Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka
- Kategoria:
- reportaż
- Seria:
- Reportaż
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2016-02-17
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-02-17
- Liczba stron:
- 320
- Czas czytania
- 5 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380492349
- Tagi:
- literatura polska Przemyk morderstwo PRL komuna bezpieka SB służba bezpieczeństwa UB Kiszczak
- Inne
„Ludzie o miedzianym czole, utożsamiający milicję z władzą, postanowili poświęcić prawdę dla swoich doraźnych korzyści, skompromitować wymiar sprawiedliwości w Polsce cynicznymi manipulacjami, które będą kiedyś książkowym przykładem niesprawiedliwości” – to słowa matki Grzegorza Przemyka, świeżo upieczonego maturzysty, który w maju 1983 roku został śmiertelnie pobity przez milicję. W czasie śledztwa i rozprawy władze PRL za wszelką ceną starały się odwrócić uwagę od milicjantów, próbując przerzucić odpowiedzialność na sanitariuszy i lekarzy.
Cezary Łazarewicz szczegółowo opisuje historię Grzegorza Przemyka – od zatrzymania na placu Zamkowym po wydarzenia, które nastąpiły później. Pokazuje cynizm władz komunistycznych, zacierających ślady zbrodni, a także bezsilność władz III RP, którym nie udało się znaleźć i ukarać winnych. W opowieść o Przemyku autor wplata historie jego rodziców – poetki Barbary Sadowskiej i ojca Leopolda, przyjaciół, świadków jego pobicia czy sanitariuszy, niesłusznie oskarżanych o zabójstwo. Jednocześnie odkrywa kulisy działań władz i wpływ, jaki na tuszowanie sprawy wywarli między innymi Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak czy Jerzy Urban.
To jedna z najgłośniejszych zbrodni lat osiemdziesiątych w PRL. W pogrzebie chłopca wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy z podniesionymi w znaku wiktorii dłońmi, w całkowitym milczeniu odprowadzali trumnę na Powązki. To również zbrodnia, która nie doczekała się sprawiedliwego wyroku.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Metodologia kłamstwa
Byłem wtedy dzieckiem. Sprawę Grzegorza Przemyka pamiętam jak przez mgłę. Może bardziej z późniejszych relacji. U mnie w domu o takich sprawach się nie mówiło, albo powtarzało oficjalną wersję, że chuligani narozrabiali. Wujek, co przyjeżdżał na wódkę i schabowe, mówił, że w Skierniewickiem za słowo Solidarność wieszają – to zapamiętałem, to wieszanie jakoś mi w pamięci utkwiło. Nie raz ojca i matkę znajomi esbecy ratowali przed pałowaniem. A co to ma do rzeczy, czyli do książki Cezarego Łazarewicza „Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka”? Ano rzecz jest o kłamstwie, które żyje obok nas i o prawdzie, której nie potrzebujemy.
Taki banalny przykład - Goebels twierdził, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. Hołdował tej zasadzie towarzysz Urban, w latach 80. rzecznik rządu, a dziś podziwiany chyba bardziej niż w latach 80., gdy stał się synonimem hipokryzji państwa wobec obywateli i wierności goebelsowskiej zasadzie. Tak, w kłamstwo trzeba uwierzyć, potem już wszystko staje się możliwe. Tak, kłamstwo uprawniają wyższe racje polityczne, czy państwowe, Historia to równy stuk defiladowego marszu, nie płacz osieroconej matki.
Książka Cezarego Łazarewicza jest formalnie nie tak znowu częstym przykładem w polskiej literaturze reportażu sądowego. Mam wrażenie, że kiedyś takich książek było więcej, ale dziś ich funkcję przejął reportaż filmowy. Jest to przykład ciekawy także dlatego, że ma formę książki, więc nie ma tutaj formalnych ograniczeń, jakie stwarza prasa. Autor nie musiał się liczyć ze skromną objętością gazetowego tekstu. W efekcie otrzymujemy szczegółowy zapis tego wszystkiego, co działo się od momentu pobicia Grzegorza Przemyka aż do chwili ogłoszenia wyroku. Ale dochodzenie w sprawie jest tylko zewnętrzną warstwą książki, która, owszem, wciąga, ale pod nią ukazuje się czytelnikowi przesłanie o wiele istotniejsze i wiele bardziej uniwersalne.
Dziś, kiedy z kłamstewkami i manipulacjami mamy do czynienia co chwilę, gdy kłamstwo jest niemal usankcjonowanym sposobem komunikacji pod postacią rozmaitych technik i strategii zdobywania klienta czy politycznego poparcia, człowiek współczesny jest coraz mniej wrażliwy na ten aspekt relacji międzyludzkich. Akceptujemy kłamstwo. Zgadzamy się na kłamstwo. Sami stajemy się uzależnieni od kłamstwa. Zapominamy, że od kłamstwa zaczyna się każde zło. To od kłamstwa zaczyna się biblijna historia ludzkości i cały problem z człowiekiem.
To jest ten uniwersalny element książki Łazarewicza, element, który wynosi jego reportaż ponad inne dziennikarskie zapisy zbrodni, bo nie o zbrodnię w tym reportażu chodzi. Tutaj mowa jest o podstawie moralnej, jaką jest prawda. Łazarewicz przedstawia nam zapis kłamstwa, ukazuje metodologię oszustwa, gdzie człowiek zostaje pozbawiony podmiotowości, w trosce o dobro swoje, o dobro systemu także, musi uwzględnić kłamstwo jako element konieczny. Autor pokazuje nam proces falsyfikacji rzeczywistości, który utwierdza sprawców, że sprawcami nie są oraz niewinnych, że dopuścili się zbrodni. W zasadzie w tym ujęciu ludzie są niewinni. Winne stają się mechanizmy systemowe. Niewinni są zarówno milicjanci, którzy śmiertelnie pobili Grzegorza Przemyka jak i ich dowódcy z generałem Jaruzelskim i generałem Kiszczakiem na czele. To dlatego mogli oni spać spokojnie i bezproblemowo patrzeć ludziom w twarz, uznając się przy tym za dobrodziejów Polski. W tym kontekście „Żeby nie było śladów” jest opowieścią o klęsce tzw. „grubej kreski” i o tym jak komunistyczne kłamstwo przetrwało w wolnej Polsce.
Jakże blado w tym ujęciu wypadają ci wszyscy „sprawiedliwi”? Jakże ubogie są ich racje, będące racjami Lorda Jima? Są to tylko jednostkowe prawdy, które milkną wobec historii. A jednak nie mogłem oprzeć się podziwowi dla tych wszystkich, którzy wbrew logice bronili swoich wersji, mimo iż chciano uczynić z nich w świetle prawa ludzi obłąkanych, zatopionych w zemście i nienawiści . Dziś pamiętamy kim byli Jaruzelski, Urban i Kiszczak, ale kto wie, kim była Barbara Sadowska, kim byli świadkowie, bojący się do dziś podać swoich pełnych personaliów? To także powód, dla którego trzeba przeczytać tę książkę dziś. Że byli i będą ludzie gotowi dla prawdy ponosić największe ofiary, choćby ta prawda była tylko marnością wobec potęgi kłamstwa.
Sławomir Domański
Oceny
Książka na półkach
- 3 215
- 2 607
- 553
- 99
- 94
- 79
- 57
- 44
- 40
- 39
OPINIE i DYSKUSJE
Bardzo dobry reportaż. Czyta się to jak powieść kryminalną, a to było prawdziwe życie tych ludzi, bardzo smutna historia.
Bardzo dobry reportaż. Czyta się to jak powieść kryminalną, a to było prawdziwe życie tych ludzi, bardzo smutna historia.
Pokaż mimo toZdecydowanie jeden z najlepszych reportaży, jakie udało mi się przeczytać. Obiektywny i szczery, nie gloryfikuje, nikogo nie stawia na piedestale (i nikogo z niego nie zrzuca),pokazuje wszelkie odcienie szarości. Nie uskrzydla swych bohaterów. Łazarkiewicz rozdziera ich warstwami, dociera w najdalszą z głębin, obezwładnia emocjami, które zaskakują skrajnością.
Nie można odłożyć książki i po prostu zapomnieć. Porobić coś zwykłego i wrócić do niej jak do przyjaciela, by „dać się ponieść". To nie taki rodzaj wyprawy.
To zdanie jest entą wersją poprzednich. Przed nim było iks prób. Tyle samo znalazło się w koszu. Bo nie jest łatwo pisać z zachwytem o śmierci Przemyka. Łapię się na tym, że z jednej strony poraża mnie, paraliżuje ogrom państwowej machiny, która została zaprzęgnięta po to, by niszczyć, a z drugiej budzi się gdzieś jakiś rodzaj podziwu dla niej. W rzeczy samej niezdrowego zachwytu dla siły, która walczyła z prawdą. Starcie maluczkich z armią Goliatów.
Usunąłem kolejne zdania. Pytałem siebie o to, czy opowiedziana przez Cezarego Łazarkiewicza historia mogłaby wydarzyć się wczoraj, a może wydarzyć się jutro. Zbyt chyba mrocznie i zbyt ciemno, aby iść tym tropem. Trzeba przecież umieć dojrzeć światło. Wierzę, że mimo wszystkiego autor pokazuje nam ku niemu drogę (popadam w patetyczność, zatem już kończę).
„Żeby nie było śladów” zachodzi za skórę, uwiera szorstkością i paradoksalnie zostawia ślady.
Absolutnie polecam.
Zdecydowanie jeden z najlepszych reportaży, jakie udało mi się przeczytać. Obiektywny i szczery, nie gloryfikuje, nikogo nie stawia na piedestale (i nikogo z niego nie zrzuca),pokazuje wszelkie odcienie szarości. Nie uskrzydla swych bohaterów. Łazarkiewicz rozdziera ich warstwami, dociera w najdalszą z głębin, obezwładnia emocjami, które zaskakują skrajnością.
więcej Pokaż mimo toNie można...
Zatrważający reportaż, jak nie wiele trzeba było, by sprowokować ZOMOwców do pobicia, śmiertelnego pobicia. Nie wyobrażam sobie jak musiał cierpieć przed śmiercią Przemyk. I to niszczenie życia pozostałym ludziom, który mówili jak było, byleby wybielić funkcjonariuszy.
Najgorsze są myśli, że gdzieś na świecie jest więcej takich Przemyków, których historie i tragedie rodzin przechodzą bez echa.
Zatrważający reportaż, jak nie wiele trzeba było, by sprowokować ZOMOwców do pobicia, śmiertelnego pobicia. Nie wyobrażam sobie jak musiał cierpieć przed śmiercią Przemyk. I to niszczenie życia pozostałym ludziom, który mówili jak było, byleby wybielić funkcjonariuszy.
więcej Pokaż mimo toNajgorsze są myśli, że gdzieś na świecie jest więcej takich Przemyków, których historie i tragedie rodzin...
Książki Cezarego Łazarewicza to stara, dobra szkoła reportażu, w której wchłaniasz samą historię, czystą esencję, bez przebitek, "osobistych wycieczek", poglądów autora.
Jak bardzo mi tego brakuje w dzisiejszych tkz reporażach ( Sodoma, Gomora),książkach, które mają wywoływać sensację, ale jednocześnie nie zostawiają przestrzeni do własnych odczuć i przemyśleń. Forsowana jest jedynie słuszna linia poglądów, prawd najczęściej prostym " łopatologicznym " językiem.I jakkolwiekich tematyka nie byłaby prawdziwa, potrzebna, ważna i poruszająca, to niestety w takiej formie zaczyna być niestrawialna i bardzo łatwa do zakwestionowania.
"Żeby nie było śladów" podobnie jak "Koronkowa robota" na szczęście nie wchodzi w ten trend.
Sprawa głośna w PRl( śmiertelnego pobicia przez milicję syna poetyki, opozycjonistki, maturzysty Grzegorza Przemyka, którego śmierć wywołała szereg społecznych antyrządowych protestów) opowiedziana jest w taki sposób, że( po przecież tak wielu latach),nadal porusza ogromem matactw, postaw konformistycznych, mechanizmów politycznych Prl i bezprawiem.
Książka nie jest jednak czarno biała.Nie mamy tu kryształowo czystej opozycji, matki bolejącej( jak kreował ją kościół) i idealnego obrazu przyjaciół opozycjonistów kontra zła milicja i aparat władzy.Obydwie strony mają swoje grzechy i grupy interesów.
Łazarkiewicz nie unika trudnych tematów, nie wybiera i nie usuwa treści niewygodnych. Przedstawia jak było.A to czytelnik wyrabia sobie ostateczną opinię.Historia obroni się sama.Nie trzeba tu niczego podkręcać czy gumkować.Kto zabił Grzegorza? Kto za to odpowiedział? Ile istnień zostało na zawsze naznaczony tą sprawą ?Jakie były jej przyczyny, a jakie skutki?
Rzetelne żródła, ogrom ciężkiej pracy, niełatwej , aby odnaleźć świadków i głównych aktorów tamtych wydarzeń. Perfekcyjnie dobrze wykonana dziennikarska robota.Czyli znak rozpoznawczy Łazarewicza.
Na podstawie książki powstał także film.
Gorąco polecam wszystkim, a w szczególności tym którzy już zapomnieli jak wyglądały tamte czasy i często gęsto z pewną melancholią i rozżewnieniem je wspominają..
Książki Cezarego Łazarewicza to stara, dobra szkoła reportażu, w której wchłaniasz samą historię, czystą esencję, bez przebitek, "osobistych wycieczek", poglądów autora.
więcej Pokaż mimo toJak bardzo mi tego brakuje w dzisiejszych tkz reporażach ( Sodoma, Gomora),książkach, które mają wywoływać sensację, ale jednocześnie nie zostawiają przestrzeni do własnych odczuć i przemyśleń....
Nigdy nie pociągały mnie historie męczenników z czasów komunizmu. Ale po rewelacyjnej "Koronkowej robocie" uznałem, że i tak książka może być bardzo dobra. Nie zawiodłem się. Autor bardzo drobiazgowo odtwarza wszystkie wydarzenia, które w jego opowieści układają się w logiczną i wiarygodną całość. Stara się doprowadzić losy bohaterów w miarę możliwości do współczesności, co jest intrygujące. Podziwiam autora, że chciało mu się tak dokładnie zgłębić sprawę sprzed 40 lat i dzień po dniu odtworzyć tamte wydarzenia.
Każdy mniej więcej wie, o co chodzi, bo jest to znana historia Barbary Sadowskiej i jej synalka, zabitego przed nadgorliwego milicjanta. Zadziwiające jest to, że uruchomiono cały aparat państwa, żeby ukryć, jakby nie było przypadkową, śmierć Przemyka.
Natomiast najbardziej dla mnie szokujące było w tej książę to, że Barbara Sadowska, trzeciorzędna opozycjonistka, przez całe życie nie skalała się pracą, ale i tak miała mieszkanie i rentę....
Nigdy nie pociągały mnie historie męczenników z czasów komunizmu. Ale po rewelacyjnej "Koronkowej robocie" uznałem, że i tak książka może być bardzo dobra. Nie zawiodłem się. Autor bardzo drobiazgowo odtwarza wszystkie wydarzenia, które w jego opowieści układają się w logiczną i wiarygodną całość. Stara się doprowadzić losy bohaterów w miarę możliwości do współczesności, co...
więcej Pokaż mimo toPrzerażający reportaż, świetnie napisany i poruszający bardzo ważny aspekt. Pokazuje bezsilność zwykłych ludzi w starciu z reżimem. To dobra pozycja dla każdego, a szczególnie dla osób, które (podobnie jak ja) znają same ogólniki tej sprawy. Książka przedstawia zwykłą ludzką bezsilność i wywołuje wiele emocji. Niejednokrotnie musiałam odkładać ją w trakcie lektury, po prostu niektóre opisy raniły mnie doszczętnie. Bardzo ważny, potrzebny i trudny reportaż, napisany prosto z potrzeby serca, bez ubarwiania językiem czy szukania poklasku.
Przerażający reportaż, świetnie napisany i poruszający bardzo ważny aspekt. Pokazuje bezsilność zwykłych ludzi w starciu z reżimem. To dobra pozycja dla każdego, a szczególnie dla osób, które (podobnie jak ja) znają same ogólniki tej sprawy. Książka przedstawia zwykłą ludzką bezsilność i wywołuje wiele emocji. Niejednokrotnie musiałam odkładać ją w trakcie lektury, po...
więcej Pokaż mimo toReportaż porusza temat śmiertelnego pobicia Grzegorza Przemyka przez milicję. Historia jest opisana szczegółowo i brutalnie; dowiadujemy się jak wyglądało samo zdarzenie, jak przebiegał proces sądowy (mataczenie, zacieranie śladów). Powieść odkrywa również działanie władz PRL i ich wpływ na tuszowanie całego wydarzenia.
Najbardziej niepokojące jest dla mnie to, że władze III RP również miały związane ręce, a proces zakończono z powodu przedawnienia, bez skazania sprawców.
Reportaż porusza temat śmiertelnego pobicia Grzegorza Przemyka przez milicję. Historia jest opisana szczegółowo i brutalnie; dowiadujemy się jak wyglądało samo zdarzenie, jak przebiegał proces sądowy (mataczenie, zacieranie śladów). Powieść odkrywa również działanie władz PRL i ich wpływ na tuszowanie całego wydarzenia.
więcej Pokaż mimo toNajbardziej niepokojące jest dla mnie to, że władze...
Miałam dosyć duży problem z oceną tej książki. Sprawa Grzegorza Przemyka bulwersuje, ale ilu było takich, których spotkał ten sam los i nikt się o nich nie upomniał? Najbardziej w tej sprawie uderzyło to, że sprawcy nigdy nie ponieśli kary za swoje czyny. Ale to nie pierwszy raz, gdzie osoby mające krew na rękach doczekały spokojnej starości i żyły, nie będąc niepokojonymi przez nikogo, nawet przez wyrzuty sumienia. Książkę czyta się szybko, jest napisana rzeczowo, zawiera dużo źródeł z których autor korzystał. W środku znajduje się parę zdjęć. Natomiast gloryfikowanie postaci matki, Barbary Sadowskiej trochę mnie zniesmaczyło. Rozumiem, że straciła syna, że nie była w stanie normalnie żyć, bo bardzo to przeżyła. Ale z treści wynika, że jej syn wychowywał się sam albo z innymi członkami rodziny. Bo matka była wiecznie zajęta, działaniami w Solidarności, spotykaniem z innymi ludźmi, wieczorkami poetyckimi itp. A dom otwarty, który prowadziła na pewno nie jest dobrym dla dziecka, które potrzebowało w swoim życiu stabilizacji i miłości, a nie masy różnych ludzi każdego dnia przewalających się przez mieszkanie. Dodatkowo, to co szokuje to fakt na ile można manipulować faktami, przekręcać je, zmuszać kogoś do przyznania się do czynu, którego się nie zrobiło. Oraz to jak łatwo się pozbywało wtedy osób, które miały kręgosłup moralny i nie chciały ugiąć się pod wpływem nacisku. Podsumowując, książka smutna, rzetelna i budząca emocje. Współczuję matce, która straciła syna, oraz wszystkim osobom, które zostały wciągnięte w polityczne rozgrywki, mające na celu zatracie złego wrażenia o milicji. Jeżeli ktoś chce pogłębić wiedzę na temat śmierci Grzegorza Przemyka to ta pozycja jest odpowiednia.
Miałam dosyć duży problem z oceną tej książki. Sprawa Grzegorza Przemyka bulwersuje, ale ilu było takich, których spotkał ten sam los i nikt się o nich nie upomniał? Najbardziej w tej sprawie uderzyło to, że sprawcy nigdy nie ponieśli kary za swoje czyny. Ale to nie pierwszy raz, gdzie osoby mające krew na rękach doczekały spokojnej starości i żyły, nie będąc niepokojonymi...
więcej Pokaż mimo to"O bestialstwie zomowców krążą legendy. Ponoć przed akcją faszerowani są środkami pobudzającymi, cieknie im z ust piana i nawet nie widzą kogo biją. Oczy mają przekrwione i obłędne. Lepiej nie podchodzić im pod rękę bo używają gumowych pałek z wtopionym w środek prętem stalowym i są szkoleni do bicia w specjalnych obozach na terenie Czechosłowacji. Tam ich uczą jak fachowo rozprawiać się z demonstrantami."
Powyższy cytat książki w zupełności zgadza się z wypowiedzią pewnej znajomej mi osoby, której ojciec pracował jako górnik na pacyfikowanej przez Kiszczaka kopalni "Wujek" (jej kominy widzę z balkonu) i jest - a raczej był - naocznym świadkiem wydarzeń z 16.12.1981 r. Zanim zmarł, zdążył mi trochę opowiedzieć i to co mówił, pokrywa się z wypowiedziami Łazarewicza w tej książce. I mimo, że w temacie stanu wojennego jestem dość biegła, to i tak lektura tej książki była dla mnie wstrząsem gdy uświadomiłam sobie jak wielkich środków i sił musiano użyć, żeby zafałszować całe śledztwo w tej gruncie rzeczy drobnej sprawie. Sam opis odniesionych obrażeń Grzesia po pobiciu przez ZOMO, nie mieści się w kategoriach mojej zdolności pojmowania takiego bestialstwa.
Książka mocna, świetnie oddająca klimat czasów PRL, będąca jednocześnie gorzką lekcją historii.
P.S. Specjalnie nie umieściłam przed nazwiskiem Kiszczaka generalskiej rangi wojskowej - bandyci i mordercy nie zasługują na to, żeby tytułować ich w ten sposób.
I taka moja dygresja na koniec. Próba trzymania ludzi na krótkiej smyczy w atmosferze strachu w dzisiejszych czasach, nadal ma się dobrze....
Dziwnie znajomo to brzmi i bardzo niepokojąco...
"O bestialstwie zomowców krążą legendy. Ponoć przed akcją faszerowani są środkami pobudzającymi, cieknie im z ust piana i nawet nie widzą kogo biją. Oczy mają przekrwione i obłędne. Lepiej nie podchodzić im pod rękę bo używają gumowych pałek z wtopionym w środek prętem stalowym i są szkoleni do bicia w specjalnych obozach na terenie Czechosłowacji. Tam ich uczą jak fachowo...
więcej Pokaż mimo toJeden z lepszych reportaży jakie czytałam.
Autor doskonale oddaje klimat tamtych czasów, to jak obywatel jest nikim pod butem władzy.
Nie pozwólmy sobie znowu na to!
#15.10.2013
Jeden z lepszych reportaży jakie czytałam.
Pokaż mimo toAutor doskonale oddaje klimat tamtych czasów, to jak obywatel jest nikim pod butem władzy.
Nie pozwólmy sobie znowu na to!
#15.10.2013