Świece w pogańskim gaju Jiří Kamen 6,5
ocenił(a) na 42 lata temu Ciekawie napisane farmazony sfrustrowanego seksualnie dewianta.
Ale po kolei.
Elementy tej książki, które są zdecydowanie na plus (+):
1. Ogólna stylistyka. Opowiadania są napisane w sposób intrygujący i nieszablonowy. Przekład został wykonany przez panią Elżbietę Zimną, której kunszt tłumaczeniowy niepodważalnie przyczynił się do tego, że książkę czyta się lekko i przyjemnie. Utwory są barwne, każda z historyjek ma swój własny niepowtarzalny „klimat”, a autor ma naturalny talent do wciągania czytelnika w wykreowany przez siebie scenariusz. Także „literacko to się jakoś broni”.
2. Specyficzny rodzaj absurdu, który nie wykracza poza zakres naszego pojmowania, ale jednocześnie nagina rzeczywistość. Ulubionym zabiegiem autora było wciąganie głównego bohatera w zawirowania trochę rodem z „Procesu” Kafki (a przynajmniej tak mi się skojarzyło). Wszyscy wiedzą o co chodzi, ale nasz protagonista niekoniecznie. Historyjki często nie posiadają dosadnej puenty, kończą się „w środku”. Dla mnie osobiście nie stanowiło to problemu; lepiej zostawić zakończenie otwarte, niż na siłę wymyślać wytłumaczenie dla przestawionych zjawisk. Ten zabieg z pewnością nadaje książce jej specyficzny klimat.
3. Postacie. Są napisane dobrze...i tak, i nie, ale o tym będzie jeszcze poniżej. Pan Jiří z pewnością ma talent do budowania barwnych postaci. Ich charakter często zostaje uwypuklony poprzez pozornie nieistotne szczegóły, które sprawiają, że bohater nabiera osobliwych, indywidualnych cech. Jest to dość istotne, gdy mamy do czynienia z antologią krótkich opowiadań, w których naturalnie „nie ma czasu” się z bohaterami zapoznać. Dzięki zgrabnemu i atrakcyjnemu opisowi bohaterowie nie rozmywają się z ogólnym tłem powieści i łatwo wczuć się w ich perypetie.
A teraz trochę plusów ujemnych (-):
1. Nie jestem fanką scen erotycznych, więc niestety, tutaj się z Panem Kamenem nie zgraliśmy. Seks, seks i jeszcze raz seks. Na samym początku mi to nawet nie przeszkadzało, ale już w 1/3 książki zaczęło być męczące. Szczególnie ukochanymi przez autora scenariuszami były młode kobiety uwodzące dużo starszych od siebie mężczyzn i kobiety, które „osaczają” tych młodszych swoim temperamentem. W połowie uznałam, że mam do czynienia z ładnie oprawionymi, męskimi fantazjami, bo tak odrealnione były te historyjki. No, ale to w końcu surrealizm, to odrealnione musi być, co nie? Aczkolwiek, opowiadanie, w którym czterech mężczyzn obmacuje śpiącą kobietę i wspólnie stwierdza, że ona ich tam zaprosiła na ruchanie, było po prostu...odpychające, przepraszam, ale nie mam innego stwierdzenia. Tak samo, jak opis seksu trzynastolatki z dwudziestolatkiem. W tamtym momencie miałam wrażenie, że autor nie rozmawiał nigdy z dziewczyną, a już na pewno nie trzynastoletnią.
2. No i tutaj znowu przechodzę do kwestii postaci. Postacie męskie są wykreowane dobrze, podczas gdy opis postaci kobiecych pozostawia wiele do życzenia. Jest on raczej wybrakowany i płytki. Kobiety najczęściej przyjmują pozycję żon/kochanek/dziewczyn XYZ i nie wychodzą poza te ramy. Autor najwięcej czasu poświęca opisowi ich fizycznych walorów albo dywagacjom o tym, że lubią się ruchać. I że noszą obcisłe spódniczki. I że mają naprawdę obfity biust. Ale taki bardzo obfity. Prawie jak literka „B”. Niestety, te bohaterki były tak powierzchownie wykreowane, że nijak nie było jak się z nimi utożsamić, bo prawie wszystkie zdawały się pochodzić z przerysowanych, erotycznych magazynów.
Jakieś podsumowanie? Niestety, źle trafiłam. Naprawdę męczyłam się z tą książką. Paradoksalnie, czytałam ją przez to jeszcze szybciej, byle tylko móc się z nią jak najszybciej rozstać. Bo czyta się nieźle. Ale cały czas miałam wrażenie, że autor podczas tworzenia był niezwykle sfrustrowany seksualnie, przez co zamieścił tam swoją wizję napalonych kobiet. Kusicielek i ekscentryczek. I niestety, efekt był dość groteskowy. Chyba nie polecam.
Tak, pierwsze zdanie to clickbait. Jeśli tu dotarłeś, dziękuje za czas poświęcony na przeczytanie moich żali. Miłej kawusi życzę.
I tak poza tym, to śliczny projekt okładki. Propsy dla pani Kateřiny Sidonovej.