Lekka przesada

Okładka książki Lekka przesada Adam Zagajewski
Okładka książki Lekka przesada
Adam Zagajewski Wydawnictwo: Wydawnictwo A5 publicystyka literacka, eseje
248 str. 4 godz. 8 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Wydawnictwo:
Wydawnictwo A5
Data wydania:
2011-05-01
Data 1. wyd. pol.:
2011-05-01
Liczba stron:
248
Czas czytania
4 godz. 8 min.
Język:
polski
Tagi:
esej
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Il caffe letteriario. Wspomnienia o Stanisławie Kasprzysiaku. Roberto Calasso, Francesco M. Cataluccio, Ewa Górniak Morgan, Ireneusz Kania, Rafał Kołątaj, Silvia Lusuardi Siena, Janusz Majewski, Emilia Olechnowicz, Katarzyna Otwinowska, Ugo Rufino, Stefan Szlachtycz, Adam Zagajewski, Marek Zagańczyk
Ocena 8,0
Il caffe lette... Roberto Calasso, Fr...
Okładka książki Twórczość nr 7-8 / 2020 Waldemar Bawołek, Paweł Bem, Leszek Bugajski, Krzysztof Ćwikliński, Janusz Drzewucki, Janusz Głowacki, Marian Grześczak, Józef Hen, Jerzy Kronhold, Bogusława Latawiec, Maciej Libich, Andrzej Mencwel, Krystyna Miłobędzka, Czesław Miłosz, Krzysztof Mrowcewicz, Kazimierz Orłoś, Wacław Oszajca SJ, Redakcja miesięcznika Twórczość, Eustachy Rylski, Dominika Słowik, Paweł Sołtys, Ewa Sonnenberg, Piotr Szarota, Leszek Szaruga, Aneta Wiatr, Marta Wyka, Adam Zagajewski, Elżbieta Zechenter-Spławińska, Andrzej Zieniewicz
Ocena 6,8
Twórczość nr 7... Waldemar Bawołek, P...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
26 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
170
54

Na półkach:

Od dawna mierzyłem się z przeczytaniem tej książki. W końcu się udało. Początkowo miałem mieszane uczucia. Autor pisał książkę jak pamiętnik, na bieżąco, krótkie wpisy, każdy kolejny niemal niepodobny do poprzedniego. Potem doceniłem tego wartość. Autentyzm, jakbym zaczął czytać czyjś skryty pamiętnik, nielegalnie. Przecież jednak to książka, czytanie publicznie wydanych książek nie może być nielegalne, przynajmniej dzisiaj. W pewnym momencie trochę zazdrościłem i współczułem autorowi. Jego rodzina przeżyła tyle tragicznych okresów, wojna, wysiedlenia, komunizm, zmiany ustrojowe. Jak mało sami możemy napisać o naszych rodzinach, żyjemy w czasach dostatku, all inclusive, nic nie mąci tego spokoju. Nawet wojna na Ukrainie nie przerwała tego szczęścia, szybko przeszliśmy do porządku dziennego. My nic ciekawego nie napiszemy o naszych rodzinach. Z drugiej strony współczułem, bo takich tragicznych wspomnień nie chciałbym nosić w rodzinnej pamięci. Inna myśl to wojna. Im więcej czytam książek wydawanych w latach 1946-2000 tym bardziej czuję jaką granicą był ten konflikt, jak bardzo zaważył na życiu tamtych pokoleń. Dla mojej generacji przełomu lat 80. i 90. to już jest wojna jak każda poprzednia, nie czujemy tego, większość jej uczestników pomarła, ewentualnie dziadkowie coś wspomną ale i to przez mgłę bo albo urodzili się po albo byli wtedy dziećmi. Obyśmy dożyli swych dni w pokoju, bez grozy wojny, niedostatku, czytając poezję i słuchając muzyki.

Od dawna mierzyłem się z przeczytaniem tej książki. W końcu się udało. Początkowo miałem mieszane uczucia. Autor pisał książkę jak pamiętnik, na bieżąco, krótkie wpisy, każdy kolejny niemal niepodobny do poprzedniego. Potem doceniłem tego wartość. Autentyzm, jakbym zaczął czytać czyjś skryty pamiętnik, nielegalnie. Przecież jednak to książka, czytanie publicznie wydanych...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1196
1172

Na półkach:

Znakomita eseistyczno-wspomnieniowa książka jednego z najlepszych polskich poetów, równie wybitna jak poprzednie. Miód na moje serce. Kto jeszcze pisze tak piękną polszczyzną. A empatia nie mniejsza u Zagajewskiego niż u Gospodinowa….

Nieodżałowany autor genialnego „Jechać do Lwowa” zawsze czuł się jednym z wysiedlonych – choć Miasto opuszczał jako niemowlę. Wiele tu refleksji o tym, jak w nudnych germańskich Gliwicach musieli się czuć ekspatrianci, jego rodzice, członkowie rodziny, znajomi.

„Mieszkali przecież w prowincjonalnym mieście, które nie było sławne żadnym rodzajem sławy – może to tylko, że w pewnym sensie tutaj zaczęła się II wojna światowa, przez tzw. prowokację gliwicką, wyróżniało nasze miasto, lecz był to przecież dwuznaczny tytuł do sławy”.

„Przeszłość została na Wschodzie. Nikt nie wiedział, gdzie znajdowała się przyszłość. I czy istniała. Byliśmy gośćmi w rzeczywistości, w niemieckich murach, w solidnych niemieckich kamienicach”.

Autor myśli o Lwowie z bólem, acz bez resentymentów, bo obcy mu wszelki nacjonalizm. „Boli mnie to, czego tam nigdy nie przeżyłem, wielka pustka tego, czego nigdy nie było, dzieciństwo, które miało tam się wydarzyć i nigdy sie nie wydarzyło”. I dodaje: „Byłbym może kimś innym, gdybym był oglądał wzgórza Lwowa zamiast wież kopalnianych Śląska. Patrzyłbym na cerkwie i unickie świątynie, może lepiej rozumiałbym inność. I samego siebie”.

Myśli o Lwowie, jednym z nielicznych miast, które leżą „nad” rzeką w pełni dosłownie - niewielka Pełtew została tam puszczona tunelem…

Myśli o Lwowie, który „ do nikogo nie należy, ani do tych, co z niego wyjechali, ani do tych, co tu mieszkają na stałe”.

Podoba mi się, gdy pisze o „bratobójczych walkach ukraińsko-polskich w roku 1918 r.”. Nie ma zarazem złudzeń co do przeszłości i jej obrazu w oczach wygnańców: „Utracone miasto jako miejsce idylliczne, gdzie nikt nikogo nie prześladował, gdzie Polacy, Żydzi i Ukraińcy żyli połączeni węzłem braterskiej miłości. Nie należało wspominać o konfliktach, walkach, waśniach i pogromach”.

Towarzyszą temu świetne teksty o istocie wysiedlenia i niemożności pogodzenia się z Historią. Wielu odmawiało przyjęcia do wiadomości smętnej rzeczywistości. Ktoś np. demonstracyjnie całe dnie spędzał w piżamie, nie wychodząc z domu na nieprzyjazne zewnątrz. „Każdy miał inny pomysł na przetrwanie (i powrót do Miasta)”.

„Ale naprawdę >>wysiedleni<< byli tylko Żydzi, ci co nigdy nie wrócili. To ich wysiedlono z naszej planety (…) Wysiedlono ich do dymu, do niepamięci”. .

Lubię, gdy definiuje poetycko, czym jest literatura: „Książki sprawiały niekiedy, że ruchliwa powierzchnia wydarzeń zatrzymywała się nagle”.

Albo gdy czule wspomina o najbardziej banalnych akcesoriach kultury: ”Kto wreszcie napisze wnikliwą pracę doktorską o zakładkach? Pasażerowie metra mieli ogromnie interesujące zakładki i prawie zawsze ich żywot był dłuższy od życia książki, powieść raz przeczytana traciła na wartości, zakładka natomiast triumfalnie przenosiła się do następnego tomu jak organ przeszczepiony do cudzego organizmu”.

Wzruszający portret promotora Autora, przyjaciela Witkacego prof. Leszczyńskiego, który przez cały rok, latem i zima, chodził w tym samym lodenowym płaszczu – „był człowiekiem całkowicie zgaszonym, wewnętrznie martwym”.

Lub gdy wyraża wątpliwości, czy słusznie wyobrażamy sobie dawnych japońskich poetów, twórców haiku jako ludzi niezwykle spokojnych, pogrążonych stale w pogodnej kontemplacji. „Ale mogło być zupełnie inaczej, mogli być nerwowi, niespokojni, niewolni od lęku i kto wie, czy moment, kiedy udało im się zapisać ten wiersz, który my czytamy po upływie wielu stuleci, nieraz z zachwytem, nie był jedyną chwilą wytchnienia, spoczynku w galopie ich trudnego, dramatycznego życia”.

Dzięki lekturze dowiedziałem się, czym jest litota. „Żyjemy między hiperbolą a litotą (litota jest przeciwieństwem hiperboli, to pomniejszenie rzeczy a nie powiększenie). Są to nazwy figur retorycznych, ale ich znaczenie wykracza poza podręczniki akademickie. Przecież wciąż musimy powiększać bądź pomniejszać to, co widzimy, co nas spotyka, co nas rani lub daje radość”|

I jeszcze o składaniu wierszy: :W zasadzie poezja nie musi - choć może - prowadzić do kłamstwa, do pięknoduchostwa, do zniewieściałości, a przede wszystkim można jej zarzucić, że jest przesadą. Lekką przesadą”.

I już wiemy, skąd tytuł: „Lekka przesada – to właściwie bardzo dobra definicja poezji. Doskonała definicja poezji na dni chłodne i mgliste, dni, kiedy poranek wstaje późno i na próżno obiecuje obecność słońca. Jest lekką przesadą, póki się w niej nie zadomowimy, wtedy staje się prawdą. A potem, kiedy ponownie z niej wyjdziemy – bo nikt nie potrafi w niej zamieszkać na stałe – znowu staje się lekką przesadą”.


Pasjonujący jest ustęp o prawdziwym żywocie pierwowzoru Tadzia ze ”Śmierci w Wenecji” – polskiego arystokraty Władysława Moesa, którego tożsamość odkryła prasa w latach 60. A jako były baron biedował w PRL – po wojnie, w którą spędził w oflagu, stracił wszystko. „Próbował nawet procesować się, broniąc swej prywatności – tak jakby jego anemiczna prywatność wymagała obrony, jakby względna nieśmiertelność, ofiarowana mu przez Manna, mogła w czymkolwiek zagrażać jego kruchej godności”.

I jeszcze marzenie niemożliwe do realizacji – być jak te opisywane przez Autora niezwykłe dęby z Teksasu. „Wiecznie zielone dęby zachowywały się jak ostrożni rentierzy: nawet na moment nie traciły całkowicie liści, tylko odnawiały je systematycznie, pod zeszłorocznymi liśćmi wyrastały nowe i po chwili wypychały bezlitośnie stare – obraz walki pokoleń w stanie czystym, klinicznym, właściwie przerażającym – tak, że drzewo nigdy nie było nagie”.

Niestety, na str.213 poważny błąd rzeczowy, gdy Zagajewski pisze, że Primo Levi, autor jednej z najlepszych relacji z Auschwitz, genialnego „Czy to jest człowiek?”, przeżył „masz śmierci”. Znam wszystkie książki Włocha i niestety nie jest to prawda, leżał wtedy w obozowym lazarecie, gdzie jakimś cudem przeżył. A potem Sowieci wywieźli go do siebie…

Nieco cytatów poetyckiej prozy

(Miłosz) przez kilka lat zatrudniony był w komunistycznej służbie dyplomatycznej, nicości jednak nie sławił; nie napisał ani jednego wiersza, który by się nadawał do antologii poezji stalinowskiej.

Na aksamitnej powierzchni wody zapisują się kreski i nieregularne figury geometryczne, które nie utrzymują się długo – są to linie papilarne morza.

Krótko trwa nasza uważność. Cudzy los interesuje nas przez minutę tylko…. Nasz własny zawsze.

Okno w muzeum, w galerii sztuki, jest zawsze ogromną atrakcją – i także zagrożeniem dla sztuki, czasem może się bowiem okazać, że to, co widać z okna, bardziej przykuwa naszą uwagę niż wystawione w muzeum obrazy czy rzeźby.

A ilu było takich, którzy wybierali jednak nie Polskę, lecz Rosję, Austrię czy Niemcy? Lubimy wspominać tych, co wybrali marzenie o polskości. Ci inni roztopili się w ogromnej masie niemieckiej czy rosyjskiej, zgermanizowali nazwiska, założyli firmy, byli profesorami uniwersytetu, niektórzy odnieśli sukces.

Biblioteka stanowi obszar wolnej miłości, ofiarowuje niezobowiązujące romanse, przelotne związki, kapryśne lektury, niekiedy zachwyt, czasem też ułudę, ale zawsze z możliwością szybkiej zmiany, książki sprawiają, że ruchliwa powierzchnia wydarzeń zatrzymuje się nagle. Zatrzymuje się cała rzeczywistość”.

Nie znamy dobrze naszych rodziców, nie umiemy na nich patrzeć ani obiektywnie, ani krytycznie. To znaczy, owszem, potrafimy być wobec nich krytyczni, nawet bardzo, ale wtedy nie tyle ich widzimy, co wyobrażamy sobie. Na początek są naszymi bogami, a potem my powoli i systematycznie zmieniamy się w agnostyków lub ateistów.

Pomyślałem o ludziach delikatnych, nie zdobywających pierwszej nagrody w konkursie życia.

Elzenberg odniósł wielkie zwycięstwo - dlatego właśnie, że udały mu się dwie rzeczy: nie znalazł odpowiedzi, ale nie zapomniał pytań.

Rzymianie mieli co prawda świetne, waleczne legiony i doskonałe miecze, ale wyrafinowania musieli uczyć się od Greków, i wiedzieli o tym.

Komunizm świetnie znał się tylko na jednym, na tłumieniu różnorodności ludzkiej, na zgniataniu i pokrywaniu szarą ochronną farbą wielobarwnej rzeczywistości.

Robert Musil mówił, że duch to synteza intelektu i emocji.

Znakomita eseistyczno-wspomnieniowa książka jednego z najlepszych polskich poetów, równie wybitna jak poprzednie. Miód na moje serce. Kto jeszcze pisze tak piękną polszczyzną. A empatia nie mniejsza u Zagajewskiego niż u Gospodinowa….

Nieodżałowany autor genialnego „Jechać do Lwowa” zawsze czuł się jednym z wysiedlonych – choć Miasto opuszczał jako niemowlę. Wiele tu...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
494
122

Na półkach: , ,

Esej o wiecznym falowaniu między entuzjazmem i zniechęceniem, naturze życia tak paradoksalnej, że dopiero strata nadaje mu sens, ludziach delikatnych, nie zdobywających pierwszych nagród w konkursie życia.

Opowieść o bibliotekach stanowiących obszar wolnej miłości, ofiarowujących niezobowiązujące romanse, przelotne związki, niekiedy zachwyt, czasem nudę, ale zawsze z możliwością szybkiej zmiany i narracjach będących plastrem na nieudane życie, na rany cięte i tłuczone, na depresję.

Kameralna proza o tym, że „żyjemy rozdarci pomiędzy krótkie eksplozje sensu i cierpliwą wędrówkę przez równiny zwyczajnych dni”, o tym, że można nie być osobą religijną, ale uznawać istnienie tajemnicy świata.

Esej o ludziach zamkniętych w ciasnych klatkach sukcesu / lub klęski, zaprzęgniętych do pracy w miastach Zachodu lub kieratu w miasteczkach Meksyku, skazanych na nieuniknioną obłudę społecznych rytuałów.

Mam wrażenie, graniczące z pewnością, że autor eseju „Lekka przesada” nie jest w Polsce ceniony odpowiednio do jego talentu, w związku z powyższym bardzo polecam: spędzanie czasu na świeżym powietrzu, celebrowanie ciszy i eseje Adama Zagajewskiego.

Esej o wiecznym falowaniu między entuzjazmem i zniechęceniem, naturze życia tak paradoksalnej, że dopiero strata nadaje mu sens, ludziach delikatnych, nie zdobywających pierwszych nagród w konkursie życia.

Opowieść o bibliotekach stanowiących obszar wolnej miłości, ofiarowujących niezobowiązujące romanse, przelotne związki, niekiedy zachwyt, czasem nudę, ale zawsze z...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
958
623

Na półkach:

Znakomity zbiór poezji pisanej fantastyczną prozą. Dla miłośników NOWEJ FALI lektura obowiązkowa.

Znakomity zbiór poezji pisanej fantastyczną prozą. Dla miłośników NOWEJ FALI lektura obowiązkowa.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
443
397

Na półkach: , ,

Wspaniały zbiór esejów.Ta książka pisana prozą to czysta poezja!

Wspaniały zbiór esejów.Ta książka pisana prozą to czysta poezja!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    240
  • Przeczytane
    43
  • Posiadam
    17
  • Teraz czytam
    4
  • Poezja
    2
  • 200-300
    2
  • Historia literatury
    1
  • Może kiedyś
    1
  • Wyjątkowe
    1
  • 0 - BL - chcę przeczytać - zamówić II
    1

Cytaty

Więcej
Adam Zagajewski Lekka przesada Zobacz więcej
Adam Zagajewski Lekka przesada Zobacz więcej
Adam Zagajewski Lekka przesada Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także