-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać1
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać1
-
Artykuły10 gorących książkowych premier tego tygodnia. Co warto przeczytać?LubimyCzytać3
-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
Biblioteczka
2024-05-20
2024-05-12
2024-05-10
Małgorzata Starosta próbowała swoich sił w różnych gatunkach literackich, i w każdym wychodziły spod jej pióra wspaniałe książki. Tym razem sięgnęła po temat szeptuch i znachorek. Sądząc po entuzjastycznych recenzjach wypadła i tu znakomicie. Przyczyna pewnie leży we mnie, bo ja się w takiej literaturze zupełnie nie odnajduję, a to z jednego powodu. O ile nie jest dla mnie magią – jako terapeutki metod naturalnych – fakt, że pewne rośliny zbiera się rano, inne – w południe, a jeszcze inne po południu, bo każda o innej porze dnia rozwija najbardziej swoje właściwości lecznicze, o ile jestem w stanie zaakceptować wpływ księżyca na rośliny i zawarte w nich soki – bo przeciez on działa jak magnes na oceany i powoduje ich przypływy i odpływy, o tyle nie potrafię zaakceptować wypowiadania zaklęć do jakichś bliżej mi nieznanych sił w nocy. Ja po prostu lubię wiedzieć, z jakimi siłami mam do czynienia. Strefa transcedentalna tego świata istnieje, przekonałam się o tym nieraz osobiście, ale nie zawsze są to energie/siły pozytywne, nie mamy pewności, z kim/czym wchodzimy w kontakt. W przeczucia wierzę – są ludzie bardziej wrażliwi, są sny prorocze itp. zjawiska, jak prekognicja. Nawet zwierzęta potrafią czuć i widzieć energie, których my z naszym ograniczonym zmysłem oczu nie widzimy. Są osoby, które widzą aurę i nie potrzebują do tego zdjęć kirlianowskich. To dla mnie jest biologia czy fizyka, jeszcze niezupełnie zbadana, jak działa. Ale przyzywanie jakichs sił? Nie... Choć muszę powiedzieć, że w Niemczech jest bardzo popularne „zamawianie” półpaśćca. Praktykują to nawet niektórzy lekarze, którzy nauczyli się formułek od szeptuch. Ale i ci nie wiedzą, jak to funkcjonuje, kto ich próśb wysłuchuje. Bo metoda ta się sprawdza, są nawet ogłoszenia w gazetach „Zamawiam półpaśćca ”.
Literacko postacie do mnie nie przemówiły – drętwe jakieś. Nie potrafiłam się z nimi zaprzyjaźnić. Nie uruchomiła ta historia we mnie żadnych emocji, ani pozytywnych ani negatywnych, oprócz lekkiego znużenia. Przeczytałam i szybko zapomnę. Ale może Wam się spodoba? Przekonajcie sie sami.
Małgorzata Starosta próbowała swoich sił w różnych gatunkach literackich, i w każdym wychodziły spod jej pióra wspaniałe książki. Tym razem sięgnęła po temat szeptuch i znachorek. Sądząc po entuzjastycznych recenzjach wypadła i tu znakomicie. Przyczyna pewnie leży we mnie, bo ja się w takiej literaturze zupełnie nie odnajduję, a to z jednego powodu. O ile nie jest dla mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-03
Ebook w abonamencie legimi.
Autorka zastosowała tu manewr odwrotny od obowiązującego w wielu obyczajówkach schematu fabuły, gdzie najpierw bohaterowie mają poważne problemy, które z czasem znikają, a po nich następuje dobre zakończenie. Tu mamy 75-letnią seniorkę rodu Ingrid Kręcisz i jej czworo dorosłych, przeważnie już w wieku średnim dzieci oraz wnuki, niektóre już nastoletnie. Sporo w tej książce humoru, a główna bohaterka, bystra na umyśle i cięta w języku, w niczym nie przypomina stetryczałej staruszki. Stopniowo w poukładane życie jej dzieci wkradają się różne problemy, takie, jakie wszyscy znamy, jeżeli nie z własnych doświadczeń, to z otoczenia. A kiedy atmosfera dochodzi niemal do wrzenia – autorka kończy tom pierwszy! I zostawia czytelnika w niepewności do do dalszych losów bohaterów! Jak tak można, autorko? 😉 Trudno, muszę poczekac na tom drugi.
Ogromnie się uśmiałam, zwłaszcza w pierwszej połowie tego tomu. Polecam, dobra rozrywka.
Ebook w abonamencie legimi.
Autorka zastosowała tu manewr odwrotny od obowiązującego w wielu obyczajówkach schematu fabuły, gdzie najpierw bohaterowie mają poważne problemy, które z czasem znikają, a po nich następuje dobre zakończenie. Tu mamy 75-letnią seniorkę rodu Ingrid Kręcisz i jej czworo dorosłych, przeważnie już w wieku średnim dzieci oraz wnuki, niektóre już...
2024-05-01
Ebook w abonamencie legimi.
W tej obyczajówce najbardziej urzekł mnie pomysł na fabułę – cztery koleżanki, nawet niezbyt ze sobą zaprzyjaźnione w czasach szkolnych, po spotkaniu klasowym łapią ze sobą kontakt, który zacieśnia się z czasem i przeradza w sieć wzajemnej pomocy. Coś takiego przydarzyło się i mnie. Choć mam nieprzerwanie przez te wszystkie lata parę bliskich przyjaciółek z czasów liceum i studiów, to po spotkaniu w 20 lat później okazało się, że z koleżanką ze studiów, z którą nie rozumiałam się wtedy zbyt dobrze, nagle rozumiemy się doskonale, w pół słowa. A spotkanie klasowe z Naszej Klasy zaowocowało bardzo bliską więzią z inną koleżanką, z którą kiedyś też nie miałam zbyt bliskich kontaktów.
Wszystkie cztery bohaterki mają poważne życiowe problemy i nie spełniły swoich marzeń z młodości. Mimo to książka nie przygnębia, bo sieć pomocnych przyjaciółek pozwala im uniknąć załamania w trudnych momentach. Piękna opowieść o kobiecej przyjaźni i wzajemnej pomocy. Urzekająca okładka jak zawsze w Wydawnictwie Flow. Polecam tę pozycję na poprawę nastroju. Z przyjemnością sięgnę po drugą część.
Ebook w abonamencie legimi.
W tej obyczajówce najbardziej urzekł mnie pomysł na fabułę – cztery koleżanki, nawet niezbyt ze sobą zaprzyjaźnione w czasach szkolnych, po spotkaniu klasowym łapią ze sobą kontakt, który zacieśnia się z czasem i przeradza w sieć wzajemnej pomocy. Coś takiego przydarzyło się i mnie. Choć mam nieprzerwanie przez te wszystkie lata parę bliskich...
Ebook w abonamencie legimi.
Rozmowa autorki z Wioletą Sadowską (do odsłuchania na yt na kanale tej ostatniej) zachęciła mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Czytałam już reportaże o przytułkach dla sierot i kobiet, prowadzonych w Irlandii przez kościół katolicki i przestępstwach, jakie tam miały miejsce, ale tematyka Wielkiego Głodu w latach 1845-52, okupacja Irlandii w tym czasie przez Wielka Brytanię i praktycznie ludobójstwo, jakiego Brytyjczycy dokonali na Irlandczykach były mi całkowicie nieznane. Autorka bardzo zgrabnie poprowadziła równolegle dwa wątki – współczesny, nieco przewidywalny, lżejszy, ale będący dobrym przerywnikiem dla wątku historycznego, ciężkiego do przebrnięcia dla czytelnika ze względu na temat. A na końcu bardzo zgrabnie obydwa wątki połączyła. Te 337 stron połknęłam w dwa dni i Wam ogromnie polecam. Wartościowa pozycja i dobrze napisana!
Ebook w abonamencie legimi.
więcej Pokaż mimo toRozmowa autorki z Wioletą Sadowską (do odsłuchania na yt na kanale tej ostatniej) zachęciła mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Czytałam już reportaże o przytułkach dla sierot i kobiet, prowadzonych w Irlandii przez kościół katolicki i przestępstwach, jakie tam miały miejsce, ale tematyka Wielkiego Głodu w latach 1845-52, okupacja Irlandii w tym...