Nidaba

Profil użytkownika: Nidaba

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 9 lata temu
20
Przeczytanych
książek
35
Książek
w biblioteczce
14
Opinii
58
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 2 książki
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Chyba każde dziecko przechodzi przez ten etap. Etap Własnego Zwierzątka. Czyli czas ciągłych próśb, błagań, żądań, szantaży, obietnic: tak, będę go karmił! Wyprowadzał! [ewentualnie – sprzątał klatkę] Będę się lepiej uczył! Będę ci więcej pomagał! No wiesz, mamo?! Co ty mówisz? Przecież nigdy mi się nie znudzi! Proooooszę…!

Oczywiście najczęściej chodzi o psa. Rzadziej o kota, królika czy chomika. Jeszcze rzadziej o rybki. Bo po co komu rybki? Przecież nie można ich wziąć na ręce, przytulić, zabrać na spacer, nie da się z nimi spać, ani nawet ich pogłaskać. Wprawdzie niektóre wyglądają ładnie, ale… ile można na nie patrzeć? Nuda!

Tak sądzicie? A zatem posłuchajcie Marysi. Bohaterka Gupikowa Moniki Kowaleczko-Szumowskiej opowiada o tym, jak w jej domu pojawiło się akwarium. I chyba ani przez chwilę nie było z nim nudno! Niemal każdy dzień dostarczał nowych wrażeń: począwszy od zakupu rybek, nadawania im imion, przez powiększenie hodowli, nieszczęsną przygodę ze zbrojowniczkami, rybką w wannie i toalecie, zalanie przedłużacza, pojawienie się narybka, ospę… Czytelnicy szybko zrozumieją, że do rybek można się przywiązać! Co więcej, można o nich napisać ciekawą książkę dla dzieci. I to naprawdę wciągającą!

Oczywiście trudno to uznać za zasługę samych gupików. Nawet tak sympatycznych jak Halinka i Roman czy Mamuśka i Junior. Siłę Gupikowa po części stanowi oczywiście umiejętnie prowadzona narracja, ale przede wszystkim – jego sympatyczni bohaterowie (noszący zresztą imiona dzieci autorki). Wszystkich chciałoby się poznać: mądrego i statecznego Wojtka, pracowitą i odpowiedzialną Marysię, trochę zwariowanego Mikołaja, małą Zosię, zarażającą śmiechem opiekunkę Madzię, córkę zapalonego akwarysty. I jeszcze mamę, odreagowującą swe rodzicielskie stresy bieganiem oraz sceptycznego wobec rybiej hodowli tatę.

Warto też zauważyć, że skoro autorka nadaje opisywanym postaciom imiona członków swojej rodziny, to oddając głos Marysi, poniekąd wciela się… we własną córkę. To wcale niełatwe zadanie (ciekawe, co o całej opowieści sądzi prawdziwa Marysia?), ale trzeba przyznać, że narracja jest dość wiarygodna. Jedyne co można jej zarzucić to niemal całkowite pominięcie szkolnego i towarzyskiego życia dzieci (poza wątkiem Mikołajowego egzaminu). Nie ma tu kolegów, przyjaciółek, zadań domowych, stresujących sprawdzianów, lubianych lub irytujących nauczycieli… A przecież to dość istotne elementy codzienności nastolatków. Tymczasem Monika Kowaleczko-Szumowska ograniczyła grono pojawiających się w książce bohaterów niemal wyłącznie do członków najbliższej rodziny. Być może nie chciała zbytnio rozbudowywać historii, celowo czyniąc ją jednowątkową. Albo po prostu opisała tę część życia dzieci, którą zna najlepiej, będąc jej uczestnikiem i naocznym świadkiem?

Nie ulega jednak wątpliwości, że miło jest odwiedzić Gupikowo. Chociażby po to, by poznać ciekawą, ciepłą i zżytą rodzinę jego właścicieli.
Karolina Mucha
http://www.biblioteczkamalucha.pl/recenzje/2014/11-04-gupikowo.php

Chyba każde dziecko przechodzi przez ten etap. Etap Własnego Zwierzątka. Czyli czas ciągłych próśb, błagań, żądań, szantaży, obietnic: tak, będę go karmił! Wyprowadzał! [ewentualnie – sprzątał klatkę] Będę się lepiej uczył! Będę ci więcej pomagał! No wiesz, mamo?! Co ty mówisz? Przecież nigdy mi się nie znudzi! Proooooszę…!

Oczywiście najczęściej chodzi o psa. Rzadziej o...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kot kameleon Emilia Dziubak, Joanna Wachowiak
Ocena 7,5
Kot kameleon Emilia Dziubak, Joa...

Na półkach:

Natalia wcale nie chciała jechać do babci Anieli. Niespecjalnie za nią przepadała, uważając za wyjątkowo dziwną osobę. Ale co mogła zrobić, kiedy rodzice zdecydowali, że zawiozą córkę właśnie tam? Mogła tylko wyrazić swoją złość i frustrację, co uczyniła jeszcze głośniej, kiedy już na miejscu odkryła, że nie ma ze sobą ani swoich zabawki, ani konsoli do gry. To wszystko wina podstępnego czarnego kota!

I jak ona teraz wytrzyma cały weekend – na nudnej wsi, u babci, która nawet nie ma telewizora?!

Na szczęście zarówno sama babcia, jak i jej dom, niemal natychmiast zaskakują Natalię, wcale nie odpowiadając wyobrażeniom (obawom) dziewczynki. Już pierwszego dnia pani Aniela prowadzi wnuczkę na strych. Tam dziewczynka przymierza trochę staromodne kapelusze (a jest przy tym wyjątkowo wybredną „klientką”), znajduje zdjęcie potrzebujące poukładania, ogląda pamiątki z dzieciństwa swojej mamy. To właśnie wśród nich trafia na prawdziwy skarb: małe, kolorowe szkiełko – fragment dawno rozbitej witrażowej lampy. Spoglądając przez nie dziewczynka widzi zupełnie nieprawdopodobne rzeczy: czerwone wulkany i ogromne lizaki, niebieskie morze, pełne strasznych stworów (wystarczy wymienić wijące się w nim sznuronury czy kolcooki), zielonego ślimaka – olbrzyma, kameleona, wrak statku, a nawet… smoka. Czy to czary? Czy w domu babci – wiedźmy, właścicielki czarnego Blekota, Natalia zacznie wierzyć w magię? I kim właściwie jest kot kameleon?

Kot kameleon to kolejna udana publikacja Joanny Wachowiak – autorki mądrych i ciepłych opowiadań, które ukazały się dotąd w trzech tomikach: Opowiastki dla małych uszu, O czym nie śniło się dorosłym oraz Ja chyba śnię. Najnowszą książkę pani Joanny warto jednak polecić nieco starszym czytelnikom – raczej początkującym uczniom niż przedszkolakom. Zwłaszcza, że poręczny format, oraz bardzo duże litery już na pierwszy rzut oka zachęcają do samodzielnej lektury. Podobnie jak krótkie rozdziały i proste – zarówno pod względem budowy, jak i znaczenia – zdania. Czytanie z pewnością umilą też klimatyczne (niektóre niemal magiczne) ilustracje Emilii Dziubak.

Ale tak naprawdę to nie sprzyjająca lekturze forma czy uzupełniające tekst obrazki stanowią największą siłę książki. Warto przede wszystkim docenić, że w tej prostej, wcale nie tak oryginalnej historii (przymusowy pobyt na wsi czy tajemniczy strych trudno uznać za wyjątkowo nowatorskie pomysły) Joannie Wachowiak udało się przemycić naprawdę cenne przesłanie: to my sami decydujemy o tym, jaki świat widzimy wokół siebie. Bo prawdziwą magią może się posługiwać każdy z nas.
http://www.biblioteczkamalucha.pl/recenzje/2014/11-14-kot-kameleon.php

Natalia wcale nie chciała jechać do babci Anieli. Niespecjalnie za nią przepadała, uważając za wyjątkowo dziwną osobę. Ale co mogła zrobić, kiedy rodzice zdecydowali, że zawiozą córkę właśnie tam? Mogła tylko wyrazić swoją złość i frustrację, co uczyniła jeszcze głośniej, kiedy już na miejscu odkryła, że nie ma ze sobą ani swoich zabawki, ani konsoli do gry. To wszystko...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Poczytaj mi, mamo. Księga piąta Wiera Badalska, Adam Bahdaj, Wanda Chotomska, Barbara Lewandowska, Małgorzata Musierowicz, Ewa Skarżyńska, Julian Tuwim
Ocena 8,0
Poczytaj mi, m... Wiera Badalska, Ada...

Na półkach:

Upadł system, kilkukrotnie zmieniła się moda, wszystko wokół wygląda zupełnie inaczej. I dzieci, dla których te bajki powstawały, już dawno nie są dziećmi. Zajmują się bardzo ważnymi sprawami w swoim bardzo dorosłym życiu. Pewnie mają już własne pociechy. Może nawet wnuki?


Po co więc wracać do „ich” opowiadań? Po co ponownie publikować te wszystkie stare wierszyki? Przecież obecnie nie brakuje autorów – bajkopisarzy, poetów, grafików, ilustratorów – tworzących dzieła bardziej trafiające w gusta dzieci wychowanych przez nowoczesnych rodziców i ich niestrudzonych „pomocników” – migające ekrany. Zresztą, czy współczesne przedszkolaki, przyzwyczajone do amerykańskich i azjatyckich bohaterów, w ogóle zrozumieją powstałe w szaro-burym Peerelu historyjki? Czy będą chciały przeglądać towarzyszące im obrazki – takie proste, niewyszukane, rzadko zachwycające kolorystyką?


Zrozumieją.


Będą chciały.


Może nie wszystkie, nie z równym zapałem. Ale na pewno te wrażliwe, potrafiące słuchać i mimo ponętnych ofert nowoczesności wciąż proszące: poczytaj mi, mamo! , odnajdą w nich to, co ważne, docenią ich wartość i zapamiętają na długo.


Miłośników książeczek Poczytaj mi, mamo, reaktywowanych w serii Z Biblioteki Wydawnictwa „Nasza Księgarnia” , raczej nie trzeba specjalnie zachęcać do sięgnięcia po kolejny tom wierszy i opowiadań. Można jednak rozbudzić ich czytelnicze apetyty, zdradzając, jakie perełki tym razem czekają na czytelników – i to zarówno tych najmniejszych, ze zdumieniem słuchających powstałych przed trzydziestu- i czterdziestu laty bajek, jak i tych znacznie starszych, ocierających podczas lektury sentymentalne łzy.


Na początek wielka wyprawa: poszukiwanie wieloryba! Niezwykła podróż z panem Maluśkiewiczem, który przemierza oceany w… łupince orzecha. Później czekają nas jeszcze odwiedziny w świecie owadów (razem ze zmniejszoną do rozmiarów biedronki Zosią), spotkanie na złocistej plaży z mokrym łakomczuchem oraz spacer ze ślimakiem, dobrze znającym swoje miejsce na świecie i odpornym na wszelkie mieszkaniowe pokusy.


Oczywiście te kilka intrygujących eskapad to jeszcze nie wszystko! W Księdze piątej poznamy bowiem niezwykłą babcię, która potrafi dowieść wyższości hulajnogi nad rowerem oraz czworo przyjaciół, odkrywających, jak trudno zbudować wspólny dom – bo przecież nawet najbliższych ludzi mogą różnić ich potrzeby, pasje, upodobania. W międzyczasie zobaczymy przemykającego przez kwitnący sad czarnego kota – konesera muzyki, gotowego dla niej zrezygnować nawet z kolacji (!). Zresztą zasłuchany w słowicze trele kocur to nie jedyny opisany przez Adama Bahdaja bohater, który dla sztuki poświęca to, co przyziemne i prozaiczne. Historia pszczółki Bze-Bze z Malowanego ula – samotnej, pogardzanej przez towarzyszki, a nawet ukaranej za próbę ozdobienia ula – nie tylko wzrusza, ale i na długo zapada w pamięci. Podobnie jak opowieści Małgorzaty Musierowicz: o siejącym postrach w zerówce Bijaczu, a jeszcze bardziej – o zarozumiałej Paulince, która straciła zainteresowanie swego pierwszego adoratora przez… kredki. No, może nie tylko kredki.


Warto sięgnąć po te bajki ocalone, przypomniane. Wiadomo: dobra literatura, podobnie jak dobre wino, po latach wciąż smakuje wybornie.
http://www.biblioteczkamalucha.pl/recenzje/2014/11-08-poczytaj-mi-mamo-ksiega-piata.php

Upadł system, kilkukrotnie zmieniła się moda, wszystko wokół wygląda zupełnie inaczej. I dzieci, dla których te bajki powstawały, już dawno nie są dziećmi. Zajmują się bardzo ważnymi sprawami w swoim bardzo dorosłym życiu. Pewnie mają już własne pociechy. Może nawet wnuki?


Po co więc wracać do „ich” opowiadań? Po co ponownie publikować te wszystkie stare wierszyki?...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Nidaba

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
20
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
58
razy
W sumie
wystawione
13
ocen ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
80
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
minuta
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
2
książek [+ Dodaj]