rozwińzwiń

Nocne mary. Opowieści niekoniecznie na dobranoc

Średnia ocen

8,3 8,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,3 / 10
38 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
129
126

Na półkach: ,

Pisząc, niestety, o swoich nieświeżych wrażeniach z lektury "Nocnych Mar" gubię się trochę w ich autentyczności, ponieważ te wrażenia były mocne. Pisząc 'mocne', niekoniecznie mam na myśli ich pozytywny wydźwięk, ponieważ miałem malutki zgrzyt przy czytaniu tej pozycji, na szczęście pojawiło się kilka niuansików, które uratowały wdzierające się niekiedy znużenie. Osobiście nie jestem wielkim fanem antologii, chyba że zbiory opowiadań różnych autorów trafiają do zinów, lub jakiś magazynów typu "Histeria", lub kultowa "Nowa Fantastyka". Książkowe antologie dziarają mi w głowie duży znak zapytania, gdyż nigdy nie wiem czego się spodziewać i nie zawsze zmuszam się do sięgnięcia po takie wydania. Tutaj było inaczej - tytuł automatycznie nawiązał do mojej obecnej wieloletniej fascynacji snami, tu koszmarami, które są nieodłącznym elementem naszego onirycznego żywota. Okładka wyzywająca i klimatyczna, do tego kilku autorów mi znanych, w tym jeden znany mi osobiście. Więc można w ślepo uderzać. Do tego czcionka przyjemna dla oka, więc szybko się wciągnie. Chciałbym się odnieść do każdego opowiadania po kolei, ale jak wyżej zaznaczyłem - jestem nieświeży w odczuciach tej lektury, więc po krótce zwrócę uwagę na najciekawsze moim zdaniem opowiadania i te mniej ciekawe.
Widzicie, trzeba się zgodzić, że w tej antologii mamy elementarne przeskoki. Widząc niektóre opinie natknąłem się na te, które brzmiały rozczarowująco, ale i te które zachwalały i zachwalały. Tych drugich było dużo, obawiam się, że część z nich mogła być nieszczera, lub nacechowana hajpem i możliwością pokazania się. Pierwsze za to surowo oceniały bez wazeliny i skrupułów. Uważam, że żadne nie były warte przesadnego zachodu, ale opinie o opiniach może gdzie indziej. Wracając do samej antologii. Ciekaw byłem pióra dzisiejszych pisarzy i ich warsztatu, z racji swojego pisarskiego feblika, lubię podpatrywać style i warsztaty, a więc stwierdziłem, że będzie to rozejm z formą antologii, dzięki czemu egoistycznie się podbuduje, albo coś mnie tak zmiesza ze swym ego, że w życiu nie odważę się nic napisać. W sumie źle nie było, ale liczyłem na zerwanie zwojów mózgowych. Dlatego w ogólnym rozrachunku oceniam na "Bardzo Dobre" ze względu na tą mieszankę. Tematyka snów bardzo mi bliska jest popisowa i można naprawdę zabrnąć daleko, używając odpowiednich stylistyk. Niemniej tutaj przeważnie opowiadania długo się rozkręcały, nudziły u samego początku, a wielkie oczy robiłem dopiero na końcu, gdzie mogło pojawić się coś przerażającego. Niemniej opowiadanie opowiadaniu nie równe, dlatego...
"Pobudka Panie Sanders" od Szagdaj - pierwsze opowiadanie i trochę nudzi rozwój akcji, aczkolwiek sam motyw zabijania skazanego i natychmiastowe przywracanie go do życia jest bardzo ciekawe i w filozoficznym ujęciu może zrewolucjonizować pojęcie kar, gdy uświadomimy sobie jakim błogosławieństwem i ucieczką jest tak naprawdę śmierć. "Rezydent Domu nr. 5" oraz "Koszmary Doroty" Sawickiego - tzw. Klamra tej antologii, gdzie przeczytamy relacje z perspektyw dwóch bohaterów w innym czasie. Opowieść o człowieku ?... wrośniętym w kanapę. Czuć obrzydliwą groteskę i psychologiczne zabawy bohaterami, niemniej dla mnie "Koszmary Doroty" dużo lepsze "Rezydent..." przynudza. A tak w ogóle w "Rezydencie..." dostrzegam jakieś kalki lub inspiracje filmem "Wieloryb" Arronofsky'ego. "Wieża" Macieja Klimka jak dla mnie jedno z najbardziej wyróżniających się opowiadań. Raz że krótkie, więc zapada w pamięć, dwa, że historia przystępna i opowiedziana tak, jakby opowiadał to ktoś znajomy. Osobiście odczuwam tu hołdy w stronę klasycznego Weirdu, aczkolwiek sam utożsamiam "Wieżę" z Lovecraftiańską manierą, a fabuła o nagle pojawiającej znikąd wieży przywodzi na myśl akcję z tajemniczymi monolitami odnalezionymi w USA w 2020 roku. "Diabeł na Mym Ramieniu" Cytrowskiego - istny kryminał. Nie jestem zwolennikiem kryminałów i rzadko po nie sięgam, ale ten jest z tych, które mnie nudziły i osaczały nic nie znaczącymi opisami. Dopiero odnalezienie "Podejrzanego" czyni opowiadanie ciekawym i dostarcza dreszczyk. Przypomina lekko klimaty Tarrantino z "Od Zmierzchu do Świtu". "Dioboł" - Graham Masterton i Karolina Mogielska - i w końcu klasa sama w sobie, świetnie napisany tekst, różne perspektywy, różne czasy i słowiańska legenda. Krwiście, strasznie i można puścić wodze fantazji, a przy okazji zainteresować się słowiańską mitologią. Relacja babki, która opowiada wnuczce o niesławnym Dioble, wrzucając go do worka z lokalnymi plotkami międzysąsiedzkimi. Cudo!
"Zostań jedną z Nas" Norberta Góry - kolejny rodzynek. Krótkie opowiadanie o dziewczynie, która sprowadza manekina do wynajmowanego mieszkania, po to by... no właśnie domyślcie się po tytule, a jak dla mnie lekki ukłon w stronę Schulza. "Aegri Somnia" Tomasza Miłowickiego - znowuż perełka! To jest tak złe, że wydaje Ci się, że zaraz Hieronim Bosh wylezie z grobu i zacznie malować prozę Tomka. Innymi słowy, tak złe, że aż dobre. Szczerze nie wiem jak odbierać ten tekst, ale czułem się jakbym czytał wyznania jakiegoś opętanego szaleńca. Tam jest czerń, cierpienie, matkobójstwo i dużo diabelstwa. "Hopsy" Rafała Christa - nie sądziłem, że się ubawię przy tej antologii, ale w tym opowiadaniu mamy do czynienia z krasnoludkami wchodzącymi do ucha swej ofiary, a ofiara musi pić, by zagłuszyć wygłupy krasnoludków. Niestety nie ma na tyle alkoholu na świecie i krasnoludki przejmują kontrolę nad ludźmi, co powoduje masakre i rzeź godną groteskowego i humorystycznego slashera gore. "Sny Kassandry" Łukasza Śmigiela - jedyne Sci Fi w zbiorze. Jedno z lepszych opowiadań i kolejny rodzyn moim zdaniem. Świetne swiatotwórstwo, w którym się gubiłem po jednym czytaniu i musiałem przysiąść na dłużej. Takie wrażenie wzbudzał we mnie tylko Lem. Relacje kosmicznych ras, ze śmiałymi nawiązaniami do ludzi z ziemi, albo Reptilianami. Wyobraźnia pracuje. "Świadomy Sen" Kulawskiego - autor dość znany w kręgu, więc i opowiadanie charakterystycznie, nie złe, z ciekawą fabuła. Grupa spotykająca się na warsztatach świadomego snu doświadcza podobnych snów na tle II wojny światowej i jakiegoś tajemnego stowarzyszenia. Okazuje się, że w ich okolicy znajduje się obóz koncentracyjny ze snów grupy. Koniec końców wychodzi na jaw, że prowadzący warsztaty nie jest tym za kogo się podaje i zamyka grupę w tajnej bazie SS.
Reszty opowiadań nie pamiętam, a w sumie wszystkich jest 24. Jeśli ich nie pamiętam to albo przez nieświeżość doznań, albo wątpliwy warsztat pisarski. Tak jak wyżej wspomniałem, mamy tu mieszankę. Nie wszystkim spodoba się to samo, są i zacne teksty, których trudno zapomnieć. Niemniej jak na jednorazowe doświadczenie z antologią trzeba przyznać dość wątpliwy poziom pisarski niektórych autorów. Nie jest to moim zdaniem dobry manewr zaczynać opowiadanie od opisu tego co jest za oknem, a co nie wnosi nic do fabuły, albo znaczenia, czy choćby było symboliką. Takich rozpoczęć było dużo, a to odrzuca czytelnika. My fani grozy potrzebujemy wstrząsu od pierwszej litery!
Reasumując antologia nie każdemu przypadnie do gustu, ale warto rzucić okiem na wybrane opowiadania, bo pisarski laur czeka na pewnych autorów tego zbioru. A książka na półce prezentuje się też zachęcająco. Spokojnie możecie czytać na dobranoc, te słabsze kawałki was uśpią, ale wystrzegajcie się prawdziwych mar - Klimka, Miłowickiego, Góry, Sawickiego i oczywiście Mastertona z Mogielską!

Pisząc, niestety, o swoich nieświeżych wrażeniach z lektury "Nocnych Mar" gubię się trochę w ich autentyczności, ponieważ te wrażenia były mocne. Pisząc 'mocne', niekoniecznie mam na myśli ich pozytywny wydźwięk, ponieważ miałem malutki zgrzyt przy czytaniu tej pozycji, na szczęście pojawiło się kilka niuansików, które uratowały wdzierające się niekiedy znużenie. Osobiście...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
210
97

Na półkach:

Zapraszam Was na parę słów na temat książki "Nocne Mary" od wydawnictwa @linguamortis_ph czyli 23 opowiadania w jednej książce🔥

Kolejna antologia opowiadań grozy, którą miałem możliwość przeczytać już za mną i kolejny raz mam cholerny problem, żeby tę książkę ocenić.

Są tutaj naprawdę świetne opowiadania, które naprawdę powodują gęsią skórkę i mocno wpływają na psychikę swojego czytelnika (tutaj zdecydowanie wyróżnię opowiadanie "Świadomy sen" autorstwa @wojciech_kulawski 👏). Są też inne historie, które rzeczywiście można podciągnąć pod grozę/horror i w których mrok kryje się w każdym słowie.

Ale...
Właśnie niestety nie obejdzie się bez ale.
Nigdy nie rozumiałem i nigdy nie zrozumiem "opowiadań", które mają, uwaga: dwie strony!
Dlaczego? Po co? Co to ma na celu? Co ma przekazać tekst, napisany na jedną kartkę? Ma spowodować strach? Lęk? Przerażenie? Jakim sposobem? Nie wiem, może wy będziecie mądrzejsi i to ja po prostu jestem za głupi, żeby to ogarnąć🤷

Podsumuje to w następujący sposób:
Książka "Nocne Mary" jest zbiorem opowiadań strasznie nierównych. Z jednej strony mamy naprawdę mroczne, wywołujące to uczucie niepokoju, którego szukamy w takich antologiach i trzymające naprawdę wysoki poziom historie, ale z drugiej strony dostajemy "opowiadania" na jedną kartkę.

Ogólnie książkę oceniam na plus i wydawnictwo @linguamortis_ph pokazuje, że może być niezłym graczem na rynku wydawniczym horroru i życzę im, żeby każda kolejna książka przez nich wydana osiągnęła jak największy sukces🔥

Zapraszam Was na parę słów na temat książki "Nocne Mary" od wydawnictwa @linguamortis_ph czyli 23 opowiadania w jednej książce🔥

Kolejna antologia opowiadań grozy, którą miałem możliwość przeczytać już za mną i kolejny raz mam cholerny problem, żeby tę książkę ocenić.

Są tutaj naprawdę świetne opowiadania, które naprawdę powodują gęsią skórkę i mocno wpływają na psychikę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
141
141

Na półkach:

23 opowiadania grozy, napisane przez 22 autorów, zamknięte na 340 papierowych stronach. Każde inne, każde porusza różne struny emocji w naszych ciałach i umysłach. Różna długość, różna forma i jakość. Natężenie grozy nie jest jednolite, podobnie jak brutalność, czy niedopowiedzenia.
**
Choć opowiadania nie należą do moich ulubionych utworów literackich, co niejednokrotnie podkreślałam, tak groza i lęk potrafią zdziałać cuda, nawet na kilku stronach. Wśród tych 23 historii, mam kilku swoich faworytów, o których zaraz wspomnę, przez niektóre przebrnęłam bez emocji, jedno wzbudziło ogromną odrazę, a kilku nie zrozumiałam. Najlepsze moim zdaniem opowiadania napisali: N.Szagdaj, R.G.Sawicki, M.Kowalczyk, duet G.Masterton i K.Mogielska, O.Zielonka, H.Smolarek, Ł.Dubaniowski i W.Kulawski. Myślę, że każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie. I osoby, które kochają suspense, i te, dla których pewne metafory tworzą dobry klimat, ale również i te, których zaintryguje gore i ból. Ciekawostką były tu również trzy mikro-opowiadania, które skojarzyły mi się od razu z baśniami braci Grimm, które uwielbiałam za dzieciaka (kochana mami nie wiedziała, co zakupiła dla swej pociechy i co jak mniemam zaowocowało moją dzisiejszą miłością do thrillerów i horrorów 🤭). Choć „Nocne mary” typowym horrorem nie są, myślę, że fani gatunku mogą się tym tytułem zainteresować.

23 opowiadania grozy, napisane przez 22 autorów, zamknięte na 340 papierowych stronach. Każde inne, każde porusza różne struny emocji w naszych ciałach i umysłach. Różna długość, różna forma i jakość. Natężenie grozy nie jest jednolite, podobnie jak brutalność, czy niedopowiedzenia.
**
Choć opowiadania nie należą do moich ulubionych utworów literackich, co niejednokrotnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
219
208

Na półkach:

Recenzja dla miłośników horrorów !

"Nocne mary" to zbiór opowiadań, które czasami bardziej, a czasami mniej powodują gęsią skórkę na skórze.
W zależności od Waszych upodobań można poszukać najlepszego opowiadania dla siebie. Znajdziecie tu typowo krwawe horrory, jak i te psychologiczne oraz takie, gdzie główną rolę odgrywają siły nadprzyrodzone. Opowiadania o psychozach, jak i takie z faktami historycznymi w tle. Jeśli boicie się typowych horrorów to znajdziecie również opowiadania, które są bardziej kryminałami/thrillerami. Długość opowieści jest różnorodna, od jednostronnicowych, po zdecydowanie dłuższe. Jak widzicie w tej antologii jest duża rozmaitość!

Jedno jest pewne - wybierając historię będziecie zaintrygowani ich tytułami 🙂

Osobiście najbardziej podobały mi się opowiadania dotyczące tajemniczego mieszkania, gdzie (dosłownie) w kanapie ktoś czyha... oraz o krasnoludkach zagnieżdżających się w głowie.....wiem też co lubi robić chochlik za zasłoną 🙂 Więcej nie zdradzam, sięgnijcie po tę książkę sami!

Recenzja dla miłośników horrorów !

"Nocne mary" to zbiór opowiadań, które czasami bardziej, a czasami mniej powodują gęsią skórkę na skórze.
W zależności od Waszych upodobań można poszukać najlepszego opowiadania dla siebie. Znajdziecie tu typowo krwawe horrory, jak i te psychologiczne oraz takie, gdzie główną rolę odgrywają siły nadprzyrodzone. Opowiadania o psychozach,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
21
21

Na półkach:

"Nocne mary" to zbiór opowiadań, który z sukcesem przemyca czytelników przez mroczne zakamarki wyobraźni. Twórcy tego dzieła doskonale operują napięciem, zmuszając czytelnika do zanurzenia się w atmosferze niepewności od pierwszych stron💀
"Nocne mary" to 360 stron świetnego horroru, 22 niesamowitych autorów i 23 przerażające opowiadania, a każde z nich stanowi unikalną perłę w koronie tej antologii. Autorzy zdolnie balansują pomiędzy subtelnością, a eksplozją emocji, budując napięcie na różnych poziomach. W jednym momencie czytelnik może doświadczyć delikatnego dreszczyku, by w kolejnej chwili być zanurzonym w intensywnym strachu.
Wyjątkowość tej antologii tkwi w zdolności autorów do eksploracji różnych aspektów dreszczyku. Nie są to jedynie klasyczne motywy horroru, lecz również subtelne gry psychologiczne. Chociaż niektóre opowiadania mogą być bardziej przerażające niż inne, "Nocne mary" jako całość dostarcza bogatej palety emocji. Myślę, że dla miłośników horroru ta pozycja będzie stanowić niezapomniane i wielowarstwowe doświadczenie.

"Nocne mary" to zbiór opowiadań, który z sukcesem przemyca czytelników przez mroczne zakamarki wyobraźni. Twórcy tego dzieła doskonale operują napięciem, zmuszając czytelnika do zanurzenia się w atmosferze niepewności od pierwszych stron💀
"Nocne mary" to 360 stron świetnego horroru, 22 niesamowitych autorów i 23 przerażające opowiadania, a każde z nich stanowi unikalną...

więcej Pokaż mimo to

avatar
676
57

Na półkach: ,

W zeszłym roku na polskim rynku wydawniczym pojawiło się wydawnictwo Lingua Mortis, które będzie specjalizowało się w gatunku literackim, który nie jest specjalnie popularny w naszym kraju, a mianowicie w horrorze. Jedną z pierwszych publikacji jest niniejsza antologia opowiadań grozy. Patrząc na nazwiska na okładce, można się domyślić, że Lingua Mortis, oprócz mniej znanych autorów, postawi również na uznanych twórców. Jako przykład można podać tu Grahama Mastertona, który niedługo wyda u tego wydawcy najnowszą książkę.
Ale wracając teraz do zbioru opowiadań, to jest on, moim zdaniem bardzo nierówny. I nie chodzi tu o poziom opowiadań, a raczej mam na myśli ich długość. Otóż bowiem obok opowiadań na kilkanaście stron w antologii tej znajdziemy utwory zajmujące raptem jedną stronę i to jest zdecydowanie za mało. W takich wypadkach ciężko powiedzieć, jakie były kryteria doboru opowiadań. To tyle jeżeli chodzi o formę. A co do treści to też jest różnie. Oprócz tekstów, które są wciągające, niestety znalazło się też kilka słabszych. Ale to już urok antologii, że nie wszystkie opowiadania prezentują wysoki poziom. Na uwagę zasługują, według mnie, opowiadania: Olka Zielonki „Obudź się”- kryminał z elementami mitologii słowiańskiej i Wojciech Kulawskiego „Świadomy sen” o zemście po latach.
Podsumowując, jest to zbiór bardzo nierównych opowiadań, przeznaczony zdecydowanie dla wielbicieli horroru, którzy lubią się bać i nie odrzuca ich brutalność w literaturze.

W zeszłym roku na polskim rynku wydawniczym pojawiło się wydawnictwo Lingua Mortis, które będzie specjalizowało się w gatunku literackim, który nie jest specjalnie popularny w naszym kraju, a mianowicie w horrorze. Jedną z pierwszych publikacji jest niniejsza antologia opowiadań grozy. Patrząc na nazwiska na okładce, można się domyślić, że Lingua Mortis, oprócz mniej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

„Nocne mary. Opowieści niekoniecznie na dobranoc”
Wydawnictwo Lingua Mortis, gatunek: horror

Przyznam od razu, że dawno się tak na żadnej książce nie zawiodłam (na filmie zresztą też, ale skupmy się na tym pierwszym). Wiecie jak to jest, kiedy czytacie same dobre książki i buduje się w Was przekonanie, że macie do nich „smak”. Taka książkowa „passa”. Wiara, że wręcz odruchowo sięgacie po to, co dobre, bo przecież macie ileś set przeczytanych pozycji na koncie… Tak, ciągle mówię o sobie, więc czas przejść do rzeczy.

Dawno się tak nie rozczarowałam. A zaczynało się tak dobrze!
Okładka – naga kobieta siedząca na jakimś monumencie, rozkładająca dłonie w sposób, który obserwatorowi przypomina ból. Jej twarz, na której gości grymas, przesłonięta jest chmarą dymu, który ulatnia się z niej niczym z okaleczonej duszy.

Idźmy dalej. W składzie opowiadających widzimy praktycznie same polskie nazwiska, ale na samej górze reklama w postaci Grahama Mastertona, mistrza horroru (wiwaty w tle)! A opinie na Internecie? No po prostu same 8/10 jeśli nie wyżej! Czy ludziom na LC (LubimyCzytać.pl) ktoś za to płaci? Przyznawać mi się i to już.

Opowiadania tak srogo nie przypadły mi do gustu oraz moich wyobrażeń, iż pozwoliłam sobie zrobić małe (haha…) podsumowanie. W „Nocnych marach…” mamy aż 23 historie 22 autorów. To wszystko zamknięte w ponad 300 stronach (boże drogi…). Błędy w tekście, brak logiki i historie na półtora strony również miały miejsce. Niektóre nawet nie były horrorami, tudzież powieściami grozy.

1/ „Pobudka, panie Sanders”:
Jedno - tylko jedno - opowiadanie było naprawdę wartę uwagi (cóż to szkodzi, że akurat było pierwsze!). Chciałabym w tym miejscu, ze szczerą radością wyróżnić opowiadanie pani Nadii Szagaj „Pobudka, panie Sanders”. Z wielką przyjemnością zapoznam się z jej dalszą twórczością. Pomysł, który zaprezentowała był czymś naprawdę wyjątkowym i wyróżnił się na tle wszystkiego, co czytałam. Otóż mamy rok 2154 a pan Sanders zostaje skazany za swoje nieludzkie czyny na śmierć. Siedmiokrotną. Technologia i technika medyczna poszły do przodu, zatem skazanych na śmierć zabija się… by ponownie ich ożywić i tak dalej, aż do końca (znowu żarcik). Skazani tracą zmysły z każdą kolejną śmiercią, jednak rzeczywisty problem pojawia się około czwartej śmierci. Więźniowie przestają odróżniać majaki od rzeczywistości, przy ich łóżkach stoją zmasakrowane ofiary (cierpliwe, żądne zemsty dusze z zaświatów),zaś widmo śmierci staję się wybawieniem. Opowiadanie jest niesamowicie obrazowe, autorka wręcz bawi się słowem i czytelnik czuje męki skazanego – obserwuje je i w nich towarzyszy. Na początku historia jest nieco niezrozumiała, ale całość pozostawia w czytelniku naprawdę mnóstwo emocji i niedosytu.

Teraz opiszę pozostałe opowiadania, które zasługują na uwagę, bo po prostu były okej – nie za bardzo zagmatwane, logiczne, nawet z jakimś sensem i pomysłem:

2/ „Obudź się”:
Olek Zielonka przedstawił bardzo ciekawe zestawienie wierzeń słowiańskich z czasami rzeczywistymi. Dobry i przemyślany koncept. Taki kryminał pomieszany z horrorem. Trochę smutny. A więc: samotni mężczyźni giną jeden za drugim w barach. Nikt nie wie dlaczego, ani co zostawia ich w tak makabrycznym stanie. Czy Lena (znająca tajniki ludzkiej podświadomości i odbywająca podróże astralne wróżbitka) oraz jej wujek odkryją prawdę co spotyka ofiary?

3/ „Świadomy sen”:
Wojciech Kulawski zaprezentował natomiast opowiadanie inspirowane tematyką obozów koncentracyjnych oraz teorii spiskowej dotyczącej tajnego stowarzyszenia Vril, która to organizacja praktykowała okultyzm. Ponadto jej członkowie promowali rasę aryjską, składali ludzkie ofiary (szczególnie z dzieci),dokonywali zabójstw na tle politycznym a także wywoływali duchy zmarłych. Udokumentowanym faktem jest, iż Adolf Hitler poszukiwał krainy o tej samej nazwie, gdyż liczył na zdobycie mocy dającej mu absolutną władzę nad światem (to ostatnie to już info z Wikipedii, ale rzucam jako ciekawostkę). Tak więc mamy czwórkę bohaterów, pozornie losowych, którzy pod okiem nauczyciela/ mistrza uczą się świadomego snu. Z dziwnych przyczyn, każdemu z nich śni się obóz zagłady w Bełżcu (można spekulować, ale spali w chatce wynajętej obok tego miejsca),zaś oni pełnią w tych sennych majakach rolę więźniów, obserwując miejsce kaźni od środka. Całkiem ciekawe ujęcie zemsty, karmy, a także mocy sił nadprzyrodzonych.

4/ „Koszmar Doroty”:
Tak naprawdę jest to kontynuacja opowiadania „Rezydent domu nr 5” R.G. Sawickiego, jednak ta pierwsza część jakoś mi nie przypadła do gustu. Oceniając je razem, faktycznie tworzą logiczną całość. Opowiadanie jest naprawdę ciekawe, jednak nie jest to na pewno nic nowego ani świeżego. Czuć inspirację starymi horrorami (ale takie są chyba najlepsze). Mamy więc dwójkę rodzeństwa, z których jedno bardzo przekracza granicę siostrzano-braterskiego traktowania, idąc mocno w stronę znęcania. Bohaterowie na przekór słowom dziadków trafiają do domu nr 5. Dzieje się tam coś bardzo tajemniczego, złego i zdecydowanie nie dla dziecięcych oczu. Opowiadanie ciekawie przedstawia istnienie zła, które nie pojawia się znikąd, ale trwa z pewnych przyczyn i da się je „ugasić” odpowiednimi środkami. Ciekawe ubranie zła w formę i dosłowne nadanie mu kształtu.

5/ „Hopsy”:
Opowiadanie Rafała Christa było dość brutalne (ale po tym co przeczytałam w innym opowiadaniu w „Nocnych marach…”, nawet nie drgnęła mi powieka). Pomysł opiewał na inspirację plagą zombie, ale jednak w całkiem innym wydaniu. Było krwawo, było brzydko (i to jak),ale najzabawniejsze w tym wszystkim była dobroć bohatera, a przynajmniej to, jak bardzo on w nią wierzył. W każdym razie, jak plaga zombie się kończy… chyba tłumaczyć nie trzeba.

Poza wymienionymi wcześniej, wyróżniłabym jeszcze następujące opowiadania: „Domek na drzewie”, „Nowe życie”, „Diabeł na mym ramieniu”…i uwaga, będą spojlery:

Historie spod pióra Ł. Dubaniowskiego, H. Smolarka i A. Cytrowskiego miały ciekawy koncept, były logiczne, ale kompletnie przegadane i naciągane. Każde w innym klimacie. „Domek na drzewie” opiewał na pomysł magicznej przemiany ludzi w udręczone ptaki, zamykane w przytulnych domkach na drzewie. „Nowe życie” miało niesamowicie irytującego bohatera (gratulacje dla autora, dawno się tak nie zirytowałam czytaniem – to chyba na plus za kreacje głównej postaci?),którego siły odwieczne stawiają do pionu i wymierzają karę – czy słuszną? W moim odczuciu za mało wiemy o bohaterze, aby zgodzić się z karą, którą otrzymał, ale gdyby była z tego książka… byłaby świetna. Serio. Na sam koniec – „Diabeł na mym ramieniu”. Opowiadanie miało swój wyjątkowy klimat, przypominało stare opowieści z diabłem w roli głównej. Spotkanie z szatanem, a raczej opętanym przez niego człowiekiem, było bardzo ciekawe: kreacja szalonego Dennisa, który pokrętnie opowiada o śmierci zaginionego chłopaka, cienie tańczące na ścianach. Szkoda jedynie, że autor skraca fakty dla samego skracania, a może braku dalszych pomysłów.

Specjalny akapit poświęcam dla opowiadania duetu Graham Masterton & Karolina Mogielska o tytule „Dioboł”. Naprawdę nie cierpię horrorów, których brutalizmu, zła i deprawacji nie da się wytłumaczyć żadną logiką, a za takową nic w tym opowiadaniu jak dla mnie nie stało. Powiedzmy, że zdeprawowany dzieciak był diabelskim nasieniem – ok. Ale całość stworzona jest bez ładu i składu, a forma to luźno rzucone obok siebie części historii – tak bym to zdefiniowała. Po Grahamie Mastertonie oczekiwałam jednak zdecydowanie więcej.

Kolejny akapit poświęcę dla „Aegri Somnia” Tomasza Miłowieckiego. Opowiadanie wieje nienawiścią w każdą możliwą stronę świata. Nienawiścią oraz depresją, ciężarem życia i niewymownym trudem. Gratuluję, bo jednak ciężko wywołać tak skrajnie złe uczucia w czytelniku. Przyznam, że gdyby wydłużyć tę historię i może bardziej umożliwić czytelnikowi zaznajomienie się z główną postacią, pozwolić nabrać jej kształtu, a przede wszystkim zatańczyć z panią logiką – byłby to naprawdę niezły tekst. Bohater jest tak skrajnie dziwny w swej rozpaczy, iż chciałoby się to zaliczyć do tematyki science fiction (przepraszam, no ale nie mogę się powstrzymać przez tym porównaniem). Całość kończy się za to bardzo mądrymi słowami: „Twój szaleniec i kochany socjopata, Gabriel Bagiński” – cholera, wszystko się zgadza.

Cóż, reszta opowiadań nie zasługuje nawet, żeby o nich wspomnieć. Brak w nich logiki i namiastki sensu. Zdecydowanie muszę przyczepić się do sposobu „reklamy” zbioru opowiadań – nigdy bym nie przypuszczała, że większość z historii w nim zawartych będzie inspirowana starodawnymi wierzeniami z diabłem w roli głównej. Gdybym wiedziała, że sięgam po a’la stare polskie legendy, nawet bym nie sięgnęła po lekturę. Jako czytelnik miałam wrażenie, że treści zawarte w książce nie zostały odpowiednio zredagowane, stanowią zaś zlepek pierwszych lepszych tekstów, które nadesłali początkujący autorzy. Jak zbiór opowiadań może być tak skrajnie nierówny? Jak można zestawić obok siebie opowiadanie świetne, parę ledwie dobrych i o dziwo logicznych z takimi ochłapami bez ładu, składu, pomysłu, treści i w końcu… sensu?

Ze swojej strony, zdecydowanie nie polecam, gdyby nie pierwsze opowiadanie „Pobudka, panie Sanders” to już nawet nie byłoby o czym pisać – oceńcie sami, czy warto kupić książkę dla 15 stron dobrej zabawy.

Dzięki,
Ela Buszko

„Nocne mary. Opowieści niekoniecznie na dobranoc”
Wydawnictwo Lingua Mortis, gatunek: horror

Przyznam od razu, że dawno się tak na żadnej książce nie zawiodłam (na filmie zresztą też, ale skupmy się na tym pierwszym). Wiecie jak to jest, kiedy czytacie same dobre książki i buduje się w Was przekonanie, że macie do nich „smak”. Taka książkowa „passa”. Wiara, że wręcz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
663
595

Na półkach:

Ścigani przez cienie

Trąci to banałem, ale nie mogę się temu porównaniu oprzeć. Jak powszechnie wiadomo, zbiory opowiadań są jak bombonierki: co czekoladka to zaskoczenie i inny smak. Zawsze trafiają się takie, w których trudno nam się rozsmakować, takie które są dla nas odkryciem, bo dotąd nie wiedzieliśmy, że ich smak został stworzony z myślą o nas i takie, które chcielibyśmy sklonować i, kolokwialnie mówiąc, żreć w kółko. Dokładnie tak miałam z „Nocnymi marami” - przy czym muszę zaznaczyć, że na totalnie niezjadliwego bombona w tym zbiorku nie trafiłam. Co najwyżej znalazłam tylko kilka takich, które niekoniecznie rozpieściły moje podniebienie, ale i tak spałaszowałam je z przyjemnością. Moje spotkanie z tą antologię śmiało mogę więc uznać za udane (i, dodatkowy plus, przynajmniej nie poszło mi w boczki).

Pośród 23 utworów, które składają się na antologię, znajdziecie nie tylko horror - i grozę o różnym natężeniu -, ale również fantastykę, sci-fi, komedię (czarną, bo jakżeby inaczej?),noir, weird oraz dramat. Obok spinających wszystko tajemnic i lęków, znalazło się tu także miejsce na współczesny ból, echa przeszłości, obłąkanie w kryzysie, półprawdę, legendy i ucieczkę w makabrę. Autorzy z ogromną pomysłowością zbudowali z popkulturowych klocków nowe konstrukcje, układając je w mikroświaty pełne znaczeniowych tropów. Pozwolili przy tym koszmarom współistnieć z elementami jawy, zacierając między nimi jakiekolwiek granice – czytelnikowi na zgubę.

„Nocne mary”, jak dla mnie, to imaginarium niesamowitości, uderzające w skrajne tony przerażenia. To pęknięcie, przez które wylewa się wszystko, co mieszka w cieniu, by z uporem maniaka nas ścigać, nękać, zamęczać…

*

Nadia Szagdaj „ Pobudka, panie Sanders”

Opowiadanie oparte na bardzo ciekawym i prowokującym do dyskusji (ja byłam zachwycona i zaintrygowana, X z którym rozmawiałam o zaproponowanym rozwiązaniu, uznał je za niepoważne – no i walka na argumenty ruszyła) koncepcie. Wyobraźcie sobie bowiem świat przyszłości, w którym karę śmierci wykonuje się WIELOKROTNIE. Po ich „odbyciu” można wyjść na wolność, nawet jeśli było się seryjnym mordercą z sadystycznymi zapędami i nie odczuwa się potrzeby zmiany przyzwyczajeń. Bułka z masłem? Tylko pozornie. To co bowiem w pewnym momencie zaczyna dziać się ze skazańcami, jest gorsze od samej śmierci. Chętnie sięgnę po twórczość autorki, ponieważ bardzo przypadł mi o gustu jej sposób snucia opowieści.

R.G. Sawicki „ Rezydent domu nr 5” i „Koszmary Doroty”

Trochę szkoda, że z obu opowiadań nie zrobiono klamry spinającej antologię. Są to bowiem dwie wersje tej samej historii, opowiedziane z różnych perspektyw: Maćka i Doroty spędzających wakacje u dziadków. Opowieść starszego brata przypominała mi nastrojem „Upiorne opowieści po zmroku”, czyli taką grozę dla starszej młodzieży. Maciek mimo, iż dorosły opowiada nam wydarzenia z punktu widzenia chłopca, który ewidentnie wyparł z pamięci, to co mu się przytrafiło. Dlatego też, chociaż wyczuwamy grozę sytuacji, nie wybrzmiewa ona w pełni. Ponadto „potwór”, z którym mamy tutaj do czynienia, jest dosyć pokraczny i może wydawać się początkowo mało przerażający. Wersja Doroty i to co robi ona ze swoją przeszłością, jako dorosła już kobieta, dodają historii nowych znaczeń. W jej wersji klimat opowieści staje się duszny i ciężki. Dowiadujemy się kim był Rezydent i jakie miał naprawdę zamiary. Przekonujemy się, po raz kolejny, o tym, że złe czyny, nawet jeśli komuś wydaje się, że ma początkowo dobre zamiary, budzą jeszcze większe zło. Autor pokazał, że świetnie czuje się w historiach, które można opowiadać jako „straszaki” przy ognisku, a także w tych o trudniejszej tematyce. Czekam na więcej.

Tomasz Duszyński „Fabryka”

Bardzo dobrze napisany horror industrialny. Rytmika opowiadania, doskonale współgra z „produkcyjną” treścią. Podczas gdy powolnie odkrywamy tajemnicę tytułowej fabryki, „nawiedzanej” przez regularne wstrząsy, jednostajny szum maszynerii wprowadza nas w stan wręcz hipnotyczny. Weirdowy klimat skłania nas do głębszych rozważań na temat istoty kultury pracy i idei konsumpcjonizmu. Motyw tworzenia i pochłaniania splecione są tutaj bowiem w morderczym uścisku. Podoba mi się to, że można opowiadaniem „pobawić się” na kilku poziomach znaczeniowych.

Jarosław Adam Pankowski „Korytarz”

Kolejny ciekawy pomysł na opowiadanie, wpisujący się rewelacyjnie w nurt poszukiwania uniwersalnego sposobu na osiągnięcie sukcesu i związanym z nim coachów wszelakich. Pankowski ugryzł ów temat z ciekawej strony. Jego bohater za namową przyjaciela wybiera się do starej rudery na tajemnicze warsztaty (?). Tam mężczyzna, o trącących myszką manierach, wskazuje mu kierunek „zwiedzania”. Totalne zagubienie, którego doświadczy bohater nie ma zbyt wiele wspólnego z myśleniem życzeniowym ani huraoptymizmem, ale świetnie wpisuje się w schemat wygrywania współczesnego wyścigu. Prosta prawda daje więcej niż jakiekolwiek szkolenie za miliony monet. Liczy się skuteczność, a cel uświęca środki, czyż nie?

Marcin Kowalczyk „Płaskowyż”

Marcin zabiera nas do świata kolejowej grozy, wspominając czasy, gdy „żelazne potwory”, jako nowinka technologiczna wciąż budziła niepokój. Podróż to tyle sentymentalna, co niebezpieczna. Po drodze trzeba będzie bowiem zmierzyć się z siłami, walka z którymi z góry skazana jest na przegraną. Opowiadanie pełne uroku i swoistej dostojności. Aż chce się kupić bilet i wyruszyć w nieznane, takim zapomnianym szlakiem.

Paweł Wiadomski „Podwójny Pech”, „Wszyscy są Zadowoleni”, „Patałachy”

Literackie żarciki dla tych, którzy lubią czarny humor. Z trzech shorcików najbardziej przypadł mi do gustu drugi, o tatuażyście.

Maciej Klimek „Wieża”

W mieście pojawiają się tajemnicze wieże. Ich obecność nie przykuwa – o dziwo – takiej uwagi mieszkańców, jaką powinna. Zdarzają się na szczęście wyjątki: nadwrażliwe, otwarte, czujące inaczej – jednym z nich jest nasz bohater. „Wieże”, chociaż są debiutem, stanowią obrazowe studium popadania w szaleństwo i niewytłumaczalne uzależnienie. Wyczuwalny tutaj weirdowy klimat i symbolika wieży pozwala na ciekawą zabawę interpretacyjną. Wiecie np., że w tarocie karta Wieża oznacza między innymi rozpad dotychczasowych struktur, oraz uwolnienie się w życiu z sytuacji, które nas zniewalają i ograniczają?

Arnold Cytrowski „Diabeł na mym ramieniu”

Bardzo przypadł mi do gustu gawędziarski, surowy styl Cytrowskiego. Sam wstęp do wydarzeń kupił mnie bez reszty, nie mogłam się wręcz oderwać od tej historii. Mogłabym czytać w nieskończoność o dwójce twardzieli-agentów, którzy muszą zamknąć sprawę zaginięcia na totalnym wygwizdowie - tam gdzie DIABEŁ mówi dobranoc i to nie tylko w przenośni. Jak dla mnie materiał idealny do nakręcenia odcinka „Z Archiwum X”, zrealizowanego w stylu „Sin City”.

Graham Masterton i Karolina Mogielska „Diaboł”

Miałam w życiu to szczęście, że jeździłam na wakacje na wieś do pradziadków. Oboje mieli do opowiedzenia mnóstwo ciekawych historii. Dlatego bardzo mocno udzielił mi się klimat opowieści, w której to właśnie babcia zdradza wnuczce szczegóły strasznej historii o dziwnym chłopcu (zafascynowanym śmiercią i rozkładem, którego nieodłącznym atrybutem był balonik. Tak, BALONIK – i to nie przypadek),który zaginął w okolicy i dioble, który gubi ludzi w pobliskim lesie.

Olek Zielonka „Obudź się”

Miało być zwykłe śledztwo, ale serii zbrodni w opustoszałych barach nie da się ni jak wytłumaczyć. Do akcji wkracza więc bohaterka z nadnaturalnymi zdolnościami. Niestety niezwykłe umiejętności nie gwarantują sukcesu w starciu z demonem, a obciążenie jakie sprowadzają na nią obdarowanych, prowokują ich do podejmowania niezrozumiałych dla innych decyzji. Trochę zabrakło mi rozwinięcia tragedii, pogłębienia dramatu, które zrodziło zło. Rozumiem za to doskonale ostateczną decyzję głównej bohaterki. Bardzo gorzka historia.

Norbert Góra „Zostań jedną z nas”

Kto nie czułby irracjonalnego lęku, gdyby zamknięto go w jednym pomieszczeniu z manekinami, niech pierwszy rzuci kamieniem. Jest w nich coś przerażającego. Ta statyczność, opanowanie za którymi może skrywać się niepojęte. W opowiadaniu Norberta, z owym nieprzeniknionym zderza się umysł znękany samotnością, wyoutowany, nadwrażliwy, a jednak na tyle ciekawy, żywo dociekliwy, by otworzyć się na inne. I mimo, iż pomysł pozornie może wydawać się absurdalny, to po dłuższym zastanowieniu, jego wydźwięk działa na odbiorcę kusząco. Mnie stan do którego zaczyna dążyć bohaterka przypomina nirwanę.

Flora Woźnica „Bariery”

Bariery kojarzą mi się ze szklanym sufitem. Z korporacją, która przeżuwa pracownika i wykorzystuje go, póki jest potrzebny i da się z niego cokolwiek wycisnąć. Ofiara, dając się omamiać obietnicami bez pokrycia, stopniowo zatraca tożsamość. Korpo organizm ją pochłania, pozostawiając tylko wydrążoną powłokę, pokornie wykonującą swoje zadania. Opowiadanie jest podwójnie straszne, ponieważ opisane w nim wydarzenia można wprowadzić w życie – może jeszcze nie dziś, nie jutro, ale….. Opowiadanie można potraktować jako metaforę i refleksję nad tym, dokąd zmierza świat.

Marta Kucharska „Jak doktor Felicjan Żyłka przeklinał posiadanie aparatu telefonicznego”

Podczas lektury ubawiłam się przednio. To taka lepsza (bo bardziej wysublimowana) wersja serialu „Daleko od noszy” zmiksowana z kultowymi „Opowieściami z krypty”. Marta Kucharska przedstawia nam szpitalne życie dalekie od normalności, z pełną strachów piwnicą i drażniącym dźwiękiem dzwoniącego nieustannie telefonu w tle. Do tego stawia nam beczkę ogórków w zalewie czosnkowej. A ja lubię ogórki. I czosnek.

Sylwia Błach i Honza Vojtisek „Cierpienie uszlachetnia”

Jedno z najbardziej brutalnych i przejmujących opowiadań, w których dogłębnie odczuwamy ból, nie tylko fizyczny, bohaterki. Poczucie to spotęgowane jest tym, że aż za dobrze rozumiemy przyczyny tego stanu rzeczy i powód dla którego musi ukrywać swoje motywacje przed otoczeniem. To doskonały przykład na to do jak wielkiej podłości gotowe jest zło, wykorzystując niewinność i miłość jednostki. Jak wiele można znieść cierpienia by chronić innych? To zależy już tylko od nas…

Tomasz Miłowicki „Aegri Somnia”

Tym razem mamy do czynienia ze swoistą spowiedzią człowieka czekającego na śmierć. Jego opowieść to historia o przemocy, która powinna zostać nazwana. Zwłaszcza, gdy zrodziła nie tylko ból, ale i szaleństwo. W tekście Tomasza stykamy się z dojmującym smutkiem, tęsknotą i traumą.

Hubert Smolarek „Nowe Życie”

To jedno z opowiadań, które przeczytałam ze sporą przyjemnością, ze względu na gawędziarski styl autora. Smolarek wykreował wyrazistego antybohatera: drażniącego, głupiego, małostkowego i przekonanego o własnej wyjątkowości. Mając się za myśliciela i literata ostentacyjnie pogardza on innymi. Robi też wszystko by wyjechać z prowincji do stolicy. W drodze do wymarzonego celu, dzieje się jednak coś, co krzyżuje mu plany. Przewrotne, zabawne, uwierające i rozbrajająco działające na wyobraźnię.

Łukasz Dubaniowski „Domek na drzewie”

Dubaniowski zabiera nas na łono natury, do dzikiego zakątku, będącego rajem dla ornitologów. W związku z pewnym projektem ma bowiem powstać cykl artykułów o tym niesamowitym miejscu. Niestety wyprawa po informacje nie kończy się dla bohaterki, tak jak oczekiwała. Opowieść pełna zaskoczeń i mroku, mimo oczywistego piękna. Zło też można bowiem czynić z poczuciem smaku i swoistą wrażliwością.

Rafał Christ „Hopsy”

Nieoczywiste, makabryczne opowiadanie, w którym prym wiodą małe czarne stworzonka, które uwielbiają sprawiać ludziom ból i odpowiadają za większość zła i podłości, do której zdolny jest nasz gatunek. Co może zrobić człowiek, który jest boleśnie świadomy ich istnienia? Można je w ogóle powstrzymać? Szerzące się na kolejnych stronach szaleństwo znajduje swoje odzwierciedlenie w chaotycznej fabule, balansującej na granicy obłędu i rzeczywistości.

Łukasz Śmigiel „Sny Kasandry”

Ciekawa opowieść o kosmicznej Unii stworzonej przez przedstawicieli wielkich ras. Niestety, zaproszenie na obrady jednego z niezbyt poważanych dotąd gatunków, nie kończy się dla wszystkich zbyt dobrze. Nieobliczalność i wrodzona agresja, to siła z którą trudno się mierzyć, a tym bardziej dyskutować. Jak na mój gust, to fajny początek dla ciekawej serii opowiadań.

Wojciech Kulawski „Świadomy sen”

Mnóstwo tu bolesnych ran z przeszłości: oddziałujących na wyobraźnię scen z obozów śmierci, echa zagłady i nazistów oraz ich obsesji na punkcie okultyzmu. Kulawski zabiera nas, wraz z czwórką pozornie obcych sobie bohaterów, na warsztaty integracyjne ze świadomego śnienia. Szybko okazuje się, że to misterna pułapka. Organizujący ją geniusz zła nie przewidział jednak wszystkiego. Dosyć już bowiem cierpienia w tym zakątku świata.

Ścigani przez cienie

Trąci to banałem, ale nie mogę się temu porównaniu oprzeć. Jak powszechnie wiadomo, zbiory opowiadań są jak bombonierki: co czekoladka to zaskoczenie i inny smak. Zawsze trafiają się takie, w których trudno nam się rozsmakować, takie które są dla nas odkryciem, bo dotąd nie wiedzieliśmy, że ich smak został stworzony z myślą o nas i takie, które...

więcej Pokaż mimo to

avatar
415
17

Na półkach:

Opowiadania grozy, których różnorodność jeśli chodzi o klimat powoduje, że każdy, kto sięgnie po tą pozycję znajdzie coś dla siebie. A wybór jest ogromny, bo aż 23 opowiadania mieści w sobie to dzieło. I w zależności, czy masz ochotę na dłuższą chwilę z lekturą, czy też masz tylko 5 minut i możesz przeczytać dwie strony, to znajdzie się opowiadanie na każdą okazję. Co do poziomu grozy, to może nie jestem zbyt obiektywna, bo jednak ciężko mnie wystraszyć, jednak były momenty, gdy dreszczyk się pojawiał. Była to dla mnie idealna pozycja na wieczorne i nocne czytanie, by jeszcze bardziej spotęgować emocje. I jak zwykle staram się czytać szybko, to tu delektowałam się każdą historią, nawet zrobiłam tak, że po całościowym przeczytaniu, powracałam na spokojnie do poszczególnych opowiadań, by jeszcze raz zagłębić się w ich treści i pobudzić wyobraźnię.

Opowiadania grozy, których różnorodność jeśli chodzi o klimat powoduje, że każdy, kto sięgnie po tą pozycję znajdzie coś dla siebie. A wybór jest ogromny, bo aż 23 opowiadania mieści w sobie to dzieło. I w zależności, czy masz ochotę na dłuższą chwilę z lekturą, czy też masz tylko 5 minut i możesz przeczytać dwie strony, to znajdzie się opowiadanie na każdą okazję. Co do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
101
99

Na półkach:

"Stoję teraz przed posesją z moich koszmarów i, szczerze mówiąc, jestem zawiedziony. Widzę zwyczajną, zapuszczoną ruderę. Obecnie odartą z aury grozy i tajemnicy. Tak to już jest, że kiedy dorastasz, umiera część niesamowitości tego świata. Święta przestają być magiczne, prezenty nie cieszą, a jeśli chodzi o horrory, człowiek wie, że nie ma się czego bać. "
"Rezydent domu nr 5" R.G. Sawicki

Uwierzcie mi, nie przepadam za opowiadaniami. Są formą dla mnie za krótką, aby cokolwiek poczuć lub przeżyć. Jednak, gdy odbył się nabór do "Nocnych Mar " I zobaczyłam opowiadania mojego ulubionego Wojtka Kulawskiego, nie mogłam się nie zgłosić. I nie żałuję. Przeczytałam pierwsze, drugie opowiadanie, z którego cytat dałam powyżej i westchnęłam z uznaniem. Po lekturze jestem zmiażdżona ilością grozy, strachu, ciarków. Jakie to było dobre!!! Fani horrorów będą absolutnie zachwyceni, jak ja. 23 opowiadania, dłuższe i krótsze. Jedne genialne, inne bardzo dobre, i naprawdę nieliczne dla mnie dość słabe lub niezrozumiałe. Co mnie absolutnie fascynuje to zabieg jaki został tu przeprowadzony, a mianowicie, że książka praktycznie zaczyna się tak, jak się kończy. I nic więcej nie powiem, musicie uwierzyć na słowo, że jest to niesamowite wrażenie. Opowiadania są różne, a tworzą jakby całość właśnie przez użyty tutaj "trick ". Na moje wielkie brawa zasłużyli: R. G. Sawicki, za niesamowity klimat i strach, niepokój. Marcin Kowalczyk i jego " Płaskowyż " pomysł genialny, żałuję, że nie mogę przeczytać dłuższej historii. Mistrz gatunku Graham Masterton i Karolina Mogielska "Dioboł", chłopiec w meloniku i z żółtym balonikiem podnosi wszelkie włoski na ciele. Olek Zielonka " Obudź się " I jego tajemnicza tancerka. Norbert Góra "Zostań jedną z nas" motyw świetny! Ale najbardziej przeraziły mnie na długie godziny, zapadły w pamięć na zawsze opowiadania: " Cierpienie uszlachetnia " Sylwia Błach, Honza Vojtisek, "Hopsy" Rafał Christ i oczywiście "Świadomy sen" Wojtek Kulawski.
Genialne, fenomenalne, krew płynie w żyłach szybciej pompując w nie strach i ciężkość mroku. Wszystko co nas przeraża, jest tutaj. Polecam! Ale tylko dla osób, które kochają prawdziwy horror, mrok i strach.

"Stoję teraz przed posesją z moich koszmarów i, szczerze mówiąc, jestem zawiedziony. Widzę zwyczajną, zapuszczoną ruderę. Obecnie odartą z aury grozy i tajemnicy. Tak to już jest, że kiedy dorastasz, umiera część niesamowitości tego świata. Święta przestają być magiczne, prezenty nie cieszą, a jeśli chodzi o horrory, człowiek wie, że nie ma się czego bać. "
"Rezydent domu...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    53
  • Przeczytane
    46
  • Posiadam
    11
  • 2023
    3
  • Fantastyka
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Groza i niesamowitość
    1
  • Horror
    1
  • Horror
    1
  • 📑📑200<400 stron
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Nocne mary. Opowieści niekoniecznie na dobranoc


Podobne książki

Przeczytaj także