Artur Adam Międzyrzecki - polski poeta, tłumacz, autor słów piosenek oraz działacz społeczny. Rodowity Warszawiak. W czasie II wojny światowej brał udział w walce pod Monte Cassino. Członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Prezes Polskiego PEN Clubu (1991-1996). Publikował w: "Nowej Kulturze", "Poezji" i "Świecie". Tłumacz literatury francuskiej i rosyjskiej. Wybrane publikacje: "Szyby Auchel" (KiW, 1951),"Kombatanci i podróżnicy. Z l6 rysunkami z podróży na Wschód Juliusza Słowackiego" (Czytelnik, 1960),"Wygnanie do rymu" (PIW, 1977),"Wojna nerwów" (Czytelnik, 1983),"Namiot" (Wyd. Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, 1998),"Wiersze 1946-1996" (a5, 2006),"Warszawa Prusa i Gierymskiego" (Arkady, 2007). Żona: Julia Hartwig (do 02.11.1996, jego śmierć).http://www.arturmiedzyrzecki.pl/
Gdy poezja spotyka na swojej drodze muzykę, to czuję się poruszony podwójnie. Ponieważ, tak jak obie te dziedziny sztuki posiadają zdolność do oddziaływania na swoich odbiorców niezliczoną ilością środków przekazu, ja także nie pozostaję nieczuły na bodźce płynące z instrumentarium tego królestwa doznań. Nie potrafię się zdystansować od magii słów i dźwięków połączonych we wspólnym zdobywaniu serca, potrzebującego czegoś więcej niż dają czasy współczesne z ich szybkością i spłycaniem wzruszeń. Janusz Nowosad celnie to ujął w przedmowie, że zarówno poezja jak i muzyka przemawiają do nas swym pięknem. Ja bym jeszcze do tego dodał umiejętność poruszania najczulszych strun w ludzkiej duszy. Chyba tylko te dwie sztuki potrafią tak wyraźnie kreować nasze odczucia, aby stwarzać złudzenie zdobywania szturmem, tkliwej strony ludzkiej osobowości.
Ta antologia jest niczym udane koncertowanie. Przypomina granie wierszy na fortepianie w Żelazowej Woli, wzrusza lirycznością przy dźwiękach skrzypiec na grobie Niccola Paganiniego w Parmie. Śladami poezji prowadzi nas Janusz Nowosad do historii towarzyszącej powstaniu "Pstrąga" Franza Schuberta. Ożywia architektów duchowych wrażeń o których w wielu przypadkach można by powiedzieć, że zostali dawno przysypani warstwami niepamięci. To w ich utworach zawarto swoisty konglomerat tonów w które uderzają mistrzowie. Odcieni smutku i radości, ukrytych pokładów pragnień od zawsze kierujących człowiekiem, pytań z których to zadane przez Ludwika Jerzego Kerna, wyznacza kierunek naszych zainteresowań:
"Czym jest muzyka? Nie wiem.
Może po prostu niebem
Z nutami zamiast gwiazd".
Już Jan Kochanowski pisał o mapach nieba, na których gwiazdozbiór Lutni rozczulał światową poezję tonami tego instrumentu. Jednak muzyka nie pochodzi jedynie z wytworów ludzkich rąk. I o tym też wspominają inni poeci, którzy słyszą tęsknotę w podmuchach wiatru i szumie liści, kołysaniu fal nadają takiego samego znaczenia jak najczulszym szmerom skrzypiec. To już cała łąka wygrywa do rytmu wersów, ptaki wyśpiewują ody do Ludwiga van Beethovena, "niedotykalne poruszy religia czysta, muzyka". Tak, "te pieśni wyszły z ziemi,z lasów i miedzy", dla przyrody muzykowanie staje się najlepszym sposobem na przetrwanie. Ludzkość miała potężną nauczycielkę muzyki w postaci natury.
Chyba nie było większego malarza polskości w muzyce nad Fryderyka Chopina. Tworzone przez niego emocje emanują tęsknotą, w cudnych tonach fortepianu wyrywa się utracona wolność. Wielu poetów próbowało oddać czarowne chwile, podczas których na dźwięk nokturnów i mazurków mdleją serca. Myślę, że poeta bardziej rozumie kompozytora niż pozostali twórcy. Bo poeci i muzycy chadzają tymi samymi drogami. Dysponują podobnymi narzędziami przydatnymi do oddziaływania na ludzi, instrumentami zbudowanymi z podobnego tworzywa, którego podstawą jest wrażliwość. Zachęcam wszystkich tych, którzy chcą zobaczyć gwiazdy polskiej poezji na muzycznym niebie, do skosztowania bemoli na kartach tej antologii.
Lubię 'Książki. Magazyn do czytania' to właściwie jedyne czasopismo poświęcone książkom, które czytam – poza tym przeglądam w Empiku 'Nowe książki', ale ich nie kupuję. Czasopismo jest znakomitym źródłem informacji o nowościach książkowych, znajdziemy też w nim sporo interesujących materiałów okołoksiążkowych.
Ozdobą czerwcowego numeru z tego roku jest duży i ciekawy artykuł omawiający twórczość Cormaca McCarthy'ego, tu redakcja miała nosa, bo wiadomość o śmierci pisarza przyszła tuż po oddaniu numeru do druku. Ciekawy jest też wywiad z Orphanem Pamukiem na temat jego ostatniej książki, 'Noce zarazy'. Muszę się przyznać, że jeszcze nie przeczytałem żadnej książki noblisty, czas to nadrobić!
W tym grubym żurnalu – 138 stron formatu A3, znajdziemy też rzeczy słabsze. Irytują mnie na przykład omówienia książek angielskojęzycznych, czy zostaną przetłumaczone i wydane u nas – Bóg jeden wie. I tak w tym numerze mamy duży artykuł o pożegnaniu z plażami oparty na książce 'The Last Resort' Sarah Stodoly, może ktoś ją przetłumaczy i opublikuje...
Poza tym nie lubię w tym piśmie systematycznie zamieszczanych list najlepszych książek, zawsze to sprawa subiektywna i mało reprezentatywna. W tym numerze mamy '20 kryminałów wszechczasów' wybranych przez Martę Górną i Martę Bratkowską. To lista dziwna, na przykład znajdziemy na niej dwie pozycje Jamesa Ellroya a żadnej Georgesa Simenona. Jeśli chodzi o twórców czarnego kryminału, to jest Dashiell Hammett (Sokół maltański) i Raymond Chandler (Żegnaj laleczko),a nie ma Rossa MacDonalda, który twórczo rozwinął ten gatunek. W gatunku kryminały skandynawskie jest Stieg Larsson (Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet) i Jo Nesbo (Człowiek nietoperz),a nie ma prekursorów skandynawskiego kryminału, Maj Sjöwall i Per Wahlöö (Śmiejący się policjant). Nie wiadomo też, dlaczego na liście znalazły się reportaże: 'Z zimną krwią' Trumana Capote i 'Pod sztandarem nieba' Jona Krakauera, to przecież nie kryminały, zamiast jednego z nich można było włączyć znakomity reportaż Łuki 'Nie oświadczam się' traktujący o zbrodni pod Połańcem.
Mimo tych zastrzeżeń wciąż wracam do tego magazynu, jak już wspomniałem to dla mnie ważne źródło informacji o nowościach książkowych. Właśnie ukazał się nowy numer, zaraz po niego sięgnę.