Chorwacki pisarz. Urodził się na terytorium obecnej Republiki Czarnogóry. Absolwent Akademii Filmowo-Telewizyjnej w Belgradzie (dramaturgia). Po zakończonej nauce pozostał w stolicy Jugosławii. Jeden z najwybitniejszych jugosłowiańskich pisarzy postmodernistycznych. Tworzył powieści, opowiadania oraz sztuki teatralne. Autor scenariuszy filmowych m.in. do takich obrazów jak "Lisice" (Jugosławia, reż. Krsto Papić, 1969) czy "Okupacja z 26 odsłonach" (Jugosławia, reż. Lordan Zafranović, 1978, Złota Palma na Festiwalu Filmowym w Cannes). Uhonorowany nagrodami literackimi w Serbii, Szwecji, Niemczech, Czarnogórze, Słowenii i Chorwacji. Nie należy go mylić z serbskim koszykarzem o nazwisku Mirko Kovač (Мирко Ковач). Wybrane książki pisarza: "Vrata od utrobe" (1978, polskie wydanie: "Drzwi żywota", Wydawnictwo Łódzkie, 1988),"Kristalne resetke" (1995, polskie wydanie: "Krystaliczna sieć", Wydawnictwo Pogranicze, 2006),"Knjiga pisama 1992-1995" (z Filipem Davidem, 1998, polskie wydanie: "Kiedy kwitnie zło. Książka listów 1992-1995", Oficyna Wydawnicza "Agawa", 2001),"Grad u zrcalu" (2007, polskie wydanie: "Miasto w lustrze", Wydawnictwo Pogranicze, 2012).
„Każdy pisarz musi mieć jeden niedokończony rękopis, nad którym będzie stale pracował, poprawiał go, bo pisanie to sprawa intymna, akt rozpusty”.
Pozostając w zgodzie z ową zasadą, Mirko Kovač bardzo długo kreślił i redagował rękopis, który miał stać się jego opus magnum. Zapewne z uczuciem ulgi i spełnienia zdążył ukończyć pracę przed własną śmiercią.
„Miasto w lustrze” jest więc dziełem na wskroś przemyślanym, drgającym zgodnie z rozbudzonym wahadłem zmieniających się ludzkich nastrojów. Celem nadrzędnym Kovača jest kwestia rozliczenia z przeszłością. Jak sam pisze: „Gdy skończę tę książkę, zapomnę też o całym rodzie, do tego momentu jednak muszę się jeszcze wspiąć na rodzinne drzewo genealogiczne i rozkołysać jego gałęzie, z których, póki trwa cała ta awantura, spadać będą zgniłe owoce”.
Chorwacki prozaik podnosi więc kolejne „rodzinne jabłka”, nadgryza je, a następnie skrzętnie chowa, aby wyciągnąć i w pełni posmakować w zupełnie innym miejscu. Tak oto zwodzi i droczy się ze mną, operując przy tym plastycznym językiem oraz aurą bałkańskiej sagi. Ale nie dajmy się nabrać, to nie kronika rodzinna. Głównym bohaterem nie jest tym bardziej Dubrownik, jak sugeruje blurb. Jest to bowiem w pierwszej kolejności książka o samym Kovaču. Trzeba przy tym pamiętać, że „wszystko, co pisarz zamienia w literaturę, jest tylko fikcją, rzeczywistość natomiast dopiero jako fikcja ma sens”.
„Miasto w lustrze” składa się z mgnień, z krótkich mrugnięć, rejestrowanych przez pamięć i złączonych indywidualną, zależną od pamięci siecią skojarzeń. Gdyby w Dubrowniku lub jego okolicach znajdowało się „Ucho Igielne”, zapewne po taki tytuł sięgnąłby autor. Cóż, Myśliwski miał na tym polu asa w rękawie.
Niestety po początkowym zachwycie, w którymś momencie zupełnie przestaje iskrzyć. Zaczyna wtedy doskwierać schematyczność poszczególnych rozdziałów. Doceniam rodową spowiedź autora, ale wydaje się, że to jemu była ona dużo bardziej potrzebna niż czytelnikom. W swoim rachunku, który wystawia przeszłości, piętnuje krewnych, usprawiedliwia własne błędy, chełpiąc się równocześnie swoimi osiągnięciami i niepokorną artystyczną duszą. Sam zaznacza zresztą, że jego książki to wyraz jego upodobań, tego zaś się nie sprzedaje. Owszem, tego nie zawsze warto też doczytać, chciałoby się dodać. Trzeba jeszcze docenić sam epilog, wypełniony szczerą synowską nostalgią. Więcej tu jednak bufonady Pana Pisarza niż jego błyskotliwych przemyśleń. W tej ostatniej kwestii nie pomaga też koślawa momentami robota tłumacza.
Gdyby można było wystawiać oceny za dwie połowy lektury, dałbym 8 za pierwszą i 4 za drugą. Wychodzi więc za całość całkiem niezła w sumie szóstka.
Wszystkie cytaty pochodzą rzecz jasna z pierwszej połowy tej książki.
To moje pierwsze spotkanie zarówno z tym pisarzem, jak i z literaturą bałkańską i muszę przyznać, że jest to spotkanie udane. Nawet bardzo.
"Miasto w lustrze" to historia pewnej rodziny, którą poznajemy dzięki opowieści głównego bohatera. Jest on pisarzem, specyficznym rodzajem pisarza, bowiem jego cechą charakterystyczną jest to, że lubi wszystko poprawiać, wykreślać i przepisywać na nowo.
Także historię swojej rodziny przedstawia nam dopiero po wielu latach i licznych poprawkach w tekście. Opowiada o swoich krewnych z pewną nutą nostalgii i sentymentu, ale nie waha się przed wyrażaniem negatywnych opinii o niektórych członkach rodziny, choćby o własnej babce ze strony ojca, do której nie kryje swojej niechęci.
Jest to książka, którą czyta się bardzo spokojnie, choć momentami Autor relacjonuje smutne czy wręcz dramatyczne wydarzenia.
W czasie lektury przenosimy się w burzliwe lata wojenne i powojenne na Bałkanach, a więc czasy rządów komunistycznych w byłej Jugosławii.
Autor tylko wspomina o tych wydarzeniach, skupiając się bardziej na tym, jaki miały one wpływ na ludność zamieszkującą tamte tereny.
Historię trudno streścić w kilku słowach - stąd nie będę tego robić w mojej opinii. Zaznaczę tylko, że jest to powieść, w której mamy wiele różnych historii i wielu bohaterów, którzy pojawiają się (i znikają) w życiu naszego narratora.
Niewątpliwie książka ma specyficzny klimat - taki bałkański - do tej pory znany mi jedynie z filmów Kusturicy. Myślę, że sięgnę po inne książki tego i innych autorów z kręgu literatury krajów byłej Jugosławii.
Według mnie jest to bardzo dobra książka. I choć nie jest to historia z gatunku miłych, lekkich i przyjemnych, to czyta się naprawdę świetnie i tak ... inaczej.
Szczerze polecam!