Państwo opiekuńcze - kosztowne złudzenie

Okładka książki Państwo opiekuńcze - kosztowne złudzenie Tom Gordon Palmer
Okładka książki Państwo opiekuńcze - kosztowne złudzenie
Tom Gordon Palmer Wydawnictwo: Fijorr Publishing publicystyka literacka, eseje
230 str. 3 godz. 50 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Wydawnictwo:
Fijorr Publishing
Data wydania:
2014-06-01
Data 1. wyd. pol.:
2014-06-01
Liczba stron:
230
Czas czytania
3 godz. 50 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364599026
Tłumacz:
Krzysztof Zuber, Joanna Marciniak
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
31 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
804
804

Na półkach: ,

46/180/2023
Jestem zwolenniczką państwa opiekuńczego. Możecie więc uznać, że podejście do książki miałam nieobiektywne.
Książkę nabyłam, żeby rozeznać się, co z tym typem państwa jest nie tak. I jakie są lepsze rozwiązania. Od razu piszę, że nie dowiedziałam się ani pierwszego, ani drugiego.
Ale od początku.
Jest to książka skandalicznie zła. Haniebnie kłamliwa. Wielce szkodliwa. Ciekawe tylko, czy celowo, czy z bezmyślności…
Przede wszystkim oparta jest kłamliwym założeniu, że państwo opiekuńcze to twór, który rozdaje kasę na lewo i prawo. Wiecie, tak jak teraz u nas. 500+, 13 i 14 emerytury, bony wakacyjne… czy kto potrzebuje wsparcia, czy nie, to ma (poza 14 emeryturą, ta jest chyba tylko dla uboższych…). Tymczasem nowoczesne, rozsądne państwo opiekuńcze to takie, które nie przeszkadza w codziennym życiu (poza pobieraniem wyższych podatków, oj, jak mnie to boli, mimo, że popieram…),ale pomaga każdemu, kto tej pomocy potrzebuje. To państwo, które nie zostawi żadnego mieszkańca ani obywatela na lodzie, kiedy mu się noga powinie. To państwo, które zapewnia szybką i dostępną finansowo opiekę zdrowotną i społeczną, finansowaną ze składek obywateli za pośrednictwem swoich instytucji, albo za pośrednictwem prywatnych firm ubezpieczeniowych. Opiekuńczość w tym drugim przypadku polega na tym, że każdy pracujący ma obowiązek wybrać podmiot, do którego będzie odprowadzał składki (podobnie można rozwiązać kwestię emerytur; kto jeszcze pamięta OFE?). Państwo opiekuńcze zapewnia właściwą i przyjazną opiekę nad dziećmi i innymi osobami zależnymi w taki sposób, aby ich bliscy (a raczej bliskie, bo zwykle są to kobiety, nie tylko w Polsce) mogły iść do pracy. Wypłata zasiłku nie jest zapewnieniem opieki! Jest pójściem na łatwiznę, żeby nie było gadania, że państwo nie robi nic. Państwo opiekuńcze ma stworzyć ramy prawne, mechanizmy i procedury zapewniające wszystkie te usługi, o których wspomniałam wyżej (oraz edukację na każdym poziomie, o której nie napisałam). Państwo opiekuńcze ma prowadzić długofalową politykę społeczną, a nie doraźne rozdawnictwo na potrzeby najbliższych wyborów. Państwo opiekuńcze nie marnuje bezmyślnie swoich zasobów finansowych tylko nimi zarządza. Dalekowzrocznie.
Tyle teoria.
A książka?
„Młodzi ludzie są dziś zmuszani do opłacania emerytur swoim dziadkom, swoim rodzicom, oraz – jeśli zostaną im jakiekolwiek oszczędności – swoich emerytur w przyszłości.” Dalej oczywisty wywód o tym, że przy obecnych trendach demograficznych na emerytury dzisiejszych młodych (i w średnim wieku – w Polsce jest to wyżowe pokolenie lat 70-tych i początku lat 80-tych) nie będzie miał kto pracować. Jasne. Wiemy to od dobrych dwudziestu lat. Po to wprowadzono w Polsce OFE, które szybko skasowano, żeby ZUS miał składki na emerytury obecnych emerytów. Prawdziwa polityka prorodzinna (czyli systemowe rozwiązania dotyczycące opieki nad dziećmi i dobrej, dostępnej edukacji) mogłaby pomóc zatrzymać spadek urodzin. Na szybko zerkam w internety i widzę mapkę ze wskaźnikami dzietności w UE-27 za 2021 rok: najwięcej ma Francja (1,84 na kobietę),potem Czechy, Rumunia, Irlandia, Dania, Szwecja, Słowenia, Słowacja, Holandia, Estonia i Węgry (te dwa ostatnie kraje na 10. miejscu, ze wskaźnikiem 1,61). Polska czwarta od końca, wskaźnik 1,33. Po nas Włochy, Hiszpania i Malta. Które z tych państw kojarzą się z systemem opiekuńczym? Zwykle pierwsze przychodzą do głowy skandynawskie.
„Imigrantów ukazuje się jako darmozjadów przybywających do innego kraju by „żyć z zasiłków”. Zamiast zachęcać ludzi do przyjazdu i przyczyniania się do tworzenia bogactwa, odpowiednie podmioty państwa opiekuńczego wykluczają potencjalnych imigrantów (…),w obawie przez nadużywaniem przez nich „świadczeń socjalnych”.” Zabrakło konkretnych analiz na przykładzie np. Szwecji czy Niemiec. Chętnie poczytałabym o statystykach jasno wskazujących na przewagę pozytywnych skutków imigracji nad negatywnymi, bo nic o tym nie wiem. Tzn. znam tylko stereotypy o leniwych Arabach itp.… jestem pewna, że leniwi i pracowici zdarzają się w każdej społeczności, ale brakuje mi konkretnej wiedzy, Niestety, z książki jej nie pozyskałam.
Jako przykład nieudolności i rozrzutności państwa opiekuńczego (które spowodowały kryzys finansowy) omawia się ułatwienia w pozyskiwaniu kredytów w USA. Żeby każdy, niezależnie od tego, czy ma stałą pracę, dobrą historię kredytową lub oszczędności mógł mieć swój wymarzony dom. Oczywiście, że pomysł wciskania kredytów na lewo i prawo był głupi. Niestety, autorzy zapomnieli zająć się alternatywą, czyli uregulowanym prawnie wynajmem, funkcjonującym w Niemczech (czytałam parę lat temu, że u naszych zachodnich sąsiadów ok. połowa ludzi mieszka we własnym domu czy mieszkaniu, reszta wynajmuje i nie boi się, że z dnia na dzień będą musieli się wynieść, bo wnuczek właściciela wraca z Erasmusa). Nie ma też słowa o zaletach i wadach budownictwa społecznego, lokali socjalnych itp. Bardzo obiektywnie.
Teraz hit. Przykłady państw opiekuńczych według autorów. Włochy w drugiej połowie XX wieku. Grecja od lat 80-tych do końca pierwszej dekady XXI wieku. I na marginesie dołożone nazistowskie Niemcy. Naprawdę! „Narodowosocjalistyczne państwo opiekuńcze objęło społeczeństwo niemieckie wyjątkowo opresyjnym systemem opieki, ubezwłasnowolnienia i podwładności.”
Słowa nie ma o Skandynawii czy o Niemczech (współczesnych, bo poza hitlerowskimi jest jeszcze trochę o Niemczech Bismarcka…),a ja bym chętnie poznała ich doświadczenia, bo przecież złych przykładów na pewno by autorom nie zabrakło.
Co do Włoch, to krytykuje się wprowadzone na przełomie lat 60-tych i 70-tych emerytury dla każdego po osiągnięciu pewnego wieku, niezależnie od stażu pracy oraz rozrzutnie przyznawane renty inwalidzkie. Jasny gwint, to było 50 lat temu, kiedy trendy demograficzne były zupełnie inne niż dziś! Nie uważam, że ówczesne rozwiązania włoskie były słuszne, ale podawać je w dzisiejszych czasach jako przykład wad państwa opiekuńczego jest zupełnie nietrafione. Pomijam już podstawową kwestię, o której pisałam na początku: rozdawnictwo to nie państwo opiekuńcze.
Za to pozytywnym skutkiem liberalnej polityki włoskiej z lat 50-tych i 60-tych było to, że „co najmniej jedna piąta pięćdziesięciomilionowej populacji przeniosła się z biednego, jałowego południa na bogatą, uprzemysłowioną północ, zmieniając dotychczasowy styl życia.” No faktycznie, wyludnianie terenów ubogich zamiast interwencji prorozwojowych jest bardzo pozytywne. Tylko naśladować.
Grecja. „Od 1981 do 2009 roku obie partie oferowały głównie opiekę socjalną, populizm, kumoterstwo, etatyzm, nepotyzm, protekcjonizm oraz paternalizm.” Świetny i obiektywny zestaw cech państwa opiekuńczego. To tak, jakbym w jednym szeregu wymieniła Hitlera, Stalina, Pol Pota, trzech Kimów z Korei Północnej oraz Kaczyńskiego albo Tuska, żeby wykazać, jacy ci dwaj ostatni są źli.
„W 2010 roku około 40 procent Greków w ogóle nie zapłaciło podatków, a około 95 procent tych, którzy je zapłacili, podało na deklaracjach podatkowych dochody poniżej 30 tysięcy euro. (…) Grecja była moralnie i ekonomicznie uwikłana w korupcję. (…) Grecja wcale nie spełniała warunków przystąpienia do strefy euro. Co więcej, okazało się, że rząd grecki zatrudnił firmy z Wall Street, m. in. Goldman Sachs, by pomagały fałszować dane i oszukiwać kredytodawców. (…) Grecja znalazła się na setnym miejscu, spośród 183 krajów całego świata, pod względem ogólnej swobody prowadzenia biznesu. (…) Polityka rządu była wroga wobec wolnej przedsiębiorczości i własności prywatnej oraz poważnie ograniczyła mobilność siły roboczej i swobodę przepływu kapitału, a wszystko to w imieniu „sprawiedliwości społecznej” i „równości”. (…) Państwo wydaje na świadczenia socjalne 10.600 euro rocznie na osobę, podczas gdy w podatkach otrzymuje zaledwie 8.300 euro. (…) Średni wiek przechodzenia na emeryturę w Grecji wynosił 61 lat. (…) Greckie rodziny z własnych kieszeni pokrywają 45 procent całkowitych wydatków na leczenie (głównie na łapówki dla lekarzy, pielęgniarek i urzędników, żeby wykonywali swoją pracę). (…) Chociaż [edukacja] jest „darmowa” na wszystkich szczeblach kształcenia, greckie gospodarstwa domowe wydają na edukację swoich dzieci (na prywatne korepetycje) więcej, niż w jakimkolwiek innym kraju Unii Europejskiej.” Zdaniem autorów, ten opłakany stan greckiej gospodarki jest rezultatem „rażącej nieefektywności oraz skorumpowania greckiego państwa opiekuńczego” i „szkodliwych regulacji utrudniających dobrowolne wymiany, będących efektem interwencyjnej polityki państwa opiekuńczego”. A moim zdaniem, ten opłakany stan greckiej gospodarki wynika z nieudolności greckich systemów egzekwowania podatków, zwalczania szarej strefy, opieki zdrowotnej i systemu edukacji. Państwo nieudolne, skorumpowane i mafijne będzie takie niezależnie do tego, czy jest opiekuńcze, czy nie. I znowu – bezrefleksyjne rozdawanie pieniędzy nie jest cechą państwa opiekuńczego. Grecja, podobnie jak Włochy, nie jest państwem opiekuńczym.
„Pracodawcy będą zawsze płacić tyle, ile wynosi dla nich wartość wykonanej pracy – nie więcej.” Że co? Gdyby płacili tyle, ile wynosi wartość wykonanej pracy, to być może nie trzeba by było wprowadzać minimalnego wynagrodzenia! Pracodawcy raczej płacą tyle, za ile znajdą jelenia i ani grosza więcej. „Ustawowe podwyższanie płacy minimalnej nie podnosi wcale płac – podnosi je zwiększenie krańcowej produktywności pracy.” Rety, gdzie to tak działa? Ojej, nie napisali…
Dużo jest o tym, że opiekę społeczną realizowały kiedyś instytucje charytatywne i towarzystwa wzajemnych ubezpieczeń (ale nie firmy, jak dziś, tylko zrzeszenia robotników). O ile te drugie działały sensownie i systemowo (i szkoda, że znikły, chociaż wspomina się w książce, że bardzo chorym lub bardzo starym odmawiano możliwości przedłużenia członkostwa, a starający się o to członkostwo musieli przedstawić aktualne świadectwo zdrowia, wystawione przez lekarza…),o tyle działalność dobroczynna jako alternatywa dla państwowych rozwiązań systemowych wydaje mi się mocno wątpliwa. W kwestiach społecznych, podobnie jak w innych, ważna jest stabilność i pewność, a nie zbiórki ad hoc. I subiektywne decyzje jakiejś organizacji. Temu damy, a temu nie, bo ma nos krzywy. Albo głosuje na tamtych. Albo jest tęczowy. Albo narodowiec.
Uroczy jest argument, że przejęcie przez państwo zadań organizacji charytatywnych „osłabiło i zatomizowało społeczeństwa oraz podkopało poczucie sprawiedliwości.” O ile się nie mylę, to liberalizm promuje wolność i indywidualizm, prawda? Atomizacja tylko potwierdza, że stabilne i pewne systemy szeroko rozumianej opieki społecznej są konieczne. Tak ukochany przez liberałów wzrost gospodarczy nie będzie miał miejsca, jeżeli połowa społeczeństwa (kobiety) będzie siedzieć w domach i niańczyć dzieci, a potem starzejących się rodziców.
„Zazwyczaj wystarczała im [potrzebującym] pomoc rodzin i sąsiadów, ale historycy mają tendencję do jej lekceważenia, ponieważ była ona nieformalna i nieudokumentowana.” Chwała niebiosom za HERstorię! Może więcej się o tego typu procesach dowiemy, a nie w tylko kółko o dwóch nagich mieczach… Ale wracając do sedna, czy chcielibyście być zależni od dobrej woli sąsiadów i rodziny, czy mieć pewność systemowej pomocy zapewnionej przez państwo?
„W 2010 roku deficyt budżetowy Francji wyniósł 7,1 procenta PKB, a deficyt Niemiec 4,3 procenta, mimo że kraje te w odpowiedzi na recesję nie zaangażowały się w tak drogie programy stymulujące gospodarkę, jak inne państwa.” Aaaa, czyli jednak państwa niezbyt opiekuńcze też miały kiepskie wyniki? Ciekawe, skąd ten deficyt w takim razie…
I już myślałam, że będą konkretne rozwiązania, bo dojechałam do zdania „Na szczęście istnieją alternatywy dla państwa opiekuńczego.” A gdzie tam. Bąknięto tylko o reformach systemów emerytalnych polegających na odkładaniu składek, a nie ich wypłacaniu obecnym emerytom (też mi nowość),zmianach w systemach opieki zdrowotnej (rzuconych tak hasłowo, że nic nie zrozumiałam, bo co znaczy „podział kosztów wśród pacjentów”?) i tyle. Ale się dowiedziałam…
„Redystrybucja dochodów, przydzielanie lokali socjalnych oraz inne zależne od zarobków programy, zamiast eliminować ubóstwo, doprowadziły do powstania permanentnego marginesu społecznego. Ludzie z grup społecznych wchodzących w jego skład nie potrafią sami o siebie zadbać, a tym samym nie przyczyniają się do wzrostu gospodarczego i tworzenia bogactwa (które z kolei jest konieczne, by finansować programy, na których oni sami polegają).” Pominę już nazywanie wszystkich na zasiłkach i z lokali socjalnych niezaradnym marginesem, bo jest poziom, poniżej którego nie schodzę, ale ten przykład jasno wskazuje nieprawidłowe działanie państwa opiekuńczego. Gdzie są mieszkania treningowe i opieka społeczna w postaci doradztwa, a nie gołych transferów? Jasne, zawsze będą osoby, którym żadna forma pomocy nie pomoże, bo jej nie będą przyjmowali. Albo intelektualnie czy emocjonalnie nie są w stanie sami sobie radzić. Jeśli dobrze zrozumiałam autorów, takie osoby zostawiamy, by zdechły pod mostem i nie obciążały zdrowych jednostek, wytwarzających dochód? Hmmm, zdaje się, że podobne rozwiązania stosowały nazistowskie Niemcy. Według książki – państwo opiekuńcze.
A na deser: błędy językowe wynikające z „kopiuj-wklej”, niechlujne przygotowanie do druku (np. pojedyncze litery lub części słów albo fragmenty zdań pisane kursywą),literówki… Zdaje się, że nie tylko merytorycznie nikt nie czytał, ale również korektor tej książczyny na oczy nie widział.
Gdyby książka powstawała dziś, a nie dziesięć lat temu, Polska też znalazła by się wśród przykładów państw opiekuńczych. Świetnie się wpisujemy w te idiotyczne założenia, że państwo opiekuńcze to takie, które doraźnie rozdaje kasę, zamiast planować dalekowzrocznie i tworzyć sprawne systemy.
Jeszcze raz powtarzam: bezmyślne rozdawnictwo, korupcja i krótkowzroczność to nie są cechy państwa opiekuńczego. Dlatego w Polsce się go nie doczekamy.
A książka na przemiał.

46/180/2023
Jestem zwolenniczką państwa opiekuńczego. Możecie więc uznać, że podejście do książki miałam nieobiektywne.
Książkę nabyłam, żeby rozeznać się, co z tym typem państwa jest nie tak. I jakie są lepsze rozwiązania. Od razu piszę, że nie dowiedziałam się ani pierwszego, ani drugiego.
Ale od początku.
Jest to książka skandalicznie zła. Haniebnie kłamliwa. Wielce...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
209
207

Na półkach: , , ,

Czy bez pomocy państwa nie da się żyć? Czy państwo musi kontrolować ważne dziedziny życia ludzkiego, bo inaczej wszyscy żyliby w biedzie i niedostatku? Autor tej książki, podpierając się przykładami z przeszłości oraz logicznymi argumentami, udowadnia, że nie. Pokazuje przy tym rzeczywiste koszty, jakie wiążą się z próbami przychylenia obywatelom (a może w rzeczywistości politykom?) nieba przez tzw. państwo opiekuńcze.

Czy bez pomocy państwa nie da się żyć? Czy państwo musi kontrolować ważne dziedziny życia ludzkiego, bo inaczej wszyscy żyliby w biedzie i niedostatku? Autor tej książki, podpierając się przykładami z przeszłości oraz logicznymi argumentami, udowadnia, że nie. Pokazuje przy tym rzeczywiste koszty, jakie wiążą się z próbami przychylenia obywatelom (a może w rzeczywistości...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1034
800

Na półkach: , ,

Czemu Grecja popadła w długi? Czym jest i kto wymyślił państwo opiekuńcze? Jak działały systemy ubezpieczeń społecznych, gdy nie były państwowe? Na te i wiele innych pytań odpowiada Tom G. Palmer oraz inni autorzy esejów.

Co do tego, że żyjemy w państwie opiekuńczym nie ma najmniejszej wątpliwości. Tyle, że tak naprawdę mało kto z nas jest w stanie je zdefiniować, a biorąc pod uwagę fakt, że jego istnienie ma wpływ na naszą codzienność warto co nieco o tym wiedzieć.
Książka Palmera to zbiór esejów napisanych zarówno w stylu naukowym, jak i dziennikarskim. Choć poruszają różne tematy ich motywem przewodnim jest właśnie państwo opiekuńcze. Dzięki temu, że twórca książki zebrał kilku twórców i teksty pisane są w różnym stylu każdy – czy to laik, czy nie – powinien znaleźć w tej książce coś na miarę jego możliwości.
Autorzy poruszają temat niewątpliwie ważny, wykładając go raczej w sposób klarowny i zrozumiały. Przy tym książkę można czytać wyrywkowo, a poszczególne eseje nie są zbyt długie: idealnie nadają się na „jeden raz”, na przerwę od literatury rozrywkowej.
Sama książka tylko wydaje się „długa” przez swoje dwieście stron: duża czcionka sprawia, że bardzo szybko się ją czyta, zwłaszcza jak na literaturę, której celem jest, bądź co bądź, edukacja. Ma to swoje zalety: uciekające tak szybko kartki zachęcają do szybszego zakończenia lektury.
Czy jednak jest to książka, którą przeczytać trzeba? Nie sądzę. Jest porządnie napisana, co do tego nie mam wątpliwości, ale tak naprawdę szczerze zainteresowały mnie może trzy eseje. Pozostałe były powtórzeniami tego, co czytałam już gdzieś wcześniej, albo wręcz pokrywały się z poprzednimi: w końcu nie da się uniknąć powtórzeń, krążąc wokół tego samego. Niemniej, na pewno jest to lektura warta uwagi, bo jak zwykle przy takich pracach poza wiedzą dotyczącą tematu możemy dowiedzieć się i zapamiętać co nieco z innych dziedzin, na przykład z historii.
Nie jestem zachwycona tą lekturą, niemniej – zadowala mnie jej poziom oraz sposób napisania i konstrukcja. Zainteresowani tematem mogą po nią bez strachu sięgać.

Czemu Grecja popadła w długi? Czym jest i kto wymyślił państwo opiekuńcze? Jak działały systemy ubezpieczeń społecznych, gdy nie były państwowe? Na te i wiele innych pytań odpowiada Tom G. Palmer oraz inni autorzy esejów.

Co do tego, że żyjemy w państwie opiekuńczym nie ma najmniejszej wątpliwości. Tyle, że tak naprawdę mało kto z nas jest w stanie je zdefiniować, a biorąc...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
83
29

Na półkach: , ,

Książka w konkretny, jasny sposób przedstawia proces funkcjonowania państwa opiekuńczego idąc w kierunku niewydolności tego systemu. Autor chce nam pokazać że nie musimy w obecnym stanie rzeczy biernie trwać i brnąć na dno lecz raczej rozglądać się za alternatywą - mechanizmami wolnorynkowymi. Przykłady Niemiec, Grecji, Włoch, USA, Anglii w praktyczny sposób ukazują błędne kroki jakie postawiono w przeszłości kierując się tak mnogimi socjalnymi technikami. Ogółem fajnie się czyta dużo przykładów, statystyk, liczb, cytatów, ale trochę za dużo - według mnie - w książce poświęcono czasu dobrowolnemu zrzeszaniu, klubom towarzyskim, stowarzyszeniom wzajemnej asekuracji itd.

Książka w konkretny, jasny sposób przedstawia proces funkcjonowania państwa opiekuńczego idąc w kierunku niewydolności tego systemu. Autor chce nam pokazać że nie musimy w obecnym stanie rzeczy biernie trwać i brnąć na dno lecz raczej rozglądać się za alternatywą - mechanizmami wolnorynkowymi. Przykłady Niemiec, Grecji, Włoch, USA, Anglii w praktyczny sposób ukazują błędne...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
96
83

Na półkach: ,

Książka bardzo ciekawa, złożona z tekstów różnych autorów (historyków i ekonomistów, bodajże też socjologów),ale w całości z niespotykanym impetem miażdżąca wiele utrwalonych wśród ludzi przekonań, jakoby państwo było jedynym świadczeniodawcą usług, które obecnie mu się przypisuje. Na uwagę zasługuje nie tylko krótka i ciekawa analiza przyczyn kryzysu z 2008 roku (głównie skupiająca się na krytyce działalności Fannie Mae i Freddie Mac) ale, co najważniejsze, to cała obszerna historia towarzystw wzajemnej asekuracji, które zrzeszały ogromną rzeszę ludzi na przełomie XIX i XX w. w USA i GB. Niewiele jest źródeł, które przedstawiają tak przystępnie i w miarę szczegółowo historię samopomocy społecznej zanim to państwo zaczęło "ubezpieczać i leczyć" swoich obywateli.

Gorąco polecam tę książkę wszystkim tym, którzy nie są przekonani co do zdolności dobrowolnej samoorganizacji ludzi i uparcie wierzą w zbawienną rolę państwa opiekuńczego.

Książka bardzo ciekawa, złożona z tekstów różnych autorów (historyków i ekonomistów, bodajże też socjologów),ale w całości z niespotykanym impetem miażdżąca wiele utrwalonych wśród ludzi przekonań, jakoby państwo było jedynym świadczeniodawcą usług, które obecnie mu się przypisuje. Na uwagę zasługuje nie tylko krótka i ciekawa analiza przyczyn kryzysu z 2008 roku (głównie...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
40
20

Na półkach: ,

Polecam chociażby dla ostatniego rozdziału o genezie bogactwa społeczeństwa. Niby oczywiste:
"(...) Ubóstwo jest stanem, który pojawia się wskutek niewytwarzania bogactwa - bogactwo natomiast nie pojawia się w czasie niewytwarzania biedy (...)"
Rozwijając:
"(...)Klasyczni liberałowie nie uważają samej biedy za "przyczynę" ubóstwa (jak chce tego teoria błędnego koła); nie zgadzają się też z innym, powtarzanym przez wielu socjalistów twierdzeniem, że to istnienie bogactwa jest jego przyczyną, czyli, innymi słowy, że nieudostępnienie biednej osobie swoich dóbr i usług jest przyczyną jej ubóstwa. Wręcz przeciwnie, dobrowolnie uzyskane bogactwo jest przyczyną bogacenia się innych, nie ich biedy. Zgodnie z prawem Saya, "to produkcja tworzy popyt na produkty", a bogactwo poszczególnych osób, grup, czy krajów jest korzystne dla wszystkich, którzy mogą z nimi handlować(...)"

Polecam chociażby dla ostatniego rozdziału o genezie bogactwa społeczeństwa. Niby oczywiste:
"(...) Ubóstwo jest stanem, który pojawia się wskutek niewytwarzania bogactwa - bogactwo natomiast nie pojawia się w czasie niewytwarzania biedy (...)"
Rozwijając:
"(...)Klasyczni liberałowie nie uważają samej biedy za "przyczynę" ubóstwa (jak chce tego teoria błędnego koła); nie...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
48
20

Na półkach: , ,

Dlaczego programy długotrwałej pomocy socjalnej pokroju 500+ są złe? Dlaczego biedni ludzie są biedni? Dlaczego państwowa opieka socjalna jest zła? I jak to wyglądało kiedyś?
Na te i na inne ważne pytania odpowiada powyższa lektura.

Dlaczego programy długotrwałej pomocy socjalnej pokroju 500+ są złe? Dlaczego biedni ludzie są biedni? Dlaczego państwowa opieka socjalna jest zła? I jak to wyglądało kiedyś?
Na te i na inne ważne pytania odpowiada powyższa lektura.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    84
  • Przeczytane
    37
  • Posiadam
    15
  • Ekonomia
    9
  • Polityka
    3
  • Chcę w prezencie
    2
  • Reportaże i literatura faktu
    1
  • Polityka/Gospodarka
    1
  • NP Ekonomia
    1
  • Wersja papierowa
    1

Cytaty

Więcej
Tom Gordon Palmer Państwo opiekuńcze - kosztowne złudzenie Zobacz więcej
Tom Gordon Palmer Państwo opiekuńcze - kosztowne złudzenie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także