-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1158
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać413
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński23
Biblioteczka
Samotność nie musi być wcale zła, jeśli człowiek komfortowo się z nią czuje. Szukanie miłości nie jest błędem, jeśli czujemy tęsknotę za drugim człowiekiem. I nawet potykanie się w tych poszukiwaniach nie jest niczym złym, ot, kolejna życiowa nauczka. Jednak najważniejszym jest, by żyć w zgodzie ze sobą, nie próbować na siłę dostosować się do otoczenia i decyzji bliskich ludzi, a kierować się sercem i własnymi potrzebami. Wtedy znajdziemy szczęście.
Magda zamiast na Zanzibarze nadal przebywa w rodzinnym Krakowie i nie wie, co począć dalej, po naiwnych błędach, jakich się dopuściła. Zuza, jej córka, ani myśli pokazywać się w szkole, gdy wydaje się jej, że cały jej świat legł w gruzach. Poukładana i oszczędna nauczycielka oraz jej latorośl, świetnie się zapowiadająca pływaczka, zbudowały swoje życie razem i było im dobrze. I nagle wszystko wywróciło się do góry nogami i nawet Amelia, przyjaciółka tej niewielkiej rodziny, zatwardziała singielka, nie jest w stanie pomóc im w odegnaniu trosk. A w tle Artur, kochający skrycie kobietę, choć wie, że jest bez szans. Michał, który boryka się z pokaźnymi problemami. Cezary, który ułożył świetny plan, teraz wszyscy muszą się do niego dostosować. Oraz Rafał, którego priorytetem jest niezgubienie psa. Kim dla bohaterek okażą się ci mężczyźni?
„Kiedy cię spotkałam” to ciekawa i jakże życiowa powieść obyczajowa. Splata losy wielu różnych charakterów, dążących do innych celów, mających inne priorytety i odmienną codzienność. Dzięki temu każdy z czytelników może odnaleźć w którejś z prezentowanych historii odrobinę siebie i własnych problemów, z którymi się boryka. Autorka podejmuje tu temat miłości, które dobiegły końca, co czasem roztrzaskuje świat w drobny mak, czasem stawia jeszcze większe wyzwania, a czasem powoduje jedynie ulgę. To także powieść o podejściu do miłości ogółem, jej usilnym poszukiwaniu bądź też odgradzaniu się od niej. Pani Krystyna z wyczuciem, ale i lekkością pióra przypomina czytelnikowi, że warto brać życie za rogi, nadawać sprawom bieg, nawet jeśli poniesie się porażkę, w imię dewizy żałuj tylko tego, czego nie zrobiłeś. Znajdziemy tu także ciekawe i nad wyraz rzeczywiste spojrzenie na rodzicielstwo, które często niesie ze sobą wiele trudności i wyrzeczeń, czy też na przyjaźń, która potrafi być opoką w najtrudniejszych chwilach. Z jednej strony ta historia to delikatne wskazanie, że losowi czasem trzeba pomóc i mieć odwagę, by zawalczyć o własne szczęście, ale też i przestroga, że warto zaufać własnej intuicji i nie zawsze dawać się ponieść emocjom, które mogą okazać się zgubne. Bardzo spodobało mi się także zakończenie, które z jednej strony pozostawia możliwość pojawienia się kontynuacji, lecz tak naprawdę przede wszystkim pozostawia czytelnikowi pole do własnych wyobrażeń co do dalszych losów postaci. Lektura ta skłoni również do refleksji nad własnymi wyborami, co zawsze cenię w takich pozycjach. Jeśli więc lubicie sięgać po książki z gatunku obyczajowego, to zdecydowanie warto poznać tę opowieść.
Samotność nie musi być wcale zła, jeśli człowiek komfortowo się z nią czuje. Szukanie miłości nie jest błędem, jeśli czujemy tęsknotę za drugim człowiekiem. I nawet potykanie się w tych poszukiwaniach nie jest niczym złym, ot, kolejna życiowa nauczka. Jednak najważniejszym jest, by żyć w zgodzie ze sobą, nie próbować na siłę dostosować się do otoczenia i decyzji bliskich...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Szukamy ideałów, choć sami wcale nimi nie jesteśmy. Gonimy za perfekcją w życiu codziennym, co może sprowadzić na nas wielkie rozczarowania. Ale czy nie łatwiej byłoby zaakceptować też te nieidealne części drugiej osoby, które tworzą ją niepowtarzalną? W końcu nie warto uganiać się za czymś z naszych snów, gdy na wyciągnięcie ręki jest coś wyjątkowego, co może sprawić, że życie będzie o wiele lepsze niż w marzeniach.
Olga to kobieta z charakterem. Jest bardzo silna pod względem psychiki i nie boi się stawiać czoła najtrudniejszym wyzwaniom, jakie niosą jej kolejne dni. Nie ma najlepszej relacji z siostrą, z mamą też rzadko się widuje i wiedzie odrobinę samotne życie w Katowicach. Nie przeszkadza jej to zbytnio, bo może realizować się w swoich pasjach – projektowaniu oraz pisarstwie, a miłość, po pewnym bolesnym zawodzie, odłożyła na daleki plan. Wygadana i odważna kobieta nie daje się łatwo zmanipulować, o czym szybko przekona się Amadeusz. Ale czy będzie tak samo odporna na uczucia, jak na jego urok osobisty?
Asmodeusz jest czarującym i niezwykle przystojnym mężczyzną. Jednak jest to jedynie jego ziemska powłoka, ponieważ na co dzień rezyduje w piekle. Lubi dla zabawy naginać ludzi do swojej woli, zdarza mu się zatrzymywać czas, czy wygłuszać pomieszczenia. W swoim piekielnych kręgach jest wynalazcą rozrywki, dumnym demonem, który ma ogromne poważanie. Nie przywykł do odmowy w żadnym z wymiarów, a jednak będzie musiał się z nią pogodzić, gdy pozna Olgę. Chociaż w tym przypadku lepsza będzie zemsta.
„(Nie) idealny” to piekielnie udany debiut z przemyślaną, oryginalną fabułą. Autorka postawiła na romans paranormalny i choć nie jestem fanką takiego zestawienia to w tym wypadku wyszło to genialnie i trudno mi było książkę odłożyć. Na uwagę zasługuje kreacja bohaterów, prawdziwych, nieidealnych, z charakterem, wzbudzających emocje. Również mieszanka świata realnego i fantastyki świetnie się udała, a Autorka udowodniła, że jej wyobraźnia nie zna granic, jeśli chodzi o zbudowanie świata Asmodeusza i postaci z nim powiązanych. Dużym plusem dla mnie jest to, że nie znajdziemy tu wielu chwil zbliżeń, a narracja historii bohaterów skupia się na rozwoju ich relacji, prezentując ich rozmowy, wspólnie spędzany czas oraz ich przemyślenia, a także targające nimi uczucia. I ten sposób idealnie pokazuje, że nie dość, że można stworzyć przekonującą historię miłosną bez epatowania erotyką, to w mojej opinii ten stworzony na kartach książki związek był o wiele bardziej przekonujący, bo wykreowany na solidnych fundamentach. Ponadto w tej opowieści znajdziemy też sporo akcji i ciekawe tajemnice związane z wątkiem fantastycznym, które uświetniły fabułę. Zapewniam, że ta książka to nie jest jedynie piękna okładka, a także treść godna uwagi i debiut, który daje nadzieję na to, że polska literatura ma się dobrze, bo odkrywa kolejną, cudownie zapowiadającą się Autorkę. Polecam!
Szukamy ideałów, choć sami wcale nimi nie jesteśmy. Gonimy za perfekcją w życiu codziennym, co może sprowadzić na nas wielkie rozczarowania. Ale czy nie łatwiej byłoby zaakceptować też te nieidealne części drugiej osoby, które tworzą ją niepowtarzalną? W końcu nie warto uganiać się za czymś z naszych snów, gdy na wyciągnięcie ręki jest coś wyjątkowego, co może sprawić, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Życie policjanta kryminalnego nie jest usłane różami. Codziennie styka się z obrazami i ludźmi, które na zawsze pozostają w jego pamięci, a to trwale też wpływa na psychikę. Trudno jest wykonywać ten zawód, a niemożliwym wręcz jest odcięcie się od niego po służbie, bo służba nigdy się nie kończy. Kosztem życia prywatnego i zdrowia psychicznego. Pamiętajmy o tym, kiedy nazbyt pochopnie znów będziemy ferować wyroki dotyczące policjantów.
Julia i Marcin wiodą prym w tej książce, z uwagi na prowadzone przez nich śledztwo. Julia, jako kobieta, nie ma łatwego życia w teoretycznie męskim zawodzie i jest niezwykle niedoceniana. W życiu prywatnym straciła już wiele i dokuczającą samotność próbuje zagłuszyć długimi godzinami służby. Jest nad wyraz przenikliwa i idealnie nadaje się na swoje stanowisko, ale sprawa, z którą się zmierzy, może przygnieść nawet o wiele bardziej doświadczonych. Marcin to stary wyjadacz, któremu nie podoba się napływ świeżej krwi i fakt, że nadal nie został awansowany. Jego małżeństwo to fikcja, a sam znajduje ukojenie w alkoholu. Pomimo tego ma to coś, co sprawia, że jest genialnym, choć leniwym gliną. Lecz jego umiejętności okażą się niezbędne dla rozwikłania sprawy.
„Zbawca” przenosi nas do Głogowa, gdzie dochodzi do brutalnego zbiorowego morderstwa, a kolejne samobójstwa psują już i tak zszarganą opinię policji. Jak na rasowy kryminał przystało jest brutalnie, a Autor nie boi poruszać się trudnych tematów. Opisy niektórych scen są naprawdę mocne i na pewno nie jest to książka skierowana do czytelników o słabych nerwach. Powieść porusza tematy dotyczące porwań dzieci, sekty, samobójstw, depresji, a także zdrowia psychicznego. Ponadto Autor za pomocą kreowanych postaci pokazuje, jak praca w policji może okazać się bagażem, którego upływ lat i ogromne ilości używek nie będą w stanie się pozbyć. Ogromnym atutem tej historii jest jej realizm, zwłaszcza jeśli chodzi o pracę policjantów i realia, w jakich funkcjonują. Nie znajdziemy tu lukrowania rzeczywistości, a obraz kreślony przez Pana Krystiana jest wręcz wstrząsający, a to dzięki warstwie obyczajowej, którą przemyślanie wplata do tej pozycji. Trzeba dodać, że narracja jest naprawdę autentyczna, wciągająca i sprawia, że książkę nie tylko się pochłania, ale też trudno się od niej oderwać, zwłaszcza że wprowadza w intrygujący, niebezpieczny, ale i specyficzny klimat zarówno sprawy, nad którą pracują policjanci, jak i ich życia na co dzień. Zdecydowanie jest to lektura godna polecenia dla fanów bardziej mrocznych powieści i mocnych wrażeń i zaręczam, że nie będziecie nią zawiedzeni – ja spędziłam z nią doskonały czas i z niecierpliwością czekam na więcej.
Życie policjanta kryminalnego nie jest usłane różami. Codziennie styka się z obrazami i ludźmi, które na zawsze pozostają w jego pamięci, a to trwale też wpływa na psychikę. Trudno jest wykonywać ten zawód, a niemożliwym wręcz jest odcięcie się od niego po służbie, bo służba nigdy się nie kończy. Kosztem życia prywatnego i zdrowia psychicznego. Pamiętajmy o tym, kiedy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Czytanie w myślach... chyba chociaż raz każdy z nas marzył, że przydałaby mu się taka umiejętność. A ile by ułatwiła! Jak wiele spraw moglibyśmy szybciej zrozumieć, jak wielu błędów moglibyśmy się wystrzec. Jednak czy taki magiczny dar niesie ze sobą same pozytywy? Niekoniecznie...
Magda jest oceniana jako wycofana nastolatka, która unika wszelkich spotkań, niczym się nie wyróżnia i najlepiej czuje się we własnym towarzystwie. Ma trójkę rodzeństwa, lecz tylko ona wykazuje magiczne zdolności, o których wiedzą jedynie tata i babcia. A ukrywanie własnych umiejętności nie należy do łatwych, zwłaszcza gdy ciągle jest się bombardowanym myślami innych. Z utęsknieniem wyczekuje wakacji u babci, przy której nie musi niczego udawać. Jednak to lato będzie zupełnie inne i... pełne niezwykłych przygód.
"Wakacje pełne magii" to książka, która bardzo mnie zaskoczyła. Nigdy nie sądziłam, że przy propozycji dla dzieci wykrzyczę na koniec- dajcie mi drugi tom! Ale tak właśnie się stało. Pani Kasia zwyczajnie mnie chyba zaczarowała i sama z niecierpliwością czekam na dalszą historię Magdy, a jest na co czekać. Genialna narracja, niby prosta, by dotrzeć do najmłodszych, a jednak po prostu wyjątkowa. Cudowna oprawa graficzna, nie tylko od zewnątrz, bowiem i w środku znajdziemy przepiękne ilustracje. Znakomity i jakże wciągający pomysł na fabułę, który sprawił, że ja przeczytałam wszystko w kilka godzin, bo zwyczajnie nie mogłam się książce oprzeć. A dodatkowo znajdziemy tu ważne tematy- dotyczące rodzicielstwa, relacji wśród rodzeństwa i trudów nastoletniego życia. A wszystko to doprawione szczyptą magii i ciekawej kreacji świata Iskier, gdzie smoki, demony i zaklęcia nie robią na niektórych wrażenia, ale ten sam świat może też nieść ze sobą odrobinę trosk i niebezpiecznych sytuacji. Ja w tej historii po prostu się zakochałam i z przyjemnością oddałam ją córce, która co prawda czyta wolniej, ale już zaobserwowałam, że wniknęła w tę historię. Ogromnie polecam, ta pozycja zachwyci każdego, bez względu na wiek!
Czytanie w myślach... chyba chociaż raz każdy z nas marzył, że przydałaby mu się taka umiejętność. A ile by ułatwiła! Jak wiele spraw moglibyśmy szybciej zrozumieć, jak wielu błędów moglibyśmy się wystrzec. Jednak czy taki magiczny dar niesie ze sobą same pozytywy? Niekoniecznie...
Magda jest oceniana jako wycofana nastolatka, która unika wszelkich spotkań, niczym się nie...
Historia poznania dwojga zakochanych ludzi to częste pytanie skierowane do par. Każdy liczy na zabawną, wciągającą i romantyczną opowieść, która splata losy obcych sobie osób i rozpoczyna ich miłosną przygodę. Jednak nie każda relacja jest okraszona anegdotami i lekką narracją, czasem zaczyna się od złamanego serca. A nawet dwóch.
Daphne kocha książki i swoją pracę w bibliotece. Wychowywana przez mamę ma z nią świetne stosunki, czego nie może powiedzieć o swoim ojcu. Zdawało jej się, że Peter to ten jedyny, z którym ułoży sobie życie jak z marzeń. Piękny dom, dzieci, stabilne zatrudnienie i spokojny los – tego zawsze chciała. Gdy jej świat chwieje się w posadach, zamknięta w sobie Daphne z trudem próbuje ustać o własnych siłach.
Miles zdaje się być przeciwieństwem Daphne. Niezbyt poukładany, z tajemniczą pracą, lubiący się rozluźnić lekkoduch – takie jest pierwsze wrażenie przy styczności z nim. A jednak posiada niesamowitą umiejętność zjednywania sobie ludzi. Jak mało kto emanuje opiekuńczością, dbałością o innych, czy serdecznością, choć jak każdy skrywa swoje demony na dnie serca. Czy uda mu się odnaleźć wspólny język ze współlokatorką z przypadku?
„Funny story” wcale nie należy do śmiesznych historii, to książka z refleksją, z przekazem płynącym do czytelnika, która nie ulotni się z pamięci po chwili od jej odłożenia – nie, ona zostanie na długo w sercu i myślach czytelnika. Uwielbiam twórczość Henry, jednak ta pozycja zdetronizowała mój ukochany „Book Lovers” i oceniam ją jako najlepszą propozycję Autorki. Zaczyna się niby banalnie, odwołanym ślubem i dwoma złamanymi sercami, jednak w tej historii nie ma tak naprawdę niczego banalnego. To świetnie napisana opowieść o ludziach doświadczonych przez życie, którym zaufanie przychodzi z trudem – nie tylko innym, ale i samemu sobie. Henry podnosi tu kwestię pojawiania się ludzi w naszym życiu na chwilę, co jest naturalnym elementem ludzkich losów, jednak jeśli w nadmiarze doświadcza się strat wtedy można zacząć wątpić w siebie. To także przestroga dla osób w związkach, odnosząca się do tego, że nie należy poświęcać całego siebie dla drugiego człowieka, mimo najszczerszych i płynących z głębi serca intencji, bo w każdej chwili można pozostać samotnym, w przejmującej ciszy niedzwoniącego telefonu i braku kogokolwiek, z kim można by porozmawiać, bo wszyscy wokół zawsze byli częścią 'my', a nie 'ja'. Znajdziemy tu również wątki dotyczące rodziny i rodzicielstwa, błędów, które mają swoje odzwierciedlenie w losach potomstwa, czy drogocennych przyjaźni, które mogą stanowić tratwę ratunkową w trudnych chwilach. Oczywiście jest to także historia miłości, niełatwej, obarczonej potknięciami i wewnętrznymi obawami, a jednak tak niezwykle prawdziwej. Zakochałam się w tej pozycji i ogromnie ją polecam każdemu, kto ceni sobie literaturę mającą do przekazania o wiele więcej niż zwyczajny romans.
Historia poznania dwojga zakochanych ludzi to częste pytanie skierowane do par. Każdy liczy na zabawną, wciągającą i romantyczną opowieść, która splata losy obcych sobie osób i rozpoczyna ich miłosną przygodę. Jednak nie każda relacja jest okraszona anegdotami i lekką narracją, czasem zaczyna się od złamanego serca. A nawet dwóch.
Daphne kocha książki i swoją pracę w...
Zawieranie znajomości przez internet, także tych romantycznych, staje się domeną naszych czasów. Choć chyba każdy wie, że wiąże się to z dużą ostrożnością i niepewnością, co do osoby, która siedzi po drugiej stronie. Wielu jednak znalazło swoje szczęśliwe zakończenie w relacji o takim wirtualnym początku. Niemniej zawsze trzeba mieć z tyłu głowy, że w Internecie można wykreować jakikolwiek wizerunek, który nie zawsze ma coś wspólnego z rzeczywistością.
Drea ma trudności z pozbieraniem się po śmierci ukochanej babci. Choć stara się normalnie funkcjonować i nadal spełnia się w pracy jako kinezjolog, to w większości zamknęła się na innych ludzi. Wieczory spędza z ukochanymi książkami i zatraciła gdzieś zew do szukania przygód. Nadal ma cięty język i cechują ją szczerość oraz waleczny charakter, jednak zgubiła gdzieś odwagę, którą posiadała, mając u boku nanę. Lecz jedna wiadomość na Instagramie zmieni całe jej życie, choć kompletnie się tego nie spodziewa.
Cyrus jest początkującym muzykiem i stara się wypromować swój zespół. Trochę młodszy od Drei stanowi idealnego kompana do coraz dłuższych rozmów internetowych. Wydaje się być ideałem, rozumie ją jak nikt inny i pochłania jej myśli. Problem w tym, że dzieli ich spora odległość, lecz dla zakochanych nie ma przecież rzeczy niemożliwych.
„Kanadyjczyk” to w mojej ocenie idealny drogowskaz do tego, jakiej miłości powinniśmy szukać. Idealnie obrazuje wartości, które powinny znaleźć się w każdej relacji oraz priorytety, jakimi drugi człowiek winien się kierować, jeśli naprawdę jego serce zaczyna bić szybciej. Choć nie przepadam za wątkiem trójkątów miłosnych tak tutaj Autorce udało się trafić do mojego serca w tej tematyce, prawdopodobnie dzięki genialnie poprowadzonej fabule. Nie skupiamy się w niej jedynie na uczuciowych rozterkach postaci, a dzięki podniesieniu w niej istotnych, choć trudnych tematów, nabiera ona głębszego znaczenia. To historia o stracie i żałobie, o skomplikowanych i wręcz bolesnych relacjach rodzinnych, o powierzchownym ocenianiu innych, które może być szalenie krzywdzące i o maskach, które przywdziewają ludzie, by osiągnąć własne cele. To także opowieść o tym, że aby stanąć do walki – ze sobą i życiem, które czasem przytłacza, trzeba mieć przy sobie drugiego człowieka, który swoim wsparciem i obecnością doda sił, by pokonać nagromadzone przeszkody. I oczywiście to piękna powieść o niełatwej, zrodzonej w nieodpowiednim czasie, zupełnie nieproszonej miłości, która rozkwita niczym najpiękniejsza róża i odpowiednio pielęgnowana ma szansę przetrwać każdą wichurę i sztorm, dzięki dojrzałości i prawdziwości uczuć. Polecam!
Zawieranie znajomości przez internet, także tych romantycznych, staje się domeną naszych czasów. Choć chyba każdy wie, że wiąże się to z dużą ostrożnością i niepewnością, co do osoby, która siedzi po drugiej stronie. Wielu jednak znalazło swoje szczęśliwe zakończenie w relacji o takim wirtualnym początku. Niemniej zawsze trzeba mieć z tyłu głowy, że w Internecie można...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Życie to wzloty i upadki, a na końcu przychodzi… śmierć. Zależnie od wiary i prywatnych przekonań to, co dzieje się później ma wiele wersji. Ale czy każdy ma możliwość tak od razu przejść na drugą stronę? Zanurzając się w świat fantastyki pewnym jest, że odpowiedź na to pytanie brzmi 'nie', a liczba stworzeń, które poznamy może okazać się całkiem spora.
Viola, wampirzyca można by powiedzieć z przypadku – to od niej wszystko się zaczyna. Jako agentka nieruchomości nie obawia się wyzwań, a obecnie stoi przed problemem pozbycia się nieproszonego lokatora z posiadłości do sprzedania. Ów lokator, Tom, jest bowiem niezbyt przyjaznym duchem, nie może wyjść poza teren domu i skutecznie odstrasza potencjalnych nabywców. I tak, wraz z pomocą Isis – demonicy z charakterem, trafia do Foxa i łączy ich historie. Fox, jako chrześniak śmierci, wydaje się być wyjątkowy, lecz w praktyce jest zwyczajnym śmiertelnikiem. Ma za to ciekawych przyjaciół i przychylność papcia, co pozwala mu wieść ciekawe życie – obecnie w Chicago. Podaje się za medium i w ten sposób splata swój los z Violą i jej znajomymi. Lecz ta niecodzienna znajomość zaskoczy jeszcze wielu.
„Masters of Death” to książka, która przyciągnęła mnie wydaniem. Złocona, twarda oprawa, piękne, barwione brzegi, do tego niezwykle starannie wydana zawartość i ilustracje – nie trzeba chyba przekonywać miłośników edycji specjalnych, by ta pozycja znalazła się w ich zbiorze. Tematyka książki na równi mnie intrygowała, jak i przerażała, bowiem fantastyka nie jest zwyczajowym gatunkiem, po który sięgam. Jednak gdy tylko zasiadłam do czytania… przepadłam! Sposób narracji Blake jest niesamowity, niezwykle realnie i naturalnie oddaje wszelkie dialogi, wplata mnóstwo humoru, tworzy intrygujące postaci i kreuje fabułę, która nie tylko wciąga, ale i jest niepowtarzalna. Nieśmiertelni, żyjący od wieków bohaterowie, mają swoje do przekazania czytelnikowi, a ich niecodzienna gra, którą toczą udowadnia, że nawet oni mają swoje słabości i nie są w stanie wyzbyć się wszelkich ludzkich odczuć, jak mogłoby się im zdawać. Nie zabraknie tu miłosnych rozterek, tajemnic, układów, niespełnionych nadziei i błędnie obranych ścieżek, które choć w pozaziemskiej odsłonie, przemawiają do czytelnika i skłaniają do refleksji. To nie jest zwyczajna książka przenosząca nas w inny, fantastyczny świat, pełen demonów, wampirów, elfów, ghuli i innych, to coś o wiele więcej. I choć kompletnie się tego nie spodziewałam to zakochałam się w przekazie tej powieści, w jej kreacji i podróży, w jaką mnie zabrała. Bo okładka to tylko piękna wisienka na torcie nieziemskiej przygody!
Życie to wzloty i upadki, a na końcu przychodzi… śmierć. Zależnie od wiary i prywatnych przekonań to, co dzieje się później ma wiele wersji. Ale czy każdy ma możliwość tak od razu przejść na drugą stronę? Zanurzając się w świat fantastyki pewnym jest, że odpowiedź na to pytanie brzmi 'nie', a liczba stworzeń, które poznamy może okazać się całkiem spora.
Viola, wampirzyca...
Czy ludzie się zmieniają? Czy są w stanie wyciągnąć wnioski z błędów popełnionych w przeszłości, popracować nad własnym charakterem i pozwolić narodzić się nowemu, lepszemu 'ja'? A może wszelkie zmiany na lepsze są jedynie tymczasowe, bo nie da się tak naprawdę zmienić człowieka diametralnie, by stał się zupełnie inną wersją siebie?
Chloe wiąże swoją przyszłość z Cloverleigh i rodzinnym biznesem. Ma smykałkę do marketingu i głowę pełną pomysłów nad ulepszeniem tego, nad czym obecnie czuwa jej ojciec. Jej marzeniem jest także własna gorzelnia, jednak z uwagi na to, że kobieta dysponuje ograniczonymi środkami to akurat musi poczekać. Chloe od zawsze była porywcza i często pakowała się w tarapaty, a jej charakter trudno było okiełznać. Choć pracuje nad sobą, pewnych cech nie potrafi się wyzbyć. Ale by stać się pełnoprawną businesswoman powinna chyba nieco spuścić z tonu i potrafić zachować kamienną twarz, prawda?
Oliver w dzieciństwie był towarzyszem zbrodni dla Chloe. Wraz z upływającym czasem ich drogi rozchodziły się i schodziły, jednak nigdy nie można było zaprzeczyć ich wzajemnemu, silnemu przyciąganiu. Oliver to mężczyzna beztroski, szalenie czarujący, a jednak nie do końca potrafi ący dotrzymywać obietnic i działać odpowiedzialnie. Niegdyś jego priorytety były okropnie źle poukładane, lecz minęły lata i miał szansę, by dojrzeć. Lecz czy na pewno tak się stało?
"Undeniable" to kolejna podróż na farmę Cloverleigh. Piękno powieści Harlow polega na ich lekkości i słodyczy i po raz kolejny właśnie to funduje swoim czytelnikom. Teoretycznie nie jest to historia wymagająca czy nieprzewidywalna, stanowi bardziej źródło relaksu aniżeli ambitną propozycję literacką, a jednak ma to coś, co sprawia, że przenosimy się do świata bohaterów i czujemy się w nim mile widziani. Fabuła opiera się na motywie second chance, a relacja bohaterów bazuje na sporej burzliwości, co widać zarówno w teraźniejszości jak i w retrospekcjach z ich młodości. Nie można zarzucić im braku iskier i przyciągania, a nawet głębszych uczuć, które wibrują pod powierzchnią dwóch upartych i trudnych charakterów. To opowieść nie tylko o kolejnych szansach ale też o tym, jak kłamstwa i strach przed poważnymi decyzjami mogą zniszczyć najlepiej zapowiadający się związek. Znajdziemy tu także ujmującą historię miłosną, która mogłaby już trwać w najlepsze, gdyby nie błędy, a jednak nadaje to jej realizmu, w końcu błędy są rzeczą ludzką. Daje ona również nadzieję, że wiele spraw można naprawić, jeśli towarzyszą temu szczere intencje i prawdziwe uczucia. I po raz kolejny spędziłam w świecie Harlow wspaniały, pełen ciepła czas, doprawiony domieszką humoru ale i erotyki, które doskonale zrównoważyła. To jedna z tych propozycji, która będzie idealna na niezobowiązujący relaks w towarzystwie dobrze napisanej i co najważniejsze wciągającej pozycji. Polecam!
Czy ludzie się zmieniają? Czy są w stanie wyciągnąć wnioski z błędów popełnionych w przeszłości, popracować nad własnym charakterem i pozwolić narodzić się nowemu, lepszemu 'ja'? A może wszelkie zmiany na lepsze są jedynie tymczasowe, bo nie da się tak naprawdę zmienić człowieka diametralnie, by stał się zupełnie inną wersją siebie?
Chloe wiąże swoją przyszłość z...
Złota zasada w życiu to nigdy nie mów nigdy. Nie ma się przecież co zarzekać, bo los lubi nas zaskakiwać, tak samo jak inni ludzie. I wtedy bardzo często pierwotne postanowienia biorą w łeb i to w zastraszającym tempie.
Liwia to dziewczyna z charakterem, która studiuje i pracuje na swoje utrzymanie. Mieszka z babcią, która ją wychowywała oraz ciocią, która powoli otwiera swoje serce na miłość. Liwia nie stroni od prawdy i z dobitną szczerością potrafi przekazać swoje poglądy na różne tematy. Przyciąga urodą, lecz jej charakter może nieco odstraszać, gdyż jest odrobinę zamknięta w sobie i bywa nieprzyjemna. Jej postawa wynika z przeszłych doświadczeń, lecz ten, który wykaże się cierpliwością i podbije jej serce, zyska wyjątkową nagrodę, bo Liwia jest po prostu niezwykła.
Mateusz chciał pokierować swoją karierę inaczej, jednak z uwagi na stan zdrowia dziadka przejął rodzinny interes związany z prowadzeniem stacji paliwowych. Potrafi z miejsca oczarować kobiety i wie, jak swój urok wykorzystywać. Do tej pory żadna przedstawicielka płci pięknej nie zainteresowała go na tyle, by wywrócił swoje życie do góry nogami, choć na powodzenie u dziewczyn nie może narzekać. Jednak nawet dla tak pewnych siebie i zaznajomionych w relacjach damsko-męskich osób jak Mateusz przychodzi moment, w którym są, dosłownie i w przenośni, powaleni na kolana.
"Nigdy za ciebie nie wyjdę" to cudowna, pełna humoru ale i refleksji książka, która porusza jakże życiowe tematy, dotyczące nie tylko miłości. Postaci, zarówno te główne, jak i poboczne, mają nam wiele do przekazania, a dzięki umiejętnej kreacji można w nich odnaleźć cząstkę siebie i własnych rozterek dnia codziennego. To historia poruszająca tematykę skomplikowanych więzów rodzinnych, rodzicielstwa, z którego nie każdy zdaje egzamin czy też błędów i pochopnych decyzji, których można żałować przez lata. Powieść obrazuje miłość w różnych stadiach, tą młodą i nieco szaloną, tą bardziej dojrzałą a i tak nie unikającą potknięć oraz taką, która nie traci na sile mimo upływu lat i zasługuje na kolejną szansę. Dzięki cioci i babci Liwii mamy okazję przyjrzeć się niepodrabialnym potyczkom pań, które wywołują wiele uśmiechu i wprowadzają humorystyczne wątki do książki. Dzięki głównym bohaterom śledzimy delikatny wątek hate-love, z którego aż sypią się iskry, okraszony strachem przed otwarciem się na uczucie jak i odrobiną zagubienia. Powieść czyta się świetnie, lecz nie powinna to być niespodzianka dla osób zaznajomionych z twórczością Autorki. To ciepła historia, która skłania do przemyśleń w kwestii podejścia do miłości ale i odpowiedzialności związanej z byciem rodzicem, którą z czystym sumieniem polecam każdemu miłośnikowi powieści obyczajowej.
Złota zasada w życiu to nigdy nie mów nigdy. Nie ma się przecież co zarzekać, bo los lubi nas zaskakiwać, tak samo jak inni ludzie. I wtedy bardzo często pierwotne postanowienia biorą w łeb i to w zastraszającym tempie.
Liwia to dziewczyna z charakterem, która studiuje i pracuje na swoje utrzymanie. Mieszka z babcią, która ją wychowywała oraz ciocią, która powoli otwiera...
Dzień ślubu to z założenia wyjątkowy moment, który zapada w pamięci na zawsze. Z pełną ufnością i nadzieją spoglądamy w przyszłość z drugim człowiekiem, otoczeni miłością i myślą, że to będzie trwać aż po grób. Jednak nie dla każdego ten dzień jest szczególny, a zdarza się i tak, że najlepiej, by szybko odszedł w zapomnienie.
Wiktoria zamiast zostać szczęśliwą mężatka wolała ucieczkę ze ślubnego kobierca. Czy był to impuls podświadomości, czy ostatni moment zrozumienia, że to nie jest miłość, a może tęsknota za dawnym ukochanym- tego kobieta sama nie jest pewna. Dzięki elastycznej formie pracy, którą może wykonywać z domu decyduje się na wyjazd z Wrocławia i powrót do Lubomierza, w którym nie była od dekady. Największe wsparcie znajduje w babci, jednak nikt nie poukłada za nią jej życia i nie podejmie trudnych decyzji. Czy Wiktoria w końcu dostrzeże, jak powinno wyglądać prawdziwe uczucie i o jakie szczęście warto walczyć?
"Lato o smaku miłości" to lekka powieść obyczajowa idealna na okres wakacyjny. Akcja dzieje się w Lubomierzu i mamy okazję dowiedzieć się co nieco o tym jakże uroczym i mającym wiele do zaoferowania niewielkim dolnośląskim miasteczku. Dużym atutem książki są jej bohaterowie- realistyczni, mający zwyczajne problemy, ulegający pokusom, obawiający się konsekwencji swych czynów, popełniający błędy, czasem niezdecydowani i miotający się w swej codzienności. Otrzymamy tu ciekawe zestawienie różnic pokoleniowych za sprawą Wiktorii i jej babci, które znakomicie ukazują, jak młodzi ludzie obawiają się walczyć, sięgać po własne pragnienia i iść za głosem serca, kiedy ta droga czasem może być niezwykle wymagająca. To także powieść o miłościach- tych pierwszych, które bywa, że idealizujemy z czasem, które mogą dotkliwie łamać serce i których nie da się zapomnieć. Jednak nie każda pierwsza miłość może być ostatnią ale też nie każda opuści serce nawet pomimo upływu lat. Autorka zgrabnie porusza także tematykę związków międzyludzkich, nietrafionych wyborów i przede wszystkim tego, że nie da się pokochać kogoś na siłę, choćby rozum podpowiadał, że to najlepsze wyjście. To ciepła, ciekawa i skłaniająca do refleksji powieść osadzona w klimacie małomiasteczkowości, która spodoba się każdemu lubiącemu zanurzyć się w dobrej powieści obyczajowej. Polecam!
Dzień ślubu to z założenia wyjątkowy moment, który zapada w pamięci na zawsze. Z pełną ufnością i nadzieją spoglądamy w przyszłość z drugim człowiekiem, otoczeni miłością i myślą, że to będzie trwać aż po grób. Jednak nie dla każdego ten dzień jest szczególny, a zdarza się i tak, że najlepiej, by szybko odszedł w zapomnienie.
Wiktoria zamiast zostać szczęśliwą mężatka...
Szarańcza jest jednym z najgroźniejszych owadów na świecie. Jej rój niszczy wszystko, co napotka na drodze, a zjeść może tyle co ponad dwa tysiące ludzi. Siejące spustoszenie chmary utożsamia się z karą bożą, gdyż były jedną z plag w Piśmie Świętym. Szarańcza występuje też jako symbol mądrości, głodu i maleńkości człowieka.
Kane, a przynajmniej tak się przedstawia, jest specjalistą od Regionów Niedostępnych w CIA. Niegdyś oficer Marynarki Wojennej, obecnie człowiek działający pod przykrywką, który nawet ukochanej nie może zdradzić szczegółów swojej pracy. Choć ma dopiero 36 lat widział już wiele i na każdej misji przygotowany jest na ewentualną śmierć. A jednak przy odrobinie szczęścia, ogromnym umiejętnościom i odwadze, zawsze udaje mu się wrócić do domu. Jednak czy dotrwa do zasłużonej emerytury?
"Rok Szarańczy" to w 7/8 genialnie i na wysokim poziomie napisany thriller. Czemu sprecyzowałam to do ułamka? Ponieważ pod koniec książki Autor zdecydował się na wplecenie wątku z kategorii science-fiction, który zaburzył mi cały obraz powieści i nie był on w mojej ocenie w ogóle potrzebny. To idealny przykład na to, że nawet przy najlepszym pomyśle można coś przekombinować, a potem pozostaje jedynie niesmak. Abstrahując jednak od tego nieszczęśliwego dla mnie tematu (podkreślam, to jest moja opinia, zdaję sobie sprawę, że dla niektórych może to być znakomite urozmaicenie książki nadające jej oryginalności) Autorowi nie da się nic zarzucić. Kreuje ciekawe postaci i nie szczędzi słów na przypisanie im konkretnych cech czy opowiedzenie ich historii, dzięki czemu stają się nam bliżsi. Maluje ciekawe tło obyczajowe, które w mojej ocenie jest dużym plusem tej pokaźnej historii i wzmaga zaangażowanie w nią. Hayes o akcji pisze barwnie- tak, że przed oczami mamy intrygujący film sensacyjny, podczas którego nie brakuje emocji. Dzieje się sporo i trudno przewidzieć kolejne zakręty fabuły, a wielowątkowość po raz kolejny staje się atutem opisywanych wydarzeń. I znowu trudno odczuć obszerność pozycji, bowiem przenosząc się w wykreowany w niej świat, w którym fikcja miesza się z tłem realnych zdarzeń, znajdujemy się w innym wymiarze, a czas mija niepostrzeżenie. Pomimo tego jednego minusa z pogranicza fantastyki książka to naprawdę kawał porządnej i co najważniejsze świetnie napisanej lektury, którą mogę śmiało polecić. I kto wie, może Wam te moje zastrzeżenia w ogóle nie będą przeszkadzać!
Szarańcza jest jednym z najgroźniejszych owadów na świecie. Jej rój niszczy wszystko, co napotka na drodze, a zjeść może tyle co ponad dwa tysiące ludzi. Siejące spustoszenie chmary utożsamia się z karą bożą, gdyż były jedną z plag w Piśmie Świętym. Szarańcza występuje też jako symbol mądrości, głodu i maleńkości człowieka.
Kane, a przynajmniej tak się przedstawia, jest...
Ucieczka, aż nazbyt często wydaje się idealnym rozwiązaniem wszystkich bieżących problemów. Niestety, bardzo szybko zazwyczaj życie pokazuje, że od pewnych spraw nie da się uciec, a one zawsze pozostaną częścią nas. Wspomnień i doświadczeń, także tych złych, nie da się wymazać, choćbyśmy bardzo tego chcieli. Trzeba nauczyć się z nimi funkcjonować.
Audrey jest bardzo ambitnym, młodym lekarzem, która odrobinę próbuje zmienić świat. Wojuje incognito z niesprawiedliwością, stara się pomagać jak największej ilości osób i choć przypłaca to własnym zdrowiem to czuje, że tak należy. Wyjazd do Chicago ma być dla niej czystą kartą, okazją do zamknięcia za sobą rozdziału życia, które toczyła w Nowym Jorku i o którym wolałaby zapomnieć. Nie potrzebuje wiele, chce leczyć ludzi i choć odrobinę uzdrowić system. Jest wygadana, pewna siebie i niezwykle waleczna, lecz jak się szybko okazuje to jedynie poza, a jej prawdziwe oblicze jest zupełnie inne. Tylko kto zechce je odkryć?
William kiedyś był znakomitym lekarzem ale z uwagi na trudne wydarzenia porzucił swój fach i obecnie jest prezesem firmy farmaceutycznej. Niewielu go lubi, a nawet toleruje, on sam też zbytnio nie zawraca sobie głowy ludźmi. Nie zapamiętuje imion, zwalnia za niewielkie błędy i nie potrafi trzymać języka za zębami, co jest istnym koszmarem dla PRu. Arogancki, pozbawiony subtelności z rozdmuchanym ego- taki pokazuje się światu. Ale czy to jego prawdziwa twarz?
"Pokaż mi, kim jesteś" to kolejna, znakomita powieści Ani Falatyn, od której nie sposób się oderwać. Świat Chicago wciąga bez reszty, wręcz pochłania, podobnie jak wszelkie wydarzenia, które są prezentowane w powieści. Jedyny minus tej pozycji to zakończenie, bo tak naprawdę mogłaby trwać i trwać, po co rozstawać się z postaciami? Napisana na najwyższym poziomie, z genialną dozą humoru i sarkazmu, widocznych głównie w ciętych dialogach będących udziałem bohaterów. Miłośnicy motywów hate-love i age gap znajdą tu coś dla siebie i zaręczam, że będą zadowoleni. Ale ta książka to nie tylko romans, jakich mamy na rynku pod dostatkiem. To także znakomity research Autorki dotyczący medycyny i sytuacji na amerykańskim rynku związanej z zatruciami fentanylem i ogólnym kryzysem opioidowym. To również znakomicie poprowadzone, choć jakże trudne wątki, dotyczące wykorzystania seksualnego, przemocy psychicznej czy uzależnienia. Znajdziemy tu również tematy dotyczące rodziny, przyjaźni, straty, życia w cieniu zawodów innymi ludźmi czy ucieczki przed własnymi problemami. Każdy poruszany tu wątek jest poprowadzony rzetelnie, z wyczuciem, pomysłem i jest znakomicie wpleciony w fabułę. A miłość Audrey i Willa? Jest jedyna w swoim rodzaju, choć nieprzesłodzona, pełna opiekuńczości ale i złośliwości, charakteryzująca się siłą rażenia, która powala na kolana nawet największego przeciwnika romantyczności. Czego chcieć więcej? Wyruszcie na podbój wietrznego miasta- ta wycieczka, zaręczam, Was nie zawiedzie!
Ucieczka, aż nazbyt często wydaje się idealnym rozwiązaniem wszystkich bieżących problemów. Niestety, bardzo szybko zazwyczaj życie pokazuje, że od pewnych spraw nie da się uciec, a one zawsze pozostaną częścią nas. Wspomnień i doświadczeń, także tych złych, nie da się wymazać, choćbyśmy bardzo tego chcieli. Trzeba nauczyć się z nimi funkcjonować.
Audrey jest bardzo...
Zamachy terrorystyczne od lat zmieniają świat ale i życia pojedynczych jednostek. Choć nie sposób myśleć o wszelkich zagrożeniach na co dzień to jednak każdy jest ich świadom, a wraz z rozwojem techniki i komunikacji wszelkie ataki mogą przybierać bardziej wyszukane formy. Lecz są też ludzie, którzy nie tylko znają ten świat od podszewki ale i próbują zapobiec różnym atakom.
I właśnie takim człowiekiem jest Pielgrzym, człowiek tak naprawdę bezimienny. Pracując dla rządu zmieniał swoją tożsamość jak rękawiczki i niewiele jest osób, które pamiętają jego prawdziwe dane. Może być Scottem, Jacobem, Eddy`m, Peterem- to bez różnicy, dostosowuje się do potrzeb. Nie ma rodziny, rodzice, którzy go adoptowali nie żyją, może być duchem i w większości tym właśnie jest dla systemu. Umysł ma cięty niczym brzytwa, myśli nieszablonowo i jest świetny w wyprzedzaniu wydarzeń oraz planowaniu, co w całokształcie pozwala mu być geniuszem w swojej dziedzinie. Lecz przecież miał uciec od tego życia, spędzać spokojne dni na wczesnej emeryturze i być może w jakiś sposób się ustatkować. Jednak chyba od tej adrenaliny nie da się uciec, podobnie jak nie da się odmówić niektórym prośbom o wsparcie.
"Pielgrzym" to potężna lektura na co najmniej kilka dni, poprowadzono bardzo szczegółowo, obrazowo i wielowątkowo. Nie jest to lektura "na raz", to pełnokrwisty thriller, w którym nic nie jest pewne, a świat w który wrzucony zostaje czytelnik jest utkany z niezwykłą precyzją, przez co zwyczajnie pochłania. Jest miejsce i na akcję i na brutalne sceny i na intrygi budzące podziw i na strach ale też i na dobitne opisanie rzeczywistości, w której w danej chwili znajdują się bohaterowie. Narracja jest prowadzona dwutorowo, tytułowy Pielgrzym prowadzi ją w pierwszej osobie, natomiast jego główny (choć nie jedyny) cel, Saracen, ukazuje nam swoją rzeczywistość w trzecioosobowej narracji. Zabieg ten jednak nie przeszkadza w odbiorze powieści, wręcz przeciwnie, pozwala nam poznać różne wydarzenia przy łatwym rozróżnieniu światów, w którym się znajdujemy. Bo nie da się ukryć, że obaj bohaterowie pochodzą ze zgoła odmiennych rzeczywistości, a jednak ich ścieżki nieoczekiwanie w pewnym momencie się spotykają. Autor wielokrotnie zaskakuje zarówno niezwykłym umysłem, w którym rodzą się pomysły na takie, a nie inne poprowadzenie powieści jak i tym, że pomimo objętości nie gubi wątków i wszelkie poruszane kwestie prowadzi do końca. Genialnie oddaje też różnice kulturowe, odmienne style życia prowadzone w innych zakątkach świata czy też funkcjonowanie zarówno umysłu terrorysty czy zabójcy jak i człowieka, który swoje życie oddał w służbie ojczyźnie. Poruszone tematy związane z terroryzmem perfekcyjnie oddają ludzkie odczucia ale i konsekwencje, z którymi mierzą się ci, których jakiekolwiek zamachy dotknęły, choć w tej książce akurat największą rolę gra atak na WTC w Stanach Zjednoczonych. Hayes umiejętnie wskazuje także jak stosunkowo łatwo może dojść do kolejnej tragedii dla ludzkości zachodu, jeśli nie będziemy ostrożni. Choć powieść ma ponad siedemset stron nie ma w niej czasu na nudę, a miłośnicy gatunku z pewnością w niej zatoną, tylko po to, by potem tonąć już jedynie w zachwytach po ukończeniu lektury.
Zamachy terrorystyczne od lat zmieniają świat ale i życia pojedynczych jednostek. Choć nie sposób myśleć o wszelkich zagrożeniach na co dzień to jednak każdy jest ich świadom, a wraz z rozwojem techniki i komunikacji wszelkie ataki mogą przybierać bardziej wyszukane formy. Lecz są też ludzie, którzy nie tylko znają ten świat od podszewki ale i próbują zapobiec różnym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Przeszłość. Czasem z tak ogromnym zaangażowaniem niektórzy starają się ją ukryć. Zamknąć gdzieś w zakamarkach myśli i nigdy nie pozwolić jej wzbić się na wolność ze strachu przed stanięciem z nią w oko w oko, ujrzeniem tego, co się straciło, wzbudzeniem tęsknoty za tym, co było. Lecz ona bywa tak szalenie przewrotna. I pomimo niestrudzonych wysiłków uwielbia wypływać na powierzchnię, czy tego chcemy czy nie.
Juliet to dziewczyna znikąd, która zrobiła zawrotną karierę. Ma pieniądze, które kiedyś były dla niej tak ogromnym problemem, a do tego sławę i uwielbienie wielu. Jednak nie ma takiej kwoty za jaką mogłaby kupić spokój ducha i brak tęsknoty za tym, co pozostawiła za sobą. Lecz ta młoda kobieta pilnie strzeże swoich tajemnic, nie wraca do tego, co było i płynie z prądem. Choć jej życiu daleko jest do pełni szczęścia, to obserwując ją z boku wielu może jej zazdrościć. Bo mało komu udało się poznać prawdziwą Juliet.
Luke jest znanym i cenionym surferem. Jednak jego świetlana kariera nie wzięła się znikąd, a została oparta na żmudnej i ciężkiej, wieloletniej pracy. Od zawsze kochał fale i ocean i nic w tym względzie się nie zmieniło. Kochał też pewną dziewczynę, jednak jego uczucia powinien już dawno okryć kurz. Obecnie zdaje się mężczyzną nieco nieprzystępnym, choć z drugiej strony ani odrobinę nie zmieniło się jego dobre serce gotowe do pomocy. Jednak czy uda mu się skonfrontować z przeszłością i wyjść z tego cało?
"Lato, kiedy cię poznałam". Uf, co to była za lektura! Od jakiegoś czasu myślałam, że już mam przesyt tego typu książkami, że mało co potrafi mnie poruszyć, wciągnąć bez miary w opowiadaną historię, sprawić, że nie mogę sobie pozwolić na nic innego tylko ponowne zanurzenie w kreowanym świecie. I wtedy wkracza niezawodna O`Roark, którą z pełną świadomością dopisuję do swoich ulubionych Autorek. To, co zrobiła w tej powieści to prawdziwy majstersztyk i należą się jej za to ukłony. Ta opowieść przeszywa serce, wzburza emocje i na długo po zakończeniu pozostaje w myślach. Zostajemy rzuceni na głęboką wodę, w teraźniejszość, która wydaje się być całkiem przyjemna dla bohaterów i dopiero z czasem, po kawałku, odkrywamy wydarzenia z przeszłości, które pomagają nam ułożyć obraz całokształtu i wydarzeń i decyzji postaci. Moja dusza była tak zraniona podczas lektury, że trudno to ubrać w słowa, trudno było mi się godzić na to, co czytam, jeśli chodzi o młodych Juliet i Luke`a i świat, w którym przyszło im walczyć o swój byt. O`Roark umiejętnie przekazuje nam emocje postaci i współodczuwamy je, złościmy się na los, na otoczenie postaci, na nich samych, łapiemy chwile szczęścia i modlimy się o lepsze jutro. Tylko to lepsze jutro, jak na złość, wcale nie chce przyjść. To przejmująca i jakże porywająca historia, której nie da się odłożyć i o której nie da się ot tak zapomnieć. Gorąco ją polecam, a sama z niecierpliwością wyczekuję kolejnego tomu serii!
Przeszłość. Czasem z tak ogromnym zaangażowaniem niektórzy starają się ją ukryć. Zamknąć gdzieś w zakamarkach myśli i nigdy nie pozwolić jej wzbić się na wolność ze strachu przed stanięciem z nią w oko w oko, ujrzeniem tego, co się straciło, wzbudzeniem tęsknoty za tym, co było. Lecz ona bywa tak szalenie przewrotna. I pomimo niestrudzonych wysiłków uwielbia wypływać na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Pierwsza miłość nie zawsze jest tą najważniejszą. Co nie znaczy, że o niej zapominamy, zazwyczaj pozostaje w sercu na zawsze. Jednak czasem pozostaje jedynie wspomnieniem, a z biegiem lat okazuje się jedynie niewiele znaczącym uczuciem w porównaniu z tym, które udało nam się odnaleźć później.
Ari od kiedy tylko pamięta była zauroczona Chasem. Z uwagi na fakt, że chłopak szybko zaprzyjaźnił się z jej bratem i stał się częścią paczki, z którą spędzała cały wolny czas, jej uczucia nigdy nie miały okazji wygasnąć, wręcz przeciwnie- przybierały na sile wraz z upływem lat. Ari nie wyobraża sobie nikogo innego u swego boku i pewne lato ma zmienić dla niej wszystko. Ta dziewczyna kocha muzykę, swoją rodzinę i Chase`a i wydaje jej się, że nic nie jest w stanie tego zmienić. Jednak jej serce rozstaje roztrzaskane w drobny mak, gdy okazuje się, że miłość, którą w sobie nosi nie znajduje odwzajemnienia. Na szczęście ma kogoś, kto pomaga jej się uleczyć. Ale czy ta przyjaźń ma szansę przerodzić się w coś więcej?
"Say you swear" to pozycja skierowana do odrobinę młodszych czytelników. Pierwsza jej część cechuje się dużą dozą przemyśleń głównej bohaterki, odrobiną jej infantylności i nastoletnimi rozterkami oraz pogonią grupy przyjaciół za rozrywką. I dla mnie ta część nieco się dłużyła, najprawdopodobniej z powodu tego, że nie jestem docelową grupą wiekową dla historii. Niemniej jednak doceniam wplecenie trudniejszych tematów dotyczących głównie bohaterów pobocznych, mówiących o stracie, wchodzeniu w dorosłość, nieudanych relacjach czy przedwczesnym stanięciu przed odpowiedzialnymi zadaniami w życiu. Dopiero druga część książka dla mnie nabrała rozpędu, wznieciła emocje i zapewniła dawkę dobrej lektury, której oczekiwałam. Zakręty fabuły powodują niepewność, zaskakują i są mocnym elementem pozycji, a doświadczenia młodych postaci wzbudzają zainteresowanie i angażują. Największą zaletą tej powieści jest kreacja Noah, bohatera, który pojawia się niemal znikąd lecz szybko podbija serce czytelników swoją szczerością, dobrocią i dojrzałością. Ten młody mężczyzna niezwykle wyróżnia się spośród grupy rówieśników, których historie poznajemy i jest typem postaci, której kibicuje się z całego serca, a wszelkie jego wzloty i upadki przeżywamy niezwykle zażarcie. Powieść traktuje również o jakże istotnym znaczeniu rodziny i jej wsparcia zwłaszcza w życiu młodego człowieka. To także wątek sportowy i muzyczny w tle, które uświetniają lekturę. Lecz tym, co najważniejsze jest przesłanie płynące z pozycji, dotyczące tego, że los pisze nam swoje własne scenariusze, wystawia na próby i czasem łamie serca, a jednak stawia w naszym życiu innych ludzi nie bez powodu. Powieść także przypomina, że prawdziwa miłość odnajdzie nas niemal bez wysiłku i pomoże pokonać wszelkie życiowe przeszkody. To jedna z propozycji, którą bardziej poleciłabym wchodzącym w dorosłość czytelnikom, choć kto wie, może i tym dojrzałym także przypadnie do gustu.
Pierwsza miłość nie zawsze jest tą najważniejszą. Co nie znaczy, że o niej zapominamy, zazwyczaj pozostaje w sercu na zawsze. Jednak czasem pozostaje jedynie wspomnieniem, a z biegiem lat okazuje się jedynie niewiele znaczącym uczuciem w porównaniu z tym, które udało nam się odnaleźć później.
Ari od kiedy tylko pamięta była zauroczona Chasem. Z uwagi na fakt, że chłopak...
Przeznaczenie – tak często o nim wspominamy. Pragniemy czasem zrzucić na jego barki winę za los, jaki nas spotyka lub wręcz przeciwnie, podziękować za nieograniczone szczęście, które stanęło na naszej drodze. Lecz, tak jak w przypadku wielu niematerialnych rzeczy, nie ma takiej mocy, by potwierdzić prawdziwość jego istnienia. Ale może ono jest i warto w nie wierzyć?
Pick to mężczyzna idealny i aż trudno uwierzyć w to, że jest prawdziwy. Jego dobroć i szczera chęć niesienia pomocy są zdumiewające, zwłaszcza biorąc pod uwagę trudne warunki, w jakich wzrastał jako chłopak. Ma ogromne serce do dzieci, zawsze pozostaje szarmancki w stosunku do kobiet, jest szalenie pracowity i nigdy nie narzeka na trudy swojego życia. Choć jego wygląd niegrzecznego chłopca może być mylący tak naprawdę to człowiek o ogromnym sercu i niespożytych zasobach miłości, który od dekady żyje nadzieją.
Eva wywodzi się z wyższych sfer i jeszcze niedawno trudno było ją lubić. Była wyniosła, płytka, uwielbiała imprezy, alkohol i bezcelowe spędzanie kolejnych dni. Nikt nie miał jednak pojęcia, że to jedynie poza, za którą chowała się skrzywdzona dziewczynka, która znikąd nie otrzymała pomocy. Ciąża zmienia jej życie diametralnie, ale i sprawia, że młoda kobieta w końcu zaczyna dostrzegać odpowiednie priorytety. Problem w tym, że nie ma środków do przetrwania i jest skazana na łaskę kuzynki i jej chłopaka.
„Zostań moim bohaterem” sprawiło, że znalazłam swojego bohatera – książkowego! Kreacja Patricka jest niezwykła, kradnie już na stałe kawałek czytelniczego serca i nie ma w tym nic złego, bo on jest po prostu niesamowity. Choć samą książkę można czytać jako osobną historię to z uwagi na fakt, że bohaterowie z poprzednich części grają tu swoje role, a ich dalsze losy są tu opisywane to najwięcej frajdy z lektury znajdą osoby znające serię „Forbidden Men”, choć nie jest to warunek konieczny, by cieszyć się lekturą. Z powieści wyzierają ogromne pokłady miłości – szczerej, bezinteresownej, czystej. Miłości w wydaniu romantycznym, rodzicielskim, a także przyjacielskim. Autorka nie obawia się poruszania trudnych tematów, dotyczących, chociażby wykorzystania seksualnego, uzależnienia, wpływu wychowywania się w rodzinach zastępczych na dalsze koleje ludzkich losów. Potrafi zaskoczyć także pod koniec, gdyż obrót spraw dla postaci jest trudny do przewidzenia, choć z drugiej strony jakże zasłużony i wyczekiwany. Niezwykle ciekawym i wyróżniającym tę historię elementem jest motyw przeznaczenia, który gra ogromną rolę w życiu bohaterów i jest naprawdę wyjątkowo wpleciony w fabułę. Dużym atutem są też sylwetki wszystkich postaci, także tych pobocznych- realnych, zmagających się z rzeczywistymi problemami, których losy są z jednej strony zwyczajne, a z drugiej jakże angażujące, bo możemy się z nimi utożsamiać. Jak najbardziej jest to pozycja godna polecenia dla fanów romansów skłaniających do refleksji, mających nam przekazać coś więcej, niż siłę uczuć głównych bohaterów.
Przeznaczenie – tak często o nim wspominamy. Pragniemy czasem zrzucić na jego barki winę za los, jaki nas spotyka lub wręcz przeciwnie, podziękować za nieograniczone szczęście, które stanęło na naszej drodze. Lecz, tak jak w przypadku wielu niematerialnych rzeczy, nie ma takiej mocy, by potwierdzić prawdziwość jego istnienia. Ale może ono jest i warto w nie wierzyć?
Pick...
Choroby psychiczne nie są najłatwiejsze do zdiagnozowania i wiele objawów może na nie wskazywać. Nie jest również łatwo je leczyć, zwłaszcza na początku, gdy zarówno lekarz, jak i pacjent błądzą we mgle niezbadanego do końca i chorującego umysłu. Jednak czy zawsze pewne standardowe objawy muszą świadczyć o problemach z psychiką? Może istnieją jeszcze inne wyjaśnienia, które trudniej objąć rozumem i poddać racjonalnym wyjaśnieniom?
Mara zna już swoją zabójczą moc. Wie, że nie może zaufać nikomu poza Noah, bo wszyscy posądzą ją o trwały i pogłębiający się uraz psychiczny i resztę życia spędzi w ośrodku zamkniętym. Wie także, że znajduje się w niebezpieczeństwie i musi mieć się na baczności, bo ktoś bardzo chce nie tylko namieszać jej w głowie, ale i zrobić krzywdę. Stara się jak może umiejętnie zgrywać zdrowiejącą nastolatkę, jednak im dalej brną sprawy wokół niej, tym staje się to trudniejsze. Co jest prawdą, a co wytworem wyobraźni? Coraz trudniej jednoznacznie to stwierdzić.
„Mara Dyer. Przemiana” to kolejny tom, który po prostu pochłonęłam. Narracja zagubionej i osamotnionej młodej dziewczyny co chwilę sprawia, że zanurzamy się w oceanie wątpliwości. Bo czy w jakikolwiek sposób można wierzyć w jej osąd sytuacji i opisywanie rzeczywistości? Czy faktycznie posiadła jakieś pradawne moce, czy jest ofiarą genetyki, a może po prostu prawda jest taka, jak widzą ją wszyscy wokół niej i Mara zwyczajnie postradała zmysły? Poniekąd czujemy też frustrację, że Mara nie znajduje sprzymierzeńców poza Noah, choć z drugiej strony czy mamy prawo się dziwić? W tej powieści nic nie jest pewne i właściwie w takim stanie zawieszenia trwamy przez całą lekturę, choć z drugiej strony z ogromnym zaciekawieniem przyglądamy się kolejnym wydarzeniom. Nie ma tu czasu na nudę i wielokrotnie fabuła skręca w stronę, której się kompletnie nie spodziewamy. Choć dostajemy odpowiedzi na niektóre pytania to kolejne się mnożą i tak naprawdę Autorka nadal, w genialny sposób, ciągle wodzi czytelnika za nos. A my zdajemy się tonąć, wraz z głównymi bohaterami, bo ileż można walczyć z przebłyskami wydarzeń, tajemnicami, nieprzychylnymi ludźmi oraz tym, co siedzi w głowie. Natomiast zakończenie sprawiło, że miałam ochotę rzucić książką – tak się nie robi! Kompletnie nie byłam przygotowana na taki obrót sprawy i choć ogromnie mnie cieszy, że udało się Autorce mnie zaskoczyć i nadal wzbudza we mnie szereg emocji swoimi pomysłami, to cóż, jestem też wściekła, bo kolejnego tomu nie mam pod ręką. A ogromnie go potrzebuję! Ponadto w powieści znajdziemy ciekawie poruszone wątki dotyczące rodziny, młodej miłości, czy tego jak ważne jest wsparcie drugiego człowieka, które skłaniają do refleksji. Uwierzcie, to seria naprawdę warta poznania, a jej wydanie to jedynie jej kolejna zaleta, a nie największy atut. Szczerze polecam!
Choroby psychiczne nie są najłatwiejsze do zdiagnozowania i wiele objawów może na nie wskazywać. Nie jest również łatwo je leczyć, zwłaszcza na początku, gdy zarówno lekarz, jak i pacjent błądzą we mgle niezbadanego do końca i chorującego umysłu. Jednak czy zawsze pewne standardowe objawy muszą świadczyć o problemach z psychiką? Może istnieją jeszcze inne wyjaśnienia, które...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Traumatyczne wydarzenia potrafią nieodwracalnie zmieniać ludzi. Czasem pomaga terapia, czasem leki, czasem zwyczajne wsparcie innych osób, ale bywa też tak, że nic nie jest w stanie przywrócić danej osoby do stanu „przed”. Czy da się nauczyć żyć i zwyczajnie funkcjonować w codzienności, niosąc bagaż jakże trudnych, przeszłych doświadczeń?
Mara to zwyczajna dziewczyna, która nie wyróżnia się niczym szczególnym – a przynajmniej w ten sposób postrzegają ją uczniowie szkoły, do której się przeniosła. Zagubiona, nieco wycofana, tajemnicza, lubiąca szkicować i unikająca jakichkolwiek interakcji. Pochodzi z kochającej, dobrze sytuowanej rodziny, ma dwóch braci, którzy uwielbiają ją z wzajemnością… A jednak w tej dziewczynie nie ma niczego „zwykłego”. Po okropnych wydarzeniach, w których straciła trójkę przyjaciół i których nie jest w stanie sobie przypomnieć jej życie przypomina koszmar. Towarzyszą jej halucynacje, wokół dzieją się dziwne rzeczy, a ona sama nie może dojść do ładu z własnymi emocjami (to ostatnie jest akurat zrozumiałe po tym, co przeszła). Czy jedynym wyjściem jest dla niej pobyt w ośrodku zamkniętym? Uporczywa terapia farmaceutykami? A może jest inne wyjaśnienie sytuacji, w jakiej znalazła się Mara?
„Mara Dyer. Tajemnica” to książka, która przyciągnęła mnie wydaniem i nieoczywistą fabułą. Otrzymujemy tu mieszankę thrillera, romansu i elementów paranormalnych, co skutecznie mnie skusiło, bo takie zestawienie nie jest sztampowe. Dodatkowo cudowne, malowane brzegi i dopieszczone do perfekcji wydanie utwierdziło srokę książkową wewnątrz mnie, że to pozycja, której warto dać szansę. I jakże te wszelkie przeczucia miały rację! Tej historii nie da się zamknąć w żadne ramy, tu świat rzeczywisty przenika się z innym, nieokreślonym, wymykającym się definicjom, lecz tak naprawdę może to tylko wytwory wyobraźni? Próbujemy racjonalizować wraz z główną bohaterką wszelkie wydarzenia, kluczymy w gęstniejącym mroku tajemnic, niedopowiedzeń i luk w pamięci, obawiamy się – o Marę i jej stan psychiczny, o kolejne wydarzenia, o postawienie na leczenie, którego nie da się cofnąć. Powieść ma swój klimat, który wciąga bez miary i trudno ją odłożyć, a już na pewno nie da się wyrzucić jej z myśli. To także genialna kreacja bohaterów, w większości młodych, jednak nie odczuwa się u nich irracjonalności czy niedojrzałości, co wysoce cenię. Zakończenie natomiast pozostawia w oszołomieniu i niedowierzaniu, Autorce zdecydowanie udało się tutaj postawić na mocny akcent, który zachęca do sięgnięcia po kolejną część bez większego zastanowienia. Ogromnie polecam, zwłaszcza jeśli szukacie czegoś oryginalnego i innego niż dotychczas.
Traumatyczne wydarzenia potrafią nieodwracalnie zmieniać ludzi. Czasem pomaga terapia, czasem leki, czasem zwyczajne wsparcie innych osób, ale bywa też tak, że nic nie jest w stanie przywrócić danej osoby do stanu „przed”. Czy da się nauczyć żyć i zwyczajnie funkcjonować w codzienności, niosąc bagaż jakże trudnych, przeszłych doświadczeń?
Mara to zwyczajna dziewczyna,...
Nie każda historia miłosna ma szansę na szczęśliwe zakończenie. Lecz tak właściwie czym ono jest? Przecież to, że coś się kończy, nie znaczy, że musi być okraszone złamanym sercem przez resztę naszego istnienia. Czasem miłość, prawdziwa i wyjątkowa, pojawia się tylko na chwilę i nic nie umniejsza jej znaczenia i siły tego uczucia.
Noelle w liceum zapowiadała się na dziewczynę, która podbije świat. Miała ogromne ambicje, wyróżniała się inteligencją i chęcią do uczestnictwa w najróżniejszych aktywnościach. Jednak jej największą pasją, od czasów nastoletnich, była fotografia. Każdy jej szalony pomysł zawsze spotykał się z ogromnym wsparciem kochającej ją rodziny oraz babci, która była dla niej najważniejsza. Jednak gdy ją poznajemy, wszystko w jej życiu poszło nie tak. Babcia odeszła, Noelle jest bezrobotna, straciła pasję do fotografii i nie ma na siebie pomysłu. Czy uda się jej wyjść z tego dołka?
Theo to największy rywal Noelle z czasów liceum. Równie ambitny, zawsze mierzył wysoko i patrząc na obecny ranking Forbesa udało mu się dostać na sam szczyt. Nigdy nie szczędził szkolnej koleżance zdrowej dawki rywalizacji i uszczypliwych komentarzy, lecz ich znajomość była w większości powierzchowna i podszyta odrobiną niechęci. Jednak nie kto inny, jak Theo staje na drodze Noelle po latach w trakcie jej misji odkrycia sekretu zmarłej babci. I wydaje się, że ta misja może przynieść ze sobą o wiele więcej, zwłaszcza że Theo chce w niej wziąć udział.
„Podróż z tobą” to z pozoru lekka, niewymagająca i przewidywalna powieść, jakich wiele. A jednak, pomimo przyjemnej narracji i dużej dawce humoru, Autorce udało się przemycić w fabule o wiele więcej, niż moglibyśmy się spodziewać. To piękna, wzruszająca historia o stracie i próbach poradzenia sobie z nią, gdy serce nieustannie krwawi i zdaje się, że nigdy nie przestanie. To także opowieść o poszukiwaniu siebie, własnej ścieżki i odkrywaniu swych potrzeb, na co nigdy nie jest za późno. Poruszony tu także zostaje wspaniały wątek dotyczący rodziny i tego, jak ogromny wpływ na dalsze losy ludzi mają osoby, z którymi się wychowuje, a ich podejście zazwyczaj rzuca się cieniem na całym dalszym jestestwie. Fabuła porusza także jakże istotną kwestię wysokiej samooceny i tego, jak ona jest ważna, by przeć do przodu i jak szybko może poszybować na łeb na szyję tylko przez uwagi osób postronnych. I oczywiście jest to także opowieść o miłość, tej teraźniejszej – pełnej iskier, zgryźliwości, niesamowitej chemii między bohaterami oraz wyzwalającej pokłady niewielkiej zazdrości, bo takie uczucie zdarza się niebywale rzadko, ale też i tej z przeszłości, która jest obecna gdzieś tam w tle, napawa nostalgią, ale i udowadnia, że miłość prowadzi różnymi ścieżkami, które nie zawsze są nierozłączne. Dla mnie była to wspaniała lektura, która przyniosła wiele emocji, ale i przede wszystkim skłoniła do refleksji. I chociażby z tych powodów jest jak najbardziej godna polecenia!
Nie każda historia miłosna ma szansę na szczęśliwe zakończenie. Lecz tak właściwie czym ono jest? Przecież to, że coś się kończy, nie znaczy, że musi być okraszone złamanym sercem przez resztę naszego istnienia. Czasem miłość, prawdziwa i wyjątkowa, pojawia się tylko na chwilę i nic nie umniejsza jej znaczenia i siły tego uczucia.
Noelle w liceum zapowiadała się na...
Tajemnice większe lub mniejsze znajdują się chyba w każdej rodzinie. Często pogrzebane przez lata ulegają zapomnieniu, ale zdarza się i tak, że mimo upływu czasu nadal zalegają w głowie i w sercu. Kolejne pokolenia nie dopytują zbyt cyklicznie o przeszłość, żyjąc tu i teraz, i traktując wszystko takim, jakie jest. Może i nie warto czasem rozgrzebywać przeszłości, bo potrafi sprawić ból, z drugiej zaś strony znajomość własnych korzeni i historii rodziny jest przecież bezcenna.
Estella zabiera czytelnika do ogarniętego wojną Paryża oraz Nowego Jorku, który stanowi jego przeciwieństwo. Ma dryg do projektowania, jednak brak zasobów i wiary w siebie oraz tocząca się wojna skutecznie opóźniają spełnienie jej marzeń. Sama w wielkim mieście musi walczyć o byt, martwiąc się nieustannie o pozostałą we Francji matkę, jej jedyną rodzinę. Estella jednak ma niezrównany charakter, siłę i nie pozwoli sobą pomiatać. Tym sposobem zjednuje sobie kolejnych bliskich ludzi, którzy w jej życiu zagrają znaczące role.
Fabienne mieszka na stałe w Australii, choć bliski jej sercu jest zarówno Nowy Jork, jak i Paryż. Zawodowo jest kuratorką mody, choć po babci i ojcu odziedziczyła znacznie więcej talentu. Jednak objęcie władzy nad Stella Design uznaje za przekraczające jej kompetencje i woli skupić się na australijskiej karierze. Jej serce jest wolne od miłości po kolejnym nieudanym związku i jedyne, czym się martwi to zdrowie najukochańszej babci. A jednak gdzieś tam w głębi tli się w niej tęsknota za stabilizacją oraz promyk wiary, który pcha ją ku rodzinnemu dziedzictwu.
„Dziewczyna z Siódmej Alei” to powieść wymagająca, malownicza i wyróżniająca się na tle dostępnych propozycji. Lester umiejętnie przeplata przeszłość z teraźniejszością, prowadząc nas przez losy młodej Estelli oraz jej wnuczki Fabienne. Obie narracje są niemniej angażujące oraz wywołują szereg emocji, a historie obu kobiet wnikają w głąb czytelniczego serca. Autorce genialnie udało się oddać ten ludzki pierwiastek II Wojny Światowej i wszelkie uczucia targające osobami, którym przyszło żyć w tych trudnych czasach. Dzięki temu poznajemy zupełnie inny niż dziś Paryż, a jednak nadal zakochany w modzie, pomimo targającej nim wojennej zawieruchy. Ta opowieść to przede wszystkim historia rodziny, skomplikowana, pełna tajemnic i trudnych wyborów, które odbiły się na losach wielu osób. Ale to także podróż przez wyjątkowe miejsca, po których zarówno w wymiarze historycznym, jak i teraźniejszym oprowadza nas Lester. To także powieść o miłości, o rozterkach sercowych, o błędach popełnianych w dobrej wierze i ogromnej sile uczuć, których ani odległość, ani czas nie są w stanie zmienić. Znajdziemy tu również trudny, ale i jakże istotny wątek dotyczący wykorzystywania kobiet, który swoje źródło ma w prawdziwych wydarzeniach. Autorka bowiem wplata do kreowanej fikcji literackiej prawdziwe osoby i elementy ich życiorysów, co nadaje jeszcze bardziej szczególny rys tej powieści. Nie obędzie się także bez momentów wzruszeń wywołanych poczuciem straty, czy niesprawiedliwością losu. Ale odnajdziemy tu także wyjątkowe chwile szczęścia, które dają siłę po to, by żyć, nadzieję na lepsze jutro i wiarę, że życie jest piękne, mimo wszystko. Lester przypomina również, że prawdziwa, piękna miłość jest warta walki o nią, bo kolejna może się przecież nie pojawić, a żal po jej utracie pozostanie w nas już na zawsze. Jeśli szukacie wyjątkowej pozycji, to koniecznie musicie zwrócić uwagę na tę właśnie opowieść. Polecam!
Tajemnice większe lub mniejsze znajdują się chyba w każdej rodzinie. Często pogrzebane przez lata ulegają zapomnieniu, ale zdarza się i tak, że mimo upływu czasu nadal zalegają w głowie i w sercu. Kolejne pokolenia nie dopytują zbyt cyklicznie o przeszłość, żyjąc tu i teraz, i traktując wszystko takim, jakie jest. Może i nie warto czasem rozgrzebywać przeszłości, bo potrafi...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to