Zgłoba Katarzyna Puzyńska 6,9
ocenił(a) na 31 tydz. temu Za irytującą "zmorkę'', "harpagana", "boyfrienda" i resztę bezsensownych, niepasujących, angielskich słówek - 2 oczka w dół. To, że jedna z bohaterek studiowała filologię angielską nie znaczy od razu, że jej tok myślowy ma przypominać mowę mieszkającej lata za oceanem Joanny Krupy. Wiem, że istnieją ludzie wplatajacy anglicyzmy w swoją mowę codzienna, ale tutaj było to tak naciągane i randomowe, że aż bolało.
Książka jest niestety zwyczajnie nudna - nuży nawet słuchana w tle. Poprzednią część, mimo że również niepozbawioną wad, przesłuchałam w jeden dzień. Miałam nadzieję, że w tą wciągnę się podobnie mocno, ale cóż - nie przekonuje mnie nijaki, smętny duet Malwiny i Klementyny, ta ostatnia zresztą przeszła samą siebie atakując fizycznie człowieka kompletnie bez powodu, to było wręcz absurdalne. Cała sprawa kryminalna jest mętna i naciągana (przykładowo - niby dlaczego Katarzyna aż tak bardzo wierzy w niewinność brata, skoro nawet go nie zna, bo dosłownie nigdy się na oczy nie widzieli),akcja toczy się mozolnie, plus kolejny raz mamy do czynienia z motywem wiedźmy.
Tak naprawdę średnio ciekawiło mnie, kto zabił.
Kolejny raz drażni też robienie z Emilii miłości życia Daniela. Gdyby wrócić do początkowych części serii, to policjant był wtedy naprawdę zakochany w Weronice, a Emilia pojawiła się dosłownie znikąd jako dziewczyna ze szkoły policyjnej, z którą spotykał się za młodu bez większego zaangażowania. Uważam, że ich odnowiona relacja nie została zbudowana na tyle wiarygodnie, aby teraz ją tak gloryfikować, szczególnie że polegała właściwie wyłącznie na potajemnym romansowaniu (głównie na seksie w aucie). Postać Weroniki została potraktowana wręcz po macoszemu, kiedy autorka poszła na całość z rozwijaniem tematu trójkąta miłosnego, jakby wszystko co zostało wcześniej napisane o historii jej i Daniela się nie liczylo. W tym tomie to już nawet się nie pojawia, mimo że jakby nie patrzeć jest matką dziecka Daniela, więc w kontekście tego co się z nim stało powinna się chociaż gdzieś przewinąć (szczególnie że to ostatni tom, a historia o Lipowiec zaczęła się od przybycia rudowłosej do wsi).
Po "Zadaniacy" obstawialam, że może jakimś cudem tajemniczą mieszkanką lasu była kochanka Marka Zaręby, skoro już powrócił jako jedna ze "starszych" postaci. W końcu zanim Agnieszka (?) wyparowała kilka tomów temu, okazało się że jest z nim w ciąży, a Katarzyna przyznała w "Zadanicy", że straciła córeczkę. Powrót do niewyjaśnionych kwestii z poprzednich tomów byłby ciekawy, niestety zamiast tego pozostają one niedokończone, a otrzymujemy nowa postać z poplątana jak zwykle historią.
Rozczarowanie :(