Kongres futurologiczny
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Seria:
- Lem
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2012-03-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2002-01-01
- Data 1. wydania:
- 1977-01-01
- Liczba stron:
- 202
- Czas czytania
- 3 godz. 22 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308048948
- Tagi:
- science fiction Lem Literackie Ijon Tichy kosmos psychodelik halucynacje
"Kongres futurologiczny", którego narratorem i bohaterem jest znany doskonale czytelnikom Lema — choćby z "Wizji lokalnej", "Pokoju na Ziemi" i "Dzienników gwiazdowych" — Ijon Tichy, przedstawia antyutopijną wizję społeczeństwa przyszłości. Futurologiczny koszmar ukazany został w obrazie świata, którego materialną i duchową nędzę maskują halucynacje wywołane działaniem środków chemicznych. Środki te, rozpylone w powietrzu, sprawiają, że postrzegana "rzeczywistość" jawi się mieszkańcom owego świata w postaci sielankowych projekcji ich marzeń i pragnień. Lem posłużył się tu po mistrzowsku alegorycznym chwytem, którego sens — po dwudziestowiecznych doświadczeniach totalitarnej propagandy i masowych eksperymentów socjotechnicznych — nie wymaga szczególnych objaśnień.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Analogowy Matrix
Stanisław Lem wielkim pisarzem był. Co do tego nie ma wątpliwości. Jego wizje przyszłości świata, choć często tworzone kilka dekad temu, wciąż zachwycają i porażają swą prawdziwością. Jego proza ciągle cieszy się popularnością i z pewnością będzie tak jeszcze długo. Kilka najpopularniejszych tytułów autora pojawiło się niedawno w nowych wydaniach, przygotowanych przez Wydawnictwo Literackie. Wśród nich znalazł się też „Kongres Futurologiczny” - ponura wizja świata przyszłości, z dyżurnym bohaterem Lema - Ijonem Tichym - w roli głównej.
„Kongres Futurologiczny” to wielopoziomowa opowieść o losach, jakie kiedyś mogą czekać świat. Główny bohater, Ijon Tichy, przyjeżdża na tytułowy kongres do latynoamerykańskiego państwa, borykającego się z problemem wewnętrznych niestabilności społecznych. Wybuchają zamieszki, które tłumione są przez władze państwowe BEMBAmi, czyli Bombami Miłości Bliźniego, mającymi gasić niszczycielskie zapędy rebeliantów poprzez przekształcenie ich w uczucia skrajnie odwrotne. Niestety, bembardowanie wywołuje szereg skutków ubocznych, w tym halucynacje, którym ulega także Ijon. Tichy kilkukrotnie „odpływa” w najróżniejsze wizje tworzone przez jego oszukany chemicznie umysł, aż w końcu przestaje odróżniać jawę od fikcji. Ostatecznie, jedynym ratunkiem po tak długim narażeniu na działanie halucynogenów okazuje się zamrożenie i odmrożenie w przyszłości, gdy będzie można już pomóc mu wrócić do normalności. Tak się staje i Tichy budzi się w końcu w świecie jutra, oddalonym o kilkadziesiąt lat od jego czasów. Świat ten jest istną krainą szczęśliwości - śmierć nie jest już ostatecznością, istnieją specyfiki farmakologiczne na wszystko - od prostych środków na poprawę humoru, przez zaawansowane halucynogeny, aż do środków pozwalających dowolnie modyfikować własne ciało. Moda nie polega już na zmienianiu rzeczy, a dopasowywaniu własnych członków do panujących trendów, wiedzę przyjmuje się poprzez przewód pokarmowy, a Nagrodę Nobla może dostać każdy. Tichy, początkowo daje się uwieść tej utopijnej wizji, jednak z czasem zaczyna odkrywać drugie, a nawet i trzecie dno całej sprawy - znacznie mroczniejsze i nie tak doskonałe...
Książka ta (początkowo, „Kongres Futurologiczny” stanowił jedno z opowiadań zbioru „Bezsenność”, lecz został z niego wyodrębniony),jak wiele innych dzieł Stanisława Lema, to przepełniona filozoficznymi rozważaniami, odrobinę prześmiewcza wizja, która jednak wydaje się być przerażająco prawdopodobna. Ijon Tichy, będący narratorem, rozważa tu bardzo istotne dla losów świata problemy - przeludnienie Ziemi, wpływ rozwoju farmakologii na społeczeństwo, odczłowieczenie ludzkości i sprowadzenie jednostki do poniżającego poziomu oraz możliwość generowania masowej sugestii - tworzenia w oczach ludzi nieistniejącego świata, wpływanie na ich umysły w taki sposób, by zakryć przed nimi prawdziwy obraz życia i zasłonić go czymś zupełnie innym. To także opowieść o sensie dążenia do prawdy, która może okazać się zgubna i zupełnie różna od naszych oczekiwań.
Historia ta ukazała się pierwotnie przeszło 40 lat temu, a mimo to wciąż zawarte w niej wizje wydają się możliwe - co prawda w odrobinę innej formie, bowiem Lem, mimo swoich doskonałych zdolności wizjonerskich, oparł ją na ogłupianiu umysłu środkami chemicznymi, a obecnie łatwiej nam wyobrazić sobie sterowanie człowiekiem drogą elektroniczną - głównie za sprawą głośnej serii filmowej braci Wachowskich. Przez wielu Kongres Futurologiczny uważany jest za swoisty pierwowzór Matrixa - sam nie mogłem się oprzeć temu wrażeniu - wykorzystane środki różne, jednak idea pozostaje ta sama.
„Kongres Futurologiczny”, pomimo bardzo istotnych problemów w nim poruszanych, czyta się niezwykle lekko i przyjemnie. Narracja jest dynamiczna, autor skupił się tylko na tym, co istotne i nie zanudza czytelnika niepotrzebnymi elementami. Dodatkowo, w tekście aż roi się od specyficznego, inteligentnego humoru, dzięki czemu lektura jest jeszcze przyjemniejsza. Wydawnictwo Literackie zaserwowało nam bardzo ładne, eleganckie wydanie - niewielki, poręczny format, dobry papier i okładka ze skrzydełkami opatrzona klimatyczną ilustracją.
Prozy Stanisława Lema nie trzeba polecać, za to polecam gorąco to wydanie - pozycja obowiązkowa dla każdego fana s-f, który nie ma jeszcze na półce dzieł Lema. To też doskonała okazja, by wzbogacić domową biblioteczkę o kilka wartościowych tytułów (w serii wydano dotychczas 5 książek). Naprawdę warto.
Paweł Kukliński
Wyróżniona opinia
Jak dla mnie najbardziej ulubione dzieło Lema. Wracałem do tej pozycji kilkukrotnie (pewnie jeszcze kilka razy wrócę). Kiedy w 2000 roku obejrzałem pierwszy raz Matrixa, kiedy już ochłonąłem po seansie, pierwsze co przyszło mi na myśl to właśnie "Kongres". Wróciwszy do domu sięgnąłem na półkę po książkę, która niespodziewanie otworzyła się na ostatniej stronie i mój wzrok padł na tekst: "Listopad 1970". Poraziła mnie wymowa filmu niezwykle zbieżna z książką, która przecież powstała 30 lat wcześniej. Oczywiście autor nie mogąc do końca przewidzieć jak AI się rozwinie i będzie mogło mieć wpływ na życie ludzi (co Wachowskim przyszło o wiele łatwiej gdyż otaczał ich świat zdominowanym przez komputery) postanowił wykorzystać to co mu wtedy było najbliższe i najwygodniejsze do zniewolenia człowieka, a więc chemię. Ale efekt jest tak samo porażający jak w filmie Wachowskich. I za to uwielbiam tę książkę. Ludzie zniewoleni szklanką wody...
Oceny
Książka na półkach
- 5 583
- 2 668
- 1 187
- 230
- 94
- 77
- 41
- 39
- 35
- 34
OPINIE i DYSKUSJE
Wizjonerska powieść. Genialne wizje Lema odnośnie przyszłości cywilizacji są aktualne nawet dziś. Autor z wybitną przenikliwością pokazuje potencjalne zagrożenia, jakim nasza cywilizacja może podlegać, niektóre z tych niebezpieczeństw realizują się już obecnie np. farmakoterapia, która zmienia nastrój - antydepresanty, środki antylękowe, stabilizatory i inne leki psychotropowe - nie tyle są to złe rzeczy, ile przepisywane masowo i zbyt łatwo bez żadnej odpowiedzialności przez psychiatrów. To może w przyszłości ulec dalszej specjalizacji i całkowicie zdominować życie człowieka, manipulując jego postrzeganiem świata. Rozwój techniki może spowodować odhumanizowanie relacji i chaos w stosunkach człowiek - robot, zaś władzę nad realnym światem mogą przejąć korporacje, oszuści, złodzieje w białych rękawiczkach, którzy okradając ludzkość ze wszystkiego, będą ją jednocześnie mamić przyjemnymi halucynacjami, aby się nigdy nie zbuntowała. Lem zadaje pytanie także o tożsamość człowieka - czym w epoce nieustannego ulepszania własnego mózgu, własnego DNA, będzie jaźń, poczucie ja? Czy pod wpływem neurologicznej turbomedycyny i tabletek zmieniających świadomość lub nadających osobie nowe umiejętności nasze "ja" nie ulegnie rozpadowi? Autor zadaje w końcu pytanie o prawdę. Czym ona jest i czy należy poszukiwać jej zawsze, do końca nawet kosztem własnego dobrostanu? Czym w takiej rzeczywistości jest dobro i zło? W zasadzie jest to książka filozoficzna podana w atrakcyjnej i zabawnej formie. Uwielbiam te super błyskotliwe słowotwórstwo autora - liczne neologizmy, które tworzy z taką łatwością rozśmieszają mnie do łez, tak samo nowe wynalazki i ich zastosowanie np. symkretyn - "komputer symulujący durnia dla świętego spokoju", kąputer - komputer kąpielowy, pucybunter - robot odmawiający czyszczenia butów albo dantyna - środek, po zażyciu którego człowiek ma dumne poczucie, że napisał "Boską Komedię". Mnie się podobała zwłaszcza algebryna, po zjedzeniu której opanowuje się od razu wyższą matematykę. To, jakie środki farmakologiczne wymyślił Lem to jest po prostu odlot. Dałabym ocenę 10, ale język jest dość prosty, a ja lubię trochę bardziej wyrafinowany, fabuła trochę za bardzo dynamiczna i chaotyczna jak na mój gust oraz postaci kobiece są zbyt mocno seksualizowane. Pomimo powyższych wad książkę uważam za genialną i proroczą.
Wizjonerska powieść. Genialne wizje Lema odnośnie przyszłości cywilizacji są aktualne nawet dziś. Autor z wybitną przenikliwością pokazuje potencjalne zagrożenia, jakim nasza cywilizacja może podlegać, niektóre z tych niebezpieczeństw realizują się już obecnie np. farmakoterapia, która zmienia nastrój - antydepresanty, środki antylękowe, stabilizatory i inne leki...
więcej Pokaż mimo toKocham dobre SF od dziecka. Przeczytałem masę książek oraz obejrzałem niezliczoną ilość filmów tego gatunku. Wstyd się przyznać ale "Lema" nigdy nie czytałem, ani nie słuchałem. Tak się złożyło, że w końcu się udało i "Kongres" jest moją pierwszą pozycją tego autora. Nie będę się rozpisywał o fabule. Napiszę tylko, że dzięki tej pozycji wiem, że teraz nadrobię dorobek tego genialnego autora.
Kocham dobre SF od dziecka. Przeczytałem masę książek oraz obejrzałem niezliczoną ilość filmów tego gatunku. Wstyd się przyznać ale "Lema" nigdy nie czytałem, ani nie słuchałem. Tak się złożyło, że w końcu się udało i "Kongres" jest moją pierwszą pozycją tego autora. Nie będę się rozpisywał o fabule. Napiszę tylko, że dzięki tej pozycji wiem, że teraz nadrobię dorobek tego...
więcej Pokaż mimo toTaka mała rada, dla ludzi(szczególnie)dziewczynek z tik toka nie posiadających żadnej naukowej wiedzy oraz panien które mieszkają dalej z kotami i zabrały się za Lema z nudów bądź za namową swoich "inteligentnych" koleżanek, lub po prostu z racji tego że niedawno było hucznie o Lemie ze względu na rocznicę.
Bardzo Proszę o przemyślane oraz merytoryczne komentarze a nie subiektywne oceny(niemiarodajne)tanie emocje które nie mówią nic o książce oraz jej genialnych futurologicznych wizjach i wspaniałej metanauce.
I bardzo Proszę nie pisać takich bzdurek, że Kongres to UrbanFantasy(bo się kobiety tylko ośmieszacie swoim niskim ilorazem inteligencji),lub zdaniami nie popartymi żadną wiedzą pisząc na przykład że Lem się zestarzał(prawie spadłem z krzesła jak czytam subiektywne emocjonalne wypociny dziewczynek które odkryły mistrza po raz pierwszy)może jednak pora wrócić do "Ciemniejszej strony Greya" , a nie czytać coś co was kobiety intelektualnie przerasta? hmmmm???
Takie sezonowe osoby oceniające coś pod wpływem własnej nieskrępowanej nędznej wiedzy o metanauce oraz gargantuicznej wiedzy filozoficznej Lema, oraz ogromną "modą na mistrza" bo nagle się okazał taki sławny dla Pań z racji rocznicy, oraz tym że oceniają książkę w której idee wykraczają poza zakres ich zainteresowań, zakrawa o kpinę.
Także, Bardzo Proszę aby każdy się zastanowił dwa razy zanim określi że Lem jest przestarzały lub Urbanfantasy albo co gorsza lawina neologizmów przerasta poziom intelektualny każdej Pani domu, to może jednak pora wrócić do "Pięćdziesiąt twarzy Greya" hmmmm? tam się na pewno odnajdziecie i nie będziecie się nudzić.
Może czas i pora się zastanowić nad tym że coś was intelektualnie przerasta, ja rozumiem że dzisiaj ludzie są przyzwyczajeni nie do hard s-f, tylko fantasy s-f gdzie nie trzeba kompletnie używać mózgu a w większości wasza wiedza, opiera się o tik toka(czyli tak naprawdę intelektualny plankton)ale może czas wyjść poza własną strefę komfortu i jeśli coś nie jest dla was nie zaniżać oceny tylko dlatego że nie potraficie myśleć abstrakcyjnie.
Taka mała rada, dla ludzi(szczególnie)dziewczynek z tik toka nie posiadających żadnej naukowej wiedzy oraz panien które mieszkają dalej z kotami i zabrały się za Lema z nudów bądź za namową swoich "inteligentnych" koleżanek, lub po prostu z racji tego że niedawno było hucznie o Lemie ze względu na rocznicę.
więcej Pokaż mimo toBardzo Proszę o przemyślane oraz merytoryczne komentarze a nie...
Wracam do Lema po wielu latach, czytając go nie jako zachwycona nastolatka, a jako dorosła ze znacznie większym bagażem literackich doświadczeń. No i mamy ponad trzydzieści lat później… To, co wtedy było nadal futurystyczne, dzisiaj bywa rzeczywistością. Wrażenia po „Kongresie Futurologicznym”? Jak najlepsze!
Ijon Tichy leci na Costaricanę, żeby wziąć udział w kongresie futurologicznym, którego uczestnicy mają debatować nad katastrofą urbanistyczną, ekologiczną, atmosferyczną, energetyczną, żywnościową, technologiczną, militarystyczną i polityczną. Dzisiaj nie brzmi to jakoś zbyt zabawnie… Uczestnicy debatują, a tymczasem w samej Costaricanie zaczyna się przewrót i hotel zostaje „zbembardowany”, można się nawdychać środków chemicznych powodujących halucynacje, ale można też dostać z broni ostrej. Ijon zostaje ofiarą zamieszek i po całej serii dziwnych perypetii budzi się w przyszłości, gdzie na wszystko są pigułeczki lub inne proszki. Zamiast czytania, zamiast uczenia się, żeby poprawić humor i żeby minęły efekty innych tabletek. Co jest prawdą, co jest wytworem środków chemicznych? Tego nie wie nikt.
Co mnie zachwyciło, jak za pierwszym razem? Słowotwórstwo Lema! Bawiło kiedyś, bawi dziś. „Allaszek islaminy, dwuzenek buddanu, świst do drzwistu” to tylko przykłady. Co mnie zaskoczyło na minus? Okazuje się, że nie do końca rozumiem konieczność odwoływania się do erotyzmu i seksu nagle i bez uzasadnienia. Pewnie w momencie pierwszego wydania to powodowało większe zainteresowanie i bawiło (jakoś nie pamiętam, żeby mnie to wtedy drażniło),dzisiaj miałam wrażenie, że mnie nieco irytuje. Lem się zestarzał, to prawda, ale nie stał się śmieszny ani nużący. A momentami człowiek się zatrzymuje w połowie akapitu i stwierdza, że to jednak był wizjoner.
Wracam do Lema po wielu latach, czytając go nie jako zachwycona nastolatka, a jako dorosła ze znacznie większym bagażem literackich doświadczeń. No i mamy ponad trzydzieści lat później… To, co wtedy było nadal futurystyczne, dzisiaj bywa rzeczywistością. Wrażenia po „Kongresie Futurologicznym”? Jak najlepsze!
więcej Pokaż mimo toIjon Tichy leci na Costaricanę, żeby wziąć udział w kongresie...
Książka przeczytana w ramach wyzwania na miesiąc marzec. To była pierwsze książka Lema jaką przeczytałam i niestety ale nie zachęca do sięgnięcia po inne tego autora. Myślę, że na tamte czasy była hitem wizja, jaką przedstawia, ten świat i pomysł, lecz w dzisiejszych czasach takie urbanfantasy nikogo już nie dziwi, ta książka jest wręcz bardzo przewidywalna. Mimo tego trzeba jednak docenić autora, że w tamtych czasach stworzył takie futurystycze opowiadanie.
Książka przeczytana w ramach wyzwania na miesiąc marzec. To była pierwsze książka Lema jaką przeczytałam i niestety ale nie zachęca do sięgnięcia po inne tego autora. Myślę, że na tamte czasy była hitem wizja, jaką przedstawia, ten świat i pomysł, lecz w dzisiejszych czasach takie urbanfantasy nikogo już nie dziwi, ta książka jest wręcz bardzo przewidywalna. Mimo tego...
więcej Pokaż mimo toOrwell pisał, że do kontroli człowieka można wykorzystać to, czego się boi, Huxley uważał, że może do tego posłużyć to, co przynosi szczęście, a Lem zwraca uwagę, że wystarczy dać iluzję choćby w postaci chemicznego kopa. I oczywiście można „Kongres futurologiczny” czytać jako zabawną nowelkę o przygodach lekko naćpanego podróżnika-futurologa, ale tak naprawdę to opowieść filozoficzna o tym, czy prawda zawsze daje szczęście. Nie jest to więc lektura łatwa, tym bardziej, że nafaszerowana mnóstwem neologizmów, które autor wyrzucał z siebie z prędkością karabinu maszynowego, ale już czytelnik nie do końca tak szybko je przyswaja. Taka zabawa językiem budzi podziw, ale po dłuższym czasie również męczy. Jednak, mimo upływu czasu, treść rozważań Lema nadal jest aktualna, tym bardziej, że większość z nas ogromną ilość czasu spędza w rzeczywistości wirtualnej, gdzie o iluzję bardzo łatwo.
Orwell pisał, że do kontroli człowieka można wykorzystać to, czego się boi, Huxley uważał, że może do tego posłużyć to, co przynosi szczęście, a Lem zwraca uwagę, że wystarczy dać iluzję choćby w postaci chemicznego kopa. I oczywiście można „Kongres futurologiczny” czytać jako zabawną nowelkę o przygodach lekko naćpanego podróżnika-futurologa, ale tak naprawdę to opowieść...
więcej Pokaż mimo toByć może w latach, gdy książka pierwszy raz się ukazała, wywołała olbrzymie poruszenie. Jednak po przeszło 50 latach, z perspektywy 2024 roku, wizja świata nie była dla mnie rewolucyjna. Dlatego też nie oceniam tej książki pod tym kątem, a jedynie opiszę moje wrażenia z lektury i przyjemność z czytania.
A przyjemności niestety nie czułem.
Mamy tu do czynienia z „klasycznym Lemem”, (co, bynajmniej, nie było dla mnie zaletą),a zatem przez większość opowieści otrzymujemy opis świata, widzianego z perspektywy głównego bohatera, podobnie jak to ma miejsce w „Solaris” lub „Powrocie z gwiazd”. Nie ma tu zbyt wiele fabuły.
Jest za to dużo neologizmów, które już po krótkim czasie zaczęły mnie nużyć. Z jednej strony można docenić pomysłowość autora i kunszt z jakim bawi się słowem, jednak dla mnie te łamańce językowe niewiele wnosiły do treści i były w większości nielogiczne i niepotrzebne. Oczywiście może być i tak, że ten brak logiki w nadawaniu wszystkich tych nazw był zamierzony, ale nie zmienia to faktu, że strasznie się przez to męczyłem.
Dodam jeszcze, że przez cały czas miałem w tyle głowy, że przecież akcja rozgrywa się w Nowym Jorku, gdzie zgodnie z moją widzą obowiązującym językiem jest angielski, a nie polski (książka nie wskazuje, by miało być inaczej). Zaś wszystkie te słowne wygibasy bazowały na języku polskim.
Zwroty akcji mnie nie zaskoczyły, spodziewałem się ich, ale znów wrócę do tego, od czego zacząłem – „Kongres” wydano w 1971 r., a od tamtej pory powstało mnóstwo utworów, które czerpały z podobnego pomysłu. Trudno w tej sytuacji być zaskoczonym, więc nie uważam tego za minus.
Podsumowując po skończeniu lektury czuję ulgę, że to już koniec, że już nie muszę przez to brnąć. A nie mam nic przeciw książkom trudnym, a tym bardziej przeciw Lemowi (chociaż sam nie zaliczam się do grona jego fanatyków i może dlatego nie waham się ocenić nisko jego książki).
Być może w latach, gdy książka pierwszy raz się ukazała, wywołała olbrzymie poruszenie. Jednak po przeszło 50 latach, z perspektywy 2024 roku, wizja świata nie była dla mnie rewolucyjna. Dlatego też nie oceniam tej książki pod tym kątem, a jedynie opiszę moje wrażenia z lektury i przyjemność z czytania.
więcej Pokaż mimo toA przyjemności niestety nie czułem.
Mamy tu do czynienia z...
Ale nie wyrzucajcie mnie ze znajomych! Ja nawet bardzo chętnie o tym utworze rozmawiam, lubię mnogość jego pomysłów (czego dowodem załączony odcinek podcastu) - mnie język PRL-owej groteski nigdy nie cieszył, losowość rzeczy przedstawionych, nielogiczność narracji męczyły. Nie pokochałem na razie humorystycznego Lema. Zaintrygowała mnie za to jego psywilizacja, kolejne całkiem trafione strzały futurologicznego moździerza. Czymże innym staje się nasz xanaksowy horyzont, te iluzje celebryckie, influencerka w całokształcie, jeśli nie swoistym potwierdzeniem przeczucia Stanisława?
Ale nie wyrzucajcie mnie ze znajomych! Ja nawet bardzo chętnie o tym utworze rozmawiam, lubię mnogość jego pomysłów (czego dowodem załączony odcinek podcastu) - mnie język PRL-owej groteski nigdy nie cieszył, losowość rzeczy przedstawionych, nielogiczność narracji męczyły. Nie pokochałem na razie humorystycznego Lema. Zaintrygowała mnie za to jego psywilizacja, kolejne...
więcej Pokaż mimo toMam taki sam problem jak z każdym Lemem. Fajne koncepty, napisane prosto, wręcz może prostacko.
Mam taki sam problem jak z każdym Lemem. Fajne koncepty, napisane prosto, wręcz może prostacko.
Pokaż mimo toNie mam za dużego doświadczenia z Lemem. Dotychczas ograniczało się ono do książek typu Bajki Robotów czy Cyberiada. Ponieważ wiem, że był niebywałym erudytą i raczej filozofem, niż naukowcem, to i do tej lektury podeszłam nieufnie. Tym bardzie, że już raz dałam się pokonać Kongresowi. Może wówczas to nie był właściwy czas i moment na tego typu lekturę.
Tym razem Kongres futurologiczny okazał się strzałem w dziesiątkę. Rozkoszowałam się słowotwórczymi zapędami autora, mając przy okazji niezłą zabawę językową. Te różne symkretyny, dehalucyniny, latalerze, wszechśmity i inne bawią, ale także skłaniają do myślenia. Niezła zabawę słowotwórczą serwuje nam tu autor. Choć tymi słownymi zagadkami nafaszerowana jest lektura, to nie to jest jej sensem. Autor przede wszystkim zadziwia swoją wizją przyszłości. Wnikliwi czytelnicy dopatrzą się tam wielu analogi do naszego współczesnego świata. Od powstania książki minęło pięćdziesiąt lat i świat zmienił się diametralnie. Wiele w treści jednak wizji wprost mających odniesienie do współczesności. Może inne są formy lub środki, ale sens pozostaje bardzo współczesny. Lem przewidział eskalacje wielu trendów, jak na przykład trend do wiecznej młodości i może w swojej opowieści posunął się krok dalej, nie mniej z czystym sumieniem można, go określić wizjonerem. Aby docenić wartość tej książki trzeba być jednak uważnym czytelnikiem. To wymagająca czytelniczo lektura, przynajmniej dla mnie. Za to satysfakcja gwarantowana.
Nie mam za dużego doświadczenia z Lemem. Dotychczas ograniczało się ono do książek typu Bajki Robotów czy Cyberiada. Ponieważ wiem, że był niebywałym erudytą i raczej filozofem, niż naukowcem, to i do tej lektury podeszłam nieufnie. Tym bardzie, że już raz dałam się pokonać Kongresowi. Może wówczas to nie był właściwy czas i moment na tego typu lekturę.
więcej Pokaż mimo toTym razem Kongres...