Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Historia osadzona w cieniu latarni morskiej.
Latarnie morskie mają dla mnie ogromny urok. Czarują i wabią. Ich widok niesie ukojenie, a jednocześnie intryguje.
I taka jest również ta powieść.
Dobrze osadzona w realiach, a jednocześnie w jakiś sposób magiczna, niemal eteryczna w klimacie. Niczym fotografia zrobiona w sepii.

W małym nadmorskim australijskim miasteczku łączą się losy trzech kobiet.
Isabelli, z przeszłości.
Libby i Juliet, sióstr z teraźniejszości.
Ich życiorysy są nierozerwalnie ze sobą splecione, choć początkowo nie jest to oczywiste.
Co do bohaterek, to jedynie Juliet wzbudziła moją stuprocentową sympatię, jednak Libby i Isabella zostały równie umiejętnie przez autorkę wykreowane, w związku z tym potrafiłam wczuć się w ich sytuację i zrozumieć emocje.
A, że każda z trzech kobiet uwikłana jest w skomplikowane relacje rodzinne, które dodatkowo komplikują się w wyniku dramatycznych wydarzeń, wachlarz tych emocji jest naprawdę duży.
Bardziej interesujący był dla mnie wątek z przeszłości, chociaż teraźniejszy wcale nie był zły.
Moim zdaniem obydwa te wątki są tak samo dobrze poprowadzone i wiarygodne od strony emocjonalnej. Tylko od osobistych preferencji zależy, który z nich bardziej do czytelnika ‘przemówi’.
W przeszłości mamy więc nieudane małżeństwo, katastrofę statku, walkę o przetrwanie, niepewność jutra i rodzące się nowe uczucie, które jest jednocześnie bardzo kruche.
W teraźniejszości mamy za to skomplikowane relacje siostrzane, zadawnione urazy, u których podstaw leży tragiczne wydarzenie, a poza tym jest też ból spowodowany stratą, którego obie siostry doświadczają.

Bardzo lubię takie powieści. Gdzie teraźniejszość i przyszłość mają ze sobą wspólny mianownik, który mogę odkrywać z każdą kolejną stroną.
Autorce udało się mnie zaciekawić i urzec stylem narracji, tworząc klimatyczną opowieść, którą na pewno zapamiętam na dłużej.

Polecam 😊

Historia osadzona w cieniu latarni morskiej.
Latarnie morskie mają dla mnie ogromny urok. Czarują i wabią. Ich widok niesie ukojenie, a jednocześnie intryguje.
I taka jest również ta powieść.
Dobrze osadzona w realiach, a jednocześnie w jakiś sposób magiczna, niemal eteryczna w klimacie. Niczym fotografia zrobiona w sepii.

W małym nadmorskim australijskim miasteczku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niesio to abstrakcyjny byt, który może przybrać każdą możliwą postać.
Najczęściej jest uroczym, blondwłosym chłopcem.
Podróżuje po świecie i zgłębia istotę człowieczeństwa, w rezultacie przejawiając często więcej ludzkich zachowań niż ludzie, których spotyka.
Jednocześnie poznaje też siłę uczuć, które pozornie są mu całkowicie obce.

Powracam do Niesia po raz czwarty i byłam pewna, że wiem już czego się po nim spodziewać.
A on po raz kolejny mnie zaskoczył.
Jego nieporadność w ‘byciu człowiekiem’ i prostolinijność zachowań wzruszają i skłaniają do refleksji.

Niesio znajduje szczęśliwą przystań w domu Bimbrowego Dziadka i staje się częścią niezwykłej rodziny, wraz z Gugu, chłopcem w masce, który stał się dla Niesia bratem.
I właśnie o Gugu w dużym stopniu traktuje ten tomik. Jego smutna historia głęboko porusza.
Natomiast Niesio, zaznając stabilizacji i spokoju, nie doznaje żadnych transformacji, dzięki czemu jego ludzka forma dojrzewa. Dorasta, na zewnątrz i w środku.
Doskonale oddane jest to w kresce. Traci dziecięce rysy twarzy, na rzecz dojrzalszej wersji siebie.
Ale dramatyczne wydarzenia kończą, niestety ten szczególny dla niego etap.

Bardzo sobie cenię cały cykl.
Abstrakcyjność postaci Niesia, pozwala w niezwykle oryginalny, a jednocześnie trafiający prosto w serce, sposób, opowiedzieć autorce o sile przyjaźni, miłości, a przede wszystkim o istocie człowieczeństwa.
Połączenie subtelnej, delikatnej kreski i emocjonalnego scenariusza, sprawia, że każdy kolejny tom jest dla mnie ucztą, którą się delektuję.

Niesio to abstrakcyjny byt, który może przybrać każdą możliwą postać.
Najczęściej jest uroczym, blondwłosym chłopcem.
Podróżuje po świecie i zgłębia istotę człowieczeństwa, w rezultacie przejawiając często więcej ludzkich zachowań niż ludzie, których spotyka.
Jednocześnie poznaje też siłę uczuć, które pozornie są mu całkowicie obce.

Powracam do Niesia po raz czwarty i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to lektura wymagająca skupienia i maksimum uwagi.
Wiele się dzieje i wszystko jest ważne, także niuanse. Narracja autora pełna jest detali, dygresji, retrospekcji.
Wszystko to ze sobą splata się i łączy w treść bardzo bogatą, zarówno w wydarzenia (bo chociaż fabuła początkowo wydaje się nie być bardzo dynamiczna, to jednak tylko pozór), jak i wewnętrzne przeżycia bohaterów tych wydarzeń, szczególnie zaś Duncana McCalluma, który jest główną osią opowieści.

Duncan to bohater, który dojrzewa i ewoluuje. Początkowo wydaje się zupełnie przypadkową, tragiczną i bezradną w wydźwięku jednostką. Bezsilność i rozpacz, wobec zaistniałych w jego życiu zdarzeń, sprawiają, że popada w swoisty marazm. Okazuje się jednak, że nic nie jest przypadkowe, a odkrywanie kolejnych zaskakujących faktów budzi w Duncanie gniew i wstrząsa nim, dając mu siłę potrzebną do przetrwania i walki o prawdę.

Odkrywa, że nic w Nowym Świecie nie jest takie, jak się pozornie wydaje. Że wiele jest odcieni, wiele znaczeń, a Szkot na wygnaniu i Indianin pozbawiany swoich terenów, mają ze sobą bardzo dużo wspólnego.

Jest to doskonale skonstruowana, bardzo dobrze osadzona w realiach historycznych, mroczna historia.
Bohaterowie odarci są z wszelkiej ‘nuty romantyzmu’, a rzeczywistość oddana jest z realizmem, dosadnością i brutalnością właściwymi dla burzliwych czasów, w których przyszło im żyć.

Jestem zdziwiona tak niską średnią ocen tego tytułu na LC, ponieważ ta powieść zasługuje na najwyższe noty.
Maestria w budowaniu opowieści, wielka wiedza historyczna, niebanalna intryga i niezliczone zawiłości fabularne, które intrygując zaostrzają ‘apetyt’. Całość spójnie połączona misterną nicią narracji, którą trzeba śledzić z wielką uwagą i atencją, żeby w pełni docenić jej walor.

Jest to powieść głęboka (w niektórych fragmentach niemalże metafizyczna), mądra, skłaniająca do przemyśleń, ukazująca zwykłego człowieka na tle tragicznych wydarzeń historycznych.
Bezmiar bezsensownego okrucieństwa i próbę zachowania przez jednostki człowieczeństwa, w chaosie zniszczenia, który jedni stosują wobec drugich, tylko dlatego, że mogą.

Historia, którą autor opowiada jest mocna w wydźwięku, wielowarstwowa w odbiorze i smutno-gorzka w ostatecznej refleksji.

Zdecydowanie polecam!

Jest to lektura wymagająca skupienia i maksimum uwagi.
Wiele się dzieje i wszystko jest ważne, także niuanse. Narracja autora pełna jest detali, dygresji, retrospekcji.
Wszystko to ze sobą splata się i łączy w treść bardzo bogatą, zarówno w wydarzenia (bo chociaż fabuła początkowo wydaje się nie być bardzo dynamiczna, to jednak tylko pozór), jak i wewnętrzne przeżycia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jako dziecko czytałabym z wypiekami na twarzy😊
Ale mimo, że dzieckiem już dawno nie jestem, uważam, że warto je w sobie pielęgnować i sprawiać mu radość.
Dlatego od czasu do czasu czytam takie książki i spotykam się tam z młodszą wersją siebie 😁

Jest tutaj przygoda i tajemnica.
Stara posiadłość na klifie, do której, wraz z rodzicami, wprowadzają się bliźniaki, Julia i Jason, skrywa w sobie wiele tajemnic. A główną z nich jest osoba poprzedniego właściciela, Ulyssesa Moore’a, o którym nikt nic nie wie. Co prawda ogrodnik Nestor, który od lat pracuje w posiadłości, na pewno zna odpowiedzi na wiele pytań, jednak nie zamierza ich udzielać i jest nieprzenikniony.
Bliźnięta, wraz z nowym przyjacielem Rickiem, postanawiają zgłębić tajemnice posiadłości i niechcący uruchamiają lawinę zdarzeń, które poprowadzą ich ku przygodzie, o której wcześniej nie śmieliby nawet marzyć.

Spędziłam z tą trójką urocze popołudnie.
Historia pełna zagadek i w dobrym klimacie.
Charakterni mali bohaterowie, trzy indywidualności, które dzielnie stawiają czoła niecodziennym wydarzeniom i z entuzjazmem podchodzą do kolejnych tajemnic na swojej drodze.
Dużo się dzieje, jest ciekawie i bardzo intrygująco.
Całość okraszona jest dodatkowo wspaniałymi ilustracjami, od których trudno oderwać wzrok, i które pomagają wczuć się w klimat opowieści.
Jest to pierwszy tom serii i na pewno sięgnę po kolejne, kiedy tylko będę tego potrzebowała 😊
Doskonała lektura, dla dzieci, młodzieży i tych wciąż młodych duchem😉

Jako dziecko czytałabym z wypiekami na twarzy😊
Ale mimo, że dzieckiem już dawno nie jestem, uważam, że warto je w sobie pielęgnować i sprawiać mu radość.
Dlatego od czasu do czasu czytam takie książki i spotykam się tam z młodszą wersją siebie 😁

Jest tutaj przygoda i tajemnica.
Stara posiadłość na klifie, do której, wraz z rodzicami, wprowadzają się bliźniaki, Julia i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest wyjątkowo ‘szybki’ thriller.
Czyta się nie tyle szybko, co wręcz błyskawicznie.
Napisany językiem bardzo prostym, przystępnym. I w zasadzie nie jest to wadą, ponieważ przez to czyta się jeszcze szybciej 😉
Mniej więcej w połowie, dowiadujemy się kto jest sprawcą i ten zabieg zastosowany przez autorkę nieco mnie zdziwił. Wydawało mi się, że przez to nie będzie już tego, towarzyszącego thrillerom, napięcia. Jednak okazało się, że nie miałam racji. Od tego momentu poznajemy wewnętrzny świat sprawcy, a że jest to wykrzywiony świat chorego socjopaty, więc emocji nie brakuje.

Fabuła nie jest zawiła i nie o to tutaj chodzi. Autorka zaciekawia i mimo, że niekiedy uśmiechnęłam się pod nosem, niekiedy pewne sytuacje były naciągane i nie raz i nie dwa miałam wrażenie ‘pisania pod szablon ‘, to jednak naprawdę nie mogłam się oderwać 😊
Całość napisana jest w narracji pierwszoosobowej, z tym, że każdy rozdział z perspektywy innej postaci, przez co poznajemy myśli i odczucia każdej z nich.
Dość udanie zresztą autorka te postaci zbudowała. Dostrzec można pewne schematy i brak odcieni w ich konstrukcji, jednak nie wydają się papierowi i buzują w nich różne emocje.
Mimo pewnych uproszczeń fabularnych i prostoty narracyjnej przedstawiona tutaj historia jest wiarygodna na tyle, że wzbudza wiele emocji, głównie gniew, lęk, smutek i frustrację.
Odejmuję jedną gwiazdkę za zakończenie, które co prawda skłania do refleksji, ale i mocno wzburza.
Bo przecież nie tak to powinno się skończyć…

To jest wyjątkowo ‘szybki’ thriller.
Czyta się nie tyle szybko, co wręcz błyskawicznie.
Napisany językiem bardzo prostym, przystępnym. I w zasadzie nie jest to wadą, ponieważ przez to czyta się jeszcze szybciej 😉
Mniej więcej w połowie, dowiadujemy się kto jest sprawcą i ten zabieg zastosowany przez autorkę nieco mnie zdziwił. Wydawało mi się, że przez to nie będzie już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy chcielibyście poznać Londyn Pod?
Jego mroczne, wilgotne, rozległe i magiczne tereny?
Dowiedzieć się czym w ogóle jest?
Kto tam żyje i jak?*
Jakimi rządzi się prawami?**
Czy chcielibyście poznać dziewczynę o imieniu Drzwi, tajemniczego markiza de Carabas, legendarną Łowczynię?
Czy chcielibyście zaznajomić się z panem Croupem i panem Vandemarem?
STOP!
Nie. Tego ostatniego na pewno byście nie chcieli!***
A właściwie, to nie chcielibyście poznawać Londynu Pod w żadnej mierze.
Richard Mayhew też nie chciał.
Ale niestety nie miał wyjścia.
Jeden dobry uczynek zmusza go do szybkiego zapoznania się z tym światem. Ze światem, o którym dotychczas nie miał pojęcia. I zdecydowanie wolałby, żeby tak zostało.
Niestety. Nieświadomie przekroczył granicę, za którą nie ma już powrotu, a więc pozostaje mu jedynie iść do przodu****. Czy raczej w dół. Do Londynu Pod.

Uwielbiam to, w jaki sposób Neil Gaiman tworzy opowieści. Wyobraźnię ma nieograniczoną, więc wszystko jest możliwe i wszystko zdarzyć się może.
I się zdarza😊
Gaiman opowiada z brawurą i rozmachem. Jest w tym wszystkim energia, którą dosłownie czuć przez papier.
A czuć można naprawdę dużo.
Boisz się, smucisz i śmiejesz, na przemian, a czasem równocześnie.
Zaczynasz czytać, wpadasz w wir, który zasysa i już jesteś tam. W tym dziwnym, fascynującym świecie, gdzie rzeczywistość miesza się z tym co nierzeczywiste.

Na koniec kilka słów z przedmowy od Autora.
“Tak naprawdę chciałem napisać powieść, która działałaby na dorosłych tak, jak książki, które uwielbiałem w młodości - „Alicja w krainie czarów", cykl Narnia czy „Czarnoksiężnik ze Szmaragdowego Grodu" - działają na dzieci. Pragnąłem opowiedzieć o ludziach, którzy przelecieli przez szczeliny, ludziach pozbawionych wszystkiego - używając w tym celu zwierciadła fantasy, które czasem ukazuje nam rzeczy oglądane tak wiele razy, że w ogóle ich nie dostrzegamy.”

Moim zdaniem, zdecydowanie mu się to udało!

Nie napiszę, że polecam, bo to chyba oczywiste 😁
Ode mnie tylko mała wskazówka.
Czytajcie to konkretne wydanie. Bo jest to wydanie po licznych, i wydaje się, że ostatecznych autorskich poprawkach, więc czytając inne, wiele możecie stracić.😊

...................................................................................................

*czy może raczej - przeżywa, o ile się uda😉
**chociaż można tutaj mówić raczej o braku jakichkolwiek praw i reguł, poza jednym - PRZEŻYĆ
***to zło w najczystszej, a raczej w najohydniejszej, najobrzydliwszej, cuchnącej i oślizłej postaci; i to zło nie ma ŻADNYCH zahamowań w czynieniu zła
****choć jest to marsz zdecydowanie bardziej desperacki niż entuzjastyczny 😉

Czy chcielibyście poznać Londyn Pod?
Jego mroczne, wilgotne, rozległe i magiczne tereny?
Dowiedzieć się czym w ogóle jest?
Kto tam żyje i jak?*
Jakimi rządzi się prawami?**
Czy chcielibyście poznać dziewczynę o imieniu Drzwi, tajemniczego markiza de Carabas, legendarną Łowczynię?
Czy chcielibyście zaznajomić się z panem Croupem i panem Vandemarem?
STOP!
Nie. Tego ostatniego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Criminal. Tchórz/Lawless Ed Brubaker, Sean Phillips, Val Staples
Ocena 8,1
Criminal. Tchó... Ed Brubaker, Sean P...

Na półkach: , ,

Dużo tutaj mroku.
A właściwie mrok jest głównym bohaterem tej opowieści.
Ten spowijający miasto.
I ten w ludzkich duszach.

Ta historia ma mało odcieni, co doskonale oddaje surowa, a jednocześnie pełna wyrazu kreska.
Emocje, które targają bohaterami tej opowieści, są oddane bardzo umiejętnie, a przez to jeszcze bardziej można odczuć tragizm ich poczynań.
Atmosfera beznadziei jest wszechobecna i wydaje się, że żadne działania bohaterów nie są w stanie odwrócić ich tragicznych kolei losu.
Wręcz przeciwnie. Cokolwiek robią, zdaje się doprowadzać tylko do głębszego wciągnięcia ich w bagno, w którym granicą między dobrem a złem jest zdecydowanie zbyt cienka*

A jednak, mimo tego wszystkiego, jest to historia hipnotyzująca i prawdziwa w swej brutalności i okrucieństwie.

Czy istnieje szansa na jakąkolwiek sprawiedliwość?
Czy można wyrwać się z kręgu zła?
Czy jesteśmy w stanie sami odmienić swój los?
Czy dobro ma w ogóle rację bytu?

Na te pytania autorzy odpowiadają, ale są to refleksje nad wyraz gorzkie.

Bardzo dobry, dojrzały i przemyślany komiks.

Zdecydowanie polecam.

*”W tych opowieściach łatwo się przekonać, że życie nie wydaje się mieć większego znaczenia ono po prostu istnieje i jest pełne przypadków, które kształtują świat wokół nas. Wydarzenia te są nader rzadko pomyślne i prawie zawsze stawiają ich uczestników na przegranej pozycji. Owszem, od święta udaje im się sięgnąć po zwycięstwo, ale jest ono często pozorne i nie czyni z nich bohaterów. Liczy się jedynie to, aby przeżyć... a czasem nawet i to nie jest możliwe. Co najwyżej, miarą zwycięstwa staje się połowiczne odkupienie win po popełnionych błędach, gdyż najczęściej ma ono niewielki wpływ na otaczający świat.”
(z redakcyjnej przedmowy)

Dużo tutaj mroku.
A właściwie mrok jest głównym bohaterem tej opowieści.
Ten spowijający miasto.
I ten w ludzkich duszach.

Ta historia ma mało odcieni, co doskonale oddaje surowa, a jednocześnie pełna wyrazu kreska.
Emocje, które targają bohaterami tej opowieści, są oddane bardzo umiejętnie, a przez to jeszcze bardziej można odczuć tragizm ich poczynań.
Atmosfera...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rewelacyjna powieść, maksymalnie absorbująca i angażująca.
Trudno się oderwać, bo naprawdę dużo się dzieje, jest ciekawie i emocjonująco.
Napisana z rozmachem i starannością, typową dla książek z lat 80-tych i 90-tych.

Historia Sabriny i Stefanii, sióstr bliźniaczek, które pod wpływem impulsu, postanawiają zamienić się na tydzień miejscami, stworzona została przez duet autorski (Judith Michael, to pseudonim literacki małżeństwa, piszącego wspólnie).
Jest to powieść bardzo dobrze zbudowana, zarówno od strony fabularnej, jak i emocjonalnej.
Fabuła jest wiarygodna, wszystko do siebie pasuje, jedno wynika z drugiego, jest logicznie i mimo naprawdę wielu zaskakujących wydarzeń, nie miałam ani razu poczucia, że coś jest nadmierne wydumane czy za bardzo odklejone od rzeczywistości.
Z kolei warstwa emocjonalna łączy się z bardzo dobrze skonstruowanymi postaciami, w których autorzy bardzo umiejętnie ‘tchnęli życie’. To sprawiło, że czytając bardzo dobrze rozumiałam obydwie siostry, które mimo, że bliźniaczki, to jednak uosabiają dwa zupełnie inne typy osobowości.
Ich dylematy, frustracje, niepokoje były dla mnie całkowicie zrozumiałe. Do tego stopnia, że rozumiałam nawet, zupełnie zwariowany, pomysł na tygodniową zamianę miejsc, który niestety okazał się pomysłem bardzo kiepskim i niosącym ze sobą mnóstwo nieprzewidzianych konsekwencji.
Ale o tym już dość, żeby nie zdradzić za dużo 😉

Bardzo się cieszę, że trafiłam na tą powieść, bo była to wyśmienita rozrywka, która dodatkowo przeniosła mnie trochę w czasie. Miałam mocne skojarzenia z takimi autorkami jak Judith Gould czy Judith Krantz*, a wiele lat temu zaczytywałam się w ich powieściach. Tutaj klimat i tematyka bardzo podobne i stąd te skojarzenia.

A historia Sabriny i Stefanii ma swoją kontynuację, z czego bardzo się cieszę, bo finał, tak naprawdę, nie był prawdziwym finałem i tylko pobudził mój apetyt na ciąg dalszy.

Polecam wielbicielom barwnych powieści obyczajowo - romansowych, z nutą sensacji i bogatą w wydarzenia fabułą.
Tutaj dobry pomysł spotkał się z bardzo dobrą realizacją🙂

*zbieżność imion zupełnie przypadkowa😁

Rewelacyjna powieść, maksymalnie absorbująca i angażująca.
Trudno się oderwać, bo naprawdę dużo się dzieje, jest ciekawie i emocjonująco.
Napisana z rozmachem i starannością, typową dla książek z lat 80-tych i 90-tych.

Historia Sabriny i Stefanii, sióstr bliźniaczek, które pod wpływem impulsu, postanawiają zamienić się na tydzień miejscami, stworzona została przez duet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobry thriller.
Wciągający, intrygujący, zaskakujący.
Z ciekawym pomysłem i sprawnym wykonaniem.
Intryga w stylu Agathy Christie.
Podejrzanych jest wielu i zdaje się, że każdy ma coś na sumieniu i zmaga się z problemami w życiu osobistym.
Pobyt w luksusowym hotelu, położonym na odludziu, ma być dla każdego z gości, sposobem na ich rozwiązanie lub choćby chwilowe zapomnienie.
Jednak kiedy śnieżyca, a w konsekwencji również brak prądu, odcina hotel od świata, okazuje się, że ich problemy dopiero się zaczynają.
Kiedy w podejrzanych okolicznościach ginie jeden z gości atmosfera się zagęszcza. Mimo, że pozornie wygląda to na wypadek, wątpliwości jest zbyt dużo, a śmierć kolejnego z gości potwierdza to, co wszyscy już podejrzewali, że wśród nich ukrywa się morderca.
Atmosfera zaczyna się zagęszczać, wszyscy stają się wobec siebie podejrzliwi, a brak prądu i poczucie odizolowania od świata, potęgują grozę sytuacji.

Fabuła poprowadzona została bardzo sprawnie, rys charakterologiczny postaci wystarczający, jak na tego typu gatunek. Nie ma tutaj wnikliwych analiz psychologicznych, ale poszczególne osoby opisane są na tyle sprawnie, że szybko zaczęłam identyfikować je z określonymi cechami charakteru.
Intryga jest na tyle dobrze skonstruowana, że naprawdę trudno było odgadnąć sprawcę, a napięcie budowane jest umiejętnie i narasta wraz z rozwojem wypadków.

Jeśli ktoś ma ochotę na dobry, klimatyczny thriller, to myślę , że ten tytuł będzie doskonałym wyborem 🙂

Bardzo dobry thriller.
Wciągający, intrygujący, zaskakujący.
Z ciekawym pomysłem i sprawnym wykonaniem.
Intryga w stylu Agathy Christie.
Podejrzanych jest wielu i zdaje się, że każdy ma coś na sumieniu i zmaga się z problemami w życiu osobistym.
Pobyt w luksusowym hotelu, położonym na odludziu, ma być dla każdego z gości, sposobem na ich rozwiązanie lub choćby chwilowe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wojciech Cejrowski, to podróżnik, ale również publicysta, często kontrowersyjny. Nie przeczę, że jego poglądy polityczne i światopoglądowe, to zupełnie nie moja bajka.
Jednak…
No właśnie…
Dla mnie to jednak, przede wszystkim wyśmienity gawędziarz. Gawędziarz, niemalże hipnotyzujący. O swoich podróżach opowiada bowiem w sposób barwny, plastyczny i niezwykle oryginalny.
“Rio Anaconda” to trzeci tytuł jego autorstwa, który miałam przyjemność przeczytać i lektura ta, jak za każdym poprzednim razem, dostarczyła mi mnóstwo przyjemności.
Narracja pana Cejrowskiego jest błyskotliwa, okraszona humorem*, ale poparta również dużą wiedzą. Opowieść, którą dzieli się z czytelnikami, to nie jest opowieść laika. Jest on wnikliwym obserwatorem, który czasem może się wydawać zbyt obcesowy czy dosadny. Jednak to tylko pozór, bo równie wyraźnie jest wyczuwalny szacunek jakim darzy on opisywanych przez siebie ludzi.**

Ciężko było mi się oderwać od opowieści o ostatnim szamanie z plemienia Carapana.
Fascynujący świat jego i jego ludu, świat, w którym rytm wyznacza dżungla, świat który nie potrzebuje cywilizacji, a wręcz przeciwnie, cywilizacja jest dla tego świata zgubna.
I mimo, że całość jest bardzo lekka w odbiorze, wnioski z lektury niestety, nie napawają optymizmem.
Bo to świat, którego już praktycznie nie ma, a jego pozostałości i te jego fragmenty, które opisuje autor, są jedynie namiastką i wspomnieniem jego dawnej świetności***. Degradacja środowiska naturalnego i ogromny postęp cywilizacyjny sprawiły, że ostatnie dzikie plemiona tracą swoje naturalne środowisko do życia.

Lektura “Rio Anaconda” dostarczyła mi wielu emocji. Lekkość stylu, połączona jest tutaj z rzetelnością relacji. Całość bawi, ale przede wszystkim daje do myślenia i poszerza horyzonty.
Dodatkowym atutem są zdjęcia, które pan Cejrowski wykonał podczas wyprawy.

Zdecydowanie polecam.

*w tym wyraźnie odczuwalną autoironią
**oczywiście nie wszystkich, ale to nie darzenie też jest zasadne😉
***zważywszy na to, że wyprawa opisana przez autora miała miejsce wiele lat temu, trudno nawet przypuszczać jak sytuacja przedstawia się na dzień dzisiejszy

Wojciech Cejrowski, to podróżnik, ale również publicysta, często kontrowersyjny. Nie przeczę, że jego poglądy polityczne i światopoglądowe, to zupełnie nie moja bajka.
Jednak…
No właśnie…
Dla mnie to jednak, przede wszystkim wyśmienity gawędziarz. Gawędziarz, niemalże hipnotyzujący. O swoich podróżach opowiada bowiem w sposób barwny, plastyczny i niezwykle oryginalny....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Brak mi słów.
Brak, nie dlatego, że mam mały ich zasób😉
Brak, ponieważ nie sposób opisać kunsztu pana Makuszyńskiego, w słowach, które byłyby adekwatne.
Był to bowiem pisarz wybitny.
Który słowem bawił i uczył jednocześnie.
Bawił, bo w słowach tych jest lekkość, skrzą się inteligencją i humorem.
Uczył, ponieważ przekazywał wartości wyższe.
“Szatan…” miał być nostalgiczną podróżą, a stał się niemalże nowym odkryciem.
Dopiero teraz bowiem, poprzez dorosłe patrzenie, jestem w stanie całkowicie docenić wartość tej prozy i dostrzec te wszystkie jej elementy, których jako dziecko nie miałam szans zauważyć.
Mamy tutaj fascynującą historię z zagadką w tle, mamy tutaj rewelacyjnie wykreowane postacie, które nadają tej historii życie i mamy narrację, która jest bardzo bogata, piękna, niezwykle błyskotliwa i nie sposób się nią nie zachwycać.
A we wszystkim wielka mądrość, znajomość ludzi, dostrzeganie ich zalet i wad. Jedne i drugie z podobną potraktowane lekkością (nie mylić z lekceważeniem).
Kornel Makuszyński zapisał tutaj i zatrzymał na zawsze, jak w zaczarowanej szkatułce, świat wartości, których już niestety nie ma. Obawiam się, że dzisiejsze pokolenie młodych ludzi kompletnie nie zrozumie niezwykłości i wspaniałości tej powieści.
I to jest jedyna gorzka myśl, towarzysząca mi podczas lektury i po jej zakończeniu.
Było wspaniale.
Uwielbiam ❤️
Na pewno jeszcze wrócę😊

Brak mi słów.
Brak, nie dlatego, że mam mały ich zasób😉
Brak, ponieważ nie sposób opisać kunsztu pana Makuszyńskiego, w słowach, które byłyby adekwatne.
Był to bowiem pisarz wybitny.
Który słowem bawił i uczył jednocześnie.
Bawił, bo w słowach tych jest lekkość, skrzą się inteligencją i humorem.
Uczył, ponieważ przekazywał wartości wyższe.
“Szatan…” miał być nostalgiczną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść, która ma duży potencjał, jednak w moim odczuciu, niestety nie do końca wykorzystany.
Ta historia została opowiadania przez autorkę w sposób, który nie przypadł mi do gustu.
Narracja jest bardzo prosta, mało finezyjna, a to sprawiło, że ciężko mi było wczuć się w emocje bohaterów.
A te emocje powinny być podstawą, w powieści o takiej tematyce.
Zabrakło mi przede wszystkim głębi oraz solidnej konstrukcji psychologicznej bohaterów tej opowieści. Trudno mi było się z nimi zżyć, czy choćby polubić, lub nie polubić. Wszyscy wydawali mi się dość nijacy.
Nawet jeżeli wynikało z przebiegu wydarzeń, że Évelyn jest niezwykle inteligentna, dzielna, a dotychczasowe przeżycia odcisnęły na niej swoje piętno, ja tego po prostu nie czułam. Nieoczekiwane spotkanie po latach, z mężem którego uważała za zmarłego i towarzyszące temu dramatyczne wydarzenia zostały po prostu opisane, a ja kompletnie nie potrafiłam się wczuć.
Nie jest to jednak kompletnie zła powieść. Fabuła jest ciekawa, dużo się dzieje i dzięki temu czyta się szybko.
Jeżeli ktoś potrzebuje nieskomplikowanie podanej historii wojennej, to myślę, że będzie zadowolony.
Dla mnie było, niestety, mało wyraziście.

Powieść, która ma duży potencjał, jednak w moim odczuciu, niestety nie do końca wykorzystany.
Ta historia została opowiadania przez autorkę w sposób, który nie przypadł mi do gustu.
Narracja jest bardzo prosta, mało finezyjna, a to sprawiło, że ciężko mi było wczuć się w emocje bohaterów.
A te emocje powinny być podstawą, w powieści o takiej tematyce.
Zabrakło mi przede...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klimatyczna historia, opowiedziana leniwie i nieśpiesznie.
Czytając miałam wspaniałe wrażenie, że przenoszę się w czasie i trafiam do miejsca, w którym życie biegło zupełnie w innym rytmie.

Jest rok 1938.
Miasteczko Macedonia, położone w Wirginii Zachodniej, ma doczekać się wkrótce spisania swoich dziejów, a zadanie to spada na osobę pozornie się do tego nie nadającą. Layla Beck jest córką senatora, a jej udział w Federalnym Projekcie dla Pisarzy to pomysł jej ojca, który zmusza ją do podjęcia pracy. I cóż z tego, że Layla nigdy nie pracowała?
Początkowo jest więc mocno zniechęcona do swojego zadania, jednak, będąc już na miejscu, powoli chłonie miejscową atmosferę, poznaje mieszkańców, ich troski i tajemnice.
Coraz bardziej zaangażowana Layla stawia sobie za cel, napisanie o Macedonii w sposób ciekawy i oryginalny.
Odkrywa, że kluczową rolę w historii tego małego miasteczka, odegrała rodzina Romeynów (w której domu wynajmuje pokój), jednak zdaje się, że dawna świetność przeminęła, a dzisiejsi prominentni mieszkańcy pomniejszają rolę i znaczenie Romeynów.
Odkrywanie historii, w sposób rzetelny i wiarygodny, nie będzie więc dla panny Beck zadaniem łatwym.

Powieść urzekła mnie nie tylko klimatem, ale również sylwetkami poszczególnych postaci.
Jest ich tutaj wiele i wszystkie są niezmiernie interesujące, jednak ja szczególnie zapamiętam dwie spośród nich.
Jottie Romeyn. Kobietę silną, choć w środku kruchą, w której lojalność wobec brata walczy z pragnieniami własnego serca. Jottie zaczyna jednak zdawać sobie sprawę, że nie jest nic winna nikomu, oprócz siebie, a miłość i oddanie rodzinie nie powinno być przeszkodą w budowaniu jej własnego szczęścia. Bardzo polubiłam Jottie i cały czas miałam nadzieję, że podejmie właściwe dla siebie decyzje.
Jednak moje serce przede wszystkim skradła Willa, dwunastoletnia współnarratorka tej opowieści, która opisuje wydarzenia z własnego punktu widzenia i zdaje się rozumieć o wiele więcej niż dorośli mogliby przypuszczać.

Fabuła toczy się niemalże sennie, w swoim rytmie, jednak to nie znaczy, że nic się tutaj nie dzieje. Wprost przeciwnie. Dzieje się bardzo dużo, nie brak też zaskoczeń, a odkrywanie historii Macedonii wraz z Laylą jest naprawdę fascynujące.
Zresztą sama Layla również jest postacią z niebanalną osobowością, dzięki czemu całość nabiera dodatkowego kolorytu.

Styl powieści, narracja i ogólny klimat można porównać do stylu Fannie Flagg lub Dorothei Benton Clark.
Jest więc inteligentnie, miejscami zabawnie, mądrze i życiowo.

Polecam😊

Klimatyczna historia, opowiedziana leniwie i nieśpiesznie.
Czytając miałam wspaniałe wrażenie, że przenoszę się w czasie i trafiam do miejsca, w którym życie biegło zupełnie w innym rytmie.

Jest rok 1938.
Miasteczko Macedonia, położone w Wirginii Zachodniej, ma doczekać się wkrótce spisania swoich dziejów, a zadanie to spada na osobę pozornie się do tego nie nadającą....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Siedmiu książąt i tysiącletni labirynt #4 Yu Aikawa, Haruno Atori
Ocena 7,3
Siedmiu książą... Yu Aikawa, Haruno A...

Na półkach: , ,

Emocjonujące zakończenie serii.
Jak znaleźć wyjście z labiryntu bez wyjścia?
Czy to jest w ogóle możliwe?
Ośmiu wybrańców musi wskazać spośród siebie kandydata na cesarza, a wtedy uda im się opuścić labirynt.
Ale czy nie jest to czasem zadanie niewykonalne?
Oprócz pułapek, które kryje w sobie tysiącletni labirynt są jeszcze do pokonania tajemnice ludzkiej duszy.
A te są niekiedy o wiele trudniejsze do zgłębienia. Tym bardziej, że gra toczy się o wysoką stawkę i pozornie nawiązane przyjaźnie mogą okazać się zgubne.
Nasi bohaterowie są w trudnym położeniu. Muszą sobie nawzajem zaufać, żeby nie zginąć, a jednocześnie nie mogą ufać nikomu.
Sytuacja wydaje się być patowa, ale ..
No właśnie.
W finalnym tomie czekało mnie kilka niespodzianek i zwrotów akcji, których się nie spodziewałam. Dzięki temu ‘wchłonęłam’ całość bardzo szybko i z ogromną przyjemnością.
Tym bardziej, że oprócz scenariusza, bardzo odpowiada mi też kreska tej mangi. Bohaterowie są przedstawieni wyraziście, doskonale widać charakterystyczne dla każdego z nich cechy charakteru. Natomiast wnętrze zamku, w którym ukryty jest labirynt oddane jest bardzo precyzyjnie, szczegółowo, z dbałością o detale, dzięki czemu łatwo można wczuć się w klimat zagrożenia i swobodnie wejść w dynamicznie rozwijającą się akcję.

Bardzo polecam cały cykl, szczególnie tym, którzy nie lubią bardzo długich serii, bo tutaj jest krótko i bardzo przyjemnie 🙂

Emocjonujące zakończenie serii.
Jak znaleźć wyjście z labiryntu bez wyjścia?
Czy to jest w ogóle możliwe?
Ośmiu wybrańców musi wskazać spośród siebie kandydata na cesarza, a wtedy uda im się opuścić labirynt.
Ale czy nie jest to czasem zadanie niewykonalne?
Oprócz pułapek, które kryje w sobie tysiącletni labirynt są jeszcze do pokonania tajemnice ludzkiej duszy.
A te są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść, która chwyta i nie puszcza nawet po zakończeniu.
Intensywna, gęsta od emocji.
Bogata w zdarzenia i zwroty akcji, niespodziewane i zaskakujące.
Prawdziwa, poprzez ludzi, ich działania, reakcje i czyny, nie zawsze piękne.
Oplatająca klimatem małego amerykańskiego miasteczka, jego duszną atmosferą i mieszanką wybuchową ludzkich charakterów, niespełnionych marzeń i rozczarowań, skrywanych uraz, zawiedzionych miłości i nienawiści.

Wnikliwy obraz mieszkańców Aurory, miasteczka w stanie New Hampshire, gdzie w 1975 roku dochodzi do morderstwa starszej kobiety i zaginięcia nastolatki, Noli Kellergan. Obydwie te sprawy mają ze sobą ścisły związek, a dramatyczne wydarzenia tamtych dni na zawsze odcisną piętno na Aurorze i jej mieszkańcach.
Tym bardziej, że Nola, mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, nie zostaje odnaleziona.

Szansa na rozwiązanie tej tajemniczej sprawy pojawia się po 33 latach, kiedy to na terenie posiadłości znanego pisarza Harry'ego Queberta zostają znalezione szczątki Noli, wraz z maszynopisem jego słynnej powieści “O pochodzeniu zła”, na którym widnieje dedykacja, napisana odręcznie, specjalnie dla niej.
Wszystko wydaje się więc jasne, ale nie dla Marcusa Goldmana, który nie wierzy w winę swojego mentora i przyjaciela. Postanawia udowodnić jego niewinność i znaleźć prawdziwego sprawcę.

Brzmi być może banalnie, bo przecież niejeden kryminał w tym stylu już był, jednak zapewniam, że to w jaki sposób autor skonstruował fabułę, zasługuje na najwyższe uznanie.
Inteligentnie, zaskakująco, mądrze, z wyczuciem.
A przede wszystkim oryginalnie.
Ciekawa konstrukcja rozdziałów, płynne przenikanie teraźniejszości w przeszłość, fakty podawane stopniowo, mnożąc pytania bez odpowiedzi.

Podczas czytania nie mogłam wyjść z podziwu nad kreatywnością i pomysłowością autora. Wiedziałam, że moja ocena będzie bardzo wysoka.
Jednak to co zadziało się przez ostatnie sto stron, dosłownie wbiło mnie w fotel, zostawiło oszołomioną i spięło całość klamrą, która nadała tej powieści całkiem inny wymiar.
Myślę, że jeszcze długo zostaną we mnie te emocje.

Polecam zdecydowanie, czytajcie, bo warto!


PS. Wartością dodaną jest dla mnie spojrzenie, nieco od kulis, na tryb pracy pisarzy oraz ich współpracę z wydawnictwem. Gorzkie refleksje się budzą. Tania sensacja sprzeda się lepiej niż dobrej jakości dopracowana powieść, więc pisarze tak naprawdę muszą walczyć o każde zdanie w swoich powieściach.

Powieść, która chwyta i nie puszcza nawet po zakończeniu.
Intensywna, gęsta od emocji.
Bogata w zdarzenia i zwroty akcji, niespodziewane i zaskakujące.
Prawdziwa, poprzez ludzi, ich działania, reakcje i czyny, nie zawsze piękne.
Oplatająca klimatem małego amerykańskiego miasteczka, jego duszną atmosferą i mieszanką wybuchową ludzkich charakterów, niespełnionych marzeń i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wikingowie w wydaniu japońskim.
Dziwne? Jak się okazuje, niekoniecznie.
Chociaż przyznam, że moja pierwsza myśl była właśnie taka.
Jednak na szczęście, ciekawość była o wiele większa, ponieważ dzięki temu poznałam początek (bo to przecież zaledwie pierwszy tom), emocjonującej historii, rozgrywającej się w świecie mroźnej północy.

Głównym bohaterem jest Thorfinn, syn Thorsa. Początkowo poznajemy go jako tajemniczego młodzieńca, który nie ma rodziny i zdecydowanie nie może stanowić sam o sobie.
Kolejne rozdziały to retrospekcja, w której Thorfinn jest jeszcze szczęśliwym dzieckiem, mieszkającym w maleńkiej wiosce na Islandii, z rodzicami i siostrą.
Beztroskie dzieciństwo burzą dramatyczne wydarzenia, które naznaczą się na całym życiu chłopca.

Japończycy mają wyjątkową zdolność do kreślenia emocji, w sposób poruszający i zapadający w serce.
Odkąd czytam mangi, czyli od około sześciu lat, nie przestaje mnie zdumiewać, że ich twórcy są tak mocno uwrażliwieni na człowieka, i to co w nim najlepsze i najgorsze.
Nie napotkałam jeszcze żadnego wyjątku od tej reguły, a “Saga Winlandzka” jest jej znakomitym zobrazowaniem.

Wszystko ze sobą wyśmienicie współgra, scenariusz, dopracowane postaci oraz kreska, która niby nie wyróżnia się niczym szczególnym, a jednocześnie idealnie oddaje surowość krajobrazów, twardość charakterów i brutalność rzeczywistości.

Polecam zdecydowanie, nie tylko wielbicielom mang😊

Wikingowie w wydaniu japońskim.
Dziwne? Jak się okazuje, niekoniecznie.
Chociaż przyznam, że moja pierwsza myśl była właśnie taka.
Jednak na szczęście, ciekawość była o wiele większa, ponieważ dzięki temu poznałam początek (bo to przecież zaledwie pierwszy tom), emocjonującej historii, rozgrywającej się w świecie mroźnej północy.

Głównym bohaterem jest Thorfinn, syn...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ach, cóż to była za przygoda!
Przygoda na najwyższym poziomie.
Z przemyślaną, skomplikowaną i gęstą fabułą.
Z charyzmatycznymi bohaterami, którzy przyciągnęli moją uwagę od początku i intrygowali do samego końca.
Z idealnym tempem akcji, której dynamika narastała, ale jednocześnie nie była przytłaczająca.
Z narracją, która jest bogata w szczegóły, barwna i soczysta, a jej jednoczesna lekkość pozwala bezproblemowo zatopić się w świat stworzony przez autora.

Rezolutna panna Temple, płatny zabójca Kardynał Chang oraz z pozoru nieporadny doktor Svenson. Każde z nich zostaje wplątane w tajemniczą i niebezpieczną intrygę. Każde z zupełnie innego powodu. Jednak gdy dochodzi do ich spotkania okazuje się, że tylko wspólnie będą mogli się z tego wyplątać.

Pozornie nic ich nie łączy.
Panna Temple to zadziorna, energiczna kobieta, której emocje stanowią motywację następnych jej działań. Tak się przynajmniej wydaje…
Priorytety Changa są nieco inne, to nie uczucia nim rządzą lecz chęć zysku. Pozornie.
Z kolei prostolinijny Svenson jest ‘człowiekiem na służbie’ i interesuje go tylko odnalezienie zaginionego księcia, który został mu powierzony w opiekę.
Jednak to tylko wierzchnia warstwa jego osobowości.

Są to postaci zbudowane przez autora starannie, z wyczuciem. Bogate życiorysowo, z bagażem doświadczeń.
Pochodzą z zupełnie innych światów, a mimo to, swoimi działaniami, narazili się tym samym osobom, które nie mają wobec nich przyjaznych zamiarów.
Zło jest tutaj mroczne i bezwzględne, więc nie ma mowy o litości.
Z kolei nasza trójka, choć niezwykle oryginalna, nie pozbawiona jest wad i słabości, a więc nie będzie im łatwo wygrać w tej grze, której stawką jest życie.

Napis na obwolucie głosi, że ta powieść to koktajl gatunków literackich i tak rzeczywiście jest.
Najbardziej bliskie będzie stwierdzenie, że jest to napisana z rozmachem przygodowa opowieść okołofantastyczna osadzona w wiktoriańskiej Anglii, z intrygującymi bohaterami i precyzyjnie skonstruowaną fabułą.
Jednak wyobraźnia autora nie zna granic i znaleźć tu można dużo więcej ponad tą charakterystykę.

Zdecydowanie polecam każdemu, kto lubi być zaskakiwany i porwany w wir opowiadanej historii 😊

Ach, cóż to była za przygoda!
Przygoda na najwyższym poziomie.
Z przemyślaną, skomplikowaną i gęstą fabułą.
Z charyzmatycznymi bohaterami, którzy przyciągnęli moją uwagę od początku i intrygowali do samego końca.
Z idealnym tempem akcji, której dynamika narastała, ale jednocześnie nie była przytłaczająca.
Z narracją, która jest bogata w szczegóły, barwna i soczysta, a jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Było sobie małżeństwo. Trzeba dodać, że udane.
Ona, czyli Kate.
On, czyli Tim.
I wtedy pojawia się ktoś jeszcze.
Ta trzecia - Anna.
Jednak nie jest to historia o klasycznym trójkącie miłosnym.
Tutaj wszystko jest oryginalne i odbiegające od utartych schematów.
Poczynając od tego, że to Kate pierwsza poznaje Annę i jest pod jej ogromnym wrażeniem.
A poza tym…
No właśnie. Tego Wam zdradzić nie mogę, bo jest w tej historii też trochę zaskoczeń i warto je odkryć samemu 🙂

Rozdziały są krótkie i całość czyta się naprawdę szybko.
Narracja jest pierwszoosobowa, prowadzona przez Kate i Tima naprzemiennie, dzięki czemu mamy wgląd w emocje każdego z nich.
Odpowiadała mi ta konwencja i myślę, że dzięki temu polubiłam tę dwójkę w równym stopniu, chociaż sarkastyczny Tim wydawał mi się odrobinę ciekawszy.

Lubię takie powieści. Gdzie lekkość stylu i duża bezpośredniość, którą cechują się bohaterowie, skrywa jeszcze drugie dno, a fabuła jest prowadzona w sposób ciekawy i nieprzewidywalny.
Bardzo mnie dziwią tak niskie oceny tego tytułu i uważam, że średnia 5,7 jest mocno krzywdząca.
Jeśli ktoś oglądał “Co gryzie Gilberta Grape’a” lub może czytał książkę*, i podobało mu się, to i tutaj będzie zadowolony, bo to jest zupełnie ta sama stylistyka, choć historia zupełnie inna.

*Autor napisał scenariusz do filmu, na podstawie swojej książki.

Było sobie małżeństwo. Trzeba dodać, że udane.
Ona, czyli Kate.
On, czyli Tim.
I wtedy pojawia się ktoś jeszcze.
Ta trzecia - Anna.
Jednak nie jest to historia o klasycznym trójkącie miłosnym.
Tutaj wszystko jest oryginalne i odbiegające od utartych schematów.
Poczynając od tego, że to Kate pierwsza poznaje Annę i jest pod jej ogromnym wrażeniem.
A poza tym…
No właśnie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podróż z Paulem Theroux dobiegła końca i stwierdzam, że była to podróż bardzo ciekawa, oryginalna, odkrywcza i pouczająca.

Była to również podróż w czasie, ponieważ autor odbył tę eskapadę w roku 1978, a więc prawie pół wieku temu. Oczywistym jest więc, że wiele się od tego czasu zmieniło, nie tylko sytuacja społeczno - polityczna, w poszczególnych państwach, ale zapewne zmienił się również stan kolei i pociągów, którymi podróżował Theroux. Czy na lepsze czy na gorsze, nie wiem, ale przyznaję, że z chęcią przeczytałabym relację z podobnej podróży w dzisiejszych realiach.

Czyta się szybko*, ale jednocześnie jakby nieśpiesznie, chłonąc razem z autorem wszystkie napotkane w podróży bodźce.** Narracja jest płynna i swobodna, a liczne dygresje, dotyczące np. czytanych aktualnie książek czynią całość tym bardziej interesującą.

Paul Theroux jest wnikliwym obserwatorem i choć jest niekiedy w jego przekazie nuta cynizmu czy ironii, bardziej postrzegam to jako element realistycznego podejścia do rzeczywistości, niż przejaw złośliwości.
Theroux niczego nie upiększa, nie uwzniośla, nie lukruje tego co widzi.
Co ważne, nie miałam poczucia, że autor narzuca mi swój punkt widzenia, a raczej, że opisuje wprost to co widzi, zostawiając przestrzeń dla moich własnych odczuć.

Kilka moich luźnych wniosków po lekturze.

Po pierwsze, ludzie są wszędzie tacy sami. Bez względu na to, w jak egzotycznym, dla nas, miejscu mieszkają, ich problemy i troski są identyczne z naszymi, a natura ludzka jest wszędzie taka sama. Uwarunkowania kulturowe mogą być całkowicie odmienne od naszych, ale człowiek, w swojej elementarnej istocie, pozostaje wszędzie taki sam, popełnia te same błędy, nosi w sobie te same nadzieje.

Po drugie, moje bardziej osobiste przemyślenie - o pewnych miejscach zdecydowanie wolę czytać niż poznawać je osobiście i cieszę się, że są śmiałkowie, którzy podejmują się takich działań, a ja dzięki temu mogę oddać się tak interesującej lekturze 😊

I wreszcie, po trzecie. Z ogromną przyjemnością sięgnę po relacje z innych podróży Theroux i już teraz się na tę przyjemność cieszę🙂


*Pomijając czas spędzony w Internecie, gdzie zaglądałam co chwilę, żeby uaktualnić sobie informacje podawane przez autora lub zobaczyć poszczególne miejsca, które odwiedzał.

**”Książka, którą czytelnik trzyma teraz w dłoniach - dotyczy to zresztą wszystkich, jakie napisałem - nie jest pomyślana jako problem do roztrząsania czy analizowania. Napisałem ją po to, by dostarczała przyjemności i radości. Czytając ją, powinieneś lub powinnaś dostrzec ludzi i miejsca, usłyszeć, poczuć ich zapach.” (przedmowa autora, str. 10)

Podróż z Paulem Theroux dobiegła końca i stwierdzam, że była to podróż bardzo ciekawa, oryginalna, odkrywcza i pouczająca.

Była to również podróż w czasie, ponieważ autor odbył tę eskapadę w roku 1978, a więc prawie pół wieku temu. Oczywistym jest więc, że wiele się od tego czasu zmieniło, nie tylko sytuacja społeczno - polityczna, w poszczególnych państwach, ale zapewne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nora Roberts to autorka, która jest w moim czytelniczym życiu obecna od kilkunastu już lat.
Zawsze z wielką przyjemnością do niej wracam i czuję się wtedy niemalże jakbym wracała do domu, po długiej nieobecności.
Jej powieści mają w sobie bowiem pewien magiczny, nienazywalny element, który sprawia, że czytając je, mam wrażenie, jak gdybym otulała się ciepłym kocykiem, utkanym z tego co dobre; z marzeń i z nadziei, które przecież wszyscy nosimy w sobie.
Tak, powieści pani Roberts, to bajki, w które zawsze chcę wierzyć😊

Uważam, że autorka ma coś, co nazywam ‘darem opowiadania’, ponieważ zawsze potrafi mnie wciągnąć w wykreowany przez siebie świat, zaciekawić, wzruszyć i wzbudzić wiele innych emocji.

Tak samo było i tym razem.
Historia magika Maxa, jego partnerki Lily, jego córki Roxanne oraz przygarniętego przez nich, chłopca Luke’a jest porywająca i emocjonująca w bardzo wielu aspektach.
Mamy tutaj przede wszystkim świat magii, iluzji, spektakli, w których uczestniczy cała rodzina.
Max jednak zajmuje się również bardziej lukratywnym zajęciem. Jest bowiem złodziejem ‘dóbr luksusowych’ (kamienie szlachetne, obrazy, dzieła sztuki)*, i głównie ten fach pozwala jemu i jego najbliższym żyć dostatnio.

W sferze uczuciowej bardzo dużo dzieje się między dorastającą Roxanne i Lukiem, którzy odkrywają, że to co do siebie czują dalekie jest od bratersko-siostrzanych uczuć i w równym stopniu zdają się tego nie akceptować. Mocno iskrzy, jest wiele kłótni i negatywnych emocji, ale jest też wzajemne przyciąganie, które coraz trudniej ignorować.

A więc, są emocje, jest uczucie, namiętność, jest klimat. Do tego dochodzi przeszłość Luke’a, która była traumatyczna, a teraz wraca i osacza go na nowo.
Pani Roberts wie, jak przykuć uwagę i robi to naprawdę dobrze.
Fabuła jest sprawnie zbudowana, z odpowiednią dynamiką, a ciekawe postaci, swoboda narracja i błyskotliwe dialogi sprawiają, że bardzo łatwo się w tę historię zaangażować.

Być może nie jestem obiektywna, co mogą potwierdzać moje słowa na wstępie, ale po prostu doskonale się bawiłam i zrelaksowałam przy tym tytule, a tego mi właśnie było trzeba 😊


*”Uważam to, co robię, za szlachetny i starożytny kunszt. Oczywiście nie mówimy tu o tych łobuzach, którzy napadają ludzi na ulicach, albo o bandytach rabujących banki. Należymy do mniejszości. Jesteśmy romantyczni - podniósł głos uniesiony zapałem - jesteśmy artystami.”

Nora Roberts to autorka, która jest w moim czytelniczym życiu obecna od kilkunastu już lat.
Zawsze z wielką przyjemnością do niej wracam i czuję się wtedy niemalże jakbym wracała do domu, po długiej nieobecności.
Jej powieści mają w sobie bowiem pewien magiczny, nienazywalny element, który sprawia, że czytając je, mam wrażenie, jak gdybym otulała się ciepłym kocykiem,...

więcej Pokaż mimo to