Niemieckojęzyczny pisarz pochodzenia żydowskiego, przez całe życie związany z Pragą. W swoich powieściach stworzył model sytuacji zwanej sytuacją kafkowską i określanej w języku niemieckim za pomocą przymiotnika „kafkaesk”, którego istotą jest konflikt zniewolonej jednostki z anonimową, nadrzędną wobec niej instancją. Deformacja groteskowa, niejednoznaczne, paraboliczne obrazy oraz poczucie zagrożenia i niepewności składają się na panoramę literackiego świata Kafki.
Kafka urodził się w Pradze należącej wówczas do monarchii austro-węgierskiej. Był synem Hermanna Kafki (1852-1931) i Julii Kafki, z domu Löwy (1856-1934). Pochodzący z prowincji ojciec prowadził sklep galanteryjny. Matka wywodziła się z bogatej rodziny osiadłej w Podiebradach. Oprócz dwóch braci, Georga i Heinricha, którzy zmarli niedługo po narodzinach, Franz Kafka miał jeszcze trzy siostry: Gabrielę znaną jako „Elli” (1889-1942),Walerię – „Valli” (1890-1942) i Ottilię – „Ottla” (1892-1943). Gabriela i Waleria wraz z rodzinami zostały wywiezione w październiku 1941 do łódzkiego getta (wówczas Litzmannstadt),skąd zostały wywiezione we wrześniu 1942 do ośrodka zagłady w Chełmnie nad Nerem (Kulmhof am Nehr) i tam zginęły.
Jego językiem ojczystym był niemiecki, którym w Pradze posługiwało się w tamtym okresie 10% ludności. Kafkowie byli Żydami, jednakże Franz Kafka, jak i zresztą pozostali członkowie rodziny, mówił i pisał prawie wyłącznie po niemiecku. Znał również bardzo dobrze język czeski, a języka hebrajskiego zaczął się uczyć dopiero pod koniec życia.
Studiował Niemieckim Uniwersytecie w Pradze. Po dwutygodniowej przygodzie z chemią Kafka postanowił studiować prawo. Pomimo to potrafił wygospodarować czas, by przez semestr uczęszczać na wykłady z historii kultury i germanistyki. W międzyczasie odbył kilka podróży i chwilowo zastanawiał się nad studiami germanistycznymi w Monachium. Porzucił jednak ten zamysł, kontynuując studia prawnicze w Pradze. W 1906 r. został wypromowany na doktora nauk prawnych, po czym odbył staż w sądzie ziemskim i karnym.
W 1902 poznał swojego najlepszego przyjaciela, dobrze wówczas znanego w praskim środowisku literackim pisarza, Maxa Broda. Wokół Maxa Broda istniała grupa kilku zaprzyjaźnionych pisarzy, których wspólnym mianownikiem było żydowskie i jednocześnie praskie pochodzenie. Oprócz Kafki, do kręgu tego należeli też Felix Weltsch i Oskar Baum.
Od 1908 do 1922 Kafka pracował w Zakładzie Ubezpieczeń Robotników od Wypadków Królestwa Czeskiego w Pradze, instytucji będącej kombinacją zakładu ubezpieczeń społecznych i inspekcji pracy. W ramach swoich obowiązków służbowych Kafka podróżował często po całych Czechach nadzorując warunki pracy w dziesiątkach zakładów przemysłowych. Wbrew temu, co sam pisał w swoich dziennikach, analiza opisów jego dokonań zawodowych robiona przez przełożonych wskazuje na to, że był on cenionym i sumiennym pracownikiem. Wskazuje też na to jego częste awansowanie. W momencie gdy musiał zrezygnować z pracy, piastował dobrze opłacane stanowisko nadinspektora.
Kafka, wbrew rozpowszechnionym stereotypom, był dość znany w środowisku praskich, niemieckojęzycznych głównie pochodzenia żydowskiego, elit intelektualnych. Był stałym członkiem kilku praskich salonów literackich, gdzie czytywał swoje opowiadania i uczestniczył w dyskusjach. Publikował w „Prager Tagblatt” i później w „Berliner Tageblatt” recenzje sztuk teatralnych i dzieł literackich. W 1909 zostały wydane jego pierwsze szkice prozy w monachijskim czasopiśmie literackim „Hyperion”.
Jego pierwszy zbiór opowiadań i fragmentów prozy został wydany w 1913 pod tytułem Betrachtung. Wtedy też powstał Palacz, pierwszy rozdział niedokończonej powieści Ameryka.
Kilka zbiorów opowiadań ukazało się w wydawnictwie Wolff-Verlag z Lipska, w nakładach nie przekraczających 1000 egzemplarzy, do których druku doszło głównie dzięki przyjaźni Maxa Broda z właścicielem wydawnictwa, Kurtem Wolffem. Mimo pochlebnych recenzji tych zbiorów, m.in. przez Roberta Musila, sprzedawały się one bardzo słabo.
Do popularyzacji dzieł Kafki w znacznej mierze przyczynił się najbliższy przyjaciel Max Brod, który zdołał wylansować twórczość Kafki w latach 40 i 50. na fali powojennej popularności egzystencjalizmu. Pośmiertnie wydał on trzy niedokończone powieści (Ameryka, Proces i Zamek) oraz liczne opowiadania i miniatury, pomimo że Kafka kazał mu spalić wszystkie teksty po swojej śmierci. Max Brod wydał także Dzienniki Kafki, które ten pisał systematycznie od 1910 roku, oraz listy do siebie, Felice Bauer i kilku innych osób.
Dzieła Kafki odzwierciedlają niestabilny stan duchowy wielu ludzi na początku XX wieku.
Utworów Kafki nie należy interpretować jako krytyki nadmiernie rozbudowanej i niezrozumiałej w swoich decyzjach machiny biurokratycznej, która straciła rację bytu, słuszniej jest potraktować je jako szeroko pojęte i wieloaspektowe przesłania o wymiarze egzystencjalnym.
Trudno przyporządkować dzieła Kafki do któregoś z prądów literackich, chociaż część badaczy jest skłonna zaliczyć twórczość Kafki do nurtu ekspresjonistycznego, co jednak nie wszystkim badaczom literatury wydaje się trafne. Wielu badaczy i teoretyków Kafki, uważa go za prekursora literatury nurtu egzystencjalizmu. Kafka wprowadził do literatury, w miejsce tradycyjnej opisowości, liczne niedomówienia, korzystał z niejasnych, parabolicznych obrazów. Jego styl charakteryzowała maksymalna prostota, pozbawiona wszelkich ozdobników. Nawet najbardziej skrajne, nieprawdopodobne sytuacje, takie jak opis działania maszyny tortur w opowiadaniu Kolonia karna, czy też opis wykonania egzekucji w powieści Proces są opisane w chłodny, precyzyjny i beznamiętny sposób.
Kafka przedstawia w swoich dziełach najczęściej człowieka wyobcowanego, którego związki z innymi ludźmi uległy znacznemu zniszczeniu. Bohater kafkowski walczy samotnie z niezrozumiałymi strukturami rządzącymi światem. Mimo buntu i starań nie jest w stanie zmienić swego położenia, a walka kończy się klęską. Uwikłania bohatera w grozę istnienia mają na tyle niejasną strukturę, że możliwa jest bardzo różna interpretacja symboliki i sekwencji wydarzeń jakim ten bohater jest poddany. Samotność jest głównym z wielkich tematów kafkowskich – bohater walczy i przegrywa zawsze sam. Strach, koszmary, rozdwojenia jaźni i kompleksy to inne z niszczycielskich i symbolicznych elementów. Oddają one dobrze atmosferę dzieł, w których wyobcowani i samotni bohaterowie bezustannie poszukują – jak można sądzić – bezpieczeństwa i pewności, czego nigdy nie będzie im dane doświadczyć.http://kafka.ovh.org/pages/aktualnoC59Bci.php
„Proces” - dla wielu jedna z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek powstały, dla wielu znienawidzona lektura szkolna – a dla mnie? Pierwszy raz czytałam ją w liceum – i mam z tej lektury bardzo dobre wspomnienia. Pamiętam, że byłam zachwycona groteską, wielorakością znaczeń, uniwersalizmem, oryginalnym językiem i aurą przytłoczenia beznadzieją. Po powrocie do Kafki oczekiwałam wiele, i być może w tym leży problem – miałam po prostu zbyt wysokie oczekiwania. Byłam pewna, że „Proces'” będę czytała z przyjemnością i niecierpliwością, będę do niego wracać z chęcią i zafrapowaniem – a okazało się, że powtórna lektura tej książki była dla mnie niczym innym jak walką.
Niewiele już pamiętałam z tej książki, poza ogólnym zarysem fabuły (jak się okazało, że w tej książce jest tylko ogólny zarys fabuły, reszta to alegorie i filozofia) więc ze zdziwieniem zauważyłam, że po przeczytaniu 30 stron miałam jej szczerze dość. Zmęczyła mnie ta groteska, którą kiedyś uwielbiałam, odepchnęła mnie ta obmierzłość świata przedstawionego, ta akcja, która toczy się nieprzerwanie, ale jednak wciąż stoi w miejscu.
Rozumiem, że taki był zamysł. Przytłoczyć czytelnika, zawalić go blokami tekstu tyleż bezsensownego, co naszpikowanego ukrytymi znaczeniami, sprawić, by czuł się zagubiony wśród miliona informacji, które o niczym konkretnym nie informują, opleść pajęczyną zaduchu, zdławić obrzydzeniem. No i to się Kafce udało, oj, jak udało, chyba aż za bardzo. Głównego bohatera, Józefa K., dało się lubić, mimo tego nawet jak przedmiotowo traktował kobiety, lecz nie byłam zupełnie zaangażowana w jego walkę o udowodnienie niewinności. Zaś inni bohaterowie byli tak przerysowani i tragikomiczni, że trudno nazwać ich postaciami – raczej zlepkami dziwnych wypowiedzi i cyrkowych sztuczek.
Tę powieść okrutnie źle się czyta, głównie przez konstrukcję (lite bloki tekstu) ale także przez to, że ta ozdobna, dziwaczna treść niewiele za sobą niesie – a może właśnie zbyt wiele, lecz głęboko to ukrywa. Czytałam, czytałam, brnęłam przez kolejne skomplikowane zdania, mijałam farsę za farsą (malarz „wywijający garbatą”),a opowieść stała w miejscu. Ruszyła nieco pod koniec, co sprawiło że ostatnie rozdziały czytało się nieco lepiej, ale czy zostałam, jako czytelnik, nagrodzona za trud przebrnięcia przez tę powieść? Posłowie napisane przez Bruno Schulza zamiast cokolwiek rozjaśnić, jeszcze bardziej wszystko zagmatwało. I to chyba jest największa zaleta tej książki – wartość interpretacyjna.
Wierzę, że „Proces” przeczytany w odpowiednim momencie życia czytelnika, może mu bardzo pomóc i wiele wnieść. Tylko u mnie albo ten moment minął w liceum, przy pierwszym czytaniu, albo jest jeszcze przede mną. Nie przepadam za poczuciem estetyki Kafki, za tym, jak buduje narrację, nie lubię tej pokracznej, brzydkiej groteski, w którą ubrał wątpliwości i problemy egzystencjalne dotykające nas wszystkich. Szanuję warsztat, nie będę kłócić się z tym, że jest to arcydzieło literatury i uważam, że jest to powieść, którą każdy powinien znać – ale nie będę kłamać, że wzbudziła we mnie zachwyt i świetnie mi się ją czytało. Lektura „Procesu” nie była łatwa i przyjemna – wręcz przeciwnie, musiałam walczyć ze sobą, by do niej wracać, łatwo się rozpraszałam i z chęcią rzuciłabym ją w kąt, gdyby nie to, że są książki, które po prostu chcę znać. „Proces” Kafki jest taką książką – ale nie wiem, czy kiedykolwiek wrócę do niej po raz trzeci.
Nietypowa, ale bardzo przypadła mi do gustu. Czytając, miałem wrażenie, że Autor się ze mną droczy. Każdy rozdział zaczyna się normalnie, wręcz nieciekawie. Czytelnik jest zasypywany trywialnymi szczegółami na temat codziennego życia głównego bohatera. Jednak za każdym razem, trochę już znudzony przydługim wstępem, orientowałem się, że Autorowi znowu się udało. Nie potrafiłem dokładnie uchwycić momentu, w którym fabuła stawała się tak absurdalna, że aż dawało się odczuć pewną grozę. Co gorsza, bohaterowie zdawali się w ogóle tego nie zauważać, przez co wciąż miałem wrażenie, że coś mi się wydaje. Po skończeniu książki czuję się tak, jakbym przed chwilą wybudził się z bardzo dziwnego snu.