Polski powieściopisarz i tłumacz okresu modernizmu, główny (obok Władysława Reymonta) przedstawiciel realizmu w literaturze Młodej Polski. Biografia pisarza pełna jest niewiadomych. Wątpliwości wzbudzają oficjalne, podawane w dokumentach daty urodzin i śmierci artysty. Wiadomo, że urodził się w Warszawie, pochodził z rodziny mieszczańskiej. Był synem Karola, uczestnika powstania styczniowego, i Wacławy Pauliny z domu Dejkie. Uczęszczał do prywatnego Gimnazjum Wojciecha Górskiego w Warszawie. Ukończył studia przyrodnicze na Uniwersytecie Zuryskim oraz Uniwersytecie Ludwika i Maksymiliana w Monachium; w 1895 w Zurychu otrzymał tytuł doktora nauk przyrodniczych na podstawie rozprawy z dziedziny ichtiologii (Zur Kenntnis des Parablastes und der Keimblätterdifferenzierung im Ei der Knochenfische). Osiadł na stałe w Warszawie. Podróżował wiele po Europie, często przebywając w Austrii, Niemczech i we Włoszech. Był poliglotą, biegle posługiwał się językami: rosyjskim, niemieckim, francuskim oraz włoskim, podjął ponadto naukę języka angielskiego oraz łaciny średniowiecznej.
Około roku 1899 poznał w Warszawie początkującą poetkę – Bronisławę Mierz-Brzezicką (od roku 1901 żonę rzeźbiarza – Stanisława K. Ostrowskiego),w której był przez długi czas zakochany. Swój zawód miłosny opisał prawdopodobnie w zniszczonej przez siebie powieści Kredowe koło (lub Zaklęte koło). Poetka w dedykowanym Berentowi wierszu pt. Źródło wyznawała wymownie: „I z wolna na falach wiatru przepływają do mnie wspomnienia – dalekie, rozpłynięte echa przeszłości; a w myślach mi powstaje całe to życie minione: utraconego szczęścia wiecznie żałosna historia... pamiętam ją i rozumiem.”
Debiutował w 1894 opowiadaniem Nauczyciel opublikowanym pod pseudonimem Wł. Rawicz w czasopiśmie literackim "Ateneum". W tym samym roku wydał także w "Gazecie Polskiej" szkic Przy niedzieli. W 1896 rozpoczął współpracę z czasopismem "Wszechświat" (w którym drukował w 1898 Jeszcze o domniemanym protoplaście człowieka, a w 1901 Nowe badania nad zapładnianiem i rozwojem jaja zwierzęcego oraz Ciągi ptaków). W latach 1900–1907 był związany z założonym przez Zenona Miriama Przesmyckiego periodykiem "Chimera". Wszedł na stałe do wąskiego grona jego najczęstszych i najważniejszych współpracowników. Na łamach pisma drukował m.in. powieść polifoniczną o artystach, która dała mu wstęp do grona pierwszorzędnych twórców okresu modernizmu – Próchno, przekład sztuki Dietriecha Grabbego Żart, satyra, ironia i głębsze znaczenie oraz fragmenty przekładu traktatu filozoficznego Tako rzecze Zaratustra. Okres współpracy z "Chimerą" był najpłodniejszy w całej literackiej karierze Barenta – nigdy potem nie napisał tylu tekstów w tak krótkim czasie. W 1905 wydał pod pseudonimem S.A.M. broszurę polityczną Idea w ruchu rewolucyjnym. Stanowiła ona rdzeń wykorzystany następnie w procesie tworzenia powieści o społeczeństwie polskim na krótko przed wybuchem rewolucji pt. Ozimina. Lata 1917–1918 przyniosły kolejną (najbardziej znaną) powieść autora Opowieść rybałta, której tytuł w późniejszych przekładach został zmieniony na Żywe kamienie.
W dwudziestoleciu międzywojennym pisarz skupił się na pracy tłumacza. Pojawiły się przekłady Wroga ludu Ibsena, krótkich utworów Johanna Wolfganga Goethego, Charlesa Kingsleya, Stendhala, Romaina Rollanda. Oprócz tłumaczenia obcej twórczości, Berent wydał także trzy tomy opowieści biograficznych o wybitnych osobistościach kultury i wojskowości porozbiorowej: Nurt, Diogenes w kontuszu, Zmierzch wodzów.
W latach 1920–1921 został współredaktorem "Nowego Przeglądu Literatury i Sztuki", w 1924 redagował serię wydawniczą Opowieści Zwięzłe, a w 1929 wraz z Janem Lechoniem "Pamiętnik Warszawski". W 1933 powołano Berenta do Polskiej Akademii Literatury, był także członkiem Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy Polskich w Warszawie.
Krytyk haseł pozytywistycznych i modernistycznej filozofii polskiej i europejskiej bohemy, postulującej służebność wobec sztuki. Był przeciwnikiem romantyzmu. Mistrz erudycyjnej, pełnej metafor prozy i dopracowanej, swoistej stylizacji językowej.
Spoczywa na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie (kwatera 80, rząd 3, grób 27).
Spójrzcie...oto wraca do domu
nigdy przez drzwi,zawsze przez ścianę
jest niepotrzebnym wędrowcem
rozlewa się ze śmiechem po podłodze
co się teraz stanie?
to już zaistniało
nawet nasz stół
zatańczył z ogromną siłą
o ile go znam..odejdzie
zawsze szuka źródła
łatwo go odnaleźć
wciśniętego między skrzydłami
Gogol Bordello - Voi-La Intruder
Cholera...taka myśl pierwsza..i to jaka...to już druga..
Uczta dla czytelnika.Wchodzi to w łeb jak gorzałka.Tyle emocji,tyle naszego szamotania,tyle złud i tyle poszukiwań.Ja też..i ja i ja i ja...kurcze,artyści..kurcze, ludzie..i po trzykroć kurcze...
Pochwała czy potępienie? Dalej w to brnąć?...jest inne wyjście? jest coś????
Wacław Berent był jednym z czołowych w powieści polskiej przedstawicieli realizmu, co wystarczy za przyczynę, dla której wielu z chęcią odstawiłoby go na półkę rzeczy czytania niewartych, bo przestarzałych. Lektura "Oziminy" nie należy ponadto do zadań łatwych. Powieść jest polifoniczna i jako taka stanowi swego rodzaju przegląd rozmaitych idei, nurtów filozoficznych i politycznych szkół, które w przededniu rewolucji 1905 roku (wtedy bowiem akcja powieści się dzieje) odciskały swoje piętno na życiu społecznym i politycznym. Występują tu też odesłania do mitologii greckiej, tradycji judeochrześcijańskiej, czy wreszcie literatury polskiej, by wspomnieć tylko mickiewiczowskie "Dziady", czy "Lalkę" Bolesława Prusa. O wszystkim tym wszakże przeczytać można w Wikipedii, gdzie wspomina się nie tylko o licznych konstrukcyjnych walorach "Oziminy", lecz także i o tym, że to właśnie Wacław Berent spolszczył "Tako rzecze Zaratustra" Fryderyka Nietzschego. Jest to informacja godna przypomnienia choćby z uwagi na wspaniale w powieści oddane starcie nietzscheańsko-kosmopolitycznego poglądu na świat z ideą konserwatywno-ziemiańską, spór jak dla mnie bardzo interesujący, wywołujący odległe reminiscencje z osławionymi dialogami Setembriniego i Nafty z "Czarodziejskiej góry" Tomasza Manna. Za Wikipedią wspomnę tylko jeszcze, że "Ozimina" to klasyczna Bildungsroman, a więc powieść o krystalizowaniu się, formowaniu osobowości bohatera. Od siebie zaś dodam, że nic mnie tak w tej powieści nie urzekło, jak melodia i rytm języka, piękno i szlachetność polskiej mowy(jakkolwiek pretensjonalnie to brzmi w naszych czasach). Zdania Berenta to frazy iście mickiewiczowskie, po mistrzowsku skonstruowane i porywające. Lektura "Oziminy" to doskonała sposobność do przypomnienia sobie, że o randze i sile utworu stanowić może, a nawet i powinien, sam jego język. Przypomniało mi to jeden z tekstów Zygmunta Kałużyńskiego, w którym jako klucz do satysfakcjonującej lektury "Ulissesa" zalecał on czytanie... "Pana Tadeusza". Wniosek to na pozór tylko zaskakujący, jeśli czytając powieść Joyce'a pozwolimy się porwać melodii przekładu Macieja Słomczyńskiego. Siła tkwi zatem w samym już języku i to on nadaje znaczenie i sens. Stąd szczątkowa, porwana (choć z zachowaniem chronologii) fabuła "Oziminy", książki także i dziś wartej przeczytania, z pewnością wielokrotnego.