Najnowsze artykuły
- ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik1
- ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać9
- ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant2
- Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz3
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marvin Harris
4
7,2/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,2/10średnia ocena książek autora
218 przeczytało książki autora
315 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Krowy, świnie, wojny i czarownice: zagadki kultury
Marvin Harris
6,7 z 167 ocen
452 czytelników 18 opinii
2007
Sny, trofea, geny i zmarli. "Wojna" w społecznościach przedpaństwowych na przykładzie Amazonii
Marvin Harris, Tarzycjusz Buliński
8,8 z 5 ocen
55 czytelników 1 opinia
2006
The Rise of Anthropological Theory: A History of Theories of Culture
Marvin Harris
6,0 z 1 ocen
0 czytelników 0 opinii
2001
Najnowsze opinie o książkach autora
Krowy, świnie, wojny i czarownice: zagadki kultury Marvin Harris
6,7
Jeżeli chcesz spojrzeć na religie jako obserwator a nie uczestnik. Jeżeli lubisz wiedzieć nieco więcej, bo może ktoś patrzeć na świat inaczej, to proponuję tą książkę.
Autor wysuwa dość ciekawe tezy, choćby na temat spożywania mięsa w różnych kulturach i uzasadnia je. Oczywiście nie ze wszystkimi można się zgodzić.
Jeśli masz więc ochotę, zrobić trochę bałaganu w swoim poukładanym umyśle to polecam.
Krowy, świnie, wojny i czarownice: zagadki kultury Marvin Harris
6,7
Nietypowa i dosyć intrygująca książka. Marvis Harris jako czołowy przedstawiciel materializmu kulturowego, który to pogląd w antropologii głosi, że wzorce kulturowe w danej społeczności zależą głównie od czynników środowiska naturalnego, stworzył coś na kształt luźno ze sobą połączonego zbioru esejów, gdzie wykłada swoje racje. Siłą rzeczy więc ocenia się autora przez pryzmat głoszonych przez niego poglądów, a mniej samą osobę. „Krowy, świnie, wojny i czarownice” z pewnością będą gratką dla antropologów i osób zainteresowanych tą dziedziną ze względu na nowatorskie podejście do wielu spraw, co być może wpłynie także na zmianę w sposobie myślenia. Pozostali muszą się przygotować, że 3/4 objętości zajmują opisy plemion Maringów, Janomamów, Cembagów i Kwakiutlów wraz ze zwyczajami, codziennym życiem i charakterystyką wierzeń. Ciekawie ujęta została kwestia religii chociaż nie do końca wiadomo czego tak naprawdę chciał Harris dowieść. Niby jest „wyzwolony od zabobonów i przesądów” co stawiałoby go na pozycji deisty/ateisty, ale z drugiej strony jego naukowo-badawcze podejście do nauk różnych Kościołów zdaje się być próbą budowy jeśli nie usprawiedliwienia to przynajmniej jakieś formy porozumienia między dwoma światami: racjonalnego myślenia i niematerialnego, ezoteryki.
Koncepcja autora przedstawiona w publikacji przedstawia relacje między warunkami ekologicznymi, a kulturą kilku różnych społeczeństw. Przykładowo niechęć Żydów wobec wieprzowiny tłumaczona jest przez Harrisa zbyt wielką uciążliwością, jaką byłaby hodowla świń dla plemion żyjących w warunkach suchego, półpustynnego klimatu; natomiast ciągłe wojny o kobiety wśród plemion Janomamów tłumaczone są wyczerpywaniem się zasobów, migracją na nowe tereny i koniecznością podbijania swoich sąsiadów.
Dostajemy więc nie tyle ateistyczne zaprzeczenie i negację wierzeń plemiennych oraz religii światowych, lecz bardziej wskazanie, że nie brały się one znikąd, nie są wymysłem wyobraźni, ale są mocno zaczepione w rzeczywistości i z niej czerpią.
Przechodząc kolejne szczeble wykładu docieramy do najciekawszych, końcowych rozdziałów książki. W nich to autor zawarł spostrzeżenia związane z inkwizycją, czarownicami, czarami i całą spiralą okrucieństw rozpętaną z tego powodu. Pomijając szczegóły dotyczące prawdziwej ilości ofiar, skuteczności sądów i rzeczywistych działań podejmowanych przez władze (zarówno świeckie jak i duchowe),antropolog formułuje odważne i nowoczesne tezy jakoby całe to przedsięwzięcie było jedynie próbą odwrócenia uwagi biednych i niewykształconych narodów od codziennych problemów spowodowanych przez ucisk feudalny.
Autor jest tutaj pragmatykiem aż do bólu. Według niego mania na punkcie czarownic oznaczała, że odpowiedzialność za kryzys w późnośredniowiecznym społeczeństwie przesunięto z feudalnego państwa, rozbudowanych instytucji, Kościoła i władców na urojone demony w ludzkiej postaci. Pochłonięte fantastycznymi sprawkami demonów, podniecone, wyobcowane, zbiedniałe masy obwiniały panoszącego się diabła zamiast zachłannych urzędników i przekupną szlachtę. Kościół i państwo nie tylko oczyszczono z winy, lecz uczyniono je niezbędnymi. Duchowieństwo i posiadacze ziemscy występowali jako wielcy protektorzy ludzkości w jej obronie przed nieprzyjacielem, który był wszechobecny, a przy tym trudny do ujawnienia. Oto dlaczego należało płacić dziesięcinę i być posłusznym seniorowi. Zasadnicze usługi (dotyczące raczej życia doczesnego niż pozagrobowego) wykonywano z hukiem i trzaskiem, ogniem i dymem. Wręcz widać było, jak władze starają się uczynić życie choć trochę bezpieczniejszym; słyszało się na własne uszy wrzaski czarownic spadających do piekieł. Wychodzi więc na to, że ideologia wygenerowana wokół całego zjawiska miała jedynie na celu utrzymanie zależności poddanych wobec zwierzchników.
Najlepszym sposobem jest zdaje się zbadanie ziemskich, a nie boskich intencji. Twój dach przecieka, krowa poroniła, owies zległ, wino skwaśniało, głowa cię boli, dziecko zmarło? To sprawka sąsiada, tego, który wyłamał ci płot, winien ci był pieniądze albo pożądał twojego pola – sąsiad zamieniał się w czarownicę. Cena chleba podskoczyła, podatki wzrosły, zarobki spadły, trudno o pracę? To wina czarownic. Zaraza morowa i głód zabrały jedną trzecią mieszkańców każdej wioski i każdego miasta? Diabelskie, piekielna czarownice rozzuchwalają się coraz bardziej.
Jest to rzadko spotykane podejście do spraw historycznych, toteż argumenty Harrisa zasługują na uwagę. Gdyby cała książka zawierała jedynie te ostatnie rozdziały, byłoby świetnie. Dostajemy jednak dosyć specjalistyczny wywód antropologiczny, który właściwie niczego nie dowodzi, gdyż są to tylko prywatne przemyślenia autora – warto tu zwrócić uwagę na szczątkową wręcz bibliografię jeśli chodzi o tego typu opracowania. Podsumowując: warto, ale szczególnie dla ostatniej ćwiartki.