Klasztor. Żałoba
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Powieści [Wydawnictwo Czarne]
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2023-03-08
- Data 1. wyd. pol.:
- 2023-03-08
- Liczba stron:
- 208
- Czas czytania
- 3 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381916530
- Tłumacz:
- Tomasz Pindel
Krople deszczu nie znikają, gdy dotkną muru – eksplodują. Modlitwa w jidysz szeptana przed snem nie przynosi chłopcu ukojenia, choć zapowiada matczyny pocałunek. Język nawróconej siostry staje się błahy i szorstki. Dziadek wciąż uparcie twierdzi, że na ramieniu wytatuował sobie numer telefonu. Czy można ostatecznie zrekonstruować przeszłość rodziny naznaczonej Zagładą? Jak to jest być Żydem tylko czasami?
Eduardo Halfon w dwóch zwięzłych autobiograficznych powieściach opowiada o wyprawach śladami rozsianych po świecie przodków. W Klasztorze narrator przyjeżdża do Izraela na ślub swojej siostry – od niedawna żyjącej w ortodoksyjnej wspólnocie. W Żałobie wraca do rodzinnej Gwatemali, by rozwikłać tajemnicę śmierci brata ojca, kilkuletniego Salomona.
Mierząc się z mrocznymi sekretami rodziny i własną skomplikowaną tożsamością, Halfon tworzy poruszającą opowieść o godzeniu się z wieczną obcością i podążaniu za prawdą bez pomocy jakiegokolwiek Boga.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 145
- 83
- 17
- 10
- 4
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
"Klasztor. Żałoba" to książka składająca się z dwóch dłuższych autobiograficznych opowiadań, w których autor snuje opowieść o sobie i swoich korzeniach. A korzenie ma ciekawe, jest bowiem potomkiem polskich i arabskich Żydów, urodził się w Gwatemali, po czym jako dziecko wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, by ostatecznie do Gwatemali powrócić. W "Klasztorze" autor przylatuje do Izraela na ślub swojej siostry, która dołączyła do społeczności ortodoksyjnych Żydów. Autor snuje się po Jerozolimie, zapoznaje się z narzeczonym swojej siostry, który pokazuje mu zamknięte osiedle ortodoksów. W międzyczasie Halfon spotyka przypadkiem swoją dawną kochankę, wraz z którą udaje się nad Morze Martwe i oddaje się wspomnieniom - dotyczącym nie tylko ich wspólnej przeszłości, porusza bowiem też temat swoich korzeni, wspomina dziadków, a także opowiada o tym jak Żydzi radzili sobie w trakcie wojny, by przeżyć.
W drugim opowiadaniu, "Żałoba", autor wspomina swoje dzieciństwo w Gwatemali i przeprowadzkę do USA, opisuje także powrót do Gwatemali jako dorosły, kiedy poszukiwał informacji o zmarłym w dzieciństwie starszym bracie swojego ojca, którego śmierć była w rodzinie tabu. W tym opowiadaniu Halfon rzuca też nieco światła na gwatemalską historię i zwyczaje.
Porównując oba opowiadania, językowo oba są dobre, natomiast pod kątem treści dużo bardziej podobała mi się "Żałoba". Lepiej rozwija temat i nie zbacza z kursu tak jak "Klasztor". W "Klasztorze" autor ledwie liznął temat ortodoksyjnych Żydów, który przecież miał być głównym wątkiem, z kolei wspominki mechanizmów radzenia sobie Żydów z okrucieństwem II wojny światowej całkowicie niszczy zapatrzenie autora w kochankę - każde wspomnienie o ocalałym poprzedza erotyczna myśl autora na temat opalającej się obok Tamary - jak dla mnie obrzydliwe i pokazujące całkowity brak szacunku wobec tragedii. Gdyby wykreślić wątek Tamary i poświęcić więcej miejsca wątkowi siostry i jej nowej społeczności, "Klasztor" znacznie by zyskał na wartości. A tak to za niego wystawiam ocenę 6/10, za "Żałobę" 8/10, co daje ocenę całej książki 7/10.
"Klasztor. Żałoba" to książka składająca się z dwóch dłuższych autobiograficznych opowiadań, w których autor snuje opowieść o sobie i swoich korzeniach. A korzenie ma ciekawe, jest bowiem potomkiem polskich i arabskich Żydów, urodził się w Gwatemali, po czym jako dziecko wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, by ostatecznie do Gwatemali powrócić. W "Klasztorze" autor...
więcej Pokaż mimo toPrzepięknie napisana historia rodzinna, ale w której można czasami sie przejrzeć samemu
Przepięknie napisana historia rodzinna, ale w której można czasami sie przejrzeć samemu
Pokaż mimo toTego mi trzeba było po tłoku i harmidrze Targów Książki w Krakowie: intymnych opowieści Eduarda Halfona z książki "Klasztor. Żałoba", która przeleżała trochę na półce, czekając na swój moment.
To dwie krótkie powieści (jak nazywa je wydawca),czy też raczej dłuższe opowiadania (jak nazwałbym je ja) - jedno ma około 100 stron, drugie - 80. W pierwszym autor wybiera się do Izraela na ślub siostry, która żyje w ortodoksyjnej wspólnocie. W drugim, w rodzinnej Gwatemali próbuje wyjaśnić przemilczane okoliczności śmierci brata ojca, kilkuletniego Salomona.
Głównym tematem książki jest jednak poszukiwanie tożsamości. Jeden z dziadków Halfona jest Arabem z Libanu, drugi - polskim Żydem, ocalałym z Holocaustu. On sam mieszka w Gwatemali, a jego rodzina jest rozrzucona po całym świecie. Kim więc jest tak naprawdę?
Podróżując do Izraela, Niemiec i Polski, autor konfrontuje się z historią swojej rodziny, ale też własnymi emocjami i uczuciami. Stawia przed sobą i czytelnikami pytania, na które nie ma łatwych i jednoznacznych odpowiedzi. Kim jesteśmy? Skąd przyszliśmy? Dokąd zmierzamy? Jak bardzo historia (zarówno ta w skali mikro, jak i makro) determinuje nasze życie?
Tego mi trzeba było po tłoku i harmidrze Targów Książki w Krakowie: intymnych opowieści Eduarda Halfona z książki "Klasztor. Żałoba", która przeleżała trochę na półce, czekając na swój moment.
więcej Pokaż mimo toTo dwie krótkie powieści (jak nazywa je wydawca),czy też raczej dłuższe opowiadania (jak nazwałbym je ja) - jedno ma około 100 stron, drugie - 80. W pierwszym autor wybiera się do...
"Widziałem ludzi fotografujących mur i ludzi, którzy go całowali, a także takich, którzy wtykali w szczeliny i szpary zwitki papieru. Widziałem krzaki rosnące na górnej części muru: suche, nieliczne, zmarniałe. Patrząc na to wszystko, pomyślałem sobie, że nie ma i nie było ściany, która by nosiła stosowniejszą nazwę.
Podszedłem. Ostrożnie wyciągnąłem rękę, niepewnie, jakbym robił coś zakazanego, i dotknąłem muru. Chciałem coś poczuć, cokolwiek, wszystko jedno co. Ale poczułem tylko kamień.
Podczas innej podróży, do innego kraju, odziany w damską kurtkę różowego koloru, dotknąłem pozostałości tego, co było kiedyś murem warszawskiego getta. Ostatni kawałek ściany z czerwonej cegły między dwoma warszawskimi budynkami, między ulicą Sienną i Złotą. Miał może z dwa i pół metra wysokości, szeroki był na dziesięć. Dotykałem go kilka razy, w różnych miejscach, po obu stronach, oburącz. I też niczego nie poczułem. A może broniłem się przed tym, żeby coś poczuć."
•
W dwóch mikropowieściach Halfon opowiada o poszukiwaniu własnej tożsamości, o swoich korzeniach żydowsko-arabsko-polskich. Dobrze mi się czytało, ciekawa książka.
@wschod_bug
"Widziałem ludzi fotografujących mur i ludzi, którzy go całowali, a także takich, którzy wtykali w szczeliny i szpary zwitki papieru. Widziałem krzaki rosnące na górnej części muru: suche, nieliczne, zmarniałe. Patrząc na to wszystko, pomyślałem sobie, że nie ma i nie było ściany, która by nosiła stosowniejszą nazwę.
więcej Pokaż mimo toPodszedłem....
Bardzo udany mix autobiografii, fikcji, literatury aktu i książki historycznej. osobiste, intymne, świeże spojrzenie na tematykę ocalałych z Holocaustu. Piękny język, poetyckość, wgląd w kawałek świata na co dzień odległy - Gwatemalę
Bardzo udany mix autobiografii, fikcji, literatury aktu i książki historycznej. osobiste, intymne, świeże spojrzenie na tematykę ocalałych z Holocaustu. Piękny język, poetyckość, wgląd w kawałek świata na co dzień odległy - Gwatemalę
Pokaż mimo toEduardo Halfon urodził się w rodzinie o żydowsko-arabsko-polskich korzeniach w Gwatemali. Gdy był chłopcem, wyjechał wraz z rodzicami i rodzeństwem do USA. W dwóch minipowieściach „Żałobie” i „Klasztorze” - połączonych w jednej publikacji przez Wydawnictwo Czarne - opowiada o poszukiwaniu tożsamości, zgłębianiu rodzinnych historii i tajemnic, mierzeniu się ze stratą i pamięcią.
W pierwszym tekście narrator przybywa do Izraela na ślub siostry, która przyłączyła się do ortodoksyjnej społeczności. Spotykając się z nią i jej przyszłym mężem, zadaje sobie pytanie: kim jestem, skoro nie chcę tu być, w miejscu, o którym tak wielu marzyło, o które walczyło? Przeżywa też proces żałoby związany z siostrą, ale także z nadzieją, która okazuje się złudzeniem: że najbliżsi zawsze pozostaną najbliżsi, że bycie w rodzinie zdeterminowane jest przez więzy, które są stałe. Rodzina jeszcze się łudzi, że to tylko młodzieńczy bunt, że dziewczynie przejdzie, ale w końcu okazuje się, że „szybko jednak jej dyskurs zaczął się zmieniać. W listach i rozmowach telefonicznych używała nie swoich słów. Jej język, jak to się zawsze dzieje z nagle nawróconymi ludźmi, stawał się szorstki i błahy, wpadała w ton zdecydowanie nietolerancyjnych kazań […] Pamiętam, jak w pewnym momencie, gdy siedzieliśmy w piątkę w jadalni w domu rodziców, siostra oznajmiła stanowczo, że jej zdaniem, zdaniem jej nowych nauczycieli i ortodoksyjnych rabinów, my nie jesteśmy Żydami. Tata wydał kilka okrzyków. Mama wstała i oddaliła się z płaczem, a brat za nią pobiegł. No proszę, odpowiedziałem siostrze, przynajmniej w tym jedynym się zgadzamy”.
Ale nie jest to jedynie prosta opowieść o kobiecie, która postanowiła odrzucić rodzinę dla religii. To także bezustanne poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: kim jestem w tak zagmatwanym, przeoranym wojnami, przemocą, podziałami świecie? Czy gdziekolwiek jestem u siebie? Czy też rolą kogoś takiego jak narrator jest bycie wiecznym tułaczem, przeżywającym brak korzeni, ale i niemożliwość zakorzenienia się, co z jednej strony bywa bolesne, z drugiej – jednak pełne możliwości. Jeśli nie ma definicji, to może – kto wie – uda mi się stać tym, kim zechcę? Pod warunkiem, że będę sobie umiał / umiała odpowiedzieć na pytanie, czego chcę?
W „Klasztorze” z kolei narrator udaje się do Gwatemali śladem utopionego podobno niegdyś członka rodziny. Tak przynajmniej podpowiada mu wspomnienie z dzieciństwa. Ale jak było naprawdę?
Poszukiwania zaprowadzą go daleko w przeszłość. Do polskiego dziadka z Łodzi, który twierdził, że numer na jego przedramieniu to po prostu numer telefonu. Do pytania, dlaczego dziadek zabrał kiedyś jego i brata do muzeum i poszukiwał konkretnego modelu niemieckiego wojennego samolotu. Odpowiedź na to narrator znajdzie trzydzieści lat później, jadąc do Łodzi, a po drodze zwiedzając Niemcy i wszędzie natykając się na żydowskie ślady – wmurowane w chodniki tabliczki z imionami i nazwiskami dawnych mieszkańców, słuchając o IG Farben, producencie cyklonu B i zwiedzając Sachsenhausen, obóz koncentracyjny. Tam dowie się, że jego dziadek, który wcale nie miał naprawdę na imię Leon, tylko Leib, pracował w obozie pracy przymusowej Heinkel. Tak odkrywa tajemnicę. Opowieść o pracy w fabryce, produkcji niemieckich samolotów i sprzeciwie wobec zła, o których to wydarzeniach dziadek nigdy mu nie opowiadał.
Ta minipowieść traktuje przede wszystkim o pamięci. O wypieraniu tego, co nieludzkie i nie do wypowiedzenia, ale także o jej przywracaniu. O ciekawości, charakrteryzującej kolejne pokolenia, które chcą wiedzieć, choćby miało to bardzo zaboleć. I znów z poszukiwaniem korzeni, tożsamości, samookreślenia. Z przywoływaniem historii o bezimiennych. Tak, jak Synagodze dziadkowie narratora wypowiadają po kolei imiona zamordowanych członków swoich rodzin, przyjaciół, znajomych, sąsiadów, tak Ermelinda, gwatemalska szamanka, przywołuje z niebytu imiona utopionych w jeziorze dzieci. Dzieci, o które nikt nie dbał, dzieci, o których zapomniano. Wywołuje je z mroku chłopiec żydowski Salomon, który zmarł na nieuleczalną chorobę w klinice w Nowym Jorku, podczas gdy w pamięci narratora był jednym z dzieci z jeziora. „Dam im imię wieczyste i niezniszczalne” taki cytat z Księgi Izajasza otwiera tę drugą opowieść Eduardo Halfona. Obie zaś historie skłaniają do rozmyślań nad tym, co to znaczy – także dzisiaj – być człowiekiem i tworzyć własną opowieść.
Za polecenie książki dziękuję Żydoteka, która organizuje we Wrocławiu spotkania Klubu Książki Żydowskiej. Jeśli intersuje Was ta tematyka, zajrzyjcie na stronę Żydoteki i na Żydowski Wrocław.
Eduardo Halfon urodził się w rodzinie o żydowsko-arabsko-polskich korzeniach w Gwatemali. Gdy był chłopcem, wyjechał wraz z rodzicami i rodzeństwem do USA. W dwóch minipowieściach „Żałobie” i „Klasztorze” - połączonych w jednej publikacji przez Wydawnictwo Czarne - opowiada o poszukiwaniu tożsamości, zgłębianiu rodzinnych historii i tajemnic, mierzeniu się ze stratą i...
więcej Pokaż mimo toKsiążka Eduardo Halfona kojarzyła mi się z biograficznymi-niebiografiami Annie Ernaux. W książce, jaką zaprezentowało czytelnikom Wydawnictwo Czarne, autor umieścił dwa biograficzne właśnie opowiadania, które swym zasięgiem dotykają Holocaustu aż po współczesne losy zamerykanizowanych Żydów. W pierwszym, które przemówiło do mnie głębiej, opisana została historia siostry autora, która postanowiła wyjść za mąż za ortodoksyjnego Żyda. Wyprawa na wesele, pierwszy kontakt z przyszłym szwagrem i miejsca, które im pokazuje, a które wiążą się z głęboką religijnością, są dla bohatera i jego brata czymś, co można przyrównać do pierwszych kroków człowieka na księżycu – wszystko inne, niezrozumiałe, odrealnione. Obezwładnia ich mistyczny świat chasydyzmu – cyces, tałes, rosz jesziwa, wszystkie te słowa, jak słowa recytowanej z pamięci modlitwy, są dla autora obce, znaczą nic. Kiedy nie zgadzający się na to, że Halfon odrzuca narzeczonego siostry i to, co reprezentuje swoją wiarą i życiem, brat oznajmia mu, że judaizm Żydzi mają we krwi jak materiał genetyczny, w umyśle autora rodzi się jedno skojarzenie: to brzmi jak nazistowska teza.
Drugie z opowiadań, „Żałoba”, to historia poszukiwania zmarłego brata autora, chłopca o imieniu Salomon. Chłopca, kory – według rodzinnej legendy i tego, co autorowi opowiadano, utopił się w pewnym jeziorze w Amatitlán położonym w Gwatemali (temat opowiadania jakże zbliżony do „Bliskich” Ernaux). To ponowna wyprawa w przeszłość po to, by zaleczyć otwartą ciągle ranę, ranę, której autor chyba nie potrafi zrozumieć, której istnienie ciągle go zaskakuje, a jednocześnie która drażni i zajmuje jego umysł. Tknięty wewnętrznym przymusem wędruje i szuka, gotowy pokonać wszelkie przeciwności, rozmawia ze widmową staruszką, która poi go dziwną herbatką i opowiada o śmierci.
Autor dotyka żydowskiej identyfikacji, jego wewnętrznego „ja”, pochodzenia i religijności. „Żyd z Gwatemali?” – pyta go jedna z opisywanych postaci, zdziwiona, że i takie międzykontynentalne połączenia są możliwe. „Czasami” odpowiada bohater, co na twarzy jego rozmówcy wywołuje całkowite nierozumienie. Bo Halfon takimi drobnymi zabiegami zadaje pytanie swym czytelnikom: kim są współcześni Żydzi? Czy Żydem można nazwać tylko ortodoksa? Chasyda? Izraelczyka? Sam autor nie zna odpowiedzi, poszukuje jej w dziejach swych przodków, ale i tam znajduje wyłącznie krzyżujące się wzajemnie drogi – jego babki były Arabkami, jedna z Egiptu, druga z Syrii, jeden z dziadków pochodził z Bejrutu, a drugi z Łodzi. Ten właśnie był dla niego kimś ważnym – autor wyrusza zatem na wyprawę do Polski, dotyka ścian Auschwitz, jedzie do miasta, w którym dziadek się urodził, odnajduje dokładny adres mieszkania, ulicę, kamienicę. A wszystko to z powodu numeru wytatuowanego na przedramieniu. To numer telefonu, tłumaczył dziadek wnukowi.
Niewątpliwie książka Halfona to kameralna, intymna wyprawa w przeszłość, dotykająca najdrażliwszych, najbardziej bolesnych wspomnień i przeżyć. Przejmujące poszukiwanie własnej tożsamości, skażone barwą krwi i pochodzenia przodków, od których można uciekać, ale których nie da się wymazać. Autor pyta więc o sens tych poszukiwań, o poczucie winy, o śmierć i życie. Czy, a jeśli tak, to jak mocno zapisana w myślach naszych pradziadów historia wpływa na nasze losy? Czy jesteśmy w stanie się od niej odciąć, zerwać tę niewidoczną nić? A może ciągnie się ona za nami, przyczepiając do siebie kamienie, spowalniając nas i grzebiąc coraz głębiej w piachach drogi. Im dłużej idziemy, im bardziej ją ignorujemy, czujemy rosnący ciężar.
Subtelne i celne. Polecam.
Książkę otrzymałem z portalu Sztukater.pl.
Książka Eduardo Halfona kojarzyła mi się z biograficznymi-niebiografiami Annie Ernaux. W książce, jaką zaprezentowało czytelnikom Wydawnictwo Czarne, autor umieścił dwa biograficzne właśnie opowiadania, które swym zasięgiem dotykają Holocaustu aż po współczesne losy zamerykanizowanych Żydów. W pierwszym, które przemówiło do mnie głębiej, opisana została historia siostry...
więcej Pokaż mimo toZasadniczo „Klasztor. Żałoba” Eduardo Halfona składa się z dwóch dłuższych opowiadań. Gwatemalski pisarz o żydowskich korzeniach, ale także i arabskich, i polskich, zabiera nas w prozę o autobiograficznym zabarwieniu. Są to historie skomplikowane, poplątane, ale ciekawie opowiedziane. Gdybym był zmuszony wybierać, to lepiej zaprezentowała się pierwsza z nich.
W „Klasztorze” sytuacją wyjściową jest ślub siostry, która ma poślubić ortodoksyjnego Żyda, co wiąże się z odpowiednimi rytuałami, których autor – brat nie rozumie. Rygorystyczne podejście do tradycji i brak swobody religijnej. Spotkanie z młodą kobietą rozpoczyna w nim podróż w głąb własnych myśli i przekonań. Tych dotyczących religii również, ale przede wszystkim sensu poświęcenia. Można je zebrać w garść i opisać jako kwestie tożsamościowe.
Choć bardziej wyraźnie są zaznaczone w „Żałobie”, która opiera się na postaci stryja zmarłego w wieku lat pięciu. No i tu się zaczyna pytanie o rodzinny mit, bo i czy ta historia jest w ogóle prawdziwa? Halfon rusza tym śladem odkrywając przemilczane historie: o wojnie, wygnaniu, swoich korzeniach. Innymi słowy nurkuje głęboko w przeszłość po to, aby okiełznać teraźniejszość. W całej tej prozie uderza otwartość stawianych pytań o zasadniczo intymnym charakterze.
Zasadniczo „Klasztor. Żałoba” Eduardo Halfona składa się z dwóch dłuższych opowiadań. Gwatemalski pisarz o żydowskich korzeniach, ale także i arabskich, i polskich, zabiera nas w prozę o autobiograficznym zabarwieniu. Są to historie skomplikowane, poplątane, ale ciekawie opowiedziane. Gdybym był zmuszony wybierać, to lepiej zaprezentowała się pierwsza z nich.
więcej Pokaż mimo toW...
Sama jestem zaskoczona, jak mnie ta książka poruszyła. Uwielbiam takie pisarstwo "dygresyjne", a w wydaniu Halfona nabrało ono jakiegoś elegijnego wymiaru.
Wyśmienite
Sama jestem zaskoczona, jak mnie ta książka poruszyła. Uwielbiam takie pisarstwo "dygresyjne", a w wydaniu Halfona nabrało ono jakiegoś elegijnego wymiaru.
Pokaż mimo toWyśmienite
Może to kwestia zbyt wygórowanych oczekiwań, a może po prostu nie jest to kompletnie temat dla mnie - jednak dość mocno się męczyłam. Nie mogłam znaleźć w tych historiach jakiegoś punktu zaczepienia dla siebie.
Może to kwestia zbyt wygórowanych oczekiwań, a może po prostu nie jest to kompletnie temat dla mnie - jednak dość mocno się męczyłam. Nie mogłam znaleźć w tych historiach jakiegoś punktu zaczepienia dla siebie.
Pokaż mimo to