Do piachu

Okładka książki Do piachu Tadeusz Różewicz
Okładka książki Do piachu
Tadeusz Różewicz Wydawnictwo: Ossolineum utwór dramatyczny (dramat, komedia, tragedia)
29 str. 29 min.
Kategoria:
utwór dramatyczny (dramat, komedia, tragedia)
Wydawnictwo:
Ossolineum
Data wydania:
1979-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1979-01-01
Liczba stron:
29
Czas czytania
29 min.
Język:
polski
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Pisanie jest tylko dodatkiem. Korespondencja 1946–2011 Krystyna Czerni, Mieczysław Porębski, Tadeusz Różewicz
Ocena 7,0
Pisanie jest t... Krystyna Czerni, Mi...
Okładka książki Braterstwo poezji. Korespondencja, wiersze i inne dialogi 1947–2013 Czesław Miłosz, Tadeusz Różewicz
Ocena 7,2
Braterstwo poe... Czesław Miłosz, Tad...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
113 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1869
155

Na półkach:

Hmm, delikatnie rzecz ujmując, dziwna to sztuka. Jeśli już, to sztuka propagandy.

W linku jest ilustracja muzyczna do tekstu, nie recenzja.

Tak, niektórzy faceci gadają w sposób obrzydliwy między sobą. Można się spodziewać, że wojsku, nawet jeśli jest armia podziemna, sporo będzie takiego gadania, szczególnie między prostszymi typami. Nie powinno też być zaskoczeniem, że przy braku normalnego zaopatrzenia po paru latach nie będzie normalnych mundurów, tylko zbieranina różnych ciuchów, w tym część umundurowania zdobytego na wrogach. To wyraźnie Różewicza brzydzi, ale dlaczego brzydzi go również oficer w regularnym mundurze? Czemu źle jest, jak partyzanci są brudni, ale jak się myją i czyszczą, to też jest obrzydliwie przedstawione? Co jest z tobą nie tak, autorze?

Następnie, co jest też dziwnego w rozmowach o polityce przy deserze, szczególnie jeśli jest to i forma zakonspirowania, jak i uhonorowania gospodyni spotkania? Gospodyni, która udostępniając swój dom w razie wsypy naraża nie tylko siebie, ale całą swoją rodzinę. W jaki sposób bez śladu dysonansu poznawczego autora członek NSZ-tu może jednocześnie zaznaczać wyższość cywilizacyjną Polski nad Niemcami i być przedstawiany jako ten, który zamiast ryngrafu z Matką Boską powinien nosić swastykę? Czemu granie na fortepianie "Dla Elizy" Beethovena jest przedstawione tak, jakby miało związek z sympatiami pronazistowskimi? Ale Kossak na ścianie również jest niewłaściwy. I tak dalej, i tak dalej. Facepalm.

Rozumiem, że Różewicz mógł jako młody chłopak przeżyć szok w zetknięciu z surowymi warunkami partyzantki, jednak dlaczego aż tak przeziera z tego tekstu nienawiść? I to po trzech dekadach? Dlaczego opisuje się ten tekst jako odważny, skoro był opublikowany za komuny, a w samym tekście głównymi obiektami nienawiści są przedstawiciele przedwojennej inteligencji oraz kadry oficerskiej ze szczególnym uwzględnieniem przedstawiciela NSZ-tu i "obszarników" dostarczających aprowizację partyzantce?

BTW te brudy, kupy i smarki, złodziejstwo i gwałty bardziej pasują do zachowanych świadectw historycznych na temat strony sowieckiej, nie rządowej armii podziemnej. Innymi słowy, to wygląda jak przeniesienie i projekcja miła dla oka cenzora.

Taką niechęć do AK, NSZ-tu i wszystkiego, co nie było klepnięte przez Moskwę, kojarzyłam do tej pory z kapitanem Żbikiem, Panem Samochodzikiem i innymi propagandowymi faktoidami szeleszczącymi o zaplutych karłach reakcji, a nie Różewiczem.

Zainteresowało mnie to na tyle, że sprawdziłam, co Różewicz robił tuż po wojnie. I tak, był w AK, ujawnił się od razu w 1945 roku, a w 1948 roku jako cywil dostał medal Ludowego Wojska Polskiego. Za co? Nie wiadomo. W tym okresie (1947 i 48) wydał też dwa pierwsze tomiki poezji. Nota bene, jeśli jeden z nich, "Czerwona rękawiczka", miała być rewolucyjna, jak stoi na "Culture.pl: https://culture.pl/pl/tworca/tadeusz-rozewicz ", to nie wiem, jak słaba musiała być reszta ówczesnych wierszokletów (sic!). Są tam trzy, może cztery niezłe wiersze, ale reszta jest rozpaczliwie nieporadna. Już w 1949 roku Różewicz jest na Węgrzech i rok później wraca do Polski. Ta wolność przemieszczania się też jest godna uwagi.

Wracając do sztuki, może pod koniec lat 70-tych gwałt był w mentalności Różewicza czymś tak błahym, że dyscyplinarna kara większa stosowana na wojnie wydawała mu się czymś rażącym i wyjątkowo niesprawiedliwym. Mam nadzieję, że ten rodzaj wartościowania przeszedł do lamusa razem z epoką słusznie minioną.

A i tutaj autor nie daruje sobie, żeby nie przejechać się po NSZ-cie. Chłopina, który dostaje w czapę w ramach wyroku sądu polowego, wedle wymowy sztuki jest "niewinny", bo nie gwałcił, tylko może tylko tyle że trzymał, żeby się baba nie wyrywała, a że majtek nie miała, to ledwie dla żartu palec wsadził, albo "palcem tryknął". Ta sama sztuka, żeby pokazać jacy to zepsuci ludzie byli, każe ujść bez kary temu prawdziwemu złemu, który na serio gwałcił. I zupełnie, ale to zupełnie przypadkiem ten winowajca prawdziwy ma w sztuce pseudonim "Bury"... Serio.

Dygresja I. Efekt tych kalumnii z roku 79-tego, rzucanych na głowę skazanego na śmierć w 1949 roku Rajmunda "Burego" Rajsa, zrehabilitowanego w roku 1995, jest taki, że sięgnę po jego biografię pióra Ostapiuka, bo do tej pory tylko odsłuchałam kilka lat temu wykładu IPN na temat kontrowersji wobec tej postaci.

Dygresja II. W liceum, kiedy zaczytywałam się w poezji Różewicza, nie chciało mi się wierzyć w to, o czym wspomniał bodaj Drewnowski, mianowicie kiedy już było wiadomo, że w roku 80-tym ze względów politycznych Nobla dostanie Polak, to Różewicz dość skutecznie zasiał ferment wobec mającego większe szanse konkurenta, czyli Zbigniewa Herberta, pomawiając go o antysemityzm. W efekcie komisja noblowska z ostrożności procesowej przestała brać pod uwagę Herberta. A że donosiciel im się również nie uśmiechał, bo było oczywiste że mógł działać nie pro publico bono tylko pro bono sua, to wybrali Miłosza. W świetle wymowy "Do piachu" z przykrością muszę stwierdzić, że teraz stało się to w dla mnie o wiele bardziej prawdopodobne.

Dygresja III. Jak stoi w opisie LC, krytyk literacki Jan Kott nazwał "Do piachu" jednym z trzech najważniejszych dramatów, jakie powstały w powojennej Polsce. Warto zaznaczyć, że Jan Kott w 1929 roku jako student założył grupę i pisemko "Młoda swastyka", a za komuny był członkiem PZPR. Jak stoi w Wikipedii: "W latach pięćdziesiątych atakował „wrogów” socjalizmu – od Kościoła katolickiego, zbrojnego podziemia i gen. Andersa po „reakcyjnych” twórców. Dyskredytował m.in. dorobek Zygmunta Krasińskiego, Stanisława Wyspiańskiego, Stefana Żeromskiego, Henryka Sienkiewicza i Josepha Conrada. Gwałtownie atakował wymowę Lorda Jima Conrada, widząc w głoszonych w nim ideałach heroizmu i honoru wzór „niebezpiecznej” ideologii, wyznawanej później przez żołnierzy AK, którą oskarżał o faszyzację. Krytykował "Kamienie na szaniec" Aleksandra Kamińskiego, uważając je za groźną książkę, na której wychowało się pokolenie kondotierów. Ewa Siedlecka, wspominając o jego działalności we wczesnych latach 50., określiła go mianem „cynicznego młodego marksisty”". Pod koniec życia zamieszkał w Kalifornii, w nadmorskim kurorcie Santa Monica... No prześliczny "autorytet".

Biorąc to wszystko pod uwagę, "Do piachu" to małostkowa gadzinówka pisana zgodnie z wytycznymi władz PRL udająca niezależną opinię. Gdyby było inaczej, nie pisałby o AK i NSZ, tylko o Armii Czerwonej, Smierszu, NKWD, AL, Armii Berlinga, UB, MO itd.

I jakie to żałosne, pisać po ponad 30 latach, z pozycji dobrze odżywionego literata, ordynarną interpretację potwornie trudnej rzeczywistości wojennej. O ludziach, z których część zginęła w trakcie II wojny, część została później zamęczona w sowieckich katowniach, część nadal wegetowała sekowana na różne sposoby przez system.

Mimo mojego licealnego sentymentu do poezji Różewicza, która aktualnie dość gwałtownie wyparowuje, ten paszkwil nie zasługuje nawet na 1.

Hmm, delikatnie rzecz ujmując, dziwna to sztuka. Jeśli już, to sztuka propagandy.

W linku jest ilustracja muzyczna do tekstu, nie recenzja.

Tak, niektórzy faceci gadają w sposób obrzydliwy między sobą. Można się spodziewać, że wojsku, nawet jeśli jest armia podziemna, sporo będzie takiego gadania, szczególnie między prostszymi typami. Nie powinno też być zaskoczeniem, że...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
1178
1154

Na półkach:

To było pewne: w roku 100-lecia Autora żaden teatr w tym kraju nie odważył się wystawić tego prawdziwego - jak najdalszego od zadekretowanej odgórnie idealistycznej heroizacji - obrazu partyzantki podczas II wojny światowej.

Każdy, kto by się poważył, wie, że nie chodziłoby tylko o zmiażdżenie w wiadomych mediach czy oburz Najwyższych Władz, ale przede wszystkim - o działania Pana Prokuratora. Efekt mrożący robi swoje..

A tylko przypomnę, że Różewicz - syn matki z rodu Abrahama - walczył w partyzantce akowskiej. Z powodu tego pochodzenia wpadł w oko bandziorom z Narodowych Sił Zbrojnych (wynoszonych dziś na pomniki – czego szczęśliwie nie było mu dane dożyć). Aby ocalić życie, poprosił swego dowódcę, słynnego „Warszyca” o zgodę na odejście z oddziału, na co ten prawy człowiek przystał.

Pisząc po wojnie swe słynne: „Ocalałem, prowadzony na rzeź..”, Autor miał także na myśli i to ocalenie….

To było pewne: w roku 100-lecia Autora żaden teatr w tym kraju nie odważył się wystawić tego prawdziwego - jak najdalszego od zadekretowanej odgórnie idealistycznej heroizacji - obrazu partyzantki podczas II wojny światowej.

Każdy, kto by się poważył, wie, że nie chodziłoby tylko o zmiażdżenie w wiadomych mediach czy oburz Najwyższych Władz, ale przede wszystkim - o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
101
1

Na półkach:

Waluś - Chrystus na krzyżu z piachu.

Waluś - Chrystus na krzyżu z piachu.

Pokaż mimo to

avatar
12
5

Na półkach: ,

Doskonała, bo obiektywna analiza szarych członków polskich organizacji zbrojnych podczas II wojny światowej. Jak widać, najczęściej byli to prości chłopi, nie różniący się od obecnych, poza tym, że musieli walczyć. Różewicz zerwał z nich zasłonę chwały, w jakiej obecnie są przedstawiani. Zwrócił też uwagę na inteligentów i ich oderwanie od wojennej rzeczywistości. Przede wszystkim, przedstawił uniwersalne zachowania Polaków, które dziś, jak sądzę, byłyby podobne w przypadku skrajnych wydarzeń.

Doskonała, bo obiektywna analiza szarych członków polskich organizacji zbrojnych podczas II wojny światowej. Jak widać, najczęściej byli to prości chłopi, nie różniący się od obecnych, poza tym, że musieli walczyć. Różewicz zerwał z nich zasłonę chwały, w jakiej obecnie są przedstawiani. Zwrócił też uwagę na inteligentów i ich oderwanie od wojennej rzeczywistości. Przede...

więcej Pokaż mimo to

avatar
186
166

Na półkach:

Tematyka jest ciężka, ale historia była tak opisana, że nawet czasami się śmiałam. W tej pozycji są prawdziwe perły dialogowe.

Tematyka jest ciężka, ale historia była tak opisana, że nawet czasami się śmiałam. W tej pozycji są prawdziwe perły dialogowe.

Pokaż mimo to

avatar
662
153

Na półkach:

Nie wszystko co demitologizuje, jest od razu genialne. Różewicz nieco przesadził, ale ostatnia scena wgniata w fotel.

Nie wszystko co demitologizuje, jest od razu genialne. Różewicz nieco przesadził, ale ostatnia scena wgniata w fotel.

Pokaż mimo to

avatar
1734
590

Na półkach: ,

Różewicz, jak to Różewicz, nie owija w bawełnę. nie ma świętych, nie ma bohaterów bez wad, czystych jak łza; jego partyzanci to prości ludzie, którzy muszą jakoś przystosować się do życia w lesie, w surwiwalowych warunkach. nie dyskutują o psychologii i dziełach Prusa, los ojczyzny nie zajmuje każdej sekundy ich życia. dobrze, że zostało to tak dobitnie pokazane; szkoda, że mało kto sięgnie po ten krótki dramat.

Różewicz, jak to Różewicz, nie owija w bawełnę. nie ma świętych, nie ma bohaterów bez wad, czystych jak łza; jego partyzanci to prości ludzie, którzy muszą jakoś przystosować się do życia w lesie, w surwiwalowych warunkach. nie dyskutują o psychologii i dziełach Prusa, los ojczyzny nie zajmuje każdej sekundy ich życia. dobrze, że zostało to tak dobitnie pokazane; szkoda, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
697
90

Na półkach:

Sztuka Różewicza, której teatr się boi. Zakopuje ją skutecznie. Do piachu. Po raz pierwszy wystawiona w 1979 roku przez Tadeusza Łomnickiego w Teatrze na Woli. Zamiast heroicznej walki z okupantem Różewicz ukazał leśną wegetację partyzantów - smród, wszy, prymitywny język, przekleństwa. Centralną postacią dramatu uczynił nierozgarniętego wiejskiego chłopaka Walusia, który za rabunek i gwałt zostaje skazany na śmierć i rozstrzelany przez kolegów z oddziału. Tuż przed egzekucją nie może się powstrzymać i robi w portki. Odmitologizowany obraz wojny kłóci się z heroizmem i nostalgią partyzanckich filmów, wspomnień czy widowisk z cyklu "Dziś do ciebie przyjść nie mogę". Tu nie było miejsca na przekleństwa i śmierdzące nogi ani tym bardziej na gwałt i rabunek. Różewicz pokazał przepaść między oficerami wywodzącymi się z warstwy inteligenckiej a ich chłopskimi podwładnymi, pogardzanymi i manipulowanymi. W jednej ze scen młody oficer Narodowych Sił Zbrojnych prowadzi pogadankę dla żołnierzy na temat komunizmu, która jest parodią antyradzieckiej propagandy endeckiej. Scena ma wyraźnie satyryczny charakter (chłopi pytają prelegenta o wspólne baby w kołchozach).
Waleczność i patriotyczne bohaterstwo stały się historycznie utrwalonymi stereotypami, przesłaniającymi każdą inną prawdę o wojnie. Z tymi stereotypami musimy walczyć, jeśli chcemy się znaleźć w kręgu krajów cywilizowanych. Skoro jesteśmy już krajem wolnym, to traktujmy się do końca serio i zacznijmy inaczej myśleć. Bez fałszów i stereotypów. Sztuka powinna służyć refleksji, która człowieka wzbogaca, a nie utwierdza w poglądach utrwalanych na skutek różnych kontekstów historycznych, politycznych itp. Trzeba wtykać palec w bolące miejsca.

Sztuka Różewicza, której teatr się boi. Zakopuje ją skutecznie. Do piachu. Po raz pierwszy wystawiona w 1979 roku przez Tadeusza Łomnickiego w Teatrze na Woli. Zamiast heroicznej walki z okupantem Różewicz ukazał leśną wegetację partyzantów - smród, wszy, prymitywny język, przekleństwa. Centralną postacią dramatu uczynił nierozgarniętego wiejskiego chłopaka Walusia, który...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1857
1509

Na półkach: , , ,

Oglądałem ten dramat, opisujący kilka dni partyzanckiego oddziału Akowskiego pod koniec wojny, w telewizyjnej inscenizacji Kazimierza Kutza na początku lat 90, zrobił wówczas na mnie potężne wrażenie.

Różewicz służył w czasie wojny w partyzantce, więc jak mało kto miał prawo napisać ten dramat, bo walczył z bronią w ręku, bo spał pod gołym niebem, bo gryzły go wszy (jak wspominał, najgorsze w partyzancce były właśnie wszy). A pisał przez 17 lat, bo chciał wiernie oddać jężyk owych ludzi i lat. I język jest znakomity: mamy z jednej strony Ułana, który mówi górnolotnie, z emfazą, gębę ma pełną wzniosłego patriotyzmu (jakbym słuchał niektórych naszych polityków),z drugiej strony partyzanci z chłopów gadają prosto, wulgarnie, z humorem.

A partyzantka, czy ogólnie wojna, w tym dramacie to ciągłe marsze, brak odzienia i broni, to wszy, to picie wódki, i w sumie trudne, znojne życie. Gdzieś tam w tle jest potyczka z żandarmami, żeby zdobyć karabiny, bo broni w oddziale dramatycznie brakuje. Mamy prawdopodobnie koniec wojny, morale upada, niektórzy rabują, niektórzy uciekają z oddziału, a oprócz Niemców na horyzoncie stoją już inni wrogowie: Sowieci. Osią dramatu jest więc ukaranie dla przykładu prostego wiejskiego chłopaka, Walusia, oskarżonego o rabunek i gwałt, czy był gwałt, czy nie, mało ważne, dla podniesienia dyscypliny trza ukarać.

Sztuka jest wielkim oskarżeniem wojny, deprawującej ludzi, niszczącej ich, ale nawet w tych trudnych warunkach usiłują zachować humanizm i godność.

Ten wspaniały dramat, jeden z najważniejszych po wojnie, stoi moim zdaniem na równi z czołowymi sztukami Mrożka: „Tangiem” czy „Emigrantami”. Niestety, jest bardzo mało znany, był wystawiany tylko trzy razy i dwie z tych inscenizacji kończyły się skandalem. A dlaczego te skandale? bo Różewicz mocno i boleśnie uderza w nasze mity polskie, mity wojenne, to nie Sienkiewicz, i nie serial wojenny, to wojna od podszewski, wódka, brud, wszy i zbydlęcenie.

Oglądałem ten dramat, opisujący kilka dni partyzanckiego oddziału Akowskiego pod koniec wojny, w telewizyjnej inscenizacji Kazimierza Kutza na początku lat 90, zrobił wówczas na mnie potężne wrażenie.

Różewicz służył w czasie wojny w partyzantce, więc jak mało kto miał prawo napisać ten dramat, bo walczył z bronią w ręku, bo spał pod gołym niebem, bo gryzły go wszy (jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
551
296

Na półkach: , , ,

Dużo to lepsze od "Kartoteki", ale nadal nie umiem się zachwycić.

Dużo to lepsze od "Kartoteki", ale nadal nie umiem się zachwycić.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    169
  • Chcę przeczytać
    94
  • Posiadam
    8
  • Literatura polska
    5
  • Dramat
    4
  • Studia
    3
  • Lektury
    3
  • 2019
    2
  • Filologia polska
    2
  • Ulubione
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Do piachu


Podobne książki

Przeczytaj także