Z wykształcenia germanistka (UJ). Zdecydowała się z całą rodziną na eksperyment żywieniowy i zrezygnowała z kupowania szkodliwie przetworzonej żywności. Pozbawiła potrawy dodatków chemicznych, a swoją rodzinę − przy tej okazji − wielu chorób i stresów.
Niestety przy wyborze pozycji zasugerowałam się wyłącznie tytułem i autorką. Książka napisana przez matkę na pełen etat i to czuć. Przepisu na zdrowie tu nie znalazłam jednak gdybym była posiadaczką dzieci z jakąś dysfunkcją napewno odnalazłabym tu wskazówki jakiś punkt zaczepienia. Niemniej niestety jest ciężko było mi przebrnąć przez strony tej pozycji... Jedne wywiady były ciekawsze inne nużące. Nie wiem czy same pytania były trafne.
Książka dla tych, którzy mają już jakieś pojęcie o zdrowym odżywianiu. Nie każdy może jeść produkty pełnoziarniste, masło wcale nie jest lepsze niż margaryna i można by jeszcze wiele rzeczy napisać. Autorka na pewno chciała zwrócić uwagę czytelnika na to, że warto czytać etykiety i zwracać uwagę na to co się je i tu duży plus. Ale to tak naprawdę jedyny plus, tej książce dużo brakuje, czytelnik po takiej książce może wywnioskować, że tak naprawdę to wszystko jest zakazane. A tak nie jest!