I’m the author of Legends & Lattes, a low-stakes cozy fantasy novel.
I’m a narrator too, and I’ve loved the art since I first heard Frank Muller’s legendary work. I’ve lent my voice to hundreds of books (including my own).
I live with my wife, two kids, and dog in Washington State, and I get up every morning excited and grateful to do this job.
I’m also an erstwhile veteran game developer, and it’s possible you’ve played something I’ve made. Torchlight, Fate & Rebel Galaxy have sold millions of copies on desktops and consoles. I remain the co-owner and CEO of Double Damage Games.https://travisbaldree.com/
Idealna historia do czytani pod kocykiem z herbatką. Wracamy do losów orczycy, zanim otworzyła słynną kawiarnię. Poznajemy życie Viv kiedy została ranna podczas walki, dochodzi do siebie w pewnym spokojnym miasteczku, gdzie dużą rolę w jej życiu odegra pewna podupadająca księgarnia i książki. Ciepła opowieść o miłości, przyjaźni i poświęceniu. Ta książka bardzo mnie rozczuliła.
Kiedy tę książkę nazywano "cosy fantasy" nie byłam pewna, czy ta historia mi się spodoba. Czy nie będzie nudno? Zdecydowanie jednak tak nie było! "Legendy i latte" może nie były pełne akcji, ale niezwykle przyjemne w odbiorze. I to przecież nie tak, że zupełnie nic się nie działo!
Ta historia na pewno była oryginalna nie przez wzgląd na liczne występujące w niej rasy, ale też na to, jakie odgrywały główną rolę. Zwykle jak już są to piękne elfy, śliczne syreny, a tutaj mamy orczycę, a wraz z nią sukkubę, hobgoblina i myszołaka. Niecodzienny wybór, prawda? Spośród nich najbardziej zapadł mi w pamięć uroczy Naparstek, którego wypieków aż chciałabym spróbować. Ale nie mogę oczywiście nie wspomnieć o Viv i o jej kreacji, która odbiega od standardowego obrazu orka. Ta bohaterka zmieniła w życiu priorytety i zdobywa nowe doświadczenia i stale się uczy - o życiu i o sobie samej.
To była przyjemna historia. Obserwując, jak powstaje tytułowy lokal, już rozumiałam, dlaczego ludzie nazywają tę historię przytulną. Choć oczywiście nie brakło tu dreszczy niepewności czy trwogi, to większość książki była takim właśnie otulającym kocykiem.
Warto też wspomnieć, że na drugim planie rozgrywa się tu miłosna historia z motywem friends to lovers. O dziwo jednak ten wątek nie był dla mnie tym najciekawszym, co jest zaskakujące nawet dla mnie, bo zwykle wątki miłosne ciekawią mnie najbardziej. Niemniej była to relacja dobrze poprowadzona, a między bohaterkami uczucie rodziło się stopniowo i bez pośpiechu, więc jeśli lubicie slow burn - jesteście w domu.
Ta książka otrzymuje ode mnie 8/10 i polecam ją osobom 12+