To już 14 tom przygód Jamesa McGuilla a nadal czytając nie będziemy się nudzić. Autor za każdym razem funduje nam nowy Świat z jego specyfiką. Wiadomo nasz bohater robi to co potrafi najlepiej czyli ładuje się w kłopoty i walczy wraz z legionem Varus o naszą planetę, chociaż w niektórych momentach to on jest źródłem tych kłopotów. Książka godna polecenia tak jak i cała seria, super na wolny weekend kiedy chcemy się zrelaksować.

To już 14 tom przygód Jamesa McGuilla a nadal czytając nie będziemy się nudzić. Autor za każdym razem funduje nam nowy Świat z jego specyfiką. Wiadomo nasz bohater robi to co potrafi najlepiej czyli ładuje się w kłopoty i walczy wraz z legionem Varus o naszą planetę, chociaż w niektórych momentach to on jest źródłem tych kłopotów. Książka godna polecenia tak jak i cała...

POPKulturowy Kociołek:
Tym razem McGill i legion Varus zostają wysłani na sam skraj Rubieży 921, gdzie wedle starego powiedzenia diabeł mówi dobranoc. Ich celem jest samotna skalista planeta zwana Światem Skraju, gdzie doba trwa jeden ziemski rok. Ponadto panujące tam temperatury wahają się od mrożącego krew w żyłach chłodu do piekielnego żaru. Miejsce to jest jednak bardzo ważne dla obu stron trwającego konfliktu dwóch frakcji Galaktyków. Zadaniem Jamesa i legionu jest nie tylko obrona planety, a znajdującej się tam technologii, która może zmienić oblicze wojny.

Larson kolejny i udany raz zręcznie buduje napięcie, stopniowo odkrywając przed czytelnikiem sekrety Świata Skraju. Tajemnice te być może nie należą do najbardziej zaskakujących, ale doskonale powiązane są z różnymi wątkami fabuły (również tymi z wcześniejszych tomów). Bardzo ciekawie prezentuje się za to początkowa koncepcja rozdzielenia fabuły na dwa różne miejsca akcji. Dzięki takiemu rozwiązaniu intryga gęstnieje z każdą stroną, a zwroty akcji sprawiają, że książka staje się mocno angażująca. Autor nie stroni tu również od charakterystycznej dla serii mocnej akcji z odrobiną niezbyt przesadzonej brutalności. Obok tego pełno tu rozbudowanych opisów mrocznych zakamarków planety, co nadaje powieści odpowiedniego klimatu i realizmu.

Słowa pochwały należą się także projektowi McGilla. Ponownie James ukazany jest jako charyzmatyczny człowiek zmagający się z wieloma własnymi demonami, które znacząco wpływają na jego życie i niektóre podejmowane decyzje. Małą łyżeczką dziegciu są jednak momenty, w których zaczyna on myśleć innymi częściami ciała niż mózgiem (na szczęście tym razem jest ich naprawdę mało)...

https://popkulturowykociolek.pl/legion-niesmiertelnych-tom-14-swiat-skraju-recenzja-ksiazki/

POPKulturowy Kociołek:
Tym razem McGill i legion Varus zostają wysłani na sam skraj Rubieży 921, gdzie wedle starego powiedzenia diabeł mówi dobranoc. Ich celem jest samotna skalista planeta zwana Światem Skraju, gdzie doba trwa jeden ziemski rok. Ponadto panujące tam temperatury wahają się od mrożącego krew w żyłach chłodu do piekielnego żaru. Miejsce to jest jednak bardzo...

Czternasta odsłona powieściowego cyklu science fiction „Legion nieśmiertelnych”, jest już za mną! Oto jestem właśnie po lekturze książki B.V. Larsona pt. „Świat Skraju”, na której to ponad 600 stronach zostały przedstawione kolejne losy dzielnego żołnierza Legionu Varus w osobie Jamesa McGilla, który kolejny raz - dziwnym trafem, znajdzie się w samym centrum kosmicznych wydarzeń, które mogą zadecydować o losach Ziemi i tej części Galaktyki. Pozycja ta ukazała się w naszym kraju oczywiście nakładem Wydawnictwa Drageus Publishing House.

Początek tej opowieści znajduje się w bardzo nietypowym miejscu... - naszym bliskim Księżycu. To właśnie tam zostaje odkryty tajemniczy obiekt, do którego to prawa roszczą sobie dwie rywalizujące ze sobą nacje Galaktyków - Mogwa i Skayowie. Jednakże to nie tam rozegra się najważniejsza część tej historii, gdyż tym miejscem okaże się mało przyjazna planeta na skraju stref dwóch powyższych nacji - tytułowy Świat Skraju. To właśnie tam James McGill i reszta Legionu Varus będzie walczyć o jedną z najcenniejszych technologii. Oczywiście bardzo szybko okaże się, że obok Galaktyków i Ziemian wiele do powiedzenia będą mieć mieszkańcy tego świata...

I mamy tu dokładnie to, co kochamy i cenimy w tej serii najbardziej, czyli podróż do kolejnego niezwykłego ze światów, spotkanie z autochtonami, walkę o przeżycie i cenne technologie oraz skomplikowaną politykę, w której to trybach znajdzie się ludzkość i Ziemia, a za sznurki będą pociągać Galaktycy. Naturalnie nie zabrakło tu kwintesencji tej serii, czyli znakomitego humoru i rubasznego romansu w wydaniu naszego dobrego znajomego - Jamesa McGilla, którego znamy już tak samo dobrze, jak siebie samych. I można w tym układzie stwierdzić, że mamy przed sobą kolejną świetną część tej kosmicznej serii.

Nasz dobry James McGill raczy nas relacją o wydarzeniach z własnym udziałem, zabierając nas najpierw na Księżyc, następnie w odległą podróż do nieznanego świata, jak i wreszcie na podzieloną na gorącą, zimną i przejściową część planetę, gdzie dochodzi do walki, politycznych negocjacji, dramatycznych wydarzeń. I dzieje się tu wiele, co chwilę nas coś zaskakuje, jak i również nie raz i nie dwa przychodzi Jamesowi umrzeć, a niedługo potem ponownie się narodzić. Oczywiście są tu znane nam schematy z poprzednich tomów, ale ubrane w tak umiejętne szaty fabularnej intrygi i akcji, że wciąż się nimi pasjonujemy i zachwycamy.

James, Galina, Graves, Natasha... - to tylko kilkoro z wielu postaci, jakie pojawiają się na stronach tej książki, racząc nas swoimi losami. Naturalnie są i nowi bohaterowie - głównie po stronie obcych, by wspomnieć o królowej i księżniczce Świata Skraju, czy też o nowej namiestniczce rubieży z Ziemią w składzie - namiestniczce Mogwa. To barwne charaktery, ciekawe sposoby bycia i zaskakujące różnice Obcych względem ludzkiego sposobu myślenia, co zawsze wydaje się być czymś bardzo interesującym.

To samo możemy powiedzieć o kosmicznej rzeczywistości, do jakiej wkraczamy za sprawą lektury tej książki. I nie wspominając już nawet o wciąż intrygującym wątku wskrzeszania ze zmarłych, czy też o coraz bardziej zaawansowanej borni..., iście fascynującym jest układ politycznych zależności, gdzie Galaktycy - nawiasem mówiąc nienawidzący się nawzajem, toczą spory o kolejne obszary nie mając na uwadze losów tak nędznych nacji i światów, jak ludzie i ich Ziemia. Oczywiście jak zawsze wspaniałym jest poznawanie także nowego świata, jego natury i mieszkańców.

Z tą serią jest tak, że nawet spodziewając się mniej więcej tego, co możemy poznać w kolejnej jej odsłonie, i tak sięgamy po nią z wielką przyjemnością i nie mniejszą ekscytacją. I nie może to dziwić, gdyż takie opowieści jak ta niniejsza bawią nas swoim fantastycznym obrazem, rubasznym i czarnym humorem oraz niezwykłym klimatem. To po prostu i zarazem aż znakomita rozrywka spod znaku nieco lżejszego, wojennego sciene fiction, która odpręża, relaksuje i pozwala zapomnieć o wszelkich troskach i problemach.

Nie zaskoczę was zatem stwierdzeniem, że powieść „Świat Skraju” stanowi sobą kolejną udaną, efektowną i porywającą akcją odsłonę cyklu "Legion nieśmiertelnych”. To ciekawa fabuła, idealne proporcje pomiędzy wojenną akcją i komedią oraz jeszcze jeden dołożony element do tej już jakże okazałej, literackiej układanki, jaką raczy nas od lat B.V. Larson. I dlatego też powtórzę kolejny raz, że gorąco polecam i zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł i ten cały niniejszy cykl – naprawdę warto.

Czternasta odsłona powieściowego cyklu science fiction „Legion nieśmiertelnych”, jest już za mną! Oto jestem właśnie po lekturze książki B.V. Larsona pt. „Świat Skraju”, na której to ponad 600 stronach zostały przedstawione kolejne losy dzielnego żołnierza Legionu Varus w osobie Jamesa McGilla, który kolejny raz - dziwnym trafem, znajdzie się w samym centrum kosmicznych...

Super

Super