Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) - Żydówka z pochodzenia, obywatelka Niemiec, filozof, karmelitanka bosa, dziewica i męczennica.
Studiowała m.in. we Wrocławiu i Getyndze, była asystentką znanego filozofa Edmunda Husserla. Straciwszy wcześnie wiarę, szczerze szukała prawdy i znalazła ją w Kościele katolickim. Mając czterdzieści dwa lata wstąpiła do Karmelu w Kolonii i otrzymała imię Teresy Benedykty od Krzyża. Od chwili nawrócenia była przeświadczona, że jej życie będzie naznaczone krzyżem. Ze względu na prześladowania hitlerowskie przeniosła się do klasztoru w Echt w Holandii. Tam została aresztowana, wywieziona do Oświęcimia i zagazowana 9 sierpnia 1942 roku. Jan Paweł II zaliczył ją w poczet świętych i mianował jedną z patronek Europy.
Książka przybliża postać świętej Edyty Stein. Mamy tutaj rozdziały - artykuły różnych autorów o życiu, twórczości, poszukiwaniu Boga i śmierci świętej. Warto się zapoznać! Lekki język umila lekturę, a cytaty i tytuły rozpraw naukowych Edyty Stein pozwalają poznać jej historię, a także pogłębić wiarę. Mam jednak pewien " niedosyt"po jej przeczytaniu i szukam dalej książek omawiających osobę świętej.
Jakże ciężka jest droga do zjednoczenia z Bogiem a jednocześnie jak wiele można poświęcić ze swego ziemskiego życia, aby na końcu tej podróży móc oglądać Stwórcę bez żadnej zasłony. Zapewne gdyby człowiek nie chciał porzucić światła naturalnego poznania, to blask wiary nigdy by nie zdołał należycie rozjaśnić znaczenia Słowa dla którego poznania tak wielu ludzi marzy o doznaniu szczególnej łaski wewnętrznego doświadczenia. Jan od Krzyża był świętym, który w najwyższym akcie wolności świadomie wybrał oddanie się Bogu. Poszukując chwil, w których jego dusza mogła zostać dotknięta w swym najgłębszym wnętrzu, wybrał rozpoczynającą się już na ziemi podróż ku Bogu. O tym wszystkim opowiada Edyta Stein. O śmierci człowieka zmysłowego i zmartwychwstaniu osoby duchowej. O wygaszaniu światła naszego rozumu po to, żeby wejść w noc ciemną wiary. A wreszcie też o tym, jak przemieszane ze sobą mistyka i poezja potrafią przybliżyć sprawy nadprzyrodzone.
Studium Edyty Stein nasuwa mi na myśl wiosnę duszy, w której celem staje się zrealizowanie pragnienia ujrzenia Boga twarzą w twarz. Podczas tego procesu dokonuje się duchowa przemiana a pojęcia niezmierzonego i niewyrażalnego stają się w odważnych poetyckich wizjach bliższe ludziom poszukującym prawdy bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. W twórczości św. Jana od Krzyża przemawia samo serce, towarzysząca mu przez całe życie pieśń miłości pomaga odkrywać drogę do krystalicznych źródeł wiary. Prawda, że brzmi to orzeźwiająco i oczyszczająco? I to pomimo tego, że mistyczna mądrość wcale nie musi być wyraźnie zrozumiana a wejście na przepastną głębię ducha wręcz poświadcza ogromną skalę trudności podejmowanego zadania. Św. Jan od Krzyża na kartach swych dzieł zamienia śmierć w życie a zmysłowość w duchowość. W jego subtelnym rozmiłowaniu widać już progi wiecznego raju a on sam nie żałuje, gdy musi opuścić ziemski padół.
Niemiecka karmelitanka bosa odsłania horyzonty dostatecznie szerokie dla Boga ale ukazując przy tym wystarczająco wąską bramę poznania dla ludzi, udowadnia tym samym trudność, jaka towarzyszy wstępowaniu z jednego stopnia miłosnego zjednoczenia na drugi. Wyjaśniając teologię Krzyża, powołuje się w swoich zabiegach na naśladowanie Jezusa Chrystusa. Pomaga jej w tym poetycka ekspresja Jana od Krzyża, ponieważ wyrażona jego poezją substancja duszy staje się ważnym elementem na twardej i stromej ale pięknej i słodkiej drodze zjednoczenia z Bogiem. Tym samym przełamuje ciasnotę umysłu, do której jesteśmy przez całe swoje życie tak mocno przywiązani. Jednak to nie wszystko, bo wywiedziona z najbardziej wewnętrznego doświadczenia duchowa siła, pozwala odbiorcom studium pewniej stąpać po tajemniczych ścieżkach karmelitańskiej duchowości.
Pracy Edyty Stein zawdzięczam chociaż częściowe uciszenie zmysłowej części duszy i otwarcie swojego wnętrza na nowy świat. Czy przebyłem sobie pisaną noc ciemną? Zapewne nie, jednak opisy wewnętrznych przeżyć św. Jana od Krzyża pomogły mi pewniej stanąć na drodze wiary. Z wielkim zainteresowaniem czytałem o bardzo subtelnych i niemal nieodczuwalnych zabiegach świętego karmelity, zmierzających do przesunięcia granic wolności ducha poza kres ludzkiego poznania. Martwiły mnie jego próby przebrnięcia przez pustkę oschłości, ale wiedząc jak zakończyła się ta historia miłosnego zjednoczenia z Bogiem, wiedziałem o czekającej na niego na końcu drogi nagrodzie. Warto było próbować przekraczać wszelkie ludzkie zrozumienie chociażby po to, aby móc się zachwycić przewagą piękna blasku wiary nad światłem rozumu.