Grzegorz Brzozowicz (ur. 1960),dziennikarz muzyczny. Dzieciństwo (1972-1977) spędził w Belgradzie, co miało olbrzymi wpływ na jego przyszłość. Od lat jest propagatorem kultury republik byłej Jugosławii. Jest pomysłodawcą projektów muzycznych: Kayah-Bregović (sprzedano 800 tys. płyt),Bregović-Krawczyk, Yugoton i Yugopolis, opartych na piosenkach powstałych na tamtych terenach.
W latach 80. organizował koncerty rockowe w warszawskim klubie Riviera-Remont, którego kierownikiem był w latach 1986-88. Pisywał w magazynach muzycznych: „Non Stop”, „Magazyn Muzyczny”, „Rock'N'Roll”, „Machina” (współzałożyciel). W latach 1990-1995 kierował działem muzycznym „Gazety Wyborczej”. Dziś sporadycznie pisuje w: „Playboyu”, „Dzienniku” i „Newsweeku”.
Jako radiowiec współpracował z: Programem III PR (1979 - 1992),Rozgłośnią Harcerską, Radiem Kolor, Jazz Radiem, Radiostacją i Radiem PIN.http://
Mimo niewielkiej objętości książka pana Brzozowicza wciąga na kilka wieczorów jako zbiór krótkich tekstów, które dawkowane pozwalają zanurzyć się w świat Jugosławskiego klimatu sprzed wojny i poznać drogę do sławy ulubionego artysty.
Mimo iż książka znajduje się w kategoriach biografia i autobiografia moim skromnym zdaniem jest to tylko jej połowa. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że warto dopisać w tagach również "literaturę faktu" gdyż poza wiadomą historią wspaniałego muzyka i przeżyć autora, doświadczyć można również opisów samego Sarajewa i dowiedzieć się więcej o standardach życia w byłej Jugosławii. Na podstawie opisów stolicy Bośni i Hercegowiny doszukać się można systemu funkcjonowania w dużym bałkańskim mieście i czegoś na kształt ciekawostek kulturowych. Z pewnością zachęca do sięgnięcia po inne pozycje dotyczące już stricte Sarajewa.
Sam skład książki, zdjęcia i sposób użycia typografii umila lekturę i jest miłym przełamaniem spotykanych w większości pozycji topornych bloków tekstowych.
Choć to zasadniczo pobieżny wywiad jest, to jednak warto się z nim zapoznać, żeby zobaczyć na czym polega magnetyzm muzyka rockowego, jakim bez wątpienia Muniek jest. W rozmowie z Grzegorzem Brzozowiczem autor „Warszawy” wykazuje się niemaskowaną otwartością, dzięki której mamy sposobność zapoznania się z początkami zespołu, którego został kierownikiem, czyli T.Love.
„Muniek” nie wprowadza autobiograficznego porządku chronologicznego, ale pozwala uchwycić obraz życia muzyka. Nie chcę tu pisać banałów w rodzaju „niełatwa droga” lub „zawiłe losy”, bo tak można napisać o losie każdego. Jednak nie każdy opowie o tym z taką swadą i bezpośredniością. Doceniam brak lukru i dość trzeźwy osąd spraw, którego tutaj jest w nadmiarze, a w przestrzeni publicznej jakby mniej.