Kolekcjoner śniegu Jan Štifter 7,8
ocenił(a) na 820 tyg. temu Czeskie Budziejowice leżą na południe od Pragi, niedaleko granicy niemieckiej. Powstały w połowie XIII wieku, jako miasto królewskie. Ponieważ znajdowało się na ważnym szlaku handlowym, szybko zyskało na znaczeniu. Dziś znane jest przede wszystkim miłośnikom piwa. To właśnie tu powstaje słynny na cały świat Budvar.
"Kolekcjoner śniegu" przenosi nas do Budziejowic w trzech różnych odsłonach czasowych.
Podróż zaczynamy w latach 50-tych XX wieku. Śmidovna przy ulicy Praźskiej, dawny szpital chorób zakaźnych przekształcony do zamieszkania przez rodziny czesko-niemieckie, upodlone przez wojnę, z którymi Komitet Narodowy nie wiedział co ma zrobić. Biedni, zaniedbani, bez pracy i środków do życia mają w Śmidovnie znaleźć swój życiowy azyl. Zapleśniałe pokoiki, lub namiastki pokoików z małymi okienkami, klepisko pokryte ludzkimi łzami mają stanowić ich dom.
Tutaj poznają się trzej główni bohaterowie powieści, Karel, mały, chudy Cygan, Adolf (Adi) , blondas nienawidzący swojego imienia, mający ojca Nazistę, oraz duch Josef, Czech, którego mama utopiła się w 1945 roku w Wełtawie, kiedy Czesi wyrzucili ją z gospodarstwa i chcieli wysłać do obozu.
Druga rama czasowa powieści to lata 30-te XX wieku. Czas Jenovefy i Frantiska Pumple rodzeństwa, które po śmierci rodziców musi radzić sobie i przeżyć w trudnych czasach.
Frantisek wpada na pomysł i zakłada zakład pogrzebowy.
Trzecia odsłona to współczesne lata, a dokładnie 2017 rok. Bohaterem jest Dominik z pochodzenia Cygan, pracownik firmy budowlanej, kolekcjoner śniegu, który przechowuje bałwanki ze śniegu w zamrażalniku, w woreczkach oznaczonych datami.
Dominik codziennie w nocy budzi się i widzi ducha chłopca, który stoi w rogach jego łózka.
Wszystkie trzy historie łączą się powoli ze sobą tworząc zrozumiałą całość, ale nie o to tylko w niej chodzi, żeby zachwycać się historią z duchem w tle. Autor chce zwrócić uwagę czytelnika na problem mniejszości niemieckiej zamieszkującej Budziszowice, na wykluczenie ze społeczeństwa innych narodowości, na prześladowanie Cyganów, na biedę i wyrzucenie ludzi, którzy w czasach powojennych nie byli nikomu potrzebni. Pochyla się nad rodzinami, w których dominuje przemoc, opisuje rodziny, w których kobiety utrzymują się z licznych związków z mężczyznami, nie storni również od opisu śmierci, samobójczej śmierci.
Nad tym wszystkim góruje jednak przyjaźń trzech chłopców.
Współcześnie autor ukazuje chłopaka, który szuka swojej tożsamości, nie umie pogodzić się ze swoim życiem, nie akceptuje do końca ojca, który w życiu miał więcej kobiet niż włosów na głowie, nie akceptuje tego, że matka go zostawiła. Swój ból topi w alkoholu i nieudanym związku z postrzeloną barmanką Renatą.
"Wspomnienia są jak wędrowne ptaki, regularnie wracają, a kiedy trzeba budują nowe gniazda"
Nie wszystkie wspomnienia są łatwe, niektóre potrafią kłaść się długim cieniem na całym życiu, bolą i nie pozwalają znaleźć ukojenia. Niektóre łagodnie głaszczą nas po włosach, inne wywołują uśmiech na twarzy.
Tak właśnie jest z "Kolekcjonerem śniegu" momentami łagodny, śmieszny, a następnie kłujący i wywołujący niepokój i ból. Trudny, ciekawy, zapadający w pamięć!