Łowcy Głów

Okładka książki Łowcy Głów Jarosław Stokłosa
Okładka książki Łowcy Głów
Jarosław Stokłosa Wydawnictwo: Pearlic fantasy, science fiction
345 str. 5 godz. 45 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
Łowcy Głów
Wydawnictwo:
Pearlic
Data wydania:
2016-04-30
Data 1. wyd. pol.:
2016-04-30
Liczba stron:
345
Czas czytania
5 godz. 45 min.
Język:
polski
ISBN:
9788392429838
Tagi:
Łowcy głów Stokłosa fantasy wampiry łowcy orki wiedźmy zbiry zlecenia skrytobójstwo humor sex związki tajemnice
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
6 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
574
141

Na półkach:

Czy warto tracić głowę?

Nie bez powodu nazywają ich łowcami głów. Sława zabójczego duetu rośnie z każdym dniem; nawet zwykli wieśniacy wiedzą, że ze starcia z nimi trudno wyjść żywym. Władcy zwracają się do nich w sytuacjach bez wyjścia, a oni zjawiają się z całym arsenałem broni i zdolności, żeby rozwiązać problem. Wampiry, upiory, wiedźmy, mutanty – nie boją się żadnego wyzwania i nikt nie jest dla nich wystarczająco godnym przeciwnikiem. Równowaga w morderczej pracy zostaje jednak zachwiana, kiedy dwuosobowy zespół Ubo i Liszowego niespodziewanie się powiększa…

„Łowcy głów. Jesień” w zapowiedziach wyglądali bardzo interesująco. Nie mogłam się doczekać, aż zacznę czytać – uwielbiam poznawać rodzimych autorów, zresztą sama książka wydawała się świetną, dopracowaną powieścią fantastyczną. Jej tło przypominało mi nieco „Wiedźmina”, dlatego byłam pewna, że po przeczytaniu nastąpi fala zachwytów. Teraz jest mi głupio i z tego miejsca przepraszam pana Sapkowskiego za to skojarzenie, bo „Łowców głów” trudno nawet postawić obok serii o Geralcie z Rivii.

Autor bez wątpienia kryje w sobie ogromny potencjał. Widać, że miał konkretny pomysł na swoją opowieść, że zanim sam zaczął pisać, przeczytał wiele książek fantastycznych, dlatego poruszanie się w stworzonej przez siebie rzeczywistości nie sprawiało mu problemu. Umiejętnie opisywał broń, jaką posługiwali się tytułowi łowcy, tłumaczył działanie niezwykłych ziół czy wyjaśniał zdolności, które posiadał dany gatunek istot. W tym względzie nie ma powodów do narzekań, niestety w warstwie językowej było bardzo kiepsko. Składnia miejscami jest po prostu okropna, tak samo dialogi bywały nienaturalne i kulawe, przez co trudno było się powstrzymać przed wznoszeniem oczu do nieba. Na dodatek rozdziały kończyły się czasem w nieudolny sposób, jakby w danym momencie pisarz decydował, że to wszystko, że nie warto dopisywać jakiegoś zgrabniejszego zakończenia, tylko najlepiej przejść dalej. Strasznie mnie to irytowało.

Fabuła była dość ciekawa i pomysłowa, choć odnoszę wrażenie, że przez potknięcia stylistyczne nie da się jej w pełni docenić. Kreatywność dostrzegało się gołym okiem, autor intrygująco rozwijał wątki czy też przedstawiał historię danej postaci. Zlecenia, które dostawali łowcy, były nieraz skomplikowane i wymagały solidnego przemyślenia, czasem pojawiał się w nich niespodziewany zwrot akcji. Jednocześnie większość elementów fabularnych była niesamowicie naciągana, co sprawiało, że nawet najbardziej interesująca część akcji prezentowała się bardzo naiwnie. Właściwie tylko jedna z finałowych scen, gdzie rozgrywa się najważniejsza walka w utworze, nie pozostawiła po sobie niedosytu, bo była dynamiczna i wprowadziła bardzo dobrze wyważone napięcie.

Jeśli chodzi o bohaterów, to polubiłam Liszowego – uważam, że jego postać jest niezwykle barwna i najlepiej przedstawiona. Początkowo przeszkadzała mi jego wulgarność, ale później przywykłam, akceptując to jako część jego specyficznej osobowości. Warto dodać, że Lisz jest wampirem, choć niepełnym (tu pojawia się jeden z najciekawszych wątków, dotyczący nekromanty Zora),przez co jest istotą wyjątkową i jednocześnie nieprzewidywalną. Ubo, ork, był dobrym partnerem Liszowego, również wzbudzał sympatię. Wszystko zepsuło jednak pojawienie się Cleo. Co za denerwująca bohaterka! Infantylna, niezdarna, na dodatek powodująca, że mój ukochany Lisz zaczął się zmieniać w ciepłe kluchy. Uch. Reszta postaci pozostaje raczej na drugim planie i nie wzbudza większych emocji – nie rozumiem tylko, po co na początku książki pojawiły się osobne fragmenty opisujące Liszowego i Ubo. Naprawdę, te wszystkie informacje dało się wpleść w fabułę, przy okazji uniknęłoby się bardzo niezgrabnego, sztucznego efektu, który nie wywołał zbyt dobrego pierwszego wrażenia.

Zakończenie książki pozostawia wiele do życzenia: po bardzo dobrej scenie walki i dość niespodziewanemu rozwinięciu akcji następuje absurdalny przeskok w czasie. Absurdalny, bo nagle mija osiem lat, osiem lat, które okrojono do paru zdawkowych, niewiele mówiących zdań. Okropnie mnie to rozczarowało. Jeśli powstanie drugi tom, mam nadzieję, że autor w retrospekcjach nieco lepiej zarysuje ten okres czasu, który przepadł i pozostawił po sobie uczucie zawodu.

„Łowcy głów. Jesień” to bardzo nierówna książka. Jak już wspominałam, pomysły były dobre, niestety efekt końcowy zgrzytał w zbyt wielu miejscach, bym mogła tę powieść polecić z czystym sercem. Dochodzę do wniosku, że przy czytaniu częściej się męczyłam, niż należycie wciągałam, dlatego jeszcze się zastanowię, czy sięgnę po drugą część, o ile zostanie ona wydana.

rude-pioro.blogspot.com

Czy warto tracić głowę?

Nie bez powodu nazywają ich łowcami głów. Sława zabójczego duetu rośnie z każdym dniem; nawet zwykli wieśniacy wiedzą, że ze starcia z nimi trudno wyjść żywym. Władcy zwracają się do nich w sytuacjach bez wyjścia, a oni zjawiają się z całym arsenałem broni i zdolności, żeby rozwiązać problem. Wampiry, upiory, wiedźmy, mutanty – nie boją się żadnego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
575
236

Na półkach: ,

Opinia na
www.nalogowy-ksiazkoholik.blogspot.com

Biję się z myślami, bo chyba jeszcze nigdy żadna książka nie wywołała we mnie tak skrajnych emocji. Z jednej strony naprawdę dobra literatura trzymająca poziom, ale z drugiej lekkie rozczarowanie i niedosyt. Plusy zrównoważyły się z minusami, a ja mam w głowie mętlik, bo książka naprawdę mi się podobała, ale muszę ocenić ją obiektywnie. Mam nadzieję, że mi się to uda.

Tytuł: Łowcy głów
Autor: Jarosław Stokłosa
Wydawnictwo: Pearlic

Główni bohaterowie wampir Liszowy oraz ork Ubo są profesjonalnymi zabójcami. Podróżują od wsi do wsi i przyjmują zlecenia, za które zostają sowicie wynagradzani. Po wykonaniu egzekucji przynoszą zleceniodawcy głowy swoich ofiar. Zazwyczaj muszą walczyć z przerażającymi potworami lub bandytami, którzy nastają na życie mieszkańców poszczególnych miast. Ich praca nie jest łatwa, ale sprawia im ogromną przyjemność i często przysparza wielu niespodziewanych atrakcji. Pewnego dnia mają zlikwidować groźnego wampira, który zabija kobiety i dzieci. Tak się składa, że tym wampirem jest młoda dziewczyna, którą Liszowy ratuje z rąk rozwścieczonych wieśniaków. Od tej chwili Ubo, Lisz i Cleo są nierozłączni i razem wyruszają na dalsze łowy.

Opis książki w żaden sposób nie odda jej wnętrza. Muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale to, co dostałam, również jest naprawdę dobre. Pomysł uważam za genialny. Ma potencjał, który powinien być rozwinięty w trakcie trwania fabuły. Tytuł również jak najbardziej adekwatny biorąc pod uwagę, czym parają się główni bohaterowie. Czytelnicy spragnieni krwi i flaków z pewnością je dostaną. Książka jest dosyć brutalna, dosadna, a czasem wręcz prostacka. To wszystko jednak doskonale odzwierciedla jej klimat.

Jeśli więc jesteście żądni krwi, to pod tym względem książka z pewnością przypadnie wam do gustu. Jeśli chodzi o główny motyw, jakim jest zabijanie, to tutaj również nie musicie się martwić. Bohaterowie uśmiercają bez skrupułów, ale wszystko, co zabijają, solennie sobie na to zasłużyło. Można by się tu spierać nad ogólnym przekazem książki, że wszystko, co złe, trzeba uśmiercić, ale to w końcu fantastyka. Moralność odstawmy na bok, bo nie ma się co sprzeczać na ten temat. Uważam, że w literaturze wszystko jest dozwolone, a człowiek ma własny rozum, którym powinien się kierować. Poza tym można powiedzieć, że bohaterowie żyją właśnie w takich czasach – zahukanych, już nie średniowiecznych, ale również nie naszych, gdzie wieczory spędza się w karczmach, a do szczęścia wystarczy mieć wóz i konia.

Pomimo tego, że książka wywarła na mnie dobre wrażenie, to jednak pewnie mankamenty nie dają mi spokoju. Przede wszystkim styl pisania autora, który zmienia się niczym w kalejdoskopie. Krwawe opisy rzezi są świetne. Wprawiają czytelnika w osłupienie, szokują, a czasem wręcz obrzydzają, co według mnie jest dobrym zabiegiem, jeśli chce się wywoływać właśnie takie uczucia i sprawić, że opisy zapadną w pamięć. Problem jest niestety z dialogami i kreacją bohaterów. Trochę za grzeczni ci bezlitośni kilerzy. Rozumiem, że Liszowy i Ubo są przyjaciółmi, ale nie muszę wciąż powtarzać: przepraszam, podaj mi tamto, proszę, już ci podaję, dziękuję za podanie... Tak się nie konstruuje dialogów, bo to mija się z celem. Skoro już są takimi samcami alfa, to niech nimi pozostaną, nawet gdy nie dzierżą w ręku broni.

Nie tylko rozmowy bohaterów mają wpływ na ich odbiór, ale również ich wykreowanie. Ubo to łagodny oraz z zamiłowaniem do ziół, który potrafi przemienić się w prawdziwego niszczyciela. Nie wiemy o nim wiele, autor nie podaje wielu informacji, więc dowiadujemy się tylko strzępów. Z Liszowym jest podobnie. Wiemy o nim więcej niż o orku, ale nie jest to wystarczająca ilość wiadomości. Szkoda, bo jego historia wydaje się naprawdę ciekawa. Wampir ma jeszcze jedną przypadłość, a mianowicie nie umie skonstruować zdania bez przekleństwa. Autor na samym początku przed tym przestrzega i jak się okazuje, robi dobrze. O dziwo takie rzucanie mięsem, bardzo Liszowemu pasuje i nadaje mu charakteru. Niestety przestroga nie przygotowuje nas na to, co dostajemy, czyli całą gamę podwórkowej łaciny w prawie każdym zdaniu bohatera. Chyba w tym przypadku powiedzenie co za dużo to niezdrowo okazało się słuszne.

Osobiście dla mnie wampirzyca Cleo jest cała jednym wielkim mankamentem. Niestety nie potrafię się pogodzić z myślą, że bohaterka jest tak niesamowicie płytka. Niby dorosła, a dziecinna ponad miarę. Między nią a wampirem rodzi się uczucie, ale każde jej zdanie brzmi jakby wypowiedziała je dziesięciolatka. Przez to nie potrafiłam jakoś przeboleć tego, że Lisz wybrał ją na swój obiekt westchnień. Dodatkowo nigdy nie ma własnego zdania, a każda jej decyzja jest uzależniona od innych, co oczywiście zyskuje aprobatę jej przyjaciół. Dziewczyna została wykreowana na bezrozumną, łatwowierną istotę, a przecież wiadomo, że nawet największa ciapa potrafi wybrać, co chce zjeść na śniadanie. Uważam, że ten zabieg bardzo negatywnie wpłynął na odbiór tej postaci i zauważyłam, że autor delikatnie uprzedmiotawia kobiety. Może warto jednak to zmienić, bo jak wiadomo, mamy całkiem dużo do powiedzenia. I całe szczęście...

Myślę, że dobrze książce by zrobiło, gdyby można było lepiej poznać głównych bohaterów, ale nie zmienia to faktu, że powieść czyta się szybko, akcja prze do przodu, a postaci dają się lubić. Szkoda, że autor do końca nie wykorzystał potencjału – nawet jeśli książka miałaby być o 100 stron grubsza to i tak przyjemnie by się ją czytało. Mogę mieć jedynie nadzieję, że kolejny tom będzie bardziej rozbudowany i znajdzie się w nim to wszystko, co zostało pominięte w pierwszej części. Książkę polecam fanom fantastyki, którzy nie mają nic przeciwko delikatnej mieszance gatunków.

Opinia na
www.nalogowy-ksiazkoholik.blogspot.com

Biję się z myślami, bo chyba jeszcze nigdy żadna książka nie wywołała we mnie tak skrajnych emocji. Z jednej strony naprawdę dobra literatura trzymająca poziom, ale z drugiej lekkie rozczarowanie i niedosyt. Plusy zrównoważyły się z minusami, a ja mam w głowie mętlik, bo książka naprawdę mi się podobała, ale muszę ocenić ją...

więcej Pokaż mimo to

avatar
115
17

Na półkach: , ,

Sięgając po "Łowców Głów" miałam nadzieję na ciekawą, wciągającą lekturę i...
nie zawiodłam się!
Autor w dość interesujący sposób przedstawił głównych bohaterów opisując ich bardzo dokładnie już na samym początku powieści.
Liszowy to wampir, jednak nie taki zwyczajny. Nie straszne mu ani srebro ani promienie słoneczne. Ma dość wulgarny styl bycie i skłonność do nadużywania przekleństw. Z początku nieco mnie to irytowało jednak w miarę czytania przywykłam do tego.
Ubo, który jest orkiem właściwie poza wyglądem i profesją w niczym nie przypomina typowego przedstawiciela tej rasy. Jest zapalonym zielarzem, który interesuje się również alchemią. Swoje mikstury testuje głównie na sobie i swoim towarzyszu.
Dziwna to para, jednak okazuje się że znakomicie się uzupełniają.
Kiedy spotykają na swojej drodze wampirzycę Cleo ich życie niespodziewanie się zmienia. I w tej właśnie chwili powieść nabiera niespodziewanego zwrotu. W zimnym jak dotąd zabójcy jakim jest Liszowy budzi się troskliwy opiekun. Ciekawska i pełna dziecięcej ufności dziewczyna budzi w czytelniku sympatię nawet pomimo swej naiwności. Dlatego z ciekawością śledziłam losy całej kompanii która szybko powiększała się o nowych członków w tym o niezwykłe stwory.
W powieści nie brak rzecz jasna wartkiej akcji, mnóstwa krwawych scen a nawet seksu. Wielkim plusem jest również mnogość zabawnych sytuacji i anegdot.
Niestety są i minusy: Nieco oklepana fabuła przez co łatwo przewidzieć co będzie dalej. Czytelnikowi, który lubi być co rusz zaskakiwany to trochę przeszkadza. Nieco ckliwe zakończenie. Jeśli autor chciał wywołać emocję to w moim przypadku się nie udało. Byłam za to zawiedziona.
Sam koniec mimo wszystko pozostawił niedosyt ponieważ bardzo chce się wiedzieć jak potoczyły się dalsze losy bohaterów.

Podsumowując: "Łowcy Głów" to powieść przy której można przyjemnie spędzić czas, jeśli tylko przymkniemy oko na niektóre błędy. Polecam ją nie tylko miłośnikom fantasy ale również tym którzy lubią wartką akcje i ciekawe przygody.

Sięgając po "Łowców Głów" miałam nadzieję na ciekawą, wciągającą lekturę i...
nie zawiodłam się!
Autor w dość interesujący sposób przedstawił głównych bohaterów opisując ich bardzo dokładnie już na samym początku powieści.
Liszowy to wampir, jednak nie taki zwyczajny. Nie straszne mu ani srebro ani promienie słoneczne. Ma dość wulgarny styl bycie i skłonność do nadużywania...

więcej Pokaż mimo to

avatar
137
137

Na półkach: ,

Więcej: http://tysiac-zyc-czytelnika.blogspot.com/2016/05/79-owcy-gow-jarosaw-stokosa.html

Od dawna na moim blogu pojawiały się głównie recenzje książek młodzieżowych, których cały czas mi nie ubywa na półce. Ostatnio powiedziałam, że dość z tym i czytam fantasy (oczywiście to, jak i inne moje obietnice, trwało aż dobę). Niestety z tym gatunkiem książek jest taki problem, że jest ich coraz więcej, a tej fali nie da się zatrzymać.
W każdym razie dzisiaj chciałabym wam zaproponować coś innego. Świetną przygodę w świecie fantasy, w którym nie zabraknie także wspaniałej przyjaźni, czy początków miłości.
Liszowy to wampir, jednak nie do końca. Może chodzić w świetle dnia oraz jest w stanie zapanować nad głodem krwi, choć ten nigdy go nie opuszcza. Ma okropnie niewyparzony język, lecz jego przyjaciele nigdy nie ustali w próbach okiełznania go. Jest osobą pełną pasji, która nigdy się nie poddaje, chociaż czasem także potrzebuje pomocy. W końcu on jest tylko wampirem, a to nawet nie w stu procentach...

Ubo jest bardzo pozytywną i skłonną do poświęceń postacią. Pomimo faktu, że jest ogromnym orkiem, zielarstwo od zawsze jest jego pasją. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tej powieści bez niego, ponieważ to on trzymał wszystkich swoich przyjaciół przy zdrowych zmysłach, był w stanie ze wszystkimi się dogadać i nigdy nie zrobił niczego złego. Zdecydowanie chciałabym mieć takiego przyjaciela jakim on był.


Pomysł na fabułę od razu skojarzył mi się z Wiedźminem, jednak cieszę się, że autor po paru rozdziałach wyprowadził mnie z błędu, ponieważ ta książka nie ma z panem Sapkowskim nic wspólnego. Choć muszę przyznać, że tego typu powieści także mają swój urok, tym razem pozytywnie zaskoczono mnie gruntownym przemieszaniem kilku - wydawałoby się - całkowicie do siebie niepasujących gatunków.

Akcja toczy się bardzo szybko i na prawdę porywa. O ile wykonywanie paru zleceń po sobie w jednej części książki zawsze mnie nudziło, tym razem autorowi udało się trafić w mój gust, czym mnie bardzo zaskoczył.
Jeżeli chodzi o język to mogłabym napisać tutaj całe wypracowanie, ponieważ w poszczególnych etapach przygody jest on całkowicie inny. Na samym początku sam autor podkreślił, że książka miała być przyjemnością dla niego samego, dlatego też nie zawiera zbyt wielu opisów - ma działać na naszą wyobraźnię. Zgodzę się z tym. Opisy były, jednak po prostu starały się skrócić daną akcję, żebyśmy mogli szybko i przyjemnie "przeskoczyć" przez parę dni, bądź czynności, w które po prostu nie da się przebrnąć dialogiem.
Oczywiście ta książka wcale nie ma wyglądu scenariusza, nie przesadzajmy ;)

Teraz może parę akapitów o fakcie, który nadal nie dał mi spokoju.
Liszowy na samym początku powieści, miał tak fatalne podejście do każdej sprawy, że nie potrafiłam tego wytrzymać. Rozumiem, że raz na jakiś czas można wypowiedzieć brzydkie słowo, jednak ten natłok wyrazów w pierwszych rozdziałach był przerażający.

Nim powiecie: "A złe wyrażenia, to nie przeczytam..." postaram wam się uświadomić fakt, który zmienił moje podejście do problemu. Żadna istota na świecie nie jest bez wad. Nawet najbardziej hojny człowiek na świecie zamordował wkurzającą muszkę i warknął na dzieciaki z sąsiedztwa. Wachlarz wad jest bardzo zróżnicowany. Jedną z nich może być lekka, praktycznie nic nie wnosząca do powieści wada, którą może być przykładowo... Hmm... brzydkie pismo! Ale gdy czytacie książkę i tam pojawiłoby się, że jedynym przekleństwem głównego bohatera jest "brzydkie pismo" to nic by to nie wniosło do waszego życia. Tym razem autor przytoczył trochę poważniejszy problem.

Przeklinanie choć jest dość niepozornym uzależnieniem, jest okropne dla osób zmuszonych do wysłuchiwania tego. Szczególnie jeżeli osoba nim dotknięta, doszła do takiego stadium jak Liszowy. Tam już po prostu "działo się co chciało", a uwierzcie mi, że po dwudziestu stronach wysłuchiwania czegoś takiego macie dość. Osobiście staram się nie używać podobnych wyrazów i dzięki tym pierwszym felernym rozdziałom, mam kolejny powód by tego nie robić.

Książka jak książka, także ma wady.
Przykładową może być osoba imieniem Cleo, której zupełnie nie pojmuję. Zachowuje się raz jak dziesięciolatka, a raz jak dorosła i poważna kobieta, która w swoim repertuarze nie ma miejsca na śmiech. Z pewnością była ciekawym urozmaiceniem książki, jednak na początku wydawała mi się kolejną Ciri z Wiedźmina, a dopiero potem coś zaczęło się dziać pomiędzy nią a jednym z naszych bohaterów i trochę się pod wpływem tego zmieniła.


Podsumowując, dla fanów fantastyki i powieści przygodowych książka jest wręcz idealna, zwraca uwagę na istotną wadę, nad którą wielu ludzi powinno pracować, więc ocenię ją ogólnie jako 8/10.
Z niecierpliwością czekam na kolejny tom, który mam nadzieję, porwie mnie jeszcze mocniej! Zapraszam i was do zatracenia się w tej historii.

"To los wybiera mi przyjaciół. Ja jedynie patrzę na ich serca, a nie na to kim są..."

Więcej: http://tysiac-zyc-czytelnika.blogspot.com/2016/05/79-owcy-gow-jarosaw-stokosa.html

Od dawna na moim blogu pojawiały się głównie recenzje książek młodzieżowych, których cały czas mi nie ubywa na półce. Ostatnio powiedziałam, że dość z tym i czytam fantasy (oczywiście to, jak i inne moje obietnice, trwało aż dobę). Niestety z tym gatunkiem książek jest taki problem,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    20
  • Przeczytane
    8
  • Posiadam
    6
  • Wampiry
    2
  • + 18 lat
    1
  • Fantastyka
    1
  • Chcę
    1
  • Zmieniły właściciela
    1
  • Fantasy
    1
  • Wygrane w konkursach
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Łowcy Głów


Podobne książki

Przeczytaj także