Najnowsze artykuły
- ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
- ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
- ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać390
- Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Krzysztof Wiesław Malinowski
Znany jako: Krzysztof W. Malinowski,...Znany jako: Krzysztof W. Malinowski, Krzysztof Malinowski
11
6,8/10
Urodzony: 1946 (data przybliżona)
Pisarz, autor opowiadań fantastyczno-naukowych i książek popularnonaukowych, tłumacz z rosyjskiego i angielskiego. Z wykształcenia specjalista w zakresie energii jądrowej. W latach siedemdziesiątych XX wieku wyjechał do USA.
6,8/10średnia ocena książek autora
240 przeczytało książki autora
449 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Instar omnium
Gabriela Górska, Krzysztof Wiesław Malinowski
Cykl: Stało się jutro (tom 17)
6,5 z 28 ocen
71 czytelników 1 opinia
1979
Wołanie na Mlecznej Drodze
Janusz A. Zajdel, Krzysztof Wiesław Malinowski
6,2 z 22 ocen
55 czytelników 2 opinie
1976
Komputer machina incognita?
Krzysztof Wiesław Malinowski, Antoni Wolski
7,0 z 1 ocen
2 czytelników 1 opinia
1976
Najnowsze opinie o książkach autora
Instar omnium Gabriela Górska
6,5
Zaskakująco słaba antologia. Warte polecenia są jedynie dwa z pięciu tekstów, a i te trudno uznać za specjalnie wybitne.
Pierwszy z nich to tytułowe "Instar omnium" Żwikiewicza, będące swego rodzaju humoreską na temat pierwszego kontaktu hen w kosmosie, na jednej z badanych planet. Jak na Żwikiewicza jest to tekst wyjątkowo lekki i prosto napisany, nie ma co też szukać w nim większych głębi, ale ogólnie daje odrobinkę czytelniczej satysfakcji. Drugie z przyzwoitych opowiadań to "Przybysze" Dariusza Filara, również kręcące się wokół pierwszego kontaktu, ale dość specyficznego, z nie aż tak oczywistą puentą.
Reszta jest zwyczajnie marna. "Theatron" Dariusza Filara proponuje naiwną wizję szczęśliwego świata, w którym uwolnieni od pracy zarobkowej ludzi z entuzjazmem i bez reszty poświęcają się snuciu intryg i budowaniu w ten sposób innym ludziom scenariuszy życiowych tak, żeby tamci się nie zorientowali, że są sterowani. Intrygi rzekomo są nieszkodliwe, bo nie wolno czynić szkód fizycznych, ale że mogą rujnować życie (plotkami, pomówieniami i niszczeniem pożycia małżeńskiego i społecznego) i prowadzić do nakręcania spirali przemocy, to już autorowi nie przyszło do głowy.
"Wczasy państwa Atkins" Krzysztofa Malinowskiego to z kolei rozdmuchana w pełnometrażowe opowiadanie anegdotka o oszukańczych wakacjach. Na końcu książki trafia się natomiast największy, i zarazem najgorszy tekst - "Inicjacja" Gabrieli Górskiej. Ze zdumiewająco naiwną historią absolwenta, który nagle z ogromnym zaskoczeniem dowiaduje się, że ludzkość wcale sama nie doszła do pokojowej, sytej egzystencji, a została do tego przymuszona technologicznie. Co jest zbrodnią na wolności, boć przecie ludzie powinni mieć swobodę wszczynania atomowych wojen i wzajemnego mordowania się, a także życia w nędzy. Z jednej strony można by założyć, że takie przejaskrawienie było celowym zabiegiem autorki, z drugiej jednak finał został napisany ze śmiertelną powagą (psychologia postaci i motywacje są tu naprawdę infantylne),a do tego trzeba pamiętać, że tekst powstał w okresie PRL-u i maskowanej przed cenzurą tęsknoty za swobodą wyboru.
Książeczka jest więc dzisiaj bardziej swoistym reliktem epoki niż zbiorem atrakcyjnych opowiadań SF...
Kroki w nieznane. Almanach fantastyczno-naukowy 5 Stanisław Lem
7,4
"Słowa te ryję na glinianych tabliczkach przed moją jaskinią".
Czyż to zdanie z opowiadania Lema "Profesor A. Dońda" nie powinno trafić do zbioru najsłynniejszych pierwszych zdań otwierających utwory literackie? Przecież to genialny początek opowiadania SF.
Literatura science fiction, szczególnie w swojej krótkiej formie, to przede wszystkim zaskakujący pomysł, poruszająca idea, niepokojąca wizja. Opowiadania zawarte w tej antologii idealnie do tego pasują. Oczywiście jedne są rewelacyjne a inny tylko po prostu dobre, każde zaś na pewno jest wart przeczytania.
Do tych najlepszych (subiektywnie) należą "Hart ducha" Vonneguta - jeszcze jedna zwariowana i niepokojąca wariacja na temat szalonego naukowca (jeden z głównych bohaterów nazywa się zresztą Frankenstein); "Gambit von Gooma" Contoskiego - opowiadanie w duchu Monty Phytona (odpowiednik skeczu "Najśmieszniejszy kawał na świecie" przeniesiony do środowiska szachistów); "Szczęśliwy dzień w roku 2381" Silverberga - wizja społeczeństwa, którego głównym celem jest rozmnażanie (trochę przerażająca antyutopia); "Ognie wewnątrz" Clarke'a - a co jeśli wewnątrz Ziemi istnieje jakaś cywilizacja?; "Raport z piwnicy" Zajdla - konsekwencje eksperymentu, nad którym traci się kontrolę; "Dzieci Selcheya" Yepa - znowu o eksperymentach naukowych i ich cenie (smutne, gorzkie, ale jednak z nutką optymizmu na koniec); "Strzała czasu" Clarke'a - o podróżach w czasie (bez jakiegoś przesłania, ale z fajną, zaskakującą końcówką); "Schizochronia" Malinowskiego - wzruszające (kto pamięta jeszcze tego autora?); "Ostatnie pytanie" Asimova - ciekawy głos na temat sztucznej inteligencji i przyczynek do odpowiedzi na pytanie o powstanie wszechświata (przewrotne); "Tylko we wtorek" Farmera - czasem do czegoś usilnie dążymy i jak już to osiągniemy to... spotyka nas rozczarowanie.
Tylko usiąść i czytać, bo stare jest piękne. Szczególnie w SF.