cytaty z książki "Numer drugi"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Czuł zmęczenie, bo już drugi dzień przesłuchiwał, napominał i straszył przywożonych mu prowodyrów zajść. Kilku musiał załatwić wylot z roboty. Trzymał się procedur.
Oczywiście istniała możliwość podjęcia gry operacyjnej i ponownego wypuszczenia go bez konsekwencji, a przy tym rozpuszczenia plotki, że podpisał lojalkę albo nawet zobowiązanie o współpracy. Wiązało się to jednak z dodatkową papierkową robotą dla kilku świętych z samej góry.
Ten kapitan to fajny chłop. I konkretny. Nie pieprzy bez sensu. Jak tak, to tak, jak nie, to nie. Jest parę lat młodszy, ale mimo, że to jest przełożony, nie zadziera nosa. Może bywa trochę sztywny. Nie przeszedł z kolegami na ty, ale dowodzi tu dopiero niecały rok.
Jeśli chodzi o służbę, Gąska nie ma nadmiernych ambicji. Pasuje mu stanowisko oficerskie, niekierownicze, bo za nic nie odpowiada. Może podrzucać swoje kontrowersyjne pomysły, których ma aż nadto.
Może lepiej pozostawać prostym mięśniakiem jak sierżant? Wtedy od człowieka za dużo nie wymagają. Czasem kogoś postraszyć, ewentualnie dać w ryj. Trudno. Chciało się awansu, to trzeba zapierdalać.
Za służbami nie przepada większość grup zawodowych, a przywożąc poturbowanych w czasie demonstracji, dodali medykom roboty. To niby dlaczego lekarze mają ich lubić?
Trudno, pomyślał kapitan. Najwyżej dostanę opieprz za Gąskę. Przecież pułkownik zna jakość kadry, z jaką muszę pracować, więc można liczyć na opieprz umiarkowany.
Nie wszystko podobało mu się w ludowej ojczyźnie, w związku z tym brał udział w kilku manifestacjach. Feralna zdarzyła się ponad trzy lata temu, w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.
Bo widzisz, ja nie piszę żadnej książki. Jestem Darek Nowak, któremu pomogłeś nawiać przed psami, tyle że inny Darek Nowak. Zajmuję się marketingiem i pochodzę z innej rzeczywistości. Ze świata równoległego... i to, co ci sprzedawałem jako pomysły na książkę, to ostrożna wersja tego, co w moim świecie dzieje się naprawdę.
Przybysz ze świata równoległego postanowił zebrać myśli. Musiał przedstawić wersję wypadków krótko i w sposób przekonujący. Przypomniał sobie, że filozof jako istotne dla wiarygodności książki wskazał moment rozszczepienia światów.
Pani Grażynka właśnie oddawała się marzeniom o wczasach w Bułgarii, a dokładnie w Warnie, na które po czterech latach starań łaskawie wysłał ją dział socjalny. Z marzeń tych została brutalnie wyrwana przez nieznajomego, który zagadnął zza szyby.
Dowieziony na przesłuchanie kiwnął głową, pozornie przyjmując radę. Pewnie sobie kombinuje, że zagra twardziela. Ciekawe, jak długo da radę.
Jego wyciągnięty ze szpitala kolega miał dwa problemy. Pierwszy stanowiła esbecja, która właśnie wygarnęła go na przesłuchanie. Marek jeszcze raz uporządkował zaistniałe wypadki. [...] Drugi problem wyglądał poważniej. Darek zachowywał się jak zdrowo stuknięty i święcie przekonany o tym, że mówi prawdę. To bardzo znaczący objaw.
Zdjęcia zrobiono na pochodzie pierwszomajowym w Moskwie. Czemu nie zerknąć? Przeglądał je bez entuzjazmu. Nagle... no ja cię przepraszam... niemal w centralnym punkcie jednego ze zdjęć pośród innych flag zwróciła jego uwagę flaga biało-czerwona. Pod nią, z filmowym uśmiechem, popierdalał nie kto inny jak Darek Nowak.
W artykule zwracano uwagę, że Polska spłaciła już trzy razy więcej, niż pożyczyła, mimo to w dalszym ciągu dług nie spadł, a nawet jego nominalna wartość wzrosła. Pomyślał, że pewnie dlatego artykuł pojawił się pod działem ekonomicznym, bo tam wypadałoby wspomnieć, co to jest stopa procentowa i jak działa.
Pani Grażynka odczuła dużą ulgę. Lubiła mieszkańców hotelu. Może nie wszystkich, ale wyciągając średnią, raczej mieszkańców lubiła, niż nie lubiła. Nie czuła natomiast sympatii do milicji, zwłaszcza tej politycznej.
Hieronim skończył robotę i postanowił zdążyć na najbliższy pociąg. Nie miał szans na piechotę, więc zapytał o dostępność kierowcy służbowego. Mimo relatywnie wysokiego stanowiska, musiał dzielić dostęp do samochodu służbowego z dwoma innymi szefami działów. W dodatku pierwszeństwo miały wyjazdy operacyjne.
Wsiadł do pociągu i zaczął przeglądać gazetę. Kolejność informacji była poprawna - wieści ze świata, wieści z kraju i regionu. Do towarzyszy dziennikarzy miał pewne zaufanie.
Definiował się jako racjonalista. Nie znaczyło to jednak, że nie grał w totolotka albo że nie czytał horoskopów. Zresztą, horoskopy utwierdzały go w przekonaniu, że ma pozytywne, optymistyczne nastawienie do życia.
Sprawę żony i kochanek odfajkował. Teraz dzieciaki. Miał dwóch synów. Na razie bez żon, czyli z jego perspektywy - bez synowych i ewentualnych wnuków. No i dobrze. Dobijaki trzydziestki, niech się wyszumią i umocnią pozycje zawodowe. Hieronim nie widział dla nich miejsca w służbach.
- No wiesz... jak mawiał W. I. Lenin, zaufanie jest dobre, ale kontrola lepsza.
- Ty to masz cytaty z klasyków, nie znasz innych?
- Jaki ustrój, tacy klasycy.
Co do ekonomicznych skutków zmian systemu, ludziom żyje się zdecydowanie lepiej niż w tej rzeczywistości. Co nie znaczy, że jako społeczeństwo jesteśmy zadowoleni, bo w dalszym ciągu odstajemy od naszego zachodniego sąsiada.
Natrafił na stronę radzącą, jak postępować w przypadku braku dostaw importowanych produktów. Na przykład, jeśli ktoś lubi herbatę z cytryną, to w przypadku braku cytryn na rynku można zakwasić sobie herbatę kwaskiem z polskich jabłek, znanych na całym świecie. Tak, pewnie, a dlaczego nie kiszoną kapustą?
Ci durnowaci faceci wierzyli w głupi dowcip, że jeśli dama mówi "nie" to znaczy "być może", jeśli mówi "być może" to znaczy "tak", a jeśli mówi "tak", to już nie jest damą. Mogą sobie wsadzić takie mądrości. U niej "nie" to znaczy "nie".
Na wszelki wypadek kupi sobie gaz pieprzowy, oficjalnie przeciw psom. Zresztą, to zupełnie adekwatne wyjaśnienie zakupu, bo Feliks zaczął zachowywać się ostatnio jak pies na baby. Zwłaszcza na jedną. Zdecydowanie nie czuła się wyróżniona.
Pracownicy pozostawali w przekonaniu, ze nie można się upić piwem, co potwierdzali swoim doświadczeniem. Pili piwo jak wodę. Zresztą, to złe porównanie, nikt nie jest w stanie tyle wody wypić.
Wydaje mi się, że termin "wynieść" to mało udane przesunięcie nazwy "kradzież"...
Kiedy tylko filozof został sam, zaczął analizować swoje uczucia. Nie wiedział, czy woli wersję Darka, która właśnie opuściła jego pokój, czy wersję przebywającą w Moskwie. Numer drugi miał słuszne poglądy i dawał nadzieję na zmianę systemu. Jeśli udało się w jego wersji rzeczywistości, to dlaczego nie miałoby się udać tutaj?