Kiedy mówimy o Polsce i sztuce reprezentującej ten kraj pierwszym co nam przychodzi do głowy jest zwykle Mickiewicz, Chopin, Beksiński i zwykle na tym kończy się znajomość sztuki. Jednak był w historii taki artysta, który stworzył swój nurt opierając się na innych i wyciągając ze swego wnętrza psychologicznie wtarte obiekty i podmioty kreujące jego przestrzeń i jego uniwersum. Artysta, któremu bardzo wiele zawdzięcza Polski teatr, mimo że zajmował się zupełnie inną kategorią sztuki. Tadeusz Kantor, bo o nim mowa, to twórca pewnego niepokoju i statusu najniższego rzędu. Gdyby przetworzyć teatralne wizje Kantora na język literacki mielibyśmy świetny materiał grozy, weird fiction, patriot noir i pełen abstrakcji esej filozoficzny. Bowiem klimat sztuk Kantora to rodem Schulz, Kafka, Schweiblin czy Gombrowicz, a nawet Słowacki czy Wyspiański mocno ukantorowany właśnie Schulzowską manierą bądź abstrakcyjnym deseniem. No i wizytówka Kantora - Witkacy, którego napisane sztuki były przerabiane najchętniej. Użyłem formuły "patriotyzm", chociaż sztuki Kantora to nie jest patriotyczny artyzm. Wręcz przeciwnie, artyzm czystej krwii, gdzie wszelkie połączenia ze społeczną przynależnością są butne i kontrowersyjne. Sztuki Kantora przecież nie raz wywoływały wiele sprzeczności i były krytykowane i blokowane, a sam Tadeusz był bardzo zbuntowany wobec aparatów władzy. Kiedy jego teatr kwitnął w socjalistycznej PL Kantor był oburzony tym iż komunizm za pomocą sztuki chce dotrzeć do odbiorców swym planem propagandowym. Tadeusz Kantor był więc artystą totalnym, gdzie sztuka była odseparowana od rzeczywistości. Samo miano swego nurtu jakim jest Teatr Śmierci daje wiele wyobrażeń, które nie są odbiegające od tego co widzimy na scenie. Krzyże, żałobnicy, niewzruszone twarze przypominające trupie główki oraz zdjęcia umarłych w katafalkach i trumienkach. Nigdy dotąd nie widziano teatru w takiej właśnie formie. Teatr Kantorowski to jakby teatr uliczny, tyle że grany w przestrzeniach, ale nie tylko zamkniętych. Nie raz grany był na zewnątrz. Kantor od najwcześniejszych lat związany z teatrem, szczególnie w Krakowie, gdzie tworzył scenografię, a za czasów hitlerowskich pozostał w tej sferze. Uprzednio był malarzem, który nie raz miał swoje wystawy, a jego styl czerpany od surrealistów był najbardziej inspirowany przez kubistów, by finalnie doprowadzić Kantora do taszyzmu - stylu przypominającego styl Jacksona Pollocka, jednak Kantor nazwał go stylem Informel. Styl ten przedostał się później do teatru jego grupy Cricot. Nazwa grupy oznaczała odwrotność francuskiej wersji zdania "to cyrk". Teatr uliczny Kantora, zabawiający widza przypominał właśnie cyrk. Czułeś w nim dużo emocji i niepokojącej aury, przypominającej akrobacje wzmagające w Tobie pytanie "czy on/ona wyląduje cało?". Awangarda w jakiej pojawił się Kantor była najciekawszą formą sztuki, a więc odnalazł się w niej jako maestro. W teatrze bowiem był niczym dyrygent. Wymagał, krzyczał i znowu wymagał. W swoich sztukach nie siedział na uboczu, był na scenie wraz z aktorami. Współpracował z nimi jako niemy obiektywista, ale rzucający wskazówki. Cricot pojawiał się w różnych miejscach Krakowa - Teatr Słowackiego, Teatr Stary, Krzysztofory, Pałac pod Baranami. Fenomen Kantora jednak poszedł w świat i sztuki Kantora widziało kilka innych krajów na świecie.
Kantor był wizjonerem i wiedział co chce przedstawić. Fenomenalne było to iż adaptował sztuki Witkacego, wtrącając w sceny swoje osobiste życie. Symbolika bardzo się rzucała w oczy, a atrybuty Kantora charakteryzowały go nawet po śmierci. Mania obiektowa, wśród której znalazły się krzesła, parasole, manekiny, ambalaże lub opakowania. Krzesło odgrywało dużą rolę, ponieważ to krzesło właśnie stało się jednym z najważniejszych pomników Kantora. Mówi się także o ukrzesłowieniu Kantora.
Tadeusz jest bardzo ciekawym artystą i jego światoogląd fascynuje, sprowadzając nas w odmęty mrocznego bytu. By poznać cały przekrój jego twórczości warto sięgnąć właśnie po powyższą publikację. Wydanie z wydawnictwa dolnośląskiego jest przepięknie wykonane, niczym album pełen mnóstwa kolorowych zdjęć z życia Kantora. Najważniejsze prace, cytowane teksty i arbitralne treści charakteryzujące jego nieugiętą postawę artysty. Rozdział o rodzinnym otoczeniu szybko wprowadza w przekrój twórczości, który chronologicznie acz ze stopniowo powracającymi motywami rozkłada Kantora na sztuki najpierwsze. Cytaty sypią się jak z rękawa, ale dostajemy konkret na temat postaci jaką jest twórca Cricotu. Pleśniarowicz umiejętnie wprowadza nas w Kantorowską manierę , której ważnym elementem jest wspomniane wydanie, będące kolażem, ambalażem i desamblażem twórczości Kantora. Dzięki temu wydaniu czułem się jak w cyrku, teatrze lub na wydarzeniu pełnym Kantora. Dziesiątka właśnie za pomysł wydania. Co do życia osobistego Kantora, które było wyczerpujące musimy już szukać suplementów do tej lektury. Artysta dużo notował, zatem dzienniki to dla interesujących się biografiami byłyby najistotniejsze. Niemniej jeśli ktoś czyniłby wystawy na temat twórczości Kantora winien właśnie ten folder otrzymać jako swoistą biblię, instrukcje, opakowanie w zapakowaniu artyzmu Tadeusza Kantora.
Kiedy mówimy o Polsce i sztuce reprezentującej ten kraj pierwszym co nam przychodzi do głowy jest zwykle Mickiewicz, Chopin, Beksiński i zwykle na tym kończy się znajomość sztuki. Jednak był w historii taki artysta, który stworzył swój nurt opierając się na innych i wyciągając ze swego wnę...
Rozwiń
Zwiń