Moria

Profil użytkownika: Moria

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 10 godzin temu
340
Przeczytanych
książek
540
Książek
w biblioteczce
168
Opinii
545
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 14 książek
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

"Księgi rodu słowiańskiego" może być ciekawą pozycją, ale wyłącznie dla osób sprawnie poruszających się w szeroko pojętej historii wczesnych Słowian, gdyż autor miał na tym tle wiele podstawowych problemów, szczególnie co do pochodzenia poszczególnych szczepów. Ale jak brać na poważnie osobę, która analizowanie genezy Słowian zaczyna od najpopularniejszej książki fantasy na świecie, czyli "Pisma Świętego"? I to tak zupełnie poważnie. Tym sposobem wychodzimy już na samym wstępie od tezy, że Słowianie pochodzą od syna Noego, Jafeta. Autor ma generalnie widoczny problem z wiarą, co widać między innymi w fakcie, iż przypisuje autorstwo Bogurodzicy św. Wojciechowi. Nie zmienia to faktu, że mimo czasów, w których powstawała książka i raczkującej w nich zaledwie nauki dotyczącej wierzeń Słowian, autor ma treściwe poglądy na niektóre tematy i cytuje pojedyncze wartościowe źródła, (Niestety rzadko je dodając. Książka nie posiada bibliografii) gdzie większość badaczy w tym czasie korzystała jedynie z polskich, również subiektywnych kronik. Pozycja to generalizując parabola wzlotów i upadków, z naciskiem na te ostatnie. Część tez można uznać nawet za kuszące, choć Stalmach ma również problem z umieszczaniem wydarzeń na osi czasu, co już dziś nie stanowi żadnego problemu. Na etymologię też trzeba w tej książce uważać, bo więcej tu snucia domysłów niż faktów, czego zobaczycie przykłady. Autor uprawia straszną nadinterpretację językową kompletnie się na tym nie znając, niczym współcześni pseudonaukowcy.
Zaczynamy. Faktyczny czas przybycia Słowian na ziemie Polskie autor nazywa "manipulacją niemiecką", gdyż "zazdrościli przeszłości Słowianom". Tak jak publikacje z czasów PRL, Stalmach upatruje w Słowianach spokojnych grajków i rolników, a nie wiecznie zwaśnionych awanturników zdolnych handlować swoimi braćmi, jakimi byli w rzeczywistości. Autor nagminnie myli imiona postaci i daty wydarzeń historycznych, prawdopodobnie za kronikami.

Niezwykle trzeźwo punktuje, że badacze niesłusznie przyrównują panteon Słowiański do antycznego, jednakże sam próbuje forsować tezę, iż Słowianie są naznaczeni przez "jedynego" boga, twierdzi, że "ich część bałwochwalcza była wznioślejsza, poważniejsza i szlachetniejsza, nie tak dziwaczna ani tak rozpustna jak u innych narodów" twierdząc, że Słowianie wierzyli w boga najwyższego, żeby upodobnić ich wiarę do, według niego, jedynego słusznego katolicyzmu. Odrzucanie niewiarygodnych co do wiary Słowian źródeł nie przeszkadza badaczowi w mnożeniu hipotetycznych bóstw, niemniej ma w zwyczaju łączyć je z istniejącymi. Jednak nic z podanych wiadomości nie ma pokrycia w faktach. Tu zmyśleń jest najwięcej. Jakimś cudem wykombinował nawet wygląd niektórych bogów. W panteon zostały również wplecione fikcyjne demony zmyślone przez duchownych na przełomie XV i XVI. Ten częsty precedens wynikał z nieznajomości języka słowiańskiego. Ciężko jednak powiedzieć, skąd wziął niektóre z tych wiadomości, gdyż oszczędnie podaje źródła. Między wymienionymi są jednak nawet znane fałszerstwa historyczne, takie jak "Kronika Prokosza". Miesza mu się również tzw. panteon Długosza. Większości zmyśleń dotyczących panteonu nawet nie warto komentować, bo wyszłaby z tego oddzielna książka, więc naprostuję jedynie błędy w myśleniu o przyjętym. Autor uważa rzeźbę Światowida ze Zbrucza za przedstawienie Świętowita, która to teza została skutecznie obalona. Absolutnym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że Stalmach twierdził, iż wiara w to bóstwo o czterech obliczach jest związana z wiarą buddyjską, strasznie odległą kulurowo. Więcej sensu ma nieco nowsza, choć również niekoniecznie słuszna teoria, że jest to spowodowane wpływami celtyckimi i wyobrażeniami matres. Autor zalicza również Wołosa (Welesa) do bogów gospodarczych, a jego opieka nad bydłem w świetle ostatnich badań staje się coraz bardziej kontrowersyjna.
Treść rozdziału "Czciciele naturalnych istot i żywiołów" niemal w całści nie jest wart uwagi, więc ciężko tu o jakiś sensowny komentarz, z kolei następny, o nabożeństwach jest już ciekawyszy. Autor przytacza tu kilka właściwych źródeł. Jest to chyba pierwszy rozdział, który można przeczytać, choć próbuje obalić twierdzenie o tym, że Słowianie składali swoim bóstwom ofiary z ludzi, co do czego nie byłabym taka pewna. Nie unika też takich bzdur jak ta, że Słowinie byli piśmienni i używali run. W późniejszych rozdziałach próbuje to uzasadnić słwem "ksiądz" rzekomo pochodzącym od "książki". Niestety i tu "zabawa" etymologią zawodzi, gdyż jest to pochodna wyrazu kniaź (czyli upraszczając rządzący) wywodzącego się z germańskiego kuningas. Jeszcze zresztą w XVI wieku oznaczało zresztą świeckiego panującego. Oczywiście przytacza fragment kroniki mówiący o tym, że Retra miała podpisane imionami posągi, nie wspominającej w jakm języku. A był to ośrodek wielokulturowy, same rzeźby też nie musiały powstać na miejscu. Mógł to być nordycki, lub łacina. Zapewniam Was, że nie ma do tej pory żadnych sensownych przesłanek o piśmieności Słowian. Uważa rownież czeskie legendy dynastyczne za źródło wiarygdnych informacji. To tak jakbym napisała w artykule naukowym, że Popiela faktycznie zjadły myszy za "grzechy" popełnione względem rodu.

Nieźle opisany jest jest rozdział o społeczeństwie, ciekawe tezy. Choć jak już wspomniałam, nie jest prawdą forsowana przez autora teza, iż Słowianie nie znali niewolnictwa, była to bardzo popularna rozrywka. Słowianie byli głównym towarem eksportowym na własnych ziemiach. Większość z nich wywozili w krajów kupcy żydowscy, choć sami zainteresowani bardzo nie odstawali, a na handlu ludźmi oparli swoją potęgę ekonomiczną, o czym można przeczytać między innymi w książkach profesora Urbańczyka (m. in. 2015). Nieco lepiej wypada też rozdział "Dzieje starożytne Słowian" opisujący ich obyczaje i ustrój ogółem, choć tutaj niesłusznie neguje tezę iż Słowianie odłączyli się od ludów indoeuropejskich w VI wieku, a byli tam już wcześniej powołując się również na sfałszowane źródła. Myli również ludy stepowe ze Słowianami niesłusznie szukając poświadczenia ich nazw w języku.
Stalmach przypisuje wielu szczepom germańskim słowiańskie pochodzenie. Pomyłka obejmuje między innymi Swewów (Swebów), więc jeśli nie interesuje nas ich historia, cały rozdział "Niektóre ważniejsze zdarzenia w krajch swewskich przed chrystusem" nie ma żadnego sensu. Podobna pomyłka nastąpiła przy Markomanach (ich władca, Marbod oczywiście również był Germanem, a nie Morawianem więc zebrał wojów ze swoich, z Semnonami na czele; Markomanie walczyli dla Attylli wzmiankowanego później), Kwadach (również walczących w wojskach Attylli), Turyngach i Sarmatach, z tą różnicą, że był to lud irański. Gotonowie to oczywiście lud gocki, a nie Gdynianie. Gdynia pojawi się na mapie wieki po Pliniuszu. Błędne jest nawet twierdzenie, że Grecy nazywali wschodnią słowiańszczyznę Scytią, a później Sarmacją. Chodzi oczywiście o tereny Serbii, które należą do słowiańszczyzny południowej. W każdym razie wszystkie podrozdziały o wydarzeniach w rzekomych krajach słowiańskich są do śmietnika.
Rozdział o Awarach jest do przyjęcia, bo autor nie pomylił ich pochodzenia. Oczywiście mitologii czeskiej nie mam nic do zarzucenia, o ile nie bierze się jej za źródło historyczne.
Stalmach ma problem z geografią, a zasięgi granic państwowych wytycza nierzadko znaleziskami archeologicznymi, nie przyjmując istnienia wymiany kulturowej czy handlowej, nie wspominając o zdobyczach wojennych.
Książka nie posiada bibliografii.

"Księgi rodu słowiańskiego" może być ciekawą pozycją, ale wyłącznie dla osób sprawnie poruszających się w szeroko pojętej historii wczesnych Słowian, gdyż autor miał na tym tle wiele podstawowych problemów, szczególnie co do pochodzenia poszczególnych szczepów. Ale jak brać na poważnie osobę, która analizowanie genezy Słowian zaczyna od najpopularniejszej książki fantasy na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Debiut beletrystyczny "Chościsko". Mimo tego, że książka ma kilka wad, to jest całkiem przyjemna w odbiorze i nieźle napisana i bardzo dobrze mi się ją czytało. Ale od początku.
"Chościsko" to książka o tyłuowym bohaterze, protoplaście Piastowskiego rodu. Chłop niestety potyka się podczas obrzędu topienia Marzanny. Oznacza to rychłą śmierć, jeszcze tego samego roku. Co zrobi Chościsko, aby uniknąć marnego losu?
Książka posiada tak dużą gramaturę papieru, jakiej jeszcze chyba w życiu nie widziałam. Jest praktycznie wydrukowana na papierze technicznym. Taka ciekawostka.
Opis książki nieco wprowadza w błąd, sugerując że jest to powieść historyczna. Nie jest. To fantastyka historyczna, legenda o Chościsku. Nie dzieje się też całkowicie na ziemiach polskich, a zaczyna na Połabiu, na ziemiach Pomorza. Generalnie pomijam nierealistycznie przedstawione możliwości podróżowania w tamtych czasach przy specyficznych wskazówkach typu "północ" to zaznaczę swoją powściągliwość w stosunku do tego, czy Chościsko wywodził się z Radogoszczy. Pomiędzy opisami wziętymi z kronik, których to znajomości nie można odmówić autorowi, to gród znany jest z nich od XI wieku (fabuła to wiek IX), a nie jesteśmy w stanie zbadać jego początków, bo położenie nie jest do dzisiaj znane. Barańskiemu nie można też odmówić niezwykłej wyobraźni. W Radogoszczy nie czczono większości opisanych bogów, a cudowne opisy ich posągów pasują bardziej do "Sagi lodu i ognia". Sposób sprawowania kultu też odbiega od rzeczywistości. Tak koń świątynny mieszanej maści, jak i zakopywanie ofiar nieprzeznaczonych dla bogów chtonicznych. Co do ofiar z ludzi, oczywiście występowały, szczególnie, jak w książce przy klęskach żywiołowych. Co prawda raczej zabijano ofiary z zaskoczenia i bez zbędnego cierpienia, ale z oczywistych względów i szczątkowej ilości dowodów kopalnych, nie można wykluczyć innych scenariuszy. Przy spaleniu szczątków przyjaciółki również mam pewne wątpliwości. Pożegnanie kogoś w ten sposób to nie takie hopsiup, dla tego zabrania się nam tradycyjnego obrządku pogrzebowego w dzisiejszych czasach. Kobiety zaraz po połogu tak samo jak nowo narodzone dzieci skrupulatnie izolowano, nawet przed bliższą rodziną nie tylko jako nieczyste, ale również ze względów bezpieczeństwa.
Główny bohater jest nieco głupawy, przez co raz za razem pakuje się w kłopoty lecz nie można mu odmówić uroku. Na swojej drodze spotyka wiele demonów, ale to ludzie okazują się największymi wrogami życia.
Jak już wspomniałam, książka jest dobrze napisana i wzbudza wiele emocji. Osobiście zmieniłabym tytuł na "legenda Chościska", aby nie budzić wątpliwości. Łatwiej byłoby przełknąć niezgodności historyczne i elementy fantastyczne fabuły. Doceniam fakt, że mimo iż jest to beletrystyka, to znajdziemy w niej bibliografię. Zasmuciło mnie jednak, że znalazły się w niej 3 pozycje pseudonaukowe, w tym jedna wyjątkowo niebezpieczna, książka znanego kuglarza K.T.

Debiut beletrystyczny "Chościsko". Mimo tego, że książka ma kilka wad, to jest całkiem przyjemna w odbiorze i nieźle napisana i bardzo dobrze mi się ją czytało. Ale od początku.
"Chościsko" to książka o tyłuowym bohaterze, protoplaście Piastowskiego rodu. Chłop niestety potyka się podczas obrzędu topienia Marzanny. Oznacza to rychłą śmierć, jeszcze tego samego roku. Co...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zacznijmy od kilku słów o autorze. W połączeniu tego, co pisze o nim wydawnictwo i co zobaczyłam w książce, na usta cisną się dwa słowa. Hipokryta i... etnofob? Albo po prostu zadufany w sobie palant. Na tyle książki czytamy, że "sąsiedzi" nazywają go wiedźminem, a gardzi magią i ją potępia. Jednocześnie opisując w pierwszym rozdziale jak z niej korzysta. Do tego jest "katolem", bo nie można tego nazwać inaczej (zresztą o swojej wierze sam niezdrowo często przypomina), jest "zielonym" i wege, co kłóci się z przekonaniami kościoła katolickiego. Sprzeciwia się naturalnemu porządkowi świata i wyraża głęboką pogardę do tradycji i obyczaju. Wyraźnie również pogardza postawami, które sam opisuje, lub nawet swoimi informatorami i opisywanymi ludźmi używając względem nich takich epitetów jak "głupi", "prosty", "ciemny" itd., samemu stawiając się wyżej moralnie i intelektualnie. Prawdę mówiąc nie wiem czemu powstała ta książka. Jego "być może jest to warte opisania" mnie nie kupuje. Mamy XXI wiek, a czułam się jak przy czytaniu XIII wiecznego kazania. Postawę autora uważam za obrzydliwą i zaściankową, co próbuje zarzucić mieszkańcom Podlasia. W każdym razie ma potencjał na najbardziej irytującą osobę.
Mimo tego, co można zauważyć na pierwszy rzut oka postanowiłam nie zrażać się postawą autora, w końcu spisanie opowieści etnograficznych opinii nie wymaga. Bardzo się jednak myliłam w swoim optymizmie. Wspominałam już, że raptem przy pierwszej relacji korzysta z usług szeptuchy. Otóż zaraz potem stwierdza, że spisywanie wierzeń etnograficznych, czy uczestniczenie w zamowach powoduje u niego rozterki natury religijnej, a u mnie ten komentarz ucisk żenady. Z każdej strony jesteśmy dosłownie nachalnie bombardowani poglądami autora, to z prawej, to z lewej strony. Inne przekonania są złe, szkodliwe i przede wszystkim niebezpieczne.
Przechodząc już do samego sedna treści. Składa się ono z opowiadań spisanych przy pomocy miejscowych informatorów. Autor nie zna realiów etnograficzno-kulturowych, ani historycznych badanego terenu. Tak jak genezy spisywanych treści. Każdy duch domowy to diabeł. Magia sympatyczna, zamowy to podszepty szatana itd. Jego świat jest tak czarno-biały, że w pewnym momencie mimo zniesmaczenia i zmęczenia ignorancją zaczęłam mu po ludzku współczuć. Ciężko mi w ogóle określić jakieś walory edukacyjne tej pozycji, bo przez wszystko przebija się wszechobecna, niechciana i przede wszystkim będąca nie na miejscu opinia i postawa piszącego. Z ciekawostek tylko dodam, że na końcu, obok chaotycznych strzępek relacji, których nie udało się poskładać w opowiadania, znajduje się wariant baśni o głupim Jasiu, która pojawia się również w recenzowanej przeze mnie ostatnio książce "Baśnie wschodniosłowiańskie"

Zacznijmy od kilku słów o autorze. W połączeniu tego, co pisze o nim wydawnictwo i co zobaczyłam w książce, na usta cisną się dwa słowa. Hipokryta i... etnofob? Albo po prostu zadufany w sobie palant. Na tyle książki czytamy, że "sąsiedzi" nazywają go wiedźminem, a gardzi magią i ją potępia. Jednocześnie opisując w pierwszym rozdziale jak z niej korzysta. Do tego jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Moria

z ostatnich 3 m-cy
Moria
2024-05-30 15:21:15
Moria ocenił książkę Księgi Rodu Słowiańskiego na
2 / 10
i dodał opinię:
2024-05-30 15:21:15
Moria ocenił książkę Księgi Rodu Słowiańskiego na
2 / 10
i dodał opinię:

"Księgi rodu słowiańskiego" może być ciekawą pozycją, ale wyłącznie dla osób sprawnie poruszających się w szeroko pojętej historii wczesnych Słowian, gdyż autor miał na tym tle wiele podstawowych problemów, szczególnie co do pochodzenia poszczególnych szczepów. Ale jak brać na poważnie oso...

Rozwiń Rozwiń
Moria
2024-05-30 15:19:18
Moria dodał do serwisu książkę Księgi Rodu Słowiańskiego
2024-05-30 15:19:18
Moria dodał do serwisu książkę Księgi Rodu Słowiańskiego
Moria
2024-05-21 22:07:12
Moria ocenił książkę Batman: Zjawy z przeszłości na
9 / 10
Moria
2024-05-20 20:36:28
Moria ocenił książkę Makbet na
9 / 10
2024-05-20 20:36:28
Moria ocenił książkę Makbet na
9 / 10
Makbet William Shakespeare
Średnia ocena:
6.7 / 10
22512 ocen
Moria
2024-05-13 22:28:50
Moria i emciaczyta są teraz znajomymi
2024-05-13 22:28:50
Moria i emciaczyta są teraz znajomymi

ulubieni autorzy [6]

Jerzy Strzelczyk
Ocena książek:
7,5 / 10
72 książki
3 cykle
Pisze książki z:
47 fanów
Przemysław Świszcz
Ocena książek:
7,6 / 10
5 książek
1 cykl
Pisze książki z:
3 fanów
Jerzy Gąssowski
Ocena książek:
6,9 / 10
28 książek
0 cykli
Pisze książki z:
9 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
340
książek
Średnio w roku
przeczytane
68
książek
Opinie były
pomocne
545
razy
W sumie
wystawione
338
ocen ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
1 228
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
50
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
14
książek [+ Dodaj]