W pułapce dzieciństwa Josélito Michaud 6,3
ocenił(a) na 710 lata temu Cały dzisiejszy plan dnia wziął w łeb, gdy zaczęłam przygodę z książką "W pułapce dzieciństwa". Josélito Michaud wprowadził mnie w świat, z którego nie potrafiłam wyjść, nie doczytawszy do końca całej historii. Książka porusza bardzo trudny temat poszukiwania matczynej miłości, śmierci widzianej oczyma dziecka, braku poczucia bezpieczeństwa, które ma wpływ na dalsze życie. To proza bardzo emocjonalna, uwrażliwiająca, przeszywająca i bolesna, ale też niezwykle wciągająca.
Głównym bohaterem jest mały chłopiec - Olivier, przerzucany do kolejnych rodzin zastępczych, w których próbuje się odnaleźć, choć wie, że nic w jego życiu nie jest stałe. Książka uświadamia w bardzo prawdziwy sposób, że dziecko, niezależnie od tego ile ma lat, jest skłonne do wielu uczuć. Co więcej, ono też na takie uczucia zasługuje, bo w innym razie obwinia siebie, za to, że ich nie zaznało. Ludzka psychika jest bardzo indywidualna, ale potrzeby każdego są identyczne. Człowiek pragnie miłości, akceptacji, bliskości, stabilizacji, niezależnie czy jest młody, dojrzały, czy stary.
Dzieciństwo Oliviera jest więzieniem, z którego tak bardzo pragnie się wydostać, zaś osiągnięcie pełnoletności staje się dla niego obsesją, gdyż właśnie wtedy będzie mógł decydować o sobie. To przykre stwierdzenie bardzo trafnie określa jego egzystencję.
Chłopca poznajemy, gdy zostaje odebrany rodzinie Bilodeau, do której był przyzwyczajony i którą starał się kochać. W kolejnej spotyka go wiele nieszczęść. Pan Surprenant nadużywa alkoholu, stosuje przemoc i terror wobec wszystkich domowników. Olivier niejednokrotnie jest bity, widzi sceny, w których pijany mąż krzywdzi żonę. To piekło przerywa kolejne przeniesienie do państwa Rivard, którzy prowadzą dom dla osieroconych dzieci. Tam główny bohater po raz pierwszy ma przyjaciół, zakochuje się i spotyka się ze śmiercią, złodziejką przyszłości. Tak boleśnie doświadczony trafia do rodziny zastępczej, w której spędza czas do pełnoletności, poznając swoją historię i próbując uporać się z traumatycznymi doświadczeniami, których był świadkiem w poprzednich rodzinach.
Wymowa książki, pomimo niezwykle bolesnych treści, jest filozoficznie uniwersalna. Młody bohater opowiada swoje przeżycia w tak dojrzały i kompetentny sposób, że trudno nie zgodzić się z jego światopoglądem. W tym momencie chciałabym przytoczyć pewien fragment, który bardzo mnie poruszył: "Gdy nadchodzi śmierć, bierze w posiadanie całą przestrzeń. Uparcie nie chce ustąpić miejsca. Wciska się nieproszona, potem jak trucizna przenika wszystkie aspekty naszego życia. Przez długi czas nie istnieje nic poza nią. A potem, pewnego dnia, okazuje się, że czas minął, dokonał swego dzieła. Ból nie jest już tak dotkliwy i rana powoli się goi. Jednak przy byle okazji jakieś wydarzenie może otworzyć bliznę i odnowić cierpienie" (s.178). Uważam, że główny bohater w doskonały sposób, w tych kilku zdaniach, uchwycił meritum cierpienia związanego ze śmiercią. Opis ten dotyczył śmierci przyjaciela Oliviera, której był świadkiem.
Istotą całego tekstu jest sentencjonalność i uniwersalność. Rozdziały są krótkie, rzeczowe i naszpikowane mądrościami. Dlatego ta książka nie pozwala od siebie odpocząć i wynagradza, a w jaki sposób?? ..zachęcam do przeczytania. Ja czuję się mądrzejsza.