Ostatni wiejscy muzykanci
- Kategoria:
- muzyka
- Wydawnictwo:
- Muzyka Odnaleziona
- Data wydania:
- 2012-11-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2001-01-01
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788393155033
- Tagi:
- muzka wiejska muzyka etniczna
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Autor dociera do zapomnianej, ekspresyjnej muzyki i grających ją wiejskich muzykantów. To ciekawie napisana, pełna anegdot opowieść o ostatniej generacji tych muzyków, ich obyczajach, emocjach, tajemnicach.
Wiedza, jakiej dostarcza – tyleż adeptowi etnografii, co miłośnikowi muzyki – jest unikatowa, tego „nie uczą w szkole”, a tym bardziej w mediach, pełnych wyświechtanych stereotypów.
Największą część książki stanowią jednak zdjęcia, kreślone malarskim talentem autora, w których odbija się pełne paradoksów, dzisiejsze życie pozagrobowe muzyki tradycyjnej: bieda, starość i opuszczenie miesza się tu z uznaniem i dumą, a trzeźwe, praktyczne chłopskie spojrzenie z zabobonami, aberracjami i uczuciowością.
Antoni Beksiak 2012
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Hendrixa chwalicie, Zarasia nie znacie
Smutek. Głęboki, bezbrzeżny smutek. Poczucie osierocenia. Fascynacja, potem być może nuta złości okraszona kilkoma ziarnami bezradności. Te uczucia towarzyszyły mi, gdy pochylałem się nad niezwykłą książką Andrzeja Bieńkowskiego – „Ostatni wiejscy muzykanci.”
Z czym mamy do czynienia? Z raportem spisanym na terytorium ginącego już świata? Z dowodem żarliwej miłości do najgłębszych korzeni naszej kultury? Z potężnym zbiorem fotografii ludzi, których twarze napiętnowały zarówno dni pełne cierpliwego trudu, jak i chwile ekstatycznej zabawy? Z przystępnym przewodnikiem po zawiłej, tajemniczej i pełnej dramatów historii wiejskich muzyków? Ze zbiorem pysznych anegdot, które odsłaniają przed nami egzotyczny, wydawać by się mogło, że niemożliwy wszechświat obyczajów i zabobonów?
Mamy do czynienia z tym wszystkim. „Ostatni wiejscy muzykanci” to książka, którą należy się delektować, smakować ją, wpatrując się w czarno-białe fotografie, z których patrzą na nas ci, którzy już w większości odeszli z tego świata. Muzykanci. Samorodni geniusze skrzypiec, harmonii, bębnów. Naturszczycy, którzy krótki temat mazurka lub oberka odgrywany na weselu potrafili obudować półgodzinną misterną improwizacją. O maestrii wykonawców niech świadczy fakt, że bardzo często nikt z weselników nie potrafił po skończonej uroczystości zanucić nawet fragmentu tych ognistych improwizacji. Bieńkowski wyraźnie w wielu miejscach podkreśla, jak blisko stąd do zjawisk obecnych w światowej muzyce występujących chociażby za sprawą jazzu lub bluesa.
Autor, profesor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, etnograf, roztacza przed nami panoramę umierającego świata, który na szczęście zafascynował go wystarczająco wcześnie, by zdążył porozmawiać z tymi, którzy są bohaterami książki. Stopniowo, mozolnie krusząc mur nieufności, odkrywał krainy zamieszkane przez wczorajszych bohaterów wesel, a dziś zgorzkniałych, powalonych starością, chorobami, często opuszczonych ludzi. To ich fotografował. To ich (na szczęście skutecznie) namawiał, by być może po raz ostatni sięgnęli po zakurzone skrzypce i dali się porwać sile muzyki, jaka w młodości wyrywała ich samych oraz słuchaczy z kieratu ciężkiej wiejskiej egzystencji.
Bieńkowski podkreśla użytkowe walory tej sztuki. Muzyka miała przede wszystkim zmuszać do szaleńczego tańca. Nie było tu filozofii, górnolotnych ambicji. Muzykowanie to fach jak każdy inny, stąd dość łatwo bohaterowie opowieści zmieniali profesje, gdy przestały im wystarczać niewygórowane honoraria i weselna wódka. Sprzedawano instrumenty, składowano na strychach lub w stodołach, gdzie padały ofiarą wilgoci lub myszy.
Deską do trumny okazały się czasy PRL-u, gdy żadnego „niezweryfikowanego” muzyka po prostu nie dopuszczano do gry, odcinając od kontaktu z odbiorcami. Tym zresztą też przestały wystarczać surowe skrzypce, basy i bębny. Pojawiło się radio, potem rock and roll, na końcu syntetyczne brzmienia instrumentów elektronicznych, które zdefiniowały na nowo to, co nazywamy „muzyką do tańca.”
Smutny to finał, skoro w naszym chłopskim przecież narodzie, klucze do pamięci o najstarszych tradycjach muzycznych przechowują nieliczni, gdy tymczasem cała reszta wsłuchuje się w przetworzone dźwięki płynące z dalekiego świata. Jednak ci nieliczni, organizujący festiwale i przeglądy autentycznych ludowych zespołów, rekonstruujący dźwięki z krainy umarłych, potrafią rozdmuchać, wydawać by się mogło, wygasłe ognisko. I tu tli się resztka nadziei…
Tytuł tej recenzji jest oczywistą prowokacją. Wszyscy znamy wpływ Hendrixa na rozwój muzyki, natomiast o Józefie Zarasiu słyszeli nieliczni. A trzeba wiedzieć, że jego grę na skrzypcach, ekstatyczną, żywiołową, hipnotyzującą, mogą podziwiać ci, którzy obejrzą dołączoną do książki płytę DVD. Gdyby tylko Zaraś urodził się daleko stąd, sięgnął po gitarę elektryczną, to kto wie, czym by się to wszystko skończyło…
Tomasz Fijałkowski
Książka na półkach
- 41
- 18
- 7
- 4
- 3
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Pierwsze, co muszę napisać, to że chylę czoła przed ogromną pracą wykonaną przez pana Andrzeja, by zachować dla nas prawdziwą muzykę wsi. Niesamowite, że przez kilkanaście lat pan Andrzej miał zacięcie, by szukać muzykantów, osób zazwyczaj w podeszłym wieku, by namawiać je do nagrań, organizować dla nich instrumenty, itd. Wspaniała praca!
Książka opowiada o muzyce wsi. Nie o tej, o której usłyszymy w telewizji czy radiu - to jest zazwyczaj "miejskie" wyobrażenie, jak muzyka wsi powinna brzmieć. O tej prawdziwej. A przede wszystkim o tych, którzy od swoich najmłodszych lat ją grali i uczyli nowe pokolenia tej muzyki. Chyba zdecydowana większość bohaterów tej książki już od dawna nie żyje. W książce widzimy ich daty urodzenia lub wiek - wielu pod koniec lat 80ych i w 90ych miało 70-80 lat.
Dowiadujemy się od nich, jak wyglądała nauka grania na skrzypcach i harmoniach. Jak wyglądało granie na weselach i jak to było trudne, a zarobek czasem niezbyt duży. Jak różniły się muzycznie regiony na Mazowszu (bo zapomniałem wspomnieć, że pan Andrzej szukał muzykantów przede wszystkim na Mazowszu). Jak muzykanci podchodzili do innych muzykantów, o rywalizacji, o ocenianiu rywali, itd.
A także, dlaczego wielu z nich już nie grało od lat, gdy zajrzał do nich pan Andrzej.
Książka dobrze napisana, z załączonymi wieloma fotografiami. Pokazująca świat, który wydaje się niepoznany, inny, obcy - no bo przecież ludowe granie, to zespoły folklorystyczne, kolorowo ubrani śpiewacy i tancerze.. no nie do końca. W niektórych miejscach bardzo smutna, bo przecież starsze osoby na wsi żyły często w skrajnej biedzie w latach, w których odwiedzał je pan Andrzej. A często rodzina, małżonkowie, dzieci, wnuki, szydziły z tego, że dziadek gra, że babcia śpiewa - bo przecież są za starzy na to. Chyba tylko w wypadku jednej rodziny opisanej w książce widzimy odmienny obraz, gdzie wszyscy z rodziny chcą usłyszeć, jak ich dziadek-muzykant gra, a na koniec mamy wielką imprezę, bo młodzi ze wsi przychodzą i dołączają się do grania. Ale to wyjątek.
Jeszcze raz podkreślę - książka bardzo ciekawa, pokazująca to, co niby znamy, w prawdziwym świetle. Polecam!
Pierwsze, co muszę napisać, to że chylę czoła przed ogromną pracą wykonaną przez pana Andrzeja, by zachować dla nas prawdziwą muzykę wsi. Niesamowite, że przez kilkanaście lat pan Andrzej miał zacięcie, by szukać muzykantów, osób zazwyczaj w podeszłym wieku, by namawiać je do nagrań, organizować dla nich instrumenty, itd. Wspaniała praca!
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka opowiada o muzyce wsi. Nie...
Kilka lat temu trafiłem w ninatece na materiały Pana Andrzeja Bieńkowskiego o wiejskich muzykantach i ich muzyce. Oglądnąłem wszystkie filmy z wypiekami a niektóre historie spowodowały wzruszenie. Byłem wtedy pod niesamowitym wrażeniem ilości oraz jakości materiału zebranego przez Pana Andrzeja.
Kilka dni temu dostałem w prezencie książkę i się zakochałem w niej. Choć przyznam, że na początku byłem lekko oburzony, iż tak mało w niej treści pisanej. Kilka chwil mi zajęło zrozumienie, że szybko kończąca się treść nie kończy wartości zamkniętej między okładką. Otóż masa zdjęć z prywatnej kolekcji Pana Andrzeja uzupełniają w stu procentach słowo pisane dając nam większy pogląd na to jakimi ludźmi byli i są wiejscy muzykanci.
Każdemu czytelnikowi tej książki, który kocha muzykę polecam odwiedzić serwis ninateka, by uzupełnić słowo pisane oraz nieruchomy oraz o dźwięki, które są esencją pracy Pana Andrzeja Bieńkowskiego.
Szczerze polecam ponieważ ta książką jest wybitna.
Kilka lat temu trafiłem w ninatece na materiały Pana Andrzeja Bieńkowskiego o wiejskich muzykantach i ich muzyce. Oglądnąłem wszystkie filmy z wypiekami a niektóre historie spowodowały wzruszenie. Byłem wtedy pod niesamowitym wrażeniem ilości oraz jakości materiału zebranego przez Pana Andrzeja.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKilka dni temu dostałem w prezencie książkę i się zakochałem w niej. Choć...
Przełomowe dzieło, dzięki któremu przekonałem się, że wiejska muzyka w Polsce po wojnie nie została w całości zawłaszczona przez oficjalne zespoły pieśni i tańca. Niestety wydawca nie wznawia, autor tez nie, a na rynku wtórnym horrendalne ceny.
Przełomowe dzieło, dzięki któremu przekonałem się, że wiejska muzyka w Polsce po wojnie nie została w całości zawłaszczona przez oficjalne zespoły pieśni i tańca. Niestety wydawca nie wznawia, autor tez nie, a na rynku wtórnym horrendalne ceny.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to