rozwińzwiń

Słowo i miecz

Okładka książki Słowo i miecz Witold Jabłoński
Okładka książki Słowo i miecz
Witold Jabłoński Wydawnictwo: superNOWA Cykl: Słowo i miecz/Słowiańska apokalipsa (tom 1) fantasy, science fiction
648 str. 10 godz. 48 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Słowo i miecz/Słowiańska apokalipsa (tom 1)
Wydawnictwo:
superNOWA
Data wydania:
2013-03-10
Data 1. wyd. pol.:
2013-03-10
Liczba stron:
648
Czas czytania
10 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375780406
Tagi:
powieść polska--21 w. słowiańska fantasy Polska--11 wiek
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Słowo silniejsze od miecza



594 17 44

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
247 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
118
25

Na półkach:

Strasznie monotematyczna ta polska literatura fantastyczno-słowiańsko-parahistoryczna. Dzieło pana Jabłońskiego czytało mi się jak jakiś spin off do wyjątkowo nieudanego „Kiedy zasypia Bóg” Rafała Dębskiego. Lata te same. Fabuła ta sama. Tylko historia inna. Aha, i pan Jabłoński akurat się stara.
Nie twierdzę, że jest to książka która idealnie oddaje ówczesne wydarzenia historyczne, oraz, co ważniejsze, słowiańskie religie. Wiele rzeczy uległo zmianie na rzecz fabuły, ale autor ma do tego absolutne prawo. Osobiście, podoba mi się jego interpretacja mitologii. Widać, że się na niej zna. Przynajmniej dopóki nie zaczyna bawić się w odniesienia do wierzeń litewskich i nordyckich, które proszą się o pomstę do nieba. Pod tymi względami, książka jest ciekawa. Gorzej z fabułą.
Zastanawia mnie, czy pan Dębiński przechodząc obok kościoła spluwa i czyni przed sobą Znak Welesa. Ile można władować nienawiści do chrześcijaństwa w jednej powieści? Faktem jest, że prośbami to ono nie nawracało, ale bez przesady. Na przestrzeni całej książki nie spotkamy ani jednej pozytywnej postaci, która nie jest wyznania głównych bohaterów. Księża tutaj to zwyrodnialcy, manipulanci, gwałciciele i fanatycy, ale przerysowani do granic możliwości. Co innego nasi Słowianie. Oj ci to są wcieleniem wszelkich dóbr i cnót ludzkich. Tacy wolni, tacy mądrzy, tacy zjednoczeni z naturą. Idealni. Aż się niedobrze robi. Przecież to jest jak w bajce. Wszystko jest albo złe (chrześcijaństwo) albo dobre (strona przeciwna). Nie ma nic pomiędzy.
Widać jak autor starał się, by jego postacie nie były całkowicie puste i bezbarwne. Wychodzi z różnym skutkiem, ale przeważnie przez ich drętwość. Bohaterowie tej książki nie mówią jak ludzie. Odzywają się do siebie specjalnie wyszukanymi frazesami o przeznaczeniu, chwale i honorze. A najlepiej jest kiedy sami opisują siebie w 100% procentach w jednym zdaniu. Dla przykładu, oto słowa kapłana Strzyboga jakkolwiek się nazywał „ Mogę być starym, opasłym pijaczyną, ale znam dobrze te podziemia”. I rzeczywiście. Jeżeli ktoś o nim mówił, zwykle odnosił się albo do nałogu, albo do otyłości. Tu muszę jeszcze wspomnieć, rozumiem, że jakaś postać może nazwać drugą „grubasem”, ale gdy autor sam nazywa tak swoich bohaterów to coś jest moim zdaniem nie tak.
Prym wiedzie oczywiście Żywia. Wszyscy ślinią się na jej widok i niewielu jest bohaterów z którymi nie kończy w łóżku. Przynajmniej nie jest bezbarwna. Ma tam jakiś swój cel, motywacje, potrafi to i owo. Daje jakoś radę ciągnąć resztę bohaterów.
Od czasu do czasu pan Jabłoński prezentuje nam przeskoki do przeszłości. Takie mniejsze opowiadania wewnątrz uniwersum powieści. Jedne ciekawe, drugie mniej. Mimo wszystko ułatwia mu to wprowadzanie nowych postaci i nawet jakoś działa.
To może w końcu powiem co tak naprawdę nie działa. Nie działa bowiem główna linia fabularna. Żywia decyduje się obudzić najgorszego (wedle tego co mówią bohaterowie) ze wszystkich bogów i nikt z jej otoczenia nie ma ku temu sprzeciwu. Ruszają, z jakiś nieznanych przyczyn będąc ściganymi przez garbatego mnicha, do którego jeszcze przejdę. Przebywają tę swoją drogę, spotykają kilka postaci, odwiedzają kilka ciekawych miejsc. Jakoś to się wszystko trzyma kupy. I nagle. I nagle mamy wikingów, którzy nic nie wnoszą. I nagle mamy Atlantydę, której historię opowiadamy w dwie sekundy, zdradzamy finałowego bossa, zdradzamy kto jest zdrajcą, pokonujemy ich i idziemy uwolnić boga. Kończy się, jak kończy, nie będę wchodził w spoilery. Sam fakt, jak ta misja się powiodła, lub też nie, fakt że wszyscy mają w to kompletnie wywalone, fakt że spędzili Perun wie ile czasu na podróż żeby tak się skończyła, a oni się cieszą bo będą się żenić? Dla podkreślenia tych wydarzeń, na koniec jest jeszcze bitwa gdzie słowiańska krew leje się kaskadami. Tak jakby nagle przestali się starać, bo autor uznał, że za dobrze mu to wyszło i przyda się druga część.
To jest na ogół dobra książka. Mi po prostu nie przypadła do gustu jej monochromatyczność i ta zbytnia bajkowość, istniejąca pomimo krwi, gwałtów i tragedii ówczesnych ludów. Nie przeczę, że wielu osobą mogła się podobać, jednak ewidentnie nie mi.

Strasznie monotematyczna ta polska literatura fantastyczno-słowiańsko-parahistoryczna. Dzieło pana Jabłońskiego czytało mi się jak jakiś spin off do wyjątkowo nieudanego „Kiedy zasypia Bóg” Rafała Dębskiego. Lata te same. Fabuła ta sama. Tylko historia inna. Aha, i pan Jabłoński akurat się stara.
Nie twierdzę, że jest to książka która idealnie oddaje ówczesne wydarzenia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4
1

Na półkach:

Dałem 10, choć może za całokształt powinienem dać, powiedzmy, 8. Negatywne oceny na tyle mnie jednak zmobilizowały, że uznałem za konieczne wstawić się za tą pozycją, bo najwyraźniej nie ci czytelnicy się za nią wzięli co powinni.
Jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę, że przykładowo Cherezińskiej Korona Miecza i Krwi (czy jakoś tak) ma o 1(!) punkt wyższa średnią ocenę, to poziom rozchwiania oczekiwań czytelników jest chyba ogromny.
Słowo i miecz jest zdecydowanie lepsze.
Warto pamiętać, że jest to książka kierowana do powszechnego odbiorcy i nie sili się na artystyczny majstersztyk. To lekka pozycja, która jednak ma naprawdę fantastyczny przekaz.
Oczywiście każdy szuka wedle własnych potrzeb i preferencji, ale najwyraźniej po Słowo i miecz sięgają osoby wyjątkowo wybredne i o guście wyjątkowo wyrobionym.
Każdy temat można zanudzić na śmierć, a już słowiańskie korzenie na pewno. Tak jest z reguły, epopeje, wzniosłe sceny, patos, szlachetna acz nieszczęśliwa miłość. Litości! Jabłoński pokazuje świat w warstwie codziennej o niebo bardziej racjonalny i sensowny. Dzieje się dużo i cały czas, ale tak ma właśnie być!
Ja gdybym zaczynał podróż do pogańskich korzeni, rozpocząłbym od trylogii Witolda Jabłońskiego., której 1 tomem jest Słowo i miecz. Te książki świetnie się czyta, a przez dobry warsztat pisarski autora i wnikliwe zbadanie tematu, można wspaniale wyobrazić sobie świat naszych przodków w kontekście przetaczającej się rewolucji. Dla mnie ten świat, odmalowany w tak barwny sposób, był nowy, niezależnie od ilości przeczytanych wcześniej a dotyczących go pozycji naukowych.
Kiedy przeniesiemy się do początków państwowości z W.Jabłońskim nie da się już patrzeć na dramat tamtego czasu w postaci wytrzebienia pierwotnych wierzeń i zniszczenia samoświadomości Słowian jak na neutralną konieczność dziejową i trudną, ale jednak zmianę na lepsze. Można różnie oceniać procesy społeczne, które wtedy nastąpiły, jednak traktować ich z obojętnością już się nie da.
Oczywiście jako książka beletrystyczna nie jest Słowo i miecz uniwersalnym źródłem wiedzy o epoce, o której traktuje. Jej wartość polega jednak na tym, że to co pięknie opisują naukowo Bruckner, Gieysztor, Strzelczyk czy choćby Dowiat ("Chrzest Polski") obleczone zostało w prawdziwe, choć okraszone fantastycznymi (Słowiańska mitologia) zdarzeniami życie. Życie, a nie egzystencję opisywaną w opracowaniach naukowych. Takie, jakie wyobraził sobie autor i jakie dzięki niemu czytelnikowi też łatwiej sobie wyobrazić.
Proponuję podejść do tej powieści jak do większości książek fantasy, bez zbędnego nabzdyczenia i z otwartą na wyobraźnię autora głową.

Dałem 10, choć może za całokształt powinienem dać, powiedzmy, 8. Negatywne oceny na tyle mnie jednak zmobilizowały, że uznałem za konieczne wstawić się za tą pozycją, bo najwyraźniej nie ci czytelnicy się za nią wzięli co powinni.
Jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę, że przykładowo Cherezińskiej Korona Miecza i Krwi (czy jakoś tak) ma o 1(!) punkt wyższa średnią ocenę, to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
125
81

Na półkach:

Zabierałem się do tej książki trzy razy i nigdy nie udało mi się przebić przez nią do końca, ponieważ jest to starszy gniot. Nie dość, że historycznie bardzo ta opowieść kuleje, to jeszcze na dodatek złego kunszt pisarski autora jest na bardzo niskim poziomie. Nie polecam tego czytać nikomu, kto szanuje swój czas.

Zabierałem się do tej książki trzy razy i nigdy nie udało mi się przebić przez nią do końca, ponieważ jest to starszy gniot. Nie dość, że historycznie bardzo ta opowieść kuleje, to jeszcze na dodatek złego kunszt pisarski autora jest na bardzo niskim poziomie. Nie polecam tego czytać nikomu, kto szanuje swój czas.

Pokaż mimo to

avatar
193
186

Na półkach: ,

Czasy Bolesława Chrobrego i początki państwa Polskiego
i oczywiście dalsza chrystianizacja krainy Polan w tle próba Miecława stworzenia samodzielnego księstwa opartego na starych wierzeniach . Jest też potężna wiedzma matka Miecława i jej zemsta .
Piastowie są tu ukazani jako ci zli którzy są bezlitośni łupią gwałcą a Słowianie -poganie to ludzie miłujący pokój i naturę.
Podobały mi się zwłaszcza opisy Nawii czy zaklęty bór ,ogólnie opisane zwyczaje słowiańskie .Wady fabuła zbyt czarno białe przedstawienie konfliktu , postacie bo jakoś żadna z postaci nie wryła mi się w pamięci , to dobra książka ,ale tylko dobra moim zdaniem .
Na końcu książki jest bibliografia .

Polecam.

Czasy Bolesława Chrobrego i początki państwa Polskiego
i oczywiście dalsza chrystianizacja krainy Polan w tle próba Miecława stworzenia samodzielnego księstwa opartego na starych wierzeniach . Jest też potężna wiedzma matka Miecława i jej zemsta .
Piastowie są tu ukazani jako ci zli którzy są bezlitośni łupią gwałcą a Słowianie -poganie to ludzie miłujący pokój i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
163
159

Na półkach: , ,

Ciemne, obce, niebezpiecznie wirujące słowa w ustach dziwnych ludzi, którzy krzyczą, wymachują jakimś amuletem, a za nimi wojowie z podniesionym orężem. Ledwie rozumiesz tę nieskładną mowę z ciężkim niemieckim akcentem. Co to jest ten grzech i męki piekielne? O jakich diabłach on mówi? Czemu ci za nim coś mruczą i podnoszą miecze? Kim są i czego od nas chcą? O jakim nawróceniu plotą? Każdy jest wolny i wierzy w co i kogo chce, bogów ci u nas pod dostatkiem, a ten gada i gada o jednym bogu w trójcy objawionym? Sami swego boga ukrzyżowali i tym się chwalą, nosząc te amulety na szyjach?
Właśnie takie myśli mogły przychodzić naszym przodkom do głowy, gdy na obszary obecnej Polski zaczęli docierać księża nowej zachodniej wiary. Kto z tych zwykłych, często parających się rolą lub handlem ludzi rozumiał ich przemowy? Jak mogli pojąć definicję miłosiernego i kochającego boga, gdy jego wyznawcy jednocześnie wybijali całe miejscowości, zostawiając za sobą morze krwi i trupi odór? Jak mogli chcieć przyjąć ich pod swój dach i bez dyskusji zacząć wyznawać obce bóstwo, wyrzekając się własnej historii i tradycji? Tylko pod przymusem... Nowa wiara zaczęła się od nawracania przemocą i gwałtem.
Niełatwą pierwszą połowę XI wieku odmalował w swym dziele mistrz fantastyki historycznej, Witold Jabłoński, główną oś powieści zahaczając o Mazowsze i tajemniczego Miecława oraz rządy kilkorga Piastowiców, od Mieszka I do Kazimierza Odnowiciela, chcąc przedstawić z własnej perspektywy "nawracanie" rzeszy pogan na chrześcijaństwo przy pomocy odpowiedniej perswazji, bunt Słowian przeciw tak jawnemu braku poszanowania dla historii, tradycji i przodków oraz żywe aspekty "wiary słowiańskiej".
"Słowo i miecz" to powieść wielowątkowa, zróżnicowana ze zbiorowym bohaterem w tle. Każdy jest inny, ma swoje własne motywacje i cele, do których dąży ponad wszystko, pragnąc się spełnić i zrealizować swoje własne życie zgodne z własnym sumieniem, priorytetami i wartościami, bez narzucania ich z góry przez kogokolwiek. Niestety, przybysze nie chcieli o tym słyszeć i dali się ponieść nauce, która od małego nie dawała im możliwości samodzielnego myślenia, dzieląc wszystko na dobre lub złe, bez żadnych odcieni szarości. Opozycja my - wy z wartościowaniem już na samym wstępie bez lepszego poznania i próby zrozumienia. Szalony świat, koło, które mieli do dziś...
Wydaje się, że główną żeńską postacią jest Dziewanna z rodu Liwów, która przez nieszczęsne zbiegi okoliczności doświadcza chrześcijaństwa z jak najgorszej strony, będąc wychowaną w duchu wolności i tolerancyjności poganką. Ukochana przez Mokosz, obdarzona jej siłą, stara się na wszelkie możliwe sposoby przywrócić porządek dawnych dni, knując i siejąc intrygi, choć nieraz wystawia swe życie na niebezpieczeństwo. Przeszłość kształtuje jej przyszłość, rzucając w wir międzynarodowych konfliktów religijno-politycznych. Z niewinnej istoty musi przekształcić się w wyrachowaną, pewną siebie, charyzmatyczną i niebojącą się trudnych decyzji kobietę, walczącą o swoją rodzinę i lud. Postać złożona, skomplikowana, w której jasność i ciemność równoważą się, tworząc jej specyficzny urok, kusząc nie tylko powabami ciała, ale przede wszystkim umysłu.
Spośród męskich bohaterów na większą uwagę zasługuje Syn Drzew, zwany Andajem. Należący do plemiona Jadźwingów, służący przyrodzie i wolności, wyznający wiarę w naszego Swarożyca, oprócz przymiotów ciała i ducha cechuje się niezłomnym charakterem, jaśniejąc w ciemnościach jak słońce. Przyjaźń i miłość, lojalność i szczerość to jego priorytety tak jak szacunek do tradycji i przodków oraz natury. Z obcego staje się swój. Okazuje się niezachwianym filarem niebezpiecznej wyprawy ku samej Ciemności. Oddany sprawie do samego końca. Takich jak on jest niewielu, a taki przyjaciel to skarb.
Witold Jabłoński ukazuje w swej powieści cały szereg postaci, a każda ma ważną rolę do odegrania. Na przykładzie Piastów odmalowuje odejście od rodzinnych zwyczajów, uzależnienie od władzy oraz kościoła, częściowy brak autonomii we własnym kraju ze względu na zobowiązania wobec tych, którzy ową władzę iluzorycznie podtrzymywali swym błogosławieństwem. Ukazuje powiązanie losów państwa z decyzjami władcy, które mogły przynieść urodzaj lub klęskę i niewolę. Braciszkowie Lucjusz i Aron są wspaniałym przykładem dwulicowości kościoła w średniowieczu, gdzie owieczkom mówiło się o dobroci Boga, umiłowaniu bliźniego i jedynej, słusznej wierze wybawiającej od piekła, podczas gdy sami parali się czarną magią, torturami i znęcaniem się nad innymi, intrygami dworskimi, kłamstwem, zdobywaniem wpływów i pieniędzy. Mówienie jednego, robienie drugiego - taką wizję kreśli autor. Wiele z tych rzeczy było na porządku dziennym i stanowiło tylko preludium do czasów inkwizycji i powszechnego stosowania stosów. Żywia z Widunem i Mścigniewiem to echa przeszłości, wciąż żywe, lecz coraz bardziej spychane na margines. Słudzy dawnych bogów i obrzędów, życie w zgodzie z naturą i umiłowaniem życia. Ich walka to zapalczywa próba przetrwania tradycji, by nie ulec zapomnieniu w mroku dziejów. Obrazują sobą Słowiańszczyznę, to co nasi przodkowie cenili i kochali, czemu oddawali cześć, czego się bali.
XI wiek w Polsce to etap przechodzenia z pogaństwa na chrześcijaństwo, dobrowolnie lub pod przymusem, choć jak było w istocie, domyślać możemy się sami. Dla ludzi spoza dworu panującego musiało to być niełatwe, porzucić korzenie i przyjąć nowe, nieznane i nie do końca zrozumiałe. Może dlatego kościół pewne dawne elementy miejscowej kultury przyswoił i dołączył do swoich świąt, by pozyskać jak najwięcej wiernych, dając złudzenie swojskości. Mimo wszystko, jak wspomniałam, w swoich praktykach nawracania nie znał litości i tolerancji dla inności, robiąc marionetki z podległych sobie władców, zapewniając im wsparcie i siatkę wywiadowczą. "Słowo i miecz" dobrze obrazuje to na przykładzie Kazimierza Odnowiciela, który jest nieodrodnym dzieckiem kościoła, idącym ślepo za jego wskazówkami, dla którego krew pobratymców ma mniejsze znaczenie od chwały waleczności wojsk krystowierców. Jabłoński świetnie ukazuje mechanizm manipulacji i pisania historii przez zwycięzców. Okrutne, ale jakie prawdziwe. Życie...
Ta powieść to 648 stron wypełnionych od A do Z słowiańskością. Pojawiają się tacy bogowie jak m.in. Dziewanna, Żywia, Marzanna, Mokosz, Swarożyc, Perun, Weles, Chors, Czarnobóg czy Strzybóg. Jest całe mrowie biesów takich jak: wilkołaki, strzygi, zmory, utopce i inne leśne licha. Autor zdradza jak mogły wyglądać przygotowania do Nocy Kupały, Szczodrych Godów i powitania wiosny. Przedstawia również ostatnią drogę pogan "ogniem i wodą". Ukazuje ową magię czerpaną z sił natury, inspirację jej korzeniami. Wierzenia, obrzędy, zwyczaje... pisarz rekonstruuje ze sporą dawką własnej fantazji dawne dzieje. Robi to tak, że czytelnikowi zapiera dech. Słowiańskość w jego wydaniu zachwyca, czaruje i uzależnia. Jak? Drobiazgowością, dbałością o szczegóły, barwnością i różnorodnością, od pańskiego stołu, chaty rolnika po wycieczkę do Nawii Chorsa czy spotkanie w cztery oczy z Welesem, spacer po chmurach pod opieką płanetników, odwiedziny u okrutnej królowej Wenedy czy spotkanie towarzyskie z wikingami zbratanymi ze sługami Strzyboga, lubujących się w ucztach i biesiadach. Pomysłowość w ukazaniu różnych aspektów owej słowiańskości jest zaskakująca. To ciągła przygoda, w której chce się uczestniczyć z pełnym zaangażowaniem.
Rozdziały w książce są ułożone naprzemienne, tzn. jak jeden przedstawia pogańską perspektywę, to następny - chrześcijańską. Występują też skoki czasowe. Nie utrudnia to odbioru treści, powiedziałabym, że wręcz ją wzbogaca, ponieważ czytelnik ma czas na przemyślenie poruszanych kwestii i zobaczenia ich z różnych pkt widzenia. Nie jest to powieść jednostronna, broniąca pogaństwa za wszelką cenę. Warto zwrócić uwagę na postać brata Arona, jego niełatwą historię, charakter i szczere wątpliwości, co do niektórych kościelnych praktyk. Zabieg zastosowany przez Witolda Jabłońskiego pozwala lepiej wniknąć w umysł bohatera i zrozumieć jego motywacje oraz ukształtować własną opinię na ten temat.
Sam styl pisania i pióro autora jak zawsze mnie zachwyciły. Lekkość, poetyckość opisów przyrody, dbałość o szczegóły i formę, naturalne dialogi, świetnie wykreowane postacie, logiczna fabuła z wciągającą i intrygującą akcją, genialne wykorzystanie faktów historycznych do splecenia własnej wersji XI wieków z elementami fantastycznymi. Pisarz maluje słowami świat, który przez wieki leżał zapomniany pod stertą jesiennych liści przeszłości. Niczym Jaryło i Dziewanna budzi go ze snu do życia, przywraca Słowianom ich korzenie. Mknie na rączych skrzydłach wiatru natchnienia, stając się prawdziwym magiem, bajarzem Welesa. Czysta magia! Oczywiście nie jestem obiektywna, bo już dawno przepadłam w uwielbieniu dla jego talentu, bo żadna z jego książek nie była rozczarowaniem, a miłością od pierwszego zdania.

"Słowo i miecz" Witolda Jabłońskiego to powieść o walce przeszłości z nowym, starych bogów z krystem, miłości z nienawiścią, życiem ze śmiercią, chwałą z zapomnieniem. To książka opowiadająca o losach jedenastowiecznej Polski rozbitej między przywiązaniem do tradycji a nadciągającą siłą nowego boga będącego w przymierzu z dynastią panującą. Dotyka nie tylko dworskich intryg, ale i dramatów maluczkich. Przedstawia siłę prawdziwej przyjaźni, destrukcję rodzin z powodu zazdrości, waśni i braku wzajemnego zrozumienia, zagubionej miłości lat młodzieńczych, trudnych decyzji matek i ojców lękających się o swe dziatki, szacunku do przyrody i historii. To magia Welesa zaklęta w słowach Witolda Jabłońskiego, ukazująca tę późną słowiańskość w różnych aspektach.
To książka, do której jeszcze niejednokrotnie wrócę. Mogę ją polecić z czystym sumieniem osobom zainteresowanym Słowiańszczyzną, średniowieczem, fanom fantastyki historycznej. Myślę, że każda z tych osób odnajdzie tu swój kawałek magii, która skłania do refleksji. Magii, zaklętej w piórze Witolda Jabłońskiego.
https://loslibros-wehikulczasu.blogspot.com/2021/01/83-bunt-pogan-krotko-o-historii-miecawa.html

Ciemne, obce, niebezpiecznie wirujące słowa w ustach dziwnych ludzi, którzy krzyczą, wymachują jakimś amuletem, a za nimi wojowie z podniesionym orężem. Ledwie rozumiesz tę nieskładną mowę z ciężkim niemieckim akcentem. Co to jest ten grzech i męki piekielne? O jakich diabłach on mówi? Czemu ci za nim coś mruczą i podnoszą miecze? Kim są i czego od nas chcą? O jakim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
105
43

Na półkach:

Im dalej w las tym gorzej. Autor powinien pisać krótsze książki żeby móc je lepiej dopracować, bo im dłużej czytam, tym częściej dopatruję się, co utyka i czego jest przesyt. Mocne 5 za fajny klimat i całkiem ciekawe postaci.

Im dalej w las tym gorzej. Autor powinien pisać krótsze książki żeby móc je lepiej dopracować, bo im dłużej czytam, tym częściej dopatruję się, co utyka i czego jest przesyt. Mocne 5 za fajny klimat i całkiem ciekawe postaci.

Pokaż mimo to

avatar
48
42

Na półkach:

Książka napisana przez KIBOLA.

No cóż... Było to moje największe rozczarowanie książkowe ostatnich kilku lat. I to tym bardziej, że sięgnąłem po "Słowo i Miecz" z wielkimi nadziejami.
Jak się okazało - nadmiernymi.
Wychowywałem się w dużej mierze na Przyborowskim i na Sienkiewiczu- na polskiej powieści historycznej, ale to czego mi zawsze w niej brakowało to elementów fantasy... Nasi poczciwi autorzy po prostu śmiertelnie bali się jakiegokolwiek nawiązywania do zjawisk nadprzyrodzonych, przez co ich twórczość pozostawia niedosyt. Myślałem, że W. Jabłoński uzupełnił tę lukę w naszej literaturze. Niestety - okazało się, że książka nie nadawała się do czytania, gdyż autor ograniczył się do plucia na chrześcijaństwo, które to bezustanne plucie po kilu stronach zaczęło po prostu być nudne.
Oczywiście - każdy ma prawo do swoich poglądów. Taki Cornwell w Trylogii Arturiańskiej na przykład nie kryje swojej niechęci do tej religii, ale tam to nie razi i przeczytałem jego książkę jednym tchem. Podobnie Małgorzata Saramonowicz stworzyła świetną powieść młodzieżową o niejakim Nefasie i jej sympatia wyraźnie jest po stronie pogańskiej - ale książka jest dobra.

Niestety - ze stron książki "Słowo i Miecz" przelewa się jad - i to wcale nie jakiejś kobry królewskiej, tylko bardzo pospolitego węża.
Można mniemać, że gdyby autor kibicował nie religii pogańskiej, ale jakiemuś klubowi piłkarskiemu, a napisałby powieść o innym klubie - to napisałby ją w taki sam sposób....

Książka napisana przez KIBOLA.

No cóż... Było to moje największe rozczarowanie książkowe ostatnich kilku lat. I to tym bardziej, że sięgnąłem po "Słowo i Miecz" z wielkimi nadziejami.
Jak się okazało - nadmiernymi.
Wychowywałem się w dużej mierze na Przyborowskim i na Sienkiewiczu- na polskiej powieści historycznej, ale to czego mi zawsze w niej brakowało to elementów...

więcej Pokaż mimo to

avatar
60
19

Na półkach:

Dobra pod względem przedstawienia czasów i pokazania nowej perspektywy na temat wiary, o której trochę zapomina się w szkołach, ale koncepcyjnie można by było podciągnąć. Jest kilka razy wstęp z innymi bohaterami, ale podobnym plottwistem i tam w jednym/dwóch miejscach jest tak dziwne przejście między retrospekcją, a normalną fabułą. No i dużo skakania po różnych latach, ale z tymi samymi bohaterami.
Tak więc podsumowując trochę ciężko się zaczyna i jest parę niezręcznych fragmentów, ale całokształt nadal na mocny plus

Dobra pod względem przedstawienia czasów i pokazania nowej perspektywy na temat wiary, o której trochę zapomina się w szkołach, ale koncepcyjnie można by było podciągnąć. Jest kilka razy wstęp z innymi bohaterami, ale podobnym plottwistem i tam w jednym/dwóch miejscach jest tak dziwne przejście między retrospekcją, a normalną fabułą. No i dużo skakania po różnych latach,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
332
12

Na półkach: ,

Książka nawet dobra, gdy zaczynałem ją czytać, miała zadatki na bardzo dobrą. Jednak pojawiło się kilka kwestii, które moim zdaniem można było naprawić dosyć łatwo, jednym z takich problemów jest zbyt częste przeskakiwanie w czasie. Wiadomo, niekiedy dobrze jest, pokazać coś nie zachowując chronologii, jednak tu autor doprowadził to do granic absurdu, co może męczyć. Inne problemy w książce są raczej kwestią gustu danego czytelnika, więc je nie koniecznie trzeba poprawiać, bo to już zależy od tego, w jaki gust chce się trafić.

Książka nawet dobra, gdy zaczynałem ją czytać, miała zadatki na bardzo dobrą. Jednak pojawiło się kilka kwestii, które moim zdaniem można było naprawić dosyć łatwo, jednym z takich problemów jest zbyt częste przeskakiwanie w czasie. Wiadomo, niekiedy dobrze jest, pokazać coś nie zachowując chronologii, jednak tu autor doprowadził to do granic absurdu, co może męczyć. Inne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Jakbym czytała przydługie fan fiction gimnazjalisty. Super ciekawy temat, a postaci z kartonu, i wszystkie interesujące furtki narracyjne, dające możliwość lepszego poznania i świata i bohaterów, autor skwapliwie omija. Przykład: w jednym rozdziale pojawia się wątek poszukiwania bardzo ważnego miejsca, które leży gdzieś, ale nikt nie wie gdzie. Kolejny rozdział zaczyna się od „Dotarli tam szybciej niż oczekiwali” XD (co tyczy się nie wiadomo czy bardziej bohaterów czy czytelników) Językowo autor sili się na jakąś dziwną przed-staropolskość, a że czyni to naprawdę nieudolnie to efekt jest komiczny, zwłaszcza, że ewidentnie jego ulubionym słowem jest „wraży”.
600 stron bajdurzenia bez większego przekonania i błądzenia w wątkach. Nie każdy jest Georgem Martinem, a to takie czytadło na wakacje.

Jakbym czytała przydługie fan fiction gimnazjalisty. Super ciekawy temat, a postaci z kartonu, i wszystkie interesujące furtki narracyjne, dające możliwość lepszego poznania i świata i bohaterów, autor skwapliwie omija. Przykład: w jednym rozdziale pojawia się wątek poszukiwania bardzo ważnego miejsca, które leży gdzieś, ale nikt nie wie gdzie. Kolejny rozdział zaczyna się...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    566
  • Przeczytane
    301
  • Posiadam
    132
  • Fantastyka
    21
  • Chcę w prezencie
    15
  • Teraz czytam
    15
  • Ulubione
    11
  • Fantasy
    9
  • Słowianie
    4
  • Polska
    3

Cytaty

Więcej
Witold Jabłoński Słowo i miecz Zobacz więcej
Witold Jabłoński Słowo i miecz Zobacz więcej
Witold Jabłoński Słowo i miecz Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także