Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Miałem pewne wątpliwości czy to będzie książka dla mnie, bo tak jakoś czytając krytyczne komentarze, miałem wrażenie, że to bardziej z nimi mogę się zidentyfikować ;) Mimo to postanowiłem przeczytać/posłuchać... i była w porządku. Najbardziej nie pasuje mi język - ja nie lubię tej takiej maniery nonszalanckiego wypowiadania się narratora (będącego jednocześnie głównym bohaterem) w tonie nizin społecznych, łącznie z językiem wulgarnym. Ja wiem, że to miało robić klimat takiej może rozmowy z kumplem (cieszę się, że nie mam takich kumpli :D ) ale do mnie nie trafia i wolałbym żeby ta książka była "normalnie" napisana. Poza tym to takie niby found footage w wersji książkowej - zdecydowanie jest to lepsze niż wersja filmowa :D (takie filmy nie ruszają mnie zupełnie i nudzą). Ale ogólnie historia mnie wciągnęła, zainteresowała, chciało się słuchać dalej i dowiedzieć co się zdarzy! Teraz jeszcze tylko muszę sobie sprawdzić mnóstwo pojęć z fizyki, które się tam pojawiają jako możliwe wyjaśnienia :D
Tylko jedna uwaga: naprawdę to ma być horror? No może bez przesady ;)

(czytana/słuchana: 27-28.05.2024, Legimi)
4/5 [7/10]

Miałem pewne wątpliwości czy to będzie książka dla mnie, bo tak jakoś czytając krytyczne komentarze, miałem wrażenie, że to bardziej z nimi mogę się zidentyfikować ;) Mimo to postanowiłem przeczytać/posłuchać... i była w porządku. Najbardziej nie pasuje mi język - ja nie lubię tej takiej maniery nonszalanckiego wypowiadania się narratora (będącego jednocześnie głównym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Nikt nie ufa człowiekowi, który nie patrzy innym w oczy."

Na początku czytania/słuchania euforia: świetna książka, lekko wchodzi, ciekawa i zabawna - idealna! Potem było już trochę gorzej, gdyż mianowicie opisy tras koncertowych z zespołami były dla mnie dosyć nudne ;) ale zastanawiam się czy to też nie jest specjalny zabieg... autor opowiadał o tym, co go pochłonęło, a co dla reszty ludzi może być nudne - to bardzo aspergerowe :D I koniec znowu dobry.
Wiadomo, że czytając doszukiwałem się analogii co do siebie, choćby dlatego że tytuł już bardzo do mnie przemawia ;) dla mnie też nie jest naturalne patrzeć w oczy ludziom, z którym rozmawiam (i nie rozumiem po co ani co by to miało zmienić w treści tego, co chcę powiedzieć?) Ale najważniejszą różnicą jest to, że ja odczuwam empatię aż za bardzo ;) Dlatego obstawiam, że wysokowrażliwość jednak wyklucza aspergera... a może to po prostu jakaś linia w bok na tej skali między aspie i neurotypowymi, może przecinająca się oś w tym układzie współrzędnych ;)
Btw. ja chyba ludzi nie pouczałem jak się mają bawić. Ale i tak uważałem, że mnóstwo osób bawi się źle :D do dzisiaj z resztą mnóstwo osób robi mnóstwo rzeczy źle, czego nie mogę zrozumieć ;)

Ogólnie mimo tych pewnych momentów znudzenia, książka dobra i dobrze spędzony czas. Na koniec jeszcze jeden zabawny cytat:

"Tym razem przygotowałem sześć grubych kresek. Rano czterech brakowało. Co on sobie myślał? Bo ja wiem, co ja myślałem: „Od pięciu dni facet ćpa laminat z naszych blatów i ciągle mu mało. Może powinniśmy to sprzedawać? Może powinniśmy zbadać, co jest w tym laminacie”."
:D

(czytana/słuchana: 16.05 - 27.05.2024)
5-/5 [8/10]

"Nikt nie ufa człowiekowi, który nie patrzy innym w oczy."

Na początku czytania/słuchania euforia: świetna książka, lekko wchodzi, ciekawa i zabawna - idealna! Potem było już trochę gorzej, gdyż mianowicie opisy tras koncertowych z zespołami były dla mnie dosyć nudne ;) ale zastanawiam się czy to też nie jest specjalny zabieg... autor opowiadał o tym, co go pochłonęło, a...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Co do zasady, to raczej zgadzam się z autorem, jednak ton książki jest za bardzo agresywny, jeszcze bardziej niż u Dawkinsa. Mnie to zniechęca, a tym bardziej zniechęci wierzących lub wątpiących (no chyba, że to ma być książka tylko dla wojujących ateistów... ale dla nich treść, to nic nowego przecież). I niewiele więcej mam do powiedzenia. Może jeszcze to, że pomijając ten taki agresywny ton, to jest też oczywiście zabawna momentami - wkleję sobie kilka zabawnych (choć nie tylko) cytatów:

"Rzecz w tym, że większość z tego, co obecnie uważamy za święte, jest święte wyłącznie z tego powodu, że wczoraj uważano to za święte."

"Od tamtej pory oba te państwa [Indie i Pakistan] stoczyły trzy oficjalne wojny, bez przerwy przelewają krew na wspólnej granicy, a obecnie każde z nich gotowe jest zgładzić to drugie przy użyciu broni nuklearnej. Jedynym powodem jest to, że nie zgadzają się co do "faktów", które w każdym calu są tak samo zmyślone i dziwaczne, jak imiona reniferów świętego Mikołaja."

"W większości ludzie wiary są oczywiście zupełnie zdrowi psychicznie, nawet ci, którzy popełniają okropne czyny z powodu swoich wierzeń. Lecz jaka jest różnica pomiędzy mężczyzną, który wierzy, że Bóg da mu w nagrodę siedemdziesiąt dwie dziewice, jeśli zabije kilkudziesięciu żydowskich nastolatków, a tym, który wierzy, że istoty z Alfa Centauri przesyłają mu wiadomości na temat ogólnoświatowego pokoju, używając w tym celu jego suszarki do włosów? Jakaś różnica jest, tego możemy być pewni, ale nie jest to różnica, która stawia wiarę w korzystnym świetle."
:D

"Jeśli kiedykolwiek usłyszycie, że ludzie zaczynają rozmyślnie i bezkrytycznie zabijać cywili, zadajcie sobie pytanie, jaki dogmat za nimi stoi. W co ci świeżo stworzeni zabójcy wierzą? Zobaczycie, że jest to zawsze - zawsze - coś niedorzecznego."


Jednak im dalej, tym robi się dziwniej... Cały fragment, dość spory, agitacji za legalizacją marihuany pasuje do treści jak pięść do nosa chociaż autor usilnie stara się udowodnić że pasuje ;) i znowu: w sumie zgadzam się z nim, ale i tak mam tak trochę wrażenie, że po prostu zebrał kilka tematów, o których koniecznie chciał napisać i połączył je w jedno jakkolwiek...
Mimo tych rzeczy na minus, ogólnie książki dobrze mi się słuchało, wciąga, nie nudzi i łatwo skupić się na treści, więc mógłbym polecić jeśli ktoś chce miło spędzić czas... raczej po to, bo jakaś odkrywcza nie jest ;)

(czytana/słuchana: 8-16.05.2024)
4/5 [7/10]

Co do zasady, to raczej zgadzam się z autorem, jednak ton książki jest za bardzo agresywny, jeszcze bardziej niż u Dawkinsa. Mnie to zniechęca, a tym bardziej zniechęci wierzących lub wątpiących (no chyba, że to ma być książka tylko dla wojujących ateistów... ale dla nich treść, to nic nowego przecież). I niewiele więcej mam do powiedzenia. Może jeszcze to, że pomijając ten...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Jak powstaje morderca. Zagadki psychopatycznych umysłów John E. Douglas, Mark Olshaker
Ocena 7,6
Jak powstaje m... John E. Douglas, Ma...

Na półkach: , , ,

Bardzo dobra książka, wśród ostatnio przeze mnie przeczytanych w powiedzmy mniej lub bardziej podobnych tematach, to moim zdaniem najlepsza. Autor opisuje 4 przypadki morderców, z którymi rozmawiał, tzn. niby są to cztery przypadki (tylko cztery niestety, jak dla mnie mógłby opisać dużo więcej!) ale przytacza też tu i ówdzie inne przypadki, z którymi zetknął się w pracy, więc w sumie dostajemy trochę więcej informacji. Zupełnie nie podzielam odczuć innych komentujących - że jest za długa i za dużo pisze o sobie - mnie tam się wszystko wpasowało idealnie, a książka mogłaby być nawet dwa razy dłuższa ;)
Na pytanie zawarte w tytule nie dostajemy odpowiedzi wprost ale można chyba założyć, że to jakieś czynniki wrodzone + okoliczności sprzyjające temu by się ujawniły...

(czytana/słuchana: 13-14.05.2024, Legimi)
5/5 [8/10]

Bardzo dobra książka, wśród ostatnio przeze mnie przeczytanych w powiedzmy mniej lub bardziej podobnych tematach, to moim zdaniem najlepsza. Autor opisuje 4 przypadki morderców, z którymi rozmawiał, tzn. niby są to cztery przypadki (tylko cztery niestety, jak dla mnie mógłby opisać dużo więcej!) ale przytacza też tu i ówdzie inne przypadki, z którymi zetknął się w pracy,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Napaliłem się na tą książkę bardzo... i trochę rozczarowałem. Treść jest nadal ważna i byłaby może ciekawsza, ale podana tu jest w dosyć nieciekawy sposób... taki typowo naukowy, suche fakty, z tym że bardziej takie "księgowe" niż psychologiczne, przynajmniej ja to tak odebrałem. Psychologii jest niby trochę, ale nie tyle ile się spodziewałem i bym sobie życzył. Cóż, chyba niewiele więcej autor mógł napisać nie wymyślając, rozumiem że materiał źródłowy był dosyć skąpy... ale po prostu liczyłem na więcej.

(czytana: 21.04-11.05.2024)
4/5 [7/10]

Napaliłem się na tą książkę bardzo... i trochę rozczarowałem. Treść jest nadal ważna i byłaby może ciekawsza, ale podana tu jest w dosyć nieciekawy sposób... taki typowo naukowy, suche fakty, z tym że bardziej takie "księgowe" niż psychologiczne, przynajmniej ja to tak odebrałem. Psychologii jest niby trochę, ale nie tyle ile się spodziewałem i bym sobie życzył. Cóż, chyba...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Powieść nawet ciekawa, oryginalna i poruszająca trudny temat. A jak czytam jak to ludziom "było niedobrze" czytając, to myślę sobie, że naprawdę zmarnowałem jakiś potencjał - powinienem był zostać psychologiem sądowym czy kimś w tym rodzaju, bo mnie nie było niedobrze. Nie wstrząsnęła też moim światem, bo jakby: hej, pedofile istnieją i też mają jakieś uczucia. Więc w sumie dla kogoś, dla kogo to jest nowość, to może książka jest nawet niezła. Ale dla mnie ma parę takich elementów, które powodują, że sporo traci. Np. logika ojca: ich mała córka absolutnie nie może zostać ani na chwilę sam na sam z bratem... z nim jednak może sama mieszkać XD
Natomiast co się tyczy rozwiązania jakiego pragnął dla siebie Noah to też mi się wydał ten wątek przesadzony, myślałem sobie, że przecież można inaczej: można brać jakieś środki, kastracja chemiczna itp... Ale z drugiej strony... a jeśli ktoś nie chce? I czy człowiek nie ma prawa zdecydować, że woli nie żyć zamiast prowadzić takie życie, które go nie może satysfakcjonować? I to dopiero dało mi do myślenia.

(czytana/słuchana: 7-8.05.2024)
4/5 [7/10]

Powieść nawet ciekawa, oryginalna i poruszająca trudny temat. A jak czytam jak to ludziom "było niedobrze" czytając, to myślę sobie, że naprawdę zmarnowałem jakiś potencjał - powinienem był zostać psychologiem sądowym czy kimś w tym rodzaju, bo mnie nie było niedobrze. Nie wstrząsnęła też moim światem, bo jakby: hej, pedofile istnieją i też mają jakieś uczucia. Więc w sumie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Trochę czego innego się po tej książce spodziewałem... bardziej czegoś takiego standardowego: jak rodzi się zło, jak do tego dochodzi/dlaczego ktoś czyni zło. A nie, jak dowiadujemy się we wprowadzeniu, ta książka ma być o nas, o każdym z nas ;) Oryginalnie i za to plus. Pierwsze rozdziały również zaskakują, tylko że... trochę jak taki klikbajt w internecie, np. dowiadujemy się dlaczego ludzie chcieliby "udusić" to co wydaje im się takie słodkie ;) ok, jest to jakiś mechanizm, jak się okazuje nawet już przebadany, ale nadal... no trochę się czułem jakbym czytał ciekawostkę na jakimś plotkarskim portalu ;)
Aczkolwiek wartościowe treści też zawiera, np. (cytuję):

"Biorąc pod uwagę szczególną skłonność do dehumanizowania, odpowiedzialne za nie części mózgu mogą być bardziej obciążone. Według Reimanna i Zimbarda deindywiduacja i dehumanizacja "mogą potencjalnie angażować sieć rejonów mózgu, do których zalicza się brzuszno-przyśrodkowa kora przedczołowa, ciało migdałowate i struktury pnia mózgu (tj. podwzgórze i istota szara okołowodociągowa)".
(...)
Deindywiduacja. Osoba przestaje myśleć o sobie jako o jednostce i identyfikuje się jako anonimowa część grupy. To prowadzi do poczucia braku osobistej odpowiedzialności za swoje zachowanie. Jest to związane ze spadkiem aktywności brzuszno-przyśrodkowej kory przedczołowej - bpKPC. Wiadomo, że redukcja aktywności bpKPC jest związana z agresją oraz niewłaściwym podejmowaniem decyzji i może prowadzić do pozbawionego zahamowań i antyspołecznego zachowania.
Dehumanizacja. Tej zmniejszonej aktywności towarzyszy wzrost aktywności w ciele migdałowatym, emocjonalnej części mózgu. Wiąże się to z uczuciami takimi jak gniew i strach."

Dalej... Zastanawiałem się (po przeczytaniu książki "Moja matka psychopatka" - Olivia Rayne: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/moja-matka-psychopatka-dorastanie-w-cieniu-... ) czy psychopata jest w ogóle w stanie dostrzec, że u niego jest coś nie tak, czy jest w stanie postawić sobie diagnozę (no może nie diagnozę, bo od tego jest lekarz, ale podejrzenie) psychopatii? Doszedłem do wniosku, że nie, bo brak mu empatii, wglądu... Ale tutaj jest przytoczony przypadek Jamesa Fallona, który na podstawie badanych skanów mózgu doszedł do wniosku, że może być psychopatą ("psychopata prospołeczny").

Rozdział czwarty, ten o technologii, jest już moim zdaniem przesadzony i nie pasuje. A ten o perwersjach... zacznijmy od tego, że nie wiem kto mógłby uznać większość z tych rzeczy za perwersje, chyba tylko jakiś celibatariusz ;) Natomiast prywata autorki - no fajnie że ktoś czasem coming outu dokonuje ale tutaj było to zbędne.

Ale jeszcze jeden fragment uważam za szczególnie dobry:

"Niepokojące, że spośród badanych 14% niemieckojęzycznych i 28% angielskojęzycznych zgodziło się, że „lepiej, żeby ludzie ze skłonnościami pedofilnymi byli martwi, nawet jeśli nigdy nie popełnili czynów przestępczych". Badacze sformułowali taki oto wniosek: wyniki „zdecydowanie wskazują, że osoby o skłonnościach pedofilnych są grupą stygmatyzowaną, której grozi,że będzie celem zaciekłej dyskryminacji", a to pośrednio pociąga za sobą negatywne konsekwencje dla zapobiegania seksualnemu wykorzystywaniu dzieci.
Kiedy spisujemy na straty, zamiast leczyć, stygmatyzujemy, zamiast rozumieć, narażamy dzieci na ryzyko. Życzyć śmierci pedofilom to odczłowieczać ich, to fundamentalnie zawieść w krytycznej dyskusji dotyczącej leczenia osób wykorzystujących dzieci i zapobiegania tego typu seksualnemu drapieżnictwu. Są szczególne powody do niepokoju, jeśli jest prawdą to, co ujawniło badanie z 2014 roku, mianowicie że 6% mężczyzn i 2% kobiet „wskazało na istnienie pewnego prawdopodobieństwa, że uprawialiby seks z dzieckiem, gdyby mieli zagwarantowane, że nie zostaną przyłapani ani ukarani.
Starając się zrozumieć pedofilię, nie lekceważymy realiów seksualnego wykorzystywania dzieci ani nie tolerujemy go czy nie uznajemy za normalne. Możemy natomiast wypracować taki Świat, w którym będziemy na lepszej pozycji do zmagania się z rzeczywistością tego problemu. Pedofilia istniała zawsze i istnieć będzie. Nonszalanckie bagatelizowanie jej jako aberracji nikomu nie służy."
- dokładnie tak również uważam.

"Nasze reakcje na dewiację mogą powiedzieć mniej o innych, a zdecydowanie więcej o nas samych."
- z tym też się zgadzam.

Czasami się zastanawiam: jak w ogóle można myśleć inaczej? ;) No w sumie ta książka akurat pośrednio na to pytanie też odpowiada: bo ma się inny mózg, inaczej pracujący...
I tak sobie pomyślałem, że to żaden wyczyn akceptować ludzi, którzy w niczym nam nie przeszkadzają, których rozumiemy i z którymi się zgadzamy, nawet jeśli może większość ich nie akceptuje, ale my tak... To nadal nie wyczyn. Ale akceptować ludzi, z którymi się nie zgadzamy, nie popieramy i nie rozumiemy ich zachowania a nawet nas irytują - ich akceptować czy choćby tolerować, o, to jest wyzwanie... Nad tym chciałbym popracować. I to też jest wniosek, który tej książce zawdzięczam.

Reasumując: książkę czyta się dobrze, lekko i nie nudzi ale treść jest dosyć nierówna, taki trochę mix jakby plotkarskich ciekawostek z dobrymi i ważnymi treściami ale większość w tonie bardziej popularnym niż naukowym... Tym niemniej po zastanowieniu jednak oceniam dość wysoko.

(czytana/słuchana: 5-7.05.2024, Legimi)
4/5 [7/10]

Trochę czego innego się po tej książce spodziewałem... bardziej czegoś takiego standardowego: jak rodzi się zło, jak do tego dochodzi/dlaczego ktoś czyni zło. A nie, jak dowiadujemy się we wprowadzeniu, ta książka ma być o nas, o każdym z nas ;) Oryginalnie i za to plus. Pierwsze rozdziały również zaskakują, tylko że... trochę jak taki klikbajt w internecie, np. dowiadujemy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Kiedy się wejdzie w relacje z psychopatą, to na pewno nie jest łatwo się z tego wyplątać... ale jeśli psychopatą jest rodzic, to zwyczajnie nie da się z tego wyplątać - przynajmniej do czasu uzyskania samodzielności. Ale nawet potem - matki przecież nie da się zmienić, można się odciąć ale to będzie również odcięcie się od swojej historii... Dlatego to była mocna książka. I dobra - przystępny język, łatwo się czyta, bardzo wciąga i nie nudzi. I myślę że bardzo dobrze opisuję sylwetkę psychopaty - bez hamulców moralnych, empatii, z narcystyczną osobowością... Każdy rozdział zaczyna się od krótkiego opisu cech/objawów psychopatii, a potem następuje wycinek historii autorki chronologicznie.
Cała historia jest poruszająca i taka naprawdę smutna, bo chyba psychopatów nie da się "wyleczyć" (?), chyba nawet ciężko ich ustabilizować, bo to jednak dorośli ludzie i sami musieliby chcieć - a jeśli tam jest brak wyrzutów sumienia, empatii, w ogóle uczuć i wygórowane mniemanie o sobie, to dlaczego w ogóle mieliby chcieć? I to jest prawdziwa tragedia... ale może dla nich to błogosławieństwo? Jeśli nie czują, że zawiedli i nie czują żalu, że ktoś się od nich odwrócił? (a tylko co najwyżej złość).
Wszystko co tutaj zostało opisane jest trudne do pojęcia ale dla mnie osobiście najtrudniej jest zrozumieć stosunek psychopatów do kłamstwa:
cyt.: "Psychopaci kłamią bez wysiłku, bez zająknięcia i z pełnym przekonaniem. Kłamią, aby kontrolować innych, wzbudzić współczucie, uniknąć krytyki i zaprezentować fałszywy obraz siebie. W przeciwieństwie do zwykłych ludzi, którzy kłamiąc, odczuwają wstyd, psychopaci napawają się swoimi kłamstwami. Karmią nimi swoją potrzebę dominacji i czerpią z nich przyjemność – nazywa się to zachwytem kłamcy."
- może to kogoś zdziwi, że dla mnie akurat ta kwestia jest najtrudniejsza do pojęcia, bo tam są opisane i gorsze rzeczy, ale właśnie tak, mnie jest najtrudniej zrozumieć, że można opowiadać jakieś niestworzone historie bez lęku/wstydu że przecież ktoś może poznać prawdę, która jest ZUPEŁNIE inna...

Osobną kwestią jest ojciec autorki - niespotykanie i totalnie bierny mężczyzna, który wydaje się zobojętniały i że "tak mu pasuje" się tej psychopatycznej żony trzymać... Oczywiście jest to też smutne, smutne że tak jest mu łatwiej, zamiast też odejść i zbliżyć się do córki, ale jednocześnie jego postać pokazuje, że tak też bywa na świecie - że są tacy mężczyźni, którzy nie dość że nie są sami sprawcami przemocy, to jeszcze nawet nie potrafią choćby zaprotestować...

No i jeszcze taka mała przewrotność losu: czasami jak ludzie umierają na raka, to chociaż jest to smutne... to czasami lepiej chyba gdyby odeszli...

Nie rozumiem negatywnych komentarzy na temat autorki, a już najbardziej mnie rozwaliła opinia że "była głupia, że dała sobą tak manipulować"... serio? A kiedy miała przestać dać sobą manipulować? Kiedy była noworodkiem, przedszkolakiem, czy może trochę później jej pozwolimy? Była przecież dzieckiem, a to była jej jedyna matka ;) ...i to była matka, która ją wychowała - w którym momencie z taką matką miała poznać, że powinna była "być mądrzejsza" i "przestać dać sobą manipulować"?! Ja myślę, że z taką matką (i ojcem), to w ogóle cud, że wyrosła na porządnego człowieka, bo z pewnością mogło być gorzej... To że "nie była mądrzejsza", to w ogóle mnie nie zdziwiło, zdziwiło mnie natomiast co innego, mianowicie to jak przyjęła kłamstwo w CV swojego ówczesnego chłopaka... To będzie znowu może dziwne, co teraz powiem, ale potrafię sobie wyobrazić, że można znosić przemoc czy nawet upokorzenia ze strony partnera/partnerki ale nie potrafię sobie wyobrazić, że akceptuję coś takiego ze strony partnera/partnerki. Dlaczego? Bo to pokazuje jego/jej wartości, a dla mnie właśnie wspólne wartości są fundamentem związku. Sądzę, że mógłbym wybaczyć przemoc czy okłamanie mnie ale jak rozmijają się wartości, to nawet nie to, że bym "nie wybaczył" tylko zwyczajnie po prostu w ogóle nie ma dla mnie związku w takim przypadku. No ale może to tylko ja ;)

Tak czy inaczej była to jedna z bardziej wciągających książek, jakie ostatnio przeczytałem.

(czytana/słuchana: 26.04-3.05.2024)
5/5 [8/10]

Kiedy się wejdzie w relacje z psychopatą, to na pewno nie jest łatwo się z tego wyplątać... ale jeśli psychopatą jest rodzic, to zwyczajnie nie da się z tego wyplątać - przynajmniej do czasu uzyskania samodzielności. Ale nawet potem - matki przecież nie da się zmienić, można się odciąć ale to będzie również odcięcie się od swojej historii... Dlatego to była mocna książka. I...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jedno trzeba przyznać: książka jest krótka, rzeczywiście esencjalistyczna :D i normalnie by mnie to chyba irytowało, ale tutaj to pasuje i jest dodatkową reklamą książki. Aaale jednak jest to przede wszystkim książka dla tych, którzy chcą ogarnąć zarządzanie swoją pracą (więc pracujących umysłowo, biurowo, na własny rachunek itp.) i nic w tym dziwnego, taka jest większość tego typu książek, ale ja jednak szukam tych pojedynczych, które mówiłyby też coś o zarządzaniu swoim życiem prywatnym ;) Owszem - coś tam o tym niby też znajdziemy... ale dla mnie osobiście i dla usprawnienia mojego życia prywatnego szczególnie mało ;) chociaż nie tak że zupełnie nic - coś tam ze mną zostanie.
Reasumując: dobra dla tych, którzy chcą esencjalistycznie ogarnąć swoją pracę, ewentualnie życie rodzinne. Dobrze się też ją czyta i nie nudzi (no może trochę ostatnie rozdziały... ogólnie pierwsza połowa bardziej mnie ciekawiła), był to dobrze spędzony czas.

Teraz wybrane cytaty, niektóre z komentarzem, inne komentarza nie potrzebują...

"Jeżeli sam nie ustalisz priorytetów w swoim życiu, ktoś inny zrobi to za ciebie."
(pdf.str.17)
- a to jest akurat prawda i akurat cytat, który zamierzam zachować dla siebie...

"Co by się stało, gdyby społeczeństwo zachęcało nas do rezygnacji ze stylu życia trafnie opisywanego jako wykonywanie znienawidzonej pracy w celu kupienia niepotrzebnych rzeczy za nie swoje pieniądze w  celu zaimponowania ludziom, których nie lubimy?"
(pdf.str.32)

"Jeżeli nie można zdecydowanie powiedzieć "tak", należy zdecydowanie powiedzieć "nie".
(pdf.str.106)
- o, to jest świetna rada, którą chciałbym wziąć sobie do serca... tylko że już teraz czuję, że mi się nie uda ;) A może jednak? Z tymi radami jak odmawiać: "Bardzo bym chciał, ale...", "Zajrzę do kalendarza i odezwę się do ciebie..." może jest jakaś szansa...

„Najważniejszą rzeczą jest dbanie o to, by najważniejsza rzecz była najważniejszą rzeczą.”
(pdf.str.128)

"Jeżeli poprawnie zidentyfikowałeś to, co jest naprawdę ważne, oraz inwestujesz czas i  energię w  realizację tego, nie będziesz żałował dokonywanych wyborów. Będziesz dumny z  życia, które wybrałeś.
Czy zdecydujesz się na życie w  poczuciu celowości i znaczenia, czy raczej będziesz patrzył za siebie z ukłuciem żalu? Gdybyś miał zapamiętać z  tej książki tylko jedną radę, mam nadzieję, że to będzie ta: bez względu na to, jaką decyzję będziesz musiał podjąć w  życiu i na jakim rozdrożu się znajdziesz, po prostu zadaj sobie pytanie: „Co jest ważne?”. Wyeliminuj wszystko inne."
(pdf.str.228)

Ogólnie jeszcze co do tego dokonywania wyborów: pewnie, że mogę wybrać czy obejrzę film czy zajmę się rękodziełem (chociaż nie jest to dobry przykład, bo te rzeczy akurat robię razem :D więc może inaczej: mogę wybrać czy podczas oglądania filmu zajmę się rękodziełem czy podczas oglądania filmu poukładam puzzle ;) ), ale trudno by było wybrać czy z dziedziny rękodzieła zrobię pudełko czy raczej świecznik, kiedy ja chcę zrobić obie te rzeczy, bo na tym polega hobby jakim jest rękodzieło, że jak się chce coś stworzyć, to nie można "odchcieć" dopóki się tego nie stworzy ;) (no ewentualnie można się rozmyślić ale nie można świadomie odrzucić, że już się nie chce - dla mnie by to nie było satysfakcjonujące życie w żadnym razie). I to jest główny powód dla którego ta książka nie jest dla mnie osobiście aż tak pomocna. Bo mnie ciągle wychodzi, że jedyne z czego mógłbym w życiu zrezygnować to z pracy :D

(czytana/słuchana: 24-26.04.2024)
4+/5 [7/10]

Jedno trzeba przyznać: książka jest krótka, rzeczywiście esencjalistyczna :D i normalnie by mnie to chyba irytowało, ale tutaj to pasuje i jest dodatkową reklamą książki. Aaale jednak jest to przede wszystkim książka dla tych, którzy chcą ogarnąć zarządzanie swoją pracą (więc pracujących umysłowo, biurowo, na własny rachunek itp.) i nic w tym dziwnego, taka jest większość...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Na tą książkę trafiłem przypadkiem, szukając na Legimi czegoś innego... skoro więc trafiłem, postanowiłem przeczytać. I cóż... książka jest długa i szczegółowa - to i wada i zaleta. Zaleta, bo wiadomo, a wada, bo trochę ciężko się to czyta... No to zdecydowanie nie jest książka którą się bierze w rękę i czyta dla... no może dla rozrywki to się nigdy takich książek nie czyta, ale choćby dla jakichś takich uniesień... Bardziej bym powiedział, że to książka, w której można znaleźć wiele przydatnych informacji gdy się np. pisze jakąś pracę o Auschwitz. Po prostu jest bardzo dużo szczegółów, takich technicznych (np. wielkość pomieszczeń), niektórzy uważają to za wadę książki ale ja myślę, że ona taka miała być. Stąd też ten "drętwy" język (to kolejny zarzut) ;) I "dużo zbędnych dat" - one nie są zbędne, po prostu taka, a nie inna była koncepcja tej książki, takie książki są też potrzebne... tylko nie "wchodzą" tak łatwo jak inne i nie są tak "pełne pasji" ;)
Poza tym nie ma się do czego przyczepić, sporo pracy na pewno kosztowało autora zebranie tego wszystkiego w takiej formie... Mimo że też oczywiście odczułem to co inni krytykują, to ja jednak oceniam wysoko ze względu na zebrane informacje.

(czytana/słuchana: 22-24.04.2024, Legimi)
4+/5 [7/10]

Na tą książkę trafiłem przypadkiem, szukając na Legimi czegoś innego... skoro więc trafiłem, postanowiłem przeczytać. I cóż... książka jest długa i szczegółowa - to i wada i zaleta. Zaleta, bo wiadomo, a wada, bo trochę ciężko się to czyta... No to zdecydowanie nie jest książka którą się bierze w rękę i czyta dla... no może dla rozrywki to się nigdy takich książek nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Co tu się wydarzyło? "Narodziny psychopatki"... ale której? Bo jak dla mnie w tej książce wszyscy główni bohaterowie byli psychopatkami i psychopatami. Najnormalniejszy był chyba facet mający ciągoty kazirodcze, serio.

Już początek mnie nie przekonał, no bo umówmy się: historia że wujek adoptuje bratanicę i robi z niej prostytutkę jest już sama w sobie mało wiarygodna, no ale spoko, to tylko powieść, można jeszcze przymknąć oko na coś takiego, jeśli miał to być jakiś wątek przewodni, a na jego kanwie reszta historii, tak jak to zostało przedstawione w opisie, wydawało się intrygujące i no jeszcze jakośtam możliwe. Natomiast to, co dzieje się później... to jest ten moment, kiedy jestem zażenowany w imieniu autora czytając książkę, powiem szczerze: mnie by było wstyd wydać coś takiego, tak jest to... dziwne. Z jednej strony niedopracowane, a z drugiej przekombinowane.

Niestety nie mogę skomentować tej książki bez spojlerów, więc tu się zaczynają, ale ja tej książki polecić nie mogę - to powiem już od razu, więc wiele nie stracicie ;)
Zacznijmy od tego, że matka Stelli miała raczej małe szanse trafić do więzienia za swój czyn, raczej uznano by go za chwilową niepoczytalność i wysłano ją do zakładu psychiatrycznego (tu się przydaje treść poprzedniej przeze mnie przeczytanej książki: "Jak człowiek staje się mordercą": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/jak-czlowiek-staje-sie-morderca-mroczne-opo... :D ), po drugie, mam naprawdę uwierzyć, że szanowana wykładowczyni uczelni wyższej po kilku(nastu) latach w więzieniu grypsuje jak rasowa kryminalistka? :D To jest najbardziej kuriozalny wątek z całej książki. Po trzecie: z tego co mi wiadomo, to nie grypsuje się z niegrypsującymi, a już zwłaszcza z osobami z zewnątrz (bo jaki miałoby to cel?), jaki ma cel używanie gwary więziennej w tym kontekście jaki został przedstawiony w książce, poza zirytowaniem czytelnika nie do końca dla niego zrozumiałymi słowami? Nie wiem czym tu autor chciał się popisać ale wyszło bardzo żenująco i moim zdaniem za słaby research. Po czwarte, to co tam pod koniec się dzieje i jak każdy bohater każdego próbuje zabić i jakie intrygi snuje... to jest następny, tylko trochę mniej żenujący moment. No mówię: sami psychopaci - serio? Po piąte, nie wiem właściwie za co Stella chce się zemścić na Zuzannie, która wydaje się jedyną osobą, która szczerze kochała jej ojca... Po szóste nie da się lubić głównej bohaterki i w sumie chyba żadnego innego bohatera też nie.

Czy mogę coś dobrego powiedzieć o tej książce? Tak, powieść od początku dosyć wciąga, nie nudzi i człowiek jest ciekawy co będzie dalej! No przynajmniej przez połowę, 3/4 książki... bo końcówka, to już takie nagromadzenie żenuy, że wstyd w imieniu autora i zwyczajne zirytowanie niemal skłoniło mnie do porzucenia książki.
W sumie jest jeszcze jeden pozytyw: praca prostytutki przyjmowana jest na zimno, po kalkulacji i świadomie wybierana jako wygodniejsza, nawet kosztem miłości, bez sentymentów ale i bez dramatów, to mi się akurat podobało.

W posłowiu dowiadujemy się, że to pierwszy tom i Stella jeszcze powróci... nie, proszę nie... Ja na pewno do tej bohaterki nie powrócę. Ale może bym przeczytał coś innego od tego autora, bo potencjał jakiś jest.

(czytana/słuchana: 19-22.04.2024, Legimi)
3-/5 [5/10]

Co tu się wydarzyło? "Narodziny psychopatki"... ale której? Bo jak dla mnie w tej książce wszyscy główni bohaterowie byli psychopatkami i psychopatami. Najnormalniejszy był chyba facet mający ciągoty kazirodcze, serio.

Już początek mnie nie przekonał, no bo umówmy się: historia że wujek adoptuje bratanicę i robi z niej prostytutkę jest już sama w sobie mało wiarygodna, no...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

No niestety autor nie ma tyle polotu co Richard Shepherd ;) choć obstawiam, że nim się inspirował (wspomina nawet jego książkę "Niewyjaśnione okoliczności": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4863224/niewyjasnione-okolicznosci ) i jest to książka podobnego "typu" ale jednak no... R. Shepherd wysoko ustawił poprzeczkę po prostu ;) Natomiast temat i tak się broni, psychiatria sądowa jest niemal równie interesująca, więc to nadal jest niezła książka. Trooochę tylko dają się we znaki dłużyzny i zdarzało mi się odpływać myślami... Początkowe rozdziały były też dla mnie ciekawsze niż te dalsze. Oczywiście sporo ciekawostek można się też dowiedzieć, np. czy wiecie, że macie bardzo małe szansę zginąć z ręki kogoś obcego? (zwłaszcza jeśli jesteście kobietami ;) ). W ogóle większość morderstw popełniają osoby znane, nawet bliskie, partnerzy/mężowie zabijają kobiety, rodzice dzieci, a dzieci rodziców... Naprawdę, choć może kogoś to zdziwi (pewnie to większość zdziwi, dla mnie to była... może nie zupełna nowość ale jednak). Po prostu te morderstwa popełnione na obcych są głośniejsze medialnie. Chociaż w sumie dzieciobójstwo też bywa, a nie jest to wcale taki ewenement.

cyt.: "(...) otóż wśród ogółu mordów do rzadkości należą sytuacje, gdy ofiara nie zna sprawcy. Większość ofiar zna swoich zabójców, dzięki czemu policja nie musi szukać daleko. Jeden z  najczęstszych scenariuszy to sytuacja, gdy ofiara i zabójca są w związku, przy czym zazwyczaj ofiara ginie, kiedy grozi partnerowi, że się z nim rozstanie. Ofiarami tego typu morderstw w przeważającej mierze padają kobiety (jedynie 1 procent mordowanych rocznie mężczyzn ginie z ręki partnerki). Jednakże grupę najbardziej narażoną na bycie ofiarą zabójstwa stanowią niemowlęta, a zabójcą w tych sytuacjach zazwyczaj jest matka."

I oczywiście w takich przypadkach (albo w tym, kiedy dziecko zabija rodzica) opinia publiczna kwituje: no wariat, oszalał i zabił. No tak, najczęściej był to epizod psychotyczny (a w przypadku matek depresja poporodowa). Tylko nikt nie pomyśli o tym, że ten człowiek raczej kiedyś (kiedy dostanie odpowiednią opiekę) wyzdrowieje na tyle, żeby zrozumieć co zrobił i że to np. była naprawdę matka, a nie osoba podstawiona do śledzenia go w spisku przeciwko niemu... i to jest prawdziwa tragedia. Ale kto o tym pomyśli sam z siebie? Ja też nie myślałem, dlatego też mimo niedociągnięć uważam, że książkę warto było przeczytać.

cyt.: "W niemal połowie przypadków morderstw w grę wchodzą alkohol lub narkotyki, jednak używki rzadko stanowią jedyne wytłumaczenie tragedii. Zabójstwo motywowane chęcią wzbogacenia się występuje zaskakująco rzadko – to jedynie około 6 procent ogółu morderstw dokonywanych w Wielkiej Brytanii i USA (wliczając w to zabójstwa podczas rozboju oraz kradzieży z włamaniem). Jeszcze rzadziej spotyka się zbrodnie na tle seksualnym, które stanowią zaledwie niecały 1 procent wszystkich mordów, lecz zyskują nieproporcjonalnie duży rozgłos, zwłaszcza gdy dochodzi do całej serii zabójstw tego typu, a ofiary i sprawca byli dla siebie obcymi ludźmi."

I jeszcze jeden cytat, który bardzo ze mną rezonuje:

""Narodu nie powinno się oceniać na podstawie tego, jak traktuje swoich najbardziej szacownych obywateli, lecz tych najpodlejszych” (Nelson Mandela). Ze swojej strony dodałbym: "oraz tego, jak traktuje wroga publicznego numer jeden, czyli w naszym przypadku przetrzymywanego w areszcie lub więzieniu islamskiego radykała i terrorystę o skrajnie prawicowych poglądach”."

(czytana/słuchana: 17-19.04.20204)
4/5 [7/10]

No niestety autor nie ma tyle polotu co Richard Shepherd ;) choć obstawiam, że nim się inspirował (wspomina nawet jego książkę "Niewyjaśnione okoliczności": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4863224/niewyjasnione-okolicznosci ) i jest to książka podobnego "typu" ale jednak no... R. Shepherd wysoko ustawił poprzeczkę po prostu ;) Natomiast temat i tak się broni, psychiatria...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Znów się spodziewałem czegoś wybitnego, a dostałem... powieść poprawną, właściwie w porządku ale no nie znalazłem w niej tego czegoś... ot taka sobie historia, która mnie nawet specjalnie nie poruszyła. To znaczy temat i świat opisany to tematy ważne i być może dla kogoś nowe będą te realia wczesno-powojenne, ale ja nie tak dawno czytałem coś podobnego, książkę po niemiecku ze wspomnieniami z powojennej Bremy, tyle że prawdziwymi, całkiem sporo treści się powtarza, może dlatego ta nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia... Można przeczytać, ale mnie się szczerze mówiąc dosyć dłużyla i ta mieszana narracja była też taka sobie...

(czytana/słuchana: 16-17.04.2024, Legimi)
3/5 [6/10]

Znów się spodziewałem czegoś wybitnego, a dostałem... powieść poprawną, właściwie w porządku ale no nie znalazłem w niej tego czegoś... ot taka sobie historia, która mnie nawet specjalnie nie poruszyła. To znaczy temat i świat opisany to tematy ważne i być może dla kogoś nowe będą te realia wczesno-powojenne, ale ja nie tak dawno czytałem coś podobnego, książkę po niemiecku...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę było przede wszystkim bardzo trudno zdobyć, nie ma wznowień, a jedynie w internecie pojawia się od czasu do czasu za cenę w stylu 130-150zł... kiedy więc pojawiła się o połowę taniej, kupiłem ;) (i zamierzam odsprzedać za tyle samo :P ).

No i cóż mogę powiedzieć... strasznie byłem podekscytowany że udało mi się w ogóle wreszcie ją zdobyć i że mogę ją przeczytać... i jest to ciekawa książka, jest sporo przypadków dzieci opisanych, więc nieco więcej niż te najbardziej popularne do znalezienia w internecie ;) Ciekawa, wciąga, pochłania się szybko, aleee... to nie jest dużo treści tak naprawdę ;) jakoś to jest tak napisane, że mam wrażenie dużo powtórzeń. Tzn. nie chodzi o to że przypadki czy ich opisy się powtarzają, bardziej powtarzają się argumenty za i przeciw - mam wrażenie, że to jest tak kilka razy jakoś podobnie napisane. No i, muszę to przyznać... argumenty są nieco naciągane ;) tzn. może nie tyle argumenty co takie jakieś sformułowanie ich: "jak widzimy..." itp. nieco naciągane wnioski, aczkolwiek to może być wina tłumaczenia. No ale tak w ogóle: ok, są opisane przypadki dzieci wraz z wyjaśnieniami w jaki sposób badacze starali się zbadać je jak najbardziej obiektywnie i sprawdzając ich prawdziwość. I za to plus. Ale muszę szczerze powiedzieć, że w porównaniu z nowszą książką J. B. Tuckera, "Powrót do życia": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5013686/powrot-do-zycia to w ogóle nie ma czego porównywać, tamta jest świetna, ta to tylko jakby nędzna przedmowa ;) No ale trzeba też wziąć pod uwagę ile lat minęło od jednej do drugiej książki - wiedza naukowa też poszła do przodu (np. fizyka kwantowa itp.). Reasumując, wiadomo - dobrze że przeczytałem, bo ciekawość by mnie zeżarła ;) ale "Powrót do życia" to o wiele lepsza książka i właściwie można przy niej pozostać. Tą naprawdę można potraktować jako wstęp. No ale jeśli ktoś lubi całe historie, to wstęp też przeczytać warto ;)

[Gdyby ktoś mimo to chciał odkupić: 70zł + przesyłka, proszę pisać na PW (tak długo jak ten tekst się tu znajduje, jest aktualny, jak odsprzedam to usunę).]

(czytana: 1-16.04.2024)
4+/5 [8/10]

Książkę było przede wszystkim bardzo trudno zdobyć, nie ma wznowień, a jedynie w internecie pojawia się od czasu do czasu za cenę w stylu 130-150zł... kiedy więc pojawiła się o połowę taniej, kupiłem ;) (i zamierzam odsprzedać za tyle samo :P ).

No i cóż mogę powiedzieć... strasznie byłem podekscytowany że udało mi się w ogóle wreszcie ją zdobyć i że mogę ją przeczytać......

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zrobię tutaj wyjątek i ocenię oraz oznaczę jako przeczytaną, nie do końca przeczytaną książkę, ale ponieważ to zbiór 3 powieści, a pierwszą przeczytałem w całości, to pozwolę sobie na ten wyjątek.

W sumie chciałem przeczytać przede wszystkim "Osiem cztery", znalazłem takie wydanie, więc skomentuję to, ale po kolei...

"Osiem cztery" to powieść o ćpaniu i narkomanach... a nie, przepraszam, licealistach. Nie trafiła do mnie w ogóle, do tego jest nudna i język dla mnie zupełnie niestrawny (ale to już mnie nie dziwi... zawsze jak inni chwalą że taki piękny język, to już od razu powinienem wiedzieć, że mi się nie spodoba ;) ).
Autor popełnił samobójstwo w wieku 23 lat... po tym co przeczytałem, muszę przyznać że nawet i się nie dziwię... (w sensie: nie mówię tego ironicznie, po prostu jeśli tak wyglądało jego życie, to się nie dziwię).

"Bombla" przeczytałem/przesłuchałem do połowy - na pewno lepsze niż "Osiem cztery", trochę bardziej wciąga, trochę przystępniej napisane. Ale i tak mam wrażenie, że nic do mojego życia nie wnosi, więc w tym momencie sobie odpuszczę.

"Bocian i Lola" - przesłuchałem 15 minut, żeby się zapoznać - tu powrót do stylu jak w "Osiem cztery", chyba mi wystarczy.

Albo to ze mną jest coś nie tak albo po prostu nie każda książka jest dla każdego, ale dawno się tak przy żadnej nie umęczyłem.

(czytana/słuchana: 15-16.04.2024, Legimi)
1/5 [3/10]

Zrobię tutaj wyjątek i ocenię oraz oznaczę jako przeczytaną, nie do końca przeczytaną książkę, ale ponieważ to zbiór 3 powieści, a pierwszą przeczytałem w całości, to pozwolę sobie na ten wyjątek.

W sumie chciałem przeczytać przede wszystkim "Osiem cztery", znalazłem takie wydanie, więc skomentuję to, ale po kolei...

"Osiem cztery" to powieść o ćpaniu i narkomanach... a...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Opis książki przypomniał mi nieco książkę "Wybór": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4645872/wybor tak więc pomyślałem, że tą też przeczytam ;) To oczywiście zupełnie inna historia, ale powieść również całkiem dobra, chyba nawet odrobinę lepsza niż tamta. Może trochę za dużo nieszczęść naraz, co wydaje się dosyć sztuczne... i główna bohaterka momentami też mnie irytowała ale ogólnie niezły pomysł na historię, przystępnie napisana, wciąga, nie nudzi. Tylko takie mam wrażenie, że ten "wybór", którego "musi" dokonać bohaterka, to bardziej w jej głowie się rozgrywa, ale może tak miało być ;)
Noo i audiobook na Legimi - jakaś masakra jeśli chodzi o prędkość czytania lektorki, musiałem przesłuchać na x2 (większość książek słucham tam na x1.4 więc to dość znaczna różnica...).

(czytana/słuchana: 5-15.04.2024, Legimi)
4/5 [7/10]

Opis książki przypomniał mi nieco książkę "Wybór": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4645872/wybor tak więc pomyślałem, że tą też przeczytam ;) To oczywiście zupełnie inna historia, ale powieść również całkiem dobra, chyba nawet odrobinę lepsza niż tamta. Może trochę za dużo nieszczęść naraz, co wydaje się dosyć sztuczne... i główna bohaterka momentami też mnie irytowała ale...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

I trzeci tom również trzyma poziom dwóch poprzednich (lub też jest wtórny - jak kto woli ;) faktycznie to w zasadzie mogłaby być jedna długa książka, tym niemniej to niezła książka byłaby w całości). Jednoznacznego rozwiązania nie dostajemy na tacy nadal. I książka nadal daje do myślenia...

Niektórzy krytykują opis wydawcy ale on jest, moim zdaniem, wcale nie taki zły ;) Prot jest jedną z wielokrotnych osobowości Roberta, chyba nie można temu zaprzeczyć... co wcale nie wyklucza tego, że jest kosmitą z K-Pax :D Jeśli nawet mnie udało się autorowi do tego przekonać, to dokonał czegoś niezwykłego :D

Ciekawym elementem książki jest raport Prota zamieszczony na końcu... Ale chyba mam inne co do niego wnioski niż inni czytelnicy ;) Bo gdzieśtam widziałem opinię, że raport jest zabawny... Naprawdę? Ironiczny? Eee... naprawdę myślicie, że ze wzrostem liczby ludności nie wiążą się żadne zagrożenia lub przynajmniej utrudnienia? ;)

(czytana/słuchana: 3-4.04.2024)
5/5 [8/10]

I trzeci tom również trzyma poziom dwóch poprzednich (lub też jest wtórny - jak kto woli ;) faktycznie to w zasadzie mogłaby być jedna długa książka, tym niemniej to niezła książka byłaby w całości). Jednoznacznego rozwiązania nie dostajemy na tacy nadal. I książka nadal daje do myślenia...

Niektórzy krytykują opis wydawcy ale on jest, moim zdaniem, wcale nie taki zły ;)...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka trzyma poziom pierwszego tomu! (choć ktoś mógłby też powiedzieć, że to powielony schemat i nic odkrywczego - no ok, tak też można to widzieć ;) ). Niby coś tam więcej się dowiadujemy o Procie/Robercie ale i tak pewna niepewność pozostaje... Poza tym wiele do dodania ponad to co napisałem w opisie pierwszego tomu: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/k-pax/opinia/82814839 nie mam. To również dobra powieść, warto było przeczytać.

Na koniec znowu dwa cytaty, które do mnie trafiają:

"Gdzie posadzi pan drzewo, gdy już nie będzie go gdzie posadzić?"

"Kiedy przestaniecie czynić cnotę z zabijania, kiedy rodzenie dzieci stanie się mniej ważne od tego, by pozwolić żyć innym – nie tylko ludziom, ale wszystkim innym
stworzeniom na waszej PLANECIE – wtedy będziecie na drodze do dorosłości."
(.pdf str.99-100)

(czytana/słuchana: 28.03-3.04.2024)
5/5 [8/10]

Książka trzyma poziom pierwszego tomu! (choć ktoś mógłby też powiedzieć, że to powielony schemat i nic odkrywczego - no ok, tak też można to widzieć ;) ). Niby coś tam więcej się dowiadujemy o Procie/Robercie ale i tak pewna niepewność pozostaje... Poza tym wiele do dodania ponad to co napisałem w opisie pierwszego tomu: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/k-pax/opinia/82814839...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo chciałem przeczytać tą książkę, bo dawno nie czytałem książki o takiej tematyce, natomiast po tym co w ostatnim czasie oglądałem, mam wrażenie, że stosunek do LGBT się jednak zmienia, na szczęście na lepsze, na dużo lepsze. Np. filmy mają zupełnie inny wydźwięk, problemy są nadal ale one są inne, wystarczy porównać np. filmy z lat '90 ze współczesnym "Red, White & Royal Blue" albo serialem "Sex Education"... Ciekawy byłem jak to będzie w przypadku książki i moim zdaniem... jest podobnie. Być może kogoś to zdziwi, tak jak mnie dziwiło tak wiele opinii jaka to smutna książka i przygnębiająca... ok - politycznie jest dużo do zrobienia jeszcze w Polsce aaale mając porównanie z "Przekleństwo Androgyne" S. Dulko i K. Imielińskiego albo "Byłam mężczyzną" Ady Strzelec, noo tooo tę różnicę widać. Co jest oczywiście na plus. Jest o wiele lepiej niż lata temu, szczerze mówiąc ja odebrałem treść tej książki jako opis tego jak sytuacja obecnie jest pozytywna. Z resztą dla mnie to jest prosta sprawa: należy ludziom pozwolić być sobą, cokolwiek to bycie sobą znaczy i nawet jeśli my tego nie rozumiemy. No bo chyba nie trzeba długo nad tym myśleć, żeby dojść do wniosku, że to z korzyścią dla nas wszystkich będzie - im ktoś będzie miał mniej problemowe życie, tym będzie lepszym obywatelem, np. będzie mógł łatwiej skupić się na edukacji i zostanie dobrym lekarzem, a to pomoże całemu społeczeństwu (a co to za różnica jakiej płci jest lekarz?). Z resztą co tam tak górnolotnie, że lekarzem, niech będzie dobrym hydraulikiem! To też ważne i się przyda. Spełnione, żyjące szczęśliwie jednostki przyczyniają się do dobrobytu całego społeczeństwa. Takie jest moje zdanie.

Ale wracając już konkretnie do książki - tak ogólnie, to nie do końca mi pasuje forma, takie wywiady, urywki jakieś... tak średnio. Chybabym wolał opisy. Natomiast ogólnie, całościowo książka była ciekawa i szybko, bez znudzenia się czytało. Tym niemniej na max punktów to trochę za mało. Może też dlatego że dla mnie to nie są nowe tematy i nikt mi tutaj "oczu nie otworzył" ;)
Rozdział z księdzem też mam wrażenie, że niewiele wniósł ale i też nie spodziewałem się niczego innego. W ogóle dobrze, że jest dość neutralny, bo prędzej bym się większej niechęci spodziewał :D ale może mu nie wypadało.
No a ostatni rozdział, ten zapis obrad sejmu... ja może nic nie powiem, bo nie chcę nikogo obrażać ;) ale jeśli to zawsze tak wygląda, no to uprawiają tam jakąś sztukę dla sztuki... za pieniądze podatników...

No i jest jeszcze coś, co wyjątkowo zwróciło moją uwagę - wywiad z matką, która prowadzi facebookową grupę wsparcia dla rodziców osób trans... na którą nie mają wstępu same osoby trans. Ok - ona to argumentuje niby sensownie ale mnie to nadal nie przekonuje. Bo jakby to powiedzieć... mogą rozmawiać tam o czymś i znikąd nie mieć weryfikacji. A ja uważam, że to może zmienić stosunek do całej sytuacji. Mogę np. myśleć o czymś że jest to straszne i w ogóle sobie nie wyobrażam, a potem posłuchać osoby, która to przeżywa i jeśli ona mi powie, że to nie takie straszne, to już i ja inaczej spojrzę... albo odwrotnie. A bez weryfikacji... no uważam, że szkoda, naprawdę szkoda... No nie wiem, to jakby mówienie o moim cierpieniu, ze względu na to że ktoś mi bliski cierpi, ale bez dopuszczenia do głosu w ogóle jego cierpienia... i jakkolwiek moje nie byłoby wielkie - czy tak naprawdę powinno być? Zostawiam każdego z tym pytaniem.

(czytana: 27.03-1.04.2024, Legimi)
4/5 [7/10]

Bardzo chciałem przeczytać tą książkę, bo dawno nie czytałem książki o takiej tematyce, natomiast po tym co w ostatnim czasie oglądałem, mam wrażenie, że stosunek do LGBT się jednak zmienia, na szczęście na lepsze, na dużo lepsze. Np. filmy mają zupełnie inny wydźwięk, problemy są nadal ale one są inne, wystarczy porównać np. filmy z lat '90 ze współczesnym "Red, White...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Najpierw oglądałem oczywiście film, który też jest fajny, ale kiedy się dowiedziałem że powstał na podstawie książki, bardzo byłem ciekawy jej i tego jak wyszła taka historia w formie książkowej. No i wyszła bardzo dobrze, muszę powiedzieć. Napisać historię, w której równie wiarygodnie wypada to, że Prot jest z obcej planety, jak i to że nie jest - wow i respekt dla autora. Bardzo dobra powieść (wreszcie dobra powieść ;) ). Ludzie pod filmem pisali, że książka wyjaśnia więcej, ale hmm... niekoniecznie i uważam to za zaletę. Ja też Wam nie powiem czy Prot jest kosmitą ;) z resztą... sam nie wiem ;)
Jest jeszcze jedna zaleta tej książki (w sumie całej trylogii), to że Prot zwraca uwagę na takie zjawiska na Ziemi, które ja też zauważam, a większość ludzi zdaje się nie zauważać lub ignorować... (ale to chyba bardziej w kolejnych tomach, więc może wtedy do tego wrócę). Na koniec jeden cytat, który dosyć ze mną współgra:

"Większość istot rodzaju ludzkiego wyznaje filozofię „oko za oko, ząb za ząb”. Wiele waszych religii słynie z tej zasady, znanej w całym WSZECHŚWIECIE z powodu jej głupoty. Wasz chrystus i wasz budda mieli inną wizję, ale nikt nie przejął się ich przesłaniem, nawet chrześcijanie czy buddyści. Na K-PAX nie ma zbrodni, jasne? A gdyby zaistniała, nie byłoby kary. Najwyraźniej istoty na ZIEMI nie są w stanie tego pojąć, ale to jest właśnie sekret życia, proszę mi wierzyć."
(.pdf str.57)

(czytana/słuchana: 27-28.03.2024)
5/5 [8/10]

Najpierw oglądałem oczywiście film, który też jest fajny, ale kiedy się dowiedziałem że powstał na podstawie książki, bardzo byłem ciekawy jej i tego jak wyszła taka historia w formie książkowej. No i wyszła bardzo dobrze, muszę powiedzieć. Napisać historię, w której równie wiarygodnie wypada to, że Prot jest z obcej planety, jak i to że nie jest - wow i respekt dla autora....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to