Tajemnicza Polska. Niewyjaśnione historie, zapomniane skarby, sensacyjne odkrycia Jakub Kuza 6,9
ocenił(a) na 649 tyg. temu Jednym z moich ulubionych gatunków książki na wszelkie czytelnicze zastoje jest zbiór ciekawostek. Bo tak zasadniczo można określić wszystkie te książki, które mają jakiś jeden temat przewodni, ale dotykają tak różnorodnych miejsc, okresów historii, czy ludzi, że ciężko zakwalifikować je jako jednorodną, pełnoprawną pracę na temat konkretnego miasta, epoki, czy osoby. Takimi książkami jest wiele pozycji z serii Zrozum Wydawnictwa Poznańskiego, ale i w innych domach wydawniczych możemy znaleźć mnóstwo tytułów, które bawią się gatunkiem i z worka z napisem „literatura popularnonaukowa” wyciągają to, co im akurat pasuje. Bardzo często nie wychodzi to dobrze i całość jest bardzo chaotyczna, ale są też książki napisane w przemyślany sposób, które nie przytłaczają czytelnika poszczególnymi wątkami i są doskonałą motywacją do tego, by sięgnąć po kolejne pozycje dotyczące tych rozdziałów, które zainteresowały nas najbardziej.
Jakub Kuza stawia t a j e m n i c ę na pierwszym miejscu i z niej czyni motyw przewodni swojej książki. Nie wiem, jak (i czy w takim razie w ogóle) czytałam opis tej książki, kiedy ją zamawiałam, ale byłam przekonana, że zamawiam zbiór historii z wypraw autora po miejscach uznawanych za nawiedzone w Polsce. Jakoś ta mroczna okładka i właśnie obietnica tej tajemnicy w tytule mnie zmyliły. Ba! Nawet ten swoisty podtytuł z przodu(!) okładki ewidentnie nie podpowiedział mi nic. No, ale tyle prywaty z mojego niewytłumaczalnego niczym roztrzepania i totalnego nieogara.
Autor zabiera nas w podróż przez Polskę pełną tajemnic oraz miejskich (i wiejskich) legend. Każda z opisywanych przez niego historii zawiera w sobie jakieś pytania, na które nie znamy odpowiedzi i w przypadku wielu z nich tak już prawdopodobnie zostanie. Są one uszeregowane chronologicznie, czyli zaczynamy od słowiańskich sekretów, które skrywa Ślęża, a kończymy na pewnym wieczorze w Gdyni w latach 50. XX wieku, kiedy to w pobliżu portu do wody spadł…no właśnie, co? Co znamienne, sporo z opisywanych tu historii miała miejsce na terenie dzisiejszej Polski, ale nie w Polsce per se. Jest to oczywiście spowodowane tym, jak granice naszego kraju zmieniały się na przestrzeni lat. Stąd chociażby rozdział dotyczący nazistowskiego mauzoleum, która zbudowane zostało na terenie III Rzeszy i przez Niemców właśnie, ale dziś stanowi zabytek Polski. Całość okraszona jest licznymi kolorowymi zdjęciami, a ostatnie 25 stron stanowi bogatą bibliografię sugerującą nam, że Jakub Kuza przywołanych przez siebie interpretacji poszczególnych polskich mitów nie wziął z kosmosu.
Oczywiście, jak w to w przypadku takich książek bywa, były historie, które zainteresowały mnie bardziej i te, które zainteresowały mnie mniej. Do tych pierwszych na pewno należy rozdział o Ślęży, o templariuszach (ja nie wiedziałam, że byli kiedyś na terenie Polski, naprawdę!) oraz o miejskiej łaźni i pierwszym polskim krytym basenie w Zgierzu. Mniej angażujące były dla mnie z kolei opowieść o toruńskim więzieniu i nazistowskim mauzoleum na terenie Wałbrzycha. Jak jednak oceniam całościowo tę książkę? Hm. Średnio.
Na pewno spełniła swoje podstawowe zadanie, czyli rozbudziła we mnie zainteresowanie niektórymi z poruszanych tematów (ja chcę wiedzieć więcej o tych templariuszach!) oraz powiększyła moją listę miejsc do zobaczenia o kilka pozycji. Poza tym, choć pewnie spora część wiedzy ulotni się z mojej głowy, to kilka smakowitych, ciekawostkowych kąsków zostanie w niej na dłużej i będzie służyło jako interesujące przerywniki w trakcie rozmów o zdrowiu i polityce podczas wszelakich rodzinnych posiadówek z okazji świąt („- Co? PiS chce wprowadzić 1000+? A ciotka Jadźka znów ma polipy? Słuchaj wujku, a słyszałeś, że w Chwarszczanach byli templariusze i oni…”). I nie, nie rzucam tego jako zarzut do tej książki. Wręcz przeciwnie, skoro informacje w niej zawarte zostaną mi w głowie, to czemu by się nimi nie dzielić i – kto wie – może rozpocząć jakąś ciekawą dyskusję w bliskim gronie.
„Tajemnicza Polska” dostałaby ode mnie ocenę wyższą o jedną, może nawet półtorej gwiazdki, gdyby nie jedna spora – dla mnie – wada tej książki. A jest to wspominana też przez innych recenzentów wielka prywata autora. I nie mam tu na myśli jego rozmyślań i prób interpretacji, ale te wszystkie nawiązania do tego, jak to mu się jechało pociągiem, jaki to wypadek spotkał go w dzieciństwie, czy też cały rozdział o Wałbrzychu, gdzie na pierwszy plan wysuwa się nie nazistowskie mauzoleum, któremu ten fragment książki miał być poświęcony, a nastoletnia córka autora, z którą ten na tę konkretną wyprawę się wybrał. Jest tego za dużo i przypomina swoim stylem notkę na blogu, a nie pełnoprawny artykuł popularnonaukowy, czy też rozdział książki właśnie. Jest to w ogóle coś, czego ja bardzo nie lubię w książkach popularnonaukowych, czy reportażach. Wolę, kiedy autor jest w stanie odseparować się od swojego dzieła i dać czytelnikom opis historii konkretnych miejsc lub ludzi i nie stawiać siebie na pierwszym planie wszystkich wydarzeń. Tutaj tego nie było, Jakub Kuza grał pierwsze skrzypce na każdym kroku i też momentami pozwalał sobie na pewne negatywne ocenianie różnych działań podejmowanych przez różnorakie osoby, czy instytucje również współcześnie, co jest trochę niepotrzebnym upolitycznieniem całej książki, a nie o to przecież tu chodzi.
W ogólnym rozrachunku książkę jednak polecam, bo stanowi dobry początek do zapoznawania się z interesującymi Was historiami. Znajdziecie tu też sporo literatury fachowej, która może Was zainteresować, jeśli zapragniecie poszczególne tajemnice zgłębiać bardziej. Ostrzegam tylko przed blogerskim stylem autora, który dla wielu będzie pewnie nie do strawienia. Ode mnie ocena pośrodku skali, zaniżona tymi prywatnymi wstawkami na każdym kroku właśnie. Ale dodaję też od siebie małe serduszko (o, takie <3) za rozbudzenie mojego zainteresowanie tematem templariuszy na terenach Polski – serio, ja to będę musiała doczytać gdzieś jeszcze i koniecznie Chwarszczany kiedyś odwiedzę!