-
Artykuły10 gorących książkowych premier tego tygodnia. Co warto przeczytać?LubimyCzytać1
-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać392
Biblioteczka
2024
2024-05-17
2024-05-13
2024-05-13
2024-05-13
2024-05-12
2024
Tegoroczne wyzwanie czytelnicze postanowiłam oprzeć na temacie od mitów, przez baśnie, do utopii. "Listopadowe porzeczki" Andrusa Kivirähk'a dobrze wpisują się w nurt antybaśni. W ramach estońskiego folkloru króluje tu czarny humor i turpizm, przeplatany chrześcijańskimi wierzeniami.
Wieś bez nazwy zasiedlają groteskowe postaci i różnego rodzaju upiory. Ludzie przy pomocy zaklęć i specyfików mogą zmieniać swoją postać. Konszachty z diabłem są częścią codzienności, a w trudnych sprawach można zwrócić się do wiedźmy. Wieś nie lubi się z dworem. Dwór zamieszkiwany jest przez Niemców, okradają ich nie tylko mieszkańcy, ale i sługi, sposoby są tak przemyślne, że baronostwo niczego nie podejrzewa. Kradzieże po sąsiedzku są równie częste, wszyscy okradają wszystkich, a pomagają im w tym kraty, bieruchy (est. kratt)- postać fantastyczna, sklecona z tego, co było zbędne w obejściu, z witek wierzbowych, starych narzędzi, części odzwierzęcych, i w książce- zasadniczo- z czego tylko gospodarz sobie wymyśli. Kukła taka potrzebuje duszy, i tu na scenę wkracza Stary Piekielnik( jedno z estońskich imion diabła ). Za trzy krople krwi i podpis w diabelskiej księdze można tchnąć życie w krata. Teraz może już wykonywać rozkazy- kradnie po nocach, a za dnia zajmują go ciężkie lub nużące prace. Co sprytniejsi mieszkańcy potrafią Piekielnika wyprowadzić w pole, a inni ponoszą najwyższą cenę.
Tam, gdzie śmierć, musi być i miłość, Eros i Tanstos. Miłość niespełniona, śmieszny afekt lub miłość wymuszona, będącą udziałem łańcuszka ludzi, którzy fatalnie ulokowali uczucia. W innym wypadku jest to miłość spóźniona, zawsze n i e t a k a. W tej części możemy spodziewać się zaskakujących zwrotów akcji.
Obok wsi i dworu, istnieje las, który jest ziemią tajemniczą i niebezpieczną. Co prawda, ukryte są tam skarby, jednak grasują upiory i nie zawsze warto ryzykować wycieczkę do lasu, czy nad rzekę. Wypady takie są niebezpieczne, zwłaszcza w listopadzie, kiedy to zaspy na przemian z odwilżą niosą chorobę, śmierć i zatracenie.
Książka kończy się rozpasaniem zmysłów, eksplozją agresji, chuci i obżarstwa.
"Listopadowe porzeczki" ze swą groteskową brzydotą sytuują się na drugim biegunie względem "Baśni Andersena dla dorosłych"- smutnie pięknych.
Świat przedstawiony w "Porzeczkach" ma w sobie cechy realizmu magicznego, jednak zbudowanego z większą swobodą, niejako dla rozrywki, chociaż można też dopatrywać się krytyki narodu estońskiego, dostaje się też Łotyszom. Realizm magiczny prezentuje się trochę inaczej-
z większą powagą- u Téy Obrecht w "Żonie tygrysa", gdzie wątki osnute są na bazie wojny domowej i związanych z nią osobistych przeżyciach autorki. Natomiast to, co łączy obie książki to postacie fikcyjne z pogranicza, których nie da się zdefiniować, jako jednoznacznie żywe, czy martwe. Każdą z nich polecam ( krótka opinia drugiej książki również na moim profilu).
Tak naprawdę nic nie zdradziłam, wiele ciekawych postaci i wątków czeka na odkrycie.
Tegoroczne wyzwanie czytelnicze postanowiłam oprzeć na temacie od mitów, przez baśnie, do utopii. "Listopadowe porzeczki" Andrusa Kivirähk'a dobrze wpisują się w nurt antybaśni. W ramach estońskiego folkloru króluje tu czarny humor i turpizm, przeplatany chrześcijańskimi wierzeniami.
Wieś bez nazwy zasiedlają groteskowe postaci i różnego rodzaju upiory. Ludzie przy pomocy...
2024-05-08
2024-05-05
Autorka Anna Maja Misiak- urodzona w 1974 roku w Łodzi. Ukończyła historię sztuki i filologię germańską na Uniwersytecie Wrocławskim. W roku 1999 stypendystka Funduszu Pomocy Niezależnej Literaturze i Nauce Polskiej (badania w Bibliotece Polskiej w Paryżu) oraz Rządu Austriackiego (roczne studia w Wiedniu). Wydała tomik z wyborem wierszy austriackiego poety Ericha Frieda. Mieszka w Bernie.
"Judyta- postać bez granic", książka wydana z pomocą finansową Komitetu Badań Naukowych.
Publikacja liczy dwieście siedemdziesiąt jeden stron. Podzielona jest na wprowadzenie, osiem rozdziałów i zakończenie. Blisko jedną trzecią stanowią przypisy, bibliografia, indeksy oraz zebrane na końcu, czarno- białe ilustracje. Wyjątkiem jest barwna wklejka przedstawiająca "Judytę"Petera Paula Rubensa.
" W przeciągu kilku stuleci postać biblijnej Judyty uległa zmianie- z personifikacji idei wyzwolenia stała się kobietą odczuwającą dysonans pomiędzy misją, którą ma do spełnienia, a swoją własną psychiką. Biblijny mit soteriologiczny rozpłynął się w wielkim micie ambiwalentnych relacji kobiety i mężczyzny oraz stał się jednym z elementów metaforycznego obrazowania tragedii niezdolnej do pokojowego istnienia ludzkości. Przewartościowanie tekstu źródłowego nastąpiło przede wszystkim poprzez dokonaną w kolejnych literackich i plastycznych wersjach erotyzację motywu. W przedstawieniach postaci coraz wyraźniej uwydatniał się aspekt cielesności. Wraz ze zmianą sposobu ukazania bohaterki nastąpiło przesunięcie punktu ciężkości w obrazowaniu samego czynu."
Obserwujemy przemiany motywu dzięki analizie utworów literackich i dzieł sztuk plastycznych różnych epok. Punktem wyjścia jest Księga Judyty uznawana za apokryf, księgę wtórnokanoniczną- co świadczy poniekąd o niekonwencjonalnej osobowości jej bohaterki. Poznajemy biblijną wykładnię księgi, aby obserwować stopniowe oddalanie się interpretatorów od tekstu źródłowego. Postać Judyty podlega przeobrażeniom od apoteozy cnoty, pobożności i heroizację, przez tryumf ciała, demonizację, femme fatale, aż po współczesny obraz kobiety.
Ciekawa podróż przez wieki, dzięki której poszerzyłam swoją wiedzę z ikonografii tej konkretnej postaci, a przy okazji o powiązanych z nią postaciach biblijnych i mitologicznych.
Miłośnikom historii sztuki nie trzeba przedstawiać. Osoby szczerze zainteresowane przeobrażeniami w postrzeganiu roli kobiety również zaciekawi, chociaż może wydać się nużąca przez nagromadzenie analiz i terminów z historii sztuki. Polecam
Autorka Anna Maja Misiak- urodzona w 1974 roku w Łodzi. Ukończyła historię sztuki i filologię germańską na Uniwersytecie Wrocławskim. W roku 1999 stypendystka Funduszu Pomocy Niezależnej Literaturze i Nauce Polskiej (badania w Bibliotece Polskiej w Paryżu) oraz Rządu Austriackiego (roczne studia w Wiedniu). Wydała tomik z wyborem wierszy austriackiego poety Ericha Frieda....
więcej mniej Pokaż mimo to
Blisko czterystu stronicowa ksiażka pisana drobnym drukiem. Ilustracje, fotografie, reprodukcje plakatów i wycinki są na każdej stronie. Czy to wada, czy zaleta? Zabrakło mi jednolitych fotografii członków grupy w początkowych rozdziałach, i jako takiego porządku dla efektywnego czytania. Nie uważam też, że wielkie znaczenie ma kto, kogo i gdzie (za wyjątkiem teatrów) wciągnął do zespołu, jeśli sami zainteresowani nie są pewni okoliczności. Podobnie rzecz ma się z roztrząsaniem, czy to we wtorek, czy w sobotę, jakiego rodzaju teksty pisali, czy nagrywali.
W książce nie brakuje charakterystycznych kolaży, które są dziś tak kultowe, jak teksty Pythonów; opisany stosunek grafiki do tekstu, sprawia że ta forma skłania mnie raczej do przeglądania książki i czytania wybiórczego.
Ciekawym dla mnie wątkiem jest naśladownictwo, czy dobitniej mówiąc plagiaty/ kradzież intelektualna przez inne grupy komediowe. Ciekawa byłam też, czego dowiem się o "Żywocie Briana".
Nie zrobię totalnego podsumowania bo nie wiem, czy kiedykolwiek przeczytam ją w całości. Ocenę wystawiłam tak, by utrzymać ją na dotychczasowym poziomie.
Blisko czterystu stronicowa ksiażka pisana drobnym drukiem. Ilustracje, fotografie, reprodukcje plakatów i wycinki są na każdej stronie. Czy to wada, czy zaleta? Zabrakło mi jednolitych fotografii członków grupy w początkowych rozdziałach, i jako takiego porządku dla efektywnego czytania. Nie uważam też, że wielkie znaczenie ma kto, kogo i gdzie (za wyjątkiem teatrów)...
więcej Pokaż mimo to