Jarzmo. Spektrum przemocy. Joanna Ławicka 8,0
To nie jest według mnie do końca książka psychologiczna ani naukowa. Treści potraktowane są czasem w mojej opinii za płytko, bez wnikania w psychopatologię i złożoność, jaką jest zwykle ludzka istota oraz relacje między ludźmi. Świat pokazany jest w sposób zbyt czarno/biały - w trakcie czytania kojarzyła mi się opowieść o czerwonym kapturku - zawsze był jeden zły wilk oraz po przeciwnej stronie - niewinny, bezbronny, czerwony kapturek. Treści napisane językiem zbyt często emocjonalnym, stronniczym w mojej ocenie.
W trakcie lektury przypomniał mi się taki cytat: Chorzy nie tańczą ze zdrowymi. Mówi on o tym, że nie bez powodu nieświadomie wikłamy się traumatyzujące sytuacje. Osoby opisane, jako ofiary były wybielane, mimo że według mnie często wykazywały cechy, które są charakterystyczne dla osobowości zależnej - co nadal jest zaburzeniem osobowości. Komentarz autorki w stylu: tej osobie do zaburzeń osobowości daleko, była tylko ofiarą przemocy, spłycał dla mnie całą dynamikę wikłania się w toksyczne relacje.
Oczywiście, nie wszystkie przypadki są opisane tak skrajnie. Niektóre były bardziej wyważone, bardziej kompleksowe. Nadal niestety, pozostawiały we mnie dużo niedosytu. Przemoc to ważny temat, musimy o tym mówić. Myślę jednak, że jest to też skomplikowany i wymagający temat, który wymaga o wiele dłuższego opracowania i o wiele więcej dystansu, aby spojrzeć na niego z wielu stron. Oczywiście w przypadku dziecka sprawa jest prostsza - odpowiedzialni są dorośli, w przypadku dwóch dorosłych sprawa już się komplikuje. Rozumiem duże emocje wokół tematu, ale pamiętajmy, że bardzo silne emocje ze swej natury, sprzyjają zawężeniu perspektywy, nasilają myślenie czarno-białe i uruchamiają w nas mechanizmy obronne, co nie pomaga w zrozumieniu całej złożoności ludzkiej psychopatologii, a tym bardziej wsparcie człowieka w jego zdrowieniu i wyzbyciu się destrukcyjnych skryptów.
Mimo że uwielbiam poprzednie pozycje Autorki i je gorąco polecam i nadal nie przestanę, tę lekturę raczej odradzam: są fragmenty, które bym przekleiła i wysyłała wszystkim, ale również za dużo jest dla mnie momentów, kiedy treść jest stygmatyzująca, blokująca rozwój i zdrowienie u osób z pewną psychopatologią, a także wzmacniająca bezradność i poczucie bycia "ofiarą" u osób z innym obrazem klinicznym, co skutkuje w sumie tym samym.