Ziemianie Ewa Solarz 9,0
ocenił(a) na 951 tyg. temu Jak nas widzą, tak nas… liczą. Międzyplanetarna Ekspedycja Badawcza oddała właśnie jedyny w swoim rodzaju raport przełożony na język Ziemian, w którym skrupulatnie wylicza kluczowe elementy ich życia. Punkt po punkcie udawania każdemu ziemskiemu czytelnikowi, jak pięknie się różnimy i że w tym kryje się wielka siła ludzkości. Bo czy nie byłoby nudno, jakby nas wszystkich odcisnęli od jednej formy, odziali w takie same ubrania i kazali wykonywać taki same działania? Wówczas moglibyśmy tylko przeliczać ilość ziewnięć na minutę, a nie fascynować się tym, jak inni są inni.
Różnorodność mieszkańców Ziemi jest zaiste fascynująca, ale kto by pomyślał, że można opowiedzieć o niej w takiej formie! Niewinne dwa kółeczka, a pośrodku ukośna kreseczka – fikuśny znaczek, co nie jednego przyprawia o palpitacje serca – procent! Opowiedzieć o ludzkości poprzez statystykę i zrobić to w taki sposób, że nie można się oderwać od lektury? Jeżeli wydaje się Wam to nierealne, to koniecznie sięgnijcie po „Ziemian” Ewy Solarz! Tylko ostrzegam – to wciąga!
Może jestem lekko nieobiektywna, bo z procentami obcuję na co dzień w pracy, ale testy na dziecku dowiodły, że nie tylko można stworzyć nieprzeciętną książkę pełną statystyk, ale jeszcze rozkochać w niej 6-latka, który bez „Ziemian” nie wyobraża sobie wieczornego czytania.
Co jest sekretem tej książki? Nie wiem… Może oryginalny pomysł, może podejście do tematu i jego skrupulatne opracowanie, może fakt, że są to wieści z kosmosu, może lekki i inteligentny dowcip w tym kosmicznym wstępnie ukryty, a może po prostu fakt, że dzieci są ciekawe świata z natury, a autorka ofiarowała mu go niemal w całości na dłoni, tj. na kartach książki. A może oryginalne ilustracje Roberta Czajki utrzymane tylko w pięciu kolorach? Ale najprawdopodobniej to wszystko dopełnione ciepłem i charyzmą autorki, którą miałam ogromną przyjemność poznać na targach książki.
Dowiecie się z niej o tym, gdzie i jak mieszkamy, jak wyglądamy, jak i ile żyjemy, jak spędzamy czas… Och, aż mam ochotę znów zagłębić się w tę lekturę!