Urodziła się na Mauritiusie w rodzinie indo-maurytyjskiej (jej przodkowie pochodzą z Indii). Obroniła doktorat z antropologii na uniwersytecie londyńskim. Od 30 lat mieszka w Ferney-Voltaire we Francji. Jest autorką kilkudziesięciu napisanych po francusku powieści, nowel, zbiorów poetyckich i opowieści autobiograficznej. Po jej twórczość często sięgają badacze literatury i kultury zajmujący się problematyką postkolonialną i feministyczną. Utwory Devi ukazują skomplikowaną strukturę rzeczywistości i ludzkich relacji: z jednej strony, szukające wyzwolenia bohaterki Devi łamią kody społeczne, religijne, kastowe, z drugiej strony zarysowana w tych tekstach wizja świata to splot tragizmu, humoru, mocnych obrazów ukazujących ludzką (nie tylko kobiecą) kondycję w stylu, który według samej Devi nawiązuje do swingującej, rozpuszczającej składnię prozy Toni Morrison i do pozornie obiektywnej, ale skrywającej refleksyjność i emocjonalne zaangażowanie twórczości J. M. Coetzeego.
Miała na sobie czerwone sari, a jej twarz rozświetlały fajerwerki, barwiąc ją na czerwono, niebiesko, fioletowo, tak jak jej śmiech, nie co ...
Miała na sobie czerwone sari, a jej twarz rozświetlały fajerwerki, barwiąc ją na czerwono, niebiesko, fioletowo, tak jak jej śmiech, nie co dzień spotyka się kobietę fajerwerk.
Ktoś na fb napisał kiedyś, że z dobrą książką jest tak, że jednocześnie chcesz ją skończyć i nie chcesz skończyć. I to właśnie odczułam, czytając "Zielone sari", bo książka jest bardzo ciekawa i wciągająca, a jednak w trakcie czytania cały czas miałam myśl "niech ten dziad w końcu zdechnie". Tak, to słowo jest najbardziej adekwatne, chociaż przecież nie mówi się o ludziach, że zdychają, a nawet i o zwierzętach się nie powinno. Trochę odległe skojarzenie, ale narracja skojarzyła mi się z książką dla nastolatek "Ja, Blanka" Ewy Barańskiej, gdzie również autorka postanowiła wczuć się w perspektywę osoby będącej uosobieniem psychologicznej Ciemnej Triady. Można potraktować głównego bohatera "Zielonego sari" jak symbol patriarchatu, ale niestety, można też interpretować głównego bohatera i jego losy całkiem dosłownie, tacy ludzie, przesyceni pogardą nawet wobec najbliższych osób, przecież istnieją. Dodatkowy plus - można się dowiedzieć czegoś o Mauritiusie, o jego wielokulturowości , sięgnąć głębiej, niż pokazują to biura podróży, kuszące zdjęciami rajskich plaż, choć rzeczywistość przedstawiona przez Devi jest daleka od raju.
ᴇᴡᴀ ᴢᴇ ꜱᴡʏᴄʜ ᴢɢʟɪꜱᴢᴄᴢ to przejmująca historia czworga nastolatków, żyjących w ubogiej dzielnicy Port Louis na Mauritiusie. Ich życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, gdyby tylko mieli szansę dorastać w innym miejscu, bo to właśnie pochodzenie zdaje się naznaczać ich los. Najbardziej przejmująca była dla mnie historia tytułowej Ewy, choć ta bohaterka niekoniecznie wysuwa się na pierwszy plan. To opowieść dorastającej dziewczyny, która nie ma nic, ale odkrywa, że jej najlepszą kartą przetargową jest jej własne ciało - “To tylko ciało. To się goi. Od tego to jest”.
To świetna powieść, o czym świadczą liczne nagrody, które zdobyła. Na bardziej osobistym poziomie zabrakło mi jednak większego połączenia z bohaterami, czułam się niejako oderwana od ich historii. Ten dystans nie pozwolił mi zachwycić się w pełni, ale zdecydowanie jestem zaintrygowana twórczością Anandy Devi, a przede wszystkim pięknem języka, jakim operuje. Warto też przeczytać posłowie od tłumacza, które wyjaśnia niektóre wątki, bo trzeba przyznać, że jest to książka dość trudna w czytaniu.