-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1184
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać433
Biblioteczka
2024-05-28
2024-05-19
Finał nie jest tak dopracowany jak reszta sagi, czuć że p.Sapkowski dobrnął do limitu swoich pokładów natchnienia i w jednej zgrabnej powieści chciał zasupłać wszystkie niedomknięte wątki, kończąc tym samym swoje opus magnum. Ale lepiej skończyć sagę w sposób jakikolwiek niż żaden (na ciebie patrzę Georgu R. R. Martinie).
Językowo jak zwykle nienagannie i z dowcipem. Jeżeli jednak chodzi o treść - przez pierwszą połowę nie dzieje się prawie nic, w środku mamy do czynienia z wątkami postaci trzecioplanowych, a w zakończeniu autor raczy czytelnika jednym z najbardziej niewyszukanych, aczkolwiek jakże chętnie używanym przez nawet największych autorów zabiegiem (teraz patrzę na ciebie Stephenie Kingu) - leniwą deus ex machiną.
Jako całość - arcydzieło polskiej literatury, jako osobna część - imho chyba najsłabsza odsłona wiedźmina.
Finał nie jest tak dopracowany jak reszta sagi, czuć że p.Sapkowski dobrnął do limitu swoich pokładów natchnienia i w jednej zgrabnej powieści chciał zasupłać wszystkie niedomknięte wątki, kończąc tym samym swoje opus magnum. Ale lepiej skończyć sagę w sposób jakikolwiek niż żaden (na ciebie patrzę Georgu R. R. Martinie).
Językowo jak zwykle nienagannie i z dowcipem. Jeżeli...
2024-05-18
Świetna!
Konfrontacja przyjaźni, honoru i pomocy słabszym jednostkom z iście kapitalistyczną postawą jankeskiego egoizmu opierającego się na wyzysku drugiego człowieka.
Autor za pomocą poszczególnych postaci stanowiących personifikacje różnych życiowych filozofii zadaje pytanie o to, co liczy się bardziej w obliczu egzystencji w nieludzkich warunkach: przeżycie za wszelką cenę czy walka o zachowanie wartości odróżniających świat ludzi od świata zwierząt.
Autor nie wpycha przy tym przedstawianych wartości na siłę i nie próbuje moralizować. Czytelnik sam może ocenić wady i zalety każdej z zaprezentowanych filozofii.
Atrakcyjności lekturze dodaje fakt, iż James Clavel rzeczywiście był więźniem singapurskiego obozu jenieckiego Changi.
Jestem pod wrażeniem, że to jest to literacki debiut autora.
Polecam!
Świetna!
Konfrontacja przyjaźni, honoru i pomocy słabszym jednostkom z iście kapitalistyczną postawą jankeskiego egoizmu opierającego się na wyzysku drugiego człowieka.
Autor za pomocą poszczególnych postaci stanowiących personifikacje różnych życiowych filozofii zadaje pytanie o to, co liczy się bardziej w obliczu egzystencji w nieludzkich warunkach: przeżycie za wszelką...
2024-05-01
Słuchając audiobooka naszła mnie następująca myśl: jeżeli chodzi o sensacyjne historie, to można powiedzieć, że Mróz to taki lepszy Vega, a Chmielarz to taki lepszy Mróz.
(Mam nadzieję, że fani któregokolwiek z powyższych twórców wybaczą mi to infantylne porównanie, ale po prostu nie mogłem się oprzeć.)
Jest to dopiero moje drugie spotkanie z twórczością p. Wojciecha Chmielarza. Podczas lektury utwierdziłem się jednak w przekonaniu, że ww. jest w większym stopniu solidnym rzemieślnikiem niż natchnionym wieszczem, którego twórczość składa się z przeplatanki ponadczasowych arcydzieł i niezrozumiałej awangardy.
Czy to źle? Moim zdaniem - nie. Każdy orze jak może, a skoro pan Wojciech wypracował sobie umiejętność tworzenia historii nastawionych konkretnie na sprzedaż i oczekiwania rynkowe to czemu miałby z nich nie korzystać skoro z zawodu jest przecież pisarzem.
Głównym bohaterem jest Bezimienny, nasze polskie skrzyżowanie Jasona Bourne'a i Jacka Reachera, który po latach przyjeżdża do Jeleniej Góry spłacić dług swojemu znajomemu, niejakiemu Prostemu. Na miejscu zastaje mieszkanie w ruinie i dwóch zbirów gotowych do obicia mu łba. Nasz Commando nie jest jednak człowiekiem, który daje sobie w kaszę dmuchać - łatwo radzi sobie z atakiem, po czym wplątuje się w dużo wiekszą intrygę, w skład której wchodzą: komiksowi gansterzy, dragi, broń oraz szybkie samochody i niemniej szybkie dziewczyny. No i obowiązkowo w polskich serialach/książkach sensacyjnych - zorganizowana przestępczość romska.
Brzmi sztampowo? Bo takie jest.
Niemniej bawiłem się nieźle i ekranizację pewnie obejrzę, choćby i po to żeby zobaczyć Adamczyka i Damięckiego w akcji, ale również po to, żeby zobaczyć jak (chyba po raz setny) grający drugoplanową rolę Musiał obskakuje wpier*ol. Nie żebym miał coś do p.Maćka Musiała, po prostu śmieszy mnie, że zazwyczaj jest obsadzany właśnie w takich rolach. Przez lata stał się takim naszym polskim Seanem Beanem.
P.S. Miało być 6/10, ale fakt, że p. Wojciech, możnaby rzec improwizował tę powieść rozdział po rozdziale jest naprawdę imponujący.
Słuchając audiobooka naszła mnie następująca myśl: jeżeli chodzi o sensacyjne historie, to można powiedzieć, że Mróz to taki lepszy Vega, a Chmielarz to taki lepszy Mróz.
(Mam nadzieję, że fani któregokolwiek z powyższych twórców wybaczą mi to infantylne porównanie, ale po prostu nie mogłem się oprzeć.)
Jest to dopiero moje drugie spotkanie z twórczością p. Wojciecha...
2024-04-24
Beletrystyczna próba odbrązowienia II RP, co więcej, o tyle rzetelna, że pisana przecież w latach trzydziestych XX wieku.
Lekkie pióro autora, brak zbędnych rozdziałów i nieco humorystyczny ton powieści (w której nie brak jednak mroczniejszych tonów) sprawiają, że Karierę Nikodema Dyzmy czyta się dobrze po dziś dzień. Przeraża jedynie uniwersalność pewnych archetypów postaci, a zwłaszcza głównego bohatera...
Beletrystyczna próba odbrązowienia II RP, co więcej, o tyle rzetelna, że pisana przecież w latach trzydziestych XX wieku.
Lekkie pióro autora, brak zbędnych rozdziałów i nieco humorystyczny ton powieści (w której nie brak jednak mroczniejszych tonów) sprawiają, że Karierę Nikodema Dyzmy czyta się dobrze po dziś dzień. Przeraża jedynie uniwersalność pewnych archetypów...
2024-04-20
Moje pierwsze spotkanie z Pratchettem.
Błyskotliwy język i lekki klimat jak najbardziej na plus. Po jakimś czasie kwiecistość zdań i liczne humorystyczne dygresje zaczynają jednak męczyć.
Doceniam za to zabawę motywem antybohatera zaczynającego z najniższego (moralnie) poziomu, który docelowo ma skończyć jako heros-wybraniec. Czytelnik kibicuje Moistowi do samego końca nie będąc jednak pewnym czy Poczmistrz nie zboczy z nowej ścieżki życia przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Może wybrzydzam niczym piękna panna na wydaniu, bo przecież "Pocztowemu piekłu" niczego tak naprawdę nie brakuje, ale przyznaję, że pod koniec musiałem się zmusić żeby dokończyć lekturę. Mam wrażenie, że zarówno w historii jak i w postaciach wykreowanych przez Pratchetta tkwił wielki potencjał, który został wykorzystany jedynie połowicznie. No i to rozczarowujące zakończenie - zamiast wielkiego bum, raczej cieszyłem się, że odklepałem kolejną pozycję w czytelniczym wyzwaniu.
Niemniej, to nadal solidny tytuł, który szczerze polecam, nie tylko fanom fantastyki. Po prostu początkowe rozdziały i poziom warsztatu autora dawały nadzieję na coś dużo lepszego.
P.s. Audiobook w wykonaniu p. Macieja Kowalika to jest naprawdę majstersztyk.
Moje pierwsze spotkanie z Pratchettem.
Błyskotliwy język i lekki klimat jak najbardziej na plus. Po jakimś czasie kwiecistość zdań i liczne humorystyczne dygresje zaczynają jednak męczyć.
Doceniam za to zabawę motywem antybohatera zaczynającego z najniższego (moralnie) poziomu, który docelowo ma skończyć jako heros-wybraniec. Czytelnik kibicuje Moistowi do samego końca nie...
Po czym poznać, że jedna z pozornie identycznych zapalniczek należała niegdyś do prezydenta Franka Delano Roosevelta i z tego faktu jest warta grube pieniądze, a druga jest warta raptem kilkadziesiąt dolców? Po czym poznać, że nasza rzeczywistość jest tą prawdziwą, a nie tą, która w ogóle nie istnieje? Skoro androidy mogą śnić o prawdziwych owcach, to czy nieprawdziwi ludzie mogą śnić o prawdziwych kontinuach czasoprzestrzennych?
Philip K. Dick zadaje charakterystyczne dla siebie, egzystencjalne pytania na granicy hard science-fiction i teorii popularnonaukowych, lecz tym razem w nieco bardziej przyziemnej - bo obyczajowej - formie.
Jak wyszło? Osobiście - not my cup of tea.
Ale od początku: śledzimy wątki czwórki niezależnych bohaterów, żyjących w alternatywnej rzeczywistości, w której to II wojnę światową wygrały państwa osi. Każda z postaci reprezentuje inny sposób przetrwania w nienaturalnej dla czytelnika wizji. Mamy więc instruktorkę judo, Żyda podszywającego się pod Aryjczyka, japońskiego dygnitarza grającego w podwójną grę z sojuszniczymi państwami i handlarza amerykańskimi antykami. Całość spaja postać autora książki, wedle której historia potoczyła się inaczej, a alianci wygrali wojnę...
Sam zarys fabuły może i nie jest zbyt oryginalny, ale mógłby się udać (patrz: Rebooty serii gier Wolfenstein). Problem polega na tym, że całe clue tej powieści nie polega na samym fakcie przedstawienia historii alternatywnej, w której państwa osi wygrywają najkrwawszy sequel w historii, czyli II wojnę światową. Sens istnienia tej powieści opiera się na pytaniu "co by było gdyby?", ale w bardziej metafizycznym wydaniu: "co stanowi o prawdziwości danego 'gdyby'?". I tutaj moim zdaniem zaczynają się schody, bo egzekucja powyższego pomysłu jest zwyczajnie mierna.
Jak coś jest do wszystkiego... Ni to obyczajówka, ni to thriller, ni to dystopia, ni to sci-fi. Nie kwestionuję geniuszu autora, ale sądzę, że oprócz walorów filozoficznych, fajnie byłoby zainteresować czytelnika wykreowanymi wątkami. Losy postaci, które śledzimy podczas lektury są jednak zwyczajnie nudne, a w skrajnych momentach irracjonalne.
Kolejna wada, która pod koniec już bardzo męczyła to wpychany na siłę dualizm - Żydzi dobrzy, Niemcy i Japończycy kreskówkowo okrutni niczym bondowscy złoczyńcy. Można było pokusić się o mniej jednoznaczną wizję, a końcu alianci (w szczególności Amerykanie i Sowieci) też święci nie byli i do dziś nie są.
Philip K. Dick lubi zanudzać czytelnika zmyślonymi geopolitycznymi faktami ze swojego alternatywnego świata. Problem w tym, że jego wizja jest infantylna, żeby nie powiedzieć durna - wielkie i nacjonalistyczne Chiny Czang Kajczeka tak słabym graczem na arenie politycznej? Osuszenie Morza Śródziemnego pod uprawy rolne? Słowianie wygnani do rezerwatów na Kaukaz? Serio? Philip Dick wyciąga na planszę tylko te pionki, które mu odpowiadają, a resztę po prostu przesuwa poza planszę. Ja rozumiem, że jest to powieść z innej epoki i łatwo jest mi oceniać autora z perspektywy czytelnika z przyszłości... Ale no kurna bez przesady.
Już pominę kwestię kolonizacji kosmosu, bo w tamtych czasach amerykańska propaganda zrobiła swoje i ludzie rzeczywiście mogli sobie roić nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będziemy podbijać Układ Słoneczny.
I ta księga I Ching, te trygramy i heksagramy... Ughhh.
Stracony czas. Pseudointeligentna wydmuszka.
Nie polecam.
Po czym poznać, że jedna z pozornie identycznych zapalniczek należała niegdyś do prezydenta Franka Delano Roosevelta i z tego faktu jest warta grube pieniądze, a druga jest warta raptem kilkadziesiąt dolców? Po czym poznać, że nasza rzeczywistość jest tą prawdziwą, a nie tą, która w ogóle nie istnieje? Skoro androidy mogą śnić o prawdziwych owcach, to czy nieprawdziwi...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to