Pierwszy tom zbioru, czytany przeze mnie w pierwszym wydaniu, wypada całkiem udanie. Dostajemy teksty szeregu w większości już dzisiaj szybciej bądź wolniej zapominanych, autorów, ułożonych według klucza tematycznego. Ten pierwszy tom zbiera prozę poświęconą okresowi wojny, zatem pojawiają się wątki kampanii wrześniowej (z rewelacyjną "Lotną" Żukrowskiego),losów wojennych, oczywiście zgodnych z linią polityczną, np. ukazujący gorzki, smutny los polskiego emigranta, walczącego wcześniej w wojnie domowej w Hiszpanii, a następnie na zachodzie Europy, ("Różaniec z granatów" Pruszyńskiego),partyzantki ("Wszarz" Szczepańskiego),a następnie sporo tekstów o tematyce obozowej, dotyczącej zagłady, ludobójstwa, na czele z "Proszę państwa do gazu" Borowskiego i "Przy torze kolejowym" Nałkowskiej. Wspomnieć też można "Egzekucję w zoo" Filipowicza czy "Wzlot" Iwaszkiewicza.
Ogólne wrażenie bardzo pozytywne, sam bardzo lubię opowiadania, tam język, forma, pomysł jest od razu weryfikowany i taki zbiór pozwala później poszperać po książkach autorów, których w księgarniach już często się nie znajdzie, a widzę że warto z ich prozą się zapoznać.
W kolejce czeka też drugi tom, o tematyce powojennej, ale tu obawiam się większego wpływu komunistycznego spojrzenia na realia.
Przed kilku laty przeczytałam wypowiedź prof. Michała Głowińskiego, który oceniał powieść Wojdowskiego jako najważniejszą, jedną z najwybitniejszych o Holokauście. Wypożyczyłam ją wtedy i po kilkunastu stronach zrezygnowałam z czytania, po prostu nie dałam rady, nie byłam w stanie poradzić sobie z emocjami.
Teraz spróbowałam jeszcze raz, zmobilizowała mnie opinia Łukasza Starzewskiego.
Oczywiście było ciężko, czytałam powoli przytłoczona obrazami warszawskiego getta, rzeczywistością widzianą z perspektywy dwunastoletniego Dawida. Choć nie ma tu narracji pierwszoosobowej, to jego obecność jest tu wyraźnie zaznaczona.
To on i podobni mu chłopcy próbowali przedzierać się przez mur i zdobywać pożywienie, często tworząc bandy, jak ta Barucha Oksa.
Przejmujące i straszne sceny, niby znane mi z wielu innych książek czy filmów, tu są jakby skumulowane w swej nędzy, okrucieństwie, odarciu z jakiejkolwiek nadziei. Jednocześnie jest wola przetrwania, przeżycia kolejnego dnia i nocy, choćby w majakach tyfusu i głodu.
Na pewno warto, może nawet powinno się, przeczytać powieść Bogdana Wojdowskiego, który we wstępie napisał: "Jeżeli coś usprawiedliwia literaturę, która kreśli nietrwałe znaki, to nietrwałość losu człowieka", i dalej " Widzieć ostro, wyraźnie ten świat. Każde spojrzenie może być ostatnim".