Hellstrom's Hive
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Tytuł oryginału:
- Hellstrom's Hive
- Wydawnictwo:
- Bantam Books
- Data wydania:
- 1974-03-01
- Data 1. wydania:
- 1974-03-01
- Liczba stron:
- 312
- Czas czytania
- 5 godz. 12 min.
- Język:
- angielski
The time: The 1970s, Police State, USA. The all-powerful secret government agency wanted Dr Hellstrom’s Project 40. But it also knew that Hellstrom was dangerous. Any move to investigate his hidden farm must be very carefully made.
A team of operatives was sent to invade a world of insect-humans more fearful than even the agency’s chief suspected. A world where specially-bred scientists with huge heads and stunted legs developed weapons that hummed with deadly insect venom… chemically neutered workers with a sting that could poison the world… and the vats in which everyone finally ended to nourish future generations of human insects…
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 333
- 201
- 95
- 10
- 7
- 6
- 5
- 5
- 4
- 3
Cytaty
Spośród miliardów stworzeń żyjących na Ziemi tylko człowiek zastanawia się nad swoim istnieniem. Pytania o jego sens prowadzą do cierpienia,...
RozwińPosiadanie broni ostatecznej która jest zagrożeniem dla wszystkich form życia na planecie, nie daje żadnej gwarancji uzyskania przewagi. Sam...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Parę dni temu zapytałem kolegę z pracy czy czytał „Rój Hellstorma”. Zaprzeczając, w kilku zdaniach streściłem mu opis z okładki, czym zasiałem u niego ziarnko ciekawości, podkreślając, że to ten sam autor, który napisał Diunę. Wiedziałem, że zostawiam go ze sporą rozmkminą. Minęliśmy się ponownie po kilku godzinach pracy, a już wertował możliwości zakupu. Jak widać, dla wielu może być to impuls, dla mnie chyba zbieractwo, bo kupuję te książki od wydawnictwa Rebis z serii „Wehikuł czasu”, nie mając o nich zielonego pojęcia. Zwykle po kilku miesiącach biorę do ręki taką książkę i zastanawiam się, skąd ona się tu wzięła. I podobnie było z rojem Hellstorma.
W żółtych barwach okładka? Niemal czterysta stron. Rój to przecież jakieś owady, więc na pierwszy rzut oka wszystko wskazywało na ciężką przeprawę. Jednak nie, pierwsze rozdziały, sposób narracji przypadł mi do gustu i swobodnie wędrowałem przez kolejne strony tej historii. Jakaś tajemnicza farma, ciekawska agencja i jej agenci dziwnie znikający podczas powierzonej obserwacji. Wszystko grało, jak należy i powodowało, że coraz trudniej było rozstać się z lekturą. Może to główni bohaterowie, choć tych inwigilujących poznałem dość pobieżnie, a może to struktura samej farmy, która poza stodołą i gościnnym domem skrywała o wiele więcej, niż można było sobie wyobrazić.
Na pierwszy ogień skojarzeń przywołałbym tu tytuł „Wyspa doktora Moreau” H.G. Wellsa. Podobnie zamknięta przestrzeń, tajne eksperymenty i odważne genowe modyfikacje. Tu też mamy intruza z zewnętrznej społeczności. Dalszy rozwój fabuły rozmija się mocno pomiędzy tymi książkami, więc na tym zakończmy. Frank Herbert poszedł o krok dalej. Zbudował samo wystarczającą społeczność gotową na bycie niezależną względem pożywienia, zasobów energetycznych, czy też „produkcji” kolejnych pokoleń. Są w stanie odpierać ataki z zewnątrz i umiejętnie je kamuflować będąc w układach z wyższymi instancjami. Obiekt nie do tknięcia – pomyślałem i z biegiem czasu chciałem, żeby się to wszystko zakończyło. Niech już ktoś wejdzie, niech użyją bomby, niech zniszczą ten obszar. Niestety, Frank Herbert miał zupełnie inny tok myślenia, a ja musiałem za nim dążyć. Czy źle?
Nie, skąd. To świetnie opowiedziana historia, a te czterysta stron mignęło mi w mgnieniu oka. Trochę ubolewam, bo chciałbym więcej, chciałbym dokładniej poznać twór Hellstorma, który jak się okazuje, ma wielki potencjał. Już teraz wiem skąd ta barwa okładki, te komórki jak z plastra miodu. Fakt to tylko okładka i choć nie bezpośrednio, ale mocno ukazuje charakter społeczności niezbadanej farmy.
„Rój Hellstorma” to bardzo dobra opowieść. To dla mnie ogromna niespodzianka wśród wielu tytułów składających się na serię „Wehikuł czasu” od wydawnictwa Rebis. To tytuł, który równie dobrze mógłby być wydany obok, a dla znających autora, jak i temat, byłby smakowitym kąskiem. Lubię takie niespodzianki.
Parę dni temu zapytałem kolegę z pracy czy czytał „Rój Hellstorma”. Zaprzeczając, w kilku zdaniach streściłem mu opis z okładki, czym zasiałem u niego ziarnko ciekawości, podkreślając, że to ten sam autor, który napisał Diunę. Wiedziałem, że zostawiam go ze sporą rozmkminą. Minęliśmy się ponownie po kilku godzinach pracy, a już wertował możliwości zakupu. Jak widać, dla...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie jestem zwolenniczką doszukiwania się w fantastyce alegorii na czasy współczesne autorowi - nie uważam, żeby Sauron z Władcy Pierścieni był odpowiednikiem Hitlera etc. - a jednak po zakończeniu lektury "Roju Hellstroma" nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że opowiada on o zderzeniu zachodniej, a w szczególności amerykańskiej kultury, z wizją komunistycznego kolektywu.
Od razu zaznaczę, że Herbert unika tak powszechnego w amerykańskiej kulturze patosu, bohaterstwa, czy wybielania swojego kraju. W jego powieści jego krajanami żądzą dość płytkie, prozaiczne powody, jak choćby chciwość czy pragnienie awansu. Nie było mi łatwo kibicować bohaterom wykreowanym przez Herberta, i wcale nie było takie oczywiste, że to Amerykanie są tymi "good guys" w opisywanym konflikcie.
Dla kontrastu ta druga strona, a więc społeczeństwo stworzone na wzór roju pszczół czy kopca mrówek, jest ukazane - przynajmniej z początku - jako miejsce, gdzie każdy człowiek żyje dla dobra społeczności i jest z tego powodu szczęśliwy. Rój Hellstroma jest też opisywany jako wyższy poziom ewolucji, który umożliwi ludzkości przetrwanie nadchodzących kryzysów i kataklizmów. Dopiero wraz z biegiem powieści poznajemy ciemne strony tego "idealnego" społeczeństwa i nieuchronnie zaczynamy sobie zadawać pytanie, czy cel rzeczywiście uświęca środki?...
Nie oczekujcie jednakże gotowego rozwiązania na te dylematy, bo Herbert zakończeniem powieści nie serwuje nam żadnych ostatecznych odpowiedzi. Jak w prawdziwej polityce, gdy dwa imperia są zbyt duże, żeby się nawzajem zniszczyć, następuje impas na kształt zimnej wojny - stąd skojarzenie z konfliktem USA-ZSRR jest jeszcze intensywniejsze.
Oczywiście, możecie całkowicie odmiennie interpretować tę powieść, i zamiast treści politycznych odczytywać tylko jej fantastyczno-naukową warstwę. Z tej perspektywy z książki Hellstroma też można wiele wyciągnąć, zaś dzięki temu, że technika Roju jest w niej opisana dość ogólnikowo, nie mamy poczucia, że trąci myszką.
Uprzedzam jednak, że jeśli oczekujecie od niej wielowątkowej fabuły rodem z "Diuny", to srogo się zawiedziecie. W moim odczuciu jednak "Rój Hellstroma" nigdy nie miał ani ambicji, ani zamiaru być drugą "Diuną", i broni się doskonale jako powieść skoncentrowana na jednej, ale za to bardzo konkretnej idei.
Nie jestem zwolenniczką doszukiwania się w fantastyce alegorii na czasy współczesne autorowi - nie uważam, żeby Sauron z Władcy Pierścieni był odpowiednikiem Hitlera etc. - a jednak po zakończeniu lektury "Roju Hellstroma" nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że opowiada on o zderzeniu zachodniej, a w szczególności amerykańskiej kultury, z wizją komunistycznego kolektywu.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOd...
Frank Herbert, ten od „Diuny”. Tym razem opowieść jest naziemna, a nawet podziemna. Pod ziemią istnieje Ul, a w nim Rój – dzieło setek lat okrutnych eksperymentów mających na celu wyhodowanie rasy ludzkiej, która przeżyje wszystkie inne zwierzęta. Tak – wyhodowanie, zwierzęta, te słowa są tutaj odpowiednie. Ludzie w Ulu są ukształtowani na podobieństwo owadów, celem ich życia ma być trwanie życia w jego najprostszej, biologicznej postaci. Tajemnicza Agenda rządowa próbuje rozgryźć działania przywódcy Roju, Hellstroma. Napisane niesamowicie wartko, wciągnęło mnie tak, że przegapiłem przystanek jadąc tramwajem. Trochę to SF, trochę horror (pod koniec),trochę dystopia.
Rój pracuje nad niesamowicie niszczycielską bronią. Czy ja stworzy? Oto jest pytanie
Frank Herbert, ten od „Diuny”. Tym razem opowieść jest naziemna, a nawet podziemna. Pod ziemią istnieje Ul, a w nim Rój – dzieło setek lat okrutnych eksperymentów mających na celu wyhodowanie rasy ludzkiej, która przeżyje wszystkie inne zwierzęta. Tak – wyhodowanie, zwierzęta, te słowa są tutaj odpowiednie. Ludzie w Ulu są ukształtowani na podobieństwo owadów, celem ich...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie jest to nawet jakoś źle napisane, ale szukam w sf jakichś fajnych tez, pomysłów, jakiegoś punktu zaczepienia do przemyśleń, a tu Herbert miał prosty pomysł ludzie jako rój i już. Rzucił tylko ze 2 kontrowersjami związanymi z rozmnażaniem i to wszystko. Za mało jak dla mnie.
Nie jest to nawet jakoś źle napisane, ale szukam w sf jakichś fajnych tez, pomysłów, jakiegoś punktu zaczepienia do przemyśleń, a tu Herbert miał prosty pomysł ludzie jako rój i już. Rzucił tylko ze 2 kontrowersjami związanymi z rozmnażaniem i to wszystko. Za mało jak dla mnie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiby napisane pół wieku temu, niby urządzenia pojawiające się w scenografii dla większości czytelników to już muzealna atrakcja, magnetofon szpulowy na przykład, a jednak „Rój Hellstroma” zestarzał się pięknie i nadal działa. Przepisem na młodość jest w równej mierze sprawna narracja nieustannie podrzucająca nowe szczegóły, co sam pomysł. Herbert zaprosił czytelnika do gry fastrygując fabułę z autentycznymi wydarzeniami. Manewr może nieodkrywczy, ale tutaj bardzo zręcznie wykorzystany. W pewnych warunkach, po ostatniej kropce wręcz słyszę pęknięcia skorupy wyobrażeń rzeczywistości. Idealna pożywka do wyhodowania dorodnych teorii spiskowych.
Pokuście się na odszukanie w sieci fragmentów dokumentu „Kronika Hellstroma”, który był inspiracją dla Herberta. Aż ciarki przechodzą.
Niby napisane pół wieku temu, niby urządzenia pojawiające się w scenografii dla większości czytelników to już muzealna atrakcja, magnetofon szpulowy na przykład, a jednak „Rój Hellstroma” zestarzał się pięknie i nadal działa. Przepisem na młodość jest w równej mierze sprawna narracja nieustannie podrzucająca nowe szczegóły, co sam pomysł. Herbert zaprosił czytelnika do gry...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toRajd Janverta przez Ul jakoś mnie nie przekonał. Końcówka jakaś taka za szybka i chaotyczna.
Rajd Janverta przez Ul jakoś mnie nie przekonał. Końcówka jakaś taka za szybka i chaotyczna.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiby jest to powieść science-fiction, ale w zasadzie jest to kryminał-akcja. Poza warstwą sensacyjną, odebrałem tę książkę jako kolejną wariację "Nowego wspaniałego świata" Huxleya, tyle, że tutaj ten nowy świat jest realizowany w ukryciu, na mniejszą skalę i w oczekiwaniu na swoją szansę przejęcia i zastąpienia świata "standardowych" ludzi (przez mieszkańców roju zwanych dzikimi). Momentami można odnieść wrażenie, że Herbert próbuje przekonać czytelnika do zasadności roszczeń roju Hellstroma, jednak to chyba tylko taka gierka z czytelnikiem, bo struktura i zasady rządzące społecznością Ula są co najmniej odstręczające, wręcz przerażające.
W sumie ciekawa książka, chociaż do rozmachu i polotu "Diuny" sporo jej brakuje. Kreacja postaci wyszła Herbertowi co najwyżej średnio, zarówno po jednej jak i po drugiej stronie konfliktu.
Niby jest to powieść science-fiction, ale w zasadzie jest to kryminał-akcja. Poza warstwą sensacyjną, odebrałem tę książkę jako kolejną wariację "Nowego wspaniałego świata" Huxleya, tyle, że tutaj ten nowy świat jest realizowany w ukryciu, na mniejszą skalę i w oczekiwaniu na swoją szansę przejęcia i zastąpienia świata "standardowych" ludzi (przez mieszkańców roju zwanych...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBiologiczna fantastyka poruszająca temat budowy "lepszego społeczeństwa" i ocierająca się o dość popularny motyw zamkniętej sekty z ukrytymi zamiarami podana jako przygodowy kryminał. Ale z jakiegoś powodu dość nużąca, bez jakby myśli przewodniej.
Biologiczna fantastyka poruszająca temat budowy "lepszego społeczeństwa" i ocierająca się o dość popularny motyw zamkniętej sekty z ukrytymi zamiarami podana jako przygodowy kryminał. Ale z jakiegoś powodu dość nużąca, bez jakby myśli przewodniej.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toRęka mistrza. Spodziewałem się rozmachu i eksplozji przygód, a tu niespodzianka. Wciągająca lektura, jedna na kilkadziesiąt przy których nie chce się zasypiać, czy włączyć komputera.
Swoją drogą to genialny scenariusz na film bez większego budżetu.
Ręka mistrza. Spodziewałem się rozmachu i eksplozji przygód, a tu niespodzianka. Wciągająca lektura, jedna na kilkadziesiąt przy których nie chce się zasypiać, czy włączyć komputera.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSwoją drogą to genialny scenariusz na film bez większego budżetu.
Zacznę od tego, że należę do tej nielicznej grupy fanów fantastyki naukowej, którzy nie czytali Diuny. Rój Hellstroma jest pierwszą powieścią Herbert'a, jaka trafiła w moje ręce, więc czytając ją wolny byłem od porównywania jej z największym (a na pewno najsłynniejszym) dziełem autora. I to chyba dobrze, bo na nic się nie nastawiałem.
Książkę przeczytałem bardzo szybko, z niemałym zainteresowaniem, a styl autora i jego sposób prowadzenia narracji bardzo mi się spodobały. Tak samo fabuła i tempo akcji, niby nie naszpikowane masą dynamicznych wydarzeń, ale bardzo wciągające, dlatego tak sprawnie i przyjemnie czytało mi się tę powieść. Ogromny plus za klimat książki, niesamowicie intensywny, momentami duszny i klaustrofobiczny, pełen grozy i trzymający w napięciu. Sam pomysł Ula, jego organizacji, hierarchii, zasad i przede wszystkim podobieństwa do świata owadów - moim zdaniem jest fenomenalny. Przerażający, ale na swój sposób magnetyzujący. Odrzucający, ale i pociągający. I bardzo niejednoznaczny.
Herbert, domyślam się że celowo, w taki sposób prowadził fabułę i przedstawiał bohaterów książki, że ciężko było jednoznacznie opowiedzieć się po którejś ze stron. Społeczeństwo Ula zestawił z organizacją Agencji. Dwa światy niby tak od siebie różne, ale czy na pewno? I w jednym i w drugim miejscu jednostka się nie liczy i gdy trzeba jest poświęcana (w ten lub inny sposób) dla dobra ogółu. Nie raz przyłapałem się na tym, że bardziej kibicuję Ulowi niż przedstawicielom Agencji.
Największym plusem powieści jest chyba to, że daje do myślenia i jest ponadczasowa. Za kolejne 50 lat nadal będzie się ją bardzo dobrze czytało, no chyba że do tego czasu wizja doktora Hellstroma się ziści i cały świat przekształci się społeczeństwo złożone z ludzkich uli ;)
A tak zupełnie na poważnie to polecam tę powieść, na pewno na długo zapadnie mi w pamięć. I być może dzięki niej wreszcie wezmę się za Diunę.
Zacznę od tego, że należę do tej nielicznej grupy fanów fantastyki naukowej, którzy nie czytali Diuny. Rój Hellstroma jest pierwszą powieścią Herbert'a, jaka trafiła w moje ręce, więc czytając ją wolny byłem od porównywania jej z największym (a na pewno najsłynniejszym) dziełem autora. I to chyba dobrze, bo na nic się nie nastawiałem.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążkę przeczytałem bardzo szybko, z...