-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2014-02-12
2015-04-22
Wspaniała książka..jak każda inna autorstwa Jojo Moyes, którą miałam okazję czytać.
Licząca niewiele ponad 30-ci lat Jess, porzucona przez męża, który nie płaci alimentów, żyje z dnia na dzień, samotnie wychowuje swoja wybitnie uzdolnioną matematycznie córkę z zespołem Aspergera i 17-letniego nieprzystającego do świata, bardzo wrażliwego pasierba+ wszystko śliniącego, cudownie troskliwego psa Normana. Jess zarabia na życie sprzątając domy, biura. Ledwo wiąże koniec z końcem, je najtańsze jedzenie, sama szyje dzieciom ubrania, nie stać jej na buty więc wczesną wiosną chodzi w japonkach pocieszając się, że niedługo będzie ciepło i porządne buty są już jej niepotrzebne. Jess chociaż całe życie ma nie tylko pod górkę, ale pod wielgaśną górę, nigdy nie traci pogody ducha, chociaż czasami w nocy popłakuje w poduszkę. Pewnego dnia okazuje się, że córka Jess ma szansę na stypendium i naukę w najbardziej prestiżowej szkole dla jajogłowych. Żeby zdobyć stypendium dziewczynka musi wziąć udział w olimpiadzie, która ma miejsce za kilka dni w innym mieście. Niby proste..trzeba dziecko zawieźć na konkurs. Proste owszem, gdy ma się pieniądze na przejazd, noclegi, jedzenie. Jess takich pieniędzy nie ma. W portfelu pusto, na stole piętrzą się niezapłacone rachunku, dom aż krzyczy o remont. Ale Jess się nie poddaje i rusza w podróż.Jednak dwie ulice dalej na drodze całej rodziny stają policja i pijany Ed geniusz komputerowy w opałach, u którego Jess sprząta. I wtedy się zaczyna.
Nie, nie da się choćby jedno słowo więcej o treści napisać.Nic nie odda magii książki, która jest cudowna, poruszająca i niezwykle mądra. W trakcie lektury tyle samo razy popłakałam się, co pękałam ze śmiechu. Od lektury trudno było mi się oderwać.
Książka pełna jest nie tylko pozytywnej energii, ale wręcz magii. Moyes tak manipuluje słowem i uczuciami czytelnika, że książkę wręcz się pochłania. A Jess i jej rodzinki nie sposób nie lubić. Tak mi ich było żal, że sama gdybym mogla sfinansowałabym im podróż:). Genialna książka o życiu, o tym co znaczy dobre serce i, że los może się odmienić w każdej chwili.
Gorąco zachęcam do lektury. Warto ku rozrywce, pokrzepieniu serca i chwili zadumy.
Wspaniała książka..jak każda inna autorstwa Jojo Moyes, którą miałam okazję czytać.
Licząca niewiele ponad 30-ci lat Jess, porzucona przez męża, który nie płaci alimentów, żyje z dnia na dzień, samotnie wychowuje swoja wybitnie uzdolnioną matematycznie córkę z zespołem Aspergera i 17-letniego nieprzystającego do świata, bardzo wrażliwego pasierba+ wszystko śliniącego,...
2014-12-15
Podczytywałam od kilkunastu dni i wreszcie skończyłam.
Wspaniała książka. Jest to skrócona wersja trzytomowego dzieła The Jews in Poland and Russia, które wydane zostało w latach 2009-2012 w Oksfordzie.
Autor korzystając z wielu materiałów źródłowych oraz własnych, prowadzonych latami badań, w sposób niezwykle merytoryczny, ale i pasjonujący ukazuje całokształt życia duchowego, kulturowego i fizycznego żydowskich społeczności egzystujących na terenie Polski i Rosji w okresie od XVII wieku do początku XXI wieku.
Książka jest podzielona na kilka części. Początkiem lektury jest bardzo przystępnie nakreślone tło polsko-litewskie.Od razu może nasuwać się pytanie skąd poruszanie kwestii litewskiej. Otóż w połowie XVII wieku społeczność żydowska Rzeczypospolitej Obojga Narodów była największa na świecie. Było to efektem rozpoczętego pod koniec XIII wieku procesu kształtowania się nowej geografii świata w jakim żyli Żydzi na terenach ówczesnej Europy Zachodniej. Rugowanie ich z dotychczas zajmowanych miejsc, tworzenie gett, odbieranie przywilejów, to wszystko było normą w wielu krajach. Wtedy dla Żydów swoistą ziemią obiecaną stały się tereny w Królestwie Polskim i Wielkim Księstwie Litewskim. Kolejne rozdziały prezentują niezwykle złożony charakter przemian i procesów przystosowawczych Żydów do życia w nowym, a póżniej także zmieniającym się otoczeniu, w nowoczesnym świecie, do współżycia z sąsiadami, ich wieloletnie próby transformacji i integracji, jakie miały miejsce w obu krajach na przestrzeni kolejnych dekad, ewoluującą kulturę, rozkwit kultury i autonomii żydowskiej w XVIII wieku, kiedy ziemie Rzeczypospolitej Obojga Narodów były największym centrum żydowskiego świata. Poruszana jest także tematyka znaczenia Żydów w polskim i rosyjskim życiu kulturalnym i gospodarczym na przestrzeni kolejnych wieków, życia Żydów w Polsce po I wojnie światowej i w Rosji radzieckiej, kwestii holokaustu, podejścia po 1945 roku do kwestii żydowskiej władz radzieckich i polskich, kryzysu roku 1968 i życia Żydów po upadku komunizmu, aż po czasy obecne. Jak widać zakres poruszanych przez autora zagadnień jest niezwykle szeroki. Historyk uwzględnia całokształt historii i rozwoju Żydów na w/w terenach w przedmiotowym okresie zwracając uwagę na kolejne procesy, jakie miały miejsce w ewolucji życia żydowskiego w Europie Wschodniej. Omawiane są zarówno pozytywne aspekty, jak i tragizm ich XX-wiecznej historii. Co niezwykle cenne, prof. Polonsky nie epatuje martyrologią żydowską, a pozostaje bezstronnym kronikarzem, sprawozdawcą kilkuwiekowej koegzystencji Żydów, Polaków i Rosjan.
Uzupełnieniem są liczne, niezwykle ciekawe przypisy, które znajdują się u dołu stron i pozwalają zainteresowanym sięgnąć do kolejnych pozycji. Cennymi są także: słownik pojęć żydowskich, zbiór map ukazujących rozwój Żydów, ich kultury na konkretnych terenach w różnych latach oraz bogata, licząca 43 strony bibliografia.
Mimo naukowego charakteru, doskonałego opracowania merytorycznego, książka napisana jest niezwykle ciekawie, przystępnym językiem, a jej lektura wydaje mi się koniecznością. Wszak nasze losy były, są i zapewne będą splecione, a bez zrozumienia wielu omówionych w książce kwestii, bez znajomości różnorodnych uwarunkowań nie da się zrozumieć, zaakceptować, wspólnie egzystować.
Jak dla mnie jest to pozycja absolutnie genialna, której nie może zabraknąć w żadnej biblioteczce. Jej lektura, to wspaniała przygoda i niesamowita porcja wiedzy. Gorąco zachęcam do sięgnięcia po Dzieje Żydów we Polsce i Rosji.
Profesor Antony Polonsky, autor niniejszej pozycji, jest jednym z najbardziej znanych w świecie badaczy stosunków polsko-żydowskich. Obecnie jest profesorem w Lown Center for Judaica Studies na Uniwersytecie Brandeis. Był współzałożycielem Institute for Polish-Jewish Studies (Oxford) oraz American Association for Polish-Jewish Studies. W 2014 roku otrzymał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego.Wśród jego największych dokonań jest wydawnictwo "Polin. Jurnal of Polish-Jewish Studies.
Podczytywałam od kilkunastu dni i wreszcie skończyłam.
Wspaniała książka. Jest to skrócona wersja trzytomowego dzieła The Jews in Poland and Russia, które wydane zostało w latach 2009-2012 w Oksfordzie.
Autor korzystając z wielu materiałów źródłowych oraz własnych, prowadzonych latami badań, w sposób niezwykle merytoryczny, ale i pasjonujący ukazuje całokształt życia...
2014-12-10
Jestem tą książką zachwycona. Jest to doskonała pozycja zarówno dla kilkuletnich dzieci, nastolatków osób dorosłych. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Książka pięknie wydana, w twardej, lakierowanej oprawie, szyta, całość informacji zaprezentowana na kredowym, najwyższej jakości papierze. Idealna książka na prezent.
Pozycja ta podzielona jest na 6 części. W każdej części przedstawiona jest odrębna grupa zwierząt. Są to w kolejności: ssaki, ptaki, gady, płazy, ryby, bezkręgowce. Każda grupa zwierząt omówiona jest najpierw ogólnie, a na kolejnych stronach szczegółowo z podziałem na rząd, rodziny, gatunki. Wręcz oszałamia bogactwem szczegółowych ilustracji.Zwierzęta prezentowane są na niezwykle barwnych planszach. Ich wygląd jest wierny. Podane są regiony występowania, rozmiary, środowisko.Polskim nazwom zwierząt towarzyszą łacińskie.
Oprócz wielu merytorycznych informacji w treści znajdują się liczne ciekawostki, anegdoty z życia omawianych zwierząt. Uzupełnieniem są indeks i słownik, które ułatwią znalezienie potrzebnych informacji.Książka posiada najwyższy standard merytoryczny i wizualny. Materiał ilustracyjny, grafiki oraz tekst zostały przygotowane przez międzynarodowy zespół specjalistów, którzy rekomendują encyklopedię jako świetny przewodnik po królestwie zwierząt.
Gorąco zachęcam do sięgnięcia po Wielką Encyklopedię Zwierząt. Wierzę, iż będziecie nią oczarowani równie mocno, jak ja i stanie się ona jedna z najczęściej wykorzystywaną książką w Waszym domu.
http://www.pasje-fascynacje-mola-ksiazkowego.blogspot.com/
Jestem tą książką zachwycona. Jest to doskonała pozycja zarówno dla kilkuletnich dzieci, nastolatków osób dorosłych. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Książka pięknie wydana, w twardej, lakierowanej oprawie, szyta, całość informacji zaprezentowana na kredowym, najwyższej jakości papierze. Idealna książka na prezent.
Pozycja ta podzielona jest na 6 części. W każdej...
2014-11-28
Pod pogańskim sztandarem, to 2. tom świetnej, dopracowanej w każdym calu serii Wojny Wikingów i Słowian).
Przyznam się szczerze, że książka ta przybyła do nas specjalnie dla mojego męża. Chociaż pasjonuje mnie historia jako taka, to jednak nie cała. Wydarzenia militarne, bitwy, wyprawy wojenne, to jednak pasja mojego małżonka. W związku z tym byłam przekonana, iż po Pod pogańskim sztandarem nie sięgnę. Gdy mąż skończył lekturę mówi - przeczytaj, spodoba ci się. Zabrałam się za książkę, jak przysłowiowa żaba do jeża. I wielkie zaskoczenie. Pozytywne oczywiście. Ale po kolei.
Podobnie, jak w poprzedniej części autor snuje opowieść o wiekach średnich, o pasjonujących wątkach historii okresu, gdy na naszych ziemiach panowali Mieszko I i jego następcy. Jednak tym razem serwuje nam coś zupełnie innego. Ale absolutnie nie oznacza to, że gorszego. Powiedziałabym nawet, że wręcz przeciwnie.
Snując swoją opowieść postępuje bowiem jak rasowy archeolog, a nie tylko historyk. Jest to opowieść oparta nie na suchych faktach historycznych, a na interpretacji archeologicznych artefaktów i źródeł pisanych. Na podstawie wysnutych z nich wniosków Szrejter niezwykle ciekawie i konkretnie przybliża nam historię Słowian połabskich, ich genezę, rozwój, ramy chronologiczne dot. konkretnych plemion, kulturę materialną, sylwetki plemiennych władców, kontakty z innymi ludami, trudno dostępne grody, najważniejsze dla tych plemion miejsca, podboje (a było walk i podbojów bez liku). Tym samym odgrywa rolę badacza, detektywa, ale i cierpliwego nauczyciela, który pozwala czytelnikowi pomyśleć i dojść samodzielnie do niektórych wniosków. Także jestem archeologiem z wykształcenia (chociaż w zawodzie nie pracowałam) i pamiętam jaką przyjemność i satysfakcję sprawia tego typu postępowanie i praca. Autor językiem lekkim, zrozumiałym nawet dla historycznego laika prezentuje nam dzieje plemion, o których przypominamy sobie tylko w chwili omawiania ich na lekcjach historii. Bo któż z nas na co dzień pamięta o plemionach wieleckich, serbskich, łużyckich i wielu, wielu innych. Gdzieś tam coś w pamięci kołacze, ale zdawkowo i nie u wszystkich. Szrejter ową pamięć wskrzesza i zdecydowanie rozszerza naszą wiedzę wypełniając jej wielkie luki.
Książka mimo naukowej treści, napisana jest językiem niezwykle przystępnym. Jednak nie ukrywam, iż odmienność tomu 2. od 1. może odrobinę zniechęcać potencjalnych czytelników. Zupełnie niepotrzebnie. Mimo naukowego podejścia do tematu, jest to pozycja porywająca, wciągająca i serwująca wiele informacji oraz ciekawostek. Sprawia to, iż 360 stron czyta się w mgnieniu oka. Ja ją wręcz połknęłam mimo, że treść przedstawiona jest w kontekście podbojów, walk, bitew, które jak wspomniałam na początku, nie są moją wielką pasją. Fakt, iż od lektury nie mogłam się oderwać, świadczy najlepiej o tym, jak dobrze autor wykonał swoją pracę, której była niesamowita wprost ilość. Już od pierwszej strony rzuca się w oczy, że tematyka zawarta w książce jest jego pasją. Wspaniałym jest, gdy ową pasję, gromadzone latami materiały można przekuć na coś bardziej wymiernego, jak np. doskonale opracowana książka.
Wspomniałam o ciekawostkach. Umieszczone są one w specjalnych ramkach. Dowiemy się z nich wielu nietypowych informacji dot. plemiona Słowian połabskich. Sprawią one, iż nawet osoby z dystansem podchodzące do słowiańskiej tematyki, zainteresują się nią.
Całość uzupełniona jest wieloma aneksami, tablicami genealogicznymi, kilkoma mapkami, umieszczone u dołu strony liczne przypisy (ogromny plus, nienawidzę zaglądania do przypisów umieszczonych na końcu książki) oraz bibliografią pozwalającą osobom wyjątkowo zainteresowanym tematyką sięgnąć po kolejne pozycje. Jak ja lubię czytać tego typu książki:).
Powtórzę za autorem: (...) Historia to nie tylko dzieje zmieniających oblicze świata podbojów, wynalazków, cywilizacyjnych przełomów i odkryć geograficznych. Obok tej Wielkiej Historii istnieje też inna - "mniejsza", słabo znana, o której nie naucza się w szkołach. (...)
Zachwycamy się historią antycznego Rzymu, Anglii Tudorów, Francji Ludwików etc. A jak się okazuje słowiańskie dzieje są nie mniej pasjonujące, a do tego nasze.
Po tak wspaniałej lekturze pozostaje nam obojgu (mnie i mężowi) czekać na kolejny tom.
Warto także wspomnieć o dopracowanej w każdym calu stronie edytorskiej. Książka jest wydana na doskonałym papierze, okładka idealnie oddaje treść pozycji, a dodatkowo jest twarda i lakierowana. Pięknie oba tomy wyglądają na półce.
Pod pogańskim sztandarem, to 2. tom świetnej, dopracowanej w każdym calu serii Wojny Wikingów i Słowian).
Przyznam się szczerze, że książka ta przybyła do nas specjalnie dla mojego męża. Chociaż pasjonuje mnie historia jako taka, to jednak nie cała. Wydarzenia militarne, bitwy, wyprawy wojenne, to jednak pasja mojego małżonka. W związku z tym byłam przekonana, iż po Pod...
2014-11-17
Dawid Grosman, to jeden z najwybitniejszych pisarzy izraelskich, laureat wielu prestiżowych międzynarodowych nagród.
Książka Bądź mi nożem została wydana w serii Mistrzowie Prozy. Seria ta gwarantuje bardzo wysoki poziom książek oraz to, iż lektura zmusi czytelnika do myślenia, nie będzie tylko lekką rozrywką, jak to ma miejsce w przypadku wielu czytadeł.
Tytuł książki autor zaczerpnął z Listów do Mileny Franza Kafki.
Treścią historii jest bardzo specyficzny romans, który rodzi się pomiędzy Miriam (nauczycielka) i Jair (antykwariusz). Każde z nich ma rodzinę, poukładane życie. On dostrzega ją na zjeździe szkolnych absolwentów. Proponuje jej związek duchowy, oparty na wymianie listów, myśli, rozmowach, ale bez kontaktu fizycznego. Tak o tym pisze do kobiety:
Nie obawiaj się – nie chcę się z Tobą spotkać ani przeszkadzać w Twoim zwyczajnym życiu, chciałbym jednak, abyś zgodziła się otrzymywać ode mnie listy.
Ma to być związek dający im coś więcej, coś co będzie szansą oderwania się od codzienności, od jak sam pisze - zwyczajnego życia. Miriam, choć zauroczona listami, zachwycona Jairem, pragnie czegoś więcej, dąży jednak do kontaktu fizycznego mimo, iż nie wie, jak jej "kochanek" wygląda. Zapytany o to w jednym z listów, Jair odpowiada, iż jest jak - skrzyżowanie posępnego marabuta i Żyda.
Kolejne listy krążą, wraz z nimi także rysunki, dykteryjki, wyznania, ale nie te miłosne czy seksualne. Słowami tworzą siebie, swój świat, taki, w jakim potrafią, chcą być tylko oni. Tworzą intymność, sieć porozumień, słów, których znaczenie jest zrozumiałe tylko dla nich. Wyzwala się w nich coś, czego sami nie podejrzewali, są skłonni do szalonych czynów, jakby znajomość z 'kochankiem" wyzwalała w nich ich własne, ukryte dotąd ja. Rośnie wzajemna bliskość, ale także napięcie. W trakcie lektury zastanawiałam się - dokąd ich to zaprowadzi? Co chcieli poprzez taki "romans" osiągnąć?
Byłam ciekawa, jak zareagowaliby ich współmałżonkowie, gdyby dowiedzieli się o tym "romansie"? Jak ja zareagowałabym, gdyby to mój mąż był Jairem? Brak zdrady fizycznej nie oznacza wszak braku zdrady tak w ogóle. Czasami zdrada emocjonalna jest dużo gorsza, niż przysłowiowy skok w bok.
Dziwna historia, która, jak się zastanowić, mogłaby przydarzyć się każdemu z nas.
Doskonale napisana książka, chociaż nie ukrywam, trudna, momentami bardzo trudna. Grosman niezwykle zręcznie posługuje się piórem, słowami, tworzy świat zamknięty, świat tylko Miriam i Jaira, do którego po trochu nas dopuszcza. Czytelnik potrzebuje dużo czasu (bo jest to książka do powolnego smakowania, czytania), wytrwałości (to niełatwa lektura) żeby ten świat poznać. Ale warto. Nagrodą jest historia, której zakończenie..no cóż, sami zobaczycie.
Dawid Grosman, to jeden z najwybitniejszych pisarzy izraelskich, laureat wielu prestiżowych międzynarodowych nagród.
Książka Bądź mi nożem została wydana w serii Mistrzowie Prozy. Seria ta gwarantuje bardzo wysoki poziom książek oraz to, iż lektura zmusi czytelnika do myślenia, nie będzie tylko lekką rozrywką, jak to ma miejsce w przypadku wielu czytadeł.
Tytuł książki...
Trudno opisać treść książki, nie da się. Jest to cudowna opowieść, która porwała mnie całkowicie. Rozpoczyna się w 1937 roku w Budapeszcie, gdy węgierski student Andras Lévi dostaje wymarzone stypendium na wydziale architektury paryskiej uczelni. Prośba znajomej, wytwornej damy zmienia całe jego życie. Spotkanie młodego studenta i starszej od niego o 9 lat kobiety zmienia wszystko, chociaż początkowo nic tego nie zapowiada. Uczucie między nimi narasta, choć z pozoru jest skazane na niepowodzenie. Nie jest to jednak jakieś tanie romansidło, powieść tylko o miłości. Niewidzialny most, to przede wszystkim wspaniała, nakreślona z niesamowitym pietyzmem i rozmachem historia ludzi, których zawirowania dziejowe oraz okrutny los wystawiają na jedną z najcięższych prób. Jest to także opowieść o żydowskiej rodzinie walczącej o przetrwanie oraz o trzech braciach, których łączy szczególnie silna więź. Kwestia braci Levi jest wspaniale ukazana. Mimo, że tak bliscy sobie, różnią się od siebie, jak tylko można. Żadnego z nich wojna i los nie oszczędzą.
Jest to także opowieść o tym co ważne i ważniejsze, o tym jak zmienia się nasze postrzeganie, gdy zmienia się sytuacja w jakiej żyjemy. Jest to historia wielkich, przeogromnych nadziei, z których tylko część za sprawą różnych perturbacji ma możliwość się spełnić.
Targana wojenną pożogą Europa, którą Orringer przedstawia jest tłem do ukazania niezwykłej historii. Ale Niewidzialny most to nie tylko wojenna Europa. Wędrujemy w czasie, zmieniamy miejsca. Z węgierskiej wsi przenosimy się do pełnej przepychu opery w Budapeszcie i modnej, wspaniałej stolicy świata - Paryża. Szczególnie to ostatnie miasto wspaniale odmalowane przez pisarkę wabi wszelkimi możliwościami, zabawą, przepychem, oszałamia. Z zasypanych śniegiem Karpat autorka przerzuca nas do piekła obozów koncentracyjnych. Poznajemy poruszające losy rodziny rozbitej i ponownie zjednoczonej w najmroczniejszej godzinie wojny.
Książka porusza zarówno rozmachem, z jakim została stworzona, jak i wspaniałym zręcznie kreślonym obrazem ówczesnej Europy, uczuciami, które rodzą się i umierają w ludziach. Ogrom uczuć, jakie pisarka zawarła w książce jest wielki. Są to wielorakie uczucia, zarówno miłości, przyjaźni, nadziei, radości, jak i strachu, bezradności, żalu, przerażenia i utraty, na którą nikt nigdy nie jest gotów.
Wiernie kibicowałam bohaterom, każdemu bez wyjątku. Cieszyłam się ich radościami i miałam ochotę ich osobiście zawrócić z Budapesztu. Wiedziałam bowiem co ich czeka, jaki los najpewniej stanie się ich udziałem. Rzadko, która powieść wzbudza takie emocje, że ma się ochotę wskoczyć w sam środek akcji i namówić bohaterów do zmiany decyzji. Sztuką jest stworzyć taką powieśc i przez kilkaset stron utrzymać odpowiednie napięcie, poruszać i trzymać czytelnika przy sobie .
Wspaniała, pełna uczuć, genialnie skonstruowana powieść. A sam tytuł..wieloznaczny. Dla każdego ów niewidzialny most to coś innego.
Kto jeszcze nie czytał powieści Julie Orringer, koniecznie musi po nią sięgnąć. Jest to bez wątpienia książka, dla której warto zarwać noc, co niniejszym ja (ostatniej nocy) uczyniłam.
Trudno opisać treść książki, nie da się. Jest to cudowna opowieść, która porwała mnie całkowicie. Rozpoczyna się w 1937 roku w Budapeszcie, gdy węgierski student Andras Lévi dostaje wymarzone stypendium na wydziale architektury paryskiej uczelni. Prośba znajomej, wytwornej damy zmienia całe jego życie. Spotkanie młodego studenta i starszej od niego o 9 lat kobiety zmienia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Trudna jednoznacznie do sklasyfikowania książka. Na pewno nie jest to czysty thriller, nie jest to także klasyczny kryminał, choć w Kaikenie znajdziemy sporo cech jednego i drugiego. Jak dla mnie, jest to przede wszystkim doskonała, choć niezwykle brutalna powieść obyczajowo społeczna, która sięga samego dna ludzkich dusz. A na tym dnie znajdziemy niestety przede wszystkim zło takie, które ktoś wyrządza innej osobie i takie, które wyrządzono nam.
Z elementów thrillera i kryminału mamy seryjnego mordercę, który w wyjątkowo okrutny sposób pozbawia życia kobiety w zaawansowanej ciąży i ich nienarodzone dzieci. Jego brutalność, brak ludzkich cech, jakichkolwiek ludzkich uczuć szokuje mieszkańców Paryża i okolic. Sprawą od dłuższego czasu zajmuje się Olivier Passan, bezkompromisowy oficer policji, który ciemną stronę ludzkiej natury poznał nie tylko w życiu zawodowym. Passan jest świetnym gliną, ale i wyjątkowo poranionym psychicznie człowiekiem. Gdy miał kilka tygodni został porzucony w Tybecie przez rodziców Francuzów. Zajęła się nim francuska ambasada, przywieziony do Francji i tam wykształcony, genialny glina, zafascynowany dawną Japonią, mentalnością i honorem samurajów. W życiu kieruje się odrobinę pokręconą, samurajską logiką, której nie może zrozumieć nawet jego żona, rodowita Japonka.
Tytułowy kaiken, to sztylet, którym zadawały sobie samobójczą śmierć żony samurajów. Podcinały sobie nim gardła. Taki prezent pewnego dnia podarował żonie Passan. Co ten sztylet ma wspólnego z treścią książki? Gwarantuję, że nie to o czym myślicie.
Kaiken, to książka momentami bardzo trudna, jak wiele innych, których autorem jest Grange. To także bardzo niejednoznaczna historia, którą jak sądzę wiele osób zrozumie diametralnie różnie. Jedni uznają ja za średni kryminał, czy thriller, inni wręcz odwrotnie, za bardzo dobry, a jeszcze inni jak ja za doskonałą powieść o ludziach i ich demonach.
Nie ukrywam, nie jestem może w 100% obiektywna. Jean-Christophe Grange należy do najbardziej przeze mnie lubianych i cenionych współczesnych pisarzy. Na każdą jego książkę czekam z prawie zapartym tchem. I chociaż genialnym Purpurowym rzekom Kaiken nie dorównuje, to i tak gorąco zachęcam do sięgnięcia po ostatnie dziecko francuskiego autora. To doskonała powieść, wzbudzająca wiele uczuć i na pewno nie pozostawiająca nikogo obojętnym.
www.pasje-fascynacje-mola-ksiazkowego.blogspot.com
Trudna jednoznacznie do sklasyfikowania książka. Na pewno nie jest to czysty thriller, nie jest to także klasyczny kryminał, choć w Kaikenie znajdziemy sporo cech jednego i drugiego. Jak dla mnie, jest to przede wszystkim doskonała, choć niezwykle brutalna powieść obyczajowo społeczna, która sięga samego dna ludzkich dusz. A na tym dnie znajdziemy niestety przede wszystkim...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-08-25
Wspaniała pozycja, którą gorąco polecam.
Ma ona formę wywiadu rzeki. Chociaż nie, rzeka to za małe określenie, bowiem książka liczy 604 strony. Jednak wierzcie mi, ilości stron absolutnie się nie odczuwa, a po zakończeniu lektury ma się wręcz niedosyt i żal, że to już koniec.
Rozmówcą i narratorem w jednej osobie jest profesor Witold Kieżun, ur. w 1922 roku w Wilnie polski ekonomista, uczeń m.in. Tadeusza Kotarbińskiego, żołnierz AK, uczestnik Powstania Warszawskiego, więzień sowieckich łagrów, wykładowca na wielu światowych uczelniach, autor ponad 70 publikacji. Opowiada on o swoim życiu. Z profesorem rozmawia pisarz Robert Jarocki.
Książka podzielona jest na 6 części, które opowiadają o życiu profesora, począwszy od dzieciństwa na Kresach II Rzeczypospolitej (w tym znaczenia tytułowej Magdulki), poprzez okres wojenny, ucieczkę z niewoli niemieckiej, ponad roczny pobyt w łagrze sowieckim, studia w powojennej Polsce, pracę w NBP, pracę naukową na wielu uczelniach, pobyt w USA i Kanadzie oraz pracę eksperta dla ONZ w krajach afrykańskich. Razem z profesorem wędrujemy od Kresów, poprzez Polskę, Francję, USA, Kanadę, Burundi, Rwandę. Zakończeniem jest rozdział opowiadający o tym, co profesor robił po zakończeniu pracy zawodowej. Takie chronologiczne ułożenie opowieści jest jej wielkim atutem, podobnie jak barwny język i liczne anegdoty, którymi jest uzupełniana opowieść.
Uzupełnieniem opowieści jest spora liczba zdjęć, które dodają całości historii realizmu, smaczku, ukazują świat, którego już nie ma, a za którym niejednokrotnie łza się w trakcie lektury zakręci.
W Magdulce... każdy znajdzie coś dla siebie. Biorąc pod uwagę okres, jaki obejmuje książka, różne etapy naszej historii, które stały się udziałem profesora, jest to pozycja zarówno dla miłośników i historyków przedwojennych Kresów, o których profesor snuje niezwykle barwną opowieść, jak i dla wielbicieli oraz historyków zajmujących się okresem okupacji hitlerowskiej, czy PRL-u.
Ogromne uznanie dla profesora, który mimo trudnego życia zachował pogodę ducha, idealizm, patriotyzm, czyli cechy obecnie niestety uznawane często za zbędne, żeby nie powiedzieć śmieszne. Opowieść, którą snują obaj panowie dosłownie mnie pochłonęła. Profesor dysponuje barwnym językiem i doskonałą pamięcią, a Robert Jarocki tak kieruje rozmową, iż powstała książka od lektury której trudno się oderwać. Gawędziarski, lecz nie lakoniczny styl, barwne anegdoty, arcyciekawe życie, to wszystko sprawia, że książka jest niezwykłą podróżą wstecz, w której przewodnikiem jest niezwykły człowiek, którego życiorysem można by obdzielić kilka osób.
Na przykładzie profesora Kieżuna Robertowi Jarockiemu udało się pokazać zarówno trudne etapy naszej historii, piękne i absurdalne obrazki z przedwojennego i powojennego życia w Polsce.Jednak największym osiągnięciem Jarockiego jest ukazanie wybitnej postaci w taki sposób, że książka nie tylko nie nudzi, ale wręcz pochłania czytelnika.
www.pasje-fascynacje-mola-ksiazkowego.blogspot.com
Wspaniała pozycja, którą gorąco polecam.
Ma ona formę wywiadu rzeki. Chociaż nie, rzeka to za małe określenie, bowiem książka liczy 604 strony. Jednak wierzcie mi, ilości stron absolutnie się nie odczuwa, a po zakończeniu lektury ma się wręcz niedosyt i żal, że to już koniec.
Rozmówcą i narratorem w jednej osobie jest profesor Witold Kieżun, ur. w 1922 roku w Wilnie polski...
2014-07-17
Aj, jak ja lubię czytać Kernicka. Każda kolejna książka tego autora jest przeze mnie niecierpliwie wyczekiwana. Wiem, wiem, to pozycje z typu takiej amerykańskiej akcji na zasadzie zabiligoiuciekł. I co z tego?! Po ostatnich ambitnych i trudnych książkach, należało mi się trochę rozrywki. Biorąc do ręki Zapłatę, byłam pewna, że wieczór z Simonem Kernickiem nie będzie stracony:).
Główny bohater Dennis Milne jest byłym policjantem i płatnym zabójcą. Zabija złych ludzi (jakby to miało być usprawiedliwieniem i rozgrzeszeniem), którzy w jego mniemaniu zasłużyli na śmierć. Kiedyś był dobrym londyńskim gliną. Miał w planach bycie jeszcze lepszym, ale plany planami, a życie życiem. Nie macie czasami ochoty (patrząc ile zła jest w koło, zła, które częstokroć nie zostaje ukarane, tak jak na t zasługuje) samemu wymierzyć sprawiedliwość? Dennis miał i ochotę i okazję i możliwość. Niestety, to skierowało go na drogę, z której jak się okazało nie ma powrotu (wbrew temu co Dennis sam myśli). Bierze tylko te zlecenia, co do których ma pewność, że zginą na prawdę żli ludzie, którzy ramie sprawiedliwości nigdy nie dosięgnie. Kolejne zadanie skierowało go do stolicy Filipin, do Manilii. Pierwszą jego ofiara jest znany dziennikarz. Mimo wyrzutów sumienia Dennis zabija go. od razu dostaje kolejne wytyczne. Ma czekać na swoją ofiarę: młodą kobietę, która narobiła sobie wielu śmiertelnych wrogów. To jest wbrew kodeksowi Dennisa, który nie zabija kobiet. Co zwycięży - kodeks i poczucie, że coś jest nie tak, czy dane zleceniodawcy słowo?
Ponieważ akcja w Zapłacie toczy się dwutorowo, mamy drugiego bohatera, a właściwie bohaterkę. Jest nią policjantka, Tina Boyd, która od lat walczy z nałogiem i ze znienawidzonym przestępcą, który konsekwentnie wymyka się i jej i wymiarowi sprawiedliwości. Trop prowadzi Tinę do Manilii. Zdając sobie sprawę, na jakie niebezpieczeństwo się naraża Tina nie odpuszcza, jest zdeterminowana, żeby doprowadzić do sprawiedliwości, nawet jeśli miałoby ją to zabić. To ostatnie, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, jest wysoce prawdopodobne.
Tina i Dennis spotykają się w stolicy Filipin. Ich znajomość żle się zacznie, a niestety skończy jeszcze gorzej. Przyjdzie czas tytułowej zapłaty.
Więcej o treści nie napiszę. Nie chcę odbierać wam przyjemności płynącej z lektury. Chociaż owa przyjemność będzie krótkotrwała, ponieważ Zapłatę (podobnie jak inne książki Kernicka) czyta się błyskawicznie, napięcie, które nam towarzyszy od pierwszej strony nie spada ani na chwilę, a od lektury nie sposób się oderwać.
Co charakterystyczne dla Kernicka, to fakt, iż główni bohaterowie nigdy nie są kryształowo dobrzy, uczciwi. To z reguły osoby balansujące na krawędzi, które życie i okoliczności zmusiły do złych lub powiedzmy niezbyt wzorowych uczynków. Nie inaczej jest w tym przypadku. Tina i Dennis to osoby balansujące na cienkiej linii, która dzieli dobro od zła. Czy usprawiedliwieniem dla ich czynów jest fakt, iż ścigają i karzą osoby będące wcielonym złem, takie, które krzywdzą niewinnych, a prawo jest wobec nich bezradne?
A to moje Kernicki:)
Zachęcam do sięgnięcia po Zapłatę (oraz inne książki autorstwa Kernicka). Pozycja ta nie dość, że zapewnia maksymalna dawkę napięcia i niezłą rozrywkę, to dodatkowo zmusza do chwili refleksji.
www.pasje-fascynacje-mola-ksiazkowego.blogspot.com
Aj, jak ja lubię czytać Kernicka. Każda kolejna książka tego autora jest przeze mnie niecierpliwie wyczekiwana. Wiem, wiem, to pozycje z typu takiej amerykańskiej akcji na zasadzie zabiligoiuciekł. I co z tego?! Po ostatnich ambitnych i trudnych książkach, należało mi się trochę rozrywki. Biorąc do ręki Zapłatę, byłam pewna, że wieczór z Simonem Kernickiem nie będzie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-07-09
Okładka i treść książki niezwykle piękne i smakowite. Akcja rozgrywa się w XV-wiecznej Florencji, w której historię i atmosferę autor niespiesznie nas wprowadza, doskonale przygotowują czytelnika na to, co go spotka po przeczytaniu kilkunastu pierwszych stron. Spacerujemy więc w cieniu kopuły najpiękniejszej katedry Italii - Santa Maria del Fiore, gdzie władali przez wieki Medyceusze, dorastał Leonardo da Vinci, pobierał nauki i tworzył Sandro Botticelli. To oni sprawili, że w okresie renesansu miasto się perłą ówczesnych Włoch i chyba także całej XV-wiecznej Europy.
Główny bohater, Nino Latini, nade wszystko uwielbia gotować. Kuchnia jest jego pasją już od czasu gdy był małym chłopcem. Kocha gotować, próbować, przyrządzać, wymyślać nowe dania i połączenia smakowe. Jest w tym prawdziwym mistrzem. Nic dziwnego, iż jego talent, wielki dar zauważają rządzący ówczesną Toskania Medyceusze. To oni staja się najwierniejszymi fanami i najważniejszymi klientami Nina. Szybko dołączają do nich inni możni, wpływowi ludzie ówczesnej Italii. Wśród nich jest nawet sam papież. Początkowo Nino w kuchni i pracy nie kucharza, lecz kulinarnego wynalazcy, mistrza, znajdował schronienie przed okrucieństwem świata zewnętrznego. Kuchnia była dla niego lekarstwem po wszystkim złym, co go spotkało. Kiedyś była to m.in. śmierć matki. Obecnie takim bodźcem do jeszcze aktywniejszej, bardziej kreatywnej kulinarnej pracy są zaręczyny ukochanej kobiety, która zostaje zmuszona do poślubienia znienawidzonego o wiele od niej starszego arystokraty. Gdy Nino dowiaduje się o tym, zatraca się w swojej pasji, gotuje i tworzy jeszcze więcej i jeszcze bardziej wymyślnie. Śledzimy niesamowite dania, unikalne połączenia składników i smaków, obłędne uczty, rozpustne kurtyzany, potrawy, które mącą zmysły. Nino wyczarowuje to, na co inni nie wpadli by, robi to, czego nikt inny nie odważyłby się zrobić. Jego kunszt, pomysłowość zachwycają ówczesny Półwysep Apeniński od Florencji po Rzym.
Jak dalej potoczy się życie z taką pasję i darem, jakie ma Nino? Czy ukochana rzeczywiście poślubi starszego męźczyznę, którego szczerze nienawidzi?
Na te i wiele wiele innych pytań, które niewątpliwie nasuną wam się w trakcie lektury, poznacie w książce. Gorąco zachęcam do lektury. Apetyt jest niesamowity. Okładka i notka wydawcy nie oddają nawet części tego, co czeka na czytelnika. Przede wszystkim jest to książka o pasji, miłości, namiętności, zatraceniu się, ludziach i ich słabościach. Napisana jest pięknym, niezwykle poetyckim i plastycznym językiem. Autor i jego bohaterowie uwodzą smakami, aromatami i barwami. Razem z nimi zanurzamy się w porywający świat renesansowych kulinariów, ale także w magię ówczesnej Florencji, gdzie tworzyli najwięksi, najzdolniejsi.
www.pasje-fascynacje-mola-ksiazkowego.blogspot.com
Okładka i treść książki niezwykle piękne i smakowite. Akcja rozgrywa się w XV-wiecznej Florencji, w której historię i atmosferę autor niespiesznie nas wprowadza, doskonale przygotowują czytelnika na to, co go spotka po przeczytaniu kilkunastu pierwszych stron. Spacerujemy więc w cieniu kopuły najpiękniejszej katedry Italii - Santa Maria del Fiore, gdzie władali...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Berlin, to kolejna pozycja w serii miejskich biografii publikowanych przez Wydawnictwo Magnum.
Podobnie jak w poprzednio czytanych przez mnie miejskich biografiach, tak i w przypadku tej książki, próżno w niej szukać opisów bulwarów, kamienic, pałaców, nie ten typ książki. Co wiec dostaniemy? Rory Maclean na niespełna 400 stronach prezentuje 5 wieków (poczynając od 1496 roku) historii tego niezwykle dynamicznego miasta. Swoiste zwiedzanie metropolii rozpoczynamy od wieków średnich, wędrujemy przez kolejne stulecia, w których Berlin był świadkiem wielu przełomowych wydarzeń historycznych, poznajemy miasto, gdy władzę w Niemczech obejmuje Hitler, śledzimy historię w okresie wojennym i bezpośrednio po wojnie, gdy miasto zostaje podzielone na 4 strefy okupacyjne. Co istotne, książka ta nie jest wykładem historycznym. Owszem historię poznajemy na każdej kolejnej stronie, ale śledzimy ją poprzez pryzmat biografii niebanalnych osób związanych z miastem. Jest ich 23. Dużo i nie dużo, zależy jak an to spojrzeć. Biorąc pod uwagę jak niebanalne to były osoby, całkiem spora liczba. Należą do nich m.in. Marlena Dietrich, Fryderyk Wielki, Christopher Isherwood, Bertold Brecht, Joseph Goebels, Leni Riefenstahl, a nawet David Bowie oraz wielu innych. Poznajemy Berlin ich czasów, chodzimy ich śladami, patrzymy na budowle, na które i oni spoglądali. Śledzimy ewolucję, stagnację i upadek oraz odbudowę miasta. Arcyciekawa i niebanalna wyprawa prowadzona przez niezwykłego cicerone opowiadającego historie niezwykłe niebanalnym językiem.
Berlin to miasto unikalne. Wielokrotnie było na samym szczycie, wielokrotnie na dnie. Miasto burzone, dobudowywane, wielbione, ale także jak żadne inne w historii świata znienawidzone. Maclean zabiera nas do różnych miast. Choć to ciągle ten sam Berlin, to jednak za każdym razem inny.
Gorąco zachęcam do lektury, nawet jeżeli w najbliższym czasie nie wybieracie się do Berlina. Książka ta jest cudowną, porywającą wyprawą w przeszłość i okazja do poznania miasta niebanalnych ludzi.
www.pasje-fascynacje-mola-ksiazkowego.blogspot.com
Berlin, to kolejna pozycja w serii miejskich biografii publikowanych przez Wydawnictwo Magnum.
Podobnie jak w poprzednio czytanych przez mnie miejskich biografiach, tak i w przypadku tej książki, próżno w niej szukać opisów bulwarów, kamienic, pałaców, nie ten typ książki. Co wiec dostaniemy? Rory Maclean na niespełna 400 stronach prezentuje 5 wieków (poczynając od 1496...
2014-07-07
Zapach truskawek, to pierwsza książka Anny Włodarczyk, ale mam nadzieję, że nie ostatnia. Jest to zbiór niezwykłych opowieści, które podzielone są na pory roku. Obok świetnie opisanych historii z życia wziętych znajdują się liczne przepisy na wspaniale dania ozdobione zdjęciami. Każda z opisanych w książce historii dotyczy kogoś z konkretnej rodziny, rodziny autorki. Śledzimy więc losy cioć, wujków, dziadków, rodziców, poznajemy ich smutki i radości oraz życie na przestrzeni lat.Z każdej opowieści wyziera mnóstwo serca, uczuć i przywiązania, którym obdarzają siebie nawzajem bohaterowie.
W trakcie lektury wiele razy uśmiechałam się pod nosem, wiele razy też smuciłam, ale i płakałam ze śmiechu, a kilkakrotnie także z rozrzewnieniem pomyślałam - u mnie było tak samo. Te wspomnienia, które są zbieżne z tymi opisanymi przez autorkę, dotyczą głównie dzieciństwa. Oj chętnie wróciłabym do tamtych czasów.
Zapach truskawek, to opowieść magiczna, ciepła, pełna takiego swoistego balsamu na dusze. Dzięki temu jest ona doskonała nie tylko na lato, ale także (a może przede wszystkim) na pochmurne dni, kiedy zarówno za oknem, jak i w sercu smutek i gradowe chmury. Jest to książka także pełna wspomnień, zapachów, odgłosów i ludzi, czyli tego, co tworzy życie każdego z nas. Jestem przekonana, iż w trakcie lektury we wspomnieniach i opisach Anny Włodarczyk odnajdziecie wiele z siebie, swojego dzieciństwa, domu rodzinnego, swoich świąt. I nie ważne ile macie lat, czy 20, czy może 10-30-40 więcej. Niektóre rzeczy są ponadczasowe, niezbędne każdemu z nas i o tym przekonuje nas autorka Zapachu truskawek.
Trudno cokolwiek więcej napisać o tej książce. Nic nie odda jej wspaniałego klimatu, ciepła, uroku. Książka iście magiczna na każdą porę roku. Gorąco zachęcam do lektury.
Zapach truskawek, to pierwsza książka Anny Włodarczyk, ale mam nadzieję, że nie ostatnia. Jest to zbiór niezwykłych opowieści, które podzielone są na pory roku. Obok świetnie opisanych historii z życia wziętych znajdują się liczne przepisy na wspaniale dania ozdobione zdjęciami. Każda z opisanych w książce historii dotyczy kogoś z konkretnej rodziny, rodziny autorki....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-06-09
Książka ta, to wspaniale napisana opowieść o życiu Jane Austen, jednej z najpopularniejszych angielskich pisarek. Autorką jest Anna Przedpełska-Trzeciakowska, chyba najbardziej znana tłumaczka literatury anglosaskiej, od lat rozmiłowana w twórczości Jane Austen. Być może czytaliście Na plebanii w Haworth tej samej autorki. Kończąc tę książkę, uważałam, że Przedpełska-Trzeciakowska nie może już wspanialej napisać o angielskiej prowincji ubiegłych stuleci, o życiu na niej, o twórczości literackiej kobiet. Gdy rozpoczęłam lekturę Jane Austen i jej racjonalnych romansów od razu zorientowałam się w jak wielkim błędzie byłam.
Autorka i tłumaczka za sprawą wielu lat obcowania z Jane Austen, jej tekstami i życiem potrafi jak nikt inny ukazać świat angielskiej prowincji, świat rodziny Austen, świat samej Jane. Co istotne, autorka potrafi ową wiedzę przekazać w sposób niezwykle fascynujący. Książka ta jest zarazem fascynującą wyprawą w przeszłość, jak i rzetelną biografią. Informacje podane są chronologicznie. Śledzimy więc życie Jane od narodzin poprzez dzieciństwo, młodość, jesteśmy świadkami pierwszych pisarskich prób etc.
Bardzo ciekawie ukazana jest (na podstawie informacji pochodzących niejako od samej Jane) sytuacja kobiet w ówczesnym czasie oraz częstokroć ich syzyfowa praca, gdy chciały osiągnąć coś na własną rękę.
Po lekturze niniejszej książki szczerze podziwiam Jane Austin za samozaparcie i wiarę we własne możliwości, za nieuleganie ówczesnym konwenansom. Wszak pierwszą książkę Jane opublikowała w wieku (jak na ówczesne czasy) podeszłym. Liczyła bowiem 36 wiosen:). Ponieważ nie wyszła za mąż, jako stara panna wraz ze schorowaną matką była na utrzymaniu nad wyraz skąpego brata, który wypłacał im roczną powiedzmy zapomogę w kwocie 250 funtów. Z ledwością wystarczało to na skromne utrzymanie obu pań. Wyobraźcie więc sobie jakim sukcesem było, gdy pierwsza książka Jane okazała się hitem wydawniczym (tak to można określić) i rozeszła się w ilości ponad tysiąca egzemplarzy, a sama Jane zarobiła na niej 140 funtów. Była z siebie niezwykle dumna mimo, iż na okładce nie znalazło się jej imię i nazwisko. Nie godziło się, żeby w tamtych czasach porządna niewiasta (choć stara panna) pisała książki i afiszowała się z tym.
O innych perturbacjach w życiu Jane Austen przeczytacie w niniejszej książce, do lektury której gorąco zachęcam.
Wspaniałe opisy, mnóstwo informacji i ciekawostek, cudowny wręcz magiczny klimat, który się czuje, styl narracji przywodzący na myśl opowieść kogoś bliskiego. To wszystko sprawia, iż od lektury nie sposób się oderwać, niezależnie do tego, czy lubi się książki autorstwa Jane Austen, czy wręcz przeciwnie. Jane Austen i jej racjonalne romanse, to coś więcej niż opowieść o książkach i ich autorce. Jest to opowieść o epoce, ludziach, obyczajach i wspaniałej, walczącej o siebie i swoją szansę kobiecie.
www.pasje-fascynacje-mola-ksiazkowego.blogspot.com
Książka ta, to wspaniale napisana opowieść o życiu Jane Austen, jednej z najpopularniejszych angielskich pisarek. Autorką jest Anna Przedpełska-Trzeciakowska, chyba najbardziej znana tłumaczka literatury anglosaskiej, od lat rozmiłowana w twórczości Jane Austen. Być może czytaliście Na plebanii w Haworth tej samej autorki. Kończąc tę książkę, uważałam, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-05-29
Autorka niniejszej książki, Eugenia Maresch urodziła się na Wileńszczyźnie w rodzinie wojskowego. W lutym 1940 roku została deportowana na Syberię; a 2 lata póżniej wraz z Armią Polską pod dowództwem gen. Andersa przybyła do Teheranu. W okresie od 1943 roku do 1947 roku przebywała w obozie dla polskich uchodźców w Indiach (Valivade). Póżniej zamieszkała w Wielkiej Brytanii, ukończyła studia matematyczno-fizyczne na Politechnice w Leeds. Pracowała m.in. w szpitalu St. George w klinice radioizotopów, w Royal Cancer Research Institute w Londynie oraz w angielskim szkolnictwie. Od młodości zaangażowana była w działalność społeczną i charytatywną. W 1996 roku z inicjatywy Stowarzyszenia Kombatantów Polskich w Wielkiej Brytanii została powołana do Komitetu Roku Pamięci Narodowej, jako odpowiedzialna za zbiorową rejestrację grobów polskich na cmentarzach brytyjskich – prace te kontynuuje. W roku 2000 została powołana na członka Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej do zbadania dokumentacji wkładu polskiego wywiadu w II wojnie światowej. W 2005 roku została powołana przez Prezesa Rady Ministrów RP do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie. Publikuje prace na tematy aktualne i historyczne.
05.03.1940 roku Stalin wydał wyrok śmierci na 25700 jeńców wojennych, których egzekucje rozpoczęto niespełna miesiąc póżniej. Była to jedna z najbardziej wstrząsających zbrodni II wojny światowej. Autorka kreśli pokrótce historię agresji sowieckiej na Polskę w 1939 roku i ówczesną politykę ZSSR, sprawę odkrycia grobów w Lesie Katyńskim i jej konsekwencje, szeroko przytaczając relacje z miejsca zbrodni.
Udostępnione dotąd materiały z archiwów Federacji Rosyjskiej nie wyjaśniają do końca zbrodni katyńskiej. Bardzo cenną, nowatorską częścią książki jest opis i analiza stanowiska i postępowania, jakie przyjęli wobec sprawy Katynia Wielka Brytania i inne państwa alianckie, jak zareagowały one na informację o zbrodni katyńskiej dokonanej przez Związek Radziecki na ponad dwudziestu tysiącach polskich jeńców wojennych w 1940 r., i jak po wojnie unikały dochodzenia prawdy. Opisuje plany podniesienia sprawy zbrodni katyńskiej na procesie norymberskim. Sprawa katyńska stała się aktualna w 1973 roku, gdy częściowo odtajniono brytyjskie dokumenty. Celem niniejszej książki zdaniem autorki jest przede wszystkim ukazanie zakulisowych działań rządu brytyjskiego, który do 1990 roku przyjął postawę powstrzymywania się od osądzania zbrodni, mimo posiadanych niezbitych dowodów dostarczonych m.in. przez polskie władze na uchodźstwie.
Książka oparta jest na bogatym materiale źródłowym, niektóre dokumenty i informacje publikowane są po raz pierwszy. Materiały w dużej mierze pochodzą z brytyjskiego nasłuchu radiogramów niemieckich dot. Katynia, są to także protokoły kontrwywiadu brytyjskiego z przesłuchań m.in. oficera SS oraz świadka mordów. Po raz pierwszy opublikowano całe raporty Departamentu Analiz Ministerstwa Spraw Zagranicznych, korespondencję w sprawie Katynia przedłożoną w ONZ oraz tajne protokoły posiedzeń ONZ.
Zdaniem autorki, brytyjskie archiwa rządowe wciąż mogą zawierać pojedyncze materiały na temat zbrodni katyńskiej, rozproszone w dyplomatycznej korespondencji lub w innych zbiorach dokumentów. Maresch jest przekonana, że Brytyjczycy zbierali to, co docierało do nich w sprawie Katynia, ale starali się wyciszać tę sprawę w stosunkach brytyjsko-sowieckich i brytyjsko-amerykańskich w przeświadczeniu, że nie czas liczyć pomordowanych polskich oficerów, gdy wojna trwa i co dzień giną na niej tysiące ludzi.
Katyń 1940, to także świadectwo działań wielu ludzi (zarówno polaków, jak i Brytyjczyków), którzy z ogromną determinacją dążyli do przekonania władz brytyjskich do słuszności polskiego stanowiska w sprawie zbrodni katyńskiej. Byli oni jednak w znacznej mniejszości.
Przedstawione materiały nie wyczerpują problematyki Katynia, która jest trudna i nadal otwarta.
Eugenia Maresch w jednym z wywiadów stwierdziła, iż zbrodnia katyńska, to historia, której nie da się zamknąć, bo to los jednej rodziny, Polaków.
Autorka niniejszej książki, Eugenia Maresch urodziła się na Wileńszczyźnie w rodzinie wojskowego. W lutym 1940 roku została deportowana na Syberię; a 2 lata póżniej wraz z Armią Polską pod dowództwem gen. Andersa przybyła do Teheranu. W okresie od 1943 roku do 1947 roku przebywała w obozie dla polskich uchodźców w Indiach (Valivade). Póżniej zamieszkała w Wielkiej Brytanii,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-05-21
Jestem zaskoczona, że to taka dobra książka. Tzn. bardzo lubiłam książki Mariusza Czubaja z Rudolfem ketchupem (jak go nazywam) Heinzem w roli głównej. To jednak jest I tom serii przygód Marcina Hłaski (nie mylić ze znanym literatem). Nie wiedziałam, czy bohater przypadnie mi do gustu, czy polubię jego zachowanie, sposoby prowadzenia śledztwa etc.
Oj polubiłam i to bardzo:) Marcin Hłasko jest niesamowity, chociaż muszę przyznać, iż jego poczucie humoru nie wszystkim musi odpowiadać.
Mamy wyjątkowo upalne lato 2013 roku. W hotelu w Gdańsku zostaje zastrzelony polski parlamentarzysta. Zamordowany był członkiem komisji do spraw służb specjalnych, zaś przy zwłokach znaleziono amfetaminę. Tragiczne, ale nie ukrywajmy - zdarza się. Wielu polskim posłom daleko do krystalicznego ideału, jaki na co dzień głoszą.
Poznajemy Marcina Hłasko, byłego policjanta, a dziś ekspert zajmującego się sprawami bezpieczeństwa w firmach, a także u zamożnych i przewrażliwonych osób prywatnych (genialnie ukazany Pan Miś Koala z podwarszawskiej rezydencji). Hłasko to taki człowiek orkiestra bym rzekła, znający sztuki walki, kilka języków, mgr filozofii, mistrz ciętego dowcipu i improwizacji, które to wielokrotnie już ratowały mu życie. Znienawidzony przez byłych kolegów policjantów, uznany przez nich za kapusia, przez element aspołeczny także znienawidzony (już z innych powodów). Generalnie, człowiek z dużym dorobkiem (w wielu nietypowych nawet dziedzinach), potencjałem i na pewno nieszablonowy. A przy tym outsider zarówno z konieczności życiowej, jak i własnego wyboru.
Hłasko specjalizuje się także w poszukiwaniu zaginionych. Ale nie takich, co to wyszedł po bułki i trzeci dzień nie wraca, ale naprawdę zaginionych. Przez wielu uważany jest za najlepszego w branży. Nic dziwnego, że to on dostaje zlecenie od jednego z najbogatszych ludzi w Polsce. Ma odnaleźć byłego dziennikarza i specjalistę od marketingu politycznego, Daniela Okońskiego. Okazuje się, że mężczyzna pracował nad biografią wpływowego polskiego biznesmena i pewnego dnia zniknął bez śladu. Wraz z nim zniknęły unikalne i (jak domyśla się Hłasko, bo to nie zostało powiedziane) kompromitujące dokumenty.
Hłasko przyjmuje zlecenie bez zbytniego entuzjazmu. Atutem za jest honorarium kilkakrotnie przewyższające standardowe. Zamiast przeczekiwać upalne lato w chłodzie lub przesiadywać w domku fińskim na Jazdowie (gdzie mieszka), krąży po warszawskich slumsach i hipsterskich klubach na Placu Zbawiciela, styka się, jak sam mówi, z polską Świętą Trójcą, czyli przenikającym się światem polityki, biznesu i mediów.
Hłasko szybko dochodzi do wniosku, iż trzeba było posłuchać intuicji, która podpowiadała mu, że coś tu śmierdzi. Sprawa komplikuje się bowiem z każdą minutą, a na Marcina czyha chyba każdy menel, każdy biznesmen i przedstawiciele wszystkich służb specjalnych w kraju. Co faktycznie kryje się za zniknięciem Okońskiego?
Hłasko stopniowo odkrywa ślady prowadzące do zdarzeń sprzed wielu lat. I niektórzy zrobią wszystko, by detektyw zabrał zdobytą wiedzę do grobu. Do wykończenia Hłaski służyć ma nawet..słoik z kompotem. Ale bez obaw, książka nie jest parodią, czy kabaretem. Jest doskonałą powieścią obrazującą świat w jakim przyszło nam żyć.
Dwie rzeczy, które w przypadku Martwego popołudnia zasługują na uznanie, to genialnie odmalowane polskie społeczeństwo i rewelacyjna postać Marka Hłaski. Trzeba Czubajowi przyznać, iż ma wyjątkowo celne oko i cięty język. Polskie piekiełko (dot. nie tylko Warszawy i świata możnych) prezentuje tak, że nie wiadomo czy śmiać się, czy z rozpaczy płakać, że tacy jesteśmy. Jednak osią i kwintesencją książki jest sam Hłasko. Ogromnie go polubiłam, choć jego specyficzny styl bycia i wypowiedzi, nie do wszystkich przemówi.
Akcja prowadzona jest w mgnieniu oka, nie pozwala na nudę, jest szybka, ostra i nie da się jej przewidzieć. Lubię takie książki i to bardzo.
Martwe popołudnie jest odmienne od cyklu z profilerem Rudolfem Heinzem. Tamten miał swoje schizy na smutno, Hłasko ma schizy na wesoło (chociaż chandra i jego dopada). Obaj są nieprzeciętnie inteligentni, niebanalni i dostarczają doskonałej rozrywki.
Gorąco zachęcam do sięgnięcia po Martwe popołudnie i inne książki Mariusza Czubaja. Niecierpliwie czekam na kolejne przygody niskiego wzrostem, ale wielkiego charakterem i sposobem bycia Marka Hłaski.
www.pasje-fascynacje-mola-ksiazkowego.blogspot.com
Jestem zaskoczona, że to taka dobra książka. Tzn. bardzo lubiłam książki Mariusza Czubaja z Rudolfem ketchupem (jak go nazywam) Heinzem w roli głównej. To jednak jest I tom serii przygód Marcina Hłaski (nie mylić ze znanym literatem). Nie wiedziałam, czy bohater przypadnie mi do gustu, czy polubię jego zachowanie, sposoby prowadzenia śledztwa etc.
Oj polubiłam i to bardzo:)...
2014-05-19
Karambol, to siódma książka w serii kryminalnej o komisarzu Van Veeterenie i jednostce policyjnej w Maardam. Moim zdaniem to jedna z najlepszych książek autora, ale nie jako kryminał, tylko jako psychologiczne studium jednostki, jej lęków i poczynań. Pisarz ukazuje, jak jedno zdarzenie determinuje całe dalsze życie wielu osób. Ot wypadek jakich niestety wiele. Pijany kierowca w deszczową noc potrąca chłopaka. Tragedia, ale niestety jedna z wielu. Ofiara umiera, a kierowca ucieka z miejsca zdarzenia. Gdy wydaje mu się, że może odetchnąć, że wszystko co złe za nim (za sprawcą wypadku), że mu się udało...wtedy zaczyna się. Okazuje się, że ktoś jednak widział, ktoś wie. Rozpoczyna się gra, w której sprawca wypadku staje się ściganym. Niewidzialny ktoś zmusza go do kolejnych kłamstw, czynów, które nawarstwione i rozpędzone niczym śnieżna kula, są w zasadzie nie do zatrzymania. Nieszczęśliwy, acz (nie ukrywajmy tego) banalny wypadek, staje się pretekstem do kolejnych zbrodni.To jednak dopiero początek. Policja pod dowództwem komisarza VV ma za zadanie zapobiec końcowej tragedii. Jakiej tragedii? I czy im się to uda? Tego dowiecie się z książki,
Karambol będący kryminałem, a jednak jak najdalszy od tego gatunku literackiego. Niby mamy przestępstwo, mamy niezgodne z prawem wydarzenia, mamy swoiste groźby i śledztwo, ale paradoksalnie od początku wiemy kto jest sprawcą, a całość wydarzeń (jak to u Nessera) służy do toczenia swoistej dysputy filozoficzno-obyczajowej nad życiem, czynami i tym co skłania nas do ich podejmowania. Jest to także genialne studium ukazujące przemiany zwyczajnego człowieka, takiego jak ja czy wy w zatwardziałego, oszalałego wręcz zabójcę. Co popycha ludzi do takich czynów? W jakich sytuacjach jesteśmy zdolni do popełnienia najgorszej zbrodni? Bo, że wszyscy są do tego zdolni, to jestem o tym przekonana. Kwestią jest tylko moment i okoliczności, które nas do tego zmuszają.
Nic dziwnego, iż Karambol został uznany z najlepszą powieść kryminalna z kręgu nordyckiego w 2000 roku. Hakan Nesser nadal pozostaje jednym z najbardziej lubianych przeze mnie pisarzy.
Karambol, to siódma książka w serii kryminalnej o komisarzu Van Veeterenie i jednostce policyjnej w Maardam. Moim zdaniem to jedna z najlepszych książek autora, ale nie jako kryminał, tylko jako psychologiczne studium jednostki, jej lęków i poczynań. Pisarz ukazuje, jak jedno zdarzenie determinuje całe dalsze życie wielu osób. Ot wypadek jakich niestety wiele. Pijany...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-05-13
Doskonała książka. Polecam. Ale po kolei.
Weronika Peterson, główna bohaterka, mniej więcej trzydziestolatka, szczęścia szukała w dalekiej Skandynawii. Po kilku latach spędzonych w Szwecji wraca ze złamanym sercem do Polski. W Sztokholmie zostawiła część swojego życia, serca i ukochane przyjaciółki. Szwecję kocha, pokochała tam także pewnego prawnika, który okazał się szują, kanalią i mendą najgorszego sortu. Weronika jest w trakcie rozwodu, który (jak to rozwody) trwa i trwa i trwa. Wybawieniem dla niej okazuje się spadek zapisany przez ukochanego dziadka. Jest nim niewielki (jak ja to nazywam - jak dziupla wiewiórki) dawny zakład zegarmistrzowski przy tytułowej ulicy Staromiejskiej na uroczym Starym Mieście. Weronika błyskawicznie decyduje, iż w odziedziczonych pomieszczeniach otworzy sklepik dla miłośniczek rękodzieła o wdzięcznej nazwie Robótkowo. Weronika pragnie zająć się tym na czym zna się najlepiej - robótkami ręcznymi wszelakiej maści. Organizuje kursy decoupagu, zdobienia, wyszywania, patchworku i wielu innych rzeczy. Jej prawdziwym jednak wyzwaniem jest kołdra patchworkowa Dear Jane. Przyznam się, iż ja, osoba całkowicie, w 100% pozbawiona jakichkolwiek zdolności manualnych i wyobraźni w tym zakresie, w trakcie lektury książki szeroko otwierałam oczy, gdy czytałam opisy cudów wychodzących spod palców Weroniki. Sama kołdra Dear Jane zafascynowała, ale i jednocześnie zaintrygowała mnie. Poszukałam w sieci informacji o niej. O to co znalazłam. Autorką i pomysłodawczynią była Jane A. Blakely Stickle, która w 1863 roku w USA uszyła w/w kołdrę z kawałków, a konkretnie z 225 kwadratów i trójkątów. Dodatkowo każdy trójkąt, kwadrat ma swoja nazwę i jest zdobiony.Dla mnie absolutnie nie do wykonania, nigdy. Weronika (bohaterka Powrotu na Staromiejską) postanowiła, że kołdrę uszyje, a gdy ją skończy coś zmieni się w jej życiu. Czy tak faktycznie się stanie?
Powrót na Staromiejską ma (jak się z pozoru wydaje) fabułę wręcz banalną. Rozpoczynając lekturę książki byłam do niej bardzo sceptycznie nastawiona. Obawiałam się, że to będzie lektura (delikatnie to ujmując) odrobinę zbyt infantylna, taka o niczym. Nic bardziej mylnego. Jest to ciepła, niezwykle klimatyczna i życiowa opowieść, która niesie uśmiech, nadzieję na zmianę i pewność, że po każdej burzy, życiowym zakręcie czeka na ans słońce, coś dobrego, trzeba tylko dać sobie i innym szansę.
Napisałam, że główną bohaterką jest Weronika. Jednak cofam to. Najważniejsza w tej opowieści jest tytułowa ulica - Staromiejska. Miejsce niezwykłe, wręcz magiczne, które przyciąga do siebie ludzi po przejściach, będących na życiowym zakręcie, ludzi poranionych, niezwykłych. Zachęcam do spaceru po Staromiejskiej. Jestem pewna, iż po lekturze debiutanckiej książki Anny Mulczyńskiej, wielu z was (o ile nie wszyscy) będzie chciało znaleźć swoją Staromiejską i dłużej tam pozostać.
Doskonała, ciepła powieść, świetny debiut. Liczę na kontynuację losów mieszkańców Staromiejskiej.
Doskonała książka. Polecam. Ale po kolei.
Weronika Peterson, główna bohaterka, mniej więcej trzydziestolatka, szczęścia szukała w dalekiej Skandynawii. Po kilku latach spędzonych w Szwecji wraca ze złamanym sercem do Polski. W Sztokholmie zostawiła część swojego życia, serca i ukochane przyjaciółki. Szwecję kocha, pokochała tam także pewnego prawnika, który okazał się...
2014-05-12
Doskonała, arcywyborna kontynuacja przygód detektywa poznanego w I tomie serii, zatytułowanym Trzeci brzeg Styksu.
Ponownie przenosimy się do fabrykanckiej Łodzi końca XIX wieku. Miasto wielu kultur, gdzie współżyją obok siebie na pozór zgodnie Polacy, Żydzi, Rosjanie, Niemcy. Miasto, gdzie każdy znajdzie miejsce dla siebie, także największe szumowiny i najgorsi zwyrodnialcy.
Pewnego dnia znalezione zostają zwłoki dwóch kobiet, które zamordowano w wyjątkowo bestialski sposób. Ofiarom m.in. wycięto narządy rodne. Ciała zostały zmasakrowane, okaleczone. Widać też, że ofiarom przed śmiercią zadano wiele bólu. Kto i dlaczego dopuścił się tak makabrycznej zbrodni? Policja zamiast zajmować się śledztwem w sprawie zabójstw, musi pilnować porządku w mieście. W Łodzi rozpoczynają się bowiem zamieszki, które historia nazwie później „buntem łódzkim”.
Gdzie policja nie może, tam pośle...prywatnego detektywa. Jest nim nie kto inny tylko nasz "stary" znajomy, prowadzący śledztwo w poprzednim tomie, Stanisław Berg. Niestety tym razem okaże się, iż śledztwo w sprawie łódzkiego wampira jest dużo bardziej skomplikowane niż wszystkie, jakie dotychczas prowadził.
Skąd taki tytuł książki? Czy Berg zawita do zamorskiej stolicy? Czy sprawa wampira zostanie ostatecznie rozwiązana? Tego nie zdradzę. Zachęcam za to do lektury książki. Pozdrowienia z Londynu to pasjonujący kryminał retro + świetna książka obyczajowo – społeczno- historyczna rozgrywające się w Łodzi końca XIX wieku. Autorowi udało się wybornie oddać klimat robotniczej Łodzi, łącznie ze szczegółowymi opisami istniejących wówczas budowli (część z nich przetrwała do dziś). Czytając Pozdrowienia z Londynu przenosimy się o ponad 100 lat wstecz do miasta o tyleż fascynującego (bo taka Łódź była), co przerażającego. Gorąco zachęcam do tych wędrówek. Doskonale oddane są nastroje ludności, niezadowolenie wynikające z różnic klasowych, animozje pomiędzy przedstawicielami różnych narodów i religii. wszak Łódź była tyglem kulturowo-narodowościowym, w którym wrzało, oj wrzało. Niestety, o tym ciągle zbyt mało osób pamięta, wie. Dobrze, że Krzysztof Beśka przybliżył atmosferę dziewiętnastowiecznej Łodzi. Bardzo ciekawie ukazany jest także sam wątek kryminalny i drobiazgowo prowadzone śledztwo. Momentami aż grozą wieje i trzyma się kciuki za dzielnego detektywa.
Szczerze, to nie mam do czego się przyczepić. No może zakończenie odrobinę bym zmieniła. Co nie znaczy, iż jest ono złe. Po prostu wymarzyło mi się inne:).
Gorąco zachęcam do lektury. I z niecierpliwością czekam na III tom serii.
www.pasje-fascynacje-mola-ksiazkowego.blogspot.com
Doskonała, arcywyborna kontynuacja przygód detektywa poznanego w I tomie serii, zatytułowanym Trzeci brzeg Styksu.
Ponownie przenosimy się do fabrykanckiej Łodzi końca XIX wieku. Miasto wielu kultur, gdzie współżyją obok siebie na pozór zgodnie Polacy, Żydzi, Rosjanie, Niemcy. Miasto, gdzie każdy znajdzie miejsce dla siebie, także największe szumowiny i najgorsi...
Klasyczny Patterson połączony ze stylem pisarskim i tempem narracji Simona Kernicka, czyli w efekcie to, co najbardziej lubię w tego typu książkach. Fakt, nie jest to literatura najbardziej ambitna, ale nie tego oczekiwałam. Szukałam doskonałej rozrywki, książki akcji, napisanej fajnym językiem, wciągającej i takiej, która (jak ja to nazywam) czyta się sama. I dokładnie to otrzymałam. Howarda Roughana nie znam, ale widocznie jego udział przy tworzeniu książki wyszedł jej tylko na dobre.
Bohaterem jest trzydziestoparoletni dziennikarz, Nick Daniels, mieszkaniec Nowego Jorku, zwierz typowo miejski, przystojny, wysportowany, wygadany, singiel, pracujący w prestiżowym i pnącym się w górę Citizenie. Nie boi się niczego. Poznajemy go, gdy wraz z przyjacielem, lekarzem ucieka w Sudanie przed oddziałem chcącym za wszelka cenę ich zabić. Nick jest pewien, że ma fart w życiu i nic tego nie zmieni. Może nie ma szczęścia do kobiet, ale do pracy na pewno. Nie wie jak bardzo się myli. Po powrocie do NY jego pierwszym zadaniem jest przeprowadzenie wywiadu z lekko przebrzmiałym sportowym celebrytą. Miejscem spotkania ma być najmodniejsza w tym sezonie restauracja, gdzie bywają wszyscy, którzy choć w minimalnym stopniu się liczą. Niestety, celebryta na spotkanie nie przychodzi. Wściekły dziennikarz daje się na mówić na kolejne spotkanie w następnym dniu. Tym razem wszystko jest ok, do momentu, gdy przy stoliku obok, jedzącemu stek jegomościowi zostają...wydłubane widelczykiem gałki oczne, a sprawca tego czynu, czyli dłubacz odchodzi spokojnym krokiem nie zatrzymywany przez nikogo. Bo w sumie, kto chciałby go zatrzymać i po co? Żeby być następną ofiarą? Nick nie ma pojęcia, że w tym momencie zaczyna się największy koszmar jego życia. Kiedy kilka godzin póżniej Nick przesłuchując swój wywiad, który nagrywał na dyktafonie, natrafia na ślad, który może być kluczowy dla sprawy, jest pewien, że ma materiał na artykuł roku. Jednak coś w całej sprawie mu się nie składa. Rozwiązanie, jakie wszystkim się nasuwa jest zbyt oczywiste. Dziennikarz postanawia dojść prawdy. Swoją dociekliwością, niewyparzonym językiem i wyjątkowym talentem do ładowania się w kłopoty, ściąga na siebie i bliskich zawodowych zabójców (kilku zaznaczam). O ironio, jak się okaże źli wcale nie są tacy najgorsi, a dobrzy tacy idealni, jacy powinni być. Co okaże się prawdą, co fałszem? Komu można zaufać? O co tak na prawdę chodzi? Tego dowiecie się z lektury książki.
Trzeba autorom przyznać, iż udało im się stworzyć świetną książkę, którą czyta się błyskawicznie. Akcja już na 1. stronie ma zabójcze tempo, które nie opada do końca lektury. Nic to, że w kilku miejscach trzeba odrobinę przymknąć oko na akcję w stylu zabiligoiuciekł. Nic to, że ze 2 razy udało mi się przewidzieć, jak akcja się potoczy (ale tylko do następnego nieoczekiwanego jej zwrotu). Wycofaj się... jest świetną, trzymającą w napięciu książką, przy której szybko i ciekawie spędza się czas. O ile lubi się takie niewymagające zbytniego myślenia amerykańskie książki. Ja lubię. I gorąco zachęcam do lektury.
http://pasje-fascynacje-mola-ksiazkowego.blogspot.com/
Klasyczny Patterson połączony ze stylem pisarskim i tempem narracji Simona Kernicka, czyli w efekcie to, co najbardziej lubię w tego typu książkach. Fakt, nie jest to literatura najbardziej ambitna, ale nie tego oczekiwałam. Szukałam doskonałej rozrywki, książki akcji, napisanej fajnym językiem, wciągającej i takiej, która (jak ja to nazywam) czyta się sama. I dokładnie to...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to