-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
Ciekawe spojrzenie Bolesława Prusa na pierwszą część trylogii Sienkiewicza. Tych dwóch pisarzy różniło bardzo wiele: Prusowi o wiele bliżej było do Charlesa Dickensa, czy Czechowa, natomiast Sienkiewicz bardziej wzorował się np. na Viktorze Hugo. To, że XIX wiek był złotym wiekiem dla powieści historycznych nie ulega wątpliwości, zatem prądy te musiały dotrzeć też do Polski. Napisana przez Prusa recenzja ,,Ogniem i mieczem" ujawnia współczesnemu czytelnikowi polskiemu, że krytyka Henryka Sienkiewicza nie jest bynajmniej wynalazkiem Witolda Gombrowicza i że już wcześniej pojawiały się głosy, że ta wielka powieść epicka jest tylko ,,sezonówką", a nie czymś, co trwale zapisze się w historii narodowej mentalności i literatury. Są zatem dwa stanowiska: jedno mówi, że powieść Sienkiewicza to arcydzieło, inni, że to tylko czcza rozrywka. Prus niejako przedstawia podejście kompromisowe, mówiąc, że ,,Ogniem i mieczem" ma w sobie elementy trwałe, jak i mniej trwałe. Potrafi jednocześnie docenić siłę umysłową Sienkiewicza: jest pod wrażeniem tego, jak spójna jest książka, mimo tego, że była pisana niemal z dnia na dzień, z numeru na numer. Prus dokonuje szerokiej analizy. Recenzja jest niezwykle ciekawa dla tego, kto chce dowiedzieć się, jakie było spojrzenie jednego giganta literatury na drugiego.
Ciekawe spojrzenie Bolesława Prusa na pierwszą część trylogii Sienkiewicza. Tych dwóch pisarzy różniło bardzo wiele: Prusowi o wiele bliżej było do Charlesa Dickensa, czy Czechowa, natomiast Sienkiewicz bardziej wzorował się np. na Viktorze Hugo. To, że XIX wiek był złotym wiekiem dla powieści historycznych nie ulega wątpliwości, zatem prądy te musiały dotrzeć też do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"W mojej ojczyźnie, do której nie wrócę,
Jest takie leśne jezioro ogromne,
Chmury szerokie, rozdarte, cudowne
Pamiętam, kiedy wzrok za siebie rzucę.
I płytkich wód szept w jakimś mroku ciemnym,
I dno, na którym są trawy cierniste,
Mew czarnych krzyk, zachodów zimnych czerwień,
Cyranek świsty w górze porywiste.
Śpi w niebie moim to jezioro cierni.
Pochylam się i widzę tam na dnie
Blask mego życia. I to, co straszy mnie,
Jest tam, nim śmierć mój kształt na wieki spełni."
Z poezji Miłosza przebija stoicyzm, jakiś kojący spokój, który czasem przechodzi wręcz w idylliczność. I trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę, że Miłosz nigdy nie ukrywał tego, że zawsze bliższy od np. Słowackiego, czy Krasińskiego, był mu Mickiewicz. Noblista, nawet gdy pisze o Warszawie, która po wojnie zmieniła się w ruinę ("Miasto"), robi to w sposób smutny, lecz na swój sposób kojący:
,,Poprzez węgierskie góry, sowieckie ugory
Szliśmy do ciebie. Znamy te noce nieludzkie,
Kiedy zgłodniałym oczom, przez otwarte chmury
Nie ty, lecz inne miasta jako stada judzkie
Jawiły się, skupione nad rzeką w dolinach."
Ogromny dorobek Miłosza powstawał przez siedemdziesiąt lat i nie pozwala na to, by objąć go w całości. To grube tomiszcze ma ponad 1400 stron. To poezja zmysłów i poezja intelektu. Poeta często nawiązuje do historii, mitów, jego twórczość jest zawieszona w kulturze Europy. Dlatego, aby w pełni przyjąć wszystkie barwy Miłosza i jego treść należy się skupić. A jeżeli nawet się go nie rozumie, to nic. Nadal można się nim cieszyć.
,,To nic, że czasem nie wie, czemu służyć: Nie ten najlepiej służy, kto rozumie"
"W mojej ojczyźnie, do której nie wrócę,
Jest takie leśne jezioro ogromne,
Chmury szerokie, rozdarte, cudowne
Pamiętam, kiedy wzrok za siebie rzucę.
I płytkich wód szept w jakimś mroku ciemnym,
I dno, na którym są trawy cierniste,
Mew czarnych krzyk, zachodów zimnych czerwień,
Cyranek świsty w górze porywiste.
Śpi w niebie moim to jezioro cierni.
Pochylam się i widzę tam...
Koncepcje Asimova budzą podziw. Podziw budzi też to, w jak nietypowy, niespodziewany i inteligentny sposób rozwiązuje akcję większości swoich opowiadań, wybierając najmniej oczywistą z opcji. Tym bardziej więc dziwi schematyczność opowiadań samych w sobie. W sensie fabularnym (postacie, styl, fabuła itp.) po prostu nie jest to tak dobre jak sugerowałby status "klasyka" nadany ,,Fundacji" w science fiction. W praktyce postacie są papierowe, a każde opowiadanie jest... takie samo. W każdym mamy ten sam schemat: jednowymiarowe postacie, które służą tylko jako pionki na szachownicy autora siedzą, palą, zaangażowane są w różne negocjacje polityczne i handlowe. Doceniam pomysły autora i wiem, że gatunek SF jest o wiele bardziej zakorzeniony w swoich ideach, skupia się przede wszystkim na eksplorowaniu nowych przestrzeni, lecz ,,Fundacja" sprawia po prostu wrażenie... fabularyzowanego eseju. Oparta w dużej mierze na historii - upadek Imperium Galaktycznego - upadek Cesarstwa Rzymskiego - powieść to powracająca w kółko ta sama historia. Książka ta jest bardziej znana i podziwiana ze względu na pomysły, niż na sposób, w jaki je realizuje. Muszę powiedzieć, że wykonanie było bardzo kiepskie: charakterystyka jest słaba i wszystko wydaje się bardzo niedoskonałe. Całkowity brak poczucia solidności i realności, którego naprawdę potrzebuje twórca wyobrażonego świata. Wszystko jest tu chłodne, oddalone od czytelnika. Z naszej perspektywy przyszłe społeczeństwo Asimova wygląda absurdalnie. Panowie zażywający tabakę, palący cygara, cieszący się przynależnością do feudalnej arystokracji? Zaludnianie przyszłości mnóstwem takich ludzi wydaje się absurdalnym anachronizmem. Na pewno Asimov mógł osiągnąć więcej. Problemem były dla mnie także przewidywania Hariego Seldona. Psychohistoria jest najwyraźniej psychologią z zastosowaniem matematyki prawdopodobieństwa. W tej książce Hari jest w stanie przewidzieć polityczny kurs galaktyki na dziesiątki tysięcy lat. Dokładnie. W rzeczywistości tak dokładnie, że KILKA razy wspomniano, że przyszłość jest „planowana”, a każdy kryzys następuje w taki sposób, aby skierować przyszłość w coraz bardziej zawężające się kanały do JEDNEGO wyniku, czyli Drugiego Imperium Galaktycznego. W abstrakcyjny sposób to wszystko MOŻE ułożyć się w ten sposób, lecz wystarczy jedna osoba u władzy, jedno wydarzenie, by całkowicie zmienić bieg historii. Hari Seldon najwyraźniej nigdy wcześniej nie spotkał prawdziwych, nieprzewidywalnych ludzi. I tak od razu całe założenie mi nie odpowiada. Ponieważ polega na tym, że każda osoba, wszędzie (przynajmniej wszędzie, gdzie ma to znaczenie), będzie postępowała dokładnie doskonale (tj. w sposób przewidywalny) podczas wszystkich nadchodzących kryzysów i nigdy nie zejdzie z doskonale wytyczonej ścieżki, o której nikt nie mówi.
Koncepcje Asimova budzą podziw. Podziw budzi też to, w jak nietypowy, niespodziewany i inteligentny sposób rozwiązuje akcję większości swoich opowiadań, wybierając najmniej oczywistą z opcji. Tym bardziej więc dziwi schematyczność opowiadań samych w sobie. W sensie fabularnym (postacie, styl, fabuła itp.) po prostu nie jest to tak dobre jak sugerowałby status "klasyka"...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPotrzeba dużo talentu i pasji do historii, żeby pisać o niej w ten sposób. Dla tych, którzy nie wiedzą, Wojna Dwóch Róż to okres w historii Anglii, w którym dwie czołowe rodziny walczyły o angielską koronę przez ponad 50 lat i rzuciły naród na kolana; po zakończeniu rozlewu krwi dynastia Tudorów (do której należy obecny król Anglii) zyskała na znaczeniu. Wydarzenia Wojny Dwóch Róż zainspirowały Williama Szekspira do napisania dwóch znakomitych dzieł: ,,Henryka VI" i ,,Ryszarda III", a Georga R.R. Martina do napisania ,,Pieśni Lodu i Ognia", szerzej znanej jako ,,Gra o Tron". W książce Jonesa cenię to, że skupia się na ludziach, którzy sprawili, że studiowanie Wojny Dwóch Róż było tak przyjemne. Od Henryka VI i jego żony Małgorzaty z Anjou po synów Ryszarda, Edwarda IV, Ryszarda III i Jerzego, księcia Clarence. Są też postacie, które działają samotnie i za kulisami, jak Warwick „Twórca Królów”, Margaret Beaufort oraz ostateczny zwycięzca, Henryk VII. Danowi Jonesowi udało się stworzyć fantastyczną relację historyczną z Wojny Dwóch Róż, jednocześnie tworząc książkę, która jest niezwykle wciągająca i ciekawa. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ w tym okresie (obejmującym trzy pokolenia) było tak wiele różnych postaci, że łatwo się zgubić. Jak już wspomniałem, potrzeba dużo miłości do historii, żeby pisać w sposób tak zajmujący i tę miłość widać tutaj na każdej stronie.
Potrzeba dużo talentu i pasji do historii, żeby pisać o niej w ten sposób. Dla tych, którzy nie wiedzą, Wojna Dwóch Róż to okres w historii Anglii, w którym dwie czołowe rodziny walczyły o angielską koronę przez ponad 50 lat i rzuciły naród na kolana; po zakończeniu rozlewu krwi dynastia Tudorów (do której należy obecny król Anglii) zyskała na znaczeniu. Wydarzenia Wojny...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jakieś cztery lata temu, gdy po raz pierwszy czytałem ,,Mistrza i Małgorzatę", z ulgą odłożyłem dzieło Bułhakowa na półkę, myśląc przy tym, że jeszcze nigdy nie czytałem książki równie nudnej. W międzyczasie kartkowałem ją, pomijałem wiele fragmentów, tracąc coraz więcej z tego arcydzieła. Odłożyłem ją więc z ulgą. Ale było coś w ,,Mistrzu i Małgorzacie", że ciągnęło mnie z powrotem - wróciłem więc kilka miesięcy później, tym razem w pełni ją doceniając. Z książką ,,Sto lat samotności" było inaczej, ponieważ pokochałem ją od razu. Ale - tak jak "Mistrz i Małgorzata" - dzieło Marqueza miało w sobie coś magnetycznego, coś, co kazało mi wracać. No i wróciłem, by pokochać je jeszcze bardziej. Stała się - obok "Władcy Pierścieni" - książką mojego życia. I choć Marquez miał swoich licznych naśladowców np. Salmana Rushdiego, Bernièresa i Olgę Tokarczuk, to żaden z nich nie zdołał mu dorównać.
"Sto lat samotności" nie jest łatwą lekturą, nie jest to bowiem typowa powieść, a jej czytanie wymaga uruchomienia pewnej poetyckiej wrażliwości, ze względu na jej subtelność. To prawda, że nie ma tu głównego bohatera, a powieść dotyczy wielu pokoleń, ale znajdujemy tu ogrom postaci, z którymi zaczyna nas łączyć jakaś niewytłumaczalna więź emocjonalna - jak choćby z poczciwym Melquiadesem. Wydarzenia realistyczne płynnie przenikają się z wydarzeniami magicznymi (to właśnie słynny realizm magiczny). Pod magią ukryty jest jednak bieg latynoamerykańskiej historii, wojny domowe, plutony egzekucyjne. Sprawia to, że w połączeniu z realizmem magicznym powieść przypomina narkotyczny sen, albo równą pochyłą, z której postacie nie mogą uciec.
Jakieś cztery lata temu, gdy po raz pierwszy czytałem ,,Mistrza i Małgorzatę", z ulgą odłożyłem dzieło Bułhakowa na półkę, myśląc przy tym, że jeszcze nigdy nie czytałem książki równie nudnej. W międzyczasie kartkowałem ją, pomijałem wiele fragmentów, tracąc coraz więcej z tego arcydzieła. Odłożyłem ją więc z ulgą. Ale było coś w ,,Mistrzu i Małgorzacie", że ciągnęło...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Niech cię nie niepokoją
Cierpienia twe i błędy.
Wszędy są drogi proste
Lecz i manowce wszędy.
O to chodzi jedynie,
By naprzód wciąż iść śmiało,
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało.
Zostanie kamień z napisem:
Tu leży taki i taki.
Każdy z nas jest Odysem,
Co wraca do swej Itaki."
Leopold Staff, ,,Odys"
Odkąd kilka lat temu po raz pierwszy przeczytałem epopeję Homera opisującą przygody Odyseusza, trzy z tych przygód rozbudziły moją wyobraźnię: Lotosożercy, Cyklopy i Syreny, zwłaszcza Syreny. Właśnie ponownie odwiedziłem te fragmenty tego greckiego eposu i moja wyobraźnia po raz kolejny zapłonęła. To zabawne, jak wiele osób boi się tej książki. Prawda, ma tysiące lat i z pewnością kultura grecka ma pewne cechy szczególne, ale księga jest niezwykle, czasem zaskakująco nowoczesna, a większość tłumaczeń pozwala na zrozumienie historii opowiedzianej przez Homera. Być może podobnie jak Siódma Pieczęć, Odyseja zyskała reputację trudnej, ponieważ została przyjęta przez intelektualistów i, co gorsza, niedoszłych intelektualistów. Ale podobnie jak klasyczny film Bergmana, Odyseja skupia się na akcji, humorze i wyrazistych postaciach, a nie na skomplikowanej symbolice i pretensjach. Nie powinno nas dziwić, jak nowoczesna wydaje się ta historia, od szybkiej akcji po nieliniową historię: autorzy czerpali z niej wskazówki przez tysiące lat i nadal czerpią z niej inspirację. Jakakolwiek opowieść o małych ludziach, codziennych bohaterach i życiu domowym, którą czytamy dzisiaj, jest tylko o kilka kroków od opowieści Odyseusza. W przeciwieństwie do Iliady, ta książka nie skupia się na wielkich ideach ani na wielkiej scenie. Bohaterowie nie opierają swoich działań na heroicznych ideałach, ale na swoich emocjach, swoich bólach i radościach. Mniej interesuje go los narodów niż stan rodziny i przyjaźni. Ponieważ opowieść opiera się na kaprysach, a nie na bohaterskich ideałach, jest znacznie mniej skupiona niż Iliada, wędrując od miejsca do miejsca w serii niepowiązanych ze sobą winiet zaczerpniętych z tradycji mitycznej. Podobnie jak Biblia, jest to zbiór historii, ale bez filozoficznego punktu widzenia. Istnieje wiele powtarzających się tematów, które choć nie zostały zakończone, z pewnością zostały zbadane. Najbardziej oczywistym z nich może być tradycja zatrzymywania gości w Grecji. Najbardziej zacni obdarowują swoich gości ucztami i prezentami. Wydaje się, że jest to głównie efekt zobowiązania szlacheckiego wśród klasy rządzącej. Podobnie jak kodeksy wojenne czy system klasowy, jest to struktura społeczna, która przynosi korzyści ich rządom. Podobnie jak w przypadku pałacu wersalskiego Ludwika XIV, zatrzymanie kogoś jako gościa było sposobem na obserwowanie tej osoby oraz zapewnienie koleżeństwa i wzajemnego zaufania wśród skłóconej klasy rządzącej. Drugim tematem jest „metis”, reprezentowany przez samego Odyseusza. Metis to greckie określenie przebiegłości. Jest to spryt, który czasami jest uważany za czarujący, a innym razem za podstępny. Achilles mówi Odysei w Iliadzie, że nie podobają mu się prośby mądrego człowieka i każdego człowieka, który mówi jedno, ale myśli co innego. Odyseusz później naśladuje to uczucie w ramach wyszukanego kłamstwa mającego na celu zdobycie zaufania innego mężczyzny. Takie są kręte ścieżki naszego bohatera. Po powrocie wprowadza w błąd swojego syna, żonę, służbę i przygnębionego ojca, uważając, aby nie przesadzić w niebezpiecznej sytuacji, przybywając jako obcy. Każde z tych kłamstw może być czasami postrzegane jako okrutne, ale za każdym oszustwem kryje się uzasadnienie. Wykorzystuje swoje historie, aby starannie przygotować słuchaczy na swój powrót, zamiast rzucać im to bez ostrzeżenia. Zapewnia, że zostanie przyjęty na jak najbardziej korzystnych warunkach, choć czerpie też przyjemność z gry w to wszystko. Te akty okrutnego sprytu nie są rzadkością w eposach i opowieściach przygodowych. Jedna z opowieści o najazdach Wikingów opowiada o tym, jak po wypłynięciu na Morze Śródziemne ich statek dotarł do jednego z miast Cesarstwa Rzymskiego. Choć była to tylko niewielka placówka, wódz Wikingów myślał, że to sam Rzym, ponieważ jego kamienne budynki górowały nad gospodarstwami jego ojczyzny. Ukrył się w trumnie z bogactwem mieczy i kazał żołnierzom zanieść go do miasta, mówiąc mieszkańcom, że chcą zapewnić sobie prawo do pochówku zmarłego króla. Kiedy ich wpuszczono, trumna została otwarta, miecze rozeszły się po okolicy, a miasto splądrowano. Co ciekawe, choć wojownicy tacy jak Grecy czy Wikingowie zachowywali ścisłe poczucie honoru i uczciwości, tego rodzaju sztuczki były nie tylko powszechne w ich opowieściach, ale wręcz podziwiane. Honor pola bitwy nie dotyczy konia trojańskiego (pomysł Odyseusza) ani opowieści o Sinonie z Eneidy. Wydaje się, że regułą jest to, że jeśli sztuczki są wystarczająco wielkie i sprytne, są dozwolone, natomiast małe, podłe żarty i zdrady nie. Nie wszyscy żołnierze zgadzają się, co jest przechytrzeniem, a co hańbą (Achilles umieszcza Odyseusza w tym drugim obozie), ale tu jest dawanie i branie.Najbardziej niezwykłe w Odyseuszu jest nie tylko to, że wymyśla te sztuczki, ale także to, że przekazuje je dumnym, honorowym ludziom, nie narażając się na ich gniew. Co więcej, robi to wszystko, ciesząc się reputacją podstępnego. Odyseusz nie był tak silną postacią jak Achilles czy Hektor w Iliadzie, chociaż może to wynikać z tego, że był postacią złożoną, która nie opierała się na stereotypowej charakterystyce „szlachetnego wojownika”. Nie jest człowiekiem o złym usposobieniu, ani też dobrym. Jest kompetentnym i potężnym wojownikiem oraz przywódcą, ale to też nie jest jego cecha charakterystyczna. Odyseusz reprezentuje grecki ideał „arete” i metis. Arete to idea mówiąca, że człowiek naprawdę wielki powinien wyróżniać się we wszystkim, a nie skupiać się tylko na jednej dziedzinie życia. Nawet wściekły Achilles pokazał głębię swojej areny w Iliadzie, gdy pełnił rolę gospodarza i mistrza igrzysk. Potrafił wykazać się szlachetnością, zdrowym rozsądkiem i hojnością, nawet jeśli nie zawsze dawał z siebie wszystko. Odyseusz jest również biegły zarówno w wojnie, jak i w gospodarstwie domowym, w mieczu i polityce, a na dodatek jest sprytny i przebiegły. Ostatecznie nie zostało już zbyt wiele miejsca na negatywne cechy charakteru, co sprawia, że czuje się trochę przygnębiony. Tym, co czyni ludzi interesującymi jako jednostki, nie są ich najlepsze cechy, ale najgorsze. Dla Odyseusza jest to jego duma. Po dwudziestu latach życia na wojnie, zostawiając żonę i małego synka, nie jest zaskakujące, że chce wrócić do domu z bogactwem i z nazwiskiem na ustach poetów i minstreli.Pomiędzy swoją dumą, swobodnym uśmiechem i bystrym dowcipem jest wzorem współczesnego bohatera akcji. Nie jest on jedynie rycerskim obrazem dobroci, ani też po prostu potężnym i przytłaczającym człowiekiem, ale człowiekiem skonfliktowanym z cierpkim poczuciem humoru, a przede wszystkim wolą przetrwania. Nie czytaj tej książki tylko dlatego, że jest stara, wpływowa i uważana za świetną. Przeczytaj ją, bo jest ekscytująca i przemyślana.
"Niech cię nie niepokoją
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCierpienia twe i błędy.
Wszędy są drogi proste
Lecz i manowce wszędy.
O to chodzi jedynie,
By naprzód wciąż iść śmiało,
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało.
Zostanie kamień z napisem:
Tu leży taki i taki.
Każdy z nas jest Odysem,
Co wraca do swej Itaki."
Leopold Staff, ,,Odys"
Odkąd kilka lat temu...