Coś na Progu, nr 1 / marzec-kwiecień 2012
Wydawnictwo: Dobre Historie Cykl: Coś na Progu (tom 1) czasopisma
66 str. 1 godz. 6 min.
- Kategoria:
- czasopisma
- Cykl:
- Coś na Progu (tom 1)
- Wydawnictwo:
- Dobre Historie
- Data wydania:
- 2012-03-15
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-03-15
- Liczba stron:
- 66
- Czas czytania
- 1 godz. 6 min.
- Język:
- polski
- Tłumacz:
- Jakub Wiśniewski, Mateusz Kopacz
- Tagi:
- kryminał lovecraft edward lee joshie groza horror Dawid Kaina Marcin Wroński Akunin Wallander thriller sensacja pulp fiction Mort Castle Jakc Ketchum Rudazow
Wydawane we Wrocławiu czasopismo poświęcone kryminałowi, grozie i opowieściom niesamowitym (dwumiesięcznik).
W numerze 1 (marzec/kwiecień 2012),m.in. teksty: Edwarda Lee, H.P. Lovecrafta, Stefana Grabińskiego, S.T. Joshiego, Dawida Kaina i Marcina Wrońskiego.
Dodaj do biblioteczki
Porównaj ceny
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Szukamy ofert...
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 99
- 57
- 35
- 7
- 5
- 3
- 3
- 3
- 2
- 1
Cytaty
Coś na progu” to nowy magazyn dla lubiących czytać, którzy chcą wyjść poza fantastykę. – Chcemy stworzyć polski odpowiednik „Amazing Stories”. Rozbudzające wyobraźnię czasopismo zawierające w sobie melanż gatunków, odważną prozę tętniącą życiem, porywającą publicystykę i krótkie formy – dobre historie, ciekawe opowieści – mówi redaktor naczelny Łukasz Śmigiel.
dodaj nowy cytat
Więcej
OPINIE i DYSKUSJE
Słowem wstępu jest to czasopismo z pogranicza grozy, kryminału, opowieści niesamowitych i fantastyki.
Omawiany przeze mnie numer ukazał się w lutym 2012 roku zaraz przed kolejną już 75 rocznicą śmierci Lovecrafta, i w całości został poświęcony jego osobie i twórczości: od klimatycznej okładki kończąc na nigdzie nieoblikowanym wierszu.
Temat numeru otwiera solidny tekst S.T Josha pt. "Niektóre z inspiracji wzgórza i w Górach szaleństwa" w której autor odwalił kawał dobrej pracy.
Kolejny, tekst Mateusza Kopacza pt. "W tempie iście karkołomnym" analizuje teksty i eseje Lovecrafta. Ciekawa sprawa dla kogoś kto zastanawia się nad kupnem książki "listy i eseje" Lovecrafta.
Idąc dalej mamy "bluźniercza przestrzeń czyli ponadczasowość prozy H.P. Lovecrafta" Kułakowskiej.
Równie interesujące są kolejne teksty o Howardzie w komiksach napisany przez Jana Wieczorka jak i muzyce Kamila Pawłowskiego. Obaj panowie zachwycili mnie ogromem nawiązani.
Kolejny punkt programu to proza i poezja. I tu jest dość "grubo" bo mamy już wyżej wspomniany "prastary szlak" Lovecrafta, "makak" Eda Lee i "engramy szatery" Grabinskiego. Wszystkie trzy są dobre i sam nie wiem z którego się bardziej cieszyłem.
W kryminalnej części mamy trzy artykuły- Sherock Holmes po Moskiewsku Agnieszki Papaj, mordercy przyszli z północy Duetu Moniki i Rafała a także wywiad kryminalny czyli medyk sądowy na miejscu przestępstwa.
Bardzo spodobał mi się dział "varia". Gdzie Dawid Kain opisuje Bizzaro Fiction, Łukasz Buchalski Carmille i późniejsze odniesienia a Jacek Stankiewicz pisze o animowanej grozie.
W czasopiśmie znalazło się też miejsce na gry. Jakoś fanem nie jestem więc się nie wypowiem.
Ostatnim punktem są felietony Marcina Wrońskiego i Bartosza Czartoryskiego, oba krótkie ale ciekawe.
Uzupełnieniem jest pasek komiksowy Krzysztofa Chalika.
Podsumowując, jeśli gdzieś wam wpadnie w ręce to bierzcie i czytajcie bo warto.
Słowem wstępu jest to czasopismo z pogranicza grozy, kryminału, opowieści niesamowitych i fantastyki.
więcej Pokaż mimo toOmawiany przeze mnie numer ukazał się w lutym 2012 roku zaraz przed kolejną już 75 rocznicą śmierci Lovecrafta, i w całości został poświęcony jego osobie i twórczości: od klimatycznej okładki kończąc na nigdzie nieoblikowanym wierszu.
Temat numeru otwiera solidny tekst...
Brakowało mi na naszym rynku takiego czasopisma, które w swej formie posiadałoby swoistą estetykę, która nie tylko uprzyjemnia lekturę, ale sprawia, że staje się ‘gadżetem’ kolekcjonerskim, z drugiej strony by treść w nim zawierała pewne klimaty i informacje poszerzające wiedzę w takich dziedzinach jak muzyka, literatura czy film. Taką lukę stara się wypełnić Coś Na Progu oferując nam tematykę szeroko pojętego horroru, kryminału czy przygody.
Pierwszy numer w stosunku do swoich poprzedników jest jeszcze dość skromny bo ma 64 strony, ale nie jest to wcale mało. Co więc w środku?
Każdy kto już miał styczność z czasopismem wie, że każdy kolejny numer podporządkowany jest tematowi przewodniemu. Już od pierwszego numeru twórcy konsekwentnie trzymają się tego i starają jeśli nie wyczerpać, to przynajmniej ująć z różnych stron daną tematykę. W pierwszym numerze tematem przewodnim jest osoba H.P. Lovecrafta oraz jego wpływ na kulturę popularną.
Teksty z jednej strony są smakowitym kąskiem dla fanów twórczości Lovecrafta z drugiej jednak mogą zainteresować osoby, które z jego prozą nie miały do tej pory styczności.
W pierwszym artykule otrzymujemy próbę odtworzenia inspiracji, które kierowały Lovecraftem przy opowiadaniu Wzgórza w górach szaleństwa tym samym możemy poznać w jaki sposób pisarz tworzył swoją opowieść. Już ten tekst może zachęcić do zainteresowania się proza HP. Lovecrafta ponieważ ukazuje złożoność i grozę wypełniającą jego literacki świat.
Jednak pisarz nie tylko zajmował się prozą o czym możemy przeczytać w artykule “W tempie iście karkołomnym” w którym omówiona jest poza prozatorska działalność Lovecrafta objawiająca się w tytanicznej pracy włożonej przez pisarza w listy i esej, których napisał ogromną ilość. W tamtym roku wydawnictwo SQN stworzyło nam możliwość zapoznania się z obszernym wyborem wspomnianych form literackich.
Kolejny artykuł dotyczy ponadczasowości stworzonego przez Lovecrafa świata. Autorka stara się ukazać elementy wpływające na to, że proza Samotnika z Providence ma “to coś”, co sprawia, że dzisiaj czytelnik chce po nią sięgać. Przy okazji omawia strukturę Lovecraft’owskiego świata grozy.
Gdy już zapoznamy się jak świat grozy u Lovecrafta funkcjonuje możemy poczytać o komiksowej twórczości inspirowanej dziełami autora. Fani tego typu twórczości na pewno znajdą coś dla siebie.
Jeśli zaś komiks nie jest odpowiednią formą dla kogoś, zawsze może odpalić w swoim odtwarzaczu mp3 ostry kawałek metalowy w którym odnajdzie ducha grozy Lovecraftowskich opowieści. O tym w tekście “Macki szarpią struny”
Nie zapomniano też o fanach komiksu czy też powieści graficznej. W “Call of Comics czyli Lovecraft w twórczości komiksowej” Jan Wieczorek przedstawia twórczość komiksową z całego świata oraz powieść graficzną, w której czerpano inspiracje z tekstów Lovecrafta.
Są też teksty dotyczące gier. W tym przypadku mowa jest o karciance i planszówce inspirowanych tworami Lovecrafta.
Poza artykułami oscylującymi wokół Lovecrafta w czasopiśmie znalazł się interesujący tekst – w sumie mój faworyt w tym numerze – o innym ujęciu tematyki wampirycznej. W swoim artykule “Inny rodzaj wampa: Carmilla i jej siostry” Łukasz Buchalski omawia lesbijskie ujęcie tematu wampiryzmu w literaturze i kinie.
Sporo tego, a jest jeszcze więcej; opowiadania, wiersz Lovecrafta, o horrorze w anime, wywiad z medykiem kryminalnym oraz szwedzkim kryminale. Warto zapoznać się z tym czasopismem by poszerzyć swoją wiedzę, albo spędzić przyjemnie czas na lekturze, lub zainspirować się do poszukiwań książek, filmów czy muzyki. Polecam!
http://ksiazkizklimatem.wordpress.com/2014/04/25/cos-na-progu/
Brakowało mi na naszym rynku takiego czasopisma, które w swej formie posiadałoby swoistą estetykę, która nie tylko uprzyjemnia lekturę, ale sprawia, że staje się ‘gadżetem’ kolekcjonerskim, z drugiej strony by treść w nim zawierała pewne klimaty i informacje poszerzające wiedzę w takich dziedzinach jak muzyka, literatura czy film. Taką lukę stara się wypełnić Coś Na Progu...
więcej Pokaż mimo toPowoli zaczynam mieć przekonanie, że jak p. Śmigiel się do czegoś zabierze, to musi to być dobre!
Powoli zaczynam mieć przekonanie, że jak p. Śmigiel się do czegoś zabierze, to musi to być dobre!
Pokaż mimo toGdyby nie wzmianka "NF" w artykule o polskim rynku fantasy/sf prawdopodobnie nigdy bym się nie dowiedział o tym piśmie. I byłaby to wielka szkoda. A tak od razu zamówiłem wszystkie wydane do tej pory numery i zaczytuję się zawzięcie.
Jest to dla mnie świetne uzupełnienie dla "NF", którą czytam z mniejszymi lub większymi przerwami od ponad 15 lat. Ciekawe felietony, dobre opowiadania - szczerze polecam.
Jedyny minus to format - jak dla mnie powinno być to A4, bo w obecnej formie literki w niektórych artykułach (a szczególnie we wstępniaku) są po po prostu za małe.
Czekam na kolejne numery i życzę sukcesów wydawcom, brawo dla nich za odwagę utworzenia tak w sumie niszowego pisma.
Gdyby nie wzmianka "NF" w artykule o polskim rynku fantasy/sf prawdopodobnie nigdy bym się nie dowiedział o tym piśmie. I byłaby to wielka szkoda. A tak od razu zamówiłem wszystkie wydane do tej pory numery i zaczytuję się zawzięcie.
więcej Pokaż mimo toJest to dla mnie świetne uzupełnienie dla "NF", którą czytam z mniejszymi lub większymi przerwami od ponad 15 lat. Ciekawe felietony, dobre...
Bardzo dobry pierwszy numer nowego magazynu poświęconego grozie i kryminałowi. W środku dwa świetne opowiadania: "Makak" - Edwarda Lee oraz "Engramy Szatery" Stefana Grabińskiego. Do tego kilka artykułów na temat Lovecrafta, bardzo ciekawy wywiad z medykami sądowymi i masa różnych innych ciekawostek.
To wszystko sprawia, że te niecałe 9 zł to naprawdę trafiona inwestycja.
Bardzo dobry pierwszy numer nowego magazynu poświęconego grozie i kryminałowi. W środku dwa świetne opowiadania: "Makak" - Edwarda Lee oraz "Engramy Szatery" Stefana Grabińskiego. Do tego kilka artykułów na temat Lovecrafta, bardzo ciekawy wywiad z medykami sądowymi i masa różnych innych ciekawostek.
więcej Pokaż mimo toTo wszystko sprawia, że te niecałe 9 zł to naprawdę trafiona...
Dziś słów kilka o Cosiu, czyli o nowym magazynie, który właśnie trafił na półki sklepowe.
10 SEKUND, CZYLI POTĘGA PIERWSZEGO WRAŻENIA
Pierwszy numer magazynu grozy „COŚ na progu” wizualnie prezentuje się naprawdę dobrze. Ale czy klimatyczna okładka wystarczy, by przyciągnąć potencjalnych czytelników? Mały format COSIA wyraźnie kontrastuje z konkurencją (mówię zarówno o Nowej Fantastyce, jak i o upadłym - panieświećnadjegoduszą - SFFiH),a wysoka cena (8,90) może odstraszyć. Tym bardziej, że w środku nie doświadczymy kolorowych stron, a jak wiadomo, współczesnym światem rządzi kult obrazka.
Przypominam sobie poprzednie pismo, w jakie zaangażowany był Łukasz Śmigiel. Lśnienie kosztowało złotówkę więcej, a na pierwszy rzut oka prezentowało się o wiele lepiej.
Dobra, koniec marudzenia, czas wziąć się do lektury!
POKAŻ KOTKU, CO MASZ W ŚRODKU
„COŚ” to 64 strony tekstów, artykułów i opowiadań, urozmaiconych czarno-białymi ilustracjami. Artykuły są dobre, niektóre nawet bardzo - tu ukłony w stronę Michała Żółcińskiego za tekst o Munchkinie; w życiu nie interesowały mnie karcianki, nawet zastanawiałem się, czy by sobie tego artykułu nie odpuścić, a tu proszę, miła niespodzianka. Absolutnie zachwycił mnie tekst o Bizarro Fiction - naprawdę świetnie się ubawiłem, polecam, mindfuck gwarantowany. Ciekawostką jest także pseudowywiad (w sensie: to raczej zbiór wypowiedzi, swoisty antywywiad) z medykami sądowymi - pozwala skonfrontować nasze wyobrażenie o śledztwach (ukształtowane przez procedurale pokroju CSI),z rzeczywistością. Ujął mnie również felieton Marcina Wrońskiego, poświęcony lękom i strachom - sympatyczny, bezpretensjonalny, zakończony ciekawą puentą.
BYŁO MIŁO, ALE SIĘ SKOŃCZYŁO
Autorzy COSIA nie wystrzegli się kilku błędów, które mnie, czytelnika, nieco zniesmaczyły (kurde, jakie to brzydkie słowo - „zniesmaczyły”; jak ze słownika jakiejś podstarzałej matrony, ale co tam).
Po pierwsze: zupełnie zbiła mnie z tropu ilustracja przedstawiająca... Naruto Uzumaki’ego, zamiast ilustracji z omawianej w tekście mangi Uzumaki. Niby głupi błąd, ale razi - jakby twórcy nie do końca zdawali sobie sprawę z tego, co publikują w magazynie.
Kolejna rzecz: artykuł S. T. Joshiego na pierwszej stronie. Osoby nie zaznajomione z tematem odpadają od razu, bo tekst wyraźnie adresowany jest wyłącznie do wielbicieli Lovecrafta. W innych artykułach na szczęście tego nie doświadczymy. Uważam jednak, że tekst Joshiego powinien być przesunięty gdzieś w głąb pisma - wtedy nie raził by na wstępie i nie zniechęcał do dalszej lektury pisma tych, którzy o twórczości Lovecrafta nie mają bladego pojęcia.
CHODŹ, OPOWIEM CI BAJECZKĘ
COŚ to również dwadzieścia stron fikcji literackiej. Przez opowiadanie Edwarda Lee nie udało mi się przebrnąć - może to wina tłumaczenia, a może to ja jestem ignorantem? Ale za to nowela Grabińskiego - cud, miód i orzeszki, niesamowicie nastrojowy utwór, aż zachęcił mnie, żeby w przyszłości zapoznać się z innymi utworami naszego polskiego Poe'go. Wiersz samego Lovecrafta również pozostawił po sobie raczej pozytywne wrażenie.
A! I plus dla Wydawnictwa Dobre Historie za organizację konkursu poetyckiego! Liryka umiera, warto ją promować!
ŁADNE RZECZY!
No i wracamy do kwestii szaty graficznej. Wnętrze Cosia jest ładne, schludne i uporządkowane. Nie doświadczymy tu graficznego misz-maszu, jaki oferowało LŚNIENIE; tu wszystko oparte jest na jednakowym szablonie - za to plus, estetyka jest ważna!
JESTEM NA TAK
COŚ to dobre pismo - bo o wartości pisma decyduje poziom tekstów i ich wartość merytoryczna, a tego COSIOWI na pewno odmówić nie można. Artykuły pisane są z pasją, przystępnym językiem i potrafią czytelnika zainteresować, przykuć uwagę, na chwilę wyrwać go z rzeczywistości.
Kolejny numer poświęcony będzie tematyce retro. Dla fanów steampunku pozycja obowiązkowa. Ja fanem steampunku nie jestem, ale magazyn kupię (stać mnie, a co!),a nuż mnie do tego nurtu przekonają.
No, to by było chyba na tyle. COSIA szukajcie w salonikach Inmedio i Kolportera, na Allegro oraz na stronie Wydawnictwa Dobre Historie.
POLECAM!
opublikowane również na: facetzksiazka.blogspot.com/
Dziś słów kilka o Cosiu, czyli o nowym magazynie, który właśnie trafił na półki sklepowe.
więcej Pokaż mimo to10 SEKUND, CZYLI POTĘGA PIERWSZEGO WRAŻENIA
Pierwszy numer magazynu grozy „COŚ na progu” wizualnie prezentuje się naprawdę dobrze. Ale czy klimatyczna okładka wystarczy, by przyciągnąć potencjalnych czytelników? Mały format COSIA wyraźnie kontrastuje z konkurencją (mówię zarówno o...
Trochę tytułów prasowych związanych z szeroko pojętą tematyką grozy już się na półkach polskich kiosków i innych empików pojawiło. Na swój prywatny użytek dzielę je na dwie zasadnicze grupy. Do pierwszej należą te typową komerchą wypchane, na kredowym papierze, kolorami po oczach walące i o „pile teksańskiej XVII” w głównej mierze traktujące. Grupa druga to tytuły traktujące grozę jako dziedzinę, na temat której traktaty naukowe można pisać – te są zwykle czarno – białe, do historii literatury często sięgające.
Osobiście łykam wszystko, co horrorem trąci, ale zdecydowanie wolę rozrywkowe podejście do wypruwania flaków. Ponieważ więc „Coś na progu” należy do drugiej ze scharakteryzowanych wyżej grup – na maksymalną ocenę u mnie nie ma szans. Szacunek do tradycji wyssałem jednak z mlekiem matki, wiec i tak wiernym czytelnikiem tegoż periodyku zostaję.
Trochę tytułów prasowych związanych z szeroko pojętą tematyką grozy już się na półkach polskich kiosków i innych empików pojawiło. Na swój prywatny użytek dzielę je na dwie zasadnicze grupy. Do pierwszej należą te typową komerchą wypchane, na kredowym papierze, kolorami po oczach walące i o „pile teksańskiej XVII” w głównej mierze traktujące. Grupa druga to tytuły...
więcej Pokaż mimo toPierwszy numer Coś na Progu spełnił swoje zadanie, nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że redaktorzy postawili na różnorodność, tracąc przy tym kontrolę nad zawartością merytoryczną. Wyliczankowe artykuły, choć w ogólnym zarysie ciekawe, nie pozwalają na głębsze poznanie tematu komuś, kto dopiero raczkuje w literaturze grozy. Dodatkowo razi rozdźwięk poziomu grafik: okładka jest świetna, doceniają ją ludzie z branży grafiki komputerowej, natomiast to, co widzimy na kolejnych stronach jest do bólu schematyczne i zdaje się być żywcem ściągnięte z Google, a szkoda, bo z pewnością znajdziemy wielu polskich młodych grafików, którzy przy minimalnych nakładach czasu stworzyliby coś nowego i ciekawego, zachowując klimat postarzonego materiału typu „heavy relic”.
Od jakiegoś czasu możemy zaobserwować pewną smutną prawidłowość – pisma prezentujące konkretny poziom ogłaszają swoją upadłość, powołując się przeważnie na słabnące zainteresowanie ze strony fanów fantastyki.W tym trudnym okresie na naszym rynku pojawiło się czasopismo nawiązujące do starych amerykańskich magazynów promujących grozę i kryminał, w oszczędności formy szukających recepty na kiepską sprzedawalność gatunkowych miesięczników. Coś na progu, już samą okładką zapowiada ciekawą podróż przez makabrę i koszmar. Kwestią zupełnie osobną jest to, jak ta niepozorna pozycja zaspokoi fanów horrorów i kryminałów.
Okładka sama w sobie intryguje i przygotowuje na treści co najmniej noszące znamiona grozy: O Strachu czy H.P Lovercraft i jego wpływ na kulturę popularną jawią się jako kawał dobrej publicystyki. Jednak, z każdym kolejnym artykułem, w czytelniku narasta niedosyt.
Bez sensu byłoby rozpisywać się nad kolejnymi artykułami, felietonami i opowiadaniami. Każda z wyżej wymienionych pozycji wyróżnia się jedną, zasadniczą cechą - choć poruszają tematy ciekawe, to potraktowane zostały jako pewnego rodzaju schematy wypowiedzi: ktoś ma przyjęte kilka punktów, które powinny być zawarte, i odnosi się do nich w czysto szkolny sposób. Mówiąc o muzyce przytoczone zostaje kilka wersów, bez tłumaczenia i z założeniem, że czytelnik automatycznie uruchomi wyszukiwarkę by doczytać to, czego autor artykułu nie potrafił znaleźć. Gdy czytamy o bizarro otrzymujemy suchą wyliczankę najbardziej znanych pozycji, a gdy mowa jest o wampirach z lesbijskimi zapędami trudno poczuć klimat odrzuconych przez społeczeństwo nieśmiertelnych....
To wszystko to jednak nic w porównaniu do artykułu traktującego o horrorze w anime.O ile kilka tytułów zasłużenie znalazło się w tym rankingu, tak nie potrafię przeboleć braku choćby jednego zdania na temat kultowego Hellsinga.
O opowiadaniach, (których uświadczymy tutaj nad wyraz mało) trudno napisać wiele: jedno przedstawia typowo amerykański, krwawy i pełen niewybrednych seksualnych skojarzeń schemat, drugie to raczej thriller psychologiczny, o niekoniecznie zaskakującym zakończeniu.
Nie przekreślajmy jednak czasopisma: doskonale wiemy, że początki bywają trudne, a odbiorcy kapryśni. Oczekuję jedynie trochę bardziej profesjonalnego potraktowania konkretnych tematów. W wypadku artykułów o szczątkowym charakterze należałoby konsekwentnie rozwijać wątki, prowadząc swoistą serię artykułów, opisujących temat w kolejnych odsłonach czasopisma. Czasem lepiej zamieścić o jeden artykuł mniej, a pozostałym poświęcić nieco więcej uwagi i przedstawić treści, których nie znajdziemy w wikipedii. Coś na Progu jest czymś nowym i wartym uwagi, w związku z czym głównym zadaniem redaktorów powinno być stworzenie drugiego numeru o zawartości, która pozwoli czytelnikowi "bać się" podczas lektury. Tytuł zobowiązuje, ja trzymam kciuki, zwłaszcza, że horror i kryminał to ciężki kawałek chleba: czytelnicy są przesyceni tanią grozą i szukają czegoś nowego, czegoś, co w erze krwawych wiadomości będzie potrafiło przyprawić ich o gęsią skórkę.
Pierwszy numer Coś na Progu spełnił swoje zadanie, nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że redaktorzy postawili na różnorodność, tracąc przy tym kontrolę nad zawartością merytoryczną. Wyliczankowe artykuły, choć w ogólnym zarysie ciekawe, nie pozwalają na głębsze poznanie tematu komuś, kto dopiero raczkuje w literaturze grozy. Dodatkowo razi rozdźwięk poziomu grafik:...
więcej Pokaż mimo toDla każdego coś miłego:) Każdego miłośnika fantastyki grozy i kryminału, oczywiście. Polecam!
Dla każdego coś miłego:) Każdego miłośnika fantastyki grozy i kryminału, oczywiście. Polecam!
Pokaż mimo toPierwszy numer świetnego czasopisma. Przeczytane od dechy do dechy.
Pierwszy numer świetnego czasopisma. Przeczytane od dechy do dechy.
Pokaż mimo to