rozwińzwiń

Muzyka moich ulic. Lizbona

Okładka książki Muzyka moich ulic. Lizbona Marcin Kydryński
Okładka książki Muzyka moich ulic. Lizbona
Marcin Kydryński Wydawnictwo: Edipresse literatura podróżnicza
450 str. 7 godz. 30 min.
Kategoria:
literatura podróżnicza
Wydawnictwo:
Edipresse
Data wydania:
2023-08-30
Data 1. wyd. pol.:
2023-08-30
Liczba stron:
450
Czas czytania
7 godz. 30 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379457779
Tagi:
Lizbona Portugalia
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
85 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
212
148

Na półkach:

Wychowałam się na audycji „Siesta" Pana Kydryńskiego. Niedziela, odkąd pamiętam, od 15-17, w domu zawsze grało radio, Trójka, a w nim kojący głos Pana Kydryńskiego. Takie były moje pierwsze spotkania z językiem portugalskim. Zresztą nie tylko z portugalskim, bo w audycji pojawiają się utwory w wielu językach. Teraz słucham audycji rzadziej, ale tylko dlatego, że zaczęłam sama odkrywać siestową muzykę, mam swoją własną playlistę i ulubione kawałki.
Aż dziwię się, że ta książka dopiero teraz wpadła w moje ręce. Ale może tak miało być. Przeniosłam się do słonecznej Lizbony, spacerowałam po jej dzielnicach, odkrywałam miejsca i muzykę płynąca z lizbońskich ulic.
Pan Kydryński ma niesamowity dar malowania słowem. Umiejętność uchwycenia momentu, zatrzymania się, a potem opowiedzenia tego tak, że człowiek czuje to miejsce. W książce jest też sporo zdjęć, które wywołały i mnie przewroty w brzuchu. Przez saudade. I mimo że, miałam je na czytniku, dość małe, wywołały tyle emocji. Kocham tego typu fotografie.
Czytając tę książkę czułam, tak jak wspomniałam przed chwilą, niemal bolesne saudade. Saudade to słowo typowo portugalskie, którego nie da się dokładnie przetłumaczyć. Dla mnie to mieszanka nostalgi, bólu, tęsknoty i wspomnień, dobrych wspomnień. W tym przypadku saudade związane z Portugalią. Czasem to zwykłe wspomnienie plaży o zachodzie słońca, wieczornego już wiatru we włosach i ostatnich ciepłych promieni portugalskiego słońca.
W Lizbonie byłam tylko jeden dzień w 2012 roku, ale moje wspomnienia z tego miejsca są niesamowicie żywe. Uważam, że to jedno z najcudowniejszych miast w Europie i, z tego, co wiem, zdecydowana większość osób, po powrocie, nie tylko z Lizbony, ale ogólnie, z Portugalii, czuje słynne saudade za tym niezwykłym krajem.

Wychowałam się na audycji „Siesta" Pana Kydryńskiego. Niedziela, odkąd pamiętam, od 15-17, w domu zawsze grało radio, Trójka, a w nim kojący głos Pana Kydryńskiego. Takie były moje pierwsze spotkania z językiem portugalskim. Zresztą nie tylko z portugalskim, bo w audycji pojawiają się utwory w wielu językach. Teraz słucham audycji rzadziej, ale tylko dlatego, że zaczęłam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
204
66

Na półkach:

Fantastyczna lektura dla każdego miłośnika Lizbony. M.Kydryński przepięknie oddał klimat miasta. Prowadzi czytelnika przez ulubione miejsca z czułością, nostalgią i zachwytem. To bardzo osobisty przewodnik- album. Zdjęcia Pana Marcina są niezwykłe. Ja oddałam się temu spacerowi bez reszty i na chwilę przeniosłam się na ulice białego miasta, chłonąc cudowne obrazy i Fado.

Fantastyczna lektura dla każdego miłośnika Lizbony. M.Kydryński przepięknie oddał klimat miasta. Prowadzi czytelnika przez ulubione miejsca z czułością, nostalgią i zachwytem. To bardzo osobisty przewodnik- album. Zdjęcia Pana Marcina są niezwykłe. Ja oddałam się temu spacerowi bez reszty i na chwilę przeniosłam się na ulice białego miasta, chłonąc cudowne obrazy i Fado.

Pokaż mimo to

avatar
528
87

Na półkach: ,

Ciężko o jednoznaczną opinię o tej książce. Z jednej strony wydaje się skierowana do bardzo wąskiego kręgu czytelników – tych, którzy rozmiłowani są w wolnych muzycznych inspiracjach autora (wręcz, jak Kydryński sam pisze, do słuchaczy jego radiowej audycji „Siesta”) oraz tych, którzy już co nieco wiedzą o Lizbonie. Opisywane są tu detale, różne lizbońskie „smaczki”, z ogromnym naciskiem na muzykę, zwłaszcza fado, i miejsca, gdzie można jej posłuchać – co zgodne jest z tytułem książki. Tyle, że trzeba wiedzieć, gdzie te miejsca są, bo z opisów nie dowiemy się wiele o topografii miasta, wzajemnym położeniu opisywanych miejsc, ani o ich lokalizacji względem głównych miejsc turystycznych (które konsekwentnie są pomijane w opisie). Z drugiej strony wciąga specyficzna narracja, często mocno poetycka, w której autor wciela się w osobę oprowadzającą znajomych po zaułkach swojego miasta (choć i tu drażnią niuanse, takie jak uporczywe nazywanie tej obszernej i fizycznie ciężkiej publikacji „książeczką”, czy nadmierne podkreślanie marki aparatu, który dostał do testowania w ramach jego promowania – lokowanie produktu w nadmiernej postaci). Tekst to jednak tylko połowa książki. Drugą jej część stanowią zdjęcia – można nawet zaryzykować stwierdzenie, że jest to album fotograficzny z obszernym tekstem. Zdjęcia Kydryńskiego są dość charakterystyczne, są połączeniem fotografii reporterskiej z fotografią artystyczną, lubi, gdy na zdjęciu są bardzo duże kontrasty świetlne (wręcz, gdy ciemny, niemal czarny cień, zajmuje istotną część zdjęcia). Zdjęcia te zachwycają, jednak podobnie jak w tekście, nie znajdziemy tu „fotek” atrakcji turystycznych. To są zdjęcia jednocześnie ludzi i Lizbony – czasami to detal miasta jest tłem dla fotografowanych ludzi, czasami to ludzie są tylko elementem ożywiającym kompozycję kadru; tylko na pojedynczych zdjęciach nie widać człowieka. Czasami są one bezpośrednim nawiązaniem do tekstu, czasami zaś zupełnie osobną historią z życia miasta.
Całość mocno psuje posłowie do drugiego wydanie, szumnie nazwane „Traktat lizboński 2017”. Wydumana forma, zapisane prozą lecz w układzie wersów wiersza, nie broni się. Zaś samo posłowie jest litanią skarg i utyskiwań, jak to Lizbona zmieniła się przez kilka lat. Oczywiście zmieniła na gorsze. Narzekanie, że ulubiony lokal, czy sklep zniknął (nie zauważając, że ten ulubiony często powstał zaledwie kilka lat przed jego „odkryciem” przez Kydryńskiego),że za dużo turystów, że za dużo pojazdów. Nie zauważa, że sam zachowuje się jak zwykły turysta (którymi gardzi) – skoro „odkrył” Lizbonę przed iluś tam laty, to ma ona być zawsze taka, jak wtedy, ma się nie zmieniać, bo on „zakochał się” w ówczesnym jej obliczu. Chce by był to niezmienny skansen, a nie żywe miasto, które jest przede wszystkim dla pół miliona jego mieszkańców (w tym licznych migrantów),a nie dla osób, które po dorobieniu się postanowiły sobie kupić w Lizbonie mieszkanie, w którym od czasu do czasu sobie będą pomieszkiwać, i które narzekają, że w ich „wakacyjnym apartamencie” pojawiają się jakieś hałasy, których wcześniej nie było (bo nowy sąsiad ma psa, a inny raczy sobie do domu zapraszać kumpli do wspólnego grania, tyle że, o zgrozo, muzyki innej niż lubi autor) zaburzając życie w formie siesty. Niestety to posłowie mocno niszczy cały urok książki, nadweręża opis tych wszystkich uczuć do miasta, które pokazane były wcześniej. Bo okazuje się, że Kydryński zachwycił się tylko jednym wybranym obrazem Lizbony, który zaistniał w określonym czasie, a nie żywym i zmiennym miastem.

Ciężko o jednoznaczną opinię o tej książce. Z jednej strony wydaje się skierowana do bardzo wąskiego kręgu czytelników – tych, którzy rozmiłowani są w wolnych muzycznych inspiracjach autora (wręcz, jak Kydryński sam pisze, do słuchaczy jego radiowej audycji „Siesta”) oraz tych, którzy już co nieco wiedzą o Lizbonie. Opisywane są tu detale, różne lizbońskie „smaczki”, z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1158
615

Na półkach: ,

Nie wiem po co....?

Nie wiem po co....?

Pokaż mimo to

avatar
109
35

Na półkach:

Tak bardzo, jak sam kocham Portugalię i Lisbonę... tak bardzo spodziewałem się tu przeczytac o większej ilości miejsc, czy ulic.
Super ciekawe, ze pan Marcin zna grajków ulicznych i często wypowiada sie o nich negatywnie. Sam bywam bardzo często w Lizbonie i rozumiem, ze ulubionych miejsc bym nie zdradził innym, by nie stało sie to miejscem turystycznym pijącym zagraniczne piwa i jedzącymi burgery. Z tym sie zgadzam z Panem Marcinem....takie miejsca zachowuje sie tylko dla siebie..... ale mimo wszystko jakos tu mało, brak stylu, opowiesc o wszystkim i o niczym.... 🤨

Tak bardzo, jak sam kocham Portugalię i Lisbonę... tak bardzo spodziewałem się tu przeczytac o większej ilości miejsc, czy ulic.
Super ciekawe, ze pan Marcin zna grajków ulicznych i często wypowiada sie o nich negatywnie. Sam bywam bardzo często w Lizbonie i rozumiem, ze ulubionych miejsc bym nie zdradził innym, by nie stało sie to miejscem turystycznym pijącym zagraniczne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1101
957

Na półkach: , , , ,

Jeden mały minus na początek - książka jest ciężka jak się czyta, ale już treść w niej zawarta jest warta uwagi. Zacznę od tego, że przepiękne zdjęcia, ale to wiedziałam już zawsze, że Pan Marcin robi je przepiękne. Mamy tutaj pokazaną Lizbonę jego oczami. Ma tam mieszkanie, zna każdą ulicę, każdą restaurację, każdy zaułek. I on nam to wszystko pokazuje, ale pokazuje również poprzez muzykę. Jeśli wgryziemy się w tą książkę będziemy słyszeć muzykę Lizbony. Pięknie wydana książka !!! Aparat, którym robił te zdjęcia " To uczucie, jakby się miało na szyi kolię o dyskretnym uroku miliona dolarów". Ja tak mam ze swoim chociaż już go nie ma w obiegu to Nikon.
"Już Iwaszkiewicz w 1961 roku pisał: "Turystyka to jedna z największych klęsk XX wieku. Oczywiście mówię tu o turystyce bezmyślnej, która tłumem ospałych podróżników zamula najpiękniejsze i wymagające delikatnej czułości zakątki świata". ". POLECAM !!!

Jeden mały minus na początek - książka jest ciężka jak się czyta, ale już treść w niej zawarta jest warta uwagi. Zacznę od tego, że przepiękne zdjęcia, ale to wiedziałam już zawsze, że Pan Marcin robi je przepiękne. Mamy tutaj pokazaną Lizbonę jego oczami. Ma tam mieszkanie, zna każdą ulicę, każdą restaurację, każdy zaułek. I on nam to wszystko pokazuje, ale pokazuje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
199
191

Na półkach:

Cudowny muzyczny przewodnik po Lizbonie. To był przedstęp do mojej miłości dla tego miasta i dla fado. Chodzenie tymi samymi ulicami, odkrywanie tych samych miejsc i tej samej muzyki...

Cudowny muzyczny przewodnik po Lizbonie. To był przedstęp do mojej miłości dla tego miasta i dla fado. Chodzenie tymi samymi ulicami, odkrywanie tych samych miejsc i tej samej muzyki...

Pokaż mimo to

avatar
36
19

Na półkach: ,

Książka Marcina zachwyciła mnie z dwóch powodów. Pierwszy to znakomite fotografie, artystyczne, pełne energii i natchnienia (kocham fotografie). A drugi "powód" to rewelacyjne teksty. Ponieważ znam głos Marcina z wypowiedzi radiowych i telewizyjnych (z charakterystycznym "r") czytałam słysząc samego Autora, ale też widząc niektóre z opisywanych przez niego miejsc (kiedyś byłam w Lizbonie). Czy można opowiedzieć tę książkę-album?
NIE! Trzeba ją przeczytać i zachwycić się tekstem i obrazem, potem powrócić do niej (ja powróciłam) i do Lizbony - do czego wszystkich poszukujących zachęcam. Autora serdecznie pozdrawiam.

Książka Marcina zachwyciła mnie z dwóch powodów. Pierwszy to znakomite fotografie, artystyczne, pełne energii i natchnienia (kocham fotografie). A drugi "powód" to rewelacyjne teksty. Ponieważ znam głos Marcina z wypowiedzi radiowych i telewizyjnych (z charakterystycznym "r") czytałam słysząc samego Autora, ale też widząc niektóre z opisywanych przez niego miejsc (kiedyś...

więcej Pokaż mimo to

avatar
213
53

Na półkach:

Spacer z Marcinem Kydryńskim po zakamarkach Lizbony ma szczególną, autorską aurę. Pejzaż dźwięków, talerz smaków, feeria kolorów, obfitość zapachów, delikatność spojrzeń, zaduma i refleksja to wszystko jest przez czytelnika odczuwane przy każdym oddechu, podczas każdego szmeru przekładanej kartki. Erudycja autora, bogactwo odniesień literackich, muzycznych, filmowych, fotograficznych, talent gawędziarza sprawiają, że wędrówkę po mieście światła i oceanu odbywa się z wielką przyjemnością.
Dopiero po lekturze książki uświadamiam sobie, jak nieumiejętnie poznawałem Lizbonę i ile magicznych zwyczajności mi umknęło. Może jednak jest to jeszcze do nadrobienia...

Spacer z Marcinem Kydryńskim po zakamarkach Lizbony ma szczególną, autorską aurę. Pejzaż dźwięków, talerz smaków, feeria kolorów, obfitość zapachów, delikatność spojrzeń, zaduma i refleksja to wszystko jest przez czytelnika odczuwane przy każdym oddechu, podczas każdego szmeru przekładanej kartki. Erudycja autora, bogactwo odniesień literackich, muzycznych, filmowych,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
694
579

Na półkach: ,

Intymny przewodnik po Lizbonie

Wszystko zaczęło się od aparatu i to nie byle jakiego, bo kapryśnego i opornego we współpracy. Cierpienie okazało się opłacalne, a dzięki niemu powstała seria pięknych i klimatycznych fotografii ze stolicy fado i choć zwykle nie daję porwać się książkom podróżniczym, intuicja podpowiadała mi, że "Muzyka moich ulic. Lizbona" Marcina Kydryńskiego nie jest zwykłym przewodnikiem, a czymś znacznie bardziej osobistym.

Sama lektura przypomina spotkanie ze starym znajomym, który zabiera nas na przechadzkę po stolicy Portugalii. Nie jest to typowy spacer turysty – od punktu A do punktu B, a po drodze dwa muzea – nic z tych rzeczy! W tym przypadku przejdziemy się ścieżkami miejscowych, przysiądziemy, by posłuchać muzyki w miejscach niedostępnych dla turystów, zatracimy się w Lizbonie, w jej smakach, aromatach, dźwiękach i klimacie.

"Muzyka moich ulic. Lizbona" nie jest książką, którą poleciłabym przeczytać w jeden czy dwa wieczory. Sama czytałam ją kilka dobrych tygodni i bynajmniej nie dlatego, że mi się nie podobała – wręcz przeciwnie. W trakcie lektury padają nazwy miejsc, potraw, a przede wszystkim muzyków, więc by uczynić lekturę jeszcze pełniejszą i niczego z niej nie uronić, wyszukiwałam opisywane zakątki i wsłuchiwałam się w polecane utwory (całe mnóstwo utworów). Nie musiałam ruszać się z kanapy, by choć przez chwilę pobłąkać się po lizbońskich zakamarkach.

Książka Marcina Kydryńskiego jest z pewnością nietypowa. Nie jest to ani przewodnik, ani historia miasta. Więc co? Raczej ciepła, intymna relacja z miejsca, do którego autor zapałał szczególnym uczuciem, które pokochał pomimo jego niedoskonałości i z każdą kolejną stroną wyjaśnia nam przyczyny swojej fascynacji. To książka o muzyce, kuchni, zabytkach, pięknych kobietach i wszystkim tym, czym tętni serce Lizbony. Jedyne czego żal to tego, że opisanej Lizbony już nie ma. Poddała się ona duchowi czasu, remontom i przebudowaniom. Wracając do tematu – czy polecam tę pozycję? Oczywiście! Książka okazała się ucztą na wielu płaszczyznach i choć było to moje pierwsze spotkanie z Marcinem Kydryńskim w roli pisarza, to z pewnością nie ostatnie.

Intymny przewodnik po Lizbonie

Wszystko zaczęło się od aparatu i to nie byle jakiego, bo kapryśnego i opornego we współpracy. Cierpienie okazało się opłacalne, a dzięki niemu powstała seria pięknych i klimatycznych fotografii ze stolicy fado i choć zwykle nie daję porwać się książkom podróżniczym, intuicja podpowiadała mi, że "Muzyka moich ulic. Lizbona" Marcina...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    102
  • Chcę przeczytać
    51
  • Posiadam
    23
  • Podróże
    3
  • 2023
    3
  • 2021
    3
  • 2019
    2
  • E-book
    2
  • 2020
    2
  • Ulubione
    2

Cytaty

Więcej
Marcin Kydryński Muzyka moich ulic. Lizbona Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także