-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus9
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz3
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
Biblioteczka
2015-06-30
2014-08-10
2015-03-19
2015-03-12
Nie powiem, żeby była to literatura najwyższych lotów. Trochę nawet się irytowałam prostotą tej powieści, ale ostatecznie stwierdziłam, że skoro nie mam absolutnie nic do czytania, to już wolę cokolwiek, co się da przeczytać, aniżeli nic kompletnie.
Nie powiem, żeby była to literatura najwyższych lotów. Trochę nawet się irytowałam prostotą tej powieści, ale ostatecznie stwierdziłam, że skoro nie mam absolutnie nic do czytania, to już wolę cokolwiek, co się da przeczytać, aniżeli nic kompletnie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toStyl pisania mi nie odpowiada. Zdania są zbyt proste, ich konstrukcja jest bardzo słaba.
Styl pisania mi nie odpowiada. Zdania są zbyt proste, ich konstrukcja jest bardzo słaba.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBardzo męczące były te wielokrotnie złożone zdania.
Bardzo męczące były te wielokrotnie złożone zdania.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-11-16
2014-11-19
2014-09-21
Książka ta niewątpliwie ma swój własny klimat i za to czuję się zobowiązana oddać jej hołd. Historia mężczyzny, który żyje płytami z muzyką, gdzie wszystko jej idealnie poukładane. Ma on nawet swoje specjalne listy ulubionych kawałków na każdą okazję. Lecz co z prawdziwym życiem? Czy i tu każdy puzzel znajduje się na swoim miejscu? Otóż nie. Facet jest tak zagubiony, że sam już nie jest pewien, co robi i dlaczego. Co lepsze - jest w stanie sobie wyobrazić, jak płaci za te swoje błędy czy omyłki w przyszłości.
Rob ma problemy z uporaniem się z przeszłością. Myśli o niej, kiedy przeżywa chwile tu i teraz. Przyrównuje dzisiejsze do starego. Według mnie bohater jest samolubny i zachowuje się jak takie wystraszone dziecko, które na wszystkich krzyczy, ale w duchu chce by mu okazać wielką miłość. Przytulić go, zaopiekować się nim...
Jeżeli ktoś z was uwielbia muzykę to niech przeczyta. Dlaczego nie. Pewnie znajdzie jakieś pozycje, o których nawet nie słyszał. Może przypadnie wam akurat gust głównego bohatera i odkryjecie rudę złota. Kto wie, kto wie.
Jeśli natomiast muzyka do ciebie nie przemawia, na moje oko, nie jest to lektura na twój gust. Zanudzisz się, pogubisz, a już po piętnastu czy dwudziestu stronach możesz mieć tego serdecznie dość. Właściwie, jeżeli nie posiadasz pewnej wiedzy muzycznej, to połowa książki będzie dla Ciebie pustymi słowami, które nie będą przywoływać żadnego znanego lub kojarzącego ci się obrazu melodii.
Książka ta niewątpliwie ma swój własny klimat i za to czuję się zobowiązana oddać jej hołd. Historia mężczyzny, który żyje płytami z muzyką, gdzie wszystko jej idealnie poukładane. Ma on nawet swoje specjalne listy ulubionych kawałków na każdą okazję. Lecz co z prawdziwym życiem? Czy i tu każdy puzzel znajduje się na swoim miejscu? Otóż nie. Facet jest tak zagubiony, że sam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-09-03
Wygrzebałam tę książkę u babci wśród sterty religijnej literatury. Książka o tematyce drastycznej, nowa, nigdy nieczytana. Już od ładnych paru lat czekała dumnie, żeby ktoś do niej zajrzał. Zastanawiam się, jak ona w ogóle znalazła się w tamtym domu. To chyba musiał być prezent.
Cóż. Szczerze powiedziawszy spodziewałam się, że "I boję się snów" okaże się zdecydowanie bardziej drastyczna w odbiorze, ale widocznie autorka nie chciała sobie przypominać co poniektórych szczegółów. Wstrząsające są te operacje, chociaż czuję, że do mnie to nadal nie dociera. Paradoksalnie bardziej skonfundowały mnie problemy z wmurowaniem tablicy pamiątkowej, aniżeli eksperymenty doświadczalne. Być może dlatego, że są one mi bardziej bliskie.
Podziwiam te kobiety, choć to pokręcona historia. Jak o niej myślę to nasuwa mi się wyrażenie "książka z własnym charakterkiem". Niesamowita, czasem może niewiarygodna (tzn. w rozumieniu, że wpadali na takie pomysły, ale czego człowiek nie zrobi, aby przeżyć...), przede wszystkim jednak bije z niej odwaga. Według mnie bardziej skupia się na ich działaniu, kradzieżach, próbach przetrwania, niż na cierpieniu. Czy to jednak źle? To bardzo dobrze, myślę. I mam nadzieję, że autorce po oddaniu pamiętnika do druku choć odrobinę przeszły koszmary tamtych dni.
Wygrzebałam tę książkę u babci wśród sterty religijnej literatury. Książka o tematyce drastycznej, nowa, nigdy nieczytana. Już od ładnych paru lat czekała dumnie, żeby ktoś do niej zajrzał. Zastanawiam się, jak ona w ogóle znalazła się w tamtym domu. To chyba musiał być prezent.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCóż. Szczerze powiedziawszy spodziewałam się, że "I boję się snów" okaże się zdecydowanie...