Quino (ur. jako Joaquín Salvador Lavado Tejón) - argentyński rysownik i twórca komiksów. Przyszedł na świat w zachodniej części kraju, a jego rodzice byli andaluzyjskimi imigrantami. Już od najmniejszych lat nazywano go Quino, tak by odróżnić chłopca od jego wujka Joaquína, który również był rysownikiem. Studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Mendozie (Escuela de Bellas Artes de Mendoza),ale po śmierci rodziców musiał przerwać naukę. Debiutował w wieku 22 lat rysunkiem w tygodniku "Esto Es". Jego najbardziej znanym dziełem była seria komiksów "Mafalda", której tytułowa bohaterka było nastolatką walczącą z nierównościami społecznymi i brakiem pokoju na świecie. Komiks ukazywał się w latach 1964-1973 i został przetłumaczony na ponad 30 języków, w tym również i na język polski. Quino żył 88 lat, z czego ostatnie 2 lata życia był niewidomy.
Żona: Alicia Colombo (od 1960).http://www.quino.com.ar/
Do zbiorczych wydań pasków mam stosunek zachowawczy. Nawet te legendarne niestety rzadko funkcjonują dobrze w wydaniach zbiorczych, a humor na poziomie szkolnym czyni z nich najczęściej nudnawe ramotki. Nie każdy jest Tomem Gauldem i już dawno się przekonałem, że oprócz sympatycznych kreacji bohaterów nie znajduję tu wiele dla siebie. Z "Mafaldą" jest trochę inaczej. Owszem, z wierzchu to podobny przypadek, nie zawsze śmieszne historyjki, które śmieszne być powinny, nie do końca działające scenki, których przeładowanie z czasem mocno nuży. Ale tu jest bardzo mocne drugie dno, które czyni z tego tytułu coś nieprzeciętnego. 6-latka sporo rozumie i mówi językiem, jaki słyszy w mediach i u rodziców. Są tu tematy, jakimi żył świat pod koniec zimnej wojny, a więc konflikt mocarstw, wizja użycia bomby nuklearnej, zmieniająca się mentalność w kwestii równouprawnienia, chciwość kapitalistów itd. W gruncie rzeczy z opowieści o małej dziewczynce robi się coś pełnego niepokoju i grozy, co czyni z tej pozycji swego rodzaju ewenement
Drugi tom "Mafaldy". Postać Mafaldy gdzieś tam prześlizgnęła się w specyficzny sposób przez PRL-owski rynek wydawniczy za sprawą serii Literatura na Świecie dla Dzieci i Młodzieży / Zabawy z Alikiem, ale nie była to pełnowartościowa prezentacja. Dopiero wydawnictwo "Nasza Księgarnia" uporządkowało tę sytuację i wydało zbiorczą "Mafaldę" w formacie, jaki wcześniej uskuteczniło w zakresie kultowych "Fistaszków". Tak jak w przypadku "Fistaszków" sięgnięto po znakomitego tłumacza - przy pierwszym tytule jest to Michał Rusinek, przy drugim Filip Łobodziński. Tak się składa, że wydanie w Polsce drugiego tomu "Mafaldy" w Polsce zbiegło się ze śmiercią jej autora - Quino. To tyle tytułem wprowadzenia. O samej "Mafaldzie" można by pisać długo i w samych superlatywach. Quino, jak Schulz w przypadku "Fistaszków", stworzył w swojej serii wspaniałe postacie dzieci, które obrazują problemy i rozterki dorosłego świata przepuszczone przez obraz młodych bohaterów, łącząc w sobie ciepły i gorzki humor. Ale inaczej niż w "Fistaszkach" - są tu również dorośli, dlatego są i konfrontacje małego i dużego świata. Tytułowa Mafalda jest pyskata, ale zarazem zatroskana o kondycję świata. Jej pytania nabierają uniwersalnego wymiaru, bo komiks mimo że powstał w zupełnie innej epoce, pozostaje z większością z tych pytań zaskakująco aktualny. I tylko szkoda, że na dwóch tomach zbiorczych cała ta opowieść się kończy. Lektura obowiązkowa.