rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Książka na 5+. Posiada wszystko, co winna mieć dobra biografia. Nie dziwi nic, gdyż autora to bardzo dobra biografka, której wcześniejsze książki również nie rozczarowują. Mocnych stron książka ma sporo, zachowana, drobiazgowa faktografia, publikowanie treści w porozumieniu z najbliższymi Kory, w tym przede wszystkim z jej siostrą Anna. Czytamy zatem relację z pierwszej ręki, prawdopodobnie w zaufaniu do autorki, której nikt się nie bał powierzyć sekretów artystki, ponieważ, nazwisko Kubisiowska zobowiązuje i daje ten komfort, że nic nie będzie zlekceważone lub opowiedziane w nadmiarze.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie, nie nuży ale jest pełna zdarzeń, faktów i sytuacji, które mogą chwilami przytłaczać Jednak czy może być inaczej kiedy wszystko opowiada życie, bardzo bogate, intensywne i momentami zuchwałe. Życie pełne i wyraźne, bez kompromisów. Dowiadujemy się przekrojowo wielu ciekawostek, przede wszystkim tego skąd pochodziła Kora, z jakiej rodziny, czytamy o trudnych kolejach dzieciństwa młodości, dojmującej biedzie. Widzimy jak młoda dziewczyna wchodzi w dorosły świat, szuka akceptacji, jednocześnie wyrażenia swojego buntu, pragnienia wolności. Pierwsze miłości, związki każdy gdzieś ją prowadził, żadne nie był prosty. Autorka robi niesamowita robotę - nie komentując, nie oceniając, nie poddając gotowych opinii. Każdy musi wyciągnąć wnioski sam, każdy musi poczuć indywidualnie kim dla niego będzie Kora i jej twórczość. Podobno na podstawie książki ma powstać film dokumentalny/serial. Ten pomysł ma swoich zwolenników i przeciwników, przede wszystkim wśród podzielonej rodziny artystki. Jedyne co pozostaje fanom Kory, to pielęgnować pamięć o niej i jej twórczością, a tym którzy jej nie znają polecam książkę, bo to kawał dobrej biografii i opowieści o polskiej muzyce lat 80, 90 tych.

Książka na 5+. Posiada wszystko, co winna mieć dobra biografia. Nie dziwi nic, gdyż autora to bardzo dobra biografka, której wcześniejsze książki również nie rozczarowują. Mocnych stron książka ma sporo, zachowana, drobiazgowa faktografia, publikowanie treści w porozumieniu z najbliższymi Kory, w tym przede wszystkim z jej siostrą Anna. Czytamy zatem relację z pierwszej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest zbiorem homilii głoszonych podczas różnych wydarzeń i nabożeństw przez ks. Piotra Pawlukiewicza. Zbiór to dość pokaźny i przekrojowy, bo dotyczy lat bardziej odległych, ale zahacza także o bardziej współczesne kazania z ostatnich lat życia Księdza Piotra. Tym, którzy znają styl ks. Pawlukiewicza nie trzeba polecać tej pozycji, ponieważ jest to pięknie wydana książka, która może stanowić doskonałe uzupełnienie biblioteczki z bezcennymi tekstami homilii, do tej pory znanymi jedynie z nagrań. Dodatkowo tekst jest opatrzony przypisami redakcji, gdzie dowiadujemy się skąd pochodzi dany fragment, z jakiej homilii, w jakich okolicznościach wygłoszonej, to również cenny materiał dla znawców twórczości ks. Piotra.
C, natomiast, którzy nie znajdą autora, a którzy być może potrzebują poznać katolicki punkt widzenia na sprawy wiary i codzienności człowieka, warto podrzucić ten tytuł. Nie jest to bowiem retoryka konserwatywna, nie jest też wywrotowa i nazbyt postępowa. Jest głos księdza, który stara się szerzej patrzeć na życie Kościoła i wiernych, nie definiuje i nie dzieli świata na czarny i biały. Nie słychać w tych tekstach determinizmu, osądzania, warunkowości słychać za to sporą dozę życzliwości i wyrozumiałości, tak jakby ksiądz chciał powiedzieć w ślad za sowami innego księdza poety - Jana Twardowskiego z jego tomiku - nie przyszedłem pana nawracać. Nie słyszymy nakazu, czytamy o zachęcie. A to już w polskim Kościele wiele.

Książka jest zbiorem homilii głoszonych podczas różnych wydarzeń i nabożeństw przez ks. Piotra Pawlukiewicza. Zbiór to dość pokaźny i przekrojowy, bo dotyczy lat bardziej odległych, ale zahacza także o bardziej współczesne kazania z ostatnich lat życia Księdza Piotra. Tym, którzy znają styl ks. Pawlukiewicza nie trzeba polecać tej pozycji, ponieważ jest to pięknie wydana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ech "Na tropie Vermeera" - to dziwna książka, która posiadała wszelkie znamiona dobrego tytuł dla miłośników historii sztuki z zagięciem kryminalistycznym. Niestety jednak w szczegółach zgubił się cały koncept, książka jest nużąca i czytelnik może mieć trudności z dokończeniem jej czytania.
To co denerwuje najbardziej, to przerywanie przez autorkę fabuły różnymi wstawkami dotyczącymi jej przemyśleń, zawierającymi rady dla Czytelnika. Po co taki zabieg - nikt tego nie wie, sama autora także pewnie tego żałuje.
Zakończenie całej historii, może nieco zaskakiwać, jest ono w cenie, bo jest kreatywne i prowokuje Czytelnika do tego, że sam może może wybrać finał, który najbardziej mu odpowiada. To zaproszenie do zabawy w pisarza, twórcę koncepcji i nie jest to częsty zabieg w literaturze, za co należy się Autorce szacunek. Jednak, chaos panuje w tej powieści jest druzgocący i uniemożliwia wejście w fabułę i zatopienie się w ciekawym ska inąd świece malarstwa i intrygi. Żadna z postaci nie daje się Czytelnikowi głębiej poznać i do siebie przyzwyczaić. Kiedy już udawało mi się wejść w jakiś wątek i zaczynałam angażować się w fabułę, autorka ucinała, wstawiała fragment skierowany do czytelnika np. słowami "tu powinien pojawić się" lub "czytelnik na pewno rozumie..." i zaczynała coś nowego odrywając mnie od meritum i powodują ciągłe popadanie w zapomnienie, tak, że kolejnego dnia nie wiedziałam na czym skończyłam.

Ech "Na tropie Vermeera" - to dziwna książka, która posiadała wszelkie znamiona dobrego tytuł dla miłośników historii sztuki z zagięciem kryminalistycznym. Niestety jednak w szczegółach zgubił się cały koncept, książka jest nużąca i czytelnik może mieć trudności z dokończeniem jej czytania.
To co denerwuje najbardziej, to przerywanie przez autorkę fabuły różnymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolacja ze śniadaniem, to coś na kształt książki kucharskiej z przepisami na w miarę proste, efektowne dania, które idealnie sprawdzą się na randkę, ale nie tylko. Dzięki propozycjom poleconym przez autora można oczarować towarzysza lub towarzyszkę kolacji, nie tylko smakiem, ale i wyglądem zaserwowanych dań. Dania są w miarę proste, a na ich przygotowanie nie potrzeba zbyt wiele czasu. Szczególnie smakowite propozycje to : risotto z gorgonzolą i gruszką - uwodzi aromatem, sałatka z burratą i salą z palonych cytrusów oraz coś bardzo prostego w wykonaniu a bardzo smacznego czyli pasta z bardzo kremowym sosem pomidorowym. Pycha!
Mamy tu też coś na słodko - czyli pyszne tiramisu pistacjowe, i coś co zrobi wrażenie na każdej kobiecie - fondant pistacjowy z malinami. Autor ma także propozycje na temat aperitivu lub też drinka na zakończenie wieczoru, czyli pyszne Negroni lub niecodzienny Aperol z truskawkami mogą się stać kropką nad "i" miłego wieczoru.
A co z porankami? Przystojny autor ma także tu świetną propozycję do zaoferowania - jest tu coś, czego nie warto przegapić, naleśnik holenderski, które smakuje jak cud miód, oraz chałka z ricottą i pomarańczami, która jest niezwykle prostym śniadaniem, ale przywodzi na myśl najsłodsze wakacje w ciepłej Italii.
Przepisy są podane w sposób prosty, raczej będą zrozumiałe, zarówno dla nowicjuszy kulinarnych jak i weteranów kuchni.
A o samej książce - powiedzieć należy, że jest wydana niezwykle schludnie, piękny papier, treści zintegrowane z przepisami online przez kody QR. Może ona spokojnie stanowić prezent.
O autorze można powiedzieć jedno: "ciacho", jednak mam wrażenie, że książka została napisana za niego. Nie mamy bowiem okazji usłyszeć jego głosu na prowadzonym przez niego kanale w mediach społecznościowych. Nie wiemy jak mówi jak pisze tak na co dzień, za to dostajemy tu zgrabną opowieść o młodym chłopaku, który stawiając pierwsze kroki w zawodzie kucharza, zdobył doświadczenie w kuchni, czym chętnie dzieli się z obserwatorami. I ktoś sprytnie stwierdził, że można to sformalizować, wydać książkę i zarobić na tej popularności i zbudowanej przecież społeczności nieco gorsza. Nie da się nie mieć takiego wrażenia czytając "Kolację ze śniadaniem", nie jest to więc arcydzieło szefa kuchni, ale jest to dość przyjemna książka dla fanów autora lub amatorów tzw. kuchni randkowej;) Może się przydać każdemu adeptowi starającemu się o względy wybranki lub wybrańca serca. Można wszak zabłysnąć, korzystając z propozycji Vlodymyra Trusardiego.

Kolacja ze śniadaniem, to coś na kształt książki kucharskiej z przepisami na w miarę proste, efektowne dania, które idealnie sprawdzą się na randkę, ale nie tylko. Dzięki propozycjom poleconym przez autora można oczarować towarzysza lub towarzyszkę kolacji, nie tylko smakiem, ale i wyglądem zaserwowanych dań. Dania są w miarę proste, a na ich przygotowanie nie potrzeba zbyt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka dobra, to jest chyba najtrafniejsza ocena. Dlaczego nie bardzo dobra, ani nie przeciętna?

Otóż autorka Sofie Maria Brand, starała się w książce ująć przekrojowo tradycje świąteczne, różnice kulturowe, występujące w większości krajów europejskich, ale też i krajów kontynentalnych jak m.in. Ameryka PN, PD, Australia, Grenlandia. Dodatkowo opisała także coś równie ciekawego, mianowicie, to na czym polegają najistotniejsze różnice w głównych odłamach religijnych występujących na świecie, czyli w: Islamie, Buddyzmie, Chrześcijaństwie, Judaizmie, Hinduizmie.

Dowiadujemy się tutaj m.in., że nie wszyscy obchodzą święta Bożego Narodzenia, że np. Żydzi witają Nowy rok jesienią, że ich świętowanie jest ściśle powiązane ze Starym Testamentem, a Dzieciątko Jezus, nie jest dla nich Synem Bożym, a jedynie jednym z proroków. W Islamie obchodzi się tzw. Eid - przyjęcie, dwa razy w roku, poprzedzone jest ono miesięcznym postem. Hinduiści obchodzą wiele świąt, przestrzegają kalendarza księżycowego, w styczniu obchodzą dożynki i dziękują bóstwom z urodzaj i opiekę, wiosną obchodzą święto kolorów a jesienią święto lampionów, która przypomina tradycje świętowania noworocznego.

Co jednak oznacza większość symboli w konkretnych religiach i kulturach - dowiemy się już samej lektury, która w wprowadza młodych czetników w trudne, nie raz tematy związane z tak abstrakcyjnymi pojęciami jak religia, wiara, bóg i tradycja. Ponieważ jednak, chcemy przekazać dzieciom jak najwięcej wiedzy, pokazać różnorodny, ciekawy świat, jaki je otacza, warto sięgać po literaturę, która w najbardziej przystępny sposób pokaże dzieciom najważniejsze różnice i podobieństwa w obrzędach świątecznych w krajach na świecie.

Taka jest właśnie ta książka, na pewno nie zanudzi, pisana jest prostym językiem, łatwo, na zaledwie dwóch stronach pokazuje jak świętuje się w danym kraju. Jest to pozycja dla nieco starszych dzieci, na pewno najwięcej wyniosą z niej 4, 5, 6, 7 latki, ale i młodsze rodzeństwo będzie mogło pytać o różne ciekawe rzeczy, i podziewać bogate ilustracje.

A dodatkowo, mam także zdanie opinii dla katolików, szczególnie dla wielkich tradycjonalistów z konserwatywnym podejściem do religii, otóż czy ta książka jest dla Was? Niekoniecznie, znam bowiem Wasze zdanie, zapytałam takie osoby jak odbierają tę książkę - dowiedziałam się, że nie jest to opowieść "prawdziwa", ani wartościowa, a wręcz zniekształca obraz rzeczywistości i prowokuje do myślenia kosmopolitycznego. Książka nie pokazuje Świąt w Polsce jako pełnych, nie mówi nic o pełnej tradycji katolickiej, a jedynie o obrzędowości. Dodatkowo, pojawiały się zarzuty, że nawet ta obrzędowość w przypadku Polski, jest potraktowana po łepkach i zupełnie nieprawdziwie, nie ma nic o opłatku, nic o stajence, pasterce a jest sporo o karpiu w wannie.

Tak, to prawda, książka nie jest nacechowana przekazem katolickim, ani też przekazem protestanckim, czy jakimkolwiek innym. To po prostu opowieść, które stanowią krótki przewodnik po kulturach. Ta pozycja daje ogólny pogląd na temat tego, jak wyglądają święta na świecie, a nade wszystko, pokazuje, że świat jest wielkim zbiorem ludzi i kultur, obdarzonych duchowością. Gdzie każdy mówi swoim językiem, ma swoje tradycje, nie raz różne, ale też w wielu przypadkach podobne, które często wywodzą się z jednego wspólnego korzenia kultowego. I być może na tym polega całe piękno, by dzieci widziały nie tylko różnice , ale też podobieństwa w kulturze, w której zostały wychowane.

Książka dobra, to jest chyba najtrafniejsza ocena. Dlaczego nie bardzo dobra, ani nie przeciętna?

Otóż autorka Sofie Maria Brand, starała się w książce ująć przekrojowo tradycje świąteczne, różnice kulturowe, występujące w większości krajów europejskich, ale też i krajów kontynentalnych jak m.in. Ameryka PN, PD, Australia, Grenlandia. Dodatkowo opisała także coś równie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tytuł książki Księża na księżyc!, byłby hasłem manifestu społecznego i znalazłby się na nie jednym sztandarze podczas wystąpień antyklerykałów, grup antykościelnych lub po prostu rozczarowanych Kościołem Katolickim w Polsce wiernych. Ale książkę napisał ks. Piotr Pawlukiewicz, doskonały duszpasterz i rekolekcjonista, mający rzesze wiernych fanów w całym kraju. Ksiądz z wielkim talentem oratorskim, ale i z duszą gawędziarza, przez co jego homilie przeszły do historii jako prawdzie dzieła natchnione Duchem. Tym bardziej pierwsza część tytułu dziwi, ale druga łagodzi pejoratywny wydźwięk, bo, o ile łatwo zakrzyknąć: Księżą na księżyc, o tyle trudniej odpowiedzieć na postawione w drugiej części tytułu pytanie: Tylko co dalej? Szczególnie jeśli ktoś chce pozostać wierzący a już w ogóle trudno jest, jeśli ktoś chce pozostać praktykującym katolikiem w polskim KK.
W ostatnich latach Kościół Katolicki w Polsce ma ciężki czas, nie bez powodu i nie bez winy. Księża nie są już uprzywilejowanym bytem w hierarchii społecznej, szczególnie w dużych miastach. Na wsiach i mniszych miejscowościach ksiądz to nadal pan. Jednak coś czego nie da się już zatrzymać, to wciąż malejące zaufanie społeczne do księży. Czy da się cokolwiek z tym zrobić? Czy współczesny katolik potrzebuje jeszcze księży, a może właśnie potrzebuje, jednak nie może się zgodzić na to by rzeczywistość w Kościele Katolickim wyglądała tak jak wygląda. Może katolik nie chce już patrzeć na zło, obłudę, kłamstwa hierarchów, nie ma także zaufania do swojego proboszcza, bo widzi, jak bardzo zepsutą formację on reprezentuje, nawet jeśli jest dobrym księdzem i człowiekiem.
Ksiądz Pawlukiewicz próbuje z wrodzoną błyskotliwością obronić nieco rzeczywistość. Powiedzieć jasno, są dobrzy księża, jest dobry kościół, warto zaufać, warto bronić wartości. Ale nie jest to książka, która stanowi apologię polskiego duchowieństwa, na szczęście. Jednak. jeśli ktoś zna homilie ks. Piotra, ten mógł się spodziewać, że nie będzie z jego strony żadnej hipokryzji. Autor nie boi się powiedzieć, że księża popełniają grzechy i wprost je nazywa. Można to odebrać jako tłumaczenie, ale z drugiej strony, nikt chyba nie myśli, że ksiądz to anioł nie człowiek. Owszem człowiek, ale jednak wymagania są wobec niego większe, niż wobec każdego innego.

Jedna jeszcze uwaga na koniec, w obecnej sytuacji w polskim Kościele źle się mają ludzie świeccy, może już nawet w większości, lub chociaż w połowie, szczególnie młodzi. Ale nie dobrze się mają także i księża, osoby duchowne, siostry zakonne, ludzie, którzy wybrali ten zawód z powołania, którzy wierzą głęboko w to, co wyznają jako wiarę, którzy chcą żyć, służyć pracować godnie a rzeczywistość ich przytłacza. Bo ślubowali posłuszeństwo, ale w środku brzydzą się tym co widzą u swoich hierarchów, czy kolegów po fachu, którzy żyją z daleka od dekalogu. Jeśli chcemy ich wysłać wszystkich na księżyc, to świetnie. Dla niewierzących to byłaby dobra perspektywa i pozbycie się problemu, którego wszyscy mają dość, ale dla wierzących - pozostaje to pytanie z drugiej części tytułu: Tylko co dalej.
Polecam też tę książkę na prezent dla księdza, siostry, brata zakonnego, którym czujecie, że może być trudno w Kościele.

Tytuł książki Księża na księżyc!, byłby hasłem manifestu społecznego i znalazłby się na nie jednym sztandarze podczas wystąpień antyklerykałów, grup antykościelnych lub po prostu rozczarowanych Kościołem Katolickim w Polsce wiernych. Ale książkę napisał ks. Piotr Pawlukiewicz, doskonały duszpasterz i rekolekcjonista, mający rzesze wiernych fanów w całym kraju. Ksiądz z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciężko jest sięgnąć po tę książkę, jeśli widzi się tytuł dogmatyczny, czarnobiały, kato-konserwatywny, szczególnie jeśli ma się wątpliwości. Jeśli się ma wątpliwości i wyznaje się poglądy konserwatywno katolickie, to tak, to sięga się po ten tytuł od razu. Ale... może nie warto się sugerować jedynie tytułem, lepiej spojrzeć ciut wyżej i zobaczyć, że autorem jest Ks. Piotr Pawlukiewicz, a książka jest zbiorem wybranych jego homilii, wtedy można wziąć głęboki oddech zajrzeć do środka, bo pewne jest to, że mimo, że ks. Pawlukiewicz prezentuje konserwatywny katolicyzm, to jednak forma podania treści jest bajeczna. Autor jako doskonały kaznodzieja, mówił kwieciście, obrazowo, stosując milion metafor i odniesień do prywatnych historii, anegdotek. Wszystko o czym mówi, jest ważne z punktu widzenia dogmatów wiary i choćby katechizmu KK, a nawet ewangelii. Jednak... czy to jest pozycja dla kogoś, kto szuka odpowiedzi na pytania współczesnego świata i liczy na liberalne podejście - to tego tutaj nie znajdzie. Polecam tytuł dla wielbicieli ks. Piotra.

Ciężko jest sięgnąć po tę książkę, jeśli widzi się tytuł dogmatyczny, czarnobiały, kato-konserwatywny, szczególnie jeśli ma się wątpliwości. Jeśli się ma wątpliwości i wyznaje się poglądy konserwatywno katolickie, to tak, to sięga się po ten tytuł od razu. Ale... może nie warto się sugerować jedynie tytułem, lepiej spojrzeć ciut wyżej i zobaczyć, że autorem jest Ks. Piotr...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest drugą z kolei pozycją napisaną przez Magdalenę Wolińską - Riedi -dziennikarkę i korespondentkę TVP z Watykanu. Autorka mieszkała ponad 16 lat za Spiżową Bramą jako żona oficera Gwardii Szwajcarskiej. To co niezwykle cenne, to możliwość naocznego zaobserwowania rzeczywistości codziennej najmniejszego państwa na świecie jako jego mieszkaniec, ale jednocześnie przybysz, z perspektywy zawodowej jako dziennikarka a także kobieta w katolickim świecie w większości zdefiniowanym przez mężczyzn. Książka opowiada o kilku osobach świeckich pracujących w bliskim otoczeniu papieża. Są wśród nich pracownik Pałacu Apostolskiego, który przez 27 lat obsługiwał najważniejsza windę w tym państewku, prowadzącą bezpośrednio do pokojów papieskich, pracownik Drukarni Watykańskiej, krawiec, ogrodnik, kierowca, czy papieski inżynier-wynalazca. Jak możemy się przekonać, autorka opowiadając historię poszczególnych osób, daje nam wgląd nie tylko w biografię każdej pojedynczej osoby, co też odsłania tajemnice ich zawodu czy profesji w kontekście bardzo specyficznego miejsca, jej wykonywania. Zapewne bowiem inaczej wygląda rzeczywistość krawca, inżyniera, pracownika wydawnictwa czy ogrodnika w innych miejscach na kuli ziemskiej a inaczej tam w Watykanie.
Pani Magdalena dodatkowo w tą opowieść o ludziach i ich zadaniach, nazywanych często przez nich samych posługą - wplata rozmowy z tymi bohaterami, co daje poczucie autentyczności i świadczy o zrobieniu dobrej roboty dziennikarskiej. To mikro wywiady opowiedziane z przez pryzmat miejsca i osoby. Bardzo ciekawa forma, nienachalnej prezentacji postaci.
Kolejną kwestią nie mniej istotną w tej książce jest opowiadanie codzienności papieża, głównie Jana Pawła II, ponieważ to w trakcie trwania jego pontyfikatu autorka mieszkała za murami Watykanu i wykonywała swoją pracę jako korespondentka. Poznajemy Ojca Świętego z pryzmatu nie tylko głowy państwa, głowy Kościoła Katolickiego, ale też przybysza z dalekiego kraju, duszpasterza tęskniącego za spotkaniami z drugim człowiekiem, wyrażane często w prywatnych relacjach z pracownikami, którzy go otaczali. W swoich wspomnieniach prezentowane w książce postaci opowiadają o tym jak postrzegali Jana Pawła II, czego doświadczali podczas wykonywania swojej pracy, co było dla nich trudne a co sprawiało, że czuli się wyjątkowo.
Warto zajrzeć do tej pozycji, jeśli chce się poznać choć fragment codzienności w Watykanie w najbliższym otoczeniu papieża. Książka jest napisana w sposób nienachalny, szybko się czyta a co ważne nie męczy zbędną faktografią.

Książka jest drugą z kolei pozycją napisaną przez Magdalenę Wolińską - Riedi -dziennikarkę i korespondentkę TVP z Watykanu. Autorka mieszkała ponad 16 lat za Spiżową Bramą jako żona oficera Gwardii Szwajcarskiej. To co niezwykle cenne, to możliwość naocznego zaobserwowania rzeczywistości codziennej najmniejszego państwa na świecie jako jego mieszkaniec, ale jednocześnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety książka nie urzeka. Oczywiście historia jest poruszająca, ale porównywanie jej do Oskara i Pani Róży, to nadinterpretacja. Po protu te dwie książki mówią o takim mamy temacie, ale to jak Schmitt przedstawił tamtą historię i jak bardzo ona wchodzi w czytelnia ni jak się ma do tej pozycji. Tutaj mamy historię chłopca, który opowiada ją rzeczywiście z własnej perspektywy. Jeśli szukamy to odniesień religijnych, transcendentalnych, to ich nie znajdziemy. Morału... hmm z tym też krucho. Ale też czy to jest koniecznie? Może wystarczy zauważyć, jak kruche jest życie, jak szybko nie raz przychodzą do tego życia dramatyczne chwile, które zmieniają wszystko. I może wystarczy po lekturze tej książki mieć w sobie nadzieję i żyć chwilą. Robić tak by nikt przez nas nie cierpiał ale tez szanować swoje zdrowie i życie.

Niestety książka nie urzeka. Oczywiście historia jest poruszająca, ale porównywanie jej do Oskara i Pani Róży, to nadinterpretacja. Po protu te dwie książki mówią o takim mamy temacie, ale to jak Schmitt przedstawił tamtą historię i jak bardzo ona wchodzi w czytelnia ni jak się ma do tej pozycji. Tutaj mamy historię chłopca, który opowiada ją rzeczywiście z własnej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Krótka historia jednego zdjęcia. Kobiety Jakub Kuza, Paulina Tyczkowska
Ocena 7,6
Krótka histori... Jakub Kuza, Paulina...

Na półkach:

Książka jest niezwykle ciekawym pomysłem, opowiada historię poszczególnych kobiet przez pryzmat jedno zdjęcia z jej życia. Czasami samo zdjęcie jest okraszone cudna, ciekawą historią, a innym razem poprzez zdjęcie poznajemy bogatą historię kobiety na niem uwiecznionej. Uderzają życiorysy kobiet, dziewczyn, przepełnione przeróżnymi wydarzeniami. Czasem bohaterki fotografii przechodzą istne piekło za życia, czasem są emancypowane, wyzwolone i korzystają z pełni swoich swobód. Z tego typu książkami jest jedne problem, człowiek zbyt szybko zapomina poszczególnych postaciach bo historia każdej z nich zamyka się na 2 stronach książki. Zawsze jednak można poszukać głebniej. Zachęcam do przeczytania, bo na pewno znajdziecie w tej książę takie bohater, z którymi się absolutnie utożsamiacie, albo wręcz takie które mogą Was inspirować do zmian w waszym życiu.

Książka jest niezwykle ciekawym pomysłem, opowiada historię poszczególnych kobiet przez pryzmat jedno zdjęcia z jej życia. Czasami samo zdjęcie jest okraszone cudna, ciekawą historią, a innym razem poprzez zdjęcie poznajemy bogatą historię kobiety na niem uwiecznionej. Uderzają życiorysy kobiet, dziewczyn, przepełnione przeróżnymi wydarzeniami. Czasem bohaterki fotografii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę czyta się bardzo szybko i przypomina ona galerię portretów Boskich Włoszek, kobiet, w których żyłach płynęła włoska krew, lub które z Włochami było blisko związane. Dla czytelnika będzie to podróż przez życiorysy kobiet, szczęśliwych, nieszczęśliwych, pięknych, ale też nie rozgrzeszając urodą, odważnych i tych nieco mniej. Na tle ich historii maluje się obraz Italii, czasem tej pięknej słonczej, jaką znamy z pięknych filmów i podróży wakacyjnych, ale czasem też brudnej i biednej, jak ta z czasów wojny. Książka ma jednak wadę, po przeczytaniu jej nie wiele zostaje w pamięci. Bohaterek jest bowiem dużo, ich historii także. Przez tych kilka stron czytelnik nie zdąży się zaprzyjaźnić z żądną z postaci a jej historia ulatuje. Czasem chciałoby się zatrzymać i pobyć z którąś z tych ciekawych kobiet dłużej. Książkę polecam natomiast każdemu, kto chce poczytać ciekawe życiorysy w pigułce, zainspirować się kimś i pobudzić własną aktywność.

Książkę czyta się bardzo szybko i przypomina ona galerię portretów Boskich Włoszek, kobiet, w których żyłach płynęła włoska krew, lub które z Włochami było blisko związane. Dla czytelnika będzie to podróż przez życiorysy kobiet, szczęśliwych, nieszczęśliwych, pięknych, ale też nie rozgrzeszając urodą, odważnych i tych nieco mniej. Na tle ich historii maluje się obraz...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Życie w średniowiecznej wsi Frances Gies, Joseph Gies
Ocena 6,6
Życie w średni... Frances Gies, Josep...

Na półkach: ,

W zasadzie, można powiedzieć, że wszyscy jesteśmy ze wsi. Każdy w jakimś pokoleniu miał przodka, który pochodził ze wsi, pracował na roli lub ze wsią był blisko związany. Wieś żywi współczesnego człowieka i dobrze byłoby, gdyby to była wieś "zdrowa", tak ,jak w dalekich wiekach średnich, kiedy obce było ulepszanie ziemi i jej płodów w celu osiągnięcia większego zysku z produkcji.
W książce Państwa Gies-ów "Życie w średniowiecznej wsi" mamy okazję poznać od podstaw jak wyglądało życie i codzienność średniowiecznej wsi, na przykładzie jednej z najstarszych wsi angielskich. Mowa tutaj o wsi Elton w rejonie East Midlands.
Autorzy dysponują bogatymi źródłami i pokazują, jak wyglądało wiejskie życie w wiekach średnich, gdzie po dziś dzień zachowały się relikty przeszłości. Książka jest interesującą publikacją, która może stanowić źródło wiedzy historycznej, nie tylko dla amatorów mediewistyki, ale także dla studentów historii i nauk pokrewnych. Poprzez bogatą bibliografię, przypisy i źródła, z jakich korzystali autorzy, staje się ona dobrą monografią, z której można czerpać solidną wiedzę.
Trzeba pamiętać jednak o tym, że mimo, iż książka wychodzi na rynku polskim w 2017 r., to w oryginale powstała jeszcze w latach 90-tych. Jako że, temat średniowiecza jest popularyzowany przez media społecznościowe, telewizję, seriale i filmy, to książki również mają okazję przejść swój "renesans". I dobrze, i oby tak dalej, pożytecznej wiedzy nigdy za wiele.
Książka nie jest beletrystyką, nie jest przewodnikiem nie jest najłatwiejsza w odbiorze, ale jest solidnie napisana i jeśli tylko ktoś chce się dowiedzieć czegoś, co jest poparte rzetelną kwerendą opracowań i źródeł, to tutaj takie informacje znajdzie.

W zasadzie, można powiedzieć, że wszyscy jesteśmy ze wsi. Każdy w jakimś pokoleniu miał przodka, który pochodził ze wsi, pracował na roli lub ze wsią był blisko związany. Wieś żywi współczesnego człowieka i dobrze byłoby, gdyby to była wieś "zdrowa", tak ,jak w dalekich wiekach średnich, kiedy obce było ulepszanie ziemi i jej płodów w celu osiągnięcia większego zysku z...

więcej Pokaż mimo to