ryszardt

Profil użytkownika: ryszardt

Wrocław Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 2 tygodnie temu
149
Przeczytanych
książek
250
Książek
w biblioteczce
111
Opinii
314
Polubień
opinii
Wrocław Mężczyzna
Dodane| Nie dodano
Mam fetysz książek szeroko rozumiany - czcionki, okładki, zapachy starych książek w bibliotece. Kupuję też je nałogowo i potem mam problem, bo mi zalegają w mieszkaniu. Chętnie poznam ludzi podzielających moją pasję aby dyskutować! :) Przeczytałem wieeeele w swoim życiu, jednak konto mam tu od niedawna, stąd tego niestety nie widać w kolekcji. Najwspanialszą powieścią mojego życia jest "Odkrycie Nieba" Harry'ego Mulischa. Wypadałoby w końcu napisać bestseller ale jeszcze się do tego przymierzam!

Opinie


Na półkach:

W drugim tomie pisarza ponosi wyobraźnia w dosyć grafomańskie rejony. Wątek Vuko staje się po prostu głupi (czare goryczy głupoty przelała wróżka - podobna do Piotrusia Pana "Dzwoneczek"). Dla kontrastu wątek księcia jest świetny ale przez ten miszmasz dwóch historii, z których jedna totalnie nie trzyma poziomu odpuściłem dalsze czytanie w połowie drugiego tomu. A szkoda, bo pierwszy mnie zaintrygował. Może wrócę, bo nie lubię zostawiać niedokończonych historii. Mimo wszystko jednak jest tyle innych wspaniałych książek, że aktualnie szkoda mi czasu.

W drugim tomie pisarza ponosi wyobraźnia w dosyć grafomańskie rejony. Wątek Vuko staje się po prostu głupi (czare goryczy głupoty przelała wróżka - podobna do Piotrusia Pana "Dzwoneczek"). Dla kontrastu wątek księcia jest świetny ale przez ten miszmasz dwóch historii, z których jedna totalnie nie trzyma poziomu odpuściłem dalsze czytanie w połowie drugiego tomu. A szkoda,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W trakcie czytania moja opinia o tej książce zmieniała się jak choragiewka na wietrze. Po wydawałoby się bardzo słabym początku (myślałem se -"nie kupuję tej historii, tego świata nakreślonego mało wiarygodnie i tandetnie nawet"), książka się rozkręca i no... hmmm wciąga :) jest może ze 100 stron absolutnie doskonałych tak, że zapominałem o bożym świecie, ale jest i ze 200 gdzie no... średniawo. A pozostałe jest naprawdę ok.
Co mi bardzo na początku przeszkadzało, to charakter i osobowość głównego bohatera, który wydawał mi się imitacją wiedźmina (samotny cynik, doskonała maszyna do zabijania. To wygląda od początku na kalkę od Sapkowskiego). A czarę goryczy przelewała niezbyt udolnie nakreślona dobudówka sci-fi (wizja odległej planety Ziemi), która jest pretekstem niby do całej historii... . Ale jak już się do tego przyzwyczaiłem to było dobrze :)
Dlaczego?
Chyba najbardziej dlatego, że fabuła jest dosyć nieprzewidywalna. To nie jest typowe fantasy w stylu Sandersona.
Poza tym jest gęsto, brudno, wszyscy kłamią i generalnie brzydko :)
Bardzo mi się podobały opisy pojedynków.
Książka ma też drugiego głównego bohatera i jakby drugi wątek - Księcia. Który to wydawał mi się nawet ciekawszy i bardziej autentyczny.
Co ciekawe bohaterowie/postaci drugoplanowe są tu, mam wrażenie lepiej napisani niż główny Vuko Drakkainen.
Książka w nowym wydaniu ma świetnie zaprojektowana okładkę, aż chce się patrzeć. Z kolei już nie rozumiem bardzo słabych ilustracji wewnątrz, mogłoby ich tam w ogóle nie być. (nie licząć mapki, która jest ok)

No i bardzo, bardzo mnie kupił autor jednym easter eggiem, gdy pojawia się piosenka Rolling Stones'ów :) Ciekawe ile osób to wychwyciło?

Pan Lodowego Ogrodu jest jak nowe danie, którego się nigdy nie próbowało i co do którego ma się mieszane odczucia. Dopiero po ukończeniu ma się poczucie - to było ciekawe. Może nie pyszne ale ciekawe, chcę więcej.
No i zaczynam właśnie drugi tom...

W trakcie czytania moja opinia o tej książce zmieniała się jak choragiewka na wietrze. Po wydawałoby się bardzo słabym początku (myślałem se -"nie kupuję tej historii, tego świata nakreślonego mało wiarygodnie i tandetnie nawet"), książka się rozkręca i no... hmmm wciąga :) jest może ze 100 stron absolutnie doskonałych tak, że zapominałem o bożym świecie, ale jest i ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Slasher + pochwała diety ketognicznej (dlaczego keto, to zrozumiesz jak przeczytasz xD ) na 700 stronach :)

Właśnie skończyłem te prawie 700 stron, w rzeczywistości to więcej bo książka ma znacznie większy format niż standardowa powieść i małe marginesy. Do tego stopnia, że jak wziąłem inne książki do ręki teraz to nie mogłem uwierzyć jak małe są :) Więc spokojnie 100 stron można dorzucić.
Także wielka ciężka cegła.

Tak gdzieś do połowy książka bardzo mi się podobała jako powieść historyczna/thriller grozy, trzymała w napięciu. Potem przestała mi się podobać i ciągnęła się niemożliwie dłużyznami fauny i flory, by trącić myszką jako slasher klasy B.
Simmons chyba naprawdę lubi opisywać śmierć w ilościach hurtowych na wiele różnych sposobów. Tylko, że element grozy gdzieś zaniknął. Z czasem miałem myśl "no dobra, zabij go w końcu i tego też, lećmy dalej z fabułą."
A sama końcówka to już jakieś niezrozumiałe (choć urocze) love story połączone z science fiction i w jakimś sensie przewrotnym happy endem.

Także no namieszał autor trochę. Gdzieś miałem nadzieję, że jest w tym głębszy zamysł ale chyba nie było... . Najbardziej boli fakt, że kilka wątków, pozostaje niewyjaśnionych, nie będę spoilerował które. A to te najważniejsze przecież :)

A tak w skrócie to, co mi się bardzo podobało:
1/ Przywiązanie do detali historycznych (relacje międzyludzkie na statku, wiarygodnie oddana służba na statku, dylematy z jakimi musieli się borykać oficerowie. Szerszy kontekst polityczny tych wypraw jako element ekspansjonizmu angielskiego)
2/ Przywiązanie do szczegółów (opisy życia na statku, stroje, dziesiątki opisów arktyki, lodu, morza, śniegu, okrętów - to robi wrażenie). Widać, że autor (co pokazuje bibliografia na końcu), mocno się przygotował, żeby powieść była wiarygodna.
3/ W sumie te dłużyzny... one nawet pozwalają lepiej się wczuć w niekończącą się tułaczkę bohaterów. Ale też jest to minus, bo książka spokojnie mogłaby być o połówę krótsza i przez to bardziej emocjonująca.

A co mi nie podeszło to to, że jest trochę zbyt przewidywalna fabularnie tak przez większość czasu jej czytania. Przydałoby się trochę plot twistów.

Z racji tego, że na rynku brakuje jednak książek o podobnej tematyce napisanej w sposób inteligentny i dojrzały - przyznaję mocną siódemeczkę. Nie był to na pewno czas stracony ale był potencjał na zajebistą powieść. A tak? Jest tylko dobra i polecam (ale w twardej oprawie, bo gruba).

Slasher + pochwała diety ketognicznej (dlaczego keto, to zrozumiesz jak przeczytasz xD ) na 700 stronach :)

Właśnie skończyłem te prawie 700 stron, w rzeczywistości to więcej bo książka ma znacznie większy format niż standardowa powieść i małe marginesy. Do tego stopnia, że jak wziąłem inne książki do ręki teraz to nie mogłem uwierzyć jak małe są :) Więc spokojnie 100...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika ryszardt

z ostatnich 3 m-cy

statystyki

W sumie
przeczytano
149
książek
Średnio w roku
przeczytane
50
książek
Opinie były
pomocne
314
razy
W sumie
wystawione
115
ocen ze średnią 8,0

Spędzone
na czytaniu
1 040
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
godzina
35
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]