajn albo pompa do wyciskania łez. I jeszcze te stopy - zostawiał ślady jak Yeti w Himalajach. Żarty, żartami, ale może dlatego pisał tyle o butach, tych wszystkich kaloszach szczęścia i czerwonych trzewikach. Brzydal, mizogin, dyslektyk, melancholik, kłębek nerwów, fobii, kompleksów i chorobliwie ambitny nadwrażliwiec. Pełen zestaw cech niezbędnych, by zostać wybitnym pisarzem. Aha, jeszcze jeden drobiazg - talent."
Ja po lekturze "Admirałów" , poczułam się zachęcona, aby kupić autorska książkę pana Brody - "Bookface. Księga twarzy pisarzy".
A wracając do recenzji "Admirałów", to gorąco polecam. Spędziłam kilka naprawdę przyjemnych wieczorów przypominając sobie książki mojego dzieciństwa i zachwycając się na nowo ilustracjami. Jeśli ktoś uważa, że ilustracja dla dzieci, to łatwa, infantylna dziedzina, po przeczytaniu tej książki na pewno zmieni zdanie.